Czytałem dziś wywiad z ministrem sprawiedliwości na temat dopalaczy i aż nie mogę się powstrzymać od komentarza. Wspomniał, że w ostatnim czasie legalnej sprzedaży dopalaczy do szpitali trafiło AŻ 60 osób poszkodowanych przez dopalacze... Ciekaw jestem ile w tym samym czasie odnotowano przypadków hospitalizacji w wyniku nadużycia alkoholu. 5 tysięcy? 10? A ile zgonów? Kilkaset?
Dalej: lekarze badali wątroby młodych ludzi i wyglądały one jak wątroby starych, schorowanych osób. Najbardziej prawdopodobna przyczyna: dopalacze. No nie załamujcie mnie
. Środki halucynogenne w głównej mierze atakują układ nerwowy, nie wątrobę...
Nie mam zamiaru bronić tu dopalaczy czy narkotyków. Po prostu śmieszy mnie, że ludzie nabierają się na ogólną kampanię pt. "Jakie to dopalacze są złe" i przyklaskują temu projektowi, mówiąc że to wcale nie zagranie pod publiczkę. Ciekawą rzeczą jest np. to, że alternatywne regulacje handlu dopalaczami przygotował również dużo wcześniej znienawidzony przeze mnie PiS, czy - nawet 1,5 roku temu - SLD. Obie te ustawy leżały i czekały na swoją kolej, ale nie - PO chciało pokazać, jak to w 2 dni fajnie potrafią sobie poradzić z problemem i na chybcika usmażyło jakieś papiery, przy których nawet nie pracowali specjaliści antynarkotykowi. Plizz...
Cieszy mnie, że Czesi poszli po rozum do głowy i zalegalizowali małe ilości narkotyków. Kto chce brać, ten weźmie nawet jak substancja jest zakazana, tyle że w takim przypadku jest duża szansa na to, że zażyje jakieś przetworzone gówno. Delegalizacja tworzy czarny rynek, a tym, który najbardziej cieszy się z zakazów nakładanych przez rząd jest niestety mafia. Co do cięższych narkotyków, to bym został przy zakazie, ale już oburzenia paleniem trawy nie rozumiem, skoro WHO już ponad 10 lat temu wykazało, że to w przeciwieństwie do tytoniu, alkoholu, dragów i innych używek, najmniej uzależniający i najbezpieczniejszy środek odurzający. Państwo mogłoby czerpać z tego korzyści tak jak z alkoholu i tytoniu, gdyby opodatkowało odpowiednio zalegalizowaną marihuanę, ale nie - wolą wydawać pieniądze na walkę z i tak szerokim i nieujarzmionym problemem, wsadzać do paki studenciaków, którzy lubią zapalić trawę, tworzyć czarny rynek sprzedaży rzadko kiedy dobrej jakości trawy i mydlić oczy społeczeństwu, że to dla nich dobrze, jednocześnie zabijając dziesiątki tysięcy Polaków rocznie wódą i papierosami...