Strony: 1 ... 32 33 [34]   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Niewarte tematu horrory i thrillery  (Przeczytany 159770 razy)
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #660 : Grudnia 03, 2023, 03:02:03 »

Pengabdi Setan (2017)

Pomimo tego, że interesuję się kinem grozy, też azjatyckim, to nie słyszałem wcześniej o Joko Anwarze z Indonezji i jego jednym z bardziej znanych horrorów (choć też reżyseruje i pisze filmy z innych gatunków), który jest produkcją niskobudżetową co rzuca się w oczy, ale to nie przeszkadza, bo Joko Anwar umie w kino grozy. Sługów diabła ogląda się trochę jak horrory Wana, który znany jest z tego, że stawia na klimat i ciekawych bohaterów. No i  przeciąga sceny, w których powinien być jump scare, a przynajmniej tak wydaje się widzom, i podobnie jest w tym filmie. Może aktorstwo nie jest jakieś super, ale dostałem bohaterów którym kibicowałem od początku do końca. Udało się ekipie stworzyć klimat i napięcie dzięki czemu ogląda się do końca z zainteresowaniem, mimo tego, że historia za bardzo nie grzeszy oryginalnością. Ocena: 6/10.

Pengabdi Setan 2: Communion (2022)

Dwójka to pełnoprawny sequel z tymi samymi bohaterami (choć też jest kilku nowych) tylko akcja dzieje się w bloku. Może to przez miejsce akcji, ale ogladalo mi się trochę jak taką horrorową wersje Raid albo Sędziego Dredda z Urbanem. Ale najwięcej skojarzeń miałem z Evil Dead Rise,  którego akcja też dzieje się w bloku i też opowiada o rodzinie, jest w obu filmach podobna scena z winda i bohaterowie są odcięci od świata z powodu warunków atmosferycznych. Musiał reżyser Evil Dead Rise oglądać Sługów diabła 2.

Zgodnie z zasadami sequelów jest to produkcja większa. Nie chodzi mi o większy budżet choć pewnie był, tylko o większą ilość bohaterów, których polubiłem w większości tak jak rodzinkę znaną z pierwszego filmu. Scenarzysta i reżyser rozbudował też świat i mitologię jaka stoi za paranormalnymi wątkami, co mi się bardzo podoba. Dostajemy sporo nowych informacji, ale też kilka pytań pozostaje bez odpowiedzi pod kolejną część, bo ogląda się ten film jak środkową część dłuższej historii. Ale bez obaw, film nie ma urwanego zakończenia, to jest film z epilogiem.

Nie dostajemy jedną siłę paranormalną, ale różne wersje sił zła, które potrafią przestraszyć, a reżyser potrafi w ciekawy sposób nakręcić sceny horrorowe. Jest kilka scen takich,  w których niby nic się nie dzieje, np widzimy jak bohaterka obserwuje mieszkańców co robią w swoim mieszkaniu i niby nie robią nic dziwnego, tylko słuchają radia, ale scena jest tak zrealizowana i zagrana, że budzi niepokój. Jest w filmie też trochę humoru, który działa, a jednocześnie sceny z humorem trzymają w napięciu. Może dla wielu widzów problemem być to, że długo film się rozkręca, ale dzięki temu lepiej poznałem nowych bohaterów. No i ja się nie nudziłem na pierwszej połowie, bo to jest świetne wprowadzenie dla tego co się dzieje w drugiej części a w drugiej połowie dzieje się bardzo dużo, jeśli chodzi o straszenie widzów.

Jest to jest jeszcze lepszy film od jedynki i nie mogę się doczekać części trzeciej. Dużo dobrego dla filmu robi miejsce akcji, czyli blok, w którym dzieje się akcja, bo z zewnątrz i wewnątrz jest tak filmowany, że wywołuje u widza niepokój. Jest wiele scen rozgrywanych w mroku (uwaga wszystko co trzeba widzimy, czyli tyle co bohaterowie), w których razem z bohaterami zwiedzamy cały blok i nawet jeśli za wiele w tych scenach się nie dzieje, jeśli chodzi o horror, to świetnie takie sceny rozwijają relacje między bohaterami i budują klimat filmu. Druga część na tyle mi się spodobała, że nadrobię inne horrory Joko Anwara. Ocena: 7/10.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #661 : Grudnia 03, 2023, 09:05:49 »

Hm, słyszałem o tych filmach, ale o nich zapomniałem, że chcę obejrzeć :) Rzadziej ostatnio po horrory sięgam. Pora może nadrobić :)
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #662 : Stycznia 14, 2024, 00:44:18 »

La sociedad de la nieve (2023)

W latach 70 w Andach rozbija się samolot z urugwajską drużyną rugby. Jeśli coś Wam ten opis przypomina to żadne zaskoczenie, bo to historia oparta na faktach, którą przedstawiono w dobrym filmie Alice- Dramat w Andach. A z tego co doczytałem nowa wersja, czyli  Śnieżne bractwo to produkcja w której brali udział ocaleni z katastrofy. Początkowo nie byłem za bardzo zainteresowanym oglądaniem tej samej historii, ale gdy okazało się, że reżyserem i współscenarzystą jest J.A. Bayona, znany z takich filmów jak Sierociniec, Siedem minut po północy, Jurassic World Upadłe Królestwo (najgorszy film Bayony, ale z tej słabej nowej trylogii w świecie Parku Jurajskiego to jest akurat najlepsza część, bo próbował reżyser zrobić kino w swoim stylu), a przede wszystkim zrobił Niemożliwe z Naomi Watts i Ewanem McGregorem. 

Ostatni z wymienionych filmów to było znakomite kino katastroficzne i survivalowe, więc akurat wybór Bayony na reżysera Śnieżnego bractwa nie dziwi mnie, bo wie o co chodzi w tego typu filmach. Wcale nie o katastrofę, która trwa może z 5 minut, ani szokowania scenami, ale ciekawych bohaterów i umiejętne budowanie dramaturgii, a sceny, które mogą szokować i katastrofa są tylko dodatkiem do historii. Widać od początku że Bayonę interesują ocaleli z katastrofy. Udało się reżyserowi stworzyć ciekawych bohaterów, mimo tego, że jest ich dużo, to trzymałem za nich kciuki.

Film trzyma w napięciu od początku do końca, nie ma miejsca na nudę, nie epatuje też scenami przemocy i kontrowersyjnymi, jak z horrorów (ci którzy znają historię tej katastrofy wiedzą do jakich sytuacji dochodziło), a jeśli takie są sceny, to dosłownie  na kilka sekund pokazane. Aktorzy grają to co mają grać, ale to reżyseria jest najlepsza. Realizacyjnie film bardzo dowozi,  bo też  zdjęcia, często klaustrofobiczne, robią dużo dobrego dla tej produkcji, podobnie jak rewelacyjna muzyka Michaela Giacchino. Jest to jeden z lepszych surwiwalowych filmów, jakie ostatnio widziałem.  Ocena: 8/10.

Leave the World Behind (2023)

Julia Roberts musiała być zadowolona ze współpracy z Samem Esmailem na planie świetnego serialu Homecoming, skoro zdecydowała się wystąpić w (drugim) filmie pełnometrażowym twórcy Mr. Robota (zagrała też w serialu Gaslit o aferze Watergate, którego mąż Emmy Rossum był producentem). Zostaw świat za sobą to ekranizacja książki o tym samym tytule, której nie czytałem, więc nie będę porównywał z powieścią. Obejrzałem film z powodu obsady, bo oprócz Julii Roberts mamy też Mahershala Ali (tą rolę miał początkowo zagrać Denzel Washington), Ethana Hawke'a i Kevina Bacona (mały, ale ważny epizod), ale przede wszystkim  dla Sama Esmaila, bo podobają mi się jego seriale.

Jeśli oglądaliście Mr. Robota albo Homecoming to poczujecie się jak w domu oglądając Leave the World Behind. Od pierwszych scen widać kto jest reżyserem filmu. Sam Esmail to trochę taki (serialowy) odpowiednik Davida Finchera, czyli perfekcjonista, strona realizacyjna w jego produkcjach zawsze jest na najwyższym poziomie,  widać że każdy kadr jest idealnie zaplanowany. Film ogląda się trochę jak połączenie Alfreda Hitchcocka z Shyamalanem i Archiwum X (fani teorii spiskowych powinni być zachwyceni tym filmem).

Może w końcówce Esmail za bardzo przesadził z walnięciem w widza z przekazem, bo prawie do kamery, przełamując czwartą ścianę bohaterka grana przez Roberts wygłasza długi monolog,  jakby scenarzysta i reżyser w jednym nie wierzył w inteligencję widzów, że nie domyślą się o czym Sam Esmail opowiada, ale poza tym przekazem rzuconym widzowi w twarz to dostałem trzymającą w napięciu rozrywkę. Nie tylko strona wizualna i techniczna jest na wysokim poziomie jak to w produkcjach Esmaila, ale aktory też dowożą, zarówno ci znani, ale też dzieciaki. Nie mogę się przyczepić do nikogo z obsady. Ale chyba najbardziej podobał mi się Ethan Hawke. Aktor ostatnio ma dobrą passę, bo to kolejna świetna rola po występie w serialach Good Lord Bird (genialna rola!) i Moon Knight oraz w horrorze Czarny telefon. Ocena: 8/10.

Ukryta sieć (2023)

Piotr Adamski umie w trzymające w napięciu kino gatunkowe, w tym przypadku technothriller, który przeniósł na polskie podwórko z pozytywnym efektem. Oczywiście można się do niektórych głupotek przyczepić i pewnie domyślicie się zakończenia (nawet jeśli nie czytaliście książki tak jak ja), ale film broni się realizacją i tempem. Ale dam jeden punkt więcej za Magdalenę Koleśnik, która kolejny raz po rolach w Sweat i serialu Kruk pokazuje, że jest jedną z najciekawszych polskich aktorek młodego pokolenia. Gdy tylko pojawia się na ekranie nie można oderwać od niej wzroku i nie chodzi mi o jej urodę, choć to piękna kobieta, tylko to jak jest magnetyczna i charyzmatyczna w każdej roli (nawet gdy gra epizod). Z obsady wyróżniłbym też Piotra Trojana znanego z 25 lat niewinności i Johnny'ego. Ocena: 7/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #663 : Stycznia 27, 2024, 03:25:44 »

Christmas Bloody Christmas (2023)

Ścięta noc to kino w stylistyce Refna, czyli dużo kolorów i neonów, jakby daltonista podkręcił kolory, ale to nie jest  film Refna, tylko Joe Begosa, którego możecie kojarzyć z VFW i Bliss/Ekstazy, które też wyróżniały się dużą ilością podkręconych kolorów,  więc nie dziwi mnie jak wygląda najnowsza produkcja Begosa. Jest to hołd dla kina klasy B będąca mieszanką pomysłów z Terminatora 1 i Hardware plus dużo kina gore. Fabuła jest prosta jak budowa cepa - robot wyglądający jak święty mikołaj rozwala wszystko i wszystkich na swojej drodze. Dużym plusem filmu jest główna bohaterka i jej kolega z pracy/przyjaciel, kibicuje im się od perwszych scen, a trzeba przyznać twórcówm że nie biorą jeńców, jeśli ktoś ma zginąć, to zginie w męczarniach i bardzo krwawo. Bezpretensjonalna rozrywka, którą polecam miłośnikom filmów klasy B z lat 80. Ocena: 7/10.
 

The Exorcist Believer (2023)

Miałem odpuścić, bo trylogia Halloween Davida Gordona Greena nie podeszła mi całkowicie, mam na myśli też jedynkę, która jest powszechnie lubiana, a dla mnie to taki sam średniak co dwójka i trójka, a o nowej odsłonie Egzorcysty słyszałem, że dno i metr mułu, lepiej nie tykać, może nawet gorsze od jego serii o Myersie, ale obejrzałem, bo to jednak sequel najlepszego horroru jaki kiedykolwiek powstał (tak na marginesie, to chyba niepopularna opinia, ale uważam że Egzorcysta 3 to część prawie tak samo dobra jak jedynka, niewiele odstępuje jedynce). Nie rozczarowałem się filmem Greena, a jednocześnie jestem miło zaskoczony. Jestem miło zaskoczony, bo film nie okazał się aż takim gównem jakiego się spodziewałem, a nie rozczarowałem, bo to typowy film Greena, czyli średniak, o którym już zapomniałem.

Gdybym miał za coś pochwalić to może aktora w głównej roli ojca dziewczynki.  A co do powrotu Ellen Burstyn to nie wiem po co to zrobili, było to zupełnie niepotrzebne, równie dobrze można by jej postać zastąpić każdą inną, jakimś... nie wiem, specjalistą od egzorcyzmów wysłanym przez papieża, np takim jak w horrorze z Russellem Crowe Egzorcysta papieża, przynajmniej byłoby wesoło. Nie czekam na część drugą trylogii, a wytwórnia chyba też niezadowolona z odbioru filmu i wyników finansowych, bo podobno reżyserem dwójki nie będzie Green, ale może pójdą dalej i skasują tą nikomu niepotrzebną kolejną odnogę tej franczyzy. Ocena: 5/10.

Doppelganger. Sobowtór (2023)

Najnowszy film syna Gustawa Holoubka nie ma tak dobrych recenzji jak debiut filmowy 25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy (i seriale Rojst oraz Wielka Woda), ale chyba już mogę powiedzieć, że po drugim filmie reżysera (i jego serialach) jestem fanem pana Jana Holoubka. Jest to kolejna dobra produkcja od reżysera, któremu udaje się znowu przenieść mnie do przeszłości Polski, do dawnych lat. Wierzę Holoubkowi w to, że oglądam Polskę w latach 70. Choć akurat w Sobowtórze większość filmu spędzamy w Niemczech, ale to nie zmienia tego co napisałem. Nie wiem czy kręcili w krajach, w których akcjach się dzieje, ale wierzyłem, że jestem w dawnej Polsce, w dawnych Niemczech. Jan Holoubek powoli staje się kronikarzem filmowym dawnej  Polski. Realizacyjnie to jak zawsze u Holoubka znakomita robota.  Nie mogę się przyczepić do scenografii, kostiumów, przedstawienia świata, muzyki, tego jak realistycznie przedstawił świat.

Aktorsko to też znakomita robota. Przede wszystkim Jakub Gierszał mógł się wykazać. Udało się reżyserowi i aktorowi stworzyć ciekawego głównego bohatera. Bo nawet jeśli Józef Wieczorek jest to postać zła, to tak aktor zagrał, że nawet jak nie pochwalałem tego co robił, każdy by uznał że jest łajdakiem, to mimo tego jak bardzo mnie wkurzał, udało się Gierszałowi i Holoubkowi stworzyć bohatera z krwi i kości, którego próbowałem w niektórych sytuacjach zrozumieć, czemu robi to co robi. Równie dobry jest Tomasz Schuchardt w roli Janka.

Jedyna wada filmu to taka, że Holoubka bardziej interesował Józek, a nie Janek, bo Gierszała jest dużo więcej niż Schuchardta.  A powinno być go tyle samo co Gierszała. Film jest  thrillerem szpiegowskim połączonym z romansem. No i największe zaskoczenie, bo podobał mi się wątek miłosny. A dlatego podobał, bo dzięki romansowi lepiej poznajemy Józefa. No i też aktorka wcielająca się w rolę dziewczyny Józefa tak fajnie wypada, że kibicuje jej się, więc są w tym wątku emocje. Brawa dla reżysera, że udało się połączyć dreszczowiec z kinem szpiegowskim i melodramatem, że wszystkie te gatunki tworzą dobrą rozrywkę. Ocena: 7/10.

Saltburn (2023)

Dość głośno ostatnio o drugim filmie reżyserki debiutującej znakomitym Promising Young Woman, że szokujące dzieło, trzeba obejrzeć, i chyba za dużo filmów oglądałem z szokującymi scenami i zwrotami akcji, bo nic mnie w filmie nie zaskoczyło. Dostałem coś w stylu Utalentowanego Pana Ripley połączonego z Call Me by Your Name i satyrą na bogatych, a takich produkcji ostatnio jest pełno np Sukcesja, Biały Lotos, z domieszką thrillera erotycznego. Ale to nie oznacza, że to film słaby, jest to dobra produkcja, którą reżyserka potwierdza, że umie w kino. Realizacyjnie to jest perełka, wizualnie tak samo, aktorsko jest super i to wszyscy, nie tylko dwójka głównych bohaterów, ale to nie jest film, który zmieni kino, wprowadza coś nowego do kinematografii. Jest to dobra produkcja i tyle.

Nie mam problemu z szokującymi scenami (wanna i grób), widziałem mocniejsze sceny, i może dlatego jakoś za specjalnie nie ruszyły mnie (jak to o mnie świadczy?:D). A jeśli już jakaś scena mnie poruszyła to erotyczna na dworze, taka bardzo wampiryczna, że tak powiem. Nie mam też problemu z wyjaśnieniem tego co się stało, pasuje mi zakończenie, a jedyny problem jaki mam to z tym, że reżyserka nie wierzy w inteligencję widzów. Wystarczyłaby scena tańca i pokazania kamieni po której wszyscy domyśliliby się co się wydarzyło, ale musiała Emerald Fennell wszystko pokazać wprost. Ale nie będę narzekał, bo to dobra trzymająca w napięciu produkcja z cudownym klimatem, do której nie mogę się przyczepić, i czekam na kolejne filmy Fennell. Ocena: 7/10.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 27, 2024, 03:43:18 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #664 : Stycznia 30, 2024, 18:55:47 »

Pytanie - jak ten ostatni Egzorcysta ma się do poprzednich części? Czytam, że to niby bezpośredni sequel jedynki, ale są tam jakieś nawiązania do innych części, prequeli? Bo nie wiem, czy powtarzać (i ewentualnie uzupełniać, bo widzę, że mi jeden film umknął), czy nie ma to znaczenia?
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #665 : Stycznia 30, 2024, 23:55:17 »

Według mnie nie musisz się aż tak przygotowywać do obejrzenia tego filmu ;) Nawet jak jedynkę widziałeś 20 lat temu to to wystarczy.
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #666 : Stycznia 31, 2024, 01:02:17 »

Zgadzam się z HAL9000.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #667 : Stycznia 31, 2024, 11:27:10 »

Ok, dzięki ;) Jedynkę ostatnio oglądałem z 10 lat temu :D
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #668 : Stycznia 31, 2024, 13:24:14 »

Ja jedynkę widziałem przedwczoraj  :D bo sobie w końcu kupiłem na płycie. Trzyma się dobrze ;) Ale jakbyś kiedyś powtarzał to tylko wersje reżyserską. Jednak te kilka dodanych scen robi robotę i film jest jeszcze lepszy.
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #669 : Stycznia 31, 2024, 14:24:57 »

Ja to sobie chyba całą serię powtórzę przy jakiejś okazji. Wstyd przyznać, ale trójki chyba nigdy nie widziałem, umknęło mi też "Dominium. Egzorcysta: Prequel". W ogóle to jest inny film, niż "Egzorcysta: początek"? Bo ten widziałem i opis wygląda coś podobnie :D

A, już widzę. To jest inna wersja tego samego filmu.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #670 : Stycznia 31, 2024, 14:36:13 »

Dla mnie nie ma różnicy między Egzorcystą dircutem a normalną wersją, jest kilka fajnych scen, ale poziom nie lepszy. To nie przypadek dircutów Blade Runnera, czy rozszerzonych wersji Władcy Pierścieni, które są jedynymi właściwymi.

A co do prequelów to są dwa i jeden zrobiony przez specjalistę od kina akcji Harlina, który w ogóle nie czuje kina grozy, więc nie mogło się udać, a drugi chyba przez scenarzystę filmów Scorsese i wyszło trochę lepiej, to bardziej ambitna produkcja, ale też nie jakaś super. Jedyne warte z tej serii filmy do obejrzenia to jedynka i trójka.

Jest też serial z Geeną Davis w roli Regan i całkiem niezły z tego co słyszalem ale nie widziałem.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #671 : Lutego 01, 2024, 11:01:52 »

No to obejrzałem. Niezbyt to było dobre, choć prawdopodobnie lepsze od "Egzorcysta: heretyk" :D Początek całkiem przyzwoity, powoli budował napięcie. Niestety jak już wszystko było jako tako wiadomo, czar prysł. Wyciągnięta nie widzieć po co Ellen Burstyn nie wnosi do fabuły w zasadzie nic :D A scena jej
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
jest po prostu głupia. A dalej jest raczej tylko gorzej. Brakuje napięcia a sceny ekumenicznych egzorcyzmów raczej śmieszą, niż wywołują jakąkolwiek inną reakcję. Film też wyraźnie skupia się na jednej z dziewczynek i jej rodzinie, przez co trochę ryra nas Katherine ;) Ale czy film jest aż tak zły, by tak się na nim znęcać? Tu raczej przywołanie marki oryginału mu szkodzi, bo nie powiedziałbym by "Egzorcysta: Wyznawca" był gorszy od, dajmy na to, "Zakonnicy". 4,5/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #672 : Lutego 06, 2024, 03:28:26 »

Thanksgiving (2023)

Lubię horrory, ale nie przepadam za filmami Eli Rotha. Obejrzałem Noc dziękczynienia bo zainteresowało mnie, że ten hołd dla slasherów zebrał dobre recenzje i to nie tylko wśród fanów horrorów. No i rzeczywiście to jeden z lepszych flmów Rotha z klimatem, w którym krew leje się gęsto, jest dużo gore i kilka pomysłowych i chorych pomysłów, ale problem jest taki, że oprócz głównej bohaterki miałem wywalone na wszystkie postacie, nikomu nie kibicowałem, więc obojętne było mi co się działo z resztą bohaterów.

Noc dziękczynienia zaskoczyła mnie tym z jaką łatwością i szybko bohaterowie giną, w sensie takim, że wszyscy mają delikatną skórę, co rzuciło mi się już w oczy w czasie pierwszego zgonu, gdy kobieta dostaje uderzona w plecy klapą od zwykłego kontenera na śmieci i od razu zostaje przecięta na pół, albo w innej scenie bardzo wolno ratują jedną z bohaterek przed piłą, tak wolno że rękę sobie rozcięła, brzuch przepiłowała, flaki wypłynęły. Rozumiem szok i w ogóle, ale żeby tak wolno dobiegnąć do jednej z  bohaterek, a jest się od niej dosłownie kilka kroków, na wyciągnięcie ręki, może dwóch, i nie trzeba biegnąć kilka pięter i po schodach, tylko wystarczy 3 sekundy by się koło niej znaleźć, a i tak nie zdążyli. Ale doceniam klimat, krwawość i pomysły na niektóre zgony i dlatego postawię 6/10, co w przypadku filmów Rotha to jest dużo.

Sound of Freedom (2023)

Gdy Jim Caviezel i Mel Gibson kręcą film to wiadomo, że musi skończyć się kontrowersjami i sukcesem finansowym (film kosztował 14 mln a zarobił ponad 200 mln dolarów). Nie będę pisał dokładnie jakie zamieszanie było wokół tej produkcji, bo temat ma wiele odnóg, więc krótko, że jest to film, który skończono w 2018 roku  o którym w Hollywood nikt wolał nie mówić przez tematykę, którą porusza, więc podobno nie miał żadnej reklamy, a jeszcze Disney+ go odłożył na półkę, gdy kupił Foxa, więc trochę przeleżał w magazynie. A po premierze pojawiły się różne zarzuty do twórców filmu związane z organizacjami zajmującymi się teoriami spiskowymi i różnymi sektami (na szczęście w filmie nic takiego nie ma) , ale jak to bywa z kontrowersyjnymi produkcjami, które z jakiś powodów są zakazane, albo mało się  o takich filmach mówi, to wiadomo, że każdy chce zobaczyć o co tyle hałasu.

Wiem że nie wszystko w tym filmie jest zgodne z prawdą, ale to nie dokument, tylko film inspirowany prawdziwą historią, który pokazuje problem niewolnictwa dzieci i wykorzystywania seksualnego, jaki to jest wielki interes na świecie i dobrze płatny. Dostałem produkcję może nie najlepszą na świecie, ale dobrą, która wywołuje duże emocje. Może nie jestem aż tak zachwycony jak większość widzów, którzy przyjęli film entuzjastycznie, a od krytyków dostał w najlepszym razie mieszane recenzje, ale nie mogę za bardzo narzekać.

Przewracało mi się w środku wszystko przez cały seans, ale ja jestem łatwy na sztuczki filmowe, wiec niewiele trzeba żeby mnie wzruszyć - wystarczyła muzyka z chórem i dziecko ze smutna miną a ja już jestem kupiony. Film jest pozbawiony scen przemocy fizycznej i seksualnej, a jak już to widzimy tylko reakcje np policjantów,  agentów, na obrazy jakie mieli nieprzyjemność zobaczyć. Zresztą też scen przemocy wobec oprawców nie ma. Film mimo tego że nie ma scen przemocy seksualnej wobec dzieci to ogląda się ciężko, ale też nie jest pozbawiony humoru. Miło zaskoczył mnie Caviezel, który nie jest wybitnym aktorem, ale widać że na tym projekcie mu bardzo zależało i dał z siebie wszystko w głównej roli.  Od początku do końca film trzymał mnie w napięciu, kibicowałem głównemu bohaterowi w jego misji.

Dobre występy mamy też na drugim planie, zwłaszcza aktorka grająca kobietę, która oszukuje rodziców i porywa dzieci, gra tak wredną babę (bardzo łagodne określenie), że ne mogłem na nią patrzeć. Choć mnie najbardziej się podobał Bill Camp  w roli byłego księgowego kartelu, Vampiro, który pomaga głównemu bohaterowi w ratowaniu dzieci (interesujące jest wyjaśnienie dlaczego zaczął pomagać dzieciom, co go do tego skłoniło, jakie wydarzenie). Jedyny zarzut do obsady to totalnie niewykorzystana Mira Sorvino. Ocena: 7/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #673 : Marca 03, 2024, 03:17:37 »

Cat Person (2023)

Połączenie klimatów Promising Young Woman z twórczością Jordana Peele'a (przyjaciółka głównej bohaterki może się kojarzyć z kumplem głównego bohatera Get Out, który ostrzegał go, że coś jest nie tak przez cały film i miał rację), czyli zabawa w kino o dobrych kobietach, które padają ofiarą złych facetów, ale zrobione w taki sposób, że po zakończeniu seansu mam zagwozdkę, a widziałem film kilka dni temu i wciąż nie wiem co mam o tej produkcji myśleć. Chodzi mi o to czy zamierzenie wyszło takie zakończenie, czy przypadkiem, a trzeba też zaznaczyć, że to historia oparta na faktach.

W filmie mamy akcje pokazaną głownie z kobiecej perspektywy (scena seksu to jedna z najbardziej antyseksualnych scen jakie widziałem, jest dziwna, ale chyba taka miała być), i wiele z tego co mówi przyjaciółka głównej bohaterki sugeruje, że mamy do czynienia z facetem, którego lepiej omijać. Ale też pada w końcówce kilka dialogów, które mają sens i są logiczne. Na dodatek żeby widzowi nie ułatwić zadania w roli Roberta obsadzono Nicholasa Brauna, znanego z roli Grega w Sukcesji, gdzie zagrał doskonale paskudną i dziwną postacią, a w Cat Person gra podobną postać. No może nie tak paskudną jak Greg, bardziej normalną, ale jest w nim coś dziwnego. No i podobnie gra.  Obejrzałem kilka wywiadów z Braunem i on tak się normalnie zachowuje, więc chyba nie tyle gra co jest w filmach sobą.

Polecam obejrzeć, bo to ciekawy film do dyskusji, zwłaszcza po tym co się dzieje w trzecim akcie, czy główny bohater to po prostu dziwny facet, fan Star Wars i Harrisona Forda (ma zdjęcia z Fordem i ze SW w domu), nerd, czy jednak to był stalker, albo co gorsza psychol. Zresztą główna bohaterka Margot grana dobrze przez Emilię Jones też jest tak pokazana, że nie do końca można jej ufać. Widać że Margot to nie jest niewinna osoba w swoim zachowaniu i prowokowaniu sytuacji, wydaje się wykorzystywać starszego od siebie faceta będąc tego w pełni świadoma. Wydaje się być od starszego faceta dużo bardziej dojrzalsza emocjonalnie. A czym dłużej myślę o tym filmie to coraz bardziej mi się podoba, więc postawię 7/10. Choć miałem dać punkt mnij. Słyszałem, że zakończenie nie każdemu pasuje, dla niektórych jest fatalne, a dla mnie jest właśnie idealnym podsumowaniem tego co się działo. A cały trzeci akt uważam za najlepszą część filmu.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #674 : Kwietnia 03, 2024, 12:56:16 »

Phase IV (1974)

Pod wpływem bliżej nieokreślonych kosmicznych wydarzeń mrówki zamieszkujące Ziemię przechodzą gwałtowny skok ewolucyjny. Insekty budują na jednej z pustyń Arizony geometrycznie idealne wieże. Dwóch naukowców postanawia zbadać ten tajemniczy fenomen. Sporo słyszałem o tej produkcji z gatunku animal attack, a raczej powinienem napisać insect attact i dostałem film, którego początek był dla mnie trudny, bo nie cierpię oglądać pająków (choć lubię Arachnofobię wyprodukowaną przez Spielberga), ale cała reszta filmu to tylko mrówki.

Ale przyznam że czym dłużej film trwał to coraz bardziej mimo tego, że mogę patrzeć na mrówki (choć często w domu walczyłem z inwazją mrówek), to zaczęło mnie w pewnym momencie wszystko swędzić. Nie jest to taki typowy insect attact jakiego można być się spodziewać, bo przedstawione wydarzenia oglądamy nie tylko  z punktu widzenia dwójki naukowców, więc można odnieść wrażenie, że położono duży nacisk na naukę przez co miejscami przypominał ten film świetny klasyk SF z lat 70-ych The Andromeda Strain, ale też oglądamy wydarzenia z punktu widzenia mrówek (świetna praca z owadami, dobre efekty specjalne). Miejscami oglądało mi się przez to jak dużo pokazane jest z życia i pracy mrówek, że oglądam jedną z produkcji sir Attenborougha, aż chciało by się ten film obejrzeć z jego głosem, albo pani Czubówny.

Ale też jest sporo kwasowych scen, jest to miejscami film, zgodny z tytułem, bo na fazie, przypominający trochę animowane SF z lat 70 lub 80, które często też były mocno odjechane, czy jeden z najlepszych seriali SF zeszłego roku jaki widziałem a mam na myśli Scavengers Reign, który był hołdem do wielu animowanych klasyków SF z lat 70 i 80. Jedynie bym się przyczepił końcówki, która mnie zawiodła. Podoba mi się strona w którą fabuła poszła w ostatniej scenie,  ale finał był jakiś taki  pośpieszny (choć rozumiem do czego w nim doszło). No i okazało się, ze  jest alternatywne zakończenie, bardzo kwasowe, rozbudowujące zakończenie z kinowej wersji, ale zrozumiałe, bo widzimy przyszłość jaką mrówki chcą widzieć dla Ziemi, czy też ostateczną przemianę Ziemi w nowy świat, na jedno wychodzi. Strona wizualna i muzyka budują niesamowity klimat i całościowo postawię 7/10, bo to jest wciąż dobra produkcja, która wydaje mi się, że jednak trochę zapomniana, może wśród fanów niszowych dziwnych filmów SF z lat 70 jest znana, ale raczej nie wymienia się tej produkcji wśród innych klasyków SF/horrorów z tych lat.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #675 : Kwietnia 06, 2024, 18:04:05 »

The First Omen (2024)

Dawno mnie żaden horror tak nie wymęczył w kinie  :D Chyba ostatnio taki zmiętolony byłem po Midsommar, czyli dobre kilka lat temu. Zupełnie się nie spodziewałem, że ten film będzie tak intensywny. Początek jest dość typowy, kilka jump scare'ów... ale takich na ciut wyższym poziomie i nagle tak po dwudziestu-trzydziestu minutach dostajemy scenę porodu... po której kobiety mogą stwierdzić, że nigdy nie będą mieć dzieci  :haha: Ta scena jest bezczelnie dobrze zmontowana. Niby niewiele pokazują ale moja wyobraźnia z tych kilku klatek uformowała obrazy, które długo mi będą siedzieć w głowie :D I od tego momentu film cały czas eskaluje. Cały czas jesteśmy w takim niewygodnym napięciu aż do finału. A w finale stało się coś niezwykłego jak na prequel. Twórcom udało się nie tylko w logiczny sposób połączyć historię z filmem z 1976 roku ale nawet dodali coś od siebie co sprawia, że można nowym okiem spojrzeć na całą serię. Mało tego, ja mam poczucie po tym filmie, że w tej serii jest teraz jeszcze jedna ważna historia do opowiedzenia. Także nie zdziwię się jak ogłoszą kolejny film z serii  :faja:

Technicznie jest dobrze. Film jest stylizowany na produkcje z lat 70-tych. Widać tu też inspiracje Żuławskim, bo w jednej scenie Nell Tiger Free wręcz kopiuje Isabelle Adjani z Opętania. Reżyserka Arkasha Stevenson z miejsca staje się nazwiskiem, które trzeba obserwować w gatunku horror,  a to jest jej pierwszy kinowy film :)

7.5/10 Kiedyś obejrzę ponownie, ale muszę najpierw dojść do siebie  :D
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 06, 2024, 18:29:23 wysłane przez HAL9000 » Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
Strony: 1 ... 32 33 [34]   Do góry
Drukuj
Skocz do: