Strony: 1 ... 24 25 [26] 27 28 ... 34   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Niewarte tematu horrory i thrillery  (Przeczytany 158885 razy)
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #500 : Września 28, 2021, 12:57:24 »

Old (2021)

No nie jest to najgorszy film Shyamalana, ale wiele chyba nie zabrakło ;) Ok, sam koncept intrygujący. Twist twistem w zasadzie nie jest, wywołał raczej wzruszenie ramion, choć zakończenie niech będzie, że też na lekki plus. Jest coś na kształt przesłania, które wyłania się z niektórych scen, zwłaszcza wtedy, gdy
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
. Do tego parę scen potrafi zmrozić krew w żyłach, są takie jakieś groteskowo nieprzyjemne. Niestety pomiędzy tym wszystkim sporo ciężkostrawnego... no cóż, bełkotu. Z tym wszystkim nie radzą sobie aktorzy, którzy miejscami nie bardzo mieli pomysł, jak to wszystko zagrać. Mimo wszystko jednak Shyamalan zrobił film, który silniej siadł mi na psychice, niż bardzo letni "Glass" i tak uśredniając wychodzi mi jakieś 5/10 ;)
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #501 : Września 29, 2021, 22:12:18 »

Escape Room: Tournament of Champions (2021)

Kontynuacja całkiem fajnego filmu, który ciężko nazwać horrorem, a jak już to można powiedzieć, że to był survival, ale taki mocno podkręcony, czyli trzeba przeżyć różne zagadki - pułapki, więc to mieszanka pomysłów z Piły i Cube, a druga część to kontynuacja, która zaczyna się w tym momencie, w jakim kończyła się jedynka, z tą samą dwójką bohaterów, która przeżyła pierwszy film, ale że ktoś musi ginąć, więc poznajemy więcej nowych postaci.

No i wszyscy to są mistrzowie, ci co przeżyli poprzednią grę, ale przyznam że średnio mi się podobało. Co do pomysłów na pułapki to już w poprzednim filmie trzeba było zawiesić mocno niewiarę, a tutaj idą jeszcze bardziej w SF z pułapkami, które są rozbuchane i rozbudowane (w sensie jak wyglądają i jak wielkie są). No i tempo jest tak szybkie, że przestałem zastanawiać się nad tym co się dzieje, czy ma sens, próbować zgadywać z bohaterami, tylko oglądałem z wyłączonym mózgiem, ale nawet mimo tego, że to zwykła rozrywka trwająca 90 minut to i tak zmęczyłem się seansem. Ocena: 5/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #502 : Października 27, 2021, 23:34:24 »

W lesie dziś nie zaśnie nikt 2 (2021)

No i dostaliśmy kontynuację polskiego slashera, który podzielił widzów z polską królową kina gatunkowego. A trzeba oddać Julii Wieniawie, że ma sporo dystansu do siebie. Chodzi mi o jej rolę w kontynuacji.

 Dwójka to film, który przez większość seansu jest typowym sequelem horroru z dużą dawką czarnego humoru i sucharów (może poza pierwszą sceną, która dość różni się od reszty filmu). No i podobnie jak w pierwszej części mamy komentarz na polską rzeczywistość, różnice między Polakami, który wypadł tak sobie.

Akcja ma miejsce dzień później, są nowi bohaterowie, głównie policjanci i fabuła wiadomo jak się potoczy, ale do trzeciego aktu. Widocznie reżyser ze scenarzystami uznał, że chrzanić taką dość bezpieczną i schematyczną rozrywkę i postanowił puścić się peronu i w tym momencie, to nawet muzyka się zmienia, jest bardziej lajtowa, wesoła. I jak wiele osób cisnęło po jedynce, to jestem pewien, a jeszcze żadnej recenzji i komentarza nie czytałem, że ostatni akt bardzo podzieli widzów.

Postanowił reżyser wywrócić film do góry nogami i zabawić się schematami. Jest np. moment jak jeden z głównych bohaterów zrobił coś i jest z siebie dumny, a w nagrodę dziewczyna się z nim przespała. Więc typowa klisza, ale trzeba to zobaczyć dlaczego to jest coś innego. Dostajemy też akcję z punktu widzenia głównych złych,

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

A jak komuś nie podobał się wątek z meteorytem z części 1 to mam złą wiadomość, bo w dwójce jest mocno rozwinięty i film zamienia się w SF klasy Z z elementami czarnej komedii. Widać że Netflix sypnął kasą, bo efekty specjalne wyglądają lepiej jak w jedynce, jest jeszcze bardziej krwawo i brutalnie, czasami są naprawdę pojechane sceny.

 Może przesadzę, ale dla mnie ta dwójka polskiego slashera, to takie trochę dzieło jak Malignant Wana, tylko że u Wana przez jakiś czas było dość poważnie, a tutaj od początku komedia miesza się z horrorem, SF, ale w obu filmach, w ostatnim akcie, twórcy uznali, że pójdą na całość.

W lesie 2 to nie jest jak jedynka, gdzie dominował hołd i nawiązania do różnych filmów (muzyka też jest bardziej różnorodna) tylko slasher, który wydaje się być mocniejszą wersją jedynki, ale w pewnym momencie twórcy odwrócili schematy tego typu produkcji całkowicie. Jak powstanie trójka, to już musi być campowe kino SF i w sumie chciałbym, żeby każdy z filmów był tak różny, jak jedynka od dwójki.

Mecwaldowski niby nie wymawia R, tak jak w jedynce, ale czasami wydaje mi się, że zapomina o tym.

Oczywiście było nawiązanie do innego filmu Wieniawy Wszyscy moi przyjaciele nie żyją. Czekam na crossover:)

Podniosę ocenę o jeden punkt za ostatni akt, który jest tak absurdalny, ale sprawił mi tyle zabawy, że oceniam na 7/10.
« Ostatnia zmiana: Października 28, 2021, 01:42:53 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #503 : Listopada 01, 2021, 09:48:47 »

Halloween Kills (2021)

Ok, w zasadzie powinien istnieć wątek o całej serii, ale słabo chce mi się go teraz tworzyć ;) Zresztą ten konkretny film, zgodnie z nazwą tematu, tematu warty nie jest ;) Nawet będąc co najwyżej umiarkowanym fanem serii (jak i slasherów w ogóle) nie spodziewałem się tak słabego filmu. Po pierwsze - za bardzo próbuje ogrzać się w cieple oryginału, wracając do postaci, które w filmie z 1978 roku pałętały się po drugim i trzecim planie. Po drugie - w związku z powyższym postaci te dostają dużo czasu ekranowego, a mało tu Laurie. A to jednak jej rywalizacja z Myersem napędza najlepsze filmy w serii. Po trzecie - nie miałbym nic przeciwko nowym bohaterom, gdyby wniosły one coś istotnego do serii. Tak jednak nie jest. Dawno nie widziałem takiej zgrai kompletnie bezużytecznych bohaterów, którzy momentami zachowują się wybitnie kretyńsko. Policjanci, którzy nie potrafią strzelać, szeryf, który pałęta się tylko z przejętym wyrazem twarzy nie potrafiąc nad niczym zapanować. No i banda żądnych zemsty Januszów, którzy jak przychodzi czas działania, nie potrafi nawet sprawnie wyjść z samochodu, za to niszczy wszystkie jego szyby, umożliwiając dojście Michaleowi. Ok, wiadomo, to slasher i zawsze trafi się jakiś kretyn. Ale takiej ich nawałnicy się nie spodziewałem. Po czwarte - coś, co mnie zawsze w serii irytowało - niezniszczalność Michaela. To już lepiej byłoby z niego zrobić zombie, jak zrobiono ostatecznie z Jasonem Vorheesem, bo naprawdę ciężko to wszystko przełknąć. Po piąte - film próbuje filozofować na tematy zła, ale w zderzeniu z kretyńską fabułą wybrzmiewa to nienaturalnie i zwyczajnie głupio. Po szóste - ktoś wpadł na pomysł, by zmienić nieco naturę Michaela. Ten, wiadomo, w tańcu się nigdy nie p**l, ale zabijał i odchodził. W tym filmie inscenizuje w różny sposób zwłoki, co niby jest fajne, ale do tej postaci kompletnie nie pasuje. Pewnie znalazłbym jeszcze jakieś "po siódme" i "po ósme", ale zwyczajnie nie chce mi się już o tym gniocie pisać.

Generalnie - film sprawia wrażenie "dzieła" na przeczekanie do właściwej kontynuacji, jaką będzie przyszłoroczne "Halloween Ends". Oby faktycznie był to koniec (w co nie wierzę). 3/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #504 : Listopada 01, 2021, 15:13:39 »

Halloween Kills (2021)

 Dawno nie widziałem takiej zgrai kompletnie bezużytecznych bohaterów, którzy momentami zachowują się wybitnie kretyńsko. Policjanci, którzy nie potrafią strzelać, szeryf, który pałęta się tylko z przejętym wyrazem twarzy nie potrafiąc nad niczym zapanować. No i banda żądnych zemsty Januszów, którzy jak przychodzi czas działania, nie potrafi nawet sprawnie wyjść z samochodu, za to niszczy wszystkie jego szyby, umożliwiając dojście Michaleowi. Ok, wiadomo, to slasher i zawsze trafi się jakiś kretyn. Ale takiej ich nawałnicy się nie spodziewałem.

 Po czwarte - coś, co mnie zawsze w serii irytowało - niezniszczalność Michaela. To już lepiej byłoby z niego zrobić zombie, jak zrobiono ostatecznie z Jasonem Vorheesem, bo naprawdę ciężko to wszystko przełknąć.


Z tym, że bohaterowie w slasherach są idiotami, to dla mnie taki schemat tego gatunku, tzn oni są nieświadomi tego, że robią głupie rzeczy, bo w świecie slasherów, to jest logiczna reakcja, tak sobie zawsze tłumaczę, a z tego co słyszę o tym filmie, który pewnie niedługo nadrobię, poszli całkowicie w idiotyzm bohaterów.  Choć szacunek za tytuł, który nie oszukuje, czyli skupia się na zabijaniu.

A co do niezniszczalności to można powiedzieć tak chyba o każdym głównym bohaterze (antagoniście) slasherów, że z każdym kolejnym ciosem jaki zbierają, z każdą kolejną kulą, przejechaniem, potrąceniem, każdy z tych złych z każdym kolejnym filmem jest coraz silniejszy. Po prostu jakby siły nabierali coraz większej z każdym kolejnym ciosem.

A tak na serio to ja doceniam film Carpentera, ale zawsze wolałem dwójkę , tą szpitalną część z Lee Curtis, oraz poprzedni powrót Lee Curtis do franczyzy czyli H20, które było świetnym zamknięciem jej historii i Michaela (ale potem powstało okropne Halloween Ressurection czy jakoś tak). Nie widziałem chyba tylko trójki, choć podobno dobra rzecz, choć nie powiązana.

A z tej nowej trylogii to przyznam, że nie rozumiem zachwytów i popularności jedynki, która  była średniakiem. No i właśnie Jamie Lee Curtis o wiele lepiej wypadła w poprzednim powrocie, jak już wspomniałem.

A tak szczerze to dla mnie są najlepsze filmy te dwie produkcje Roba Zombiego o Myersie. Ale nawet nie jedynka,  która jest dobra, tylko dwójka (i to obie wersje, tzn dircut i kinówkę bardzo lubię). Przede wszystkim to są jedne z niewielu slasherów, w których każdy cios jaki zadaje Myers to dosłownie wbija swoje ofiary w ziemię, mnie aż bolało, jak oglądałem jak męczy swoje ofiary, jak rzuca swoimi ofiarami jak szmatą. Taki jest skurw... z niego w tych filmach. W tylko tych filmach mnie przeraża mój imiennik.

No i też doceniam te dwa filmy za to, że bohaterom kibicuję, współczuję, wkurzają mnie. Więc jeśli jakaś postać zginie to jest mi przykro, a w slasherach mam na to wywalone, np. pamiętam scenę, chyba z dwójki Zombiego (a mam mieszane uczucia do jego innych filmów, są słabe, średnie i dobre), jak przyjeżdża szeryf na miejsce przestępstwa, gdzie zginęła bliska mu osoba i to jak zagrał aktor, ile emocji w tej scenie jest.

p.a. lepiej już było obejrzeć W lesie dziś nie zaśnie nikt 2 o którym wcześniej napisałem, bo nawet jakby Ci nie podszedł, to jest to film, który zapamiętałbyś na długo przez to co się tam wyprawia :D
« Ostatnia zmiana: Listopada 01, 2021, 15:17:33 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #505 : Listopada 01, 2021, 15:21:16 »

A ja właśnie do nadrobienia mam te dwa filmy Roba Zombie, których nie chciałem mieszać z hm... oryginalną linią. Inna sprawa, że w poprzedniej części wyparli się absolutnie wszystkich sequeli, chyba nawet dwójki, co jest jednak nieco dziwne. Ja jednak wolę przedostatnią część od H20, choć tamta też miała swoje plusy.

A trzecia część "Halloween" uzmysławia, że zamiarem nie było stworzenie filmów o Myersie, a raczej o Halloween. I jako taki się świetnie sprawdza. Film ma kiepskie oceny, bo miłośnicy Myersa hejtują ten film, a to jest bardzo fajne filmidło klasy B. Klimatyczne, dość upiorne, idealne na... cóż, na Halloween właśnie.

Co do niezniszczalności. Widzisz, taki Freddy tak czy siak był istotą spoza świata realnego. Jasona dało się pokonać, przecież
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
, dopiero później stał się praktycznie niezniszczalny. A Myers zawsze mnie trochę wkurzał w tym zakresie, zawsze to było takie "zabili go i uciekł". I zirytował mnie finał ostatniego filmu.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
. Wszystkie idiotyzmy jednak bledną przy tym, co oglądałem wczoraj :/
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #506 : Listopada 23, 2021, 13:33:19 »

Freaks (1932)

Artystka cyrkowa rozkochuje w sobie kolegę z pracy, karła Hansa, by móc przejąć jego fortunę. Może to wstyd się przyznawać, ale nie słyszałem o Dziwolągach do niedawna, mimo tego że widziałem lub kojarzę większość klasyków kina grozy sprzed II wojny światowej, ale o tym filmie dowiedziałem się z halloweenowego podcastu Konglomeratu Podcastowego, w którym m.in. Mando polecali horrory z różnych epok kina, np. lata 30, 40, itd.

 Jak doczytałem po seansie Dziwolągi wywołały gównoburzę za premiery, choćby dlatego powinienem słyszeć o tym filmie, który bardzo skrócono co widać po czasie trwania, bo trwa tylko godzinę, a chyba dłuższych wersji nigdzie nie ma. Film był zakazany przez chyba 30 lat, uważany był przez ówczesną widownię za dzieło chore i zwyrodniałe, co przyczyniło się do upadku kariery reżysera, który wcześniej odniósł sukces Dracula z Belą Lugosi. Domyślam się, że wywołał też zamieszanie przez to, że większość ról grają prawdziwi artyści z teatru osobliwości, którzy cierpią na różne przypadłości, więc mamy np. prawdziwą kobietę z brodą, karłów, mężczyzn bez różnych kończyn, np. osobę bez rąk i nóg, która porusza się jak gąsienica,  dzieci z deformacjami. No i nie grają źle, całkiem dobrze sobie poradzili, a największymi łajdakami okazują się ci, którzy wyglądają normalnie. No i świetni są Henry Victor, a zwłaszcza Olga Baclanowa, w rolach głównych złych. Szczególnie Baclanowa grająca kobietę, która wykorzystuje niskiego Harla, rozkochuje go w sobie by przejąć jego fortunę. Koniec końców czeka ją sroga zemsta. Fabuła jest bardzo prościutka, ale mimo tego jak to krótki film, to jakbym nie wiedział jak to ocenzurowana produkcja, to nawet bym nie zauważył.
 
Postawię 7/10, nie tylko za to jak to ważny i przełomowy film jest jeśli chodzi o kino grozy, choć wielu uważa że to nie jest horror. Bo rzeczywiście to bardziej dramat/obyczajówka o cyrkowcach, dopiero w końcówce kino zemsty z  elementami horroru, ale jest wiele scen niepokojących. A co najważniejsze nie oglądało się jak ramotki, w ogóle  film się nie postarzał, nie odrzuca realizacją, aktorstwem. Niektórzy są drewniani, ale wiadomo że to prawdziwi artyści z teatru osobliwości. Na dodatek miałem wiele skojarzeń ze współczesnymi produkcjami,np. kultowym odcinkiem Archiwum X Humbug też o cyrkowcach-dziwolągach i z American Horror Story Freak Show.

Halloween Kills (2021)

Nie jestem jakimś wielkim fanem cyklu z Michaelem Myersem. Nie widziałem wszystkich filmów. Oczywiście oryginał Carpentera doceniam, ale wolę dwójkę, tą z akcją w szpitalu, a pozostałych części, bez Jamie Lee Curtis, to nawet nie pamiętam, które widziałem, a które nie. Widziałem za to wszystkie filmy, w których wracała Jamie Lee Curtis do tej franczyzy, więc Halloween 20 lat później (to był siódmy film) i kontynuację  tylko  filmu Johna Carpentera  sprzed paru lat, która kasuje wszystkie filmy poza pierwszym filmem. Więc można film z 2018 uznać za Halloween 1.5.

Film odniósł taki sukces, zarobił dużo kasy i spotkał się z tak dobrym przyjęciem, że nie trzeba było długo czekać, aby twórcy ogłosili powstanie sequela Halloween z 2018, co od razu dwóch części, gdyż całość ma być trylogią. Ale przyznam, że ja nie do końca rozumiem zachwytów nad filmem, dla mnie to był typowy średnio przyzwoity slasher. A nawet rolę Jamie Lee Curtis uważam za lepszą w poprzednim powrocie Laurie jak i całościowo Halloween 20 lat później z 1998 roku uważam za lepszy film jak dzieło Davida Gordona Greena.

A co do nowej dwójki to tytuł nie oszukuje, bo w tym filmie liczy się tylko zabijanie. Rola Lee Curtis jest ograniczona, bo przez wydarzenia z poprzedniego filmu Laurie jest uziemiona, leży w szpitalu, a głównym bohaterem są mieszkańcy miasteczka, w tym postacie, które zgaduje, bo już nie pamiętam tak dobrze pojawili się w pierwszym i drugim klasycznym Halloween. Ale nie wiem czy to grają ci sami aktorzy, co w filmach sprzed lat. Tak myślę, że też bohaterowie z dwójki przewijają się w Halloween Kills, bo na końcowych napisach jest informacja, że w filmie wykorzystano sceny z Halloween Carpentera i Halloween II. No i początek, a dokładnie sceny, które są jakby kontynuacją filmu Johna Carpentera to jechanie na nostalgii dla fanów tego cyklu, ale wyszło całkiem dobrze.

Doceniam pomysł, że mieszkańcy się wkurzają, mają dość złej sławy miasteczka, i postanawiają załatwić psychola co nie będzie takie łatwe, ale chyba nie doceniają poziomu inteligencji swoich widzów twórcy, bo padają dialogi typu - co morderca z nami zrobił, jesteśmy tacy jak on, itd. Więc fabuła prosta jak budowa cepa, jak to w slasherach. No i tym razem morderstwa są bardziej krwawe i mocne, bliższe temu jak pokazywał Zombie w swoich filmach (zresztą podobnie jak w filmie Zombiego też widzimy mordercę bez maski). A jak to bywa z mordercami w slasherach, każdy kolejny cios i każda kolejna ofiara przyczynia się do tego, że Myers jest coraz silniejszy. Z tego filmy tego typu są znane, że z każdym kolejnym filmem mordercy stają się kozakami, których coraz trudniej zabić.

W Halloween Kills praktycznie od początku pokazywany jest jak siła, jak zło, którego nie da się powstrzymać. Oczywiście jak w większości slasherow, większość bohaterów zachowuje się strasznie idiotycznie, ale nawet jak na konwencję tego gatunku to np. nie rozumiem zachowania czarnoskórego małżeństwa z początku filmu, a dokładnie chodzi mi o żonę, która po tym jak mąż ledwo żyje, nie przeżyje to biegnie do drzwi i myślałem żeby uciec, a Myers idzie wolno, ale nie wiem co ona chciała zrobić. Niby powinna drzwi szybko otworzyć i tak myślałem, ale to wyglądało jakby nie chciała wyjść, ale  zamykała te drzwi od środka na wszystkie zamki, i darła się jednocześnie, a przecież zdążyła by wyjść,  albo jest też jedna z najbardziej absurdalnych, nawet jak na slashery, scena śmierci, w której laska zginęła od uderzenia od drzwi od samochodu. W filmie jest sporo humoru, ale nie sądzę żeby akurat te sceny miały być z humorem.

Podsumowując to może nie oceniam tak nisko jak większość widzów, zwłaszcza tych, którzy zachwycili się pierwszą częścią trylogii, bo dla mnie poprzednie dzieło Greena to też był średniak. Ale jednak była tam jakaś fabuła i Lee Curti,s która miała co grać, a tutaj nawet tego nie ma. Jest to taki most łączący jedynkę z trójką. Więc słabszy od filmu z 2018 roku, ale bez przesady. A doceniam sceny z Loomisem w retrospekcjach , przez chwilę pomyślałem, żę to wycięty materiał z Donaldem Pleasance ze starych filmów, a okazało się, że to nowe sceny nagrane z innym aktorem do Halloween Kills. Ocena: 5/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #507 : Grudnia 04, 2021, 01:46:45 »

Old (2021)

Doceniam pomysł na fabułę, czyli na plaży ludzie się starzeją w szybkim tempie, np. w ciągu kilku godzin dzieci zmieniają się w dorosłych, ale tym razem nie będę bronił Shyamalana, bo to jest  zły film, a nie jak np. Wizyta, która była dobrą produkcją, a zebrała mieszane opinie. Reżyser ma swój styl, który widać w każdym jego filmie, np. te dziwne ujęcia kamery na część twarzy bohaterów, z boku, z tyłu głowy, ale to pierwszy film, w którym mi to przeszkadzało i irytowało. Na dodatek, jest to film Shyamalana przy którym nie wiem, czy robi sobie żarty, czy na poważnie kręci, bo ciężko uwierzyć, żeby tak słabo zrealizowany film nakręcił nie wiedząc, jaka fuszerkę odwala, więc pozostaje opcja, że jednak wiedział jak słaba to produkcja i tak nakręcił specjalnie, ale to nie działa jak u Jamesa Wana w Malignant.

 Na dodatek wszyscy aktorzy, a samych dobrych (starszych i młodszych) mamy, np. Gael Garcia Bernal, Rufus Sewell, Alex Wolff, Thomasin McKenzie, Vicky Krieps, Eliza Scanlen, grają beznadziejnie słabo albo nie mają co grać. Gdybym nie widział ich innych ról to po tym filmie pomyślałbym, że to słabi i drewniani aktorzy. Jedyny film, który uważam za naprawdę słaby od Shyamalana to The Happening i dla mnie Old to ten sam poziom (Last Airbender to jedyny jego film, jaki nie widziałem, bo wolałem przed seansem filmu nadrobić animowany serial, a jak już obejrzałem to znakomite dzieło, to nie miałem ochoty oglądać tej samej historii w gorszej wersji ). A co do zwrotu akcji to może być, nie strzelałem na nim facepalmów  tak jak na reszcie filmów. To jaki jest zły film nie jest winą twistu, bo od początku jest to złe dzieło, kiepsko zrealizowane i zagrane. Ocena: 4/10.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #508 : Grudnia 14, 2021, 23:13:09 »

Halloween Kills (2021)

Po filmie z 2018 roku myślałem, że seria nabierze wiatru w żagle i dostaniemy coś jeszcze lepszego niż tamten film. A to jest chyba rozczarowanie roku. Wszystko co udało im się zbudować w tamtej części tutaj wyleciało za okno. Niesamowite ale w tym filmie wszystkim IQ spadło o jakieś 90% :P I ten pomysł, żeby wepchać do filmu postacie, które gdzieś się tam kiedyś pojawiły w oryginale. Takie komiksowe myślenie. Bo takie coś się podoba ludziom oglądającym filmy Marvela to też tak zróbmy. I jeszcze dali im więcej scen niż Laurie i jej rodzinie!  :roll:

Po szóste - ktoś wpadł na pomysł, by zmienić nieco naturę Michaela. Ten, wiadomo, w tańcu się nigdy nie p**l, ale zabijał i odchodził. W tym filmie inscenizuje w różny sposób zwłoki, co niby jest fajne, ale do tej postaci kompletnie nie pasuje.

Masz rację. Mnie się też lampka włączyła jak wytłukł cały zastęp strażaków uzbrojonych w siekiery i piłę do przecinania metalu. W ogóle za dużo w tym filmie starć grupowych. Zupełnie mi coś takiego nie pasuje do Halloween.

Ten film popsuł cały klimat.

4/10 Punkty tylko za niezłe krwawe efekty.
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #509 : Grudnia 19, 2021, 01:45:17 »

Candyman (2021)

Jest to tak naprawdę czwarta część, a nie żaden remake, czy restart, i chyba najlepsza ze wszystkich kontynuacji, ale film Bernarda Rose jest wciąż o wiele lepszy, też w takich elementach jak pokazanie rasizmu, itd, czyli tematów bliskich Jordanowi Peele'owi i też pewnie reżyserce nowej części, która jest dobrą reżyserką, ale widać, że nie interesuje jej w ogóle horror, tylko inne tematy. Sceny horrorowe są klimatyczne, podoba mi się pomysł, że wiele scen gore rozgrywa się w tle, z boku ekranu, albo kamera się oddala, trzeba patrzeć uważnie co się dzieje, ale film mnie ani raz nie przestraszył.

Odniosłem wrażenie, że Nia DaCosta ma gdzieś momenty horrorowe. Ale doceniam realizację, bo wizualnie film wygląda naprawdę dobrze, zdjęcia, montaż, muzyka to profesjonalna robota.  Aktorsko też nie mogę się przyczepić do Yahya Abdul-Mateen'a II (nazwisko ma jak jakiś następca tronu), którego uwielbiam od czasu serialu Watchmen,  ale całościowo to dla mnie produkcja taka na 6/10.

Warto przypomnieć sobie przed nowym Candymanem jedynkę, która się nic zestarzała, jest bardzo klimatyczna, piękna wizualnie i muzycznie, świetnie zagrana i zrealizowana.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #510 : Grudnia 23, 2021, 11:27:18 »

Antlers (2021)

Spodziewałem się czegoś lepszego. Po zwiastunie to myślałem, że to będzie dużo straszniejsze... a pod tym względem jest raczej słabo. Film ma bardzo klimatyczne zdjęcia, pełno tutaj ładnie skomponowanych widoczków surowego, podupadającego amerykańskiego miasteczka. Są też bardzo dobre praktyczne efekty potwora. Tylko za tym nie idzie żadna ciekawa historia. Mało tego, miałem wrażenie, że brakuje tutaj scen. Zmontowane to jest tak żeby się jako tako wszystko trzymało, ale to niestety czuć, że coś tam jest nie tak.

6/10
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #511 : Grudnia 24, 2021, 14:09:33 »

- The Deep House (2021)

Horror o małżeństwie, które interesuje się nawiedzonymi domami. Para nagrywa materiały z miejsc, które zwiedzają i wrzucają do mediów społecznościowych, by podzielić się swoimi odkryciami. Ich kolejnym celem jest  nawiedzony dom we Francji, który znajduje się na dnie jeziora. Przez większość filmu oglądamy jak zwiedzają dom, pływając w nim i nagrywając materiały do swojego programu, czyli trochę jest to found footage, ale na dobrym poziomie. A nie przepada za tym gatunkiem. Przyznam, że nawet za Blair Witch Project nie przepadam, tylko [REC] mi się podobał.

Straszy tutaj wszystko, czyli ryby, unoszące się stoły, krzesła, i oczywiście są też zjawiska paranormalne. Jest coś oryginalnego w tym jak złe siły/duchy/demony atakują, bo poruszają się dość wolno (nie pływają żabką ani na plecach, sorry za suchar)przez to, że akcja dzieje się pod wodą.  Wizualnie film całkiem dobrze się prezentuje, widać że sporo scen kręcono pod wodą. Film ma klimat i trzyma w napięciu, no i polubiłem bohaterów. Ogląda się dobrze, choć to nie jest aż tak oryginalna produkcja jakby mogło by się wydawać. Można było z tego pomysłu wyciągnąć jeszcze więcej, ale na tyle dobrze się bawiłem, że postawię  7/10. Dziwne, że na taki pomysł nie wpadł James Cameron, który ma bzika (łagodnie mówiąc), na temat mórz i oceanów, podwodnych klimatów.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #512 : Stycznia 22, 2022, 01:43:20 »

HAL9000 ja mam trochę lepsze wrażenia z Antlers , postawiłbym 7/10. Choć rozumiem czemu film zbiera mieszane recenzje i wkurza widzów. Obstawiam, że dlatego, bo film traktuję się bardzo poważnie, porusza poważne tematy, jak narkomania, molestowania seksualne, bicie dzieci,  a głównym złym jest Wendingo, stwór z mitologii Indian.

Poroże to jest tak naprawdę film o traumach i lękach, molestowaniu seksualnym i  przepracowywaniu lęków z dzieciństwa, więc dostałem jedną wielką metaforę, horror z drugim dnem, połączoną ze stworem z wierzeń indianskich. Nie do końca działa połączenie  tak poważnych tematów z horrorem. No i te finałowa walka z Wendingo wyszła tak sobie, choć sam stwór wygląda dobrze, jeśli chodzi o efekty specjalne, ale ja lubię horrory, w których stawia się na klimat i akcja toczy się bardzo wolno, a ekipa za i przed kamerą odwaliła dobrą robotę. W końcówce film trochę się psuje, tzn za łatwo idzie walka ze złym, ale podobał mi się.

Zaskoczyło mnie Poroże tym, że to produkcja Scotta Coppera, który do tej pory nakręcił kilka dobrych filmów, ale z horrorami jeszcze nie romansował. Copper to facet od muzycznego dramatu Szalone Serce z Jeffem Bridgesem, thrillera Out of the Furnance z Balem i Harrelsonem, Black Mass, czyli jeden z ostatnich filmów, w którym Johnny Depp ma co grać i dobrze gra gangstera (choć znowu ukryty pod charakteryzacją, przez którą wygląda jak Drakula), czy jeden z najlepszych westernów ostatnich lat Hostiles z Balem i Wes Studi. Jest to reżyser, który za nic nie kojarzy mi się z horrorami, tylko ciężkimi i ponurymi filmami. No i takie jest Poroże, które ogląda się trochę jak dwa filmy w jednym, które nie do końca się chcą łączyć mimo drugiego dna.

Reżyser jak zawsze odwalił dobrą robotę, film ma KLIMAT, i jest świetnie zagrany przez chłopaka w roli głównej. No i przez Keri Russell, w roli nauczycielki, która podobnie jak reżyser nie kojarzy mi się z horrorami, tylko z rolami takimi jak w doskonałym serialu The Americans, gdzie świetnie zagrała radziecką agentkę mieszkającą w USA w latach 80.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 22, 2022, 01:52:23 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #513 : Stycznia 25, 2022, 01:16:19 »

- Last Night in Soho (2021)

Eloise, dziewczyna zafascynowana latami 60, przyjeżdża do Londynu, gdzie zamierza studiować by zostać projektantką mody. W tajemniczych okolicznościach przenosi się do lat 60 i jest świadkiem historii Sandy, która marzy o byciu znaną piosenkarką. Ale okazuje się, że Londyn lat 60,  to nie jest tak wspaniały świat, jak Eloise się wydawało.

Lubię filmy Edgara Wrighta, też te ostatnie, które zachwycają mnie realizacją, stroną wizualną i muzyczną, jak te elementy są idealnie zgrane ze sobą, co widać np. w Baby Driver, który oglądalo się jak muzyczny film, w którym akcja była idealnie połączona ze ścieżką dźwiękową. No i podobnie jest z Ostatniej nocy w Soho, który po świetnych trailerach zapowiadał hołd dla kina grozy, głownie dla giallo, a moim zdaniem to właśnie elementy kina grozy są najsłabsze, bo jako horror film w ogóle nie działa. Ja bym powiedział, że to nie jest horror, ale muzyczny thriller z elementami kina grozy, który ogląda się dobrze dzięki talentowi Wrighta, jego ekipy i aktorów. A mamy tutaj jedne z najlepszych aktorek młodego pokolenia, czyli Thomasin MacKenzie i Anyę Taylor-Joy, Matta Smitha, a ze starszego pokolenia Terence Stampa i w ostatniej swojej roli Diana Rigg.

Anya Taylor-Joy potwierdziła kolejny raz, że jest prawdziwą muzą, i nawet w roli, w której za wiele do grania nie ma, bo o o Sandy nie wiemy nic, poza tym, że potrafi śpiewać (Anya zaśpiewała piosenki w filmie) i tańczyć, chce zrobić karierę, ale dzięki talentowi i charyzmie Joy kibicuje się bohaterce. Ale Anyi jest mniej jak można by wywnioskować z trailerów, to Thomasin jest najważniejsza i równie dobrze wypadła, co Anya, choć gra jej przeciwieństwo, cichą myszkę i introwertyczkę, która unika znajomych ze studiów, woli mieszkać w starym domu, a nie w akademiku.

Fajnie że Matt Smith ma coś do grania, że w końcu wybił się i gra nie tylko w serialach po rolach w Doktorze Who i The Crown, ale i tak uważam, że kino amerykańskie wciąż nie ma pomysłu na tego utalentowanego Anglika. Choć akurat Ostatniej nocy w Soho to akurat produkcja angielska. Terence Stamp ma małą rolę, ale dobrze wypadł. A rola Rigg jest pełna klasy i jest jej więcej jak się spodziewałem. Pani Diana Rigg ma co grać i świetnie się spisuje, zwłaszcza w scenach z młodziutką MacKenzie. Jest jeszcze chłopak grający jedyną przyjaźnie nastawioną osobę do Eloise i wypadł też całkiem dobrze.

Wspomniałem o stronie wizualnej i jestem naprawdę zachwycony. Wystarczy wymienić choćby pierwszą scenę w latach 60 i scenę pierwszego tańca Joy/MacKenzie i Smitha, jak ta sekwencja została nakręcona, zmontowana. Świetne są te wspólne występy bohaterek granych przez Joy i Mackenzie. Muzycznie też jest super, zwłaszcza jak lubicie klasyki z lat 60, ale też muzyka jak to u Wrighta odgrywa swoją rolę, nie są tylko po to bo fajnie brzmią. Początkowo piosenki dla bohaterki są jak ucieczka od problemów i rzeczywistości, a z czasem stają się sygnałem ostrzegawczym przed tym czego jest świadkiem. Choć można zapytać, czy na pewno jest świadkiem, a może tylko to jej wyobraźnia?

Ostatniej nocy w Soho to dobry muzyczny dreszczowiec z elementami kina grozy, ale też fabularnie to nie jest łamigłówka, tylko prosty film. Choć wiem, że wielu rozczarował przez dwa twisty z koncówki. Przyznam, że pierwszego, związanego z Terence Stampem nie odgadłem, choć to nie było trudne, ale za to tego drugiego, za który obrywa się filmowi, to zgadłem. No i też mi się podobał. Ale przyznam, że mam inny problem z zakończeniem jak zwrot akcji, bo nie jestem pewien, co takiego Wright chciał przekazać tym twistem i tym co potem się dzieje, do czego to był komentarz? Mam taki problem z finałem, że nie wiem jak go interpretować. Film można uznać przez zakończenie trochę jak kolejne dzieło komentujące  MeToo, albo dzieło przeciwko MeToo, zależy jak interpretuje się wydarzenia.

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

 Ale niezależnie od tego co reżyser miał/nie miał na myśli to podobało mi się. Ocena: 7.5/10.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 25, 2022, 02:08:57 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #514 : Stycznia 25, 2022, 08:47:39 »

Widziałem jakiś czas temu, odrobinę się rozczarowałem. Ogólnie bardzo stylowy film, pięknie nakręcony i świetnie zagrany (przy czym mi najbardziej podobała się Thomasin McKenzie), na wielu poziomach oryginalny. Ale gdzieś tam pod spodem czai się jednak banał i dość szablonowa historia. Czyli do jakiegoś stopnia przerost formy nad treścią. Tak czy siak, jeśli weźmiemy pod uwagę całą, szeroko pojętą grozę w kinie, to w ubiegłym roku chyba nic lepszego nie powstało. 6,5/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #515 : Stycznia 26, 2022, 21:55:38 »

The Night House (2020)

Dobre kino grozy, które przez większość seansu ogląda się jak dramat o żałobie po samobójstwie męża połączony z czymś na kształt kryminału, w którym żona próbuje odkryć co stało za odebraniem sobie życia przez jej faceta, który wydawał się kochać żonę nad życie, wielbił ją, i nie rozumie dlaczego zrobił to co zrobił. Z czasem okazuje się, że mąż mógł mieć kilka tajemnic, o których ona nie wiedziała. Podoba mi się to jak film umiejętnie i subtelnie  bawi się schematami kina grozy, np. jak widzimy pewną postać w domu, to doceniam pomysł za to jak jest pokazana, czyli tak akurat układają się cienie z elementów scenografii domu, że wydaje się, że widzimy razem z bohaterką coś w jej domu.

Przez większość seansu to jest dramat i kryminał, horroru jest bardzo mało, dopiero w końcówce wchodzi horror na pełnej, ale dzięki dobrej reżyserii, zdjęciom, muzyce i świetnej Rebecce Hall ogląda się z zainteresowaniem od początku do końca. Film też nie przesadza z jumpscarami, jest ich mało, a jak się pojawiają, to są zrobione w ciekawy sposób. A nie przepadam za jumpsarami, bo to jest leniwe zagranie w kinie grozy, wiadomo że każdy się przestraszy, zawsze się podskoczy.

Podoba mi się też cała intryga, która ma związek z pewnym wypadkiem z przeszłości. Fabuła jest ciekawie pomyślana, a nie chodzi tylko o to, że mąż miał różne tajemnice o których żona nie wiedziała. Ale też film jest tak dobrze napisany, że każdy się domyśli o co tak naprawdę chodzi.  Ocena: 7/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #516 : Stycznia 29, 2022, 00:29:47 »

Titane (2021)

Nie przepadam za Mięsem, albo inaczej, widziałem mocniejsze filmy, a słyszałem że ludzie mdleli w kinie i jak obejrzałem to pomyślałem - o co tyle hałasu, jak to był średni artystyczny francuski film wykorzystujący elementy kina grozy. No i podobnie mam z Titane, ale tym razem bardziej podobała mi się ta mieszanka gatunków, a mamy np. body horror, kino w stylu Cronenberga, Lyncha, Refna, melodramat, technothriller i długo można wymieniać.

Film ciężko zaklasyfikować gatunkowo, ale muszę przyznać produkcji, która zdobyła Złotą Palmę w Cannes, że to film ciekawy, intrygujący, ale też taki od którego można się odbić. Choć może zabrzmię, jak nie czuły widz, bo nie było tutaj scen tak mocnych, żebym odwracał wzrok. Wiem, brzmię jak zblazowany widz, który już wszystko widział. Są mocne sceny, przy których jęknąłem, ale ja tak mam, gdy pokazywane jest jak się krzywdzi ludzkie ciało, samego siebie, ale to nie są sceny jak np. z tego horroru o ludzkiej stonodze. Są też dziwne sceny jak seks kobiety z samochodem, świetna sekwencja, tylko że u Olivera Stone'a już coś podobnego było.

To jak się mówi o Titane, jak to mocny film, to wyobrażałem sobie, że będzie właśnie bardziej brutalny. Ale to nie oznacza, że pojechane sceny nie działają bo działają, czułem się nieswojo w paru momentach. Gratuluję  Julii Ducournau, bo to produkcja zrobiona z polotem, świetnie się reżyserka bawi gatunkami i tworzy z nich swój własny gatunek filmowy. Nic nie zgrzyta w przejściach między sekwencjami jak z body horroru w melodramat. Zdjęciowo i muzycznie film zachwyca, podobnie jak aktorsko. No i właśnie debiutująca Agathe Rousselle w roli Alexi, dziewczyny z płytką tytanową w głowie, to jest największy plus Titane.

Uważam że gdyby nie jej gra, to film nie oglądałoby się tak dobrze. Alexia fascynuje, mimo tego, że to nie jest dobra osoba, co wiemy od początku filmu. Tak Agathe Rousselle trzyma przy ekranie widza. Jej rola to jest nowy poziom fizycznego aktorstwa. Równie dobry jest Vincent Lindon w roli strażaka, który stracił syna. Świetnie się razem uzupełniają. To jest porąbany film, ale widziałem bardziej porąbane filmy, np. Tetsuo - człowiek z żelaza, i dlatego nie postawię więcej jak 7/10. Żebym był dobrze zrozumiany to dobra produkcja, o wiele lepsza od Mięsa, doskonale zrealizowana i zagrana, i czekam na kolejne filmy Juli Ducournau, zarówno jak zrobi jadące po bandzie, tak jak Mięso i Titane, ale też jak nakręci coś normalnego, to też sprawdzę.  
« Ostatnia zmiana: Stycznia 29, 2022, 00:31:57 wysłane przez michax77 » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #517 : Lutego 14, 2022, 10:08:09 »

Kimi (2022)

Steven Soderbergh co rok sporządza listę filmów, które obejrzał w poprzednim roku. Z tej najnowszej wynika, że w 2021 dwa razy oglądał Panic Room, Finchera. I już wiem dlaczego :D Po pierwsze Kimi to film napisany przez Davida Koepp'a (scenarzystę Panic Room), który opowiada o informatyczne analizującej dane z urządzenia o nazwie Kimi... czyli taka Alexa od Amazona ;) I jedno z nagrań które odsłuchuje wskazuje na to, że doszło do morderstwa kobiety. Zaczyna drążyć i... reszty nie będę zdradzał. Napiszę tylko, że duża część akcji dzieje się w mieszkaniu głównej bohaterki i mamy też motyw home invasion. Czyli Steven chciał zobaczyć jak mistrz poradził sobie w tym samym temacie, więc oczywiście sięgnął po film swojego dobrego kumpla ;) I bardzo dobrze bo Kimi mi się podobało :faja: Czuć tu Finchera, jest też oczywiście Hitchcock i Okno na Podwórze... i odrobina Coppoli czyli motyw jak z Rozmowy (gdy bohaterka analizuje nagranie).

Wybitne dzieło to to nie jest, szczególnie początek jest bardzo niemrawy ale jak się już zaczyna dziać to film trzyma do końca. Zaliczę ten film do kolejnych dziwnych eksperymentów Soderbergha... ale do tych udanych  :) Widać, że miał frajdę z wymyślania jak pokazać tę historię. Ładne zdjęcia i ciekawy sound design na duży plus.

7/10
« Ostatnia zmiana: Lutego 14, 2022, 10:17:04 wysłane przez HAL9000 » Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #518 : Lutego 18, 2022, 09:41:48 »

Death on the Nile (2022)

Czyli kontynuacja nieźle przyjętego przez publiczność Morderstwa w Orient Expressie z 2017 roku. Jak ktoś lubi tamten film to z tego też powinien być zadowolony... ale trochę mniej  :D Obsada nie jest już tak naładowana gwiazdami jak w tamtym filmie, intryga trochę bardziej przewidywalna no i mam wrażenie, że komputerowe widoczki Egiptu za bardzo rzucają się w oczy... ale i tak ogląda się to wszystko w miarę przyjemnie. Z całej obsady najlepiej wypadła Emma Mackey, której nigdy wcześniej w niczym nie widziałem. Ma takie wejście, że wróżę jej szybką karierę filmową. Powiem nawet, że przyćmiła w tym filmie Gal Gadot.

6.5/10
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #519 : Lutego 19, 2022, 00:17:26 »

Death on the Nile (2022)

Czyli kontynuacja nieźle przyjętego przez publiczność Morderstwa w Orient Expressie z 2017 roku. Jak ktoś lubi tamten film to z tego też powinien być zadowolony... ale trochę mniej  :D Obsada nie jest już tak naładowana gwiazdami jak w tamtym filmie, intryga trochę bardziej przewidywalna no i mam wrażenie, że komputerowe widoczki Egiptu za bardzo rzucają się w oczy... ale i tak ogląda się to wszystko w miarę przyjemnie. Z całej obsady najlepiej wypadła Emma Mackey, której nigdy wcześniej w niczym nie widziałem. Ma takie wejście, że wróżę jej szybką karierę filmową. Powiem nawet, że przyćmiła w tym filmie Gal Gadot.

6.5/10


A jakoś tak wyszło, że przynajmniej dwójka z aktorów z tego filmu, który był wielokrotnie przekładany, ma nie najlepszą prasę i akurat ci, którzy grają parę czyli Hammer i Gadot. Pierwszy z powodu wiadomych oskarżeń, więc
nie chcą go obsadzać w Hollywood, ale też Gadotka przez zaśpiewanie piosenki Lennona ze znajomymi w czasie epidemii i wpisy w mediach społecznościowych dotyczące konfliktu zbrojnego z udziałem Izraela, jaki ma do tego stosunek, to przyjęte było słabo.

Emma Mackey to jest gwiazda netflixowego hitu Sex Education, dorównuje reszcie obsady, w tym Gillian Anderson, więc nie dziwi mnie że to dobra aktorka. No i od czasu właśnie tego sukcesu serialu nazywana jest kopią Margot Robbie, a nawet sama Robbie komentowała podobieństwo Mackey do niej, że nie gra w SE.  Zresztą były też artykuły jak zadebiutowała 1 seria kilka lat temu, że Margot Robbie nie gra w Edukacji Seksualnej, a wielu myliło tą angielską aktorkę z Robbie.

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=TiO2cmprcqQ" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=TiO2cmprcqQ</a>

 A to że przyćmiła Gadotkę, to akurat nic trudnego. Po ostatnich rolach Gal Gadot (WW 84, co za trauma), to jestem ciekaw jak długo  uda się jej utrzymać karierę na wysokim poziomie, na szczycie, czy może z czasem, czym więcej będzie grać to przestanie być takim drewniakiem jak jest teraz. Zaznaczam że lubię ją, ale aktorką jest naprawdę słabą. W pierwszym WW była urocza i tyle, a w drugim WW nawet jej urok niewiele pomógł.

Są sytuacje takie, gdy aktorka/aktor jest coraz lepsza z wiekiem. No  i ciekawi mnie, czy to będzie akurat ten przypadek, że jak będzie miała 40-50 lat to się wyrobi aktorsko i nie będzie jechać tylko na swojej urodzie i uroku osobistym,czy taki jak np. Keanu Reevesa, który cały czas jest aktorem z ograniczonymi możliwościami, ale wszyscy go tak kochają, też za to jakim wydaje się być człowiekiem i przez to co przeszedł, że wiele mu wybaczają na ekranie, w sensie to jak gra.

 A może Gal Gadot to będzie za kilkadziesiąt lat jedna z tych aktorek, której uroda zniknęła i w Hollywood uznają, że jest za stara by grac laski na pierwszym planie, a do ról mam i babć się nie nadaje, bo jest zbyt słaba aktorsko. Jestem naprawdę ciekaw w jaką stronę pójdzie jej kariera, zwłaszcza że w przypadku kobiet, Hollywood jest okrutne. Są oczywiście przypadki aktorek, które cały czas grają i dostają ciekawe propozycje, mimo wieku, a nie znikają, jak się postarzeją, ale są też aktorki, które kiedyś były gwiazdami, a dzisiaj grają drugi plan, trzeci plan w filmach albo serialach, albo calkowicie znikają z ekranów, bo widzowie i Hollywood o nich zapominają. No i wydaje mi się że te kobiece gwiazdy, których kariera upadła w przypadku płci pięknej jest więcej, co jest oczywiście okrutne i przykre. U facetów bycie gwiazdą i granie w ciekawych filmach trwa dłużej jak u kobiet, taka jest niestety prawda.
« Ostatnia zmiana: Lutego 19, 2022, 00:50:04 wysłane przez michax77 » Zapisane
Strony: 1 ... 24 25 [26] 27 28 ... 34   Do góry
Drukuj
Skocz do: