Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: KAMIENNA MAŁPA (Lincoln Rhyme 4)  (Przeczytany 2943 razy)
Duddits

*

Miejsce pobytu:
Hyperion




WWW
« : Marca 04, 2012, 18:53:34 »



Do wybrzeży Stanów Zjednoczonych zbliża się statek z nielegalnymi chińskimi imigrantami na pokładzie. Przemytem tych ludzi kieruje nieuchwytny Kwang Ang, poszukiwany przez policję wielu krajów. Okręt tonie niedaleko brzegu, ale części imigrantów udaje się dotrzeć do lądu. Kwang Ang znika w Nowym Jorku, a Lincoln Rhyme zostaje poproszony o pomoc w poszukiwaniach przestępcy, który nie zawaha się przed zgładzeniem każdego, kto mógłby go zidentyfikować. Wszystkim ocalałym z katastrofy Chińczykom grozi śmierć. Rhyme musi ująć mordercę, zanim ten do nich dotrze
___________________________

Po roku przerwy przypomniałem sobie o niezwykłej parze detektywów. Mowa oczywiście o Rhyme i Sachs. "Kamienna małpa" to czwarta powieść z serii i jak do tej pory... najsłabsza. Książkę czyta się dobrze i w sumie nic mi w niej nie przeszkadzało, ale nie ma w niej tego czegoś co w "Kolekcjonerze kości", czy w "Tańczącym trumniarzu". To coś to klimat. Mimo orientalnego charakteru fabuły nie uświadczyłem żadnej magii dalekiego wschodu. Ot zwykły thriller, którego akcja dzieje się w Chinatown. Deaver delikatnie tylko nawiązywał do chińskiej kultury, robiąc z Chińczyków naród zacofany i zabobonny (w sumie na jedno wychodzi).
Fabuła nawet mi się podobała. Główny, negatywny bohater choć był postacią charyzmatyczną to jakoś nie zrobił na mnie wrażenia. Może gdyby było coś więcej o jego przeszłości. Krótka biografia "Ducha" umiejscowiona gdzieś w połowie powieści była jednym z ciekawszych momentów w książce. Najciekawszy jednak był sam koniec. Gdy myślałem, że już po wszystkim, Deaver oczywiście mnie zaskoczył i to pozytywnie (co w tym dziwnego?). Historia zawarta na ostatnich stronach książki również powinna być bardziej rozwinięta.
Odniosłem też dziwne wrażenie, że za mało w tym wszystkim było Rhyma i Sachs. Oczywiście poza głównym negatywnym bohaterem, byli oni w centrum uwagi. Jednak, jak dla mnie za mało było zabawy z dowodami. W poprzednich częściach Deaver bardziej rozwijał wszystko to co się działo w laboratorium. W "Kamiennej małpie" nawet zbieranie dowodów przez Sachs było zbyt krótko i zwięźle opisane.

Książka jest warta przeczytania, choć nie ma w niej nic rewelacyjnego. Typowy, solidny kryminał i nic więcej. Następna książka w kolejce z tej serii to "Mag". Już zacieram ręce ze względu na jej wysokie oceny.
« Ostatnia zmiana: Marca 14, 2014, 20:25:49 wysłane przez J.Xavier.B » Zapisane

Chorzy umysłowo nie stosują zasady brzytwy Ockhama - wyjaśniania danej grupy faktów za pomocą najprostszej teorii. Oni ulatują w barok. Philip K. Dick
Tathagatha
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Lublin




« Odpowiedz #1 : Maja 14, 2012, 11:28:14 »

Ostatnio skończyłam czytać 'Kamienną małpę' i chciałam coś od siebie napisać. Duddits zrobił to za mnie :) Mam identyczne wrażenia z lektury!

No...to tyle :)
Zapisane

Za każdym razem gdy stawiasz czoło trudnościom, masz znakomitą okazję by zademonstrować bogactwo swojego wnętrza.
J.Xavier.B
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Białystok




WWW
« Odpowiedz #2 : Października 01, 2013, 22:21:34 »

Zanim wreszcie sięgnąłem po "Kamienną małpę", książka ta przestała na regale domowej biblioteczki dobrych kilka lat, a jest to o tyle zaskakujące zjawisko w moim przypadku, że prozę Jeffery'ego Deavera wręcz uwielbiam :).  Przeczytałem większość utworów z cyklu Rhyme & Sachs, ale czwarty tom serii jakoś tak ciągle - może nie szerokim łukiem - ale jednak omijałem. Być może wynikało to z faktu, iż swego czasu gdzieś zasłyszałem, że na tle innych powieści kultowego cyklu Jeffa, ta akurat wypada ponoć słabiej. Po latach i w oczekiwaniu na lekturę najnowszego u nas "Pokoju straceń" przyszła więc pora na skonfrontowanie moich wrażeń odnośnie "Kamiennej małpy" względem innych seryjnych książek autora.

Ku mojej uciesze "Kamienna małpa" spotkała się z moim uznaniem i ponownie z wielkim zaciekawieniem śledziłem losy ekipy detektywistycznej (pod wodzą błyskotliwego Lincolna Rhyme'a) i ich zmagań z kolejnym, przebiegłym zbrodniarzem! Owszem, zestawiając ten utwór z pozostałymi z serii Rhyme & Sachs odnosi się wrażenie mniejszej dynamiki akcji, kosztem silniej rozbudowanej - można by rzec - warstwy obyczajowej. Powieść ta nie piorunuje tak mocno jak chociażby późniejszy "Mag", ale rzecz jasna jest to bardzo dobra odsłona twórcza Deavera :).

Szczególnie spodobała mi się sama tematyka utworu - obraz Chin widziany oczyma Zachodu oraz losy azjatyckich emigrantów, którzy na kartach powieści Jeffery'ego znaleźli się pomiędzy przysłowiowym młotem a kowadłem; z jednej strony uzależnieni od skorumpowanych przemytników, z drugiej bojaźliwi wobec amerykańskiego urzędu imigracyjnego. Widać w tym miejscu, iż pisarz ładnie odrobił pracę domową, ukazując czytelnikowi spory wachlarz ciekawostek obyczajowych i kulturowych, charakteryzujących chińską społeczność dysydencką. W to wszystko obrazowo wplótł dramaturgię fabularną, dzięki czemu otrzymaliśmy książkę, która jest zarazem powieścią sensacyjną, ale także i obyczajową  w swojej wymowie :).

W tym miejscu wypadałoby wspomnieć słów kilka o głównym zbrodniarzu powieści, chińskim przemytniku Kwan Angu, z racji swojej nieuchwytności nazywanym "Duchem" - człowieku niezwykle przebiegłym, zapobiegawczym i nie mającym żadnej skruchy wobec swoich rodaków, którzy byli dlań jedynie celem mordu. "Duch" to postać, która od pierwszych do finalnych stron "Kamiennej małpy" spędzać będzie sen z powiek nie tylko nowojorskiej policji, ale także agentowi FBI i miejscowemu oddziałowi zajmującemu się sprawami nielegalnych imigrantów. Zuchwała pasja z jaką tropić będzie ów negatywny bohater swoje ofiary, niejednokrotnie wywróci cały śledczy Nowy Jork do góry nogami - także pod tym względem fabuła powieści prezentuje się również bardzo dobrze :).

Ponadto, jak to u Deavera bywa, poza klasycznymi kryminalnymi niuansami otrzymaliśmy interesujące wątki poboczne z udziałem głównych bohaterów - szczególnie przyjaźń Lincolna z Sonnym Li złapała mnie za serce, ale także i niepokojąca  znajomość Sachs z azjatyckim lekarzem dostarczyła mi wielu emocji, nie mówiąc już o przygodzie rzeczonej policjantki w głębinach nowojorskich wód - kapitalne, pełne napięcia i adrenaliny sceny na miarę mocnego dreszczowca :).

Nie sposób rzecz jasna pominąć wielu świetnych  zwrotów akcji, jakimi ponownie uraczył nas autor. Część z tych twistów fabularnych udało mi się trafnie rozpracować, ale znalazły się i takie łamigłówki ze strony Deavera, którymi sprytnie - jak to on firmowo ma w zwyczaju - zwiódł mnie na manowce.

Także zadowolenie z lektury było wielkie i gdyby nie była to powieść Jeffery'ego  Deavera, pewne otrzymałaby u mnie nieco wyższą notę, ale w wybornym towarzystwie pozostałych utworów, w których pierwsze skrzypce gra cyniczny Rhyme, "Kamienna małpa" otrzymuje u mnie siedem mocnych oczek w dziesięciopunktowej skali :).
« Ostatnia zmiana: Października 01, 2013, 22:36:44 wysłane przez J.Xavier.B » Zapisane
J1923

*

Miejsce pobytu:
Sto(L)ica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #3 : Lutego 17, 2016, 21:58:18 »

No to kolejna odsłona przygód dwójki detektywów zaliczona. Uczucia niestety trochę mieszane, bowiem z rasowego kryminału akcji zrobił się taki trochę sensacyjniak z elementami obyczajowymi. Coraz mniej rzeczy się rozgrywa się w laboratorium i mało się tak naprawdę dowiadujemy ze śledztwa, nie podążamy tokiem rozumowania śledczych, nie próbujemy sami domyślić się jak się sprawy mają, za to czytamy i się wciągamy w fabułę, a ta jest mocną stroną powieści już od pierwszej strony i trzeba przyznać, że z wielką uwagą śledzimy poczynania bohaterów.
Jak dla mnie tym razem autor trochę za bardzo zaszalał z orientalizmami, szczególnie wplątając wątki "duchowe" i filozoficzne. Szczególnie, że ma się wrażenie, iż to jest takie dość płytkie.
Mankamentem tej części jest również odstawienie na bok starych bohaterów. Tym razem Amelia jest znacznie ważniejsza niż Lincoln, ale i ona trochę niknie. A Thom to już w ogóle jest cieniem, ale tak bywa jak się postawi na wielowarstwową akcję.
A tu jest bardzo ciekawie! Trzyma w napięciu od początku, zagmatwań fabuły i zmyłek tradycyjnie jest mnóstwo, a co najlepsze ciężko którąkolwiek było przewidzieć. Deaver jest w tym mistrzem. No i są pasjonujące koleje życie bohaterów z Chin, w tym tych złych.
Ogólnie ta pozycja odstaje od wcześniej napisanych, ale to wciąż bardzo dobra lektura, którą świetnie się czyta.
Ode mnie 7/10 i wyczekuje Maga :D
Zapisane

PIŁKA NOŻNA DLA BANDYTÓW!!! Gra jaki to film NOWA LISTA: https://docs.google.com/document/d/1j5W9T3ORWWTjePVR1hwrIwJWa1Yr09A4dkSc_fNJ3E0/edit
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: