Edward Frederic Benson
Pochodził z rodziny o sporych pisarskich tradycjach. Jego brat Robert Hugh Benson był katolickim biskupem oraz pisarzem okultystycznych powieści fantastycznych. Cóż, jakoś katolickim hierarchom z początku zeszłego wieku jakoś zainteresowanie spirytyzmem i naukami tajemnymi nie przeszkadzało, widocznie. W Polsce ukazała się jego książka "Czarnoksiężnicy", z której pamiętam jedynie okładkę.
Sam Freddie, jak nazywano Bensona ugruntował swoje powodzenie literackie trylogią Dodo (1893?1921), która jest satyrą obyczajową z życia "wyższych sfer" angielskich. Dla pisania porzucił archeologię. Był też homoseksualistą, przyjaźnił się z kochankiem Oscara Wilde. Resztę informacji biograficznych proszę poszukać w Wikipedii
W Polsce, aż do momentu premiery zbioru "Widzialne i niewidzialne" znanych jest sześc opowiadań Freddiego. Być może coś ominąłem, ale jednym który mógłby to wiedzieć, był Magnis.
"Jak z długiej galerii zniknął strach". Seria "Nie czytać o zmierzchu. Numer drugi" - Church-Peveril, nawet jak na standardy brytyjskiej wiekowej rezydencji jest domostwem solidnie nawiedzonym. Menażerią zmarłych ciotek, Błękitnych Dam i innych duchów nie przejmuje się nikt, może z wyjątkiem jamnika. I jest komicznie, jednak gdy pojawiają się widma Bliźniaków, robi się upiornie. A kończy wręcz sentymentalnie. Lekkie opowiadanie, z akcentami koszmarnej grozy, pokazujące, w jak różnych nastrojach może być prowadzone brytyjskie ghost - story.
"Gdzie nawet ptak nie zaśpiewa..." . Seria "Opowieści z dreszczykiem. Noc pierwsza" - Narrator odwiedza swoich znajomych, mieszkających na angielskiej prowincji. Idąc ze stacji kolejowej przez las spostrzega, że nie ma tam nigdzie żadnych zwierząt, nie słychać odgłosów ptaków. Daje się natomiast wyczuć silny odór zgnilizny.... Kawałek jest bardzo mocno Lovecraftowski.
"O człowieku który przeholował". Seria "Opowieści z dreszczykiem. Noc druga" - Najsłabszy tekst Bensona znany polskiemu czytelnikowi. Opowiadanie, na które zwrócił uwagę H. P. Lovecraft (i dokumentnie zaspoilerował w "Nadprzyrodzonym horrorze...") napisane jest, jak to zauważyli redaktorzy antologii stylem "liryczno - egzaltowanym". Mnie się ten styl wydaje wręcz infantylnym, szczególnie z początku tekstu. Nie tylko protagonista przeholował, lecz Benson. Nie zmienia to faktu, że tekst opowiada bardzo zajmującą historię. Opowiadanie jest - ze względu na tematykę - zbieżne tekstem z innego wiktoriańskiego mistrza.
"W metrze". Antologia "Światy grozy"- przegotowując się do mojej prelekcji o Londynie na śmierć zapomniałem o tym opowiadaniu. Świetna historia z dreszczykiem, znakomicie rozgrywająca klimatyczny setting opowieści grozy, jakim jest tytułowe Londyńskie metro. Do tego kilka koncepcji spirytystycznych. Mnie zawsze takie rzeczy "biorą".
"Spowiedź Charlesa Linckwortha". Antologia "Opowieści o duchach prawdziwe" - Charlesa Linckworth zostaje oskarżony o zabójstwo własnej matki, i za tą zbrodnię skazany na śmierć. Oczywiście, po śmierci będzie miał coś do powiedzenia.... Opowiadanie bardzo mocno spirytystyczne, w którym opisano kilka koncepcji dotyczących "techniki" kontaktu świata nadprzyrodzonego z ludźmi. Kawałek byłby taką o sobie opowieścią z dreszczykiem, gdyby nie jeden drobniutki szczegół, który użyty przez Bensona sprawia, iż mam ciarki, ilekroć o nim pomyślę. Chodzi o
sznur. Kawałek konopnej liny, którym dokonano egzekucji
"Pokój na wieży". Antologia - "Opowieści o duchach prawdziwe" oraz "Pokój na wieży" - Chyba najbardziej znane w Polsce opowiadanie Bensona. Chociażby z adaptacji w legendarnym "teatrzyku Zielone Oko". Ghost - story z motywami wampirycznymi.
Sen, uporczywie nawiedzający bohatera, nagrobek poświęcony pamięci ?przeklętej Juliet Stone i trumna Juliet wypełniona krwią.
Jest moc!
Więc, jak widać, można po Bensonie spodziewać się wszystkiego, z naciskiem na ghost - story, jednak z silnymi odjazdami w kierunku weird.