Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane
Strony: 1 2 3 [4]   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Historia Lisey  (Przeczytany 30932 razy)
Emilio

*

Miejsce pobytu:
Poznań




Kochasz?

WWW
« Odpowiedz #60 : Czerwca 28, 2013, 13:50:51 »

Fakt, natężenie bełkotliwej nowomowy w tej książce jest trochę niestrawne. Jedna ze słabszych pozycji Kinga.
Zapisane

"I only dream in black and white, I only dream cause I'm alive. I only dream in black and white, to save me from myself"
VoicesInMyHead

*

Miejsce pobytu:
Wrocław



« Odpowiedz #61 : Sierpnia 27, 2013, 21:38:56 »

A ja tam lubię nowomowę Kinga... I nie zgadzam się z tym, że książka jest o niczym, bo naprawdę można się wciągnąć. Może nie jest to jakoś specjalnie poruszający horror, ale przeczytać warto i jest w mojej czołówce, na równi z "Bastionem" :rad1:
Zapisane

Ph?nglui mglw?nafh Cthulhu R?lyeh wgah?nagl fhtagn
Adante

*



« Odpowiedz #62 : Sierpnia 28, 2013, 17:29:34 »

Fakt, natężenie bełkotliwej nowomowy w tej książce jest trochę niestrawne. Jedna ze słabszych pozycji Kinga.

chyba oszalałeś, te "nowowymowy" stanowią o wyjątkowości tej pozycji.
Warsztatowo jest to chyba jedno z wybitniejszych dzieł mistrza, chociaż fakt, to nie jest ścisły top najlepszych dzieł.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 28, 2013, 17:32:07 wysłane przez Adante » Zapisane
Oneie

*

Miejsce pobytu:
Warszawa




« Odpowiedz #63 : Października 06, 2013, 17:57:06 »

Absolutnie, bezapelacyjnie i bezsprzecznie WYBITNA!
HL jest książką magiczną, niezwykłą, wspaniałą i pisząc ją King wspiął się na szczyty swego geniuszu. Pewnie nigdy nie napisze już nic wspanialszego, w takim stylu... Jednocześnie książka trudna, trzeba złapać ten rytm, zrozumieć nowomowę - jednym słowem warto przebrnąć te 70-100 stron bo dalej jest jazda z górki. Przynajmniej ja tak miałam. Po ciężkim początku wpadłam w ten świat i potem nie mogłam się oderwać.
HL to dla mnie książka w sumie trochę jak MW - poza ogólną klasyfikacją, bo ciężko ją porównywać do jakiejkolwiek innej.
Zapisane
Skryta

*

Miejsce pobytu:
Wrocław




« Odpowiedz #64 : Października 10, 2013, 19:50:23 »

A ta pozycja, w niewyjaśnionych okolicznościach, jako chyba jedyna umknęła mojej uwadze.
I jako, że zdania są tutaj na jej temat mocno podzielone, to nic mnie bardziej nie zachęca do upolowania tej książki, owinięcia się w kocyk, zrobienia sobie herbatki z sokiem malinowym i..odpłynięcia :)
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #65 : Października 11, 2013, 08:08:14 »

Jeśli Ci się nie spodoba, to odpłyniesz szybciej, niż się spodziewasz... w krainę snów ;)

Ale racja: mało która książka Kinga tak mocno polaryzuje czytelników.
Zapisane
Repta

*

Miejsce pobytu:
Trzebnica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #66 : Października 11, 2013, 22:51:37 »

Ja próbowałem czytać HL ale odbiłem się dość szybko... na tę chwilę mam ciekawsze rzeczy do czytania ale Liskę pewnie będę chciał w końcu zmęczyć i mam nadzieję, że przy 2 podejściu już pójdzie mi lepiej.
Zapisane

Jedimati

*

Miejsce pobytu:
Derry

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Stephen King <3

« Odpowiedz #67 : Października 12, 2013, 08:33:53 »

Ja przeczytałem i według mnie jest to jedna z najlepszych książek Kinga. Inna i na swój sposób wyjątkowa, na początku może zniechęcać nie typowe słownictwo. Ale potem jak się człowiek przyzwyczai to idzie jak po maśle ;) Kapitalna historia która z każdą kolejną stroną układa się w jedną spójną całość, dając nam nie zwykłą i magiczną książkę. Natomiast dzieciństwo Scotta to mistrzostwo świata, i za każdym razem jak sobie przypomnę to dostaje gęsiej skórki  :D Moja rada? Warto się przemęczyć  ;)
« Ostatnia zmiana: Listopada 01, 2013, 09:27:18 wysłane przez Jedimati » Zapisane

"Books are a uniquely portable magic."  Stephen King
Adante

*



« Odpowiedz #68 : Października 12, 2013, 11:56:49 »

i co warto też powiedzieć, to jest chyba jedyna albo jedna z nielicznych książek Mistrza, gdzie wątek miłosny poprowadzony jest wręcz perfekcyjnie ( a to jest jego największa w moich oczach słabość... no może oprócz super dzieci :D), żadne dzieło Kinga które przeczytałem nie wzrusza do tego stopnia. Do tego jest to chyba najbardziej osobista książka Stephena... i to widać.
Zapisane
Skryta

*

Miejsce pobytu:
Wrocław




« Odpowiedz #69 : Stycznia 11, 2014, 19:22:52 »

Przeczytałam.
Własnie skończyłam.
Mimo, że w pracy, ale po prostu nie byłam w stanie się oderwać.

Książka wywołuje tu sporo emocji i dzieli. Albo tak, albo nie. Ja wiem jedno - jeszcze do niej wrócę, a jest dosłownie parę pozycji Kinga, do których wracam ( w tym "Wielki Marsz" i "Miasteczko Salem" ).

Historia Lisey jest książką nietuzinkową, zupełnie wyjątkową. I.. trudną. Nie znając Kinga, a wybierając ją na swoją pierwszą lekturę, mogłabym się chyba nieco do niej zrazić. Jednak znając już trochę autora poprzez jego książki.. pierwsze paredziesiąt stron czyta się trudno za sprawą słownictwa (nowomowy jak to tutaj ładnie nazywacie ). Jednak książka... fabuła.. ma coś takiego w sobie, że wchłonęła mnie bez reszty. Nie mogłam się wręcz opędzić od tej książki, wżarła mi się w umysł, czytałam ją dosłownie wszędzie: w pracy, w domu, na przystankach, w autobusach, gotując obiad, idąc z psem na spacer.
Będąc jeszcze w transie, bowiem właśnie przeczytałam ostatnie zdanie, nie umiem chyba w konstruktywny sposób wyrazić opinii o tej książce. Na pewno jest inna niż wszystkie. Na pewno wyjątkowa. I na pewno genialna.

"Pisanie jest formą szaleństwa" - całkowicie się zgadzam. Mam wrażenie, że ta książka była dla Kinga pozycją bardzo osobistą. Że poprzez nią wyraził siebie jako pisarza. Pełnego zmagań, sprzeczności i zwyczajnych ludzkich ułomności. Pokazał też więź jaka może łączyć małżeństwo pomimo tej ciemności, jaką ma w sobie nie tyle każdy pisarz ale każdy człowiek jako taki.
Jestem zdumiona tym bardziej, że ostatnimi czasy bardzo trudno mi się czytało cokolwiek. Wzięłam się za tę pozycję bez specjalnej nadziei i praktycznie w chwilę dotarłam do końca. Jestem cudownie zaskoczona, King wywołał tyle emocji u mnie, że naprawdę dawno się to nie zdarzyło.

Mam wrażenie... nie zrozumcie mnie źle, że książka tak w pełni dotrzeć może do nielicznych odbiorców. Że tak naprawdę trzeba ją zrozumieć, zrozumieć Scotta, żeby dostrzec jak wielkim dziełem ona jest.

Chylę czoła.
"Historia Lisey" to King w najlepszej formie.

Idę sobie z wrażenia zrobić kawy  :D




A po namyśle - trzeba być jednak trochę pieprzniętym żeby się taka książka mogła podobać, prawda?  :haha:
« Ostatnia zmiana: Stycznia 11, 2014, 19:40:38 wysłane przez Skryta » Zapisane
kujot666

*

Miejsce pobytu:
Działdowo

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #70 : Kwietnia 07, 2014, 19:36:26 »

No cóż, Ameryki nie odkryję bo już prawie wszystko zostało powiedziane, ale swoje trzy groszy spróbuję tu jeszcze dorzucić. :haha:

Jak widać rozbieżności zdań ogromne, dla jednych to arcydzieło, dla innych dno i gruba warstwa mułu, a tych pośrodku barykady jak na lekarstwo. I wcale mnie to nie dziwi bo "Historia Lisey" kontrowersyjnym tytułem zapewne jest. Jednakże nie wynika to raczej z jej nowatorskości, bo i nic nowego do twórczości Kinga ten tytuł nie wnosi, tylko z ogromnych kontrastów zawartych w jej treści. Najlepszym porównaniem będą tu zbiory opowiadań Stefana, w których rzeczy wybitne zderzają się z prawdziwymi gniotami. Wall Nie inaczej odebrałem właśnie treść tej książki. :]
Największym zgrzytem okazało się dla mnie połączenie dramatycznego dzieciństwa Scotta z metafizyką zawartą w tej powieści. A choć jestem zwolennikiem tego co nadprzyrodzone i wyczekuję takich wątków z ogromną niecierpliwością, to w tym przypadku z pełną premedytacją odrzucałem tę wizję autora i tłumaczyłem ją sobie szaleństwem Scotta i traumatycznymi przeżyciami w smerdolonym domu Landonów.  :roll: Diabeł 9


Jak dla mnie pierwsze skrzypce w tej powieści gra Scott, a Lisey spełnia tylko rolę narratora. Retrospekcje z dzieciństwa Landonów są genialne, a ładunek grozy jaki ze sobą niosą jest porażający. Diabeł 9 Pod tym względem to najlepsza rzecz jaka wyszła spod ręki Kinga, właśnie za takie kawałki uwielbiam prozę Deana. Ach gdyby tylko ta historia podana została na modłę "Skazanych na Shawshank" - po prostu piałbym z zachwytu!!! Wiking

Niestety "Historia Lisey" to nie tylko genialny Scott i jego wybitnie smerdolone dzieciństwo. Shame                            
Pierwsze sto stron to droga przez mękę za sprawą denerwującego języka  (jak wy to ładnie nazywacie nowomowy :haha:), który o dziwo później staje się nieodzowny dzięki smerdolonym Landonom. Poza tym są jeszcze męczące i nudne siostrzyczki Lisey generujące kolejne zbędne strony. No i najbardziej nietrafiony wątek metafizyczny w całym dorobku Stefana, którego bym się z miłą chęcią pozbył. Zresztą ta książka powinna być odchudzona conajmniej o połowę i nie przekraczać 250 stron. :]
                                                                                  
Co prawda jest jeszcze wątek Zacka McCoola/Jimiego Dooleya, który ożywia troszeczkę fabułę w oczekiwaniu na kolejne dawki smerdolonego dzieciństwa Scotta. Niestety finał tej potyczki to nie moja bajka, a potencjał stróżów prawa z mojego ukochanego Castle Rock znowu nie został należycie wykorzystany. :)

Tu i ówdzie wyczytałem też, że to bardzo osobista książka Stefana. Dlatego ciekaw tego ile z własnego życia autor przeniósł na karty tej powieści zabrałem się szybciutko za "...Pamiętnik rzemieślnika". I o dziwo już sporo podobieństw tam znalazłem. ;)

Tak więc w moim przypadku ciężko stanąć po którejś stronie barykady, ale jedno wiem na pewno. Obok przebłysku geniuszu autora dostałem kolejne 10 centymetrów mułu rodem z "Gry Geralda". "Historię Lisey" przeczytać warto, choćby z tego tylko powodu aby przekonać się na własnej skórze czy rację mają zwolennicy, czy przeciwnicy. Ja jestem w tym przypadku neutralny i niczego nikomu nie sugeruję. :faja:
    
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 15, 2014, 07:21:59 wysłane przez kujot666 » Zapisane

Graham, Dean & Stephen rules!!! ;-) Preston & Child kicks like a mule!:-D
human

*

Miejsce pobytu:
Kuropatnik / Strzelin / Wrocław




Full darks no stars!

« Odpowiedz #71 : Kwietnia 10, 2014, 19:52:08 »

Historia Lisey... hmmmm... Z jednej strony strrrrrraszna, smerdolona nuda, z drugiej strony ciekawa historia pisarza .

Ale od poczatku!

Pierwsze 200 stron ksiązki to istna katorga - znienawidziłem Lisey za te nudne, cholerne i poSmerdolone rozkminy. Strasznie nudna historia straszne opłakującej wdowy po męzu-pisarzu i długie opisy jej siostrzyczki. Myslałem sobie, że chyba czas odłozyć tą książke, jednak wtedy pojawiła się druga częśc ksiazki o Scottcie i jego dzieciństwie. I wtedy pomyslałem - "tak, to właśnie to - to właśnie King !" Zaczęło się robić ciekawie. Mało tego - wspomnienia o dzieciństwie pisarza to było coś, na co czekałem - posmerdolone, ale i straszne. Do tego doszła jeszcze historia Mandusi, która przewijała się właśnie z przeszłością Lisey i jej męża.

ogólnie nie jestem w stanie ocenić dobrze tej książki. Podobnie jak opis karmy dla psów z "Cujo' tak samo i tutaj było koszmarnie. I nawet historia Scotta nie zrekompensuje tego. Chodz uwazam, że ksiazka powinna mieć tytuł "Historia Scotta".

Część I (Lisey) - 1/10
Część II (Lisey-Scott-Paul) - 9/10
10:2=5
Więc moja ocena to 5 - nie jestem w stanie ocenić lepiej tej książki i wiem, że raczej do niej już nie powrócę.
Zapisane

ZAPRASZAM
NA
MOJEGO
KINGOWEGO
BLOGA
http://bastion-humanus.blogspot.com/
Mariusz89

*




« Odpowiedz #72 : Kwietnia 22, 2018, 14:09:40 »

Nie spodziewałem się, że ta pozycja aż tak dzieli fanów Kinga.
Od siebie mogę na ten moment stwierdzić, że jestem na prawie 300 stronie i w tej książce nie dzieję się praktycznie nic.
Jak zaczyna być coś interesującego to retrospekcja i znów zwolnienie "akcji".
Książka jest męcząca w czytaniu, ale po tylu stronach trochę szkoda nie doczytać.
Więc myślę, że tak z tydzień albo dwa i uda się tą katorgę skończyć.
Zapisane

"Boże użycz mi pogody ducha abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić; odwagi abym zmieniał to, co mogę zmienić i szczęścia, aby mi się jedno z drugim nie popieprzyło"
Strony: 1 2 3 [4]   Do góry
Drukuj
Skocz do:  

Black Rain by Crip Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2009, Simple Machines XHTML | CSS