Strony: [1] 2   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Mary Shelley  (Przeczytany 6926 razy)
Pegaz

*

Miejsce pobytu:
Jarosław

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« : Kwietnia 23, 2015, 00:45:21 »



Była córką intelektualistki feministycznej Mary Wollstonecraft oraz Williama Godwina. Jej matka uchodzi dziś za jedną z najbardziej znanych obrończyń praw kobiet, a ojciec jest zaliczany do grona wybitnych myślicieli społeczno-politycznych epoki. Sama pisarka mawiała później, że jest córką "dwóch wybitnych postaci świata literackiego". Wyjątkowo inteligentna, oczytana, interesowała się aktualnymi osiągnięciami nauki, m.in. badaniami Humphry'ego Davy'ego w zakresie chemii i Luigiego Galvaniego w zakresie fizjologii. W późniejszych latach chłonęła koncepcje naukowe Darwina. W 1814, w wieku 17 lat związała się (uciekła z domu) z wybitnym angielskim poetą Percym Shelleyem, który bywał częstym gościem w domu jej ojca. Shelley był już wówczas żonatym mężczyzną i ojcem dwóch córek. Kilkuletni związek z Shelleyem miał na Mary jako pisarkę decydujący wpływ w przyszłości. Rok później (1815) urodziła mu syna, który wkrótce zmarł. W 1816 powiła drugiego syna Shelleya - Williama (który zmarł w wieku niespełna 3 lat). W maju tego samego roku, pod naciskiem opinii publicznej, para zdecydowała się wyjechać do Europy i osiadła w Szwajcarii koło Genewy. Tam pisarka poznała innego czołowego angielskiego poetę epoki, Lorda George'a Byrona. Również w 1816 roku zmarła tragicznie (utopiła się) żona Shelleya - Harriet, co otworzyło parze drogę do małżeństwa, które zostało zawarte jeszcze pod koniec tego samego roku. Trwało ono do 1822 roku, kiedy Shelley zginął tragicznie (również utonął). Po śmierci ukochanego powróciła do Anglii, gdzie przebywała aż do swojej śmierci w 1851 roku. Została pochowana na dziedzińcu kościoła Bournemouth. Ze związku z Shelleyem miała jeszcze córkę Klarę (zm. w 1819) i syna Percy Florence'a (ur. 1819), który jako jedyne z ich dzieci dożył wieku dorosłego i z którym spędziła ostatnie lata swojego życia. Zadebiutowała powieścią Frankenstein albo: Współczesny Prometeusz (1818), która do dziś uchodzi za jej najwybitniejsze, a z pewnością najbardziej znane dzieło. Napisała także inne powieści grozy m.in.:
Valperga - 1823
Ostatni człowiek - The Last Man, 1826
Przeistoczenie - Transformation, 1831


XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

Mary nie jest autorką jednej książki. Nie znam pozostałych jej pozycji, jednak z tego co czytam warsztatowo są lepsze od Frankensteina, a intelektualnie tak samo wartościowe. Jednak ta pani nawet i na Zachodzie znana jest głównie ze swojego debiutu. Trochę szkoda.

Ja wcale nie uważam, że klasyki nie wolno krytykować. Książka jest książką, fakt, że ma 200 lat wcale nie czyni jej z automatu arcydziełem. Paradoks Nowego Prometeusza polega według mnie na na tym, że faktycznie jest to arcydzieło aczkolwiek wady powieści są ewidentne.

Mary prowadziła swoją narracje z  niechlujnością. Budzące grozę opisy twarzy monstrum, jakie możemy napotkać na początku rozdziału IV są wzajemnie sprzeczne, jakby autorka pisząc, że najbardziej ohydna była postać jako taka, zapomniała że dwie strony wcześniej jako najbardziej (a jakże) odrażający uznała wyraz jego oczu. Z tego co wiem, (jeśli coś pokręciłem to proszę mnie sprostować), na początku XIX wieku manuskrypty przed wydaniem podawano już normalnej redakcji, a  Frankensteina chyba oddano do druku w postaci, w jakiej przedstawiła go Shelley wydawcy.

Niektóre pomysły są rozczulająco wręcz naiwne, jak na przykład  wyjaśnienie okoliczności, w których Monstrum nauczyło się czytać.

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Zauważalne są luki w fabule, jak na przykład brak jest jakiekolwiek wyjaśnienia

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

To wszystko powyżej, to wady, głównie o charakterze warsztatowym.
No i co z tego?

Mary Shelley, nastoletnia kochanka poety, przyjaciółka największego angielskiego skandalisty, córka feministki,  stworzyła dzieło, które w swojej warstwie intelektualnej oraz filozoficznej stanowi jedną z najważniejszych książek w historii kultury. Frankenstein to moment szczytowy literatury gotyckiej, nie dlatego, że obfituje w elementy gotyckiej scenografii. One są w rzeczy samej dość znikome.

Czymś, co jest gotyckie bardziej niż ruiny zamku czy egzaltowana dziewoja, jest obsesja. Siła w człowieku, która go zniewala, oraz niszczy. Victor zaczyna z obsesją prometejską, kończy z obsesją zemsty. Pomiędzy jest potwór, najpierw jako ofiara pierwszej obsesji, potem jako sprawca drugiej.

Tak, Monstrum jest ofiarą, bo zostaje stworzone w świecie który z miejsca, z definicji jest mu obcy i wrogi. Największą krzywdą jest samo zaistnienie w świecie, wszystko co spotyka bezimiennego potwora potem, jest jedynie konsekwencją tej krzywdy pierwotnej. Ta książka nie jest biblią antynatalistów? A powinna być.

Nie bez powodu uznawany jest Nowy Prometeusz, za pierwszą powieść SF. Bo przecież powieść ta studium najciekawszego paradoksu całej posępnej fantastyki naukowej: fascynacja nauką i wiara w możliwości nauki są siłą napędową postępu, lecz jego konsekwencje przerastają tych, którzy są za niego odpowiedzialni.  A więc budzą strach, muszą, nie ma innej opcji.

Książka ponura i wstrząsająca, pomimo redukcji gotyckiego efekciarstwa. Arcydzieło.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 23, 2015, 00:48:20 wysłane przez Pegaz » Zapisane

Szczęście dla wszystkich za darmo! I niech nikt nie odejdzie skrzywdzony!
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #1 : Kwietnia 23, 2015, 07:41:52 »

Interesujący tekst Pegazie. Choć przyznam, że niektóre fragmenty mogą budzić kontrowersje. Piszesz, że poza Frankensteinem nie czytałeś innych ksiażek Shelley (podobnie jak ja i pewnie większość osób) ale jednocześnie opierając się na innych opiniach piszesz że:

Cytuj
z tego co czytam warsztatowo są lepsze od Frankensteina, a intelektualnie tak samo wartościowe. Jednak ta pani nawet i na Zachodzie znana jest głównie ze swojego debiutu. Trochę szkoda.

Myślę, że gdyby inne książki Shelley były choćby na zbliżonym poziomie do Frankensteina to jednak świat po tylu latach by bardziej się nimi interesował, ale może się myle. Czy w ogóle jakieś były polskie wydania tych powieści? 

Cytuj
Ja wcale nie uważam, że klasyki nie wolno krytykować. Książka jest książką, fakt, że ma 200 lat wcale nie czyni jej z automatu arcydziełem.

To fakt.

Cytuj
Paradoks Nowego Prometeusza polega według mnie na na tym, że faktycznie jest to arcydzieło aczkolwiek wady powieści są ewidentne.
Są wady, zgadza się aczkolwiek dla mnie są to błahostki w porównaniu z genialnością utworu. Zdecydowanie  jest to jedna z najwybitniejszych, najlepszych, najciekawszych i najbardziej lubianych książek jakie czytałem.

Ogólnie polecam także posłowie Macieja Płazy do wydania Vespera Frankensteina
Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
Pegaz

*

Miejsce pobytu:
Jarosław

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #2 : Kwietnia 23, 2015, 16:32:34 »

Nie, żadnej innej powieści Mary nie ma na rynku polskim. Sprawdzałem bardzo dokładnie, Jasne, można to przeczytać z Project Gutenberg, ale wiesz... język pewnie będzie bardzo trudny. Pisząc, że pozostałe powieści M. Shelley są również genialne, powoływałem się na to co przeczytałem w literaturze krytycznej, a konkretnie na eseju "The Earth's Deep Entrails" P. Cove. Esej dotyczy właśnie późniejszej książki Shelley (Ostatniego człowieka), i trochę żałuje, że przeczytałem go zanim przeczytałem samą powieść. Inna sprawa, że np. B. Aldiss określa "Ostatniego człowieka" jako "nic więcej jak powieść gotycką".  

Tak czy inaczej, zaznaczyłem, że nie są to moje opinie. Natomiast swoją wyrobię sobie jak przeczytam. Nie wiem kiedy to się stanie, archaiczny język i patetyczny styl Mary zniechęcają mnie do czytania w oryginale - po prostu może to być dla mnie za trudne.  

Nie wiesz, czy Vesper wydał nowe tłumaczenie, czy jest to reedycja tego które znamy np. z Wydawnictwa Poznańskiego (mam ten egzemplarz, z posłowiem Aldissa)?  
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 23, 2015, 16:34:58 wysłane przez Pegaz » Zapisane

Szczęście dla wszystkich za darmo! I niech nikt nie odejdzie skrzywdzony!
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #3 : Kwietnia 24, 2015, 07:05:08 »

Tłumaczenie Vespera jest wyjatkowe bo jest to pierwsze polskie tłumaczenie w wersji pierwotnej, bez zmian wprowadzonych później przez Shelley. Naprawde warto mieć tę książke, do tego jeszcze świetny tekst Płazy i kilka opowieści krótkich grozy dołączonych:
Gordon Byron - Pogrzeb(fragmenty)
John Polidori - Wampir
Percy Shelley - Dziennik z Genewy

Ech Pegazie zachęciłeś mnie tematem do ponownej lektury tej ksiażki, ale się jeszcze nieco wstrzymam bo kilka miesięcy temu ją sobie odświeżałem :)
Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #4 : Lipca 03, 2015, 06:05:54 »

I stało się... Frankenstein przeczytany. Po raz czwarty. Mało jest powieści, które tak dużo razy przeczytałem. W sumie tylko Zbrodnie i kare Dostojewskiego oraz Rok 1984 Orwella. Tak więc Mary Shelley znalazła się w naprawdę wybornym gronie, zresztą całkiem zasłużenie. Książka cały czas robi duże wrażenie.   
Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #5 : Maja 05, 2016, 18:34:20 »

Czwarty raz już był w tamtym roku? To teraz piąty, wiadomo co :D

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/196047/frankenstein/opinia/29288367#opinia29288367
Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #6 : Lutego 26, 2017, 15:04:18 »

Oprócz mnie i Pegaza nikt nie zna najsłynniejszej powieści grozy? :D

Ciacho, czemu nie zapodajesz swojej recenzji z LC/Świata Bibliofila?

Czyżby czytanie starych, znanych klasyków gatunku było tu czymś niechlubnym? :D
Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #7 : Lutego 27, 2017, 14:15:18 »

W żadnym wypadku. Od jakiegoś czasu po prostu nie wrzucam tutaj nic ze swoich recek, bo nikt nie kwapi się do rozmowy - w porównaniu do Ciebie, gdzie dajesz jakieś sygnały u mnie, co mnie cieszy. :)

W takim razie kilka słów ode mnie na temat najnowszej Vesperowskiego wydania, które jest cudne i tylko takie winno się teraz kupować. :)


Cytuj
"Współczesny Prometeusz"

Frankenstein to klasyka grozy i jedna z najpopularniejszych postaci literackich i filmowych w historii. Czy można o niej napisać coś więcej po dziesiątkach, a raczej setkach opracowań i recenzji (wszak to książka z 1818 roku) różnych osobistości, w wielu wypadkach przewyższających przeciętnego czytelnika inteligencją i literackim zacięciem? Wydaje mi się, że nie. Ale może się mylę? W każdym razie ja nie będę się silił, żeby napisać na chama coś nowego, w zamian za to napiszę jedynie o swoim odbiorze z punktu widzenia konfrontacji czytelnika współczesnego z dziewiętnastowieczną powieścią gotycką i napiszę też kilka słów na temat wydania, po które sięgnąłem.

Kilka słów jednak o fabule. Robert Walton wyruszył w podróż na daleką i mroźną Arktykę. Nie dotarł za daleko, bo utknął w jednym z arktycznych lodów. Jednak pewnego dnia angielski żeglarz dopatruje się rozbitka, który wycieńczony dociera pod jego statek na saniach. Okazuje się, że jest to szwajcarski alchemik i uczony - Wiktor Frankenstein. Anglik udziela mu pomocy, a ten, gdy odzyskuje przytomność, opowiada w jakich okolicznościach się tutaj znalazł. Opowieść ta jest tyleż ciekawa i fascynująca, co przerażająca i mrożąca krew w żyłach, bo przybliża największe z osiągnięć Wiktora, czyli powołanie do życia ludzkiej istoty. Niestety nie jest dumny z tego osiągnięcia, bo ów istota wprowadziła do jego życia mnóstwo chaosu i wyrządziła wiele krzywd, których Wiktor nie potrafi wybaczyć, więc chce ją za wszelką cenę złapać i powstrzymać.

Powieść Shelley leżała mi na półce od chyba jakichś 3-4 lat jeszcze nieruszona, mimo że miałem w zamiarze poń sięgnąć niedługo po zapoznaniu się z jej równie popularną rówieśniczką, czyli "Draculą" Brama Stokera. Ale do tego nie doszło. W zasadzie to nawet myślę, że co najmniej kilka najbliższych miesięcy ów powieść dalej nie zagościłby w moim czytelniczym repertuarze, gdyby nie przywędrowało do mnie nowe, wypaśne wydanie spod szyldu wydawnictwa Vesper. I jak już sięgnąłem i przyjrzałem się mu bliżej to okazało się, że czasem jednak warto odwlekać czytanie, bo w niedalekiej przyszłości można otrzymać coś lepszego niż się ma.

W pierwszej kolejności rzuca się w oczy przede wszystkim twarda okładka, która jest przeze mnie zawsze pożądana, oklejona bardzo klimatyczną grafiką autorstwa Lynda Warda. Nie jest to zresztą jedyna jego ilustracja, w środku znajduje się ich więcej, przedstawionych w formie ekspresjonistycznych drzeworytów świetnie oddających mroczną i gęsto atmosferę tego utworu. Druga rzecz, to że oprócz samej powieści - która zresztą po raz pierwszy ukazała się na naszym rynku w swojej pierwotnej wersji, bez żadnych zmian później wprowadzanych przez autorkę, co jest warte odnotowania przez czytelników ceniących sobie takie smakowite detale - pojawiły się tutaj też teksty innych autorów: fragment opowieści George'a Gordona Byrona, opowiadanie Johna Williama Polidoriego oraz opowieści o duchach Percy'ego Bysshe Shelleya (męża autorki). Dlaczego akurat taki wybór? Ano dlatego, że wszyscy Ci (oprócz wspomnianych także Claire Clairmont) dobrze się znali i spędzali razem czas w Villa Diodati (rezydencji Byrona), gdzie żeglowali po okolicznym jeziorze, wspólnie czytali wieczorami, a nawet przeżywali seksualne ekscesy. Stąd padł pomysł na wzbogacenie wydania poprzez dołączenie do niego tekstów tychże autorów.

Pomysł na takie wydanie stoi po stronie Macieja Płazy. I to jest trzecia ważna rzecz do odnotowania, bo na tej inicjatywie się nie kończy. Pan Maciej po raz kolejny, po wcześniej mi poznanej "Zgrozie w Dunwich" i "Przyszła na Sarnath Zagłada", odpowiada za tłumaczenie i opracowanie tej książki, stąd właśnie ta cała jej wyjątkowość. Na końcu zamieścił także posłowie "Galwaniczna alchemia i niebyt utracony", gdzie na ponad  30 stronach przybliża nam sylwetkę autorki i jej otoczenia, inspiracje do napisania Frankensteina oraz liczne jego interpretacje. Całościowo wydanie robi naprawdę wielkie wrażenie i gdyby nie wkład jej autora w jego przygotowanie, to książka na pewno nie wywarłaby na mnie takiego wrażenia, bo to właśnie ów opracowanie i posłowie Płazy bardzo ją wzbogacają. Za całość należą mu się zatem po raz kolejny brawa i uznanie.

Frankenstein to mit, który zrodził się w głowie autorki podczas wędrówki po Alpach w okresie wspomnianych spotkań w Villa Diodati i wbrew temu jak powszechnie sądzone nie jest to jedynie powieść grozy, ale także, a może przede wszystkim, powieść filozoficzna, która szuka odpowiedzi na wiele zadanych tutaj pytań i porusza między innymi temat zła, winy, kary, nieumiejętności zapanowania Stwórcy nad stworzoną przez niego Istotą i braku odpowiedniego jej wychowania. Na taki a nie inny charakter lektury miała wpływ znajomość dzieł Goethego, Szekspira, Plutarcha czy Rousseau, czego autorka nie ukrywa. Dzięki temu książka ta jest wieloznaczna i wielopłaszczyznowa, a przez to posiada liczne interpretacje, gdzie krytycy i recenzenci doszukują się głębszych wartości i przekazów, jakie z tej książki wynikają. Pytania o wartość i przyszłość nauki, znaczenie wychowania własnego dziecka, pochodzenie zła. Wszystko to razem powoduje, że dziewiętnastowieczna lektura nie została zjedzona przez czas, bo porusza aktualne kwestie ludzkiej egzystencji i ciągle warto po nią sięgnąć. Przy okazji też, jeśli ktoś doszukuje się w niej ostrzejszego tonu, to warto poczytać ją w czasie, kiedy mroczno i szaro za oknem, bo za sprawą gotyckiego klimatu i niektórych makabrycznych wydarzeń może wywołać dreszcz grozy, szybsze bicie serca i zagotować krew w żyłach.

W zbiorze znajduje się jeszcze:

1. George Gordon Byron - Pogrzeb (fragment opowieści)
2. John William Polidori - Wampir
3. Percy Bysshe Shelley - Dziennik z Genewy. Opowieści o duchach



Ogólnie to w tym roku trzeba trochę z tą klasyką podgonić, bo C&T naprodukowało nowych zbiorów od cholery, a ja w przeciągu ostatnich 2-3 lat czytałem zaledwie jeden.
« Ostatnia zmiana: Lutego 27, 2017, 14:18:38 wysłane przez Ciacho » Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #8 : Lutego 28, 2017, 11:48:24 »

W żadnym wypadku. Od jakiegoś czasu po prostu nie wrzucam tutaj nic ze swoich recek, bo nikt nie kwapi się do rozmowy - w porównaniu do Ciebie, gdzie dajesz jakieś sygnały u mnie, co mnie cieszy.
Dokładnie też mam podobne wrażenia, ludzie mają swoje strony, blogi czy inne fejsy... Nie wiem czy tu jest kwestia aby robić pod "swoje nazwisko" czy coś.... i chyba trochę forum olewają. Ja tam choć na LC wszystkie recenzje publikuje, to oczywiście jak jest groza to numer jeden jest caprenoctem, już się do tego serwisu przyzwyczaiłem. Tu można wymienić się opiniami, dowiedzieć się o zapowiedziach, nowościach (przede wszystkim strona główna serwisu).

Po prostu namnożyło się tego wszystkiego, nawet portali grozy, ale ja tam jestem wierny naszemu serwisowi - nie sposób wszystkiego ogarnąć, więc jestem aktywny tylko na tym portalu grozy. Wiem, że przynajmniej jest kilka osób co zawsze coś ciekawego napiszą.

A co do "Frankensteina" to rzeczywiście podpisuje się pod tymi pochlebnymi słowami, bo mam niemalże takie same wydanie, jedynie w miękkiej oprawie, ale zawartość ta sama, więc jest to nie lada gratka, nawet dla tych fanów grozy co już czytali tę powieść to jest pozycja obowiązkowa, gdyż oprócz świetnego wydania, posłowie, znajduje się tam kilka nowel grozy, które powinny ich zainteresować. 
Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #9 : Lutego 28, 2017, 12:07:25 »

No ja właśnie założyłem bloga w tym celu, żeby było z kim pogadać, bo tutaj coraz gorzej to wyglądało i w końcu postanowiłem stworzyć swoje miejsce, gdzie każdy będzie zaglądał z własnej woli. Do pewnego momentu równomiernie wrzucałem recki i komentarze i tu, i u siebie, ale jak zauważyłem, że tu nikt praktycznie nie reaguje to odpuściłem. Jedynie w sprawie klasyki idzie coś pogadać, o Dicku, Tolkienie, Martinie i u Kinga (Ale i tak nie ma takich dialogów jak kiedyś - zobacz sobie chociażby do wątku Tada Williamsa, gdzie z Randallem na kilka stron wypocin mamy. To było fajne). Poza tym lipa.

To prawda. Ale dla mnie największy plus, że tłumaczenie było pierwotne, a nie którejś tam z kolei poprawki. I ten wstęp do 3 wydania był dobry. Pozostałe dodatki okej, ale nic by wielkiego się nie stało, gdyby ich nie było. Tego Pollidoriego już czytałem i mam na półce poketa wydanego ze skróconym Draculą (pewnie wiesz o jakiej książce piszę). A Byron i Shelley słabiutko tutaj.
Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
Pegaz

*

Miejsce pobytu:
Jarosław

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #10 : Lutego 28, 2017, 12:35:36 »

Słuchajcie, prawda jest taka, że Fejs monopolizuje dyskusje w Sieci. Pół roku temu powstała grupa dyskusyjna na Literatura Grozy na FB. Na początku było 100 osób, teraz jest 2500. I wielu aktywnych fanów tam się produkuje. Takie czasy, blogi i fora będą w Sieci umierać.

A żeby nie kończyć tak ponuro, fajna recenzja Marcina Knyszyńskiego (publikował na Carpe i  Szortalu) http://plejbekpisze.blogspot.com/2017/01/frankenstein-czyli-wspoczesny-prometeusz.html
Zapisane

Szczęście dla wszystkich za darmo! I niech nikt nie odejdzie skrzywdzony!
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #11 : Lutego 28, 2017, 15:23:24 »

Zauważyłem. Dosyć mocno się tam Wojtek Gunia udziela, ale mi osobiście średnio pasuje pisanie na fejsie, nie lubię dyskusji w tym miejscu. Coś tam napiszę, ale chyba tylko jak mi się w pracy nudzi i chce sobie coś popisać. :P

A Marcin to akurat sporo starszych tekstów czyta (nie tylko grozy) i bardzo dobre recenzuje.
Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
Plejbek

*

Miejsce pobytu:
Toruń




WWW
« Odpowiedz #12 : Marca 02, 2017, 09:57:01 »

Cześć, postanowiłem tutaj też swoje trzy grosze zostawić.
Nie znalazłem nigdzie tematu do "przedstawienia się", więc może zrobię to tutaj.
Marcin Knyszyński, to mojego "Frankensteina" linkował powyżej Pegaz (dzięki  :)).

Fora faktycznie chyba faktycznie umierają. Fejsbuk jest uniwersalny, większość ma konto, wystarczy raz kliknąć i tyle. Nie szukasz tematów po dziesięciu forach, masz wszystko pod ręką.

Ale jest poważny minus. Dyskusje na Fejsbuku to pojedyncze eksplozje, fajerwerki, które wygasają równie szybko co wybuchają. Dyskusja jest jak przysłowiowa jętka, nikt o niej nie pamięta za dwa dni, nikt. Na forum możesz wrócić do każdej dyskusji, łatwo się odnaleźć tematycznie, Twój powrót będzie zauważony i skojarzony mocno z tematem.

Może to znak czasu, nie wiem. Fora dla oldskulowców, FB dla szybkiej i niezobowiązującej wymiany zdań, która za chwilę zginie w otchłani.

A wracając do tematu. Ja już mam zaplanowaną powtórkę "Frankensteina" - przeczytałem po nim w tym roku już kilka książek ale ciągle wracam myślami do monstrum. Co klasyka to klasyka.
Zapisane
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #13 : Marca 02, 2017, 15:20:38 »

Ho ho, widzę, że zawodnik wagi ciężkiej do nas zawitał - witaj Marcin :)

Cieszę się, że cenisz "Frankensteina". Jest pewna ekskluzywna grupa książek do których instynktownie muszę co jakiś czas powracać, arcydzieł literatury światowej jak: Rok 1984, Proces, czy Mistrz i Małgorzata, o Dostojewskim nie wspominając... I w tym elitarnym gronie jest oczywiście Frankenstein. Po prostu są książki mające olbrzymi potencjał intelektualny, gdzie nie ważne że już czytaliśmy, że wiemy jak się skończy, ale coś nas przyciąga, chcemy w jakimś tam stopniu wczuć się w rolę bohaterów, ich stanów emocjonalnych... I tym się różnią książki wybitne od większości badziewia na rynku, którego to nawet nieraz jedna lektura wydaje się zbędna :D   
Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
Plejbek

*

Miejsce pobytu:
Toruń




WWW
« Odpowiedz #14 : Marca 02, 2017, 15:55:32 »

Witaj Grocie, witajcie wszyscy. Ile tu dobra na tym forum, aż szkoda, że wcześniej nie dołączyłem. Muszę się trochę porozglądać bo widzę, że sporo ciekawych tu rzeczy znajdę.
Zapisane
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #15 : Marca 17, 2017, 14:38:24 »

Wklejam, tu pasuje lepiej z biblioteki grozy wątek...

Miałem tam ostatnio dyskusje o M. Shelley i jej "The Last Man". Wywołałem Vespera, i wydawnictwo mi napisało: "Marne szanse, to wciąż nie jest dobry czas na wydawanie klasyków w Polsce". Cóż, ja się z tym nie zgadzam, ale chyba to niedobrze zwiastuje wobec planów Vespera....
Bez przesady, Vesper i tak robi kapitalną robotę - praktyczne co roku klasyk powieści grozy.

Ale do rzeczy. Nie ma sensu wydawać pod szyldem klasyki grozy coś co jest słabe, ale ma ten "atutu", że jest dawno napisane. A tak chyba jest w przypadku Shelley - do końca nie wiem, bo nic oprócz "Frankensteina" nie czytałem, ale właśnie z takimi opiniami się spotykam. W "Świecie wiedzy" przeczytałem, że żadne inne powieści tej autorki nie są za bardzo godne uwagi, ale za to cenione są jej opowiadania science - fiction podejmujące motyw powrotu umarłych do świata żywych oraz zamiany osobowości.
« Ostatnia zmiana: Marca 17, 2017, 14:40:12 wysłane przez maszynistaGrot » Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #16 : Stycznia 21, 2018, 15:28:05 »



Na LC ukazał się niedawno ciekawy tekst z okazji 200- lecia "Frankensteina"

 http://lubimyczytac.pl/aktualnosci/publicystyka/9846/frankenstein-mary-shelley-obchodzi-swoje-200-lecie
Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
Pegaz

*

Miejsce pobytu:
Jarosław

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #17 : Stycznia 21, 2018, 21:17:05 »

Zadziwiająco mało błędów, jak na Lubimy Czytać. Przed ?Wampirem? Polidoriego była ?Narzeczona z Koryntu? Goethego oraz ?Christabel?  Coleridge?a. Trudno więc lekarza uważać, za prekursora motywu wampirycznego w literaturze romantycznej.  Ciężko też mówić o ?nadnaturalnym elemencie? w powieści Shelley. Wszak istota została stworzona nie wskutek praktyk okultystycznych, ale była efektem studiów nad chemią i biologią. Brednią jest pisanie o ?zafascynowaniu teorią Karola Darwina? skoro Darwin spisał teorię doboru naturalnego w 1858 a więc już po śmierci pisarki. 
Zapisane

Szczęście dla wszystkich za darmo! I niech nikt nie odejdzie skrzywdzony!
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #18 : Stycznia 28, 2018, 15:16:24 »

Ciężko też mówić o "nadnaturalnym elemencie" w powieści Shelley. Wszak istota została stworzona nie wskutek praktyk okultystycznych, ale była efektem studiów nad chemią i biologią.
Myślę, że nadnaturalnym w tym sensie, że powstała w sposób nienaturalny, sztuczny - przeciwny naturze jako ożywienie zwłok zmarłego a nie narodzenie z kobiety. Nadnaturalnym w sensie fantastycznym, nierealnym - no chyba, że wierzymy, że można poprzez studia nad chemią i biologią dać życie zmarłem, wykopać go z grobu, poskładać, pozszywać :D
Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
Pegaz

*

Miejsce pobytu:
Jarosław

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #19 : Stycznia 28, 2018, 17:23:40 »

OK, masz rację - czym innym jest "nadnaturalny' czym innym "nadprzyrodzony". Tu się czepiłem bezpodstawnie.
Zapisane

Szczęście dla wszystkich za darmo! I niech nikt nie odejdzie skrzywdzony!
Strony: [1] 2   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: