Jestem jakieś 2 dni po przeczytaniu "Bastionu" Stephena Kinga.
Uwaga - w poniższym tekście są SPOJLERY!Mnie "Bastion" trochę rozczarował. Świetny początek, ale poźniej King stracił zdecydowanie polot i pomysł, czego zwieńczeniem było zakończenie, które powiedzieć, że jest kiepskie, to nie powiedzieć nic.
Także te 2 obozy, ich podział, wyjaśnienie czemu niektórzy są w jednym, a inni w drugim trochę kuleje. Słabo to przedstawiono i wyjaśniono. Bo poza Lloydem to trudno zrozumieć motywacje ludzi z tzw. "złego" obozu.. Chyba, że przyjmie się, że Ci ze złego, to głównie ludzie, którzy albo mieli bliżej - co ze względu na góry na wschodzie jest całkiem logicznym wyjaśnieniem
, albo zwyczajnie się bardziej bali. Niektóre postacie tam tak na dobrą sprawę nie wiadomo czemu są z Flaggiem - czy jedynym wyjaśnieniem jest strach? Nie za bardzo to kupuję.
No i to zakończenie z oddaniem się w ręce ludzi Flagga było dla mnie głupie.
To co mi się spodobało to pomysł, że apokolipsę przyniósł wirus wyhodowany w tajnym laboratorium rządowym i że jego objawy przypominają zwykłą grypę, która ostatecznie dziesiątkuje miliony albo miliardy ludzi.
Dla mnie za dużo jest oddawania wszystkiego w tzw. "boską" ingerencję i wolę - tak samo, że jakoby Bóg chcial ofiary w postaci 3 osób z obozu tzw. "dobrych", jakby te 3 osoby w tą czy jedną robiły dużą różnicę, skoro wcześniej by przyjąć, że "maczał" swoją Boską rękę w zabicie jakichś 99% ludzi
. Wg mnie King tak dużo sięgał później po tzw. "elementy Boskie" ze względu na brak pomysłu na dalszą część książki..
Wątek miłości Stu i Frannie trochę mdły, zwł. ze względu na Frannie, a to jedna z głównych osi książki. Jeśli mam być szczery to osoby, postacie, które zrobiły na mnie wrażenie to np. Dzieciak - wg mnie najczarniejsza postać z książki, prawdziwy i największy "psychol", uwierzyłbyś? - chciałbym by w końcu zginął, ale naprawdę dużo niepokoju budziła ta postać (więcej zdecydowanie niż Flagg), Harolda postać też była ciekawa i niejednoznaczna, ze względu też na to, że to jak dla mnie postać tragiczna.. Chciał być dobry, a był niedoceniony w sumie i nie miał z kim pogadać o sobie a zraniony zamknął się w sobie. Nie powiem irytował mnie często, był dosyć tchórzliwy, ale w sumie też podziwialem go, że tak bardzo udzielał się dla spoleczności np., za jego błyskotliwe pomysły, pracowitość itd. Uważam również, że gdyby nie Nadine do zamachu w ogóle by nie doszło, widać było, że nigdy by się na to wg mnie nie zdecydował, gdyby nie popchnęła go do tego. Wcześniej czy później odnalazłby się w nowej społeczności, potrzebował tylko czasu a złość by w nim stopniowo wygasła.
Możecie się ze mną nie zgodzić, ale ja tam nie widziałem zbyt wielu charyzmatycznych, charakternych wyróżniających się postaci. Niektóre postaci było dla mnie niedopracowane - jak choćby Joe, Leo. Tak naprawdę nie wiemy czemu na początku do końcu zachowywał się jak zachowywał - wszystkiego wg mnie nie można tłumaczyć przeżyciami post-traumatycznymi. Widziałem jego większą rolę w powieści, co w pewnej chwili zasugerowano jego tzw. czytaniem w myślach np. (nie pociągnięto tego wątku dalej).
Najlepiej stworzone postacie w książce to wg mnie:
- Nick Andros (był b. dobrą postacią i był w tym wiarygodny, widzieliśmy w nim dzieciaka, z b. dobrym sercem, choć od momentu jak zdecydował się wysłać Toma Cullena na zachód do Flagga straciłem do niego sporo sympatii..),
- Harold Lauder,
- Dzieciak (dlatego że wydawał się chodzącym złem wcielonym).
Szczerze mówiąc to wg mnie słabo dosyć wypadły postacie kobiece w książce.
Chyba te 3 głównie, matka Larry'ego i tata Frannie też byli ok, również policjant z Shoyo i lekarz.
Ja tam oceniam powieść na 6/10. Książkę generalnie czytało się nieźle naogół, choć czuję, że nie zżyłem się z nią ani z jej bohaterami za bardzo. Dosyć pozytywne wrażenie zrobił na mnie miniserial z 1994 r., który dosyć dobrze oddaje klimat książki.
Dodam, że jest to pozycja Kinga, którą mi ciężko bardzo ocenić, pewnie dlatego, że jest wg mnie b. nierówna.
Dodam że niektóre sceny były kultowe i b. klimatyczne - ucieczka Stu z ośrodka epidemiologicznego, przechodzenie Larry'ego przez tunel Lincolna, sceny z Lloydem, kiedy siedział w celi, także trochę b. dobrych momentów było i były one świetne!.. Również sceny z Nickiem w Shoyo b. mi się podobały.