kacpi71935
Miejsce pobytu: Toruń
|
|
« Odpowiedz #220 : Października 04, 2014, 20:28:04 » |
|
Nie, mi się wydaje,że w książce nie jest wspomniane imię Żółwia
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Karloff
|
|
« Odpowiedz #221 : Października 10, 2014, 14:48:50 » |
|
Rozumiem, ze we wczesniejszych wydaniach z Albatrosa tez jest blad w druku.. ? 5 Interludium - kiedy Mike proponuje Billowi zeby zamieszal u niego w domu przez tydzien z Audra, w czasie gdy On pozostanie jeszcze w szpitalu. Ten fragment datowany jest na 4 LIPCA. Reszta zdarzen z tego Interludium jest w CZERWCU. Dzisiaj odswiezalem ten fragment i mnie troche wprowadzil w zaklopotanie . No coz, zdarza sie
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Karloff
|
|
« Odpowiedz #222 : Grudnia 28, 2014, 11:07:58 » |
|
Tak sobie doczytuje wybrane rozdzialy ksiazki kilka razy w tygodniu i po prostu nie jestem w stanie ubrac w slowa jak bardzo wielbie te pozycje. W prawdzie przeczytalem dopiero 9 tytulow, ale po prostu nie wierze, ze mozna jeszcze lepiej. Bastion polegl z kretesem. Tak jak ktos juz wczesniej wspomnial- czytac w okresie wakacyjnym !
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
valar0
|
|
« Odpowiedz #223 : Grudnia 28, 2014, 12:41:39 » |
|
Bastion polegl z kretesem. Zgadzam się.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Karloff
|
|
« Odpowiedz #224 : Grudnia 28, 2014, 16:04:58 » |
|
Oczywiscie Bastion to dobra ksiazka, ale epickie ma tylko rozmiary, MOIM ZDANIEM.
"TO"- jak dla mnie to dzielo kompletne.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
amerrozzo
Miejsce pobytu: Sosnowiec
|
|
« Odpowiedz #225 : Stycznia 07, 2015, 20:33:46 » |
|
Wypowiedź dzielę na dwie, bo gdy wrzuciłem jako jeden tekst, to po kliknięciu w "Spoiler" nie wyświetlała się czytelna ramka. Może za dużo tekstu na raz. Skomentuję w stylu Kinga: chylę pieprzone czoło przed autorem tej powieści. Nie jest to wprawdzie moja ulubiona książka, oceniam ją raczej umiarkowanie (6/10), głównie za dłużyzny, ale nie sposób nie zachwycić się narracją, budową dzieła. Mieszanie czasów, retrospekcje, dziennik Mike'a, postrzępiona akcja - urywana w połowie zdania, cofana o 27 lat, znów urywana w środku wypowiedzi i przewijana 27 lat w przód, i tak parę razy. Nadto drobne elementy, najpierw napomknięte, a później dokładnie wytłumaczone 200, 300, czasem więcej stron później. Na pewno skręcała Was ciekawość, gdy Stan powiedział do żony: "Żółw nie mógł nam pomóc" (cytat z pamięci). Ale to przecież było koło setnej strony, a Żółwia poznaliśmy dopiero po minięciu tysięcznej. Nie zauważyłem tylko, aby w rytuale Chud pojawiły się żarty, o których wcześniej wspomniano. Przeoczenie autora?
Niestety, czasem dawało mi w kość wodolejstwo Kinga. Weźmy żonę Stana. Postać kompletnie nieistotna, pojawiająca się tylko w jednym miejscu książki. Ale dlaczego ja wciąż pamiętam jej rozterki związane z byciem Żydówką, jej nieudaną pierwszą randkę, relacje z rodzicami, to, jak jechała samochodem i przyglądała się swemu domowi? King poświęcił jej dobre dwadzieścia stron. Postaci, która nie odegrała żadnej roli! Niesamowite. Przez całą powieść sądziłem, że ta osoba zjawi się w Derry. King bardzo dawkował grozę (przez całą książkę), poświęcił tyle miejsca nieistotnej figurze, bo chyba zbyt jałowe wydało mu się tak po prostu napisanie o samobójstwie Stana. Potrzebował się rozpisać, aby zakończyć efektownym graficznie napisem TO.
Druga strona medalu jest taka, że tak drobiazgowe opisy zbudowały bohaterów z krwi i kości. Każda z siedmiu głównych postaci miała swoje 5 minut, każdej poświęcono co najmniej rozdzialik. Niemniej czytałem wiele książek, gdzie również bohaterowie byli nieźle rozpisani, a poświęcono im znacznie mniej miejsca. King, mimo wszystko, chociaż czasem nudziarz, to jednak przekonał mnie do stwierdzenia, że jest pisarzem-gigantem. Nie tylko twórcą horrorów, czegoś, czego nie traktuje się zbyt serio, ale również mającym wielką cierpliwość myślicielem. Nie przesadzam. Wiele tu ciekawych obserwacji i tez, i jak to zwykle bywa w książkach, nie zawsze wyrażonych bezpośrednio, ale dających się wyczytać między wierszami, choćby z samego faktu, że akcja idzie raczej w tę stronę, a nie w inną.
I jak to zwykle bywa w powieściach - bohaterowie są złotoustymi diabłami, a 12-latkowie gadają, jakby przeżyli po sto lat. No cóż, tak już chyba musi być.
Co do sceny seksu grupowego - mnie bardziej zaskoczyło to, że ogólnie dużo tu podtekstów erotycznych. Opowieści 12-latków, jak to się robi, i że niby w pępek (hi, hi), rewelacje dwóch znajomych Bev, gejowska scena między Patrickiem a Henrym, Eddie, który wziął za żonę kobietę przypominającą jego matkę, matka Bev pytająca ją - ni stąd ni zowąd - czy ojciec jej nie dotykał, wreszcie ten sam ojciec chcący sprawdzić, czy Bev ma błonę dziewiczą. Kompletnie mnie ta scena nie zaskoczyła, King przygotowywał na nią czytelnika przez setki stron. Mogę również zrozumieć Bev, która interesuje się zmianami swego ciała, choć niektóre wtręty narratora o piersiach 11-latki (Bev była chyba rok młodsza od reszty paczki?) wzięte z kosmosu, i nie wiadomo po co. Jakby sam King miał jakąś manię. Narrator nie omieszkał również kilkakrotnie zauważyć, że wypuszczająca pąki Bev działała na swoich kolegów. Sam nie wiem. Też miałem 12 lat, może się zdarzali tacy, co szybciej dojrzewali i w ten sposób tak wcześnie patrzyli na swoje koleżanki, ale należeli raczej do rzadkości. A tu chyba każdy z chłopaków miał choć raz kosmatą myśl o Bev (co było w pełni zrozumiałe w 1985, ale dość dziwne już w 1958).
Ktoś zarzucił wcześniej, że scena seksu grupowego była niepotrzebna. Uważam przeciwnie. Może nie była niezbędna (ale co w tej książce rzeczywiście było niezbędne? prawie każdą scenę można było przedstawić inaczej, jeśliby tylko autor tak zechciał), ale logiczna. Przecież wszystko opierało się na magii i wierze w nią. Jeśli aspirator mógł być śmiercionośną bronią, to seks mógł jednoczyć umysły za pośrednictwem ciała Bev. Co z tego, że później o wszystkim zapomnieli, skoro raz (bodaj w restauracji) uzgodnili, że Derry oddziaływało na nich przez całe życie. Najprostszy przykład: Bill zapomniał Bev, ale żonę wziął podobną do Bev. Poza tym tam chodziło o doraźne rozwiązanie, szybkie wyjście z tarapatów. No i się udało.
King czasem mnie rozczarowywał. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego tak bardzo szedł w stronę kultury masowej i posługiwał się np. Frankensteinem, postacią skrajnie niestraszną. Dziwne natomiast, ale w pozytywny sposób, wydało mi się to, że w kanałach ostatecznie nie pojawił się klown Pennywise (skąd to imię?). Klown w ogóle mnie nie ruszał, ale w końcu go zaakceptowałem jako czarny charakter. A tu nagle Pajęczyca. Spodziewałem się, że pompując balonik do niebotycznych rozmiarów (odwlekając odkrycie tajemnicy Tego), z balonika w końcu zejdzie powietrze z głośnym świstem. Cóż mógł King wymyślić na samym końcu? Jeśli miał podać ostateczny kształt, musiał wybrać coś, co przestraszy największą liczę ludzi. Wielki włochaty pająk chyba jest czymś takim. Ewentualnie mógł pomyśleć nad hybrydą. Trupie światła? Też dobre. Niestraszne wprawdzie, ale właśnie idea światła, jako czegoś zarazem ulotnego i morderczego najlepiej oddaje wizję piekielnego zła. Amorfizm światła, brak konkretnego kształtu trupich świateł, będących jednak czymś konkretnym - maksymalna ocena od jury. Jak powiedziałem - zero grozy, ale idealnie pasujące do świata Na Zewnątrz.
No i docieram do ostatniego punktu. Kosmogonia. Nijak tego nie zrozumiałem. Żółw wyrzygał wszechświat. Czyli był fizycznie większy od wszechświata, czy wyrzygał tylko to, co obecnie nazywamy Osobliwością? Jakkolwiek by nie było, Osobliwość miała nieprawdopodobną gęstość i zawierała w sobie to wszystko, co już dziś istnieje, więc Żółw musiał być prze-sukinsyn, że tego dokonał. Więc jest sobie Żółw w nicości, zwanej Na Zewnątrz, i jest To. Po co To wchodzi w rzygowiny Żółwia, żeby dotrzeć na zadupie znane lepiej jako Droga Mleczna? Jak rozumiem To to Trupie Światła, cząstka Tego, która opuściwszy Trupie Światła i dostawszy się do materialnego świata, sama przybrała materialny kształt? A może źle? Chwila, zabili To, ale co z Trupimi Światłami? Czy Trupie Światła nie mogą wysłać na Ziemię nowego To? A może zlikwidowali tylko To na Ziemi, a Trupie Światła to po prostu coś superzłego, co nie jest Tym?
I w ogóle Żółw śmierdzi. Na nic się nie przydał, był tylko ciekawostką i - jak sam stwierdził - nie mieszał się w cudze sprawy. A więc to Inny, najwyższa znana "forma życia" dawała siłę "Frajerom". To jego odczuwali, gdy tworzyli krąg. Dziwne tylko, że Inny nie rozgniótł Tego jak pluskwy. Dziwne, że To nie widziało wcześniej Żółwia i przez cały czas myślało, że jest samo, kiedy każdą wycieczkę do Trupich Świateł organizowało tak, aby zwiedzający Na Zewnątrz minął Żółwia. Naprawdę dziwne.
Ciekawi mnie, jak inni widzą to, co zaserwował King o pochodzeniu wszechświata i tym, jaką ma strukturę świat. Ogólnie bardzo mi się spodobało to, że z prowincjonalnego klowna To okazało się ponadfizycznym stworem karmiącym się tak naprawdę cudzą wyobraźnią. Problem z "Matrixa". Dlaczego maszyny nie stworzyły Matrixa dla bydła, krowy przecież nigdy nie zastanawiałyby się nad realnością świata i nie wszczynały buntów? Odpowiedź: bo maszynom chodziło o siłę ludzkiego umysłu. Tak To zainteresowane było ludzką wyobraźnią, a nie ciałami (ciałami też, ale to umysł człowieka przede wszystkim interesował potwora). Zadziwiające tylko, że coś, co przebywa z tak daleka, musi szukać bujnej wyobraźni u materialnych istot. Chyba jesteśmy naprawdę wyjątkowi.
|
|
« Ostatnia zmiana: Stycznia 07, 2015, 20:40:47 wysłane przez amerrozzo »
|
Zapisane
|
|
|
|
Karloff
|
|
« Odpowiedz #226 : Stycznia 13, 2015, 22:50:28 » |
|
Takie pytanie, bo nie widze powiazania, a raczej pewnie nie moge sobie przypomniec..
Dlaczego podczas spotkania po latach, Ben w Cisteczku Szczescia mial akurat dwa zakrwawione zeby ?
Inny niespodzianki wewnatrz sa zwiazane z przeszloscia i lekami ich wlascicieli, ale nie pamietam zadnego motywu zebow jesli chodzi o postac Haystacka.
Jakies pomysly ?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Karloff
|
|
« Odpowiedz #227 : Lutego 23, 2015, 15:46:05 » |
|
Pliz ? Spac nie moge przez te zeby po nocach !
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
jahjah1986
|
|
« Odpowiedz #229 : Maja 20, 2015, 08:16:33 » |
|
Witam wszystkich. To mój pierwszy post na forum - chociaż już od jakiegoś czasu tu zaglądam. Wracając do tematu TO - widzę, że jest dla większości TOP Kinga. Osobiście z książką mam dwa wspomnienia. Pierwsze to magia opisu dzieciństwa bohaterów - tutaj naprawdę czuło się grozę. Drugie to nuda kiedy opisuje dorosłe życie. Na dokładkę od 3/4 zaczyna się to (oczywiście według mnie - subiektywnie) kiepskie zakończenie. Byłem zafascynowany, a później rozczarowany.Mogło by być krócej o te 300 stron i z bardziej sensownym zakończeniem. Pozdrawiam
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Karloff
|
|
« Odpowiedz #231 : Maja 20, 2015, 16:14:03 » |
|
Ksiazka jest dokladnie o 1104 strony za krotka. Nie ma ani jednej zbednej strony. Od dluzszego czasu doczytuje sobie wybrane fragmenty. Chyba jestem w stanie napisac najdokladniejsze strzeszczenie na Ziemi Kompletnie zawladnela mna ta cegla i slowami ciezko mi opisac jak kocham ten tytul. Nie chwalac sie, mam identyczny gust jak Stefan, bo dla niego tez ulubionymi pracami sa "TO" i "11.22.63"
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
jahjah1986
|
|
« Odpowiedz #232 : Maja 21, 2015, 07:45:03 » |
|
Tylko pogratulować. O ile fragmenty z dorosłości da się przeboleć - może nawet za którymś podejściem da się nimi zafascynować - to nie wyobrażam sobie żebym zakończenia nie przekartkował byle szybciej skończyć.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Karloff
|
|
« Odpowiedz #233 : Maja 21, 2015, 08:45:49 » |
|
zakoczenie dla mnie jest swietne. sam musialem doczytac kilka razy zeby calosc logicznie zrozumiec
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
jahjah1986
|
|
« Odpowiedz #234 : Maja 21, 2015, 09:55:50 » |
|
Kiedyś na pewno wrócę do lektury i żeby nie było nadal uważam że to naprawdę dobra książka.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Karloff
|
|
« Odpowiedz #235 : Czerwca 30, 2015, 14:46:11 » |
|
Nastal okres wakacyjny- czas na kolejny re-read (juz nie wiem nawet ktory ), plus przez caly rok czytanie wybranych fragmentow- co pewnie tez sie sklada w calosc, jakby podliczyc Ta cegla mi sie nigdy nie znudzi i za kazdym razem tylko sie wzmacniam w przekonaniu, ze King nic lepszego nie napisal i napisac nie juz nie moze, bo sie nie da, i juz, o
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
charyoutree19
Miejsce pobytu: Częstochowa
|
|
« Odpowiedz #236 : Lipca 17, 2015, 14:45:13 » |
|
Też wybrałem się właśnie na wakacyjną przygodę z clownem "Regulatorów" zmuszony jestem odstawić na później - zwłaszcza że ta książka a "Desperacja" to dwie różne historie
|
|
|
Zapisane
|
"Więc idź. Są światy inne niż ten." Jake Chambers, MW I: Roland
|
|
|
Karloff
|
|
« Odpowiedz #237 : Lipca 17, 2015, 15:26:01 » |
|
Lepiej wybrac nie mogles W razie watpliwosci co do tresci ksiazki, pytaj. Jestem Najwiekszym Ekspertem tej powiesci na Ziemi
|
|
« Ostatnia zmiana: Lipca 17, 2015, 15:28:53 wysłane przez Karloff »
|
Zapisane
|
|
|
|
charyoutree19
Miejsce pobytu: Częstochowa
|
|
« Odpowiedz #238 : Lipca 17, 2015, 16:56:29 » |
|
Skoro tak to powiedz mi... Kiedyś oglądałem film na podstawie tej książki, czy bardzo się od niej różni, czy może jest w miarę jej wierny?
|
|
|
Zapisane
|
"Więc idź. Są światy inne niż ten." Jake Chambers, MW I: Roland
|
|
|
Brzoza
|
|
« Odpowiedz #239 : Lipca 18, 2015, 00:43:10 » |
|
Sporo różnic, a przede wszystkim końcówka. Nie chce Ci psuć zabawy z czytania, więc nie powiem dokładnie o co mi chodzi.
|
|
« Ostatnia zmiana: Lipca 18, 2015, 11:22:12 wysłane przez nocny »
|
Zapisane
|
|
|
|
|