Gotham Cafe

Oficjalne fora serwisów => Książki => Wątek zaczęty przez: nocny on Sierpnia 31, 2010, 20:29:35



Tytuł: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: nocny on Sierpnia 31, 2010, 20:29:35
(http://img695.imageshack.us/img695/3024/lisey2.jpg)

Rok wydania: 2006

Minęły dwa lata od śmierci Scotta, męża Lisey Debusher Landon. Ich trwający 25 lat związek spajało głębokie, bardzo intymne uczucie. Scott - sławny i nagradzany pisarz, autor bestsellerów, był wyjątkowym człowiekiem. Zanim się pobrali, Lisey dowiedziała się od męża o krwawych źródłach jego twórczości i odwiedziła Księżyc Boo'ya, na który często uciekał. To miejsce w równym stopniu przerażało jak i koiło udręczony wspomnieniami umysł pisarza, a zarazem było źródłem inspiracji. Teraz nadszedł czas by Lisey ponownie udała się na Księzyc Boo'ya i stawiła czoła szaleństwu i demonom, które brutalnie wdarły się do jej świata i rodziny. Zwykłe porządkowanie dokumentów po zmarłym mężu przez wdowę, staje się podróżą w głąb mroku, w którym przebywał za życia Scott Landon.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Duddits on Września 06, 2010, 01:52:44
Jedna z piękniejszych książek jakie miałem przyjemność czytać. Jest to powieść trudna w odbiorze a raczej w czytaniu. Mimo trudnego języka po ogarnięciu całości i wspaniałego języka dech zapiera w sercu. Pokochałem tę książkę. Bo mimo iż to pościelówa to zbroczona krwią, pełna grozy wyciekającej z książki i wypełniającej racjonalny rozum czytelnika, który pod wpływem lektury przeżyć Lisey popada w obłęd gdyż wyobraźnia pracuje na maksymalnych obrotach. Książka jest fenomenalna. A rozdział z dzieciństwa Scotta przyprawia o gęsią skórkę i zwiększony ładunek elektryczny wydobywający się porów naszego ciała. Baf, długaśnik, Księżyc Boo'ya. Mistrzostwo świata. Absolutna czołówka. Miód i strach.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Września 06, 2010, 08:56:11
A mnie "Historia Lisey" wynudziła i spowodowała, iż na ponad rok miałem Kinga serdecznie dosyć. I nie chodzi o język, bo akurat zabiegi formalne spodobały mi się, bo były po coś, nie były tylko pustym eksperymentem. Zresztą książka może i jest trudna, jak na Kinga, ale w świecie literatury jest wiele znacznie trudniejszych w odbiorze dzieł. Natomiast w mojej opinii całkowicie zawiodła tu fabuła, niemiłosiernie rozciągnięta przez powolną narrację, a w gruncie rzeczy - dość trywialna. Księżyc  Boo'ya jest ok, tzn. tam przynajmniej jest ciekawie, ale z drugiej strony stanowi on pewien dysonans w porównaniu z resztą książki. Po premierze książki pojawiały się hasła, że do powrót Kinga do dobrej formy; moim zdaniem powrót króla nastąpił dopiero wraz z wydaniem "Ręki mistrza".


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: marek8210 on Września 06, 2010, 10:05:11
Moja ocena bardzo podobna do p.a:
Powieść, z którą wiązałem bardzo duże nadzieje zawiodła mnie na całej linii. Monotonna, przegadana, pozbawiona akcji, miłość, o której niektórzy wspominają w kontekście Historii Lisey jakoś do mnie nie dotarła i w żaden sposób nie poruszyła. Czarę goryczy przelały głupawe teksty w stylu: złamazie, Zpinomy, bafy,  itp. Itd. Które momentami sprawiały, że powieść stawała się totalnie nie przystępna, pozbawiona sensu i po prostu głupia. Kompletny niewypał. Jest to dla mnie TOP 3 najgorszych książek w dorobku Kinga.
Nie polecam nikomu


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Duddits on Września 06, 2010, 10:10:27
Co tu dużo powiedzieć? Nie znacie się ;)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Września 06, 2010, 11:11:47
Baf! Koniec!


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Ciacho on Września 06, 2010, 13:01:20
Dajcie spokój : bafy bify i popieprzona rodzinka w tle. :D Zdecydowanie na nie. Lisey na szarym końcu do pary z Geraldem. ;)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Duddits on Września 06, 2010, 14:18:38
Zrób sobie bafa bo Cię długaśnik dopadnie za takie posty :D


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Mando on Września 06, 2010, 14:32:25
Dla mnie "Historia Lisey" to absolutna czołówka Kinga. Kilka miesięcy temu słuchałem audiobooka i bałem się, że książka nie przetrwa próby czasu. Byłem przekonany, że pierwsza moja ocena była wystawiona głównie pod wpływem emocji i bez tej otoczki towarzyszącej premierze książka polegnie. Nic bardziej mylnego. Za pierwszym razem z lekkim wahaniem dałem jej ocenę maksymalną, a za drugim razem już bez chwili zastanowienia zrobiłem to samo. Książka przy drugim podejściu jest jeszcze lepsza. Wszystko wskakuje na swoje miejsce i całość staje się idealnie przemyślaną i świetną historią. Wyjątkowa, niesamowita, inna od wszystkich, piękna.

PS. A rozdział opisujący dzieciństwo Scotta to absolutnie jedna z najlepszych rzeczy jaką King kiedykolwiek napisał. Tyle ode mnie!


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Master on Września 06, 2010, 14:36:17
Zgodzę się, że na pewno nie jest to najlepsza książka Kinga. Pisanie o powrocie do formy w przypadku HL to też lekka przesada. Nie mniej uważam ją za dobrą powieść. Dziwną, trudną, wymagającą... ale na pewno nie słabą. Po prostu bardzo dojrzałą.

Mnie tam się ona podobała. Co prawda za drugim podejściem, ale jednak. Czytałem o wiele gorsze książki Króla. Żeby nie być gołosłownym podam Regulatorów, którzy są dla mnie porażką na całej linii. Nawet oceniając ją jako Bachmana.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Bartek on Września 06, 2010, 15:23:35
Czytałem dwukrotnie. Z perspektywy pierwszej lektury mówiłem, że to bardzo dobra, znakomita książka, która w dodatku po czasie pozostawiła po sobie świetnie wspomnienia. Po powtórnym zapoznaniu się z Historią Lisey moje wątpliwości zostały rozwiane - to zdecydowanie najbardziej dojrzała, najtrudniejsza, najciekawsza pod względem fabuły i konstrukcji, najbardziej poruszająca i wciągająca książka, jaką stworzył King. Kreacja postaci powala na kolana. Traktuję czasami Stephena jak twórcę literackiego fast-fooda, ale tą książką udowodnił, że jego talent nie obejmuje tylko pisania takich gniotów jak Pod Kopułą, ale potrafi, a przynajmniej potrafił napisać książkę, która z powodzeniem mogłaby wylądować na półce razem z literaturą piękną. Osobiście jest to jedna z moich ulubionych książek w ogóle [z pewnością zmieści się w pierwszej dziesiątce] i - co w tym momencie naturalne - zajmuje pierwsze miejsce w moim rankingu książek Kinga.
Powieść nie dla każdego, pozycja, którą można uznać za nieco kontrowersyjną na tle twórczości Kinga, ale z pewnością warta poświęcenia jej czasu. Jeśli przeżywam z tak wielką intensywnością to, co przeżywają bohaterowie, to znaczy, że pisarzowi udało się dokonać rzeczy trudnej i wspaniałej i zasługuje tym sobie na szacunek.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: marek8210 on Września 06, 2010, 16:16:36
Bartek szanuje Twoje zdanie i nie będę po raz kolejny polemizował ale z tą "najbardziej wciągającą" to mocno dałeś. Naprawdę przesadziłeś  :haha:
Jedyna książka (ta i jeszcze Gr Geralda) którą skończyłem tylko dlatego, że pisał ją King i liczyłem na coś co zmieni moje jej postrzeganie przed jej końcem. Niestety nie doczekałem się. Męczyłem się z pół roku po czym zrobiłem sobie 2 miesiące przerwy w czytaniu książek w ogóle tak mnie odrzuciło po HL


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Mando on Września 06, 2010, 16:19:29
Ale Bartek nie pisał w twoim imieniu tylko w swoim :D Dla mnie "Gra Geralda" to jedna z najlepszych książek Kinga, dla ciebie nie i z HL jest podobnie. W zasadzie chyba tylko przy 3 książkach się kompletnie nie zgadzamy. Wszystko :D


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: marek8210 on Września 06, 2010, 16:29:14
Dlatego napisałem, że szanuje jego zdanie :) Myślę Mando, że więcej byłoby tych przy których się nie zgadzamy (nie pamiętam dokładnie, ale nie przepadałeś chyba za Stukostrachami, Komórką czy Desperacją a dla mnie te tytuły to czołówka), ale zgadzam się z Tobą w 80% Kingów - zresztą z tym chyba nie trudno bo zdecydowana większość była świetna :)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Ciacho on Września 06, 2010, 19:34:45
Jedyna książka (ta i jeszcze Gr Geralda) którą skończyłem tylko dlatego, że pisał ją King i liczyłem na coś co zmieni moje jej postrzeganie przed jej końcem. Niestety nie doczekałem się.

I ja też się nie doczekałem o czym wyraźnie świadczy fakt iż książka jest słabiutka ;) ,a zajmuje czołowe miejsce, ale jak obrócisz listę dołem do góry. :D  Tak w ogóle to witam marka ;)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Puppet on Września 06, 2010, 21:39:43
Dla mnie ta książka to majstersztyk :) przez pierwsze 100 str troche ciężko się czytało, ale póżniej, gdy wpadłem w rytm HL nie mogłem się oderwać :) te wszystkie wspomnienia Lisey, retrospekcje w retrospekcjach - cudo :D najbardziej podobała mi się opowieść Scotta o swoim dzieciństwie i rozdział "Scott mówi co ma do powiedzenia". Polecam wszystkim ! Naprawdę warto przeczytać choćby po to, aby wyrobić sobie swoje własne zdanie na temat tej książki :)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Duddits on Września 06, 2010, 23:39:37
Ogólnie rozdział o dzieciństwie Scotta z długaśnikiem w tle rozwala na kawałki. Groza się wylewa drzwiami i oknami. Mało King popełnił takich przerażających akcji.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: NoBoDy_FuN on Września 07, 2010, 00:50:26
Premiera polska start.... 35 stron, zacięcie.... pauza 3 miesiące, restart.... 50 stron, zacięcie. Wakacje zeszłoroczne, restart... 50 stron, zacięcie. Wakacje w tym roku ... restart .... 70 stron.... ja dziękuję. Gorsze niż mem jak miłość. Tam się nic nie dzieje, nic nie zachęca, wszystko mnie odrzuca. Jedyna nie przeczytana pozycja Kinga wydana po polsku. Masakra jakaś. W modzie na sukces akcja się posuwa szybciej niż tutaj. Ta książka tak mnie denerwuje, że jako jedyną trzymałem  ją grzbietem do tyłu, żebym nie patrzył na tytuł na półce, ale się rzucała w oczy i każdy pytał i musiałem tłumaczyć, więc odpuściłem sobie. Dla mnie tragedia, bo nawet menu w taniej knajpie i rachunki z tesco czytam do końca, a tego czegoś nie potrafię.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Faay on Września 07, 2010, 02:50:46
Rany, w życiu bym nie przypuszczała, że ta książka może budzić aż tak skrajne emocje! W moim przypadku to czołówka, zdecydowanie wysoko w moim prywatnym rankingu. Lubię do niej wracać, mam straszny sentyment, dużo emocji towarzyszyło mi podczas czytania tej opowieści. Wcale mi się nie dłużyła i nie nudziła, pochłonęłam ją w jeden dzień. Ale potrafię zrozumieć tych, którym się nie podobała, jest, cóż, specyficzna i to bardzo ;) Może to właśnie tak bardzo mi się w niej spodobało? Dzięki tej paradzie dziwnych, niespotykanych elementów? Krwawych bafów, długaśników...
Urzekł mnie oryginalny język bohaterów i narracja, zaczarował księżyc Boo'ya, bałam się tego przeklętego długaśnika z nieskończenie srokatym bokiem. Wszystko tam było takie bajkowe, nierealne, a jednocześnie udało się Kingowi zachować konwencję grozy. Sceny z dzieciństwa Scott'a naprawdę budziły odrazę i przerażenie, miałam momentami ochotę odłożyć książkę na bok mówiąc "dajcie spokój, to chore, nie chcę tego dalej czytać!"
Ta książka jest piękna i mroczna jednocześnie, pięknie napisana, inna (w ogóle chyba jedna z bardziej specyficznych książek, jakie w życiu czytałam), zaskakująca w tej swojej inności, co dowodzi mistrzostwa autora, który potrafił napisać coś tak odstającego od reszty swojej twórczości. Trudna, przynajmniej wydaje mi się, że najtrudniejsza z tych, które przeczytałam do tej pory. Autor włożył naprawdę wiele w kreowanie bohaterów i tła psychologicznego, przez co trudno tę powieść zapomnieć. Nawet w tej chwili przez głowę przelatują mi różne sceny z książki - wizyta Lisey na Boo'ya, Scott owinięty w afgan w fotelu, przerażające dzieciństwo, Scott leżący na rozgrzanym chodniku i Lisey, która przyniosła mu lód. Końcowe niepokojące Przywrzeszczę Cię do domu zawsze wprawia mnie w jakiś dziwny stan. Uwielbiam tę książkę, nic nie poradzę, nikt mnie nie przekona, że jest nudna, bez sensu i najgorsza w twórczości Kinga ;)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Duddits on Września 07, 2010, 06:38:47
Masz rację Faay, że ta książka wzbudza skrajne emocje. Mało jest opinii typu: taka sobie, może być. Jedni ją uwielbiają, drudzy się z niej śmieją. Ja na szczęście należę do tych pierwszych. Narzekanie na tępo akcji mnie dziwi. Może i nie jest zawrotna ale jeszcze wolniejszą akcję mieliśmy w Worku Kości, który także jest doskonałą książką a dużo więcej zwolenników.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: marek8210 on Września 07, 2010, 08:38:57
Kurczę, ale w Worku kości mamy całą masę znakomitych wątków, bardzo dobrze przygotowanych i poprowadzonych od początku do końca, to jest nie porównywalne, a akcja wolniejsza od HL na pewno nie jest. W HL wszystko było durne i nonsensowne. Począwszy od długaśnika ze srokatym bokiem, przecież to jest jakiś kosmos jego nawet sobie wyobrazić nie można, a nawet jeśli to wzbudza bardziej śmiech niż strach. Zachowania Lisey, jej sióstr kolejne nonsensy i kompletne wariatkowo, nikt w żadnej sytuacji nie zachowywał by się nigdy nawet w zbliżony sposób tak jak one, to mnie strasznie po oczach waliło, że od początku żyły w jakimś wimaginowanym świecie, a same do końca nie były przekonane czy on jest prawdziwy. Wreszcie ślimacząca się jak flaki z olejem akcja. Wysiadywanie na strychu, ciągłe wspomnienia, jak Scott to jak Scott tamto, urojony świat, jakiś język dziwny, zdarzało się, że czytałem niektóre zdania po 3 razy po czym odładałem książkę z pytaniem "co to k... ma być?". Wreszcie tak zachwalane dzieciństwo Scotta i "złamazia" jego brata, dajcie spokój to było karykaturalne, okropnie monotonne, szare i nieciekawe a jedyne emocje jakie u mnie budziło to irytacja i zniechęcenie do dalszego czytania  :pff4:


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Duddits on Września 07, 2010, 08:57:02
Worek Kości to bardzo dobra książka i zawiera dużo ciekawych wątków ale akcja tam to zaczyna się pod koniec powieści. Nie będę się kłócił gdzie było ile akcji ale nie rozumiem tego co piszesz. Nie przemawia to do mnie. Ok, jasne, masz swoje zdanie ale i ja mam swoje, które brzmi: Historia Lisy to fenomenalna książka :D
"co to k... ma być?"

(http://img10.imageshack.us/img10/3512/sign2vx.jpg)

PS. Dzięki za przypomnienie mi o złamazi ;)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: marek8210 on Września 07, 2010, 09:00:23
Wybaczcie nie miało być z mojej strony zamierzonych wulgaryzmów, bardziej miało to być ukazania poprzez cytat ilość negatywnych emocji drzemiących we mnie przy czytaniu HL. Jeśli kogoś uraziłem wybaczcie, a Ty Duddits się nie denerwuj przecież tylko sobie dyskutujemy. Jak łatwo się domyślasz do mnie Twoje argumenty odnośnie akurat tej pozycji również nie trafiają, co nie znaczy, że przy innych książkach się nie zgadzamy :)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Duddits on Września 07, 2010, 09:02:58
Wiem, że to tylko dyskusja a obrazek dałem dla żartu i nie w kontekstcie wulgaryzmów a w odniesieniu do HL ;)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Września 07, 2010, 10:38:09
Duddits, rozumiem porównania "HL" z "WK", ale bez przesady - tam (tzn. w "Worku kości") działo się summa summarum znacznie więcej i szybciej. Chociaż "szybciej" to może nie jest dobre słowo. Może po prostu napiszę, iż w "Worku kości" dawało się zauważyć rozwój fabularny i stopniowanie napięcia. "Historia Lisey" zaś to jedna wielka fabularna maź.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Lady Nina on Września 07, 2010, 21:27:07
"Jedna wielka fabularna złamazia". :P

Ależ to, co Wy mówicie, niektórzy panowie, to o pomstę do nieba woła. :D Lisey jest świetną książką, chociaż przyznaję bez bicia, że za pierwszym razem trudno mi było się w nią wciągnąć. Nie ze względu na brak akcji, bo tej jest pod dostatkiem, tylko dlatego, że bez żadnego wprowadzenia wpada się w sam środek intymnego świata dwóch osób i nauka poruszania się po nim zajmuje trochę czasu. Ciężko było się przebić przez złamazie, długaśniki [swoją drogą, do tej pory nie wiem co King miał na myśli, pisząc o długaśniku, ale cały Księżyc Boo'ya jest taki metaforyczny, że z czasem stworzyłam sobie własnego ;)] i całą resztę tych dziwactw, ale mnie czytanie tej książki kojarzy się trochę z wchodzeniem do czyjejś rodziny, a ostatecznie każda rodzina na swój sposób jest walnięta. :D Zresztą Miszcz sam mówił, że jest to właśnie opowieść o małżeństwie - czyli w sumie dobrze mi się kojarzy. ;)
Nie powiem, że to jest trudna książka, bo nie jest, ale na pewno wielowymiarowa i można ją na różne sposoby odczytywać. Dla mnie ścisła czołówka Kinga. A zarzutów o braku akcji pojąć nie mogę, słowo daję. Przecież tam mnóstwo się dzieje, od samego wejścia.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: UpTheIrons on Września 08, 2010, 20:09:51
Jakieś pierwsze 70-80 stron szło mi dośc opornie, potem było coraz lepiej. Im dalej, tym łatwiej mi się to czytało. Właściwie nie wiem, czy jest w tej książce coś, co mi się nie podobało :D szybko zaprzyjaźniłam się ze wszystkimi bafami, księgadami, cudami błękitnookimi itp, bo sama wymyślam i używam najgłupsze słowa na świecie.
Księżyc Booya... to co się działo na asfalcie... przeszłośc Scotta...(to było przerażające, naprawdę;) )
Niemniej jednak nie jest to książka dla każdego. Pożyczyłam ją dwóm osobom: jedna walnęła ją w kąt po 40 str bo uznała, że nie da się tego czytac, a druga męczy ją już 3 miesiąc i powoli zbliża się do końca, mówiąc "skubana się opiera przede mną" :D


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: RandallFlagg on Września 12, 2010, 13:11:51
Zabrałem się wczoraj do odświeżania "Historii Lisey", a że książkę zostawiłem jakieś 1600 kilometrów stąd, dorwałem się do audiobooka. I - panie i panowie - "zgroza zimowa", dosłownie! Po pierwsze, nie wiem, jaka idea przyświecała ludziom, którzy to wypuścili, żeby jako lektora do powieści, której narracja, mimo iż nie pierwszoosobowa, prowadzona jest z punktu widzenia kobiety i nacechowana taką właśnie wrażliwością, dać do czytania staremu - co słychać po głosie - ramolowi? Nie chce mi się szukać, kim jest ów "lektor", ale może on, co najwyżej czytać bajki Andersena, albo robić za głos dziadka w jakiejś nowej wersji Matysiaków.

Już mniejsza z głosem, ale człowiek ten całkowicie błędnie akcentuje a interpunkcję traktuje z większą swoboda niż mój siedmioletni siostrzeniec. Straszne to i okropne.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Asia on Września 13, 2010, 21:54:00
a ja ta książke po prostu kocham:) dla mnie magia:)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: johnatan on Września 26, 2010, 13:23:20
Witam, chciałem zapytać czym rożni sie wersja książki z okładka jak na 1 stronie od tej zielonej z tego samego wydawnictwa ? czy to jest tylko wyciąganie pieniędzy od klientów czy sa znaczące różnica? pozdrawiam


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Master on Września 26, 2010, 15:13:39
To w twardej, zielonej okładce, to po prostu starsze wydanie.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Bartek on Września 26, 2010, 16:47:00
To pierwsze, zielone, ma oczywiście miękką okładkę, a nie twardą ;) No i poza tym większy format, coś w stylu Sztormu Stulecia i ilustrowanego Miasteczka Salem. Fioletowa okładka to po prostu wznowienie w nowej szacie graficznej i nieco mniejszym formacie, także w miękkiej oprawie ;) Lisey niestety nie doczekała się u nas wydania w twardej okładce :P


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Mando on Września 29, 2010, 22:29:02
Już mniejsza z głosem, ale człowiek ten całkowicie błędnie akcentuje a interpunkcję traktuje z większą swoboda niż mój siedmioletni siostrzeniec. Straszne to i okropne.

No niestety pan Leszek Teleszyński jest głównym kingowym lektorem. Co ciekawe ja jego interpretację HL oceniłem dość wysoko, a to dlatego, że jest to moim zdaniem po prostu najlepszy jego audiobook. Początek faktycznie jest tragiczny, ale też początku książki bardzo nie lubię. Dalej moim zdaniem jest znacznie lepiej, ale nie wiem na ile to wina obniżonej poprzeczki.

PS. A mi głos faceta w tej książce nie przeszkadzał. Nawet nie pomyślałem, że może faktycznie lepiej by było jakby kobieta czytała.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: HAL9000 on Września 30, 2010, 14:20:11
Po pierwszych rozdziałach, moja reakcja sprowadzała się do... WTF!! ;) Zupełnie nie mogłem się przebić przez te wszystkie dziwne słowa. W połowie powieści, zrobiłem sobie jakieś 2 miesiące przerwy. Wróciłem do niej chyba tylko dlatego że nic innego nie było pod ręką do czytania.

Teraz, po tych paru latach, oceniam jednak tę książkę dobrze. Chyba dlatego że w pamięci pozostała mi tylko sama historia, a nie język w którym King ją opisał :D


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Allk on Września 30, 2010, 14:44:38
Mam obydwa wydania Historii Lisey (w zielonej okładce i wznowienie Prósa). Książkę czyta się początkowo bardzo ciężko i trudno przebrnąć pierwszych 100 stron, ale potem historia naprawdę wciąga. A opowieści związane
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
to dla mnie najlepsza część książki. Nawet te całe wymyślone słownictwo z czasem zacząłem odbierać bardzo pozytywnie. Dla mnie ta książka nie jest w top 10 Kinga ale w top 20 może się zmieścić. Polecam i nie rezygnujcie trudny początek zostanie wynagrodzony.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Tathagatha on Października 19, 2010, 21:01:52
Książka dla mnie trudna do oceny. Z jednej strony faktycznie nieco mnie nudziła, momentami odczuwałam delikatne znużenie. Ale z drugiej strony fascynował mnie świat jaki stworzyli wspólnie (!) Lisey i Scott. Ich powiedzonka, to, że często rozumieli się bez słów. Bardzo intymne i bliskie relacje - z przyjemnością to czytałam.

Nawet kiedyś się złapałam na tym, że jak szukałam kluczy w torebce i oczywiście nie mogłam ich znaleźć to już zirytowana pomyślałam: gdzie są te smerdolone klucze??!!
Jak sobie to uświadomiłam, to aż w głos się zaśmiałam:)

A! I jeszcze wyłapałam błąd w książce. Nie wiem czy to przy tłumaczeniu. Ja mam to nowsze wydanie z Prósa i na stronie 343 znajduje się taki oto tekst:
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Bartek on Października 19, 2010, 22:33:44
Czytałem dwa razy pierwsze wydanie i jestem w zasadzie pewien, że tam też jest ten błąd, chociaż nie mogę tego sprawdzić w tej chwili :P Ale nowe wydanie nie przechodziło chyba żadnej dodatkowej korekty, więc raczej dziwnym by było, gdyby się czymś różniły :P


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: UpTheIrons on Października 20, 2010, 17:04:10
Też mam wydanie z prósa z 2009 roku i jest dokładnie jak napisałaś


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: evening on Czerwca 03, 2012, 11:49:52
Na początek:

Cytuj
   
Uwaga: W tym wątku nie pisano od 120 dni.
Jeżeli nie masz pewności, że chcesz tu odpowiedzieć, rozważ rozpoczęcie nowego wątku.

Po rozważeniu... Stwierdzam, że wpiszę się jednak tu. Mimo wszystko. :)

Cóż. Skończyłam wczoraj. Szło mi zadziwiająco długo. Czytałam aż trzy tygodnie, a takiej grubości książkę łykam zazwyczaj w dwa, trzy dni. Tym razem trwało to zdecydowanie dłużej, chyba z kilku powodów. Po pierwsze - miałam generalnie dość mało wolnego czasu. Poza tym podzielam opinię wielu - jedna z trudniejszych książek Kinga, z jakimi spotkałam się do tej pory. Jedna z trudniejszych, ale na pewno nienużących. Powolnie rozkręcająca się akcja i specyficzny, poetycki język nie zniechęcały mnie - wręcz przeciwnie - intrygowały. Gdy zaczynałam lekturę, miałam wrażenie (i cichą nadzieję), że tym razem obejdzie się bez specjalnie nadprzyrodzonych i magicznych wątków. Miałam chyba po prostu ochotę na czystą, pełną szaleństwa 'krwawą lovestory'. Bez fantastyki. Gdy jednak dotarłam już do wykreowanego przez Kinga Księżyca Boo'ya, nie zniesmaczyłam się. Dla porównania - wątek obrazu i innego świata w 'Rose Madder' bardzo mnie rozczarował i zepsuł ogólną opinię o książce. W 'Historii Lisey', jak dla mnie, mogłoby obyć się bez tej innej rzeczywistości, ale nie wpływa ona negatywnie na odbiór. Jakie emocje i uczucia towarzyszyły mi podczas lektury? Na pewno napięcie, ale nie strach. Niedowierzanie i złość, że kolejny raz spotykam się z toksycznymi relacjami między najbliższymi osobami. Uśmiechu na twarzy też trochę było. No i wzruszenia, oczywiście. A że kończyłam ją w pracy, może i trochę wstydu z powodu płynących łez. ;) Ale mnie potrafi wzruszyć wiele, nie dziwiłam się nazbyt. :D

Podsumowując, jestem za. Zdecydowanie. Ważna pozycja, jak dla mnie.

'Wszystko to samo?'


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: BrunoS. on Września 13, 2012, 13:23:01
O Jezu... widzę, że HL nieźle namieszała wśród fanów Stefcia. Właśnie się za nią zabieram dziś po pracy i postanowiłem poczytać kilka postów. Nie pamętam żeby jakaś kniga budziła tak skrajne emocje na tym forum. No nic, sam się muszę przekonać... zacieram ręce:)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Ciacho on Września 13, 2012, 19:27:05
Patrząc na Twój gust z perspektywy pozycji Kinga, nie wydaje mi się, abyś po przeczytaniu klął i mieszał z błotem tak,jak to czynimy wespół m.in. ja,marek i nobody,bo dla nas ta książka ma top 3 w rankingu najgorszych. Wydaje mi się, że dla Ciebie będzie to przeciętniak, który ani ziębi ani grzeje. ;) Ale czekam bardzo na Twoją opinię. :)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: marek8210 on Września 13, 2012, 22:23:15
To Bruno to odezwij się jak przeczytasz (obstawiam że najwcześniej na święta jeśli wogóle dasz radę przebrnąć  :diab9: )
Spodziewam się raczej skrajnej opini. Mało kto ma opinie o HL że przeciętniak. zazwyczaj albo plus albo minus


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: BrunoS. on Września 14, 2012, 10:46:59
Ale czekam bardzo na Twoją opinię. :)

To Bruno to odezwij się jak przeczytasz...


Hehe, nie omieszkam skrobnąć kilka słówek. Nawet jakby miało to być w okolicach świąt:)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: BrunoS. on Września 26, 2012, 08:02:33
No i HL przeczytana!!! Powiem krótko... machnąłem ją w 5 dni i z każdą kolejną stroną żałowałem że nie mam na tyle czasu, żeby przeczytać ją szybciej! Jednym słowem książka mnie zaczarowała i od momentu przewrócenia ostatniej strony nadal jestem pod jej ogromnym wrażeniem. Jak dla mnie, jednym słowem REWELACJA!!!!

Na początku narracja. Senna, momentami przegadana, naszpikowana retrospekcjami i innymi wydawać by się mogło niepotrzebnymi rzeczami... czyli jak dla mnie super. Takiego Kinga pokochałem i takiego chcę czytać. W sumie cała fabuła jest prosta i w czasie rozciągnięta bardzo króciutko, to właśnie retrospekcje napędzają całą książkę.
Dla mnie już od pierwszych stron nasunęło się skojarzenie z Workiem kości, która jak wiadomo jest moją ulubioną książką Stefcia, ale na pewno nie na tym bazuje moja wysoka ocena.

Jeśli chodzi o najmocniejszy dla mnie punkt całej książki to nie jest to ani gówna bohaterka, do której w gruncie rzeczy mam mieszane uczucia. Ani nie wryła mi się w pamięć czymś specjalnym, ani też jakoś mnie do siebie nie zraziła. Po prostu była i tyle. To co powoduje, że od dziś stawiam tą książkę w czołówce dokonań Kinga to wspomniane wyżej retrospekcje i klimat całej książki., której w zasadzie głównym bohaterem jest Scott Landon. Jego życie i jego historia (zwłaszcza dzieciństwa!!!) to dla mnie jedna z najlepiej opowiedzianych przez Kinga historii.

Co do słownictwa do którego tak często w swoich komentarzach się odnosiliście, to powiem że było to dla mnie nowe, a jakże :) ale bardzo fajne doświadczenie. Przez różne skróty i niezrozumiałe słówka czytelnik wkroczył w te najbardziej intymne relacje jakie w swoim małżeństwie dzielili ze sobą Scott i Lisey. I to mi się bardzo podobało, bo pozwalało uwieżyć, że to co łączyło tych dwoje ludzi przez tyle lat było naprawdę wyjątkowe.

Jest oczywiście parę słabych punktów w tej książce, ale będąc nadal pod wpływem długaśnika raczej dostrzegam ich mniej niż więcej :) Ale na pewno jedno jest pewne, tą książkę można ocenić tylko skrajnie plus albo minus. Ciężko odnieść się do niej jako do średniaka. Trzeba ja albo pokochać, albo znienawidzieć :)

HL oceniam bardzo wysoko. Obok Worka kości, Martwej strefy i Dallas'63 jest to kolejna książka, którą będę polecał w pierwszej kolejności.

9/10

Ps-a teraz czekam na gromy :)



Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Ciacho on Września 26, 2012, 18:54:51
9/10

Nobody! Wzywam Cię, bo nadchodzi Apokalipsa!!! :D :D :D  Ja może tym razem nie będę komentował. :P Na pewno przeczytam to drugi raz, bo nie mam jeszcze w kolekcji. Ale nie wydaje mi się, aby książka, która jest na samym dole mojego rankingu zrobiła na mnie większe wrażenie i podniosła się w rankingu cokolwiek wyżej. :P


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: marek8210 on Września 26, 2012, 21:46:16
Chciałbym móc powiedzieć to samo, ale wiem, że nawet mając dobre intencje nie jestem w stanie przebrnąć przez ten bełkot i drugi raz nie spróbuje i tak o jeden raz za dużo jak dla mnie  :D
Bruno no cóż podziwiam i zazdroszczę, że ta powieść dała Ci tyle przyjemności  :faja:


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Września 27, 2012, 09:31:45
A ja podejrzewałem, że jeśli BrunoS opowie się po którejś ze stron, to raczej po stronie zwolenników :) Tak przeczytałem uważnie post i stwierdziłem, że wiele zależy od tego, jak odbieramy to:

W sumie cała fabuła jest prosta i w czasie rozciągnięta bardzo króciutko, to właśnie retrospekcje napędzają całą książkę.

Dla mnie jest to coś, co dyskwalifikuje tą książkę. Tych retrospekcji jest zdecydowanie za dużo, nie zostały one zbalansowane odpowiednio skonstruowaną fabułą "bieżącą". Zresztą cóż tak naprawdę wnoszą te retrospekcje? Jak dla mnie - prócz "tła" osobowości Scotta - budują one obraz wzajemnych relacji między nim a Lisey. I jeśli ta książka w jakimkolwiek kontekście się sprawdza, to tylko właśnie w tym intymnym i tylko w takim kontekście neologizmy nie rażą, a wręcz dodają do książki istotny czynnik. Natomiast fabularnie powieść leży i kwiczy, cała historia z szaleńcem czy opieką nad (?) siostrą w ogóle mnie nie wciągnęła. Do tego Księżyc Boo'ya - choć miejsce to poniekąd fascynujące - zbyt mocno, moim zdaniem, kontrastuje z poważną i intymną treścią reszty książki.

Dla mnie nie jest to powieść z listy tych paru najgorszych, dałem jej chyba nawet 6/10, ale generalnie wymęczyła mnie dość solidnie. Zresztą teraz zauważyłem, że moja ocena stoi w sprzeczności z tym, co się tu jak mantrę powtarza - że albo się Lizunię kocha, albo nienawidzi. Ja nie pokochałem, ale też co najmniej kilka innych powieści Kinga bardziej zalazło mi za skórę (np. "Colorado Kid", "Stukostrachy", "Ostatni bastion..." czy "Blaze").


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: BrunoS. on Września 28, 2012, 08:21:22
Bruno no cóż podziwiam i zazdroszczę, że ta powieść dała Ci tyle przyjemności  :faja:

Hehe dzięki :) Może wynika to z tego, że po niektórych naprawdę mocnych opiniach nastawiłem się na coś super słabego, a że już tej ksiązki bardziej zbrukać sie nie dało nie pozostało nic innego jak odbić ją od dna i zacząć chwalić :)

Dla mnie nie jest to powieść z listy tych paru najgorszych, dałem jej chyba nawet 6/10, ale generalnie wymęczyła mnie dość solidnie.

No własnie owo wymęczenie nie mialo u mnie w ogóle miejsca. W pierwszy dzień czytania tej knigi obróciłem 250 stron i żałowałem, że czas nie pozwala na więcej. Takie senne historie, retrospekcje, psychologia i ogólnie więcej obyczajki niż akcji to dla mnie takie elementy w książkach które uwielbiam (...kurde, "Blaze" o którym piszesz też mi się bardzo podobało :) )


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Września 28, 2012, 12:41:09
No tak, w "Blaze" też jest kupa retrospekcji :)  250 stron w 1 dzień? Mi się to już w ogóle nie zdarza, a w przypadku "Historii..." dobrnięcie do 250 strony zajęło mi pewnie z 3 tygodnie :D


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: verboman on Stycznia 08, 2013, 00:51:32
Przeczytałem "Historię Lisey" czwarty raz i dla mnie jest to książka którą King udowodnił, że jest pisarzem wszechstronnym. Dzieciństwo Scotta to jedna z lepszych opowieści jakie wyszły od Kinga, zupełnie też jak Księżyc. Cały czas jestem pod wrażeniem.
Oczywiście są też minusy takie jak
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Smaku dodaje ogromna ilość powiedzonek i naprawdę bardzo intymna momentami atmosfera. Czuć od tej książki, moim zdaniem, prawdziwe uczucie.
Zawsze towarzyszą mi ogromne emocje przy czytaniu tej pozycji i w sumie Lisey i długaśnik znajdują się w pierwszej dziesiątce moich ulubionych kingów [ba nawet w pierwszej piątce]. Niewiele dla mnie może się równać z klimatem tej powieści.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Redrum on Czerwca 01, 2013, 15:51:12
w wakacje szykuje się wiele zarwanych nocy, m.in. z powodu czytania tej książki
zacznę chyba odliczać dni


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Lex on Czerwca 03, 2013, 23:57:08
Aż wpadłem na forum po dłuższej przerwie co by pożalić się Wam jak koszmarnie ciężko czyta mi się tę książkę ;) Gdyby nie to że czytam ją na przerwach w pracy (więc i tak nie mam nic lepszego do roboty), to nie wiem, nie wiem czy bym jej nie odłożył "na później które nigdy nie nastąpi". Jestem w okolicach 80 strony i wciąż jeszcze żyję nadzieją że będzie lepiej ;)

liczyłem na coś co zmieni moje jej postrzeganie przed jej końcem. Niestety nie doczekałem się.
Nie strasz ;)

Smaku dodaje ogromna ilość powiedzonek
chyba niesmaku ;) ilekroć czytam "smerdolony", "srokaty", "lalunia Liesey" albo "baf", mam ochotę walić głową w ścianę ;) Znaczy nie, ok, ja rozumiem - swój język, wszystko super fajnie... byle tak wywalić z książki 3/4 powtórzeń tych słów, bo ja wysiadam...


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Czerwca 04, 2013, 08:10:57
Porzuć wszelką nadzieję :D Jak Ci się nie spodobało dotąd, to nie spodoba Ci się chyba już do końca ;) Ok, sama końcówka jest nieco bardziej dynamiczna (choć dla mnie nie pasująca do ogólnego nastroju książki), ale przez kilkaset stron cały czas to samo powłóczyste tempo, retrospekcje, nuda.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: marek8210 on Czerwca 04, 2013, 09:34:10
Lex nie ma się co łudzić tak będzie już do końca, a nawet gorzej bo frustracja rośnie z każdą stroną. Poczekaj az dojdziesz do długaśnika i księżyca Booya to są dopiero absurdy i głupoty. No ale nawet taki mistrz jak King nie napisał samych arcydzieł ;)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Rogver on Czerwca 04, 2013, 15:12:53
Ja zaliczam HL do grona swoich ulubionych powieści Kinga i absolutnie nic mnie w niej nie drażniło. Na pewno kiedyś jeszcze wrócę do tej książki. No, ale z Lisey juz tak jest... albo ją uwielbiasz albo nienawidzisz ;)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Lex on Czerwca 05, 2013, 18:48:13
Chyba zaczynam Wam wierzyć, bo 120 strona i nie jest lepiej :D Na pocieszenie myślę sobie, że skoro to już 1/4 książki, to pozostałe 3/4 też jakoś zmęczę :D

Lex nie ma się co łudzić tak będzie już do końca, a nawet gorzej bo frustracja rośnie z każdą stroną.
Szczerość :D

Ale z tego co czytałem to ta historia dzieciństwa Scotta ma być ciekawsza? Zobaczymy ;)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: BrunoS. on Czerwca 05, 2013, 19:35:28
Ale z tego co czytałem to ta historia dzieciństwa Scotta ma być ciekawsza?

Oj ciekawsza, ciekawsza. Czytaj i smakuj tą genialną powieść. Jazda z długaśnikiem dopiero przed Tobą  :)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Snake on Czerwca 05, 2013, 20:52:25
Ja nie dałem rady, po pierwszych kilku stronach, które z ledwością przemeczyłem, dałem sobie spokój, to nie dla mnie historia, do takich książek trzeba dorosnąć i więcej doświadczyć w życiu.Zamówiłem sobie Kobierzec Barkera i właśnie zacząłem czytać, od Kinga robie sobie przerwe, potem mooże Joyland, albo coś znowu starszego.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Lex on Czerwca 27, 2013, 23:47:43
Skończyłem! Skończyłem! (tak, taki jestem zadowolony z tego faktu, że się muszę pochwalić :D )
Moje wnioski po przeczytaniu całości: pierwsza połowa to jakaś masakra - książka o niczym. Po 200 stronach się człowiek jakoś przyzwyczaja :D Końcówka - ta opowieść dla Lisey - super! nawet przez chwilę miałem ten taki fajny dreszczyk jak to czytając książki Kinga ;) Reasumując: żeby tak o 3/4 skrócić i zrobić z tego opowiadanie na max 100 stron to by mogło być bardzo fajne :D A tak to jest raczej kiepsko i cieszę się, że mam tą książkę już za sobą ;)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Czerwca 28, 2013, 08:43:36
Czyli witamy po właściwej stronie barykady ;)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Emilio on Czerwca 28, 2013, 13:50:51
Fakt, natężenie bełkotliwej nowomowy w tej książce jest trochę niestrawne. Jedna ze słabszych pozycji Kinga.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: VoicesInMyHead on Sierpnia 27, 2013, 21:38:56
A ja tam lubię nowomowę Kinga... I nie zgadzam się z tym, że książka jest o niczym, bo naprawdę można się wciągnąć. Może nie jest to jakoś specjalnie poruszający horror, ale przeczytać warto i jest w mojej czołówce, na równi z "Bastionem" :rad1:


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Adante on Sierpnia 28, 2013, 17:29:34
Fakt, natężenie bełkotliwej nowomowy w tej książce jest trochę niestrawne. Jedna ze słabszych pozycji Kinga.

chyba oszalałeś, te "nowowymowy" stanowią o wyjątkowości tej pozycji.
Warsztatowo jest to chyba jedno z wybitniejszych dzieł mistrza, chociaż fakt, to nie jest ścisły top najlepszych dzieł.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Oneie on Października 06, 2013, 17:57:06
Absolutnie, bezapelacyjnie i bezsprzecznie WYBITNA!
HL jest książką magiczną, niezwykłą, wspaniałą i pisząc ją King wspiął się na szczyty swego geniuszu. Pewnie nigdy nie napisze już nic wspanialszego, w takim stylu... Jednocześnie książka trudna, trzeba złapać ten rytm, zrozumieć nowomowę - jednym słowem warto przebrnąć te 70-100 stron bo dalej jest jazda z górki. Przynajmniej ja tak miałam. Po ciężkim początku wpadłam w ten świat i potem nie mogłam się oderwać.
HL to dla mnie książka w sumie trochę jak MW - poza ogólną klasyfikacją, bo ciężko ją porównywać do jakiejkolwiek innej.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Skryta on Października 10, 2013, 19:50:23
A ta pozycja, w niewyjaśnionych okolicznościach, jako chyba jedyna umknęła mojej uwadze.
I jako, że zdania są tutaj na jej temat mocno podzielone, to nic mnie bardziej nie zachęca do upolowania tej książki, owinięcia się w kocyk, zrobienia sobie herbatki z sokiem malinowym i..odpłynięcia :)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Października 11, 2013, 08:08:14
Jeśli Ci się nie spodoba, to odpłyniesz szybciej, niż się spodziewasz... w krainę snów ;)

Ale racja: mało która książka Kinga tak mocno polaryzuje czytelników.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Repta on Października 11, 2013, 22:51:37
Ja próbowałem czytać HL ale odbiłem się dość szybko... na tę chwilę mam ciekawsze rzeczy do czytania ale Liskę pewnie będę chciał w końcu zmęczyć i mam nadzieję, że przy 2 podejściu już pójdzie mi lepiej.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Jedimati on Października 12, 2013, 08:33:53
Ja przeczytałem i według mnie jest to jedna z najlepszych książek Kinga. Inna i na swój sposób wyjątkowa, na początku może zniechęcać nie typowe słownictwo. Ale potem jak się człowiek przyzwyczai to idzie jak po maśle ;) Kapitalna historia która z każdą kolejną stroną układa się w jedną spójną całość, dając nam nie zwykłą i magiczną książkę. Natomiast dzieciństwo Scotta to mistrzostwo świata, i za każdym razem jak sobie przypomnę to dostaje gęsiej skórki  :D Moja rada? Warto się przemęczyć  ;)


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Adante on Października 12, 2013, 11:56:49
i co warto też powiedzieć, to jest chyba jedyna albo jedna z nielicznych książek Mistrza, gdzie wątek miłosny poprowadzony jest wręcz perfekcyjnie ( a to jest jego największa w moich oczach słabość... no może oprócz super dzieci :D), żadne dzieło Kinga które przeczytałem nie wzrusza do tego stopnia. Do tego jest to chyba najbardziej osobista książka Stephena... i to widać.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Skryta on Stycznia 11, 2014, 19:22:52
Przeczytałam.
Własnie skończyłam.
Mimo, że w pracy, ale po prostu nie byłam w stanie się oderwać.

Książka wywołuje tu sporo emocji i dzieli. Albo tak, albo nie. Ja wiem jedno - jeszcze do niej wrócę, a jest dosłownie parę pozycji Kinga, do których wracam ( w tym "Wielki Marsz" i "Miasteczko Salem" ).

Historia Lisey jest książką nietuzinkową, zupełnie wyjątkową. I.. trudną. Nie znając Kinga, a wybierając ją na swoją pierwszą lekturę, mogłabym się chyba nieco do niej zrazić. Jednak znając już trochę autora poprzez jego książki.. pierwsze paredziesiąt stron czyta się trudno za sprawą słownictwa (nowomowy jak to tutaj ładnie nazywacie ). Jednak książka... fabuła.. ma coś takiego w sobie, że wchłonęła mnie bez reszty. Nie mogłam się wręcz opędzić od tej książki, wżarła mi się w umysł, czytałam ją dosłownie wszędzie: w pracy, w domu, na przystankach, w autobusach, gotując obiad, idąc z psem na spacer.
Będąc jeszcze w transie, bowiem właśnie przeczytałam ostatnie zdanie, nie umiem chyba w konstruktywny sposób wyrazić opinii o tej książce. Na pewno jest inna niż wszystkie. Na pewno wyjątkowa. I na pewno genialna.

"Pisanie jest formą szaleństwa" - całkowicie się zgadzam. Mam wrażenie, że ta książka była dla Kinga pozycją bardzo osobistą. Że poprzez nią wyraził siebie jako pisarza. Pełnego zmagań, sprzeczności i zwyczajnych ludzkich ułomności. Pokazał też więź jaka może łączyć małżeństwo pomimo tej ciemności, jaką ma w sobie nie tyle każdy pisarz ale każdy człowiek jako taki.
Jestem zdumiona tym bardziej, że ostatnimi czasy bardzo trudno mi się czytało cokolwiek. Wzięłam się za tę pozycję bez specjalnej nadziei i praktycznie w chwilę dotarłam do końca. Jestem cudownie zaskoczona, King wywołał tyle emocji u mnie, że naprawdę dawno się to nie zdarzyło.

Mam wrażenie... nie zrozumcie mnie źle, że książka tak w pełni dotrzeć może do nielicznych odbiorców. Że tak naprawdę trzeba ją zrozumieć, zrozumieć Scotta, żeby dostrzec jak wielkim dziełem ona jest.

Chylę czoła.
"Historia Lisey" to King w najlepszej formie.

Idę sobie z wrażenia zrobić kawy  :D




A po namyśle - trzeba być jednak trochę pieprzniętym żeby się taka książka mogła podobać, prawda?  :haha:


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: kujot666 on Kwietnia 07, 2014, 19:36:26
No cóż, Ameryki nie odkryję bo już prawie wszystko zostało powiedziane, ale swoje trzy groszy spróbuję tu jeszcze dorzucić. :haha:

Jak widać rozbieżności zdań ogromne, dla jednych to arcydzieło, dla innych dno i gruba warstwa mułu, a tych pośrodku barykady jak na lekarstwo. I wcale mnie to nie dziwi bo "Historia Lisey" kontrowersyjnym tytułem zapewne jest. Jednakże nie wynika to raczej z jej nowatorskości, bo i nic nowego do twórczości Kinga ten tytuł nie wnosi, tylko z ogromnych kontrastów zawartych w jej treści. Najlepszym porównaniem będą tu zbiory opowiadań Stefana, w których rzeczy wybitne zderzają się z prawdziwymi gniotami. :wall: Nie inaczej odebrałem właśnie treść tej książki. :]
Największym zgrzytem okazało się dla mnie połączenie dramatycznego dzieciństwa Scotta z metafizyką zawartą w tej powieści. A choć jestem zwolennikiem tego co nadprzyrodzone i wyczekuję takich wątków z ogromną niecierpliwością, to w tym przypadku z pełną premedytacją odrzucałem tę wizję autora i tłumaczyłem ją sobie szaleństwem Scotta i traumatycznymi przeżyciami w smerdolonym domu Landonów.  :roll: :diab9:


Jak dla mnie pierwsze skrzypce w tej powieści gra Scott, a Lisey spełnia tylko rolę narratora. Retrospekcje z dzieciństwa Landonów są genialne, a ładunek grozy jaki ze sobą niosą jest porażający. :diab9: Pod tym względem to najlepsza rzecz jaka wyszła spod ręki Kinga, właśnie za takie kawałki uwielbiam prozę Deana. Ach gdyby tylko ta historia podana została na modłę "Skazanych na Shawshank" - po prostu piałbym z zachwytu!!! :axe:

Niestety "Historia Lisey" to nie tylko genialny Scott i jego wybitnie smerdolone dzieciństwo. :shame:                            
Pierwsze sto stron to droga przez mękę za sprawą denerwującego języka  (jak wy to ładnie nazywacie nowomowy :haha:), który o dziwo później staje się nieodzowny dzięki smerdolonym Landonom. Poza tym są jeszcze męczące i nudne siostrzyczki Lisey generujące kolejne zbędne strony. No i najbardziej nietrafiony wątek metafizyczny w całym dorobku Stefana, którego bym się z miłą chęcią pozbył. Zresztą ta książka powinna być odchudzona conajmniej o połowę i nie przekraczać 250 stron. :]
                                                                                  
Co prawda jest jeszcze wątek Zacka McCoola/Jimiego Dooleya, który ożywia troszeczkę fabułę w oczekiwaniu na kolejne dawki smerdolonego dzieciństwa Scotta. Niestety finał tej potyczki to nie moja bajka, a potencjał stróżów prawa z mojego ukochanego Castle Rock znowu nie został należycie wykorzystany. :)

Tu i ówdzie wyczytałem też, że to bardzo osobista książka Stefana. Dlatego ciekaw tego ile z własnego życia autor przeniósł na karty tej powieści zabrałem się szybciutko za "...Pamiętnik rzemieślnika". I o dziwo już sporo podobieństw tam znalazłem. ;)

Tak więc w moim przypadku ciężko stanąć po którejś stronie barykady, ale jedno wiem na pewno. Obok przebłysku geniuszu autora dostałem kolejne 10 centymetrów mułu rodem z "Gry Geralda". "Historię Lisey" przeczytać warto, choćby z tego tylko powodu aby przekonać się na własnej skórze czy rację mają zwolennicy, czy przeciwnicy. Ja jestem w tym przypadku neutralny i niczego nikomu nie sugeruję. :faja:
    


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: human on Kwietnia 10, 2014, 19:52:08
Historia Lisey... hmmmm... Z jednej strony strrrrrraszna, smerdolona nuda, z drugiej strony ciekawa historia pisarza .

Ale od poczatku!

Pierwsze 200 stron ksiązki to istna katorga - znienawidziłem Lisey za te nudne, cholerne i poSmerdolone rozkminy. Strasznie nudna historia straszne opłakującej wdowy po męzu-pisarzu i długie opisy jej siostrzyczki. Myslałem sobie, że chyba czas odłozyć tą książke, jednak wtedy pojawiła się druga częśc ksiazki o Scottcie i jego dzieciństwie. I wtedy pomyslałem - "tak, to właśnie to - to właśnie King !" Zaczęło się robić ciekawie. Mało tego - wspomnienia o dzieciństwie pisarza to było coś, na co czekałem - posmerdolone, ale i straszne. Do tego doszła jeszcze historia Mandusi, która przewijała się właśnie z przeszłością Lisey i jej męża.

ogólnie nie jestem w stanie ocenić dobrze tej książki. Podobnie jak opis karmy dla psów z "Cujo' tak samo i tutaj było koszmarnie. I nawet historia Scotta nie zrekompensuje tego. Chodz uwazam, że ksiazka powinna mieć tytuł "Historia Scotta".

Część I (Lisey) - 1/10
Część II (Lisey-Scott-Paul) - 9/10
10:2=5
Więc moja ocena to 5 - nie jestem w stanie ocenić lepiej tej książki i wiem, że raczej do niej już nie powrócę.


Tytuł: Odp: Historia Lisey
Wiadomość wysłana przez: Mariusz89 on Kwietnia 22, 2018, 14:09:40
Nie spodziewałem się, że ta pozycja aż tak dzieli fanów Kinga.
Od siebie mogę na ten moment stwierdzić, że jestem na prawie 300 stronie i w tej książce nie dzieję się praktycznie nic.
Jak zaczyna być coś interesującego to retrospekcja i znów zwolnienie "akcji".
Książka jest męcząca w czytaniu, ale po tylu stronach trochę szkoda nie doczytać.
Więc myślę, że tak z tydzień albo dwa i uda się tą katorgę skończyć.