Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: PUSTE KRZESŁO (Lincoln Rhyme 3)  (Przeczytany 4690 razy)
Tathagatha
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Lublin




« : Marca 28, 2011, 08:37:11 »



Opis książki:

Małym, sennym miasteczkiem wstrząsa seria tragicznych wydarzeń.

Kilkunastoletni Garret, znany z odrażającego, dziwacznego hobby - hodowli owadów - jest podejrzany o zamordowanie kolegi i uprowadzenie oraz prawdopodobnie zabicie dwóch dziewcząt. Lokalnej policji przychodzi z pomocą sparaliżowany, wybitny nowojorski kryminalistyk Lincoln Rhyme, który za dwa dni ma zostać poddany operacji w tutejszym Centrum Medycznym. W zorganizowanym naprędce laboratorium bada i analizuje nikłe dowody. Tymczasem poszukiwania Owadziego Króla trwają, wreszcie udaje się go ująć, ale nie wiadomo, gdzie są i czy żyją jego ofiary.


---------------------------------------------------------------------------------------------------

Wczoraj skończyłam czytać i standardowo jestem zachwycona:)

Rewelacyjny, gburowaty i ironiczny Rhyme i pewna siebie Sachs po raz kolejny bohaterami wciągającej i pełnej zaskakujących zwrotów akcji historii.
Najlepsze w jego książkach jest to, że potrafi pisać z pasją. Gdy się za coś bierze pewne jest to, że nie potraktuje tego powierzchownie. I tak jak w 'Pustym krześle' motywem przewodnim są owady, tak Jeffery spisał się na medal mistrzowsko pisząc o nich, nie przynudzając przy tym.

Nie zabrakło dużych emocji spowodowanych zawiłą fabułą i zaskakującymi wydarzeniami. Pozytywne wrażenie potęguje dodatkowo fakt, że cała opowieść jest składna i przemyślana w najdrobniejszym szczególe, a do tego zakończenie kopie:)


Jakie są Wasze wrażenia?
« Ostatnia zmiana: Marca 14, 2014, 19:39:53 wysłane przez J.Xavier.B » Zapisane

Za każdym razem gdy stawiasz czoło trudnościom, masz znakomitą okazję by zademonstrować bogactwo swojego wnętrza.
J.Xavier.B
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Białystok




WWW
« Odpowiedz #1 : Marca 28, 2011, 21:50:59 »


O, proszę jak koleżanka poszła za ciosem w kryminalnym tańcu z Jeffem  Diabeł 9.

Ja zaś "Puste krzesło" spośród przeczytanych przez siebie powieści Deavera darzę szczególnym sentymentem, wszak od tego właśnie utworu rozpoczęła się moja przygoda z Lincolnem Rhyme'm & Amelią Sachs, która trwa już ładnych sześć lat :rad2:. Pamiętam, że książka wciągnęła mnie na maxa już od pierwszych stron, a swoje obszerne [:D] zadowolenie z wrażeń opisałem tuż po lekturze w recenzji zamieszczonej na CN  :faja:. Także zapraszam do konfrontacji opinii i uwrażliwiam na spojlery zawarte w rzeczonym tekście ;).
Zapisane
Tathagatha
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Lublin




« Odpowiedz #2 : Marca 29, 2011, 09:07:38 »

No baaaa, Jeffery na stałe zagnieździł się już u mnie i podejrzewam, że nic nie zdoła go wykopać:)

Przeczytałam Twoją recenzję - bardzo zgrabna i trafna. Muszę przyznać, że odczucia mamy bardzo podobne:)

Ja już polecam każdemu komu mogę tą serię. Szkoda się nie zapoznać choćby z jednym tomem. A jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że ktoś mógłby nie polubić tych książek.
Zapisane

Za każdym razem gdy stawiasz czoło trudnościom, masz znakomitą okazję by zademonstrować bogactwo swojego wnętrza.
BrunoS.

*

Miejsce pobytu:
często ul. Cicha 6

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #3 : Maja 12, 2011, 18:52:55 »

Ja dziś, po lekkim rozbracie z Deaverem zacząłem czytac Puste krzesło. Jestem na ok 100 str. i czyta się chyba lepiej niż ostatnio przeze mnie czytane Panieński grób czy Tańczący trumniarz... Ciężki i tajemniczy klimat małego miasteczka wspaniale oddany. Wiele sobie po tym początku obiecuję...
Zapisane

/R\
BrunoS.

*

Miejsce pobytu:
często ul. Cicha 6

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #4 : Maja 20, 2011, 10:42:01 »

Skończyłem niedawno Puste krzesło. Z trzech dotychczas przeczytanych książek Deavera ta z pewnością byla najlepsza. Fajnie się to czytało. Małe miasteczko, szczegółowe opisy życia i zachowań wielu owadów (niektóre naprawdę bardzo ciekawe), fajny pomysł na fabułę, jak i sposób jej rozwiązania. Można powiedzieć miodzio.

W jakimś wątku sąsiednim, ktoś przyrównał twisty i chwyty Deavera do Cobena. Kurde, ja tego nie łapię. Może wynika to z faktu, że jestem ogromnym fanem Cobena i z 18 jego książkami na koncie nie powinienem porównywać tych dwóch pisarzy, zwłaszcza że jak już wspomniałem książek Deavera mam na koncie zaledwie 3. Jednak co rzuciło mi się najbardziej w oczy, w przeciwieństwie do prozy Cobena to fakt, że wszystkie te zwroty akcji są takie jakieś mechaniczne, idealne, nie ma tu miejsca na jakiś przypadek czy broń Boże pomyłkę. A jeśli się już zdarza, to też jakaś taka wystudiowana...

Mam jeszcze jeden mały zarzut do pana Deavera. Mianowicie, nie daje on czytelnikowi jakiekolwiek szansy na to, aby w trakcie czytania miał on jakieś typy dotyczące tego kto jest zabójcą. Chodzi mi tu o to, że gdy odkrywa karty to nie ma już nic do dopowiedzenia. W trakcie lektury jego bohater nie odkryje się choćby jednym małym zdaniem, przejęzyczeniem czy nierozważnością, dzięki której mógłby się zdradzić, tak jak to bywa choćby u Christie czy Cobena. Wszystko wychodzi na końcu po szczegółowej relacji Rhyme'a ale w ten czas jest już za późno by cokolwiek pokombinować.

Ocena 7/10
« Ostatnia zmiana: Maja 20, 2011, 10:44:25 wysłane przez BrunoS. » Zapisane

/R\
Tathagatha
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Lublin




« Odpowiedz #5 : Maja 20, 2011, 11:21:57 »

Mam jeszcze jeden mały zarzut do pana Deavera. Mianowicie, nie daje on czytelnikowi jakiekolwiek szansy na to, aby w trakcie czytania miał on jakieś typy dotyczące tego kto jest zabójcą. Chodzi mi tu o to, że gdy odkrywa karty to nie ma już nic do dopowiedzenia. W trakcie lektury jego bohater nie odkryje się choćby jednym małym zdaniem, przejęzyczeniem czy nierozważnością, dzięki której mógłby się zdradzić, tak jak to bywa choćby u Christie czy Cobena. Wszystko wychodzi na końcu po szczegółowej relacji Rhyme'a ale w ten czas jest już za późno by cokolwiek pokombinować.

Tu się nie zgodzę, bo w Trumniarzu mi akurat udało się rozszyfrować wcześniej :)

Deaver daje, małe co prawda, wskazówki i nie w każdej powieści, ale nie jest to niewykonalne.
Jak się pozna nieco jego styl, to wiemy że w jego powieściach nie ma przypadkowych postaci i historii, a to daje do myślenia.

Ale moim zdaniem takie zaskoczenie na koniec mimo wszystko jest bardzo fajne.
Zapisane

Za każdym razem gdy stawiasz czoło trudnościom, masz znakomitą okazję by zademonstrować bogactwo swojego wnętrza.
Duddits
Gość
« Odpowiedz #6 : Maja 23, 2011, 11:38:28 »

Puste krzesło skończyłem czytać jakiś miesiąc temu. Jest to trzecie książka jaką czytałem z serii Sachs & Rhyme. Niestety muszę przyznać, że jest jest to jak do tej pory najsłabsza część cyklu. Sama książka choć najwyższej noty bym nie dał to i tak jest całkiem dobra. Jednak nie ma szans w porównaniu z dwoma pierwszymi częściami cyklu. Określenie "dobra" pasuje jak ulał. Na miano "bardzo dobrej" na pewno nie zasługuje.

Głównym powodem jest umiejscowienie akcji. Zdecydowanie bardziej mi się podoba akcja tocząca się w wielkiej metropolii jaką jest Nowy Jork niż  w zabitej dechami dziurze w Karolinie północnej. Nie wiem czemu ale jak już akcja ma dziać się w lesie to powinno to być zimą. Podobnie było z Porzuconymi ofiarami. Nie rajcuje mnie wymienianie rosnącej flory. Tak samo jak nie urzekła mnie miłość głównego podejrzanego do owadów. Jakieś to naciągane co nie co. A już totalnym przegięciem jest to czego dopuściła się Sachs. Mało wiarygodne posunięcie autora według mnie.

Podoba mi się oczywiście zakończenie co ratuje tą książkę. Jak zawsze, jak do tej pory moje podejrzenia okazywały się błędne. Było nawet lepsze niż w Tańczącym Trumniarzu. Klasą samą dla siebie jest jak zawsze Rhyme. Choć tutaj także brakowało mi jego starego nowojorskiego mieszkania wypełnionego skomplikowanym sprzętem i współpracownikami. Sellitto, Cooper, Derley i inni. Cieszyłem się gdy pojawił się ten ostatni.

Podsumowując. Książka solidna, dobra, kawał porządnego kryminału lecz bez fajerwerków. Najsłabsza z trzech pierwszych części cyklu. Ocena 6/10
Zapisane
Magnis

*




« Odpowiedz #7 : Sierpnia 30, 2011, 13:37:23 »

Kilka dni temu skończyłem powieść Puste krzesło, w której występuje irytujący Rhyme i Sachs.Tym razem wyrwani ze swojego środowiska czyli Nowego Jorku spróbują rozwikłać pewną sprawę.Autor doskonale oddał zagubienie Rhyme, który nie znając środowiska oraz terenu musi dowiedzieć się jak najwięcej co mu pomoże w tej sprawie, ale ciągle jest irytujący
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Za to Sachs jak zwykle dokładna i dążąca do prawdy.Fajną postacią jest na pewno Garrett, który zna okoliczne lasy oraz pasjonuje się różnego rodzajami owadów.Chociaż jest czarnym charakterem to nie sposób jednak go nie polubić.Pozostałe postacie są dobrze skonstruowane.
Fabuła jest ciekawa, ponieważ autorowi udało się stworzyć wiarygodne tło wydarzeń.W książce występuje kilka pościgów, strzelanin i szybko poprowadzona akcja co sprawia, że nie można się nudzić.Fajnie się czyta i co najważniejsze powieść wciąga w swoją historie.Szkoda tylko, że zakończenie jest trochę mniej zaskakujące, ale dobre.Ocena 7/10.
Zapisane

Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński.
Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
J.Xavier.B
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Białystok




WWW
« Odpowiedz #8 : Stycznia 05, 2013, 18:07:33 »


 I jeszcze jedna z moich wędrówek wstecz - archiwalna recenzja "Pustego krzesła" widniejąca niegdyś na łamach CN  :rad2::


Zanim przeczytałem thriller medyczny "Coma" Robina Cooka, wiele lat temu obejrzałem ekranizację tej powieści, nie znając wówczas jej autora. Podobnie było w tym roku, kiedy sięgnąłem po "Gabinet osobliwości" Douglasa Prestona & Lincolna Childa, uświadamiając sobie przy tym, iż z twórczością tego duetu spotkałem się już wcześniej w filmowej wersji innej ich powieści, "Relikt". Wtedy jednak również nie wiedziałem na podstawie czyjego utworu literackiego jest ów film. Ta historia poznawania przeze mnie dorobku autorów powieści sensacyjnych poprzez ich adaptacje filmowe zdaje się sunąć za mną niczym cień, bowiem Jeffery Deaver - autor thrillerów kryminalnych, to kolejny pisarz, z którego twórczością miałem okazję pośrednio zapoznać się zawczasu oglądając ekranizację jego "Kolekcjonera kości".
    Mój czytelniczy debiut z Deaverem przypadł jednak na "Puste krzesło", jego trzecią chronologicznie powieść, w której występują seryjni bohaterowie: wybitny kryminolog-inwalida Lincoln Rhyme, oraz pełna energii, młoda policjantka Amelia Sachs. Cykl kryminalnych przygód tego duetu zapoczątkował właśnie osławiony "Kolekcjoner kości", jednak ja zorientowawszy się, że każdy utwór z udziałem tych postaci stanowi integralną, zamkniętą część, postanowiłem dla odmiany na początek zagłębić się w lekturze "Pustego krzesła". Ów wybór na rozpoczęcie przygody z prozą Jeffery'ego Deavera okazał się strzałem w dziesiątkę, ponieważ powieść ta zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
    Prawie całą akcję "Pustego krzesła" autor rozegrał wśród wodnistych, leśnych terenów Karoliny Północnej - tym bardziej tą scenerią przyciągając moją uwagę do swojej powieści. Oś wydarzeń dzieje się wokół pościgu policji z miasteczka Tanner's Corner za dziwacznym nastolatkiem Garrettem Hanlonem, który w głąb mrocznego lasu uprowadził dwie młode kobiety. Miejscowy szeryf Jim Bell oraz towarzysząca mu ekipa policjantów domniemywają, iż porywacz już zamordował jedną z tych kobiet, a szanse na ocalenie drugiej nikną z każdą chwilą - nawet pomimo tego, że polowanie na zbrodniarza rozpoczęli już łowcy nagród...
    W międzyczasie do miasteczka przybywają Lincoln Rhyme i Amelia Sachs na zaplanowaną w tutejszym Centrum Medycznym operację Lincolna, której powodzenie mogłoby w pewnym stopniu usprawnić jego sparaliżowane ciało. Dlatego też Jim Bell dowiedziawszy się, iż w jego mieście przebywa uznany kryminolog, składa wizytę Rhyme'owi w szpitalu, prosząc go o pomoc w schwytaniu Garretta Hanlona. Lincoln mimo powagi sytuacji sceptycznie podchodzi do prośby szeryfa stawiając swoją operację jako cel nadrzędny, jednak za namową Amelii podejmuje się poświęcić kilka godzin na zapoznanie ze sprawą uprowadzonych kobiet.
    Nowojorska para bohaterów już wkrótce dowiaduje się znacznie więcej o przedziwnym, nieco odrażającym zainteresowaniu zbiegłego przestępcy - o jego pasji światem owadów i insektów zamieszkujących okoliczne lasy. Sam jego przydomek "Pająk" - nadany przez mieszkańców miasteczka - potęguje budzące trwogę wyobrażenie o tym, co strasznego mógł już zrobić porwanym kobietom... Rhyme, przykuty do swojego wózka inwalidzkiego przejmuje dowodzenie w pościgu za Garrettem Hanlonem, kierując działaniami ze swojego prowizorycznego laboratorium na posterunku policji. Jego niezawodny zmysł tropiciela i żywiołowość Amelii Sachs, która przewodzi grupie policjantów w terenie, wkrótce przynoszą spodziewane efekty, wzbudzając uznanie początkowo nieufnych im policjantów z Tanner's Corner. Dzięki analizie składników ziemi znalezionych w miejscach uprowadzenia kobiet, Rhyme rysuje obraz ucieczki Garretta, który mimo doskonałego obycia z leśnymi traktami, zostaje schwytany przez grupę Amelii Sachs. Właśnie dzięki tej szybkiej i sprawnej interwencji jedna z porwanych kobiet zostaje uratowana.
    I kiedy wydawać by się mogło, że wystarczy tylko wyciągnąć informacje od Garretta Hanlona o miejscu więzienia przez niego drugiej kobiety, stabilna na pozór sytuacja komplikuje się całkowicie, gdy przetrzymywanego w areszcie przestępcę z nieznanych przyczyn uwalnia sama Amelia Sachs osobiście towarzysząc mu w powrotnej ucieczce w głąb lasu! Co popchnęło ją do tak desperackiego kroku? Czyżby Garrett Hanlon był niewinny? - jeśli tak, to jaki powód przyświecał porwaniom, które zaplanował? A może sprytnie omotał Amelię w swojej "pajęczej sieci", by lada chwila móc pastwić się nad swoją trzecią ofiarą? Teraz, będąc w zmowie ze zbrodniarzem, także i ona stała się przestępcą, ściągając na siebie gniew niedawnych sprzymierzeńców - policjantów z miasteczka. Lincoln Rhyme przedkładając odnalezienie i uratowanie partnerki ponad zaplanowaną operację ciała, wspiera ekipę szeryfa Bella w pościgu za Garrettem. Przeczucie kryminologa mówi mu, że Amelia zaślepiona na pozór niewinnym wiekiem Hanlona, znalazła się w starannie zaplanowanej pułapce jego zwyrodniałego umysłu. O ile policja Tanner's Corner widzi w Amelii Sachs zdrajczynię, o tyle Rhyme znając ją bardzo dobrze, docieka dlaczego ryzykując swoją posadę pomogła uciec groźnemu przestępcy?? I kim u diabła jest ów "owadzi król" Garrett Hanlon??
    Powyższe pytania to tak naprawdę dopiero początek tej dynamicznej, pełnej napięcia i bardzo przewrotnej powieści Jeffery'ego Deavera. Autor świetnie roztacza aurę niepewności pomiędzy zbrodniczymi zamiarami "Pająka", zdradliwą postawą Amelii, a rozterkami Rhyme'a usiłującego dociec prawdy za pomocą tropów odnajdywanych w czasie prowadzonego śledztwa. Czy ktoś jeszcze czai się wokół tych zagmatwanych zdarzeń?... I co tak naprawdę dzieje się w Tanner's Corner i przyległym mu osiedlu Blackwater Landing? Druga połowa "Pustego krzesła" zaskakuje jeszcze bardziej, zasypując czytelnika lawiną nowych, bardziej szokujących zwrotów akcji. Deaver odkrywa stopniowo całą intrygę, która wybiega o wiele, wiele dalej niż sprawa uprowadzenia dwóch młodych kobiet...
   
    "Puste krzesło" to pasjonująca przygoda z niewiadomą, tajemnicami prześcigającymi się ze sobą, wreszcie to spojrzenie na zachowania człowieka z różnych perspektyw. Mamy w niej zadziwiający obraz ponurego, dzikiego nastolatka Garretta Hanlona, którego usposobienie budzi przestrach nawet w oczach miejscowej policji. Deaver ze znawstwem entomologa wprowadza czytelnika w owadzi świat "Pająka", niebezpieczny a przy tym fascynujący - świat groźnego łowcy, a jednocześnie uciekiniera przed czającym się zewsząd zagrożeniem. Szlak insektów przeraża, ale jeśli człowiek podąża nim na co dzień, ów szlak może stać się dlań jedynym azylem... a nawet najbardziej cenioną wartością.
    Powieść Jeffery'ego Deavera to także bardzo dobrze zaprezentowana lekcja kryminologii. Przymioty jakimi obdarzył on swojego bohatera-inwalidę wzbudzają podziw, nawet pomimo tego, iż to tylko literacka fikcja. Grunt iż prowadzone przez Lincolna Rhyme'a śledztwo i łączenie zdobytych materiałów i faktów w całość niesie znamiona realności - a to już wystarczy na bardzo dobry thriller kryminalny. Tak jak u Michaela Connelly, Harry Bosch w ciekawy sposób analizuje dokumenty, notatki i fakty z przeszłości, tak u Deavera - Rhyme świetnie sobie radzi z chromatografem i wszelkimi drobinkami, które bada za pomocą tegoż właśnie urządzenia.
    W książce pojawia się także epizod rozgrywający się na sali sądowej; jest on zarysowany jakby nieco zbyt łaskawie i szczęśliwie dla głównych bohaterów powieści, jednak thrillery sądowe pozostawiam Johnowi Grishamowi, bo moje pierwsze spotkanie z Jeffery'm Deaverem i tak jest bardzo udaną rozrywką kryminalną. W mojej domowej biblioteczce już teraz czekają cztery następne powieści tego autora - liczę więc na to, że dostarczą one porównywalnie dobrej satysfakcji z ich lektury. Podsumowując czterema słowami: Polecam prozę Jeffery'ego Deavera.

autor: Jarek Xavier Baczewski


 :faja:.
Zapisane
J1923

*

Miejsce pobytu:
Sto(L)ica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #9 : Stycznia 24, 2016, 01:29:30 »

Przeczytane.
To kolejna książka, gdy najzwyczajniej opada kopara.
Co trzeba mieć w głowie, żeby tak pisać?! Ogólnie myślałem, że będzie to słaba pozycja, ale od połowy to zwrot za zwrotem. Już myślałem, że wszystko jest jasne, ale tu nagle jeszcze zmyłka a po niej jeszcze kilka. No czyta się to rewelacyjnie i ciężko oderwać wzrok. Duży szacunek dla umiejętności pisarza. Oczywiście wszystko to dość naciągane, ale mimo wszystko prawdopodobne.

No i fajnie, że teraz doszło utrudnienie, czyli wysyłamy bohaterów na peryferia. No i ładnie udaje się rozwijać przy tym postaci. Naprawdę czekam kolejnej książki.  :)
Bardzo solidna pozycja 7+/10.
Zapisane

PIŁKA NOŻNA DLA BANDYTÓW!!! Gra jaki to film NOWA LISTA: https://docs.google.com/document/d/1j5W9T3ORWWTjePVR1hwrIwJWa1Yr09A4dkSc_fNJ3E0/edit
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: