Tathagatha
Moderator
Miejsce pobytu: Lublin
|
|
« Odpowiedz #260 : Lutego 02, 2012, 09:28:15 » |
|
Sam nie wiem, może się mylę. Końcówkę można było odebrać na wiele sposobów.
I to jest niewątpliwy urok tej książki.
|
|
|
Zapisane
|
Za każdym razem gdy stawiasz czoło trudnościom, masz znakomitą okazję by zademonstrować bogactwo swojego wnętrza.
|
|
|
evening
Miejsce pobytu: Kaer Morhen
|
|
« Odpowiedz #261 : Kwietnia 23, 2012, 00:19:44 » |
|
Przyszedł czas, bym i ja wypowiedziała się w tym wątku. Już od pierwszego dnia mej obecności na forum (w topiku 'Jestem nowy, witam wszystkich') zostałam niejako zobowiązana przez p.a. do zapoznania się z lekturą i opowiedzenia się po którejś ze stron barykady. Jako że na ponad cztery miesiące zrobiłam sobie przerwę od Kinga, mogę określić się dopiero dzisiaj. Przede wszystkim zaznaczę, że nie miałam najmniejszego pojęcia, o czym historia będzie. Nie czytałam nawet tego krótkiego opisu z tyłu książki. Jakim więc było dla mnie miłym zaskoczeniem, gdy okazało się, że tym razem powieść nie traktuje o zaczarowanych obrazach, zombiakach czy innych nadprzyrodzonych mocach i stworzeniach (choć przecież i je u Kinga uwielbiam). Jednym zdaniem: książka wywarła na mnie duże wrażenie. A cenię ja z wielu względów. Po pierwsze za atmosferę i to napięcie, które nie opuszczało mnie praktycznie od pierwszej do ostatniej strony. I choć niektórzy zarzucają jej monotonię (ten sam, niby niewyszukany sposób uśmiercania kolejnych uczestników), ja nie widziałam w tym nic nudnego. Przerażała mnie wręcz metoda eliminacji ich przez żołnierzy - z beznamiętnym wyrazem twarzy - zwyczajne pac, jak muchę. Inny aspekt to relacje, jakie tworzyły się pomiędzy chłopcami. Wspominaliście o tym negatywnym pakcie 'nie pomocy'. Mnie zafascynowała inna scena. Fakt, że zawodnicy marszu byli rywalami, nie przeszkodził im zsolidaryzować się przeciwko nadrzędnemu wrogowi - policji. Fragment z Włochem, jego arbuzami, walka z ww. policją i ostateczna wygrana chłopaków, były naprawdę piękne. Podobało mi się nie tylko to, że wrogowie podzielili się i prawie każdy z nich skonsumował choć po kawałku soczystego, orzeźwiającego owocu, ale też właśnie symboliczny aspekt tej sytuacji. Innym przykładem, dla którego uważam książkę za naprawdę dobrą, jest obdarowanie uczestników poczuciem humoru. Dzięki Stephenie za czarny, bo czarny, ale jednak humor. Następna rzecz: gdy w życiu jest już naprawdę źle, człowiek uczy się chyba doceniać wszystkie te drobne sprawy, malutkie przyjemności. Wtedy każdy drobiażdżek potrafi cieszyć. Fragment, który mi się spodobał? Proszę bardzo: Nagle, nie wiedzieć czemu, Garraty poczuł przypływ otuchy. Do Oldtown i cywilizacji - jeśli można nazwać cywilizowanym miasteczko, w którym stoją trzy domy na krzyż - nie mogło być więcej niż sześćdziesiąt cztery kilometry. Dowloką się tam późnym wieczorem i wejdą na autostradę. Tam już pójdzie jak po maśle. Na autostradzie, jeśli dusza zapragnie, można maszerować na bosaka trawiastym pasem rozdzielającym jezdnie, czując zimną rosę. Dobry Boże, to dopiero coś! Otarł czoło przedramieniem. Może w końcu będzie łatwiej. Kolejna sprawa - bardzo dobre zakończenie. Niestety trochę przywykłam, że King często potrafi skiepścić tych kilka ostatnich stron książki. Nie tym razem. Otwarte zakończenie pozwala na własną interpretację finałowej sceny. Myślę, że dzięki temu powieść na długi czas zostanie w mojej pamięci. I ostatnia (ale mnie towarzysząca od samego początku lektury) myśl. W bliżej nieokreślonej przyszłości marzę o wystartowaniu w zawodach triathlonowych Ironman - mistrzostwach o miano człowieka z żelaza. Choć nie każdy potrafi zrozumieć, dlaczego ludzie porywają się na często niewyobrażalny wysiłek, zadają sobie pytanie: w imię czego ten wariat (bądź wariatka ) to czyni, ja chyba wiem. I w moim przypadku (a być może i części tych chłopców z 'Wielkiego marszu') nie chodziłoby o sławę, pieniądze czy zaszczyty. A raczej o chęć udowodnienia rodzinie, przyjaciołom, może wrogom, a przede wszystkim samemu sobie, że potrafi się dokonać naprawdę dużej rzeczy - dla mas wręcz nieosiągalnej. Może oprócz poprawienia sytuacji finansowej, chcieli się poczuć KIMŚ? Oczywiście nie popieram idei WM, bo kończyła się ona w 99 a może i 100 procentach śmiercią, ale jakiś sens tego potrafię wyłapać - ot takie małe zboczenie.
|
|
|
Zapisane
|
Wygra we mnie ten wilk, którego nakarmię.
|
|
|
siundrej
Miejsce pobytu: Kruszwica
|
|
« Odpowiedz #262 : Maja 12, 2012, 18:18:24 » |
|
Świetna książka, a przede wszystkim bardzo dobry pomysł. Szybko się ją czyta i, co było miłą odmianą dla "Łowcy Snów", wciąga na dłuugie godziny. Z tym, że jak dla mnie ta końcówka (mówię ogólnie o ostatnim rozdziale) jest zdecydowanie za krótka. Poszczególnie odpadanie ostatnich zawodników wydawało mi się... jakieś takie bezceremonialne, podczas gdy pierwsi zawodnicy byli opłakiwani przez wszystkich jak Michael Jackson. Samo zakończenie jednak osobiście odebrałem jako wielokropek postawiony przez Kinga. A nuż, po Doktor Sleepie, postanowi stworzyć kolejny sequel i hmmm... opisać dalsze losy zwycięzcy?
|
|
|
Zapisane
|
Zostałeś mimem bez głosu, taki symbol Twego losu...
|
|
|
dampf
Miejsce pobytu: Trójmiasto
|
|
« Odpowiedz #263 : Maja 12, 2012, 22:53:27 » |
|
Poszczególnie odpadanie ostatnich zawodników wydawało mi się... jakieś takie bezceremonialne, podczas gdy pierwsi zawodnicy byli opłakiwani przez wszystkich jak Michael Jackson. Bo jedna śmierć to tragedia, a 99 to statystyka. Parafrazując jeden cytat. Samo zakończenie jednak osobiście odebrałem jako wielokropek postawiony przez Kinga. A nuż, po Doktor Sleepie, postanowi stworzyć kolejny sequel i hmmm... opisać dalsze losy zwycięzcy? Tylko, że DS to nie jest sequel sensu stricto tak naprawdę, a powieść powiązana bohaterem z "Lśnieniem". A kontynuacji WM nie można napisać, bo Bachman nie żyje
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Damiosa
Miejsce pobytu: K-ce
|
|
« Odpowiedz #264 : Maja 13, 2012, 14:54:48 » |
|
Bachman nie żyje? King upozorował jakoś śmierć, opisał ją w książce?
|
|
|
Zapisane
|
Ben...Barbie...Garraty - nie zapomnę.
|
|
|
p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #265 : Maja 13, 2012, 16:32:55 » |
|
We wstępie do "Regulatorów" jest wzmianka, iż Bachmanowi się zmarło, bodaj na jakieś choróbsko. Cóż jednak za problem, by "żona Bachmana" znalazła kolejny rękopis na strychu
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tathagatha
Moderator
Miejsce pobytu: Lublin
|
|
« Odpowiedz #266 : Maja 14, 2012, 09:30:31 » |
|
Ale kontynuacja zepsuła by wszystko. Moim zdaniem to jest 'zamknięta' całość. Nie trza psuć.
|
|
|
Zapisane
|
Za każdym razem gdy stawiasz czoło trudnościom, masz znakomitą okazję by zademonstrować bogactwo swojego wnętrza.
|
|
|
p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #267 : Maja 14, 2012, 11:23:41 » |
|
Też tak sądzę. Podobnie Linklater zepsuł urok "Przed wschodem słońca" kręcąc kontynuację. Wiem, że to zupełnie inna historia, ale w podobny sposób nie dopowiadająca losów bohaterów.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
carrie_one
Miejsce pobytu: forum SK
|
|
« Odpowiedz #268 : Maja 15, 2012, 14:37:35 » |
|
Choć czytam Kinga od wieeelu lat to Wielki Marsz dopiero niedawno wpadł w moje czytelnicze łapska. Bardzo się cieszę, że miałam okazję przeczytać tą naprawdę świetną książkę. Nie ma tu wampirów, zombi, czy jakiś mocy nadprzyrodzonych, a mimo to książkę przeczytałam jednym tchem. (pewnie gdyby nie obowiązki byłoby to jeszcze szybciej). Niby wszystko wiadomo, bo zawody są sprecyzowane i mało wyrafinowane, a jednak opisy trudów podróży, emocji i przemyśleń zawodników oraz ten specyficzny klimat lekko sci fi podkreśla mistrzostwo pióra autora. Zdecydowanie polecam książkę również dla tych, którzy horrorów, fantasy czy po prostu Kinga programowo nie czytają.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Wojtaz
|
|
« Odpowiedz #269 : Maja 22, 2012, 20:01:25 » |
|
Witam. W 2 dni przeczytałem książkę Wielki Marsz. Bardzo przyjemnie i szybko mi się czytało. Powieść dała mi dużo do myślenia, zwłaszcza zakończenie. I to była moja pierwsza książka Richarda Bachmana, którą przeczytałem. Posiadam jeszcze w kolekcji Ostatni Bastion oraz Uciekinier.
|
|
|
Zapisane
|
Za mną: Mroczna Wieża (1-7), Lśnienie, Salem, Christine, Dallas, Wielki Marsz, To, Ręka Mistrza, Cmętarz Zwieżąt, Czarna Bezgwiezdna Noc, Misery, Bastion, Pod Kopułą, Wiatr... Uciekiner, Cztery Pory Roku, Chudszy, Stukostrachy, Joyland, Pan Mercedes.
|
|
|
svj
|
|
« Odpowiedz #270 : Maja 22, 2012, 20:07:49 » |
|
książka rzeczywiście dobra, momentami makabryczna. właściwie to cały czas makabryczna.
|
|
« Ostatnia zmiana: Maja 22, 2012, 20:15:08 wysłane przez nocny »
|
Zapisane
|
|
|
|
ciach_eemuu_ciach
Miejsce pobytu: Łaziska Średnie | SPONSOR FORUM |
Where is Jessica Hyde?
|
|
« Odpowiedz #271 : Maja 22, 2012, 20:35:26 » |
|
Posiadam jeszcze w kolekcji Ostatni Bastion oraz Uciekinier.
Wielki Marsz, Ostatni Bastion... i Uciekinier to moją trójka najlepszych Bachmanów. Myślę, że Uciekinierem się nie rozczarujesz bo to bardzo fajna i "szybka" książka Z Bartem Dawesem może być już różnie Patrzę tak teraz na ostatnie posty i dostrzegam perełkę Ależ świetnie evening ujęłaś to co (i dla mnie) w "Wielkim Marszu" najważniejsze Chciałbym umieć tak artykułować swoje przemyślenia... ale mój techniczny mózg mi na to raczej nie pozwoli Przeciwników WM odsyłam do tego posta. Niech wiedzą, że racji nie mają
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Wojtaz
|
|
« Odpowiedz #272 : Maja 23, 2012, 16:40:33 » |
|
Posiadam jeszcze w kolekcji Ostatni Bastion oraz Uciekinier.
Wielki Marsz, Ostatni Bastion... i Uciekinier to moją trójka najlepszych Bachmanów. Myślę, że Uciekinierem się nie rozczarujesz bo to bardzo fajna i "szybka" książka Z Bartem Dawesem może być już różnie zapomniałem jeszcze dodać, że mam Blaze w kolekcji Bachmana. Aktualnie czytam To. Trudna książka. Wypowiem się po jej przeczytaniu.
|
|
|
Zapisane
|
Za mną: Mroczna Wieża (1-7), Lśnienie, Salem, Christine, Dallas, Wielki Marsz, To, Ręka Mistrza, Cmętarz Zwieżąt, Czarna Bezgwiezdna Noc, Misery, Bastion, Pod Kopułą, Wiatr... Uciekiner, Cztery Pory Roku, Chudszy, Stukostrachy, Joyland, Pan Mercedes.
|
|
|
Dale_Barbara
Miejsce pobytu: Żyrardów
|
|
« Odpowiedz #273 : Maja 29, 2012, 00:08:42 » |
|
Przed minutą skończyłem czytać WM i jestem w szoku, że to już bo książkę "wchłonąłem" w jeden dzień. Moje wrażenia, hmmm... czuję się dziwnie szczególnie po zakończeniu, które osobiście interpretuje tak: Garraty po prostu dołącza do przyjaciół, przychodzi po niego kostucha i umiera , choć muszę przyznać, że Bachman lubi takie fajerwerki na koniec, to finisz WM jest błyskawiczny. Osobiście jest to dla mnie jak dotąd najlepsza książka Bachmana, jaką przeczytałem. Od początku nie ma owijania w bawełnę, pada pierwszy klaps i akcja rusza z kopyta. Bardzo podobały mi się postacie tajemniczego Stebbinsa i Garraty'ego choć moim prywatnym ulubieńcem był McVries. Pomimo, że na 340 stronach Bachman uśmierca setkę młodych mężczyzn to robi to tak perfekcyjnie, oddając całą dramaturgię, że nawet przez moment nie czułem się znużony. Starałem się wczuć w ból, dramatyczną sytuację bohaterów. Książka daje dużo do myślenia, jak Ty zachowałbyś się w tak ekstremalnych warunkach? Kim byś się stał podczas marszu, czy nadal byłbyś gotów na poświęcenie, na pomoc, czy może z Twojego człowieczeństwa nic by nie zostało, walczyłbyś jak zwierzę o przetrwanie? Na pewno wrócę kiedyś do tej pozycji. A teraz idę do krainy snów i kto wie, może przyśni mi się Wielki Marsz, a w nim ja...
|
|
« Ostatnia zmiana: Maja 29, 2012, 00:18:46 wysłane przez Dale_Barbara »
|
Zapisane
|
"Miasto nie jest wielkie, kotku, I wszyscy gramy razem"
|
|
|
zysiex
Miejsce pobytu: Castle Rock
|
|
« Odpowiedz #274 : Listopada 10, 2013, 12:13:00 » |
|
Jedna z pierwszych książek Kinga, która wpadła mi w ręce. Niesamowicie zainteresowała mnie fabuła. Mimo wszystko przygotowywałem się na trochę szybsze pozbywanie się rywali, troszkę przynudzała, ale tylko troszkę. Od początku zastanawiałem się, jak to wszystko się zakończy. Mimo, że mamy głównego bohatera, to obstawiałem kogoś innego. Zakończenie otwarte, na które nie byłem przygotowany. Czytałem to w postaci e-booka, i gdy skończyłem całą książkę, myślałem, że jest on niepełny. Potem przyszedł czas na rozważanie, czego zazwyczaj nie robię.
Książka daje do myślenia, jak daleko posunie się komercja. Niektórzy tu na forum zastanawiali się, czy w rzeczywistości znalazłoby się stu chłopaków, których szansa na przeżycie wynosi 1%. Ja mam takie przeczucie, że sam bym się zgłosił. Nie wiem kompletnie po co, nie wiem nawet jaka jest nagroda, ale jednak.
Książka jest bardzo dobra, zdecydowanie polecam.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
rouge
Miejsce pobytu: Trzebinia
|
|
« Odpowiedz #275 : Listopada 23, 2013, 10:48:09 » |
|
Nagroda bylo Cokolwiek sobie zazyczysz, w ilosci jakiejkolwiek sobie zażyczysz, do konca swojego zycia. Tak mniej wiecej Ja WM skonczylam czytas jakos na poczatku tego tygodnia i powiem, ze jestem pod wrazeniem. Daje do myslenie, tak jak wczesniej inni wspominali czy kiedykolwiek dojdze do takiego stanu jak przedstawiony jest w ksiazce (czy np w Igrzyskach Smierci) Zakonczenie na plus. Lubie zakonczenia otwarte. A tak w ogole to witam was wszsytkich, bo nowa jestem
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Skryta
Miejsce pobytu: Wrocław
|
|
« Odpowiedz #276 : Listopada 30, 2013, 13:55:22 » |
|
A u mnie Wielki Marsz leży niezmiennie przy łóżku i jest chyba najczęściej "maglowaną" przeze mnie książką. Jedno słowo w tym temacie - świetna
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Mandriell
Moderator Globalny
Miejsce pobytu: Częstochowa | SPONSOR FORUM |
SHADYXV
|
|
« Odpowiedz #277 : Listopada 30, 2013, 15:26:41 » |
|
\ A tak w ogole to witam was wszsytkich, bo nowa jestem My również witamy. Mamy nadzieję, że na dłużej Możesz napisać coś więcej TUTAJ Odnośnie samego "Wielkiego Marszu" - chyba już się wypowiadałem ale widzę po wszystkich tych zachwytach, że jestem w zdecydowanej mniejszości. Mi się WM średnio podobał. Książka była ok, ale nie umiem się jakoś zachwycać tak, jak większość tutaj. To już "Chudszy" był fajniejszy
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 30, 2013, 15:29:34 wysłane przez Mandriell »
|
Zapisane
|
|
|
|
Filippo
|
|
« Odpowiedz #278 : Lipca 15, 2014, 12:22:44 » |
|
Przypomniałem sobie Wielki marsz i muszę nieco zrewidować swoją opinię na temat tej książki. Po pierwszej lekturze, stałem twardo na stanowisku, że książka jest najzwyczajniej w świecie nudna... tzn. doceniałem sam pomysł i wykonanie, jednak cała historia zupełnie mnie nie wzięła. Niedawno skończyłem ponowną lekturę WM i tym razem przysłowiowo "pykło". To, co mną nieco pozamiatało to szaleństwo ze zmęczenia i konstrukcja relacji względem wycieńczenia organizmów chłopców. Świetnie się to zmienia i można zauważyć w jakie dziwne stany niektórzy z nich wchodzą. Oprócz dialogów tym razem śmierć każdego z tych chłopaków, szczególnie pod koniec o wiele bardziej mnie dotknęła niż przy poprzednim czytaniu . Przyznaję, że chyba źle się nastawiłem poprzednim razem. Nasłuchałem się tyle o genialności tego dzieła, że oczekiwałem nieustannych literackich kopniaków w ryj, a nie otrzymałem ich. Historia wtedy wydawała mi się miałka i nijaka, natomiast teraz w tej "subtelności" opowieści dostrzegam największą jej wartość. O śmierci można opowiadać na wiele sposobów, najgorszy jest jednak ten, który przechodzi z tematem do porządku dziennego.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
|