Hej, a ja przeczytałem Cujo dopiero teraz. Chcę sobie zrobić małą przerwę od Kinga i wybrałem tę pozycję na deser. Podobała mi się i widzę, że mam mniejszosciową reakcję
Przede wszystkim - przerywanie głównego wątku walki z tytułowym bohaterem na wątki reklamy, rodzinnych dram i ciotek Evvie własnie mi odpowiadały i budowały napięcie. Owszem, też byłoby ciekawie, gdyby ograniczyć połowę powiesci już tylko do wątku głównego, ale w sumie i tak dużo na niego zeszło, może za dużo. Oczekiwałem, że będzie
trochę więcej ofiar, za to jednak dziecka było mi szkoda i wolałbym, żeby zginęła zdradziecka mama, chociaż kibicowałem jej w walce o życie... no i megaszkoda biednego psiaka, ale to już była przegrana sprawa od pierwszych stron
Postacie dobrze zarysowane, ciekawe, budzące współczucie i nawet sympatię. Duszny klimat kanikuły i klaustrofobii.
Co więcej, zaprzyjaźniona ze mną rodzina ma bernardyna (już ma swoje latka) i przez to, ponieważ go lubię i znam od szczeniaka, i on też tak czasem zostawał sam na parę dni w domu, w obejsciu... No, bardziej się wczułem w fabułę.
Podobne do
Kota z piekła rodem.