Dla mnie osobiście ten film to porażka.
Już nie pamiętam kiedy sie tak wynudziłem na filmie grozy. Ten film sie ciągnie jak flaki z olejem.
Ocena - 10 na 10!!
-10/10 to ostra przesada, ale fakt faktem, film do najlepszych ani najciekawszych zdecydowanie nie należy, a i grozy w nim niewiele, albo raczej po prostu nie udzieliła mi się, bo przecież sam temat filmu przerażający.
"After.Life" dałabym jakieś 4-4,5/10.
Sam punkt wyjścia historii bardzo ciekawy, od razu przypadł mi do gustu i zaciekawił i dlatego też zabrałam się za obejrzenie. Jednak dobry pomysł na główną oś fabularną to za mało, tutaj zdecydowanie nie wystarczył, wszystko inne zawiodło. Ciekawa koncepcja z zagraniem z motywem jak z "Szóstego zmysłu" - zamiast chłopca widzącego duchy mamy człowieka rozmawiającego z umarłymi, którzy nie do końca potrafią pogodzić się ze swoją śmiercią, pomimo trafienia do kostnicy, nie są jednak duchami, ale po prostu w jakiś sposób "nieumarłymi", dopóki nie pogodzą się ze swoją sytuacją, nie zrozumieją jej.
Klimat, owszem, jest, a to, że film jest tak spokojny działa na tle innych, pełnych wrzasków, dynamiki i rozbuchanej, radosnej agresji tylko na plus w moich oczach, jednak tutaj przesadzono w drugą stronę - film mimo, że mroczny, to w znakomitej większości niesamowicie nudny, wiele dłużyzn (nie mam zwyczaju "przeskakiwać" jakiś scen, ale tutaj naprawdę wiele samozaparcia kosztowało mnie nieraz powstrzymanie się od przesunięcia trochę akcji) i słabych, jeśli chodzi o ładunek emocjonalny scen, sztucznych nieco, nieprzekonywujących. Miałam też wrażenie, że aktorzy grali jakby...znudzeni. Co poza tym? Nielogiczne dla mnie zachowania bohaterów.
Nie potrafię sobie wyobrazić, żebym mogła dać sobie wmówić, że umarłam, zwłaszcza, że jest wiele momentów, które tym bardziej powinny dać Annie do myślenia - mówi, że nadal odczuwa ból, nie może przenikać przez ściany i robić innych przynależnych duchom sztuczek
, demoluje laboratorium. Nielogiczności w zachowaniu bohaterki jest więcej - chociażby to, o czym mówił wcześniej Stebbins -
zamiast uciec, gdy drzwi były otwarte, z niewiadomych powodów nie robi tego, a gdy ma okazje zaatakować swojego oprawcę i uwolnić się ponownie pasuje. Być może coś pomyliłam, film widziałam już jakiś czas temu, pewne sceny mogły mieć miejsce w znarkotyzowanym przez Eliota umyśle bohaterki i wtedy nielogiczności nie byłyby istotne, przyznam się szczerze, że nie pamiętam, a on chyba faktycznie czymś ją tam ostro szprycował.
Film oceniłabym jednak wyżej, gdyby nie scena z lustrem, mniej więcej w połowie, która dobitnie i jasno pokazuje widzowi, że bohaterka jak najbardziej jest żywa a właściciel domu pogrzebowego gra z nią w jakąś chorą, makabryczną grę. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że chwilę później opowieść nadal próbuje nas zwodzić i podrzucać rożne tropy, niejednoznacznie udając, że do końca nie będziemy wiedzieli jak to było z ta
żywotnością Anny i innych ofiar. Opowieść powinna trzymać nas w napięciu i niepewności do ostatniej sceny, do ostatniego momentu nie zdradzać tak ważnego faktu, a jeśli już zdradziła, to nie próbować robić z odbiorcy idioty. Stąd dziwią mnie dyskusje na temat tego, czy Anna żyła czy nie, jakie widziałam chociażby na filmwebie. Przecież to takie oczywiste...Nawet, jeśli scena przy dużym lustrze kogoś nie przekonała, mamy jeszcze dobitniejszą, gdy Eliot przygotowuje bohaterkę do pogrzebu a ta dostrzega parę na lusterku przed swoją twarzą i mówi "Oszukałeś mnie...". Nie wspominając już o samej ostatniej scenie morderstwa chłopaka Anny.
Reasumując - może to dziwne, że po tym wszystkim co napisałam powiem, że nie uważam tego dzieła za jakąś kompletną debiutową porażkę (staram się w sumie nie brać za bardzo poprawki na fakt, że to debiut, bo film powinien bronić się sam niezależnie od tego, czy jest pierwszym czy dwudziestym filmem danego reżysera, ani tez nie patrzeć nań przychylniej, bo nasza reżyserka, bo Hollywood, bo takie gwiazdy udało się rodaczce pozyskać do projektu...). Nie, debiut to całkiem niezły i mimo wszystko wiążę duże nadzieje z dalszymi poczynaniami reżyserki, bo widać, że stawia na oryginalność i pomysły, gorzej znacznie było tym przypadku z ich realizacją.