Pisarze science fiction od lat przedstawiają nam najrozmaitsze wizje przyszłości, jest to przyszłość, która rysuje się w różnych barwach, od międzyplanetarnych podróży kosmicznych, gdzie spotkamy obcą cywilizację, będzie to triumf wiedzy i człowieka, po całkowitą degenerację w wyniku wojen atomowych, wszechobecna władza i bunt maszyn.
Jak widzicie świat nie w ciągu najbliższych lat, ba, nie za swojego życia, ale długo po nim? Będzie to sterylny świat, z rozwiniętą miniaturyzacją, z usługującymi nam maszynami, czy wręcz przeciwnie?
Do rozmyślań skłonił mnie film "Idiokracja", widziałem go jakiś czas temu, a niedawno zobaczyłem go ponownie w telewizji. W internecie można natrafić na intro do tego filmu, które wprowadzi was w odpowiedni klimat:
Nie czytajcie napisów, nie są po polsku