Pod koniec lutego skończyłem lekturę
"Błękitnej pustki", więc wypadałoby machnąć o niej kilka słów
.
Przyznam, że choć zwiastun rzeczonego utworu zachęcił mnie, to do książki podchodziłem z niejaką rezerwą - pewnie po części dlatego, że nie należy ona do sławetnego cyklu Rhyme & Sachs, który w prozie Jeffa cenię sobie najszczególniej
. Tematyka, jaką podjął autor tym razem, to zbrodnie dokonywane za pomocą sztuczek hakerskich i internetowa inwigilacja cywilnych obywateli; uważam, że niełatwa to sztuka, pisać o tak obszernej dziedzinie nowoczesnej techniki, a do tego jeszcze wpleść w całość niebanalną, kryminalną intrygę!!
I muszę powiedzieć, że po początkowych oporach - trochę drażnił mnie wszechobecny informatyczny żargon - później wsiąkłem w tę historię jak atrament w kartkę
. Wszak hakerskie gierki okazały się w
"Błękitnej pustce" esencją i kołem napędowym całej fabuły
. To co nawyprawiał Jeffery w owej książce niejednokrotnie może przyprawić o zawrót głowy, bo zwrotów akcji uświadczymy tutaj więcej niż w niektórych powieściach z Lincolem Rhym'em w roli głównej
. Pojedynki hakerów, zbrodnicze konsekwencję wirtualnych knowań i powiązaną z tym obecność oddziału policji śledzi się w rzeczonym utworze Deavera z niekłamaną przyjemnością
. Do tego jeszcze
"Błękitna pustka" niesie ze sobą pewne istotne przesłanie, a w zasadzie przestrogę; uświadamia nam bowiem, jak niebezpieczny może być (i pewnie jest
) świat komputerów
. Oprócz tego, że może być fabryką utalentowanych geniuszy, może także ukazać drugie oblicze - stanowić wylęgarnię wypaczonych zbrodniarzy, którzy zatracili się w Świecie Maszyn, a ludzi realnego świata traktują jak postacie pojawiające się na poszczególnych poziomach gry komputerowej
...
Podsumowując, gorąco polecam
"Błękitną pustkę", gdyż jest to bardzo dobra powieść z nietuzinkowym zbrodniarzem, zagadkowymi postaciami, plejadą zwrotów akcji i zaskakującym zakończeniem - czyli wszystkim tym, z czego słynie Jeffery Deaver w swojej twórczości
. Także swój powrót do prozy tego pisarza (po ponad rocznej przerwie
) uważam za niezwykle udany i obiecuję samemu sobie, że to nie ostatnie spotkanie z tym autorem w tym roku
.