Strony: [1] 2   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Aktywny tryb życia  (Przeczytany 11300 razy)
Mandriell
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Częstochowa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



SHADYXV

WWW
« : Stycznia 26, 2011, 02:34:42 »

W temacie "diety" rozwija się pomału dyskusja o wyższości pływania nad jeziorem od basenu, jeżdżenia rowerem po ulicach, parkach, lasach od jazdy na rowerku stacjonarnym itd itp.

Pomyślałem sobie że można by założyć o tym temat.

Jakie aktywności fizyczne przejawiacie? Pływacie, biegacie, jeździcie rowerem, gracie w piłkę nożną, tenisa, coś innego? A może macie dopiero w planach rozpoczęcie przygody z aktywnym trybem życia i chcecie się poradzić? Piszcie!
Podzielcie się tym z resztą.

Tutaj też można przedyskutować co preferujecie - sport przy obcowaniu z naturą czy też odpowiednie do tego miejsca użyteczności publicznej, jak właśnie siłownie, baseny itp. 
Zapisane

Tathagatha
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Lublin




« Odpowiedz #1 : Stycznia 26, 2011, 09:33:52 »

Próbowałam różnych rzeczy: siłownia, aerobic, orbitrec w domu, bieganie, jazda na rowerze i jakoś nic mnie na dłużej 'przy sobie' nie zatrzymało.
Oczywiście lubię tego typu aktywności, ale w małych dawkach, bo zwyczajnie mi się nudzą i się potem męczę (psychicznie).
Jedyny sport, który uwielbiam i mogłabym grać to siatkówka, ale wymaga ona współpracy wielu osób i ciężko mi było zorganizować.

Zatem zapisałam się ostatnio na kurs tańca 'latino lady solo' i po kilku treningach uznałam, że to dla mnie :) Kocham tańczyć i fajnie, że nie jest to już tylko moja inwencja twórcza. Treningi są poprzedzane rozgrzewkami (raz w tygodniu pół godziny, drugi raz krótsza) rozciągającymi i wzmacniającymi mięśnie. Czas mi leci nie wiem kiedy i zawsze mi mało. Teraz wiem jak to jest czerpać prawdziwą przyjemność ze sportu. Bo tak to w pewnym sensie traktuję.

Także polecam wszystkim, panom również, bo taniec w parze przecież też jest świetny i chyba w przyszłości się na coś takiego zdecyduję. Tańce są energiczne i pięknie się prezentują - każdemu się przyda, nawet na zwykłej imprezie :)
Zapisane

Za każdym razem gdy stawiasz czoło trudnościom, masz znakomitą okazję by zademonstrować bogactwo swojego wnętrza.
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #2 : Stycznia 26, 2011, 14:14:16 »

Jedyny sport, który uwielbiam i mogłabym grać to siatkówka, ale wymaga ona współpracy wielu osób i ciężko mi było zorganizować.

Na zjazdach gry w siatkę i chętnych nigdy nie brakuje :D

Także polecam wszystkim, panom również, bo taniec w parze przecież też jest świetny i chyba w przyszłości się na coś takiego zdecyduję. Tańce są energiczne i pięknie się prezentują - każdemu się przyda, nawet na zwykłej imprezie :)

Niestety taniec to jedyna aktywność fizyczna, jakiej po prostu nie-na-wi-dzę. Nie wiem czemu, po prostu głupio się czuję czy to samemu tańcząc, czy też patrząc na innych tańczących. Jestem wierny maksymie z Cycerona: "Nikt nie tańczy trzeźwy, chyba że jest niespełna rozumu" :D

A jeśli o mnie chodzi, to wprost UWIELBIAM wszelkie sporty zespołowe. A w piłkę nożną mógłbym grać i grać. Siata, piłka ręczna (chociaż w tę nie grałem od lat), jakiś unihokej, koszykówka - mogę ciąć we wszystko i czuję się wspaniale. Z kolei aktywność "solowa", typu bieganie, siłownia, aerobik itd. jakoś mnie nie ciągnie. Niemniej 2-godzinny meczyk tygodniowo w cokolwiek zespołowego pozwala mi utrzymać dobrą kondycję i sprawność fizyczną.
Aha, no i warto zwracać uwagę na nieznaczące z pozoru duperele, typu siadanie w autobusie. Walka żeby się nie przewrócić i utrzymać równowagę na stojąco w rozpędzonym Ikarusie wprawia w ruch masę mięśni i jest świetnym ćwiczeniem wbrew pozorom ;). Dlatego staram się nie siadać nigdy w autobusie, chyba że mam akurat coś ciężkiego do czytania.
Zapisane
Tathagatha
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Lublin




« Odpowiedz #3 : Stycznia 26, 2011, 15:07:34 »


Na zjazdach gry w siatkę i chętnych nigdy nie brakuje :D


I bardzo mnie to cieszy:)

Jestem wierny maksymie z Cycerona: "Nikt nie tańczy trzeźwy, chyba że jest niespełna rozumu" :D

Na szczęście nie czuję się urażona  :D
Zapisane

Za każdym razem gdy stawiasz czoło trudnościom, masz znakomitą okazję by zademonstrować bogactwo swojego wnętrza.
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #4 : Stycznia 26, 2011, 15:15:39 »

Na szczęście nie czuję się urażona  :D

To Cyceron powiedział, ja się tylko tego trzymam :D
Zapisane
Tathagatha
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Lublin




« Odpowiedz #5 : Stycznia 26, 2011, 15:18:35 »

No więc w pewnym sensie tak uważasz  :D  :D hehe

No ale nie offtop'ujmy :)
Zapisane

Za każdym razem gdy stawiasz czoło trudnościom, masz znakomitą okazję by zademonstrować bogactwo swojego wnętrza.
Rose
Gość
« Odpowiedz #6 : Stycznia 26, 2011, 15:25:53 »

Nie cierpię siatkówki, nie cierpię tańczyć, nie lubie aerobiku i basenu, na bieganie nikt by mnie nie namówił za żadne skarby. Ostatnio zaczęłam chodzić na siłownię i to jest to, co mi odpowiada :)
Zapisane
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #7 : Stycznia 26, 2011, 15:26:55 »

No więc w pewnym sensie tak uważasz  :D  :D hehe

Nie, po prostu mnie taniec jakoś nie jara, ale fajnie, że niektórzy w tym coś widzą i mogą się z tego cieszyć. Ja takich ludzi szanuję. Ale jak ktoś próbuje mnie nagabywać w sposób np.: "W dzisiejszych czasach jak nie umiesz tańczyć to straszna wiocha" czy "Bądź mężczyzną, naucz się tańczyć", albo "Musisz umieć tańczyć, bo tak wypada" itd. itd., to ja mu wtedy wyciągam z rękawa ten cytat, o! :D

A żeby nie offtopować, to ja jeszcze podejmę temat sportów, jak ja to nazywam, "prędkościowych", typu narty, deskorolka, łyżwy itp. (w sumie rower też się w to wlicza, ale o rowerze już jest temat). Jarają was takie rzeczy? Bo mnie ani trochę. Na nartach troszkę jeździłem, niby fajnie jest zjechać sobie z górki, ale nie rozumiem jak niektórzy mogą cały dzień na stoku spędzać. Na deskorolce też jeździłem za młodu, ale w tym temacie bardziej lubiłem jakieś triki z deską wyczyniać niż śmigać po ulicach.
Zapisane
Paweł Mateja

*




« Odpowiedz #8 : Stycznia 26, 2011, 16:04:07 »

Ja ogromnie nie lubię zespołowych gier - zawsze byłem w tym ostatnia dupa. Za to bardzo lubię bieganie, pływanie, rower, spacery. Na nartach nigdy nie jeździłem, na łyżwach raz i w sumie fajne to było, ale jakieś nie dla mnie.

Taniec to coś okropnego na trzeźwo :D ale wiem, że będzie mi w życiu nie raz potrzebny, więc chyba się w końcu na jakiś kurs dla opornych zapiszę z dziewczyną. Ale raczej z konieczności, niż chęci :D

Siłownię lubię bardzo, choć dawno nie korzystałem. A ostatnio się zastanawiam nad jakąś sztuką walki - brzuch mi rośnie zastraszająco szybko, a to wygląda na w miarę ciekawe :)

A jogę jeszcze uwielbiam, choć uczyłem się jej sam, z książek, na kursach nigdy nie byłem i takich tam. No i nie jest to do końca sport.
Zapisane
ciach_eemuu_ciach

*

Miejsce pobytu:
Łaziska Średnie

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Where is Jessica Hyde?

« Odpowiedz #9 : Stycznia 26, 2011, 19:14:50 »

To ja dorzucę moją historię :)

Grałem w siatkówkę w amatorskiej drużynie i nawet dobrze mi szło. Jednak mój wzrost czasami się na coś przydaje :) chociaż zazwyczaj przeszkadza. Potem skręciłem sobie kolano - uczucie jakiego nigdy już nie zapomnę (nie polecam coś strasznego jak człowiek przez chwile czuje, że udo nie chce współpracować z łydką). Skręciłem je sobie po udanym ataku (jakiś plus chociaż). Do normalnej gry już nie wróciłem. Jakieś opory psychiczne czy coś :D

Okazjonalnie gram w kosza i roweruje się. Ale to raczej dla miłego towarzystwa niż przyjemności. Jeszcze, że mój rower jest chyba najstarszym rowerem w moim mieście :D

Na początku zeszłych wakacji odkryłem coś bardzo fajnego. Bieganie. I jest to coś co daje mi niezłego kopa. Myślałem, że wydzielanie się endorfin podczas biegania to mit. Jednak to prawda i to jaka. Wiadomo początki są ciężkie, ale jak człowiek już złapie swój rytm spokojnego biegu to tylko przyjemność. I może się nieźle zdziwić na co zdolny jest jego organizm. A jak to świetnie działa na wagę. Przez 2 miesiące biegania 3 razy w tygodniu zrzuciłem 10 kg niepotrzebnego balastu. Kondycja lepsza, samopoczucie też, nic tylko na wiosnę zainwestować w buty do biegania (naprawdę warto biegać w czymś do tego przeznaczonym) i ruszać w trasę. Tylko trzeba trochę samozaparcia i zacięcia, a rezultaty szybko będą widoczne. Jedyny minus to uzależniające działanie przebierania nogami. Człowiek potem już tylko myśli o tym kiedy znowu ruszy w trasę?ech rozmarzyłem się :D

Teraz przez zimę jak nie biegam (jeszcze wole tego nie robić bo podobno łatwo o kontuzje) ćwiczę na mojej domowej ?siłowni?. Czyli mam hantle i się tym bawie. Na łyżwy też chodzę ale jestem z tego lewy i mój zmysł równowagi jest dość kontrowersyjny.

To tyle sory jak za długo :D

Zapisane
crusia
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Poznań




WWW
« Odpowiedz #10 : Stycznia 26, 2011, 21:00:45 »

Si, z tymi endorfinami to prawda. Od regularnej aktywności fizycznej szybko można się uzależnić :) Kiedyś chodziłam na fitness i zaliczyłam sporo różnych zajęć, od standardowych ćwiczeń rozciągających i wzmacniających mięśnie, przez siłkę i step, po latino (które jednak wymagało zbyt dobrej koordynacji ruchowej jak dla mnie :D). Niestety była podwyżka i jakoś szkoda mi było kasy już na to wydawać.

Sporo kiedyś biegałam, praktycznie codziennie ok. 1h. Nie schudłam od tego (bo w wakacje bieganie to mój jedyny wysiłek fizyczny w ciągu dnia :D), ale kondycję miałam super.

Dużo też chodzę. Uwielbiam chodzić. Szybki półgodzinny marsz i od razu czuję się sto razy lepiej :)
Zapisane
Król Artur

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Let's tango bitch!

« Odpowiedz #11 : Stycznia 26, 2011, 21:35:48 »

Kiedyś sporo grałem w piłkę nożną. Tak dla przyjemności i frajdy ze znajomymi, kolegami. Teraz to już nie mam z kim grać :(.
Pływania nie lubię. Rower owszem, chodzenie, spacery mogą być.
Co do tańca to generalnie nienawidzę (samemu, czuję się jakbym był z drewna...:pff6:); z drugą osobą to z reguły zatańczę   :faja:.   
Zapisane
Słoik

*

Miejsce pobytu:
Gliwice




"Miasto nie jest wielkie, wszyscy gramy razem."

« Odpowiedz #12 : Stycznia 29, 2011, 19:42:51 »

Witam. planuję schudnąć, nabrać formy i być fajnym:P zapisałem się więc do siłowni ale... czy ktoś mógłby poradzić mi w jaki sposób ćwiczyć, co i na czym i jak, by mój wysiłek był efektywny, a ja żebym wyglądał efektownie? Siłownia ma cały potrzebny sprzęt, więc gdyby znalazł się jakiś trener na forum, lub osoba znająca się na rzeczy, proszę o odzew:)
Zapisane

"Tylko złe książki mówią, jacy są ich autorzy. Dobre książki mówią, jacy są ich bohaterowie." - A. Sapkowski
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #13 : Stycznia 30, 2011, 01:25:40 »

Witam. planuję schudnąć, nabrać formy i być fajnym:P zapisałem się więc do siłowni ale... czy ktoś mógłby poradzić mi w jaki sposób ćwiczyć, co i na czym i jak, by mój wysiłek był efektywny, a ja żebym wyglądał efektownie?

Moi bracia mogliby Cię pokierować w tej kwestii, ale najpierw musiałbym ich na to forum ściągnąć :P.

A tak na poważnie: sporo stron o systemach ćwiczenia na siłowni jest w necie, trzeba tylko poszukać i sprawdzić akurat co chcemy osiągnąć i jak to zrobić.
Zapisane
czarnaJagoda

*

Miejsce pobytu:
Toruń




« Odpowiedz #14 : Lutego 01, 2011, 19:38:32 »

Ze wszystkich możliwych form aktywności fizycznej to tylko chodzenie lubię. Do niedawna mogłam na dowolnie długie dystanse (byleby po płaskim, w żadnym razie pod górkę) i na tyle szybko, że rzadko kto mnie na ulicy wymijał. Obecnie coraz więcej ludzi mnie mija... no, ale to prawie już 10 kg na sobie, z którym w dodatku należy się w miarę ostrożnie poruszać, robi swoje. Więc spacery są mniej więcej godzinne, ale jakie satysfakcjonujące. I ta ulga jak się te dodatkowe kilo jakże żywej wagi zdejmie w końcu z siebie  Anioł
Poza tym lubię pływać, ale raczej w morzu (i ew. jeziorze) niż na basenie. Choć ostatnio to: morze, jezioro=brud, basen=chlor. Więc dużo wody już w Wiśle/Odrze upłynęło, kiedy ostatnio pływałam.
Zapisane
Shen

*




« Odpowiedz #15 : Lutego 02, 2011, 19:21:08 »

Siłownia cztery razy w tygodniu i bieganie dwa-trzy razy na tydzien. Trenowalem rowniez karate przez 10 lat, teraz mam przerwe i malo checi na powrot.
Zapisane

rinho

*

Miejsce pobytu:
Zgierz




« Odpowiedz #16 : Marca 06, 2011, 00:39:47 »

I ja prowadzę raczej aktywny tryb życia. Z drobnymi przerwami niestety, ale od dziecka baaardzo lubiłem sport, grałem w piłkę nożną z uwielbieniem, chodziłem na sekcję pływacką, czasem pograło się w kosza czy siatkę. Żałuję trochę, że to wszystko tylko rekreacyjnie, nie zapisałem się do żadnego klubu, bo po pierwsze umiejętności teraz byłyby większe, po drugie nauczyłbym się trochę dyscypliny i samomobilizacji (jest takie słowo w ogóle?), bo nie ukrywam że mam z tym problemy ;)

miałem drobną przerwę w uprawianiu sportu w momencie pójścia na studia, a to + alkohol w nadmiarze + jedzenie w nadmiarze sprawiło, że w końcu mój i tak niezły metabolizm nie wytrwał i kiedy wskaźnik wagi pokazał bardzo niepożądaną przeze mnie liczbę (choć sama liczba była do przełknięcia, ale rozkład kilogramów na poszczególne partie ciała już mniej ;) ) stwierdziłem że pora przerwać to sportowe nieróbstwo, ograniczyłem jedzenie i po dosłownie trzech miesiącach wszystko powróciło do normy.

Nie jestem zwolennikiem diet. Może niektórzy mają takie uwarunkowanie genetyczne, ale zdecydowana większość po prostu się nie rusza. Kiedy rozmawiam z kolejnymi koleżankami, które próbują kolejne diety, staram się je zachęcić do choćby pięciu minut  przysiadów, brzuszków, skłonów, czegokolwiek, ale kiedy słyszę w odpowiedzi że nie mają czasu to argumentów mi brak :) Tak naprawdę to sporo ludzi którzy próbują diety, często bardzo hardkorowe, nie wytrzymują   , bo są zbyt hardkorowe i dojadają, bo "przecież jedno ciastko nic nie zmieni". Tylko że to jedno ciastko przeradza się w jakieś kotlety i inne pierdoły, które faktycznie "NIC nie zmieniają ;) A często wystarczyłoby nie stosować diet, tylko OGRANICZYĆ ( i to wcale nie bardzo drastycznie) jedzenie i dałoby to wymierne efekty. Oczywiście nie tak nagłe, ale wystarczy wtedy samo polepszenie samopoczucia, żeby w tym trwać. Bo można w to nie wierzyć, ale to fakt, że porzy zdrowym jedzeniu samopoczucie jest o niebo lepsze.
I sam wiem, bo też wpi*@$&@^łem golonki, chlałem do nieprzytomności, ale nie trzeba tego robić codziennie, lub robić tego jednocześnie.

Samo słodzenie napojów - organizm przystosowuje się do smaku przez bodajże 3 tygodnie, a dla wielu to jest nie do przeskoczenia.

Oczywiście nie generalizuję, sam post skierowany był w te osoby które bardzo chcą się zmienić a tylko z różnych dziwnych względów "nie mogą". Sam też, rzecz jasna nie jestem specem w tej kwestii, mam w tej chwili budowę mocno chucherkowatą i nie jestem z tego zadowolony, ale jeśli słyszę bardzo dziwne usprawiedliwienia to nóż się w kieszeni otwiera. Mogę szczerze powiedzieć: chciałbym poćwiczyć częściej, powymachiwać sobie hantlami, przytyć z pięć kilogramów, ale mi się NIE CHCE.


pozdro dla tych którym się chce, pozdro równie mocne dla tych, którym się nie chce, ale są z tym szczęśliwi i nie szukają głupich wymówek.

« Ostatnia zmiana: Marca 06, 2011, 00:43:51 wysłane przez rinho » Zapisane
Tathagatha
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Lublin




« Odpowiedz #17 : Marca 06, 2011, 10:20:22 »

Rinho prawdę piszesz. Przynajmniej w moim przypadku tak jest. Od jesieni byłam na diecie (bez dodatkowego ruchu) i przez dwa miesiące schudłam raptem trzy kg. Jakiś czas temu zaczęłam dwa razy w tygodniu ruszać się i pomimo, że diety nie stosuję, a słodyczy wpierdzielam ile zapragnę, to waga stoi w miejscu, momentami nawet nieco spada. Więc teraz wystarczy odrobina mobilizacji, ograniczyć nieco jedzenie i poleci w mig.


Samo słodzenie napojów - organizm przystosowuje się do smaku przez bodajże 3 tygodnie, a dla wielu to jest nie do przeskoczenia.

A tu to w moim przypadku się nie sprawdziło. Nie słodziłam żadnych napojów przez ponad miesiąc i nie przyzwyczaiłam się. Ale zastąpiłam cukier słodzikiem i jest git. Aczkolwiek staram się ograniczać, bo jest niezdrowy. Ale jak to mówię: coś od życia mieć trzeba ;-)
Zapisane

Za każdym razem gdy stawiasz czoło trudnościom, masz znakomitą okazję by zademonstrować bogactwo swojego wnętrza.
rinho

*

Miejsce pobytu:
Zgierz




« Odpowiedz #18 : Marca 06, 2011, 11:12:05 »

A tu to w moim przypadku się nie sprawdziło. Nie słodziłam żadnych napojów przez ponad miesiąc i nie przyzwyczaiłam się. Ale zastąpiłam cukier słodzikiem i jest git. Aczkolwiek staram się ograniczać, bo jest niezdrowy. Ale jak to mówię: coś od życia mieć trzeba ;-)

Zawsze można ograniczyć z dwóch łyżeczek cukru do jednej ;) A słodzik smakuje dla mnie tak fatalnie, że mając wybór zdecydowanie wolę pić gorzką :D Choć sam słodzę, ostatnio coraz częściej miodem - kawa z miodem - pychotka. Zależy też czy, i ile, dodaje cytryny, ale jestem w stanie wypić bardzo różnie doprawione napoje ;)
Zapisane
Tathagatha
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Lublin




« Odpowiedz #19 : Marca 06, 2011, 11:18:02 »

Heh, wiesz po takim czasie gorzkich napojów słodzik był jak zbawienie, więc mi smakowało. Teraz się już przyzwyczaiłam.
A słodzić zawsze słodziłam łyżeczkę, max. 1,5.
Zapisane

Za każdym razem gdy stawiasz czoło trudnościom, masz znakomitą okazję by zademonstrować bogactwo swojego wnętrza.
Strony: [1] 2   Do góry
Drukuj
Skocz do: