Gotham Cafe

Słodycze w każdym rodzaju. Czekolady, czekoladki, cukierki, ciasta i ciasteczka :).

Milka karmelowa z dodatkiem orzechów rozpływająca się. Przepyszna :slina: .
Ostatnio kupiłem czekoladę Alpen Gold z nadzieniem karmelowym i gorzką wiśniową. Obie bardzo dobre. Dzisiaj za to gorzka z nadzieniem malinowym. Będzie fajnie :omgomg: .

Ja bardzo lubię tą czekoladę:

(http://i62.tinypic.com/9893ew.png)

Polecam :)

(http://4.bp.blogspot.com/-Qff9hD8fFvA/UGYsNvPJlbI/AAAAAAAAAlU/_DDhxr3Rt6o/s1600/milka1.png)

To cudo  :slina: :serducho: , przynajmniej raz dziennie  :zeby: Serio  :zeby: Łapię się na tym, że czekolady jem jak batony tj. odgryzam po kawałku, zamiast odłamywać kostki :D Wszyscy mówią, że to chore. To chore? Ja tak nie uważam :D
Ale ogólnie Milka rządzi na rynku, inni nawet startu nie mają  ;)

Popieram jedzenie czekolady jak batona :) wygodniej i się człowiek nie utytła :D
ta jest również smaczna
(http://i59.tinypic.com/303bcc7.png)

Własnie sobie zjadłem kilka kawałków czekolady malinowej i okazało się, że sama czekolada podchodzi pod mleczną niż gorzką, ale smak maliny bardzo dobry. Pyszna :).

Ta również jest bardzo smaczna. Kiedy tylko mam ochotę to nie może jej zabraknąć. Przepyszna :slina: :

(http://1.bp.blogspot.com/-VoqPJpnMRMQ/UR48sWiAGdI/AAAAAAAAAO8/g9upTBed9uw/s1600/IMG_2170.JPG)

Ps. Tego jeszcze nie jadłem :

(https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQojUKnPwJp8a03mvB1RJSWEdP13u84Ian8j7jTSxE6_3OXJm8I)

 :slina:

edit:

To mleczko o smaku cappucino jest też bardzo dobre :

(http://4.bp.blogspot.com/-ALQ8GFJKCg8/UsVFKCUEpKI/AAAAAAAAESs/YMb9MvRfIeg/s640/IMG_4583.png)

Kurde, jedzenie czekolady jak batonika, no tego jeszcze nie grali :D Zaraz wyjdzie na to, że tylko ja jem ją normalnie xD

Dobra, oto mój referat na temat słodkiego :D Ogólnie wyznaję tę samą zasadę co Yave - im słodsze tym lepsze. Z tej okazji 2 lata temu na Sylwestra jak mi przyjaciółka dla gości zrobiła ciasto, jadłam je w zasadzie sama, bo każdy po połówce kawałka już miał dość. A miało sporo karmelu i było super :D
A więc najpierw lecim z czekoladami. Dla mnie najlepsze aktualnie są te z lentylkami, bo mam na nie fazę, oraz Milka z nadzieniem Daim
(http://www.chocablog.com/wp-content/uploads/2010/05/milka-daim-1.jpg)
jest genialna :D Zresztą jak wszystko firmy Milka, bo czekoladę samą w sobie mają pyszną. Świetna jest też ich czekolada, z tych dużych, taka dwusmakowa, gdzie kostki nie są kwadratowe tylko trójkątne (nie pamiętam jak się nazywa, a strona Milki mi się nie chce załadować dobrze :D), ta karmelowa co ją tu wrzuciliście, i ta w łatki. Z innych firm lubię Goplanę (mleczną), Lindta (a kto nie lubi :D) i jakieś tam bezmarkowe, szczerze mówiąc to im tańsze tym lepsze czasami, np. lidlowska jest genialna :D Tak samo jak ptasie mleczko - nie lubię tych z Milki ani Wedla, bo są mdłe, ale cytrynowe z biedronki - :serducho:
Uwielbiam też czekolady z Wawelu - kasztankową i krówkową.
Oczywiście inne też lubię, z orzechami, nugatem czy toffi. Nie lubię tylko gorzkich, średnio przepadam za truskawkowymi i kokosowymi.
Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam czekoladę prosto z lodówki - zwłaszcza krówkową czy inne z nadzieniem. Najlepsze co może być, to taka chrupiąca.
Aaa no i jeszcze Studencka. Tak jak nie lubię normalnie bakalii w słodyczach, tak Studencką mogłabym wpierdzielać cały czas :D
I uwielbiam czekoladę do picia, z cynamonem ^^ Tylko rzadko ją piję, bo nie chce im się robić :D

Cukierki - tu zależy na co mam fazę. Ogólnie uwielbiam michałki czarne i białe, kasztanki, lentylki, galaretki w czekoladzie (jeśli są bez żelatyny), tylko nie ananasowe. Nie znoszę ananasa.
Za to kocham wszystko, co cytrynowe ^^ Uwielbiam wafelki, a najbardziej cytrynowe (bodajże Familijne takie są), różnego rodzaju ciasteczka, zwłaszcza takie z żabki z cytrynowym kremem
(http://www.chojecki.pl/system/files/imagecache/product_zoom/produkty_dodatkowe/la_crema_cytryna_op.png)
najlepsze ^^
Tak samo jak u nas w domu babcia robi ciasto bezowe, to o wiele lepsze jest z kremem cytrynowym niż śmietankowym. Wszystko z cytrynowym smakiem jest lepsze ^^

Wafelków i batoników nie ma co wypisywać, większość lubię, może oprócz tych zbożowych, z ziarnami, za nimi średnio przepadam, choć są dość syte. Najczęściej wcinam Kinder Bueno, Kitkaty i Liony, czasem Marsy i Milkiwaye (czemu takie małe x(). Ostatnio też Kinder czekoladę.
A za dzieciaka się wpierdzielało Kinder jajka i zbierało zabawki, mam cały koszyczek do dzisiaj jeszcze ^^

Kocham też te drogie słodycze - Toffifie (czy jak to się tam pisze), Raffaello, Ferrero Rocher, ale wiadomo, to drogie, więc rzadko się na oczy widzi :D Na szczęście moja babcia jest fanką takich słodyczy więc jak mi kupuje coś słodkiego, to właśnie takie dobre rzeczy, albo czekolady i cukierki Lindta ^^

Z lodów najbardziej lubię cytrynowe (ale nie sorbety wodniste, tylko normalne, tak jak w sklepach się kupuje na gałki) i różnego rodzaju słodkie - ciasteczkowe, kawowe, toffi, karmelowe itp. Czekoladowych nie, bo zazwyczaj są z ciemnej czekolady. Z tego samego powodu wolę tanie kremy czekoladowe i orzechowe niż Nutellę (choć też ją wielbię :serducho), bo są słodsze.

Jeszcze co do ciasteczek - polecam te:
(http://www.thefrenchiegrocery.com/299-347-large/bonne-maman-lemon-tartelettes-125-g-.jpg)
Są z konfiturą truskawkową, cytrynową (najlepsze) i z czekoladą. Kruche francuskie ciasto, pycha!

A ktoś pamięta, jakie super były cukierki Dumle? Sto lat ich nie jadłam, jakoś tak :D

Z wafelków najbardziej kocham orzechowe - te wszystkie Princessy i inne sressy. Orzechy rządzą! :D

No i ciasta. Sama nie piekę, ale u mnie w rodzinie na szczęście wszyscy umieją i pieką dobrze rzeczy :D Przede wszystkim wyżej już wspomniany tort bezowy - ulubiony naszej rodziny, a słodki jak cholera, po jednym kawałku ma się dość. Lubię też sernik (bez rodzynek!), pączki, faworki, pieguski, ciasta z toffi i karmelem, np. krówkowe albo miodownik (to jest wyczesane ciastko, muszę znaleźć przepis), pierniki są super.

I rozpuszczalne gumy dla dzieci typu Maomam, Mamba czy Fruitella (ja jem tylko Mambę, bo ma pektynę zamiast żelatyny).

Na pewno jeszcze o czymś zapomniałam, więc dopiszę potem :D

A miód lubicie? :D

Jaa, Lindt to jest w ogóle inna bajka; to kosztuje jak cholera, ale przepyszne, mółgbym ich czekoladki wpieprzać godzinami, nawet do porzygu  :zeby: i nie ma opcji, żeby mi się odechciało.
I nie rozumiem hejtu na milkowe Alpejskie Mleczko, ta rzecz przecież jest iście cudowna, toć to się dosłownie rozpływa w ustach i ten smak ich mlecznej czokolady  :diab9:

Ja bardzo lubię miód, najbardziej gryczany i rzepakowy :)
Co do tortu bezowego to u mnie też się robi ale z kremem kawowym z dodatkiem spirytusu, więc tort nie jest aż tak słodki no i nie nadaje się dla kierowców, ale jest genialny!

Ze słodyczy przypomniał mi się smak, którego sporo osób nie lubi, mianowicie czekoladki After Eight, z miętowym nadzieniem
(http://i58.tinypic.com/142a7ag.jpg)


i cukierki Maltesers
(http://i57.tinypic.com/2hhoep0.jpg)

O jaaa, te cukierki są przepyszne!  :omgomg: :slina:
Miętowe czekoladki też, choć ja tylko w małych ilościach je jem, bo trochę mdłe.

Yavuś, dla mnie ptasie mleczko Milki jest za delikatne po prostu. Ich czekolada jest cudna oczywiście :D

Alis moje ukochane cukierki :D!! Zawsze mi je rodzina z Irlandii przywozi :D

Ciekawe słodkości z zagranicy:


(http://i59.tinypic.com/20igvw1.jpg)
(http://i60.tinypic.com/2h4gbuw.jpg)
(http://i59.tinypic.com/289ztk7.jpg)
(http://i58.tinypic.com/nwd15h.jpg)

piłam ten napój o smaku Marsa i Milky Way, dobre :D

ej, pytanie: czy gdzieś można to u nas kupić jeszcze?
(http://www.647-florist.com/image/cache/data/cadbury/eclairs_bag-600x600.jpg)
(https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQdeE95SPQTjS-l1lPOSL5jP17OrzRiFNVvWQCFf79Th26AVO294w)

to była najlepsza czekolada i cukierki na świecie!

Łoooo, te cuksy  :slina: :serducho: :omgomg: Jak ktoś je znajdzie, chcę namiary :zeby:

Też już dawno tych Eclairsów nie widziałam, a były świetne :serducho:! Za czekoladą z Cadbury nie przepadam, dziwnie jakś smakuje :P! Zjem jedną kostkę i nie ma ochoty na więcej :P. Co to za czekolada w takim razie  :D?

nie wiem, ja ją jadłam tylko w dzieciństwie i pamiętam, że była okrutnie twarda :D i dla mnie była pyszna :slina:
ja nie wiem czy oni jeszcze w Polsce są w ogóle, google też mi tylko wywalają jakieś sklepy internetowe sugerujące, że to brytyjskie słodycze i tam je można kupić zapewne. chyba spytam przyjaciółkę, w Londynie siedzi :D

Mi te czekolady z Irlandii przywożą :D! Ale zawsze je rozdaję, bo ich nie lubię :D!

Mi daj, mi!  :omgomg: :slina: czyli faktycznie brytyjska produkcja :D

Lubię :D. Najwięcej jak jem to miód wielokwiatowy, ale również jadłem spadziowy, gryczany, lipowy czy rzepakowy (bardzo dobry).

Też zawsze najbardziej lubiłam wielokwiatowy, ale teraz wpierdzielam rzepakowy, bo nam ciotka przywiozła od znajomego pszczelarza parędzieścia słoików. Taki naturalny miód, nie jak te ze sklepu, nie wiadomo z jakimi dodatkami, więc na początku wydawał mi się o wiele mniej słodki i nie dobry. Al przywykłam po tygodniu i teraz wydaje mi się słodziutki :D

A lubicie to:

(http://i60.tinypic.com/de0dqc.jpg)

ja rzadko mam ochotę na tą czekoladę, ale uważam że jest bardzo smaczna :)

Jedna z lepszych białych czekolad, jakie jadłam :) Bo ogólnie ja za białą to tak średnio. Tylko szkoda, że takie małe :D

No to teraz ja :D

Słodycze wpieprzam nałogowo, nie wyobrażam sobie dnia bez zjedzenia czegoś. I to z reguły jest kilka cosi nawet, np. batonik w pracy i czekolada po obiedzie :) Albo inne kombinacje ;)

Nie do końca podzielam zachwytów nad Milką, tzn. genialne mają te różne smakowe rzeczy (moja ulubiona na dziś: z Milka+Oreo), ale sama czekolada dla mnie dość przeciętna. Np. mleczną preferuję z Wedla czy Wawela ;)Wawel generalnie robi świetne rzeczy, w Kato mamy ich sklep firmowy, gdzie dbają o prawidłowe przechowywanie, etc. i przepyszne były tam zakupione czekolady toffi i z nadzieniem truskawkowym. Wracając do Milki - genialną mają czekoladę z toffi, tym się mogę napchać, bo generalnie też wyznaję zasadę: im słodsze, tym lepsze.

Co do innych - lubię próbować różnych rzeczy, choć te tanie to czasami jednak tandetne są. Lubię za to taką dużą mleczną z Lidla, nie pamiętam jej nazwy :)

Batoniki - no, tu to już chyba wszystkiego próbowałem ;) Niegdyś preferowałem rzeczy z karmelem, Marsy i Twixy wszelakie, teraz czasami jadam subtelniejsze rzeczy, np. WW. Bardzo żałuję, że wycofano z rynku Mars Delight, bardzo mi swego czasu podeszło. Generalnie miałem w swoim życiu okresy na różne batoniki, np. 3Bit (jeszcze pod nazwą Trio), KitKat, No Name czy nieodżałowany batonik Star, który był na rynku w połowie lat 90. W liceum testowałem różnorakie Princessy, dość istotnie różniących się od kruchego dziadostwa z czasów obecnych ;) Z wafelkowatych rzeczy to mi dzisiaj najlepiej Horalky wchodzą. Kinder czekoladki też super - czy klasyczne, czy też Kinder Bueno, które preferuję w wersji białej :) O, w Żabce można kupić bardzo dobre Pepito :)

Herbatniki - nie chce mi się pisać referatu, ale lubię różne takie koktajlowe, maślane, etc. Choć kakaowymi też nie pogardzę ;)

Inne - ostatnio mam fazę na m&msy, bardzo dobre są też dostępne w Biedronce niby ciasteczka Riso. Mógłbym tak długo, bo generalnie próbuję różnych rzeczy i zawsze z pewną ekscytacją podchodzę do nieznanego mi słodycza :)

Jezu, No Name... To było genialne, te batoniki jeszcze istnieją? W podstawówce to wpieprzałam, było genialne :D
Jeszcze jakoś mi się teraz o cukierkach - krówkach przypomniało. Uwielbiam ^^

A firmowego sklepu Wawela zazdroszczę, tam muszą być niezłe cuda :D

W sumie tylko raz tam byłem (w tym firmowym), ale zawsze miałem ochotę :) I na pewno będę tam wracać ;)

No Name - chyba już nie ma. Nie widziałem tego od lat.

Cukierki - krówki też lubię, ostatnio w Sandomierzu kupiłem sobie sandomierskie, w różnych smakach :) No i ptasie mleczka - waniliowe przede wszystkim, śmietankowe też mogą być, tudzież jakieś toffi, ale to się rzadziej trafia. Tu najbardziej lubię wedlowskie, te z Biedronki są takie sobie. A Alpejskie Mleczko jest dla mnie dość cienkie.

Co za heretyk, no! :D A cytrynowe biedronkowe próbowałeś? :)
Dla mnie te wszystkie śmietankowe, waniliowe itp. są mdłe i za delikatne, a cytrynowe ma mocny smak ^^
A próbowałeś tego nowego ptasiego mleczka Wedla, z miętą i białą czekoladą, co to się na zimno powinno jeść? Mi zupełnie nie podeszło, za to siostra moja ciężarna wcinała aż jej się uszy trzęsły :D

To może i ja wypowiem się troszkę szerzej :D.

Co tu kryć, gdyby się tylko dało,to słodycze byłyby główny elementem mojej diety :D.
Uwielbiam wszystko co słodkie, czekolady, ciastka, pomadki, ciasta, drożdżówki itp :D.
Do kawki muszę mieć coś słodkiego, bez tego się nie obejdzie, najczęściej wybieram czekoladę, właśnie z Ritter sport, bo jest nieduża i mam pewność że jak się do niej dobiore to nie zjem jej tak wiele.  Ale numer jeden w śród czekolad to dla mnie mleczna z Wedla! Milka jest w porządku, ale szału nie ma, moja mama zawsze mówi, że ta milka co teraz jest w sprzedaży, nie umywa się do tej z czasów PRLu, kiedy zdobycie czekolady graniczyło z cudem.
Lubię także podjadać w czasie czytania, najczęściej wtedy wcinam żelki Haribo, te o smaku cocacoli idą na pierwszy ogień :D, no po prostu cud malina! Żelki do czytania sprawdzają się idealnie, bo przynajmniej nie brudzi się kartek paluchami, a z czekoladą to różnie bywa ;).
Z pośród batoników moim numerem 1 jest ostatnimi czasy bajeczny z Wedla, ale podobnie jak p.a. zajadałam się jeszcze niedawno 3bitem :D. W ogóle to przypomniała mi się Mieszanka Wedlowska, uwielbiam ją, pieroty i bajeczne to pierwsze co znika z paczki :D. Jestem także wielką fanką Michałków z Wawelu, próbowałam wszystkich smaków i najlepszy smak dla mnie to kawowy :D.
Kiedyś uwielbiałam Toffifee, ale od jakiegoś czasu wydaje mi się, że zepsuł się smak tych pomadek :P. I już nie kupuję. Przestałam także kupować nutellę, bo za dużo z nią sobie pozwalałam :D.

Do tego wszystkiego dochodzą słodycze z Wysp :D. Uwielbiam taką czekoladę w kształcie pomarańcza, często robią ją z dodatkiem strzelających cukiereczków, nie pamiętam nazwy teraz.
Jeszcze nałogowo mogłabym jeść takie herbatniki w kolorowym lukrze, one się nazywają Party Rings, świetne do herbaty :D.
Najlepsze ciastka w paczce, to dla mnie Pryncypałki, są przepyszne.
A na wagę najczęściej kupuje piszingery, z masą o smaku toffi, no po prostu ambrozja :D. Albo takie rogaliczki z ciasta kruchego z marmoladą różaną, coś pięknego!!
Ostatnio także rozsmakowałam się w tych ciastkach francuskich z 7days, borseto czy jakoś tak. Te o smaku leśnych owoców wymiatają :D!

Krówki to tylko te co mają stokrotkę na papierku, jedyna prawdziwa Krówka :D! Nie uznaję innych.
Mogę tak pisać jeszcze dużo ale robię się głodna :D. Słabo mi, idę zjeść pączka :D

 :paczek: masz! :D Ja pączki uwielbiam za to, że są mocno słodkie i z bułą, więc jak mam w domu, to zamiast kanapki z Nutellą mogę zjeść na śniadanie pączka i efekt jest ten sam - głodna się zrobię za godzinę i tu już będzie mi się chciało normalnego jedzenia, ale poranna potrzeba cukru zostanie zaspokojona :D

Generalnie widzę, że tu nieźli koneserzy "tego już nie jem, bo kiedyś miało lepszy smak". Zawsze mnie to dziwiło, ja nie wyłapuję takich szczegółów w jedzeniu i piciu, o ile smak się nie zmienia radykalnie. Tak samo np. nie rozumiem gadania ludzi, że Lentylki i Smartiesy to dwa różne smaki. Jeśli rzeczywiście to tak przeszkadza, to ja się cieszę, że nie jestem taką Magdą Gessler i nie widzę różnicy w smaku :D

A tych słodyczy z Wysp to Ci zazdroszczę (gdzie moja czekolada z Czech?  :mysli:).

Kurde, Mieszanka Wedlowska była cudna! Bajeczne i iryski ^^

Dziękuję za pączucha  :D!
Smarties moim skromnym zdaniem są bardziej kakaowe od lentylek, lentylki to trochę takie podrobione Smarties  ;)

tylko że to chyba lentylki były pierwsze, czeskie, a smartiesy weszły potem :D

No ale smarties mają lepszy smak, w każdym bądź razie :D

następnym razem jak przyjaciółka pojedzie do Karpacza to jej każę mi kupić Lentylki i porównam :D

Ja nie jestem amatorką słodyczy, a odkąd unikam mocno cukru i nawet kawę piję bez to jakoś dużo słodyczy mi nie smakuje. W ogóle słodycze siedzą bardziej w głowie, bo często mam tak, że chęć na słodycze się pojawia, a potem jak już zacznę jeść to nagle się okazuje, że średnio mi to smakuje :P Nie przepadam za ciastkami ze sklepu i w zasadzie najbardziej lubię po prostu czekoladę. I to bez nadzienia, bo te z nadzieniem mnie nie sycą - mogłabym zjeść całą i mnie zemdli, a nie poczuję się usatysfakcjonowana.

Za to bardzo lubię domowe wypieki, na przykład tartę z jabłkami i cynamonem czy absolutny hit, murzynek z Kwestii Smaku: http://www.kwestiasmaku.com/desery/ciasta/murzynek/przepis.html (http://www.kwestiasmaku.com/desery/ciasta/murzynek/przepis.html), który jest chyba bardziej czekoladowy od czekolady i smakuje wprost niebiańsko (a najlepiej na drugi dzień). Piekę bez dodatku migdałów (bo wolę je schrupać niż "zmarnować" jako zmielony wypełniacz ciasta), ale za to ostatnio zrobiłam do tego gęstą polewę z gorzkiej czekolady i wiórków kokosowych nasączonych spirytusem (zostały po kokosówce) i normalnie odpłynęłam.

http://en.m.wikipedia.org/wiki/Terry%27s_Chocolate_Orange
Znalazłam to czekoladowe, pomarańczowe cudo :D. Przepyszne to jest, jak będziecie mieć okazje to kupić, nie wahajcie się :D

crusia w sumie na czym te tarty polegają, bo nigdy tego nie jadłam? Czym to się różni od normalnego ciasta? :)

:omgomg: :slina: jak to cudnie wygląda

Biedrostonka:
1. ptasie mleczko robi Otmuchów, jak pewie i do reszty marketowych odmian
2. dziś na hit dnia cukierki wawelowe za niezłą cenę. Coś jak michałki.
3. dobre są też te takie ni to draże ni to ciastka. Rigo czy jak im tam. Polecam.

Wiecie że Ptasie mleczko to nazwa zastrzeżona wedla, czy jakoś tak?
A jeszcze lepiej że cena idzie w górę a gramatura w dół. Było 500, potem 420, teraz 380.

W milkowej odmianie jeszcze ciekawiej bo 350 chyba.

Makrokeszowe mają z reguły nadal 500, choć lidl już do 460 obniżył.

500 czego?

Gramów. A czego by innego?

Murhaaja, natchnęłaś mnie jakoś i odwiedziłem dziś sklep firmowy firmy Wawel :)

Przyjrzałem się baczniej, co tam mają - cóż, ze 30 gatunków cukierków (tu muszę wspomnieć, iż bardzo mi smakują kokosowe Michałki), niewiele mniej - gatunków czekolad. Różnych smaków, różnych rozmiarów. Było w czym wybierać. Nie wiedziałem, że mają i czekoladę toffi, i karmel (tą zakupiłem :))

Cytryna, mięta - nie lubię. Ja chcę jeść rzeczy słodkie, a nie kwaśne czy miętowe. Z tego samego względu nieszczególnie toleruję cukierki z alkoholem.

A otmuchowskie Ptasie Mleczko też bardzo dobre. Ale minusem jest to, że jest ciężkie, więc kupując na wagę (a nie na sztuki) za dużo nie kupimy.

A Rigo czy jak im tam bardzo dobre :) Rzeczywiście,  niby ciastka, ale w zasadzie jak draże, to takie kulki są. Występują w dwóch odmianach - niebieskiej (czekolada mleczna) i czerwonej (deserowa)

nie wiem, słowo gramatura mi się kojarzy z czym innym niż waga czekolady :D

p.a. podziel się :D
ogólnie co do cukierków z alkoholem się zgodzę, też nie lubię, ale co do cytrynowego smaku - tak naprawdę kwaśne cytrynowe to są tylko galaretki w czekoladzie :D ptasie mleczko nie ma wiele z tej kwaskowatości :D ale spytać musiałam ^^

a to otmuchowskie to jest to?
(http://swiatslodyczy.blox.pl/2011/06/Ptasie-Mleczko-Otmuchow.html)

bo to mi google pokazuje, a to jest właśnie to najlepsze wg. mnie, które w biedrze sprzedają :)
a tych draży nie znam :)

Mam to w lodówce od lipca i jakoś mi nie podeszło. Zjeść zjadłam kawałek, ale to chyba nie mój smak.

Jak już tu jestem to się wypowiem: też uwielbiam słodycze. Mogłabym jeść je codziennie. W zasadzie nie raz ocierało się o nałóg, bo miałam np wyuczone, że po obiedzie musi być coś słodkiego.

A co lubię? Praktycznie wszystko. Choć na chwilę obecną preferuję ciasta, najczęściej z masą śmietanową, owocami i/lub dżemem. Ale wszelkie szarlotki, 'krówki', murzynki, keksy, budyniowe ciasta, czekoladowe, orzechowe - wszystko wciągam ze smakiem.
Na drugim miejscu są ciastka. Najbardziej lubię kupować na wagę. Kruche z dżemem, francuskie, rurki, delicje, herbatniki, pieguski, pierniczki itd. itd. - wszystko zależy od dnia.

I co ciekawe teraz praktycznie w ogóle nie jem batonów i czekolad, a kiedyś robiłam to codziennie. Myślę że to kwestia 'fazy'. Teraz ciastka i ciasta, a za jakiś czas sytuacja się odwróci i będzie mnie znów ciągnąć do tych mocno czekoladowych rzeczy.
Z batonów najbardziej lubiłam Bajecznego, Snickersa, Kinder Bueno, Pierrota, Princessy. Czyli jak widać lubię orzechowe rzeczy :) Inne też spoko, jak np Twix czy 3bit ale te jadłam raczej jak mi np. mama przyniosła z pracy. Sama jak kupowałam to na ogół lojalnie to co wymieniłam wyżej.

Z czekolad moją ulubioną jest ta czerwona czekolada z całymi orzechami i 'okienkiem'. Aż byłam w szoku że nikt o niej nie wspomniał. Dla mnie to jest absolutnie najlepsza czekolada jaką jadłam. Fakt, że teraz nie jestem na bieżąco z czekoladami i nie smakowałam ich na tyle by powiedzieć która jest lepsza: Milka czy Wedel. Brałam jak leciało, które opakowanie mi się bardziej spodobało.

I oczywiście lubię cukierki (z orzechami i z galaretką najbardziej). Te wszystkie Ferrero, Lindty, lentylki, żelki, mleko w tubce itd :) Nie przepadam jedynie za czekolada gorzka i słodyczami z alkoholem.

Ciężko wymienić wszystko co się lubi, jak się lubi praktycznie wszystko :D

mój człowiek :D
ja już pomijam fakt, że ja nie piję alkoholu, ale ogólnie chyba po to jest alkohol, żeby go pić, a słodycze, żeby się zasłodzić nie? mi się takie połączenia, jak cukierki z alkoholem nie podobają, bo to takie ni w te ni wewte :)

mleko w tubce!  :omgomg: jak mogłam zapomnieć o tym napisać :D uwielbiam mleko w tubce, zwłaszcza karmelowe. chociaż rzadko je kupuję, bo najczęściej o nim nie myślę na co dzień, a że w supermarkecie mam stałą trasę zakupów, która nie obejmuje tej strony lodówek z mlekami smakowymi (choć też je bardzo lubię), to jakoś nigdy o mleczko nie zahaczam. za to naszą tradycją stało się wpierdzielanie mleczka podczas konwentów tatuażu we Wro, bo odbywają się one w Browarze, koło którego jest tylko monopolowy, Fresh i nic więcej, więc zawsze się chodzi po wałówę do tego Fresha i tam to mleczko zawsze jakoś na wierzchu leży i się w oczy rzuca :D

i jeszcze mi Tath przypomniałaś, jak niedawno miałam fazę na kruche ciasteczka, takie najprostsze, z jakąś marmoladą w środku :serducho:

A ja będę bronić słodyczy z alkoholem. Znaczy nie lubię tych czekoladek z wódką, bo się ta wódka wylewa i w ogóle wódka nie pasuje do słodyczy. Ale czekoladki z wiśnią i nadzieniem rumowym? Ja w ogóle jestem fanką alkoholi na bazie mleka i drinków z mlekiem, a do tego gęstych likierów w stylu adwokata, więc dla mnie słodycze i alkohol leżą blisko siebie ;) Bardzo lubię desery czy ciasta z dodatkiem dobrego alkoholu.

Jak kto lubi :) Mi głównie chodziło o cukierki z wódką właśnie, ale jak dla mnie ogólnie słodycze nasączone alkoholem są niesmaczne, bo nie znoszę smaku alkoholu. Moje ciasto ma być słodkie, bez takich dodatków :)
No skoro lubisz takie bardziej słodkie alkohole to Tobie słodycze z alkoholem mogą pasować :)

Rety, ja tam raz na czas zjem jakąś nadziewaną czekoladę, ale szybko mnie to wykańcza. Ostatnio przestawiłem się w czekoladowych słodyczach głównie na gorzką od 70% w górę i te, które mają mniej są dla mnie obrzydliwie słodkie (choć jako uczciwy nałogowiec jak leży to zjem, tylko mi później niedobrze). Najbardziej lubię taką 70% z garścią orzechów, daktyli, rodzynek. W sensie: zagryzam jedno drugim. Kocham też czekolady pitne, ale w Gliwicach mamy tak genialną czekoladziarnię, że tylko tam to właściwie pijam.

Od kilku lat staram się w ogóle zmienić swoje nawyki żywieniowe na zdrowsze, przy tym nie rezygnując ze słodyczy, tylko je "naprawiając". Więc piekę ciasta i ciastka owsiane, gryczane, ryżowe, pełnoziarniste, zazwyczaj wegańskie - bez jajek, mleka. Dużo owoców, orzechów, migdałów. Czasem na mieście też skoczę do cukierni, ale staram się to ograniczać. Batonów i cukierków nie jem właściwie w ogóle. Najgorzej jak ktoś mi przyniesie jakieś słodycze. Zjem każdą ilość od razu, obojętnie co by to było.

Ale Mateja, po co pieczesz wegańskie ciasta? Przecież jaja to samo zdrowie. Hipsteryzm, hipsteryzm! :D
Weź wypróbuj to ciasto, o którym pisałam w tym wątku. Daj mniej cukru, jak lubisz aż tak gorzkie czekolady to śmiało syp 100 g tylko (ja dawałam 150).

Wegańskie ciasta O.o ja rozumiem, jak ktoś nie lubi cukru, ale ciasto bez mleka i jajek? To dobre jest w ogóle?

Wiesz, jeśli ktoś jest weganinem to ja rozumiem i pewnie nawet są całkiem spoko. Tylko Mateja lubi mięcho, stąd moje zdziwienie :D

Weganizm jest tak cholernie restrykcyjną dietą (moja przyjaciółka niecały miesiąc wytrwała), że się zdziwiłam, że jakiś facet się w to bawi :D Mało jest mężczyzn którzy by z własnej woli olali mięso i do tego jeszcze cały nabiał, jajka i w ogóle wszystko co od zwierząt pochodzi, więc też się zdziwiłam :D
A czy to smaczne zapytałam, bo moja mama ma fazy na dziwne rzeczy owsiane i pełnoziarniste, i dla mnie to wcale smaczne nie jest :D

No ja czasem piekę z jajkiem i mlekiem, bo żona lubi, ale sam mam jakieś przekonanie, żeby do słodyczy nie ładować zwierzęcych wydzielin :D Mam w rodzinie trójkę wegan i zaraziłem się tym trochę -- mięsa i produktów zwierzęcych jem raczej mało, raczej nie częściej niż 2 razy w tygodniu. Poza tym dla mnie to lepsza zabawa, jak piekę coś dziwnego, a bardzo lubię wszelkie ziarna - od zbóż do orzechów i jakiś sezamów, lnów, więc na nich się koncentruję przy słodyczach. Ale tego murzynka pewnie wypróbuję, raz na czas nie zaszkodzi :D

Co do cukru, to zauważyłem, że często jak daje do ciasta połowę cukru z przepisu, dalej jest dla mnie za słodkie. Chyba to jest właśnie wynik tego, że się przestawiłem nieco, ale też mam wrażenie, że często jest go po prostu w przepisach piekielnie dużo.

Wiesz, z cukrem jest tak, że bardzo łatwo się od niego odzwyczaić wbrew pozorom, i wtedy dlatego Ci się wydaje obrzydliwie słodkie coś, co wcześniej było ok :)
Ja tak miałam z miodem, zawsze jadłam i słodziłam herbatę kupnym, a jak nam ciocia nazwoziła słoików od znajomego pszczelarza, więc miód bez żadnych dziwnych dodatków, jakie w sklepowych mogą wystąpić, jeszcze do tego rzepakowy, to mi się wydawał na początku strasznie kijowy. A teraz jedna jego łyżeczka wydaje mi się bardzo słodka :)

Trochę offtop, ale co tam ;) To jest kwestia nauczenia się nowego jedzenia. Warto poczytać wegańskie blogi kulinarne, można poznać mnóstwo przepisów, o których się często nie wiedziało zupełnie. Bardzo często spotykam się z tym, że ktoś nigdy w życiu nie jadł soczewicy czy cieciorki, a dla mnie to istotny element diety, z którym mnóstwo rzeczy robiłem (włączając w to smarowidło czekoladowe z cieciorki. Moja siostra znów robiła kiedyś czekoladowy krem z białej fasoli na muffiny). Mnie obecnie strasznie jara jedzenie warzyw i owoców, których wcześniej nie znałem, nie jadłem. Ostatnio dzięki książce "Dzika kuchnia" odważyłem się zjeść nasiona babki i pokrzywy, żółtlicę, lebiodę i bluszczyk :D Polecam :D

Może to kwestia przestawienia kubków smakowych, ale może też odpowiedniego podejścia. Mąka owsiana do wszystkiego się nie nadaje i jest specyficzna, nieco gorzkawa, ale też lekko orzechowa. Ostatnio robiłem bananowe crumble z kruszonką z mąki i płatków owsianych z czekoladą i kakao. Obłędnie smaczne było! Z mąki gryczanej jest świetny chleb, z ryżowej kiedyś zrobiłem super muffiny bananowe. Dużo zabawy i satysfakcji z tego jest, ale też dużo porażek :D Jak sobie kupię w końcu dobry blender, będę też robił mąkę z prosa czy sorgo. Albo z migdałów. Nie wyobrażam sobie pieczenia tylko na pszenicy :D

Dobra, to jeszcze chwila offtopu :)
Że kwestia nauczenia się, to wiem, sama nie jem mięsa, ryb i innych zwierząt, przez wiele lat mój wegetarianizm polegał głównie na zastępowaniu mięsa soją i tyle, od niedawna dopiero (bo moja mama też zaczęła szaleć z różnymi dietami i odchodzi od mięsa, a że mieszkamy razem, to nie ma sensu dwóch różnych obiadów robić, zwłaszcza, że ja gotować nie umiem i nie lubię, ja jestem od sprzątania w domu :D) próbuję takich cudów jak cieciorka z czymś, soczewica z czymś, soja sama w sobie, a nie jako tekturkowy kotlecik itp.
Ale co do słodyczy zrobionych z tego typu wymysłów chyba bym się nie przekonała, z tym że ja nie jem mięsa ze względu na sumienie, nie zdrowie, dlatego choć staram się ograniczać też cukier, to nie mam problemów z jedzeniem rzeczy z cukrem i uwielbiam je mimo wszystko. Może dlatego ciężko mi się jednak tak zupełnie przestawić, bo ja w sumie nie chcę i nie zamierzam w 100% rezygnować z tego mniej zdrowego jedzenia :)
Więc tym bardziej masz rację, że to kwestia podejścia :) Pewnie ja też bym się z czasem przyzwyczaiła i traktowała jako słodkie ciasteczka owsiane i garść migdałów do tego, ale nie chcę :D

No... matka mojego faceta jak mnie poczęstowała ciastem na Wielkanoc to myślałam, że jem lukier. Ale wtedy możesz zrobić najbardziej gówniane ciasto świata, a będzie smakować tak samo, jak każde inne, może o to chodzi :D Takich całkiem niesłodkich ciast nie lubię. Robiłam ostatnio babeczki z mąki pełnoziarnistej bez cukru i myślałam, że same wiórki i odrobina banana da radę, ale nie. Mimo wszystko jednak wolę chyba zjeść rzadziej, a już coś porządnego. Dlatego też nie używam stewii i innych zamienników cukru - jak jem go raz w miesiącu to nic mi się nie stanie, a wolę tak, niż przyzwyczajać się do innego smaku i kombinować (o finansach nie wspomnę). Wolę raz na kilka tygodni zjeść kawałek naprawdę smacznego ciasta niż codziennie zjadać gorsze zamienniki. Zwłaszcza, że ja to ogólnie od słodyczy bardziej lubię frytki :D


Młynek chyba :D

https://www.vitamix.com/International.aspx?country=pl Co najmniej o takim blenderze myślę. Cholernie drogie to jest, ale młynka już nie trzeba :D

Coś jak Termomix? Ja mam takie ustrojstwo w domu, co to miksuje, krawaty wiąże i usuwa ciąże

A to nie lepiej oddzielnie kupić młynek za kilkadziesiąt złotych czy stówę? :D

Murhaaja, masz takie cuda i nie gotujesz, co za zbrodnia! :D

No niestety, jestem dupa w kuchni, prędzej się nożem przypadkowo zabiję niż nim coś równo pokroję :D A i nie gotuję w domu, bo nikt poza mną tego nie zje co ja lubię xD

Thermomixa chcę bardzo, bardzo, ale cena mnie JESZCZE wstrzymuje. Albo Vita albo Thermo sobie kupię. Takie zwykłe blendery, choćby i za kilka stów, w ogóle nie mają do tego podejścia. Jak jadę do rodziców, to zawsze biorę ze sobą opakowanie sezamu czy orzechów ziemnych, żeby z tego zrobić w tym ustrojstwie masło. Generalnie to jest zajebiste :D

Mały offtop :D! Mięsko :axe:!!!

:hahaha: wracać do słodyczy, a nie xD

Może być :

 :paczek:

w sumie zjadłabym pączka :D

 :haha:

Ostatnio była czekolada jedzona (malinowa), a dzisiaj rożka lodowego zjadłem :D.

Ja w dalszym ciągu mam czekoladę z lentylkami i jakieś delicje mi przyniosła wczoraj przyjaciółka :D

Widziałem w Tesco ciastka podobne do Raffaello czyli biała czekolada i wiórki kokosowe :).
Lubię jagodzianki z dużą ilością jagód :slina: i wczoraj zjadłem dżemik  :D.
Coś słodkiego wczoraj było na deser :D.

Kupiłem ostatnio w Carrefourze czekoladę Lindt za 4.99

o to fajnie, jak już podróbki rafaello robią, to może tańsze będzie :D

a ten Lindt to jaki? bo oni tam smaków mają od cholery

Magnis jak się nazywały te ciastka do Raffaello podobne :slina:??

Rafaello> Podróby Rafaello...
ale Magnis, jak one się nazywały?  :zeby:

A ja się uzależniłem od Twixów  :roll: W Biedrze sprzedają po taniości te 4-paki i bez jednego takiego paka dziennie nie potrafię poprawnie funkcjonować  :jezyk2:

no bo Twixy są zajebiste :D
ja co prawda mam do Tesco w wuj nie po drodze, ale też chcę nazwę :D

Ja tu na tej podlaskiej wsi mojej kochanej w ogóle nie mam Tesco - najbliższe w mieście pół godziny stąd  :zeby: Poczekam na Stolicę  :jezyk:

A w ogóle jestem jedynym, który wpieprza twixy w ten sposób, że bierze gryza i trzyma go w japsku przez 40 minut, a jak zostaje sam herbatnik to dopiero zjada? Czy jestem pogęany?  :zeby: :zeby:

Ja tak nie jem, ale rozumiem czekanie aż czekolada się rozpuści :D A że jesteś pojebany to inna sprawa :D

Cobenka wiem, ze nazwa  zaczynała się na l - luxmark, lexmark czy coś takiego. To były okrągłe ciasteczka z wiórkami kokosowymi. Oprócz nich były jeszcze inne, ale już za bardzo nie patrzyłem jakie :).

inne z tej firmy, czy inne podróby rafaello? :D

Oczywiście inne z tej firmy i jedne były oblane czekoladą :).

Trzeba będzie się rozejrzeć po Tesco :D! Ja ostatnio w Kauflandzie byłam, a tam mają taki wielki dział ze słodyczami, że chyba pół godziny go zwiedzałam :D! Kupiłam sobie żelki Haribo z białą pianką, takie malinki, a w środku mają jeszcze nadzienie, pychotka :D :slina:

Magnis to dobre muszą być :D
Szkoda że mam nie po drodze do Tesco w ogóle xD

Rozejrzyj się. Kolor opakowania ciemny z niebieskim kolorem i chyba brązowym :).


Półgodziny wybierałaś i tylko żelki kupiłaś :o . Ale może jakąś większą paczkę :) ?

W ogóle to te sklepy typu Lidl, Kauffland mają zajebiste słodycze, tylko nikt się nie przyzna, że je kupuje, bo to są tak chamskie podróby, że hej, typu Lion, Saturn czy Kit Kot  :zeby:

Magnis tylko żelki, ale za to dwie paczki :D!

Wszystko co jest z czekoladą to jest dobre :D.

Mam pytanie czy jadłyście takie babeczki oblane czekoladą, w środku (jak pamiętam) był krem kakaowy z odrobiną orzechów na wierzchu babeczki. Też z Tesco były tylko pod marką Tip :) ?


No, a już myślałem, że półgodziny wybierałaś czy to te wziąć czy tamte :D. Smacznego życzę :).

Chyba nigdy tych babeczek nie jadłam...

ja kiedyś jadłam, w podstawówce jeszcze :D jeden z moich ówczesnych kotów uwielbiał to nadzienie :D trochę mu pozwalałyśmy wylizać, miał radochę :D

Ja też tak jem :)

Ja ze słodyczami mam tak, że mogę nie jeść parę tygodni, ale jak już mnie najedzie i spróbuję milki albo hitów to jest koniec... Potem każdorazowo jak otwieram lodówkę i widzę milkę to się trzęsę. :D

a ciasteczka? nick zobowiązuje :D

No jasne, hity i łakotki. :) I przede wszystkim ciasta niedzielne od mamy. To zawsze chętnie zapier....le z blachy. :D

Jak kupiłem kiedyś to od razu trzy na raz zjadłem. Pyszne były :slina: .

Cobenka polecam, bo chyba jeszcze są w Tesco. To nadzienie plus czekolada i orzechy to naprawdę trzeba spróbować :).

Wczoraj pisałem o ciasteczkach w po dobie jak Raffaello. Dzisiaj byłem i nazywają się Lumarki kokosowe czyli wafla z kremem kokosowym obsypane wiórkami. Inne to wafle klasyczne z kremem o smaku toffi i polane czekoladą. Następne to ciastka zebra z kremem śmietanowo-migdałowym, obsypane wiórkami kokosowymi i polane trochę czekoladą :).

Kurde... :slina: a ja mam tak daleko do Tesco, cholera! :D

o, a mi się dzisiaj zachciało i sobie kupiłam ^^
(http://img.e-piotripawel.pl/brandbank/198883)

murhaaja wybrałaś lepszą rzecz niż czekolada. Kiedyś jadłem podobne :slina: i były pyszne choć czekolada jest nadal na pierwszym miejscu :D.

Eeee Magnis to jak to jest? Bo najpierw napisałeś, że to lepsze niż czekolada, a w drugim zdaniu że czekolada najlepsza.

Dobra, to i ja się wypowiem.


Generalnie jestem łasuch i do pewnego czasu pozwalałem sobie na wiele w słodyczkowej kwestii. I tak jak większość - rajcowało mnie wszystko. Od żelków, przez ciastka, batoniki, bombonierki, na czekoladach i smakowitych wypiekach kończąc. Słodkie jest spoko, ale na dzień dzisiejszy może nie, że jestem przeciwnikiem, ale bardziej jestem zwolennikiem zdrowszego żarcia i słodyczy nie kupuję, choć lodów w dalszym ciągu nie umiem sobie odmówić. W sumie ostatni raz sam kupiłem sobie coś słodkiego chyba w czerwcu (nie licząc lodów! bo ostatniego kupiłem sobie w sobotę...).

Czy ograniczam? Nie do końca, bo właśnie lody (które to akurat jak dla mnie są zupełnie osobną sprawą - mimo, że zdaję sobie sprawę, że to też słodycze - i zasługują na osobny temat nawet  :jezyk2:) to latem wpierdzielam często, ale w 90% są to lody wodne, także też nie jest to jakaś bombka kaloryczna w postaci Magnum czy 500ml jakiejś zielonej budki.

Mam też dokładnie tak, jak Mateja - sam słodyczy ostatnio nie kupuję, ale jak z miesiąc temu ktoś tam do nas przyjechał i przywiózł rafaello, to paczkę opędzlowałem w 2 dni. Także jak jest w domu to i pewnie zjem, ale staram się tego typu sytuacji unikać. Nie mówię kategorycznie nie słodyczom, bo byłbym hipokrytą, ale staram się zminimalizować ich obecność w moim życiu ;)

No no, bo lody to nie słodycze :D Te wodne też kupę cukru mają, choć fakt, że pewnie mniej niż zwykłe :D
Kurde mi moje ograniczanie jakoś nie idzie. Tzn. ograniczyłam w stosunku do tego, ile jadłam kiedyś, ale w dalszym ciągu jem coś słodkiego codziennie, no i to ograniczenie jakoś mojemu organizmowi nie pomaga :D

Magnis kupiłam taką tylko że cytrynową, bo mnie naszło. Szkoda, że ich tak mało w tym opakowaniu :P

Powiem Wam, że ja od 1 września nie jadłam słodyczy, aż do zeszłego piątku kiedy to koleżanka robiła urodziny i tradycyjnie przyniosła ciacho do pracy. Wzięłam to ciasto, ale po kilku gryzach zwyczajnie nie miałam chęci na resztę. Wczoraj też byłam w jakimś tam lokalu i padł pomysł żeby zjeść lody. Więc zamówiłam sobie deser: cztery gałki lodów, banan, bita śmietana i polewa czekoladowa i to w wielkim duńskim rożku. I jak normalnie nie miałabym żadnego problemu by to opędzlować, tak wczoraj połowę albo i więcej oddałam chłopakowi bo tak się zasłodziłam. Szok! Nie poznaję sama siebie.

Bo z cukrem tak jest podobno, że tak jak bardzo łatwo przywyknąć, tak też wystarczy tydzień czy dwa ograniczania i już Ci się smak zmienia mocno ;)

No tyle, że ja już takie detoksy miałam nie raz i to o wiele dłużej, ale bez większego problemu wracałam do słodyczy. No chyba że to już syndrom SKS.

No nie gadaj :D Choć może coś w tym jest, nie znam za wiele dzieci lubiących np. gorzkie czekolady, a im ludzie starsi, z tego co widzę, tym chętniej zamieniają cukier na inne słodycze (jakieś bakalie np.) i im to smakuje :)

Tzn. wiesz - z tym to też jest nieco inna sprawa. Dorośli często z wyboru zmieniają swoje nawyki. Bo słodycze niezdrowe, bo kaloryczne itd (a takie orzechy to naprawdę dobry wybór, sama staram się jeść przynajmniej kilka garści tygodniowo). A dzieci wolą słodkie - ale to rodzice nauczyli ich jeść to słodkie. Wczoraj jak jadłam ten deser to zobaczyłam parę z małym dzieckiem, które płakało. Było marudne, nic mu się nie działo - dziecko się po prostu rozżaliło. Ja bym wzięła malucha na kolana i przytuliła, a oni zostawili je w wózku i próbowali przekabacić lodami. I jaki w tym sens? Oprócz tego, że dziecko uczy się, że jak popłacze to dostanie nagrodę w postaci słodycza (a dzieci są bardzo mądre i bardzo szybko uczą się takich tricków i wykorzystują), to jeszcze uczą się, że słodycze mają poprawiać humor, no i ostatecznie w ogóle oswajają się z obecnością słodyczy w swojej diecie. A cukier uzależnia.

No to racja, choć jako fanka słodyczy, muszę to przyznać trochę z ciężkim sercem (że cukier niezdrowy). Też nie jestem zwolenniczką karmienia dzieci tylko słodkim i przekupywania ich nimi (owszem, raz za jakiś czas można, ale nie żeby słodycze miały być odpowiedzią na wszystkie problemy), tak samo jak nie jestem za tym, żeby dzieciom zabraniać słodkiego całkowicie.
Wiadomo, że dorośli sami już sobie wybierają swoje nawyki żywieniowe, zwłaszcza że małe dzieci często mają żelazne organizmy, a dopiero z wiekiem zaczyna coś siadać i dorosły się orientuje, że zdrowa dieta może wiele zmienić. Mi chodziło raczej o to, że tacy ludzie w ogóle są w stanie zmienić tak mocno dietę. Ja np. próbuję ograniczać pewne potrawy i przerzucić się na inne, ale część tego zdrowego jedzenia tak cholernie mi nie smakuje po prostu, pomimo iluś tam podejść, że po prostu nie jestem w stanie się przerzucić. Z tym, że ja nie uważam, że należy się na siłę zmuszać i odmawiać sobie totalnie wszystkich przyjemności smakowych, a i moje zdrowie jest dobre, w sensie nie choruję na nic co wymuszałoby na mnie ścisłą dietę, tak więc jestem w stanie jakoś połączyć moje ulubione, niezdrowe smaki z tymi zdrowymi tak, żeby mi to smakowało :)

Ale co to znaczy, że zdrowe jedzenie jest niesmaczne? Jak coś Ci nie smakuje to tego nie jedz i tyle, ale do wyboru masz praktycznie nieograniczoną liczbę potraw, więc naprawdę nie rozumiem czegoś takiego. A czekanie z dietą aż zachorujesz to głupota, ale fakt, uprawiana przez większość społeczeństwa ;) Wiesz, ja nie lubię tej ortoreksji uprawianej przez wielu wielbicieli zdrowego jedzenia, ale też nie lubię takiego gadania, że skoro nie chcę całkiem sobie wszystkiego odmawiać to nie będę sobie odmawiać nic i hulaj dusza, piekła nie ma! A jedzenie codziennie słodyczy to już uzależnienie od cukru i słodkiego smaku. Warto, naprawdę warto się od tego odzwyczaić i uwierz mi, że jeśli ja byłam w stanie nauczyć się pić kawę bez cukru to już bez kitu wszystko jest możliwe :D 

Znaczy ja Ci nic tu wkręcać nie chcę, bo nie czuję potrzeby nawracania wszystkich wkoło na zdrowe żarcie, ale po prostu te argumenty są do kitu ;) Nigdy nie jadłam takich pysznych obiadów, jak właśnie wtedy, gdy zaczęłam jeść lepiej. I też sobie czasem pofolguję, ale na co dzień jem naprawdę dobrze i każdemu to polecam. Inaczej się funkcjonuje, inaczej się w ogóle docenia smaki i w ogóle odkąd jem lepiej i ćwiczę to czuję się fantastycznie. Zwłaszcza, jak nie ograniczam kalorii.

A co do dzieci to ja bym chętnie nie dawała im słodyczy sklepowych. Jakieś domowe ciacho albo owoce, owszem. Ale pewnie i tak wszyscy dokoła będą jeść to i one będą chciały, a szkoda. Teraz się niby za dużo gada o uzależnieniach, ale akurat w kwestii słodyczy to prawda i to widać.

A inna sprawa, że ja nie znoszę, nie cierpię, nienawidzę ludzi grymaszących przy jedzeniu. Nie wiem, czy jesteś takim przypadkiem, pewnie nie, ale znałam parę osób, co to jedzą tylko pięć rzeczy i jak coś nie należy do ich absolutnych hitów to już ble. Takich, co to z obiadu zjedzą tylko kotleta (zdejmując jeszcze panierkę), a za dziesięć minut są znowu głodni, więc lecą po słodycze :P Jezu, jak będę miała takie dziecko to chyba zwariuję albo będę je torturować za karę wątróbką.

Nie powiedziałam, żeby jeść wszystko jak leci, bo nie chcę sobie niczego odmawiać, tylko że staram się to łączyć - często mam w domu jakieś wymyślne zdrowe obiady, bo moja mama ma różne fazy na różne diety, ale też nie rozpaczam "o Jezu, jakie to tłuste i obrzydliwe, cholesterol, sól, cukier, bla bla bla" jeśli przez kilka dni z rzędu wcinamy na obiad pierogi, makaron z serem czy nawet jakieś mrożone danie.
Co do wybrzydzania - tak, jestem cholernie wybrzydzającą przy jedzeniu osobą i nie widzę w tym żadnego problemu. Zawsze jestem w stanie zjeść tak, żeby nikomu nie było przykro, że jego pysznego obiadku nie spróbowałam (inna sprawa, że moja rodzina stawia na dania proste i bardzo dobrze, nie lubimy niepotrzebnych udziwnień i nam to pasuje), i żebym ja jednocześnie nie musiała się zmuszać do jedzenia czegoś, czego nie lubię. Jak będzie jaka wojna i trzeba będzie jeść co jest - to będę jadła, póki mogę sobie wybrzydzać, to nie zamierzam się zmuszać to jedzenia czegoś czego nie lubię tylko dlatego, że inni mają inny gust :) Nie widzę w tym żadnej tragedii :)
I co do zdrowego niesmacznego jedzenia - trudno, mi niektóre z tych rzeczy nie smakują i kropka. Nie zmuszam się do nich, ino stwierdziłam fakt. :)
I też bym tak nie demonizowała sklepowych słodyczy. Jak dziecko dostanie kawałek czekolady czy batonika raz na tydzień (znam takich, co często np. tylko w niedzielę pozwalają dzieciom na coś takiego) to nic mu się nie stanie. W naszych czasach nic już praktycznie nie jest w 100% zdrowe tak czy siak, nawet jak sobie we własnym ogródku warzywa posadzisz, to Ci na nie syfiasty deszcz będzie padał :)
A zmuszanie do żarcia to najgorsze co może być :)

Co do tego grymaszenia i ulubionych potraw. Mnie też to bardzo wkurza, zwłaszcza że sam lubię w kuchni eksperymentować (ale tak bez przesady - ma być zdrowe i smaczne). Ale już na takim niskim poziomie zdarza się, że są zgrzyty, bo ktoś z przypraw używa tylko sól, pieprz, kostkę bulionową i ewentualnie pietruszkę (a takich ludzi jest dużo), a ja mam pieprzu bodaj cztery rodzaje, zielonych przypraw z dziesięć i pełno jakiś korzennych albo ziaren. I używam tego całkiem sporo. A jak ktoś traktuje przyprawy homeopatycznie, to ma czasem wrażenie, że przesadzam albo robię jakieś kurioza.

W ogóle przypomniała mi się sytuacja, jak ze znajomymi wybraliśmy się na sushi i jeden gość tylko pił piwo, jedzenia nie chciał tknąć, bo on tylko golonko, schabowy czy ziemniaki. Nie wiem, jak można sobie tak życie czynić nudnym :D

To po co szedł na sushi w ogóle? :D Ja bym w życiu tego nie tknęła, ale z tej racji nie chodzę do takich lokalów i tyle :D
BTW mnie właśnie strasznie wkurza marudzenie na to, że ludzie czegoś nie chcą jeść, bo nie lubią. Nie chcą - niech nie jedzą, nic nikomu do tego. Wiem na swoim przykładzie, bo często wiele osób mi się burzy, że jak ja mogę nie lubić takiej i takiej potrawy, skoro wszyscy ją uwielbiają? No cóż, ja nie jestem wszyscy i nic na to nie poradzę, że mam taki a nie inny smak. To tak jakby komuś wmawiać "jak możesz nie lubić takiej muzyki?". No nie lubi, trudno. Tak bardzo to wszystkich boli czy co? xD Trochę zrozumienia. Ja np. nikogo nie terroryzuję swoimi nawykami żywieniowymi, w ogóle nikogo nie terroryzuję w żadnej kwestii i nie namawiam na siłę, więc tego samego oczekuję od innych.
Dla Ciebie to jest nudne życie, bo ktoś go sobie kulinarnie nie urozmaica? Może dla nie to nie jest treść życia i ma inne sposoby na urozmaicanie. Ja nie uważam, żeby moje życie było smutne i nudne tylko dlatego, że wielu potraw nie lubię albo nie uprawiam żadnego konkretnego sportu, tylko ćwiczenia rozciągające :D

Demonizując sklepowe słodycze trzeba też pamiętać, że domowe też mogą być kiepskiej jakości ;) Jeśli ktoś opiera je na margarynie, cukrze i białej mące, a potem wsuwa codziennie, to wiele się to nie będzie różnić od tych sklepowych. Albo rzadko albo zdrowo ;) Ja za bardzo lubię słodycze, żeby je jeść rzadko, toteż przynajmniej staram się używać składniki, które coś dobrego wniosą - kakao, owoce, orzechy, cynamon, gorzka czekolada. Dobrze by było, gdybym jeszcze jadł je rzadziej, ale zawsze tak lepiej (no i ciasto na np. mące owsianej jest moim zdaniem bardziej sycące, a jak da sie mniej cukru, to i nałóg nie ciągnie tak mocno, więc zjem mniej na raz)

No kurde, wszystko co z cynamonem jest zajebiste :D
Ja uwielbiam sobie robić czekoladę do picia, taką domową, właśnie albo z gorzkiej czekolady albo z gorzkiego kakao, z mlekiem, do tego albo cukier trzcinowy albo miód, zależy od ochoty, i cynamon do tego, coś pięknego :serducho:

murhaaja, bo to co dobre szybko znika :D. Jak u mnie pojawiały się ciasta z piekarni (bo mają) to wcinałem, a najlepsze z nich było ciasto z galaretką pełną malinami :omgomg: :omgomg: :omgomg: :omgomg: . Pychota :slina: :D.

A tak przy okazji słodkiego - lubicie jakieś słodkie syropy do kawy i herbaty?

Ja kiedyś piłam tylko w kawiarni i kawa smakowała jak ulepek. Szybko mnie zmuliła. Być może ktoś użył złych proporcji, ale od tamtej pory nigdy nie ciągnęło mnie by spróbować. Chyba najbardziej lubię kawę pół na pół z mlekiem i słodką (cukier lub słodzik).

A herbata z miodem. Aaa i kiedyś piłam herbaty z sokiem malinowym. O, to było dobre. Zapomniałam o takiej wariacji.

Raczej bardzo bardzo rzadko. Jako herbaciarz piję na ogół wszystko bez żadnych dodatków, ani cukru, ani syropu, ale też nie wyobrażam sobie pić np. zieloną albo białą herbatę z cukrem albo z syropem. Syrop to czasem do piwa, np. z aronii. :D Do herbaty co najwyżej od czasu do czasu miód. :)

Kawa sypana czarna, kawa rozpuszczalna czarna, jak z cukrem to tylko 3w1. :P

Ja do herbaty ewentualnie miód jeśli jest w niej cytryna (i imbir!),  jeśli kawa słodzona to tylko na zimno. Poza tymi wyjątkami to cukier w naparach mnie odrzuca.

Muszę otworzyć soczek truskawkowy własnej roboty, bo już swoje lata ma :aniol: .
murhaaja herbatę z miodem piłem albo wodę z sokiem malinowym (własnym, a nie z jakąś Paolą co ma soku 1% :haha: ). Bardzo lubię swojej roboty soki jak malinowy, truskawkowy, jagodowy, a nawet kiedyś miałem z czarnej porzeczki, jerzyny i wiśni. Pomału się pokończyły, ale część została (nie muszę dodawać ile mają cukru :D ) :).

No mnie właśnie chodzi raczej o takie syropy, co to sobie możesz kupić i w domu nalać wg własnego uznania. Ja lubię do mojego cappuccino z proszku albo do wspomnianej wyżej czekolady jakieś słodkie np. karmelowe czy orzechowe, choć one głównie ładnie pachną, a żeby je czuć też w smaku to trzeba by wlać 1/3 buteleczki na raz.
A do herbaty jak najbardziej - malinowe, cytrynowe, różane ^^ Ale miód do herbaty i tak musi być :)

Ciacho zielona herbata to dla mnie z definicji powinna być bez dodatków (choć ja jej lubię dolewać, ale soku z cytryny, nie czegoś słodkiego) :D

Magnis a co do soków to mój dom od ogródka porasta winogrono, więc ja z kolei mam zawsze kupę soku winogronowego na jesień w domu, lekko cierpki smaczek, ale i tak słodkie :D

No ale kurde, nie zrozumiałaś mnie, a foch już poszedł :D Jeśli jesz rzeczy, które Ci średnio smakują, bo akurat są na obiad, to nie grymasisz. Ale nawet jeśli grymasisz to Ty masz prawo czegoś nie lubić, a ja mam prawo nie lubić osób grymaszących przy jedzeniu :D

Są różne smaki i zwyczaje, ja bym np. u rodziców mojego faceta chyba padła, bo obiady mają okropne. Ale z takimi sytuacjami trzeba sobie umieć sensownie radzić, a nie jak w wielu rodzinach, że matkę zmusza się do gotowania trzech obiadów, bo każdy lubi coś innego. Sama zjadłam w życiu tyle litrów nielubianych przeze mnie zup, że nigdy nie zgodziłabym się na takie wydziwianie w swoim domu. Mogę ugotować facetowi ryż zamiast kaszy, jeśli nie przepada, ale nie wyobrażam sobie sytuacji, w której każdy członek rodziny zgłasza swoje ale i nagle muszę pół dnia stać przy garach, żeby łaskawie zjedli.

A co to znaczy demonizować słodycze sklepowe? Czy ja mówiłam o odmawianiu dzieciom wszystkiego? Nie, mówiłam o jedzeniu słodyczy codziennie albo prawie codziennie, jak to ma miejsce w bardzo wielu rodzinach. I na coś takiego przyzwolenia na pewno nie dam. I jeśli dzieci będą jadły desery to raczej te zdrowsze. Nawet ciasto na białej mące i cukrze jest lepsze od napakowanego chemią ciastka, a do tego o niebo smaczniejsze. I tak jak dzieci nie umrą po zjedzeniu czekoladki, tak nie umrą, jak tej czekoladki nie zjedzą.

Fajnie masz :). Zrób sobie sok truskawkowy i otwórz w zimę. Gwarantuje, że zapach będzie świeżych truskawek jakbyś dopiero co zerwała owoce :). Wina też robisz :chytry: .


Jadłem kiedyś takie czekoladki z nadzieniem, ale czekoladę stawiam na pierwszym miejscu u mnie :). I o to chodziło ;).

crusia to widzę, żeśmy się nie dogadały, bo w sumie chodzi nam o to samo :D
Oczywiście, że nie chodzi mi o wybrzydzanie w stylu "ugotuj mi osobny obiad", bo tak to sam sobie gotuj, tylko raczej o "na obiad mamy kotleta, ziemniaki i marchewkę z groszkiem", ja mięsa nie jem, to sobie zrobię swoje kotlety sojowe, a do tego wezmę te ziemniaki i marchewkę z groszkiem co są, i wszyscy zadowoleni :) Albo po prostu jak jest rodzinna impreza i 5 rodzajów potraw na stole, to spróbuję tych czterech które lubię, i jak ta piąta już zostanie przeze nietknięta, to nikogo to nie obejdzie, inni będą mieli więcej :D
A co do słodyczy sklepowych to już jak kto uważa. Dla mnie są smaczne i wiem, że nie będę moim dzieciom ich w 100% zabraniała :)

Magnis wolę winogrona moje :D

Data na butelce: 1978  :diab9:

Żeby nie robić kompletnego off-topa: Tath, ja też bardzo lubiłem swojego czasu herbatę z sokiem malinowym, albo ultra kombos na przeziębienie - sam sok malinowy z łyżką miodu. Ulepek jak nic, ale pocił się po tym człowiek...  :pff6:  :haha:

O.o a dużo tego soku na raz? :D

Murhaaja:
No i gicior, właśnie o coś takiego mi chodzi. Taki crisis management :D Prawda jest taka, że mamy skomplikowaną kulturę jedzenia i trzeba umieć sobie radzić w różnych sytuacjach. A znam ludzi, którzy nie dość, że tego obiadu nie zjedzą, to jeszcze focha strzelą, że nie było ulubionego kotlecika czy fryteczek.

A w dorosłości najlepsze jest to, że sobie sama gotujesz. Prawdziwa wolność :D

 :serducho: True story!

Powiem Ci szczerze, że bardzo dużo osób, które nie są smakoszami, tylko po prostu piją dla samego picia nie widzą żadnego problemu w dosładzaniu zielonych itp. i myślą, że to nadal zdrowe jest, bo to zieloną piją a nie z torebki. :P

A odnośnie stricte tematu, to już się wypowiadałem, ale wypowiem się jeszcze raz, że jak słodycze to przede wszystkim:
1. Hity
2. Łakotki
3. Milka - wszystko, aż się zdziwiłem ostatnio, jak bardziej przypatrzyłem się rodzajom czekolad, jakie są w dużych sklepach i generalnie jak widzę jakąkolwiek milkę w lodówce to się trzęsę. :D
4. Lody-najbardziej w kubeczku, jeśli chodzi o sklepowe, ale i tak nie ma lodów nad te z maszyny kręcone i na gałki :D
5. Snickers, Twix, Beaunty

Sporo tego, ale te najlepsze. :D

Wiesz, ja też wielką znawczynią nie jestem, normalnie na co dzień większość herbat piję z torebek, ale serio, słodzić zieloną herbatę... To już takie podstawy raczej są :) Jak ktoś lubi to ok, ale niech sobie nie wmawia, że to zdrowe będzie :D Tzn. nie wiem jak z miodem (choć ten sklepowy pewnie też zawiera różne dziwne dodatki, ale nie znam się, na słoikach nigdy tego nie piszą), ale cukrem taką herbatę to bez przesady. Z tym, że zielona ma dość specyficzny smak i np. dla mnie zielona słodka sama w sobie byłaby niesmaczna. Dla mnie herbaty na słodko, czyli z miodem albo syropem, to tylko czarne i owocowe :)

No aż tak stary nie jest  :haha: . Chyba jeszcze zostały słoiczki z 2009 roku, ale co otworzę to żaden nie zepsuty i pachnie bardzo ładnie, a jaki słodki :omgomg: .
Malinowy trzymam na przeziębienie, ale kiedyś wiem, ze robiło się z kwiatów czarnego bzu (piłem taki i smaczny jest). Też słodki o specyficznym smaku :).

Mam tak samo :D
I juz nie chce mi sie przewijac temtau ale mam nadzieje ze dla wszystkich jest oczywistym ze ptsie melczko je sie tak: zjadasz najpierw scianki a reszte zostawiasz na koniec, czy tez delicje - ogryzasz dookoła a srodek na koniec ;)

Ja ze slodyczami juz tak nie szaleje, z wiekiem jakos mi przeszlo ale generalnie to Kinder robi spoko rzeczy typu:

(http://fddb.info/static/db/104/K4AFEFUENP6TTX4WQFNLVJYL_999x999.jpg)

czy tez hit nad hitami:

(http://wygodny-market.pl/upload/images/products/big/KINDER_Schoko-Bons_125g790.jpg)

Przerażajaco dobre sa te cuksy...

Szkoda że słodycze Kindera są zawsze takie małe.

I takie drogie.

Tak jak Mont. Dobre, ale mało

O, tych wyżej Kinderowych nie jadłam. Kupię sobie następnym razem. A Monte....uwielbiam! Prawie tak jak krem z Kinder Bueno :D

a próbował ktoś Monte karmelowe (czy tam toffi) i waniliowe? nie wiem czy jeszcze są w ogóle w sprzedaży, pamiętam, że był parę lat temu. średnie jakieś takie

i a propo takich deserków: przyznać się, kto sobie robił lody z Danonków i Monte? :D

z Danonków zawsze! Takie czadowe kolorowe patyczki w kształcie smoków :D

nooo :omgomg: miałam ich całą szufladę, nie mam pojęcia co się z nimi stało :D w ogóle bardzo dawno Danonków w sklepie żadnym nie widziałam, a przecież są w sprzedaży x(

Próbowałem monte karmelowe. Ja zresztą próbuję niemalże wszystkiego, co ma toffi lub karmel w nazwie :D

Ja w sumie nie szukam Danonków teraz po sklepach, bo to naraz da się chapnąć na strzała, ale w oczy to się rzuca akurat bo czerwone, jaskrawe :D Gdzie nie pójdę to je widzę ;)

p.a. smakowało Ci to? jak dla mnie takie dziwne, ale słodkie :D ale to waniliowe było niedobre :D

Yave też specjalnie nie szukam, ale nie zauważyłam ich u mnie ostatnio. Może już wszystkie zjedzone :D

Ja tak mam ze snickersem i wszelkmi kulkami z orzeszkami w środku. :P



Zapomniałem o Kinder Country, a to też mogę wpieprzać jak dziki. :D Ale schoko bons nie znam.  :o


Na Monte był szał, jak miałem 11-14 lat, ale się tyle tego nażarłem wtedy, że do dzisiaj omijam półkę z tym smakołykiem. Pamiętam jeszcze, że bardzo lubiłem mleczko w tubce, które jadłem jednego dnia w 3/4 niemal do pożygania, a następnego jadłem pozostałe 1/4 i zawsze wzdychałem, że to już koniec, bo był niedosyt. :D

A lubiliście może coś takiego? :D

(http://delikatesywsieci.pl/638-large_default/zott-deser-z-koron%C4%85.jpg)

Noo te deserki są super :D Nie wiem czy to z tej firmy, czy podobnej, ale jest taki bodajże karmelowy czy tam toffi :serducho: tak jak nie przepadam za bitą śmietaną, tak w takich deserkach ją uwielbiam :D

Ooo ja kiedyś na potęgę wcinałam te deserki. Teraz raczej od święta, bo generalni ograniczam się ze słodyczami, ale ogólnie ja bardzo lubię budyniowe rzeczy.

Ja je jedząc zawsze zaczynałem od góry, nigdy nie mieszałem i nie potrafiłem zrozumieć tych, którzy to robili przed jedzeniem. :D

Ja też :D W czekoladowych to czasem nawet zostawiałem dół, bo nie przepadałem za nim, ale były chyba inne smaki, to wpieprzałem jak głupi :zeby:

Truskawka i wanilia? Chyba tylko trzy smaki.

Też nigdy nie mieszam - najlepsze zawsze na koniec :D

Noo, to truskawa najlepsza :D Po dwóch waniliach to już na wymioty zbierało, takie to słodkie było :D

toffi najlepsze :serducho:

Ale w tym wypadku nie masz toffi do wyboru :D

bo to chyba z innej firmy było, ale deserek na tej samej zasadzie - na górze trochę bitej śmietany i na dole ten mus :D

Przypomniało mi się jeszcze Prince Polo, które też bardzo lubiłem i pamiętam, jaki był szał jak się pojawił po długim czasie o smaku orzechowym,a już w ogóle wybuch euforii, jak był kokos. :D Mocno alternatywą do Polo były dla mnie wafle Elitesse:

(http://e-jtp.com.pl/images/elitese.jpg)

Ten nawet chyba równie często, jak samo Polo:

(http://www.auchandirect.pl/assets/ctx/2/static/img/product/popup/97100618.jpg)

Kurdę sporo tego. :D Jeszcze pamiętam gwiazdki MilkyWaya i NoName'y. :)

GWIAZDKI MILKY WAY  :omgomg: :omgomg: :omgomg: :omgomg: :omgomg: :slina: :slina: :slina: :slina:

To zniknęło na jakiś czas, ale jak w tym roku znalazłem w Tesco to ludzie, samochód bym kupił za kasę na to wydaną!  :zeby:

NO NAME był najlepszy :serducho:

a pamiętam jeszcze jak mi babcia kupowała krem do smarowania kanapek o smaku Snickersa... ludzie, jakie to było genialne :omgomg: jeszcze był krem milky way, ale to nie samo :D
albo takie mrożone batoniki-lody Marsa i Snickersa :slina:

Krem Milky-Way > Krem Snickersa :D
Ten Snickersa to w sumie smakował jak masło orzechowe, tylko bardziej po amerykańsku :D

A teraz przyznać się - kto i ile razy po tym rzygał? :zeby:
(http://wolewygodniej.pl/316525_JOJO-MARSHMALLOW-PIANKI-90G-NESTLE.jpg)

nieprawda :D dla mnie ten Milky Way był taki mdły, teraz często jem krem czekoladowy właśnie taki pasiasty, biało-czarny, jeśli mojego orzechowego nie ma, i ten pasiasty jest zbyt mdły. Milky Way jest super jako batonik, ten krem do kanapek nie smakował tak idealnie z tego co pamiętam. Ale Snickers, hmm :serducho: :slina: idealny słono-słodki ^^
a masło orzechowe tez dobre :D

ja nigdy nie jadłam marshmallowsów, nie lubię pianek, żelków i innych glutów. dobre to? :D pewnie mdłe? :D

Jak można żelek nie lubić?! :o

Oczywiście z mojej wypowiedzi można było wywynioskować, że mi krem Snickersa nie smakował, a to nieprawda - to było cudo :serducho:

No te pianki to takie gówno, które jesz, nie smakuje ci, więc jesz więcej, aż zrobi ci się niedobrze :D

zdziwiłbyś się, ilu rzeczy nie lubię jeść, które uwielbiają ludzie zazwyczaj :D
ale te pianki to jakiś smak mają? bo średnio na to wyglądają :D

Mają smak piankowy  :zeby:

No ale żelki? Każdy lubi żelki. Nawet alko-miśków nie lubisz?  :jezyk:

Tym bardziej nie :D nie lubię żelków, zabijcie mnie xD

 :wall: Weź Wyjdź. :P Jesteś pierwszą osobą, którą spotkałem w swoim życiu, która nie lubi żelków. Serio. Może tylko Ci się wydaje, że nie lubisz? :D

Haha, u mnie tez pierwsza  :zeby: Jak otworzysz żelki w towarzystwie, to znikną szybciej niż chipsy na imprezie :zeby:

Nie wydaje mi się, próbowałam je jeść :D
To ja się już nie odzywam na temat jedzenia, którego nie lubię xD
Wróćmy do czekolady ^^

Pianki są ok, ale z własnego wyboru chyba nigdy tego nie kupiłem, zawsze przy okazji tylko wcinałem.

A z lodami to mi przypomnieliście, bo kiedyś na nie polowałem. Uwielbiałem przede wszystkim lody Twixy, choć Marsy niewiele gorsze :)

A Monte toffi pewnie mi smakowało, ale ja nie jestem aż takim amatorem tego typu papek. Czasami sobie kupię (tak samo ten deser z koroną)

Ja widziałam u mnie w sklepie te lody Marsy i chyba jeszcze jakieś, muszę się zaczaić na nie i przypomnieć sobie, jakie były dobre :D

One były dobre, ale nigdy za nimi nie przepadałem; z tego co pamiętam ciężko sie je jadło, ja zawsze się uwalałem nimi :zeby:

No że ciężko to podejrzewam, bo to jednak konsystencja batona napakowanego Bór wie czym. A że się dzieci lodami uwalają, to żadna nowość :D

Ty to się w ogóle nie odzywaj, żelek nie lubisz :zeby:

Tak, nie lubię i dobrze mi z tym, o! :D

True. :P A tak a propos lodów. Pałeczki i kaktusy ktoś pamięta? :D jakżebym wciamrał takiego kaktusa jeszcze choćby raz. Zajebiste były. :)

Zapraszam do mnie, mam pełną zamrażarkę kaktusów :D

Kaktusy wszędzie sprzeadją teraz  :zeby: Pałeczki i kolorki to się jadło bez przerwy, bo najtańsze :D Ale z nas biedaki były :D

zaraz tam biedaki, i tak nam smakowało i tak :D

No jasne, poszukiwania niebieskiego kolorka to prawie jak Arki Przymierza  :zeby:

a znalazłeś? xD

W mieście obok  :zeby: 15 kilosów na rowerze, ale się opłacało  :zeby:

Pamiętam czasy, kiedy za 2 zł to ja 1,5 litrową kaskadę kupiłem, małe chipsy i loda (oczywiście pałeczkę). A teraz za 2 zł kupię jedno z tych. :( Ale z tymi kaktusami to mnie zniszczyliście. Co znaczy wszędzie? Gdzie to wszędzie? Lidl? Tesco? Real? Jakieś osiedlowe sklepy? Ja to przeważnie w Kauflandzie i Biedronie zakupy robię, więc tam nie widziałem.

Yave O.o to ja już wolę kaktusy dostępne w każdym sklepie :D
Ciacho u mnie w kerfurze normalnie są i w osiedlowych sklepikach, pewnie w żabkach i innych też :)
a TO pamiętacie? :chytry: :D
(http://www.regionopavsko.cz/wp-content/uploads/2012/01/12-familyfrost.jpg)

W biedronie są paczki chyba po sześć :zeby: Tak sie mnie wydaje. I w takich osiedlówkach, w Lewiatanie też znajduję często

Co to za Family Frost? Coś jak w Hameryce?

no jaaaa, nie gadaj że nie znasz :D nie jeździło u Was? u mnie w ciepłe dni to był rytuał co tydzień, normalnie jak śmieciarka rano :hahaha:
no takie jeżdżące autko, jeździło po uliczkach, ja mieszkam na takiej małej więc wyglądało to tak, że wjeżdżał na nią, grała te melodyjka, i stawał w jednym miejscu, czekał trochę, ludzie wychodzili i kupowali jak coś chcieli, potem jechał kawałek dalej i jeszcze się zatrzymywał na tej samej uliczce, a potem jechał na następną :D
często żeśmy gonili to autko i jeździli za nim :D

Tyś się chyba w jaskini uchował. ;)

Melodyjka Family Frost do dziś śni mi się po nocach. Tu ru ruru rururu! :D

no przecież! :D dobrze gadać, polać mu :D wszyscy tą melodyjkę śpiewali :D

Ej no, ja dzieciństwo w mieścine z 10 tysiącami ludzi spędziłem, nie jakis Wrocław czy inny Kraków no :zeby: Nie jeździło u nas :(

Złóż reklamację i żądaj rekompensaty za brak Family Frost w dzieciństwie!

Po Waszych zachwytach tak właśnie zrobię  :zeby:

no ja myślę, co to za życie bez Family Frost :D

a tak mi się przypomniało a propo słodkiego: jadł ktoś słodki popcorn kiedyś?

Ja jadłam karmelowy. W Anglii to taki standard jak u nas słony. Nawet smaczny, choć dziwny na początku. Po chwili wiadomo, że wciąga. Ale jednak wolę słoną wersję.

Ja też, karmelowy i waniliowy. Jakoś mnie to nie przekonało zupełnie, choć fakt, w karmelowy jeszcze można się wciągnąć.

No to targam dzisiaj do żabki. :D



Z Family były chyba te smaczne lody waniliowe na patyczku. Ale nie jestem pewien. Dźwięk natomiast pamietam bezbłędnie. :)

ja tam już nie pamiętam konkretnych lodów, dużo tego było w FF, ale wszystkie dobre :D

Ja pamiętam, że w FF mieli lody pandy, były boskie :D! Ja na FF mówiłam Bimbambom, przez tą melodyjkę :D :D :D

No kurde :D Pandy były super :D
A moja przyjaciółka mieszkająca dzielnicę ode mnie powiedziała mi niedawno, że myślała, że FF to taka miejska legenda, bo u niej nie jeździło :hahaha:

Jak widać, tylko Wybrańcy mogli cieszyć się dobrodziejstwami Bimbamboma :D

U mnie też jeździł ten śmieszny samochodzik. Nigdy u niego nic nie kupiłam, bo sklep miałam blisko i kiedy chciałam, a do tego strasznie mnie wkurwiała ta melodyjka.

ja też mam sklepiki blisko, ale jak mi pod dom zajeżdżało to brałam :D
???tu ruru rurururu!???

taa... C-E-D-F-E-G-C.

Ocipieć można było. W sumie nigdy u nich nie kupowałem :)

Natomiast przypomniało mi się o innej miłości: Bajeczne :) Zawsze to lubiłem, ale w ostatnich latach to chyba najczęściej kupowany baton. A jak się pojawiła czekolada bajeczna, to już w ogóle piałem z zachwytu. Nie zawsze można na nią trafić, nie w każdym sklepie. Dzisiaj trafiłem. Kupiłem :) Jeszcze nie zjadłem ;)

Bardzo lubię batony Amigosy z Biedronki o smaku avocado w czekoladzie robione z dodatkiem spirytuastycznym :D. Dla Biedry robi go Wawel :).

(http://www.ciam.pl/uploads/_contents/101155/icon/_thumbnails/s_Wawel%20Amigos%20Baton%20czekoladowy%20o%20smaku%20adwokat%2040g.JPG)

Lubię czasem zjeść taką czekoladę :

(http://www.tabele-kalorii.pl/zdjecie-013053/Czekolada-mleczna-z-czekolad%C4%85-bia%C5%82%C4%85-i-nut%C4%85-kawow%C4%85-Luxima-Premium.jpg)(http://)

Ty, faktycznie :hahaha:


to czego się modlisz na nim? :D

Magnis drugie zdjęcie się nie wyświetla :)

a ja słodyczy z alko nie lubię :D

Taka na przykład :

(http://ph1.bangla.com.pl/0040/d/198_01_2159.jpg)

Kilka rodzajów jest jej.

aaa, nawet nie znam tej firmy :) ja nie przepadam za czeko z bakaliami :)

murhaaja są różne rodzaje. Sam jadłem czekoladę kawową tej firmy w polewie z białej czekolady. Bardzo dobra była :)

oo brzmi trochę jak te czekoladki Merci, co są kawowe i dwukolorowe, one są pyszne :serducho: kawowa czekolada w ogóle też :D

Lubię słodycze o smaku kawy :). Pamiętasz takie cukierki mleczne werthers original lub kopiko :D

kopiko jakoś specjalnie nie jadłam, ale wethersy :serducho: uwielbiam do dziś, czasem je sobie kupuję :D

W Tesco jest cała duża paczka mlecznych cukierków firmy Biomix takich samych jak werthers original i kiedyś kupowałem. Też dobre były :). Jeżeli już jesteśmy przy Biedronce to smakują mi wafle kakaowe czy orzechowe wyprodukowane przez firmę Magnolia. Nie jest to sama słodycz jak nieraz się trafia, ale mają smak i są dobre :).

Jeszcze kiedyś jadłem to markizy o smaku cytrynowym czy innym (już nie pamiętam jakim) :slina: :

(https://lh3.googleusercontent.com/-Y_Fut9aOKMs/TsP73244xzI/AAAAAAAAAPI/fcMxMVOOxSs/s800/mini%252520markizy%252520cytrynowe1.JPG)

O to jest przepyszne :serducho: :omgomg: :slina: :

(https://lh4.googleusercontent.com/-1JSjC7C86xU/Tsqq9QYsWuI/AAAAAAAAAVk/FFX_1CDayOU/s800/plynne%252520paluszki%2525201.jpg)

Markizy cytrynowe *.* :slina: zazwyczaj tylko śmietankowe jadłam. Te paluszki też genialnie wyglądają :slina: Ja w ogóle kocham wszystko co ma cytrynowe nadzienie :serducho:

Bajeczne i ja uwielbiam i kiedyś potrafiłam codziennie jeść ich po kilka.

Natomiast nie wiedziałam, że jest taka czekolada!!! Muszę jej spróbować.

Czekolada wygląda świetnie, ja też muszę spróbować.
Kurczę, dopiero jak Magnis wrzucił zdjęcie tych Markiz to mi się przypomniało, że jadłam je jako dziecko <mniam> :)

Dziwnym trafem ta czekolada, jeśli się pojawi w moich okolicach, błyskawicznie znika ;) Może po prostu ja ją zjadam ;)

Bywała i w Żabkach, i w Biedronkach, wczoraj namierzyłem ją w Stokrotce. Ale jak mówię, nie zawsze można na nią trafić. Pewnie zainteresuje Cię również fakt, iż istnieje również czekolada Pierrot :) Ten batonik mniej lubię, ale jak nie ma Bajecznych, to i Pierroty dobre :)

Murhaaja, nie martw się. Czekolada zniknęła w pewnej czeluści ok. 14 godzin temu ;)

Amigosy są całkiem niezłe, chociaż lubię tylko - rzecz jasna -toffi. W przypadku takiego smaku nawet alkohol mi aż tak bardzo nie przeszkadza. W sumie ta sama liga, co Pawełki toffi czy Maćki toffi :D

Same here :D

Kurczę ja też pierwsze słyszę że jest czekolada Bajeczne i Pierroty :D Myślałam, że po czekoladzie krówkowej, kasztankowej i michałkowej już mnie nic nie zdziwi :D

No dobrze moi drodzy, to jaka jest Wasza ulubiona czekolada? Nie pytam o markę tylko konkretna, z nadzieniem, z bakaliami (jakimi?), itp. itd. Wklejać obrazki. :)

Ja klękam zawsze przed tym:
(http://www.bangla.pl/zdjecia/alpen-gold-nussbeisser-czekolada-z-calymi-orzechami-d4069_1_9678.jpg)

A od jakiegoś miesiąca również przed tym:
(http://images7.fotosik.pl/514/8929f5aefa13470d.png)


Tylko nie przesadzać mi tu z ilością fotek, bo też mógłbym wkleić tu każdą Milkę, a ja pytam o takie naj naj naj. :D ;)

Trochę o czekoladach pisaliśmy (i wklejaliśmy zdjęcia) na początku tematu :)

ta z Daim jest boska :serducho:
a moja ulubiona na chwilę obecną to dalej ta z lentylkami :D

Ale tylko kilka osób. ;)

a czy Wam też się tak zmieniają smaki? Chodzi mi o to, czy macie tzw "fazę" na jakąś daną rzecz, że przez kilka dni macie ochotę tylko na jakiś konkretny smakołyk, a później przechodzi w coś innego?
Ja tak mam i z tego co pamiętam dotyczyło to kiedyś m.in Snickersów, M&M'sów, czekolady Milki z ryżem preparowanym, lodów Kit Kat :)

Ja o tej pisałam, co prawda zdjęcia nie wkleiłam. Najlepsza czekolada EVER. Od dzieciństwa nic jej nie przebiło.

Dopiszcie mnie do klubu Nussbeisser 4EVER :D :serducho:

Mi też się ono typowo z dzieciństwem kojarzy. W zasadzie ciężko jest mi sobie przypomnieć inne. I oczywiście albo się wyjadało pojedynczo orzeszki, albo wkładało kostkę do ust i czekał aż się rozpuści czekolada a orzeszki na koniec. :D

Dokładnie tak!!! I tak się łamało te tabliczki, żeby orzech zostawał na Twojej części :D

Kupiłam dziś czekoladę Bajeczną :) Nastawiałam się, że jej nie dostanę a tu taka niespodzianka. Może nawet później spróbuję :D

dokładnie! ja też zawsze jak mam cokolwiek w czekoladzie, to najpierw wyjadam co się da, a potem czekoladę ssę dopiero :D z tą z lentylkami też tak mam :D

co do faz na różne słodycze to owszem, lubię większość słodyczy ogólnie, ale zazwyczaj mam fazy na jakieś konkretne :)

Aga! Nie!!! :D

co: nie? :D

Bo miała nie jeść słodyczy :D

ale Tath chyba ogranicza, a nie wyrzeka się zupełnie z tego co pamiętam :D

Każdy tak sobie w pewnym momencie obiecuje. :D Ale kobiety akurat nie powinny przestawać jeść czekolady na co dzień, chociażby tylko w małej dawce. ;)

Ja to nigdy nie chciałam tak całkiem zrezygnować ze słodyczy, tylko właśnie ograniczyć. W ostatnim czasie ich nie jadłam (dwa tyg. jeee), ale myślę że raz w tyg można sobie na mały grzech pozwolić :)

Spróbowałam tej czekolady Bajecznej i co tu dużo mówić.....jest bajeczna :D I udało mi się nie zjeść całej na raz, także nie jest ze mną tak źle :)

bo? ;)

Ciacho, masz jakąś teorię o PMSie, czy co? :D

Szacun  :D

A najlepsza czekolada? Ja wiem? Mi się to zmienia chyba. Najlepszą pewnie byłaby jakaś marki Lindt, ale że jadłem ją ze 3 razy w życiu, to trudno mi porównywać ją z innymi :)

Ostatnimi czasy najczęściej kupuję albo jakieś z Wawel (dziś mam wałówkę w postaci Wawel Toffi), albo właśnie Bajeczną.

Tobie to dobrze, jak masz ten sklep specjalny wawelowy w mieście :D

...bo łatwiej z Wami żyć w symbiozie, kiedy marudzicie w trudnych dniach, których wam oczywiście nie zazdroszczę. Za każdym razem stosuję z sympatiami, którymi się spotykam, kiedy dopada je taki niedobry dzień (a właściwie dni), kiedy wszystko jest złe, bo czekolada jest dobra na to wszystko złe czyniąc te negatywy nieco lżejszymi. :P

Amen. :D

Kurde, Ciacho, wychodzi, że Ty tych kobitek masz jak w jakim haremie :D

To zabrzmiało jakbyś spotykał się z 10 sympatiami naraz  :D takie z Ciebie ciacho? :D

pewnie nick zobowiązuje :D

To pewnie Ciacho wydaje majątek na te czekoladki dla swych lubych  :D

Ciacho jak Ty tak karmisz czekoladą, to ja się zapisuję do takiego haremu xD

To ja Wam nie pisałem nigdy, że jestem arabem? :D

pewnie jakimś szejkiem naftowym, jak tak kobiety rozpieszczasz czekoladą :D

Ciacho i Fabryka Haremlady

Chyba szejkiem z MacDonalda :D

nie wnikam, też chcę żeby mnie ktoś tak czekoladą karmił, a nie, że ja sobie kupuję, chowam do lodówki, wracam po pracy do domu a tam już połowy nie ma xD

Trzeba sobie kupić mini-lodówkę do pokoju :)

pewnie tak :D tak w moim domu diety wyglądają: nie jem słodyczy, cukier - biała śmierć, tylko gorzka czekolada, bakalie, nie ta sztuczna chemia... aaa mam zły humor dziś, dawaj czekoladę - i sru! idzie pół tabliczki  na raz :D

No i lepiej niż: mam zły humor, wszystkich was zaraz zabiję (w szafie już 3 trupy). :D Czekoladę możesz trzymać w swojej szafce przecież, kto powiedział, że musi być w lodówce. :)

Jak schowam u siebie w pokoju to mama znajdzie, a i tak się powyżywa na innych :D Nie no, nie skąpię nikomu czekolady, tak na serio, żeby nie było :D A w lodówce ją chowam bo kocham czekoladę z lodówki, jest bardziej chrupka wtedy. Kup sobie kiedyś krówkową z Wawela i sprawdź jak smakuje po wychłodzeniu się w lodówce :serducho:

A ja właśnie nie lubię czekolady z lodówki. Ani batonów. Jedyne co z lodówki to lody i ciasto. Tak samo owoców też nie lubię trzymać w lodówce.
Najlepsze są takie rzeczy lekko ciepłe i miękkie.

Co kto woli :D No ale że lody z lodówki, to wiadomo, inaczej być nie może :D
Ja mam manię trzymania wszystkiego w lodówce, bo jem na tyle wolno, że to by się zepsuć zdążyło, stojąc w cieple :D

Coś mi tu nie gra :P Przecież jesz codziennie i dużo słodyczy, to jakim cudem by się miało zepsuć? :P

Oops :D

Hehe, ja tylko czasami w lato wkładam słodycze do lodówki, bo niektóre źle znoszą temperaturę 25+. Ale zanim zacznę je jeść, wolę je wyciągnąć nieco wcześniej :)

Tath wcale nie tak dużo :D I mówiłam o jedzeniu ogólnie, bo słodycze akurat się nie psują od leżenia w cieple xD chyba że jakaś czekolada z nadzieniem, nie wiem, ale w życiu nie widziałam spleśniałej czekolady xD

Dzieci! Jem teraz coś tak pysznego, że muszę tu napisać i podzielić się swoim szczęściem :D. Dziś byłam w Biedrze i kupiłam tam deserki Aero od Nestle :D. Puszysta pianka o smaku carmelu i czekolady :slina:! Jakie to dobre!! Jedliście ?? Jak nie, to polecam  :D :D :D! Widziałam jeszcze o smaku białej czekolady i miętowe  :roll:. Jutro po nie idę!  :zeby:

Nie jadłam :omgomg:  weź mi też! :D

Kupię Ci jak Smoku herbatę :D!! Poproszę +10 pkt!! :D :D

haha, jakie knucie się teraz zacznie :D

Słyszałem, że to jest zajebiste, ale jeszcze nie próbowałem i szczerze mówiąc omijam tę półkę w biedrze, żeby się znowu wkręcić, bo wyglądałbym tak, jak murhaaja  zaprezentowała:  :omgomg: -hahaha, dokładnie taki stan miałem na myśli, jak pisałem, że otwieram lodówkę a tam widzę milkę :D :D

Jak już jesteśmy przy Aero to lubię Biedronkową czekoladę, która nazywa się Bąbolada czy coś takiego. Jest w dwóch smakach czyli białej lub mlecznej czekolady i jest bardzo dobra :). Rozpływa się podczas jedzenia, a sam smak świetny :omgomg: :slina: . Polecam :D.

ale bluźnisz! :D jakbym ja miała biedrę blisko to bym pewnie ciągle kupowała słodycze tylko tam, bo mają super :D muszę ogarnąć ten deserek, może i w kerfie będzie :D

A jedlita nowe Kitkaty? Double Caramel czy coś w ten deseń? Te kuleczki na końcu... przepyszne :D

nieee O.o pierwsze słyszę w ogóle, pewnie też są w biedrze czy gdzie tam? kurde muszę listę zakupów na weekend uzupełnić o nowe pozycje

ja się tam ostatnio krówkami zajadam :D

A nie wiem, w miejscu pracy, w bufecie je kupuję :D W biedrze widziałem, że niby new, ale takie klasyczne były tylko.

cholera trzeba zacząć ruszać tyłek dalej niż do najbliższego marketu :D ten kerfur jest, jak widzę, bardzo kiepsko zaopatrzony, skoro tylu dobroci tam nie ma (nawet czekolady z lentylkami!)

Też nie jadłam tych karmelowych kitkatów, poszukam dziś :D. A props tych batoników, mam koleżankę, która nie mówi kitkat, tylko kitekat, zwróciłam jej uwagę raz, ale ona nie widziała różnicy  :D

to niech uważa, bo tak się pisze bodajże nazwę tej kociej karmy, żeby jej w sklepie kiedyś źle nie podali xD

Dzisiaj zjadłem jogurt o smaku muffinek z kawałkami ciasteczek i z jagodami z Lidla firmy Jogobella. Może to nie czekolada czy ciastko, ale ten smak muffinek z nutą jagódek przepyszny :slina: .

Też ostatnio jadłam tą nową jogbellę, jak dla mnie zbyt mdła ;). Widziałam, że jest jeszcze o smaku cheesecake'a, może to będzie bardziej w moim guście :).
A dziś byłam w Lidlu i kupiłam sobie batoniki co się nazywają Bellona, o smaku orzechowym, coś w stylu Kinderbueno :D. Dobre :D. Kitkatów nie było nigdzie :(.

a ja właśnie wróciłam do domu, byłam w Almie i takie cudo znalazłam:
(http://www.ez647.sk/c/milka/milka_orange.jpg) :omgomg:

To ja już dawno to cudo jadłam, jeszcze jest Milka Hug me o smaku gruszki (najlepsza!) i Love me, śliwkowa, ale ta mi nie podeszła  :P :D

no kurde mówiłam, że w kerfurze bida z nędzą! pierwszo widzę tę czekoladę, tak samo jak dziś zobaczyłam Milkę z precelkami O.o
gruszka i śliwka to totalnie nie dla mnie, ale ta na pewno będzie pyszna ^^

Gruszka niszczy system, zjadłam prawie całą jak ją pierwszy raz jadłam  :D :D :D

ja tam nie lubię niczego co ma smak gruszki :D przyjaciółka mi herbatę kiedyś zrobiła gruszkową, ble :D dla mnie cytrusy i tylko cytrusy :D

Ta gruszka by Ci zasmakowała, gwarantuję  :D :D :D

kochana, gruszek samych w sobie też nie lubię :D za mdłe dla mnie :D ja lubię, jak coś jest porządnie słodkie, nie takie lelum polelum :D w sensie ma wyrazisty smak :D

No, ale ta gruszka jest bardzo wyrazista, godom Ci :D!!

godosz? weźmiesz mi na jakiś zlot i dasz spróbować :D

Ostatnio postanowiłem sobie spróbować czekoladek Alpini o dwóch smakach to jest o smaku mlecznej i truskawkowej.

(http://cdn.biedronka.pl/__2014/34A/3_w_cenie_2/czekoladki_alpini_4x2.jpg)

Pierwsza z nich bardzo smaczna o smaku mlecznym w polewie czekoladowej.
Druga za to o smaku truskawkowym w polewie czekoladowej.
Jadłem obie i smaczne były choć może nie aż tak słodkie niż inne :). Nie jest to klasyczna czekolada (choć występuje takowa z drażami, czekoladą mleczną i białą), ale mini czekoladki pakowane osobno w takim pudełku. Polecam :).

nie wiem jak Tobie, ale mi się zdjęcie nie wyświetla :D

Mi się wyświetla :D. Ale jakby co to proszę :

http://www.biedronka.pl/pl/product,id,2520,name,czekoladki-alpini-100-g (http://www.biedronka.pl/pl/product,id,2520,name,czekoladki-alpini-100-g)

 :D

ooo, to wygląda jak kinder czekolada :D to musi być smaczne :D

No to jest taka Biedronkowa wersja kinder czekolady :D. Jest przepyszna i nawet nadzienie mi smakowało :).

Ogarnąłem w zeszły weekend, ale zapomniałem się odezwać. Faktycznie, bardzo dobry, bardzo smaczny i można go jeść bez przerwy. :) Ale przez to go będę omijać  szerokim łukiem, bo przez to, że jest lekki dla żołądka  nie można się tym "nasycić", więc trzeba tego wrzucić nie jeden a 2-3 czteropaki, które mają kalorii dość sporo. Chyba jedna wolę w takim przypadku czekoladę, którą dłużej utrzymuje posmak. :)

no ja go szukałam u siebie w kerfurze, ale oczywiście nie ma :D muszę też w końcu ogarnąć, jak wszyscy mówicie że taki bardzo smaczny :D

ej a chałwę lubicie?

Ja z chałwą mam dziwnie  :zeby: Na przykład teraz mam ochotę i jeśli za chwilę ją kupię, to zjem z siedem gryzów i konkretnie chałwę znienawidzę; minie kilkanaście dni i sytuacja się powtórzy - będę chciał jeść, pogryzę trochę i będzie mi się chciało rzygać :D I tak to trwa od paru lat już :jezyk: Ale jak coś, to tylko waniliowa  :jezyk2:

Lubię, ale mam tak jak Yave, tylko że ja potrafię zjeść całą na raz  :D. A potem przez długi czas nawet nie mogę o chałwie myśleć  :P :haha:.

no jak to :D ja chałwę uwielbiam, co prawda nie próbowałam wszystkich smaków świata i nawet ich specjalnie nie rozróżniam (choć zazwyczaj i tak wszędzie jest waniliowa), ale uwielbiam, z tym że łatwo się nią zapchać bo strasznie słodka, więc teraz całej na raz nie wcisnę. Ale musiałam zapytać, bo dziś chałwa zaczęła za mną chodzić :D

Mogę Ci polecić chałwę z Lidla, w takim większym opakowaniu, Eridanous się nazywa, tej juz całej nie zjem :D. Ale świetna jest :)!

Łoo, widzę że to takie prawdziwy, wielgaśny blok :D Pewnie bym to z tydzień jadła xD

Ja mam tak z wątróbką :D

To brzmi trochę jak "krowie oczy, kocie gardło, co zobaczy to by żarło" :D Chcę-kupię-zjem-nienawidzę, za chwilę znowu to samo :D

Rzucili trochę batonów Ba wyprodukowane przez Bakalland o smaku 5 owoców tropikalnych, 5 rodzaju orzechów i 5 rodzaj bakalii. Jadłem tylko orzechowe, ale trzeba przyznać, ze nie żałowali orzechów, a u dołu batona była czekolada i jeszcze dodatkowo trochę miodu się znalazło. Smaczne :slina: :omgomg: .

Oprócz tego kupiłem czekoladę Wawela o smaku miętowym, karmelkowym (dobra) i jagodowym (pyszna) :D.

Takie batoniki z orzechami czy jakimiś zbożami są dobre jak chcesz głód zabić, bo bardziej sycą niż zwykła czekolada czy czekoladowy batonik :D

hmmm, mama mi kupiła takie wielkie ptasie mleczko (cytrynowe) które ma spód z piernika ^^ super, powiedziałabym Wam, że polecam, ale to kupione na wagę w osiedlowym sklepiku więc nie umiem podać marki :D mimo to jak będziecie mieli okazję to spróbujcie :D

O ja, nie lubię tych ptasich mleczek na wagę, co to wyglądają jak ciasto. Kompletnie mi to nie podchodzi, no chyba że do gardła :P Tylko te pakowane!

jak to jak ciasto? tzn. tutaj też myślałam, że to ciasteczka, bo takie duże, ale tu jest piernik, więc to prawie jak ciastko tak czy siak :D ale normalnie ptasie mleczko to ptasie mleczko, co za różnica jak wygląda, ważne jak smakuje xD

Pyszne są te ciastka piernikowe z ptasim mleczkiem, a próbowaliście już nowego ptasiego mleczka karmelowego od Wedla??  :slina:

ja nie :D widzę że Wedel poszedł w ogóle w karmel, mają czekoladę to nową też, całą karmelową, muszę ją sobie kupić i spróbować :D

Hehe, no to ptasie mleczko polecam, karmelowej czekolady Wedla chyba nie jadłam, też muszę sobie ją kiedyś kupić :)!

Czekolada karmelowa Wedla przepyszna. Ale ja to w ogóle lubię czekoladę i lubię karmel to co mogłam napisać :D

Jadł ktoś czekoladę z żurawiną, z płatkami cornflakes czy z imbirem. W Lidlu właśnie takie są i zastanawiam się czy dobre będą :).

pierwsze słyszę, ale żeby jeść czekoladę z imbirem to z góry wiadomo, że trzeba lubić ostre

Też się zastanowiłem nad tym :). Ale chyba sobie daruje zakup w takim razie, bo może być średnia.

Z imbirem może być dobra :)! Jak ktoś lubi imbir, ja lubię to bym brała :D! A tą z płatkami to chyba jadłam, ale szału nie ma :).

No nie :D. Mnie kusić kupić :D.
Może w takim razie spróbuje i kupie jak będę w Lidlu :).

ja tam wpierdzielam Milkę Crispello czekoladowe bo dostałam

murhaaja słyszałaś, a propos Milki jak z wycieczki powróciła pani co pozwała biuro turystyczne, bo specjalnie pojechała zobaczyć niebieską krowę i takiej nie było tylko normalne jak u nas :D.

No mam u siebie o smaku pomarańczowym i karmelowym czekoladę z Lidla oraz Wedla Michałki zamkowe :D.

nie :hahaha: ale słyszałam że już ponoć dzieci wychowane w mieście, które na oczy krowy nie widziały, myślą że one są fioletowe

ja miałam dziś Milkę Daim, ale poszła cała na raz. jeszcze mam drugą, Wedla tego nowego karmelową i coś tam jeszcze. i chałwę znowu. nie umrę

 :haha:
Prosę pani cemu ta krowa nie jest fioletowa :D. Barwnika jej zabrakło czy co :D.


Milka była w Cerrefour tańsza to się obżarłem :D. Posmakowała mi choć słodka była malinowa i kwaskowa wiśniowa. Ale aero jakoś mnie nie zachwyciło. Jak się dobrałem do karmelowej milki to poszła cała i nie wiem dlaczego smakowała mi najlepiej niż inne. Może dlatego, ze ma smak orzechowo-karmelowy i jest mniej słodka niż tamte :D.

jak to dobrze, że niedługo urodziny, nie? może jakieś dobre słodkości wpadną

Nie bój nic, coś tam dostaniesz ;)

A słyszeliście o Red Bullu :D? Piszę tu bo mi się przypomniało jak o Milce przeczytałam :D!
http://tvn24bis.pl/informacje,187/red-bull-idzie-na-ugode-zaplaci-13-mln-dolarow-bo-nie-dodaje-skrzydel,475051.html
Ameryka to stan umysłu :D:
http://repostuj.pl/img/104780/ameryka-to-stan-umyslu/

w sumie nie wiem co to ma do słodyczy, ale dobre, to ja idę pozwać Milky Waya bo jak miałam kilka lat to się naoglądałam ich reklamy, jak dziewczynka zjadła Milky Waya i latała, a ja nie latałam, choć próbowałam i wpieprzając Milky Waye, i skacząc i myśląc o czymś szczęśliwym, jak w disneyowskiej wersji Piotrusia Pana. oszuści

Jak to co? Przecież Red Bull jest słodki :D. Czyli zalicza się do słodyczy ;)!

U mnie to ostatnio idzie jedna karmelowa dziennie. Trochę trzeba przystopować. W sumie miętowej dawno nie jadłam i nie widziałam, a taka mnie ochota naszła w tej chwili.

A jak wczoraj szła do mnie mama i pytała, czy coś mi kupić po drodze to powiedziałam, że karmelową. Nie przeniosła, bo Biedronka już Wedla nie sprzedaje, a nie pomyślała, żeby do innego sklepu wejść. Prawie się popłakałam, zarzuciłam kurtkę i poszłam do miasta szukać sklepu, który prowadzi :D

chybaś wpadła w nałó g:D

A znacie jakieś dziwne połączenia z czekoladą? Moja matka lubi jeść jabłko i czekoladę jednocześnie, bo jej to smakuje świetnie. Ja kilka razy próbowałem, ale ogółem je mi się to tak samo razem, jak i osobno. W pracy miałem kiedyś koleżankę, która jadła czekoladę i kabanosa, a zapijała to red bullem. :D

Ja mam koleżankę co lubi łączyć szynkę z czekoladą, może z kabanosami też lubi, może to ta sama osoba ;) :D?
 A jeśli chodzi o jabłka to mi osobiście bardzo smakują z masłem orzechowym :D.

Kumpel kiedyś włożył czekoladę w BigMaca bodajże (może to inna mcdonaldowa kanapa była), ale to tak na zasadzie wyzwania. Chociaż mówił, że zajebiste, więc kto wie, może nadal to praktykuje? :D

Nie wiem skąd jesteś, więc ciężko mi nawet gdybać. :)

dla mnie abstrakcją jest to, że moja przyjaciółka smaruje kanapkę masłem i na to nutellę kładzie, a Wy mi tu o czekoladzie z szynką

no przecież nutella z masłem lepiej smakuje :D Inna sprawa, że często mi się nie chce tak smarować ;)

A z nowinek - ostatnio prawie codziennie wpycham bajeczną ;) Albo toffi z Wawla :) Ostatnio spróbowałem też wedlowskiej Karmelove ;) W dwóch odsłonach - ta z orzeszkami bardziej mi podeszła, orzeszki fajnie kontrastują z słodyczą karmelu :)

Ja mam Karmelove zwykłą :D. Ale marzy mi się ta z wafelkami, tylko że nie widziałam jej nigdzie :pff2:. A czuję, że może być genialna :D!

O, to taka też jest? Poszukam w Carrefourze, jak będę  tam znów. Ja w ogóle nie wiedziałem, że jest więcej gatunków, wziąłem Karmelove, a tu mi coś chrupie :D Patrzę i wow, to wersja z orzeszkami :D

Haha, dobrze, że zębów nie złamałeś na tej niespodziance :D.

NO aż tak stary nie jestem, by łamać zęby na orzeszkach ziemnych :D Chyba, że jest wersja z łupinkami :D

Jakbyś był stary to nie byłoby co łamać  :hahaha:

ja chcę tą z wafelkami! bo te orzeszki to mi tak średnio :D

od dziś jej szukam, a potem wrzucę Wam tu, na złosć, fotkę, jak ją zjadam :D

Kurde, a u mnie bez zmian, od kilku miesięcy dzień w dzień wpieprzam tą samą czekoladę i coraz bardziej mi smakuje  :D Ale może czas na zmiany, jak tak się zachwycacie to też poszukam tej wafelkowej, bo brzmi zajebiście   :D

a jaką wpieprzasz? :D

ja tam teraz wpieprzam rafaello ^^

Tą, którą podrzuciłem w pierwszym poście w tym wątku - truskawkowo-jogurtową Milkę :D Biedronka pod blokiem, a tam Milki po taniości, to kupuję hurtem :D

Eee, myślałam, że jakąś fajną :D To wolę moje słodkości xD

Ja zjadłam całą zwykłą Karmelove, w dwie godziny :D. No dobra, w półtorej godziny  :D. Nie wiem co się będzie działo jak dorwę tą wafelkową  :aniol:

kurde, gdzie można dostać zwykłą :D trzeba ruszyć na jakieś poszukiwania, w tym kerfurze to nic nie ma, wiecznie to samo xD

W sensie że to szybko? Cobenka, z czym do ludzi! W takim czasie to karton czekolad można wciągnąć :D

Jeszcze nigdy tak szybko nie zjadłam całej czekolady :D. To mój rekord i osobisty sukces :D (który znowu umniejszasz :D)

Yave takiś mądry? jak w końcu wyląduję w tej Waszej Warszawie to przywożę Ci cały karton i stoję nad Tobą ze stoperem :D

Jak znowu? :D Nie róbcie ze mnie jakiegoś skurczysyna :D


Spoko, ale to musi być ta jogurtowa, inaczej nie podejmuję wyzwania :D

Borze co za wymagania xD dopsz, przywiozę Ci taką :D w zamian chcę Toffifi ^^

Jak powiedział, tak zrobił :P

E, tam, miałeś ją jeść! Skąd mamy wiedzieć, że to nie jakaś fota z neta wzięta? Że co, że niby Agatha Christie?  :zeby:

Lepiej? ;) Poza tym może dawkuję napięcie :P

A weź tu Cię rozczytaj! :D Dobra, niech będzie, że Ci wierzę; chociaż co to jest dla informatyka zdjęciem się pobawić i trochę je przekształcić...  :mysli:

Zazdroszczę, a jaka w smaku??? :slina:
Ale piszesz jak kura pazurem :D ;)!!!

Toż jeszcze nie otwarte przecież :D :D

Pewnie w dzisiejszych czasach dostałbym opinię jakiegoś dysgrafika, bo faktycznie nie lubię się z narzędziami kreślarskimi ;) Inna sprawa, że to w pośpiechu było pisane.

Wpierw obiadek, czekolada na deser będzie :D

A co to otworzyć i spróbować  :jezyk:. Chyba nie otwierasz czekolady godzinę??

Nie lubię jeść słodyczy, jak generalnie głodny jestem :P

Nie czytam dalej, nie ma sensu, co w ogóle w tym wątku robi ktoś, kto wymawia te słowa w takiej kolejności, nieważne jaki jest powód? :D

A rób co chcesz :usmiech:. Ale zdaj nam potem relacje jak było :D!!

jedz i nie gadaj :D zdaj nam relację :D

Mniam :)

Za mało jadłem tych karmelowych, by dokładniej opisać różnice, ale mam wrażenie, że ta obezwładniająca słodycz karmelu została nieco tymi wafelkami uszlachetniona, które dodatkowo cudownie chrupią :)

poetycko to opisałeś :D

W taki nastrój wpadam, gdy dobre czekolady jadam ;)

A ja dziś kupiłam sobie wyśmienite ciasteczka, zwą się Baiocchi, coś jakby markizy, ale masa normalnie jak nutella smakuje :slina:. Niebo w gębie. POLECAM!!! :zeby:

Co tak cicho :D. Pojadłem trochę czekolady o smaku jabłkowym z biszkoptem i mlecznym nadzieniem oraz oblaną czekoladą :D.
Pychotka :D.

Ze słodyczy to wiadomo, najlepsza jest czekolada :) ale ostatnio mam fazę na wszystko co orzechowe, wiec czekolada z orzechami to najlepsze połaczenie. Albo merci ta nugatowa, mniam :)

Lubie słodycze, ale sam je sobie robię. :D Nie jak Czesio, tylko dobre ciacho trzeba zrobić samemu. Wszelkie podniety oreo, tofifi, milkami, szejkami z maca itd. są dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Np. ostatnio karpatka z kremem z kajmakiem u mnie rządzi. :D

To ja o przepis poproszę. Może niekoniecznie już na tę karpatkę,co na sam krem. Wszak może się do czegoś innego przydać. Bo ja też z tych, co słodycze to sama sobie robię.

Mój pierwszy post w temacie. Ogólnie to już dużo słodyczy nie jem, choć uwielbiam, ale staram się w miarę zdrowo odżywiać. Najwięcej to chyba jak oglądam mecze w telewizji - wtedy zawsze czipsy albo orzeszki ziemne solone ew. prażone.

A na co dzień to preferuje gorzką czekoladę :)

Ostatnio widziałem białą Milkę (jeszcze nie jadłem) i nie kupiłem...

Ostatnimi czasy zasmakowały mi czekolady Raw Cacoa z manufaktury Surovital. Nie powiem, że się nimi zajadam, tabliczka 50 g kosztuje bowiem ok. 10 zeta, a taką tabliczkę to by trzeba na 4 podzielić  :pff2: W każdym razie są bez emulgatorów, tłuszczów roślinnych i kilku innych mało ciekawych dodatków, jakie można znaleźć i "tradycyjnych" czekoladach.
Najlepsze są gorzkie: zarówno klasyczna gorzka, jak i z jagodami goji. Ostatnio pojawiły się mleczne wegańskie czyli na mleku kokosowym... i to już cokolwiek za słodkie jak dla mnie. Grunt, że jest dla każdego coś miłego... O ile za taką cenę jakikolwiek kawałek czekolady można nazwać miłym  :D

Tylko ile ta gorzka ma procent kakao? Spotkałem się z czekoladami "gorzkimi" z zaledwie 50% - kpina po prostu, smakowały jak normalne słodkie.

Ja słodycze jem wyłącznie do kawy (którą nie słodzę). Nie mam tak, żeby kupić coś słodkiego i jeść dla samego jedzenia - jak jem, to jako dodatek do kawy. Obojętne co: ciastka kruche z marmoladą, czekolada (szczególnie lubię białą), czasem jakieś wafelki (uwielbiam cytrynowe) i... w zasadzie tyle.

Piszą, że min. 70%. Nie pamiętam ile ma ta z goji, ale chyba też coś około tego.
Czekolady 50% kakao drzewiej zwano deserowymi. I tej terminologii się trzymam.
Poza tym polecam Tesco Finest Swiss: 72% i 85% (albo coś około tego) i - ostatnie moje odkrycie, ale to chyba w ogóle nowość z tej serii - Tesco Finest Dominican Republic 85%.
Wiem, że dobre gorzkie są drogie, ale o ile drzewiej mogłam zjeść tabliczkę czekolady mlecznej na raz (do gorzkiej kawy oczywiście) o tyle gorzkiej na raz jem 1-2 kostki, więc aż tak dużo drożej niż mleczna nie wychodzi.

Jagodo, tylko ile te Twoje gorzkie kosztuję? 85% kakao to ekskluzywna pychotka i pewnie z 10 zł kosztuje?

Ja pokochałem czekolady gorzkie z Wawela - zwykła gorzka 70% kosztuje w biedronie zaledwie 2,59 zł, a ta bardziej szlachetna 90% gdzieś 5 zł - kaufland, choć już jakiś czas jej nie kupowałem, więc może nieco cena się różnić.

Natomiast mam pretensje do Wedla - u nich gorzka jakaś słabiutka zaledwie chyba 66% kakao. A firma chyba najsłynniejsza w Polsce, więc powinna się cenić. Deserową (też wedel) lubi mój ojciec, lecz dla mnie to taki co najwyżej mniej wytrawny zamiennik gorzkiej. Za to bardzo dobre też są te z Wedla "gorzkie" o smaku kawy, adwokata itp. Oczywiście smakują jak słodkie, ale ciekawe urozmaicenie :)   

Te Tesco kosztują coś koło 8 zeta, ale one nie mają żadnych emulgatorów, tylko kakao (miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone kakao w proszku) i cukier. Czasami można je kupić w cenie promocyjnej, czasem są przeceniane, bo się termin ważności kończy - wówczas to będzie jakieś 5 zeta.
Ostatnio w Lidlu kupiłam czekoladę 95%. W smaku bardziej nijaka niż gorzka. Niestety, następnym razem jak byłam w sklepie to już jej nie było. A szkoda, bo po niej taka 82% wydała mi się bardzo słodka  :diab9:
Co do czekolad Wedla - swojego czasu brałam udział w konkursie: ZŁE CZEKOLADY, czyli należało sfotografować czekolady o składzie chemicznym jak najbardziej szkodliwym dla zdrowia. Ponieważ ja z tych, co czytają, to od razu wiedziałam, że "najlepsze" są nadziewane, w tym właśnie Wedla. Generalnie Wedel to już tylko marka bazująca na sentymencie z dawnych czasów, kiedy sygnowane nią czekolady naprawdę warto było kupować.

Jako że też lubimy gorzkie, to raz żona przyniosła 99%-ową (firmy Lindt). No ale powiem, że takie 75-85 to lepiej smakują...
Ta 99%-owa to niestety a) już przesada, bo ta gorzkość jakoś nie smakuje i b) jakaś taka sucha się w ustach robi, tak jakby się gryzło kawałek kredy  :D jednak trochę tłuszczu musi być.

A tak a propos słodyczy... ostatnio gdzieś widziałem takie wielkie Toblerone, spoko metr długości, miało chyba ze dwa kilo.
I od tej pory marzę o takim wielkim Prince Polo. No tak 50-75cm, szeroki na 10cm i gruby na dwa palce  :D

Pozazdrościć Wam jedynie mogę :)

A próbowaliście ją nie gryźć, ale przytrzymać w ustach aż się roztopi? Ja takie praktyki stosowałem z 90% i robiło się super płynne, smaczne kakao w ustach.
W sumie to nie wiedziałem, że jest coś takiego jak czekolada gorzka 99% Jak cenowo? Wydawało mi się, że największa  to jest 95%

Nie znam się na składzie chemicznym, ale uczciwie trzeba przyznać, że te wedlowskie nadziewane czekolady są bardzo smaczne, choć bardzo rzadko je jem, bo od jakiegoś czasu przerzuciłem się na gorzkie. Jeśli chodzi o czekoladowe bomby słodkościowe to jak dla mnie z Wedlem może się tylko Milka równać, choć za bardzo się na tym polu nie znam, więc jakby poszukać to pewnie jeszcze nie jeden poważny "rarytas" by się znalazł w tej branży :D

Próbowaliśmy... no minimalnie lepiej, ale pomimo tego uczucie, jakby się zjadło łyżeczkę kakao gorzkiego w proszku...

Cena była ok 2,50-3,00 Euro, kupiona była chyba w Holandii

Najlepsze słodycze to ciasta od mamy. Na tym można nabierać masy i być pewnym, że wiesz, co jesz. :)

Widzisz Ciacho, ja to bym chciał tej masy nabrać, ale we wszystkich innych miejscach niż brzuch, gdzie należałoby jej stracić. A te ciasta to chyba tylko ten brzuszek jeszcze powiększą :)

Idąc tym tropem to najlepsze słodycze to te, które sama sobie zrobię  :roll: Problem polega na tym, że jak już robię, to siłą rzeczy musi być cała blacha, a kupować to mogę w bardziej detalicznych ilościach. Tylko od jakiegoś czasu wszystkie kupne wydają mi się za słodkie  :D

@Grot - tę 99% Lindta widziałam za jakieś 12 zeta w Stokrotce. Zamierzam wypróbować, ale chyba dopiero w przyszłym roku. Jeśli będzie za gorzka to zrobię z tego czekoladę do picia i trochę dosłodzę. Cukrem kokosowym.

Nie wiem, gdzie Tobie się odkłada, ale ja po serniku w ostatnie Święta Wielkanocne to nie wyciskałem tylko rzucałem ciężarem na pakerni, tyle sił było jak się serniczek spalił. :D


Jakbyś miała problem z opróżnieniem tej blachy to możesz na mnie liczyć - chętnie Ci dam adres do wysyłki. :D

Przeczytałem sobie skład gorzkich czekolad Wawela 70 i 90% - okazało się, że ta bardziej gorzka ma więcej tłuszczu i białka a mniej cukrów.

Ech, takie praktyki to dla mnie profanacja. To tak jakby pić żubrówkę z sokiem bo za gorzka :D

Zawsze na brzuchu mnie się odkłada :D Dobre z tym serniczkiem :D

Od rozwiązywania takich problemów mam małżonka i dwójkę dzieci  :D

@Grot: skoro kiedy robię kakao to je słodzę (bo nie kupuję tych różnych nesquicków i tym podobnych), to taką czekoladę zupełnie bez cukru (bo 99% to na cukier miejsca nie ma) też mogę. Będzie smakowała o niebo lepiej niż kakao i nie będzie tak koszmarnie gorzka. Tylko że to nie jest tak, że to, co prawie bez cukru muszę uznać za stanowczo wymagające dosłodzenia. W końcu kawa kawie nie równa i to samo może być ze smakiem ziaren kakaowca. Ta czekolada, o której pisałam, Dominicam Republic czy jakoś tak z Tesco ma dużo ciekawszy smak niż większość gorzkich czekolad jakie dane mi było jeść.

Wspaniały artykuł. Ciekaw jestem, czy ktoś po jego przeczytaniu będzie jeszcze miał ochotę jeść czekolady inne niż gorzkie?

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/Gorzka-czekolada-ma-najwiecej-wartosci-odzywczych_34856.html

:)

Słodycze nie są takie złe pod warunkiem, że w ich spożywaniu ma się umiar. Wszystko jest dla ludzi tylko trzeba mieć zdrowy rozsądek. Gorzka czekolada nawet jest wskazana żeby zjeść parę kostek w tygodniu. Zazwyczaj nie jadam słodyczy, ale jak mnie najdzie ochota to potrafię zjeść całą czekoladę. Większe ilości słodyczy kupuje w okresie świąt żeby do prezentu dodać coś słodkiego i zrobić kilka paczek dla dzieci. Wiadomo, że zamówię sobie też coś dla siebie. Żeby nie przepłacać w sklepach korzystam z internetu a głownie z hurtowni online - https://spozywczo.pl/hurtownia-slodyczy (https://spozywczo.pl/hurtownia-slodyczy) . Można zamówić większe ilości za niższą cenę i z darmową dostawą.

Polubułam gorzką czekoladę:-) Teraz najbardziej lubię oryginalną z 85 % zawartoscią kakako. Kiedyś wydawało mi sie, ze na zawsze pozostanę uzależniona od mlecznej wersji, ale okazuje sie, ze to kwestia przyzwyczajenia. Warto podjąć taki challnege np. przez 6 tygodni ze słodyczy wybierać tylko gorzką czekoladę. W praktyce oznacza to, ze tylko taką się kupuję i ma na stanie w domu, jak przyjedzie ten moment czekoladowego głodu...;-)

Brawo!! Wytrawny smak rodzi się z czasem (to akurat motto z jak dobrze pamiętam Pilsnera).

A ile ta gorzka 85% kosztuje? Pewnie koło 10 zł? Ja polecam czekoladę gorzką z Wawela 90% Zaledwie 5 zł, co w przypadku produktów tej klasy cena niewysoka :)

Przy gorzkiej warto też zwrócić uwagę na ilość tłuszczu, bo to, że jest gorzka, nie oznacza, że go tam nie ma. ;) Mówi się, że niby te minimum 70% jest dobre, ale moim zdaniem 80% i wyżej, bo poniżej tego więcej cukru. Osobiście lubię Luximę  85% z Biedry. Kiedyś próbowałem jakiejś 90% i gębę mi tak krzywiło jak po kwasku. :D

Też tak miałem, ale po czasie tak mi się smak wyrobił, że jednak ta 90% wytrawnością zdecydowanie przewyższa (jak rozpływa się w ustach to czuć kakao a nie cukier czy inne składniki), ale ta 85% z biedry może być ciekawym zamiennikiem - jako np. tańsza alternatywa. Pamiętam, że długo ją kupowałem, a i teraz też się zdarza :)

Zdecydowanie tak. Kwestia przyzwyczajenia. A z cukrem to ogólnie w mojej opinii jest tak, że łatwiej wyeliminować w ogóle niż ograniczyć znacznie. Z prostego powodu, smak cukru nawet w najmniejszej ilości pobudza kubki smakowe (i ten ośrodek w mózgu, który odpowiada za te doznania przyjemności) i z czasem chce się jednak więcej. Jak się nie ma cukru w ogóle to po prostu tego nie ma. I ja to bardzo dobrze poznałem po sobie, bo potrafiłem przez pół roku nie zjeść ani kostki czekolady (ogólni słodyczy zero) i nie było to problemem. ALe jak już powiem sobie 'a jedna kosteczka' to nie kończy się prawie nigdy na tej 'tylko jednej' i może niekoniecznie dzisiaj tylko, ale za dzień, dwa, znowu mi się zachce bo smak mi się przypomniał. ;)

Coś jest z tym przyzwyczajeniem, nawet jakieś badania słyszałem, że gdyby dzieciom nie dawali cukru tylko zdrowa żywność to by nie odczuwali potrzeby słodyczy..

Może łatwiej cukier wyeliminować niż ograniczyć, choć tak szczerze to ja jestem bardziej zwolennikiem złotego środka tzn. wszystko jest dla ludzi czy to cukier, tłuszcz, mleka, spirytus, piwo, mięso et cetera... tylko trzeba umiejętnie to dobierać, w odpowiedniej proporcji, a nie na zasadzie wszystko albo nic... Dla przykładu czipsy, wiem że niezdrowe i nie kupuje w zasadzie, chyba że jest ważny mecz w tv to oczywiście wtedy są niezbędne :P

Takie podejście najlepsze, jeśli się ten umiar potrafi zachować. A mało kto potrafi. :P

Wyznaje zasadę, którą Jerzy Engel kiedyś wspomniał, iż najlepiej skończyć trening tak jak się odchodzi od stołu, czyli z lekkim uczuciem niedosytu. Wole się powstrzymać w odpowiednim momencie, gdy z tyłu głowy czerwona lampka się zaświeci, że jak tego nie zrobię to przez kilka godzin będę później żałował czy to z uwagi na obżarstwo czy opilstwo ;)   

A ja z kolei mam tak, że mogę nie jeść całymi tygodniami, ale jak już pofolguję to ostro. Zwłaszcza jak się wybiorę do mamuśki a tam ciasto (pół blachy zawsze moje! serio). :D

Łobuziaku, teraz wiem skąd Twój Nick... :)

Toż to żadna zagadka, przecież nie za gębę mnie tak nazywają. :D

Oj tam oj tam, masz całkiem miłą twarz, no i ten odcień niebieskiego bardzo ładny :D

Mówisz o awatarze zapewne. :P


A wracając do słodyczy - co do was najbardziej przemawia z czekoladowych? Batony, cukierki, pierniki, inne czekoladowe wytwory czy sama czekolada jako taka? Ja chyba najbardziej batony - snickers, kinder country, bounty, twix, milkyway, kinder bueno, picnic (w tym roku po wielu, wielu latach udało mi się godorwać!). Ciężko się oderwać jak isę już człowiek skusi. :D

I która firma czekolad najbardziej wam odpowiada? Milka, Wedell, inne? Jak dla mnie Milka rządzi bez dwóch zdań!  :zeby:

Zwykła mleczna czekolada firmy marketowej, takie są najsłodsze :D

Zapewne :D

A gdzie dorwałeś tego Picnika? Nie widziałam tych batoników od wieków! Kiedyś to były moje ulubione :D

Batoniki chyba są takie najbezpieczniejsze, bo czekoladę jak się kupi, to można zjeść całą za jednym zamachem :D Ja mam teraz fazę na Bounty :D

A z czekolad kupuję najczęściej Wedlowską albo Milkę właśnie, choć ta ostatnia mnie rozczarowała, kupiłam Milki Moo, te takie batoniki w stylu Kinderków, to nadzienie było z grudkami cukru, blee. Muri by chyba pasowało, bo widzę, że jej na tym cukrze zależy xD

No, dawno nie było Picników. Ale z Cadbury to wolałem zupełnie dziś zapomniany batonik Star :)

Co do czekolad - zależy. Pomijając arystokrację pokroju Lindta, w kategorii "czekolada mleczna" wygrywa wedlowska. O całe mile długości ;) Ale takie z nadzieniem to ciekawsze Milka zrobi. Czasem zaskoczy Wawel jakimś niecodziennym smakiem. Lubię też Goplanę, bo ma bardzo charakterystyczny smak :)

Mnie się Goplana wybitnie z dzieciństwem kojarzy :D I z wojną o tę czekoladę z siostrą, która potrafiła zjeść całą tabliczkę cichaczem i się nie podzielić nawet kosteczką :D

No z nadzień to Milka ma najlepsze :D Z karmelem i orzeszkami ziemnymi, hmm :D

To są czekoladopodobne chyba. :P


Moje też. A we Lidlu, jakoś w wakacje była odnowa starych marek. Matka mi kupiła, kiedy poprosiłem, bo nie miałem Lidla w pobliżu, i od razu bodaj 8 sztuk. :D Ale niedawno jakoś też widziałem. Oczywiście inne opakowanie już, fioletowe. Kiedyś było bodaj biało, kremowe z żółtym.



Noo, bounty zajebiste. A jeszcze jak zrobili te mini w formie cukierków na wagę razem z marsami, snickersami i duble to byłem podjarany. A niedawno jakoś pojawiło się w Biedrze z ciemną czekoladą, też super. :)

Z batoników to chyba najmniej Liona. A jeszcze byłkiedyś super baton No Name takie srebrno-czarne opakowanie.




Milka ma chyba najszerszą ofertę smaków. Pamiętam jak kiedyś postanowiłem spróbować czegoś nowego - bo ja to na ogół jak tradycjonalista, jak zasmakuje w jednym to mimo dziesiątków innych jem tylko to :D - i stanąłem przed stoiskiem w Simply a tam chyba z 10 smaków, które pierwszy raz na oczy widziałem. Wziąłem bodaj Oreo i Dajm. Zajebiste. A z nadzieniem to niestety największy syf jest, te takie wszystkie smakowe, karmelowe, podobno najniezdrowsze. Ja osobiście ich i tak nie lubię, więc nie mam problemu. ZA orzechami najlepsze, aczkolwiek nad Milką przeważa mi klasyk z dzieciństwa Nussbeiser. ;)

No, te z nadzieniem to bomba, bo nie dość, że masz cukru i innego dziadostwa w czekoladzie, to i nadzienie "ciężkie". Te wszystkie Oreo czy Daim są cholernie słodkie i dobre ;) Ale staram się unikać ich ostatnimi czasy.

A No Name'y kupowałem jak szalony swego czasu :)

Wawel gorzka 90 %

A jak coś mniej wytwornego to Nussbeiser - ta z całymi orzechami :P

Nooo, a ile razy sie za dzieciaka same orzechy wyjadało. :D


Mi też matka dziennie kupowała pamiętam. Muszę popatrzeć może w osiedlowych sklepikach, bo w tych małch często są jakieś mało popularne i/lub dawne marki. :)


Ja to jednego czasu próbowałem zrobić samemu czekoladę tym sposobem:
http://www.youtube.com/watch?v=hbVW0Q6hD4U

Ale coś średnio mi to wyszło, może przez to, że miód miałem sklarowany, a nie płynny. Próbowaliście kiedyś robić?

Hahahaha, czekałam na ten komentarz xD Nie, nie czekoladopodobne (swoją drogą to produkują jeszcze takie?), tylko zwykłe czekolady mleczne np. marki Carrefour, Lidl, Biedronka itp. Te mi najbardziej podchodzą :D Milka mleczna ma za małe kosteczki, a Wedla ogólnie jakoś nie kocham mocno, oprócz kasztankowej i bajecznej :D

BTW co do najbardziej niezdrowych czekolad, to nie wiedziałam, że ktoś je czekolady z zamysłem, żeby były zdrowe xD Ja, wcinając czekoladę, zdaję sobie sprawę z tego, że to niezdrowe i godzę się z tym :D

Czekolady robić nigdy nie próbowałam, ale gdzieś widziałam przepis na niby zdrową nutellę domowej roboty, muszę odkopać i spróbować :D

Tylko wiesz, Muri, niektórzy jedzą z zamysłem, ale też i tak wiedząc, że ni huhu od tego nie zgrubną :D

A te czekolady marketowe znam, ale jakoś mi nie podchodzą. Tzn. nie, że wszystkie znam, ale to taki poziom Alpen Goldów dla mnie.

A Bajeczna jest zabójcza, a raz zeżarłem za jednym posiedzeniem tę taką wielką :D

Kiedyś był, pewnie gdzieś dalej są. ALe nie dla mnie takiego rodzaju frykasy... :)


W ogóle nie kojarzę czekolad marki Biedra (jak już to wyprodukowanych dla Jeronimo). A do Kerfa i Lidla nie chodzę, wiec nie wiem. Zresztą ja tam obeznanych w czekoladach to nie jestem.


Kasztanowa? Bajeczna? WTF?Co to za czekolady? Nie kojarzę wcale, a czuję się zaintrygowany. :P


Hehehe, no wiadomo, że za zdrowe nie są - głównie przez syrop fruktozowo-glukozowy i olej palmowy - ale nie licząc gorzkiej są też lepsz i gorsze ogólnie, a te z nadzieniem to ju,ż maks przetworzone, kaloryczne itp. :)


Tu masz linka do kolesia, którego osobiście śledzę na fejsie i czytam artykuły systematycznie, bo bardzo kumaty i konkretny. Skarbnica wiedzy, w tym wiele przykładów jakichś przepisów itp. Polecam. :)
https://motywatordietetyczny.pl/2018/11/zdrowy-przepis-na-nutelle-porownanie/

Ciacho takie o :)

(https://sklep.wedelpijalnie.pl/wp-content/uploads/2020/05/czekolada-bajeczny-290g.jpg)

(https://slodkiwawel.pl/userdata/public/gfx/631/Czekolada-Kasztanki-tabliczka.jpg)

Kurła, co ja paczę, ja uwielbiam Kasztanki! Musza to mieć. :D A bajecznego to kojarzę takiego batona, to jest podobny smak? :)

Z Milki bardzo lubię smaki tych dużych czekolad, tylko szkoda, że akurat są one tylko duże, bo ja wolę jednak mniejsze. A taki sernik z truskawkami to bym miał pewno w wersji normalnej częściej w lodówce. :D

(https://lh3.googleusercontent.com/proxy/a9DfHlkGVPGP8OGgmHxcfP2Qopx_7WwXmjYXV2le9VU1hp8vqwuJPiOXwb96TxjWSjjP6DD9JEDJGnW5zu6Tot_CH1G2G774M5nIK0xp2abIUHtSCnWCliOBu5BemUPJTUTwK5Seq7U0d98zPspwrw6vgZJX6g5hZd1xCIbci2fvCC1QDOwRB-I6nglKNzQtyumsnXNU4g)


Ale Wedel też ostatnimi czasy wystartował z różnymi smakami. Jednak biała solony karmel the best. :)

Jak dla mnie Kasztanki są lepsze w wersji cukierkowej. To nadzienie jest tam bardziej konkretne. Natomiast czekolada Bajeczna... cóż... dla mnie bajeczna :D

A tej sernikowej nie próbowałem nigdy :)

Przed chwilą zerknąłem do neta na smaki Wedla i co ja widzę:

(https://testujemyjedzenie.pl/wp-content/uploads/2016/05/DSCF6784.jpg)


Czekolady z grejpfrutem to ja jeszcze nie widziałem. Jadł ktoś? :)

Dżizas, mam zawał :D Muszę mieć tą Milkę :D :slina:

Ciacho nie jadłam tych owocowych wedlowskich, ale z tych nowych smaków mają zajebistą czekoladę o smaku cappuccino, espresso też pyszna :D Ale ja uwielbiam kawowe czekolady, z Merci zawsze wyjadam najpierw kawowy smak :D

Tak w ogóle, to zamknę chyba ten wątek, bo mnie wku***acie :D Ja tu kurde ograniczam słodycze, a Wy mi tu takie smakołyki wrzucacie :D

Sam się zamknij! xD To jest bardzo dobry temat, dzięki niemu zyskałam cel w życiu :D A Ty masz okazję by ćwiczyć silną wolę :D

Wedle z cytrusami? Muszę to mieć  :slina:
A ta Bajeczna jest super :D Z kasztankową to faktycznie, cukierki nieco lepsze, ale też dobra :)

Taaa, wyszła jakoś w tym roku. Chyba wiosną. :)


Ja też bardzo lubię kawowe, więc na pewno sprawdzę. Ale z Merci to sam akurat najpierw sięgam po marcepanowe i orzechowe/migdałowe. :P


Buehehehe. :D




Tak jest! Niech trenuje. :D


No, przed chwilą to wypatrzyłem, ale na stronie wedla nie widzę tego. Bajeczna jak smakuje jak baton to będzie bomba. Ale Kasztanki to jest dla mnie moc. Malagi nieznoszę. A TikiTaki polubiłem niedawno. I zdążyłem zauważyć, odkąd napisałąś o tej czekoladzie, że we wszystkich smakach tych cukierków jest. :)

(https://slodkiwawel.pl/userdata/public/gfx/1275/i_CzekPremium100Gorzka80Kartonik.jpg)

Przyznam, że do niedawna nie wiedziałem, że takie cudeńko istnieje, od dłuższego czasu kupowałem w kauflandzie najbardziej gorzką czekoladę z wawela o mocy 90 % kakao. Nigdzie, w żadnym sklepie stacjonarnym bezpośrednio nie natknąłem się na 100 % gorzką czekoladę. Dopiero przez przypadek w internecie wyczaiłem i od razu zamówiłem. Mocne jak cholera...  :diab9:

Bez sensu taka czekolada :D ;) Nic dziwnego, że tylko przez internet takie bezeceństwa sprzedają :D :D :D

Bo to taki "słodycz" dla tych, którzy nie lubią słodyczy. Podobnie jak Radlery to "alkohol" dla kogoś, kto nie lubi alkoholu :D

Też jestem w szoku, żę 100% jest. Ale chociaż lubię gorzką to te 85% maks. Potem to już klei i wykrzywia pysk za bardzo.

A ja ostatnio jadłem mega doyebany sernik z górą w postaci masy kajmakowej i płatków migdałów. Słodkie w cholerę, ale jak mi się gęba cieszyła. :D

Zaś w pracy kumpel miał fazę na Toblerone i wszystkie prawie skosztowaliśmy. Warte ceny, polecam. ;)

No Toblerone to jest czekolada, a nie jakieś kakało w kształcie czekolady :D ;)

O, to są różne Toblerone? Ja znam tylko takie żółte...i jest przepyszne :D

Nooo :)

(https://i.ebayimg.com/images/g/ZdYAAOSwbhFffBdt/s-l1600.jpg)

Te czarne to taka gorzka 65%, też zarąbista.

A najlepsza chyba biała.  :axe:

Nie uznaję białej czekolady :D A z tych smaków Toblerone jadłam tę klasyczną, czarną i kokosową :D

Czemu bo bez kakao? :)

A fakt, widziałem kiedyś to czarne. Ale napalam się na kokos ;) Takie Ritter Sport kokosowe, to potrafię wsunąć w 2 minuty :D

A białą czekoladę lubię od czasu do czasu zjeść. Ma swój specyficzny smak, choć wolę jednak klasyczną.

To spróbuj tą:

(https://www.spozywczymotylek.pl/media/products/d2ac531b1bdf2c6edd23eff9a75a826f/images/thumbnail/big_356505.png?lm=1608093686)


Biała z orzechami rozpieprza zmysł i podniebienie. :D I często jest w promocji w Biedrze. Coś jak Nussbeiser, tylko że biała. :)

Mówisz? Kiedyś częściej chodziłem do Biedry i jadłem różne czekolady z Magnetic, ale były dość przeciętne. Ale może ta konkretna jest dobra :)

Tak, bo kakao jest z owoców kakaowca, więc jak jem czekoladę, to prawie jakbym jadła coś dietetycznego, mniejsze wyrzuty sumienia :D ;) A biała, to sam tłusz i cukier, co nie? :D ;)

Czekolad Magnetic nie próbowałam, zawiodłam się na bombonierkach tej firmy, bo czekoladki smakowały jak wyrób czekoladopodobny.

Taa. Ja Magneticów też nie kupuję. W sumie to tylko Milka, czasem Nusbeisser, Wede lub Schoegetten (czy jakoś tak).


Ta, ta, wiem. Kakaowiec to roślina, a rośliny są zdrowe, wiec czekolada też musi. :D Ale ta biała to tak w formie dodatku tylko. Najlepsze słodycze to dla mnie ciasta i tyle. :)

No przecież nie od dziś wiadomo, że skoro kakaowiec to roślina, to czekolada to sałatka :D

A jak sobie mogę wytłumaczyć wtłoczenie w siebie Marsa? :D

Ale że w sensie ten baton? Ja kiedyś nie potrafiłem się też przekonać, zdecydowanie wolałem Snikersa i inne batony typu MilkyWay, Twix, Bounty.

A jak lubicie lody to polecam wam bardzo Oreo. Nie jest za tani, ale zdarzają się przeceny. Ciasta są ok, ale moim zdaniem nic specjalnego na tle innych, wolę Hity. Natomiast lód to jest poezja. :)

Ano, baton. Jeden z moich batoników wszech-czasów, co jakiś czas łapię na niego fazę i żrę jak najęty ;) Chociaż to w zasadzie pierwszy batonik, smak którego poznałem, ciągle mi się nie znudził. A taki Twix np. mi nie podchodzi zbytnio już. Snickersa nigdy jakoś bardzo nie lubiłem, w góry na trasy go zabierałem i tyle.

Lody Oreo są pyszne - ogólnie w Żabkach jest kilka świetnych lodów, powiązanych z jakimiś batonikami i tym podobnymi. Jeden lepszy od drugiego :)

Wiele herezji wypisujecie tu na temat gorzkiej czekolady, aż nie mogę tego czytać... Ja też początkowo jej nie lubiłem, ale z czasem stała się moją ulubioną. Kwestia przyzwyczajenia. Tak jak z piwem - pamiętacie? Pierwszy łyk w życiu pewnie większość z nas odczuła jak jakieś goryczkowe świństwo, a teraz nie wyobrażamy sobie abyśmy go nie pili :)

Nie zaczynajcie od gorzkiej czekolady 90 - 100 % kakao. Proponuje 60 - 70 %, a nawet deserową. Z czasem skoczycie na wyższy poziom. Przynajmniej w moim przypadku taka ewolucja miała miejsce. Nawet ta biedronkowa magnetic [już nie pamiętam ile procent ma (chyba ok. 40 %)] też bardzo smaczna jak na swoją cenę.

W ramach zachęty proponuje przeczytać artykuł bardziej naukowy od moich wypocin...

 https://www.poradnikzdrowie.pl/diety-i-zywienie/co-jesz/gorzka-czekolada-ma-najwiecej-wartosci-odzywczych-aa-uHsD-Nu9D-RpCP.html

Ależ tu nikt nie wątpi (tak sądzę), że czekolada gorzka jest najbardziej wartościowa z wszystkich, ale kurde, słodycz ma być słodki, a nie gorzki :D

A co do piwa - otrząsałem się w wieku nastu latu, otrząsam się w wieku 40 paru (jeśli jakimś cudem sięgnę po piwo). Nie znoszę goryczki :)

A wiesz, że w Biedrze jest masło do smarowania o smaku Marsa? :D

Sam czekałem bardzo na tego Snikersa:

http://vitalia.pl/kp93,15080,0_Krem-czekoladowy-z-orzechami-i-karmelem-snickers.html

Pamiętają to pewnie tylko starsi jak ja, bo był zarąbisty i serio jak snikers. :) Niedawno byłem podjarany, bo w Biedrze (też właśnie w serii tej, co jest Mars czy Twix), miał się pojawić ten:

https://marjadin.pl/p/1536/12038/snickers-peanut-butter-crunchy-krem-smarowania-320g-kremy-i-desery-slodycze-i-przekaski-delikatesy.html

Ale od razu wam odradzam, jeśli pomyślicie o tym samym, co ja, bo to najzwyczajniej w świecie masło orzechowe, tylko że nie za 8-9 zł, tylko 12... Ja sam kiedyś robiłem masło i wyszło mi prawie równie dobre, więc szkoda przepłacać.

Pozwoliłem sobie przeedytować posta, bo to nie były linki do obrazków, tylko - stron ;)

Co do smarowideł - w przeszłości jadłem kanapki z masłem orzechowym Snickersa. No bo właśnie, tam jednak ten orzechowy aspekt wybijał się ponad resztę. Pamiętam też masło o smaku Milky Way. Tego z Marsa chyba nie jadłem ;)

Fakt, może nie bardzo pasują moje wtręty o gorzkiej czekoladzie w dziale "słodycze"... ogólnie jednak tak jest szufladkowana, będąc w sklepach na półkach ze słodyczami... Z drugiej strony jak patrzę na skład większości czekolad gorzkich to jedno uderza: niemal każda z nich zawiera cukier, co samo w sobie zawiera pewną sprzeczność, iż do produkcji czegoś gorzkiego dodawany jest cukier. I właśnie pod tym względem wyróżnia się zapodana przeze mnie czekolada gorzka wawel 100 % kakao, która składa się z dwóch składników: miazga kakaowa i tłuszcz kakaowy. Bez cukru;

https://slodkiwawel.pl/pl/p/Tabliczka-Ekstra-Gorzka-Premium-100-cocoa-80g/38932

Ciekawy sposób alternatywny na tej stronce zapodali: spożywanie gorzkiej czekolady z miodem. Próbowaliście tak jeść czekoladę kiedyś? Przyznam, że ja nigdy... No, ale jak lubicie słodkości to w sam raz :)

A co w zamian pijesz? Cole?

Ano, Coli sporo spożywam ;) Coli Zero, swoją drogą, kiedyś się przestawiłem i teraz mi normalna nie smakuje. A cukier masz prawie wszędzie, nawet w rzeczach, które w ogóle nie są słodkie, więc nie dziwi to, że zdarza się on w "gorzkich" czekoladach. A ileż tego cukru nawalą do np. "naturalnego" jogurtu :D Nie mówiąc o tych "zdrowych, owocowych" ;) I innych "źródłach witamin". To ja już wolę batonik opchnąć: nikt nikogo nie ciula, że to zdrowe, ma być słodkie i jest ;)

dokładnie :D nie ma co się oszukiwać zdrową żywnością, która wcale nie jest aż tak zdrowa :D
a co do Marsa to ja też kocham :D inne batoniki też, ale Mars to już jest taka słodycz nie przełamana niczym innym (jak w Twixie czy Snickersie, gdzie jest ten lekko słonawy smak karmelu), takie słodkie do bólu. Mniam :D

Niestety od czasu jak baczniej przyglądam się na skład produktów, to też zauważam, że bez cukru ani rusz... A co do jogurtu naturalnego to jem go co dzień i już nie pamiętam kiedy mnie brzuch bolał. Nie wiem czy faktycznie jest to tylko z tym związane, bo ogólnie bardziej dbam o zdrowie niż kiedyś, to jednak myślę, że coś tam te żywe kultury bakterii jednak pożytecznego robią w moim żołądku. Wiem, że i w nim cukru nie brakuje, jednakże jak porównam ze składem owocowego, to jednak mimo wszystko naturalny lepiej się prezentuje :) Jak jem naturalny jogurt to przynajmniej mam  złudzenie smakowe, iż jest on mniej więcej taki, bo jak od czasu do czasu przerzucam się na owocowy to od razu wyczuwam cukrowy ulep :haha:

A tak, kultury bakterii to swoją drogą. Choć ja je wolę dostarczać kefirem :) W którym też oczywiście trochę cukru się znajdzie.

Mam to samo. Ja to kiedyś potrafiłem wypijać 2,5 l coli dziennie. ALe jak sie całkiem przestawiłem na zmianę nawyków to tylko cola/pepsi zero. A to i tak nie na co dzień, a bardziej weekend.

Co do cukru - to jest mega problem, bo faktycznie jest praktycznie wszędzie, a ludzie nie lubią/nie umią/ nie chcą czytać etykiet, co jest wielkim postępem na drodze do zdrowszego odżywiania. Nie każdy cukier jest zły, wystarczy tylko trochę wiedzy. No ale ogólnie to trzeba być ostrożnym i nie wpieprzać do popadnie. :)

Jakiś czas temu słuchałem audycji medycznej, gdzie dietetyk stwierdził, że to uzależnienie od cukru jest spowodowane złymi nawykami żywieniowymi wpajanymi od dziecka, kiedy to się rozpieszcza szkraby słodkościami, a następnie one się do słodyczy przyzwyczajają, lecz gdyby ich karmić innymi produktami to wcale by tak do słodkości nie lgnęły. Kwestia przyzwyczajenia, które trudno później wykorzenić. Był jakiś czas temu zakaz sprzedawania w sklepikach szkolnych słodyczy, lecz  "rozumne" dzieci (a raczej sprytne) zaopatrywały się przed szkołą w cukry, więc pomysł ostatecznie zarzucono :D

Dokładnie tak jest. Moja koleżanka od małego swoją córkę uczy jeść warzywa i owoce kosztem słodyczy (tych nie wyeliminowała całkiem, ale bardzo ograniczone i nauczyła się jeść znacznie później). I jak ja byłem u nich to nie raz widziałem jak brokuła wcina dziecko 3letnie z mega smakiem, ogórki pomidory. Wodę, nie kubusia (który swoją drogą też jest przesłodzony w ujjjj!) .

Generalnie dietetyka to temat rzeka, ale uwierzcie mi, że kondycja każdego z nas jest najbardziej zależna właśnie od tego co jemy. Już nawet nie ile, tylko jakość.Poza tym jest w cholerę mitów wpajanych od dziecka, które mijają się z prawdą, chociażby o mleku, który ma niby tyle wapnia i wzmacnia kości,  a to guzik prawda jest, bo tego wapnia jest tam tyle, że musiałbyś pić litrami dziennie, żeby coś dało. Poza tym mleko to jest mega alergen o czym się przekonałem na własnej skórze.

Taki sam jest mit , że niby nie można jeść więcej jajek niż 5-6na tydzień, bo podwyższają cholesterol. GUZIK PRAWDA. Ja jem dziennie 4 od wielu miesięcy i nie mam żadnego podwyższonego cholesterolu. Dlaczego? Bo jajka mają podnoszą cholesterol, ale ten pozytywny, czyli LDL (nie HDL, ktory odpowiada za nasze problemy). Oczywiście trzeba wziąć poprawkę na to, że nie każdy tak może, bo np. cukrzycy już muszą uważać, ale tak ogółem to 70% ludzi może spokojnie wcinać jajca bez żadnych obaw.

Polecam wam bardzo stronkę i artykuły Damiana:
motywatordietetyczny.pl

Zajebisty gościu o mega podejściu do odżywiania (na luzie) z ogromną bazą wiedzy (aktualnej, popartej badaniami nie mitami, przesądami które ktoś sobie wymyliśł lata temu). Znajdziecie u niego odpowiedzi na każde pytanie o dietetyce jakie tylko wam przyjdzie do głowy. jestem tego pewien. Nawet poczytacie na temat rodzajów stolca (wygląd, kolor itp) jaki ma być prawidłowy. :P Wiele ikonografik, wykresów, odnośników do badań. Wszystko, co ułatwia przyswojenie tej wiedzy i przeniesienie do swojego życia. Polecam.

OK Ciacho, choć z tym mlekiem to ja się akurat nie zgadzam. Oczywiście mówimy o słodkim mleku, które nawet pasuje do działu "słodycze" heh. Ja tam go pije szklankę dziennie (no może ostatnio nie bo jak pracuje to w kratkę, ale przez długi czas tak właśnie piłem) i się bardzo dobrze czuje. Choć oczywiście nie wiem jak to wpłynie na mnie w dłuższej perspektywie. Generalnie jednak są ludzie którzy mają uczulenie na mleko i go nie tolerują, więc tych mogę zrozumieć.

Kiedyś jadłem mnóstwo słodyczy, z zagęszczonym mleczkiem słodzonym na czele.
Później dowiedziałem się czym jest utwardzany olej palmowy i jakoś odstawiłem większość z nich.
Obecnie jem głównie owoce, czasami jakieś ciasta jak szarlotki - piję też mniej coli, a byłem od niej uzależniony.
W ostateczności sięgam po Mirindę Pomarańczową

Teraz jest dużo zamienników bez cukru, ale ze słodzikami. Te słodycze nie są może wiele zdrowsze, ale na pewno lepsze dla wagi i nie podnoszą cukru, wiec bardzo dobra alternatywa. W Biedrze nawet często są z All Nutrition - kremy, ciastka Fukin Delicious itp.

Ale ogólnie przyklaskuje zmianie, bo porzucenie słodzonych napojów i słodyczy to połowa sukcesu do lepszego zdrowia i wagi. ;)