Strony: 1 [2]   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Dziewczyna z Tatuażem / The Girl with the Dragon Tattoo [2011]  (Przeczytany 9198 razy)
J1923

*

Miejsce pobytu:
Sto(L)ica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #20 : Stycznia 24, 2012, 21:12:08 »

Cytuj
Dla tych co oglądali... ale już chcą sobie przypomnieć  ;) Rewelacyjne napisy początkowe. Genialne  :]

No kapitalne, ale z całego filmu najbardziej mi się nie podobały  :D Po prostu jakoś nie współgrały z filmem.

Cytuj
Przeczytaj książkę najpierw. Zajmie Ci to max tydzień, bo wciąga. A później spokojnie idź do kina :)
Mi ostatni tom zajął tydzień, a poprzednie niewiele więcej, a nie należę do najszybciej czytających. Lektura wciąga strasznie.

Cytuj
A ja mówię najpierw idź do kina. Rozerwiesz się oglądając świetny thriller
A ja przytaknę, zabrałem z przymusu moją dziewczynę do kina, kręciła nosem, źle się nastawiła, marudziła, a jak tylko film się zaczął to się tak wciągnęła, że nawet słowem nie mogłem się odezwać, bo by mnie zdzieliła wałkiem za zakłócanie odbioru filmu  :D Potem mi nawet podziękowała, że ją zabrałem i powiedziała, że na filmwebie dyszkę wystawi. Przy okazji jednym z argumentów zachęcających na wypad na ten film było to, iż rzekłem, że HAL9000 orzekł film arcydziełem i wystawił mu 10/10, ma skurczybyk dar przekonywania, bo uległa  Anioł

A co do samego filmu, to przede wszystkim olbrzymie uznanie dla Finchera, wykazał się reżyserią, oj wykazał. W ogóle film ma rozmach i wyrazistą wizję. Ciekawe odstępstwa od książki, szczególnie w postaci Salander, której nawet nadano lekko komediowy charakter, oczywiście na plus. Zresztą wyczucie scen to niesamowity plus tego filmu. Kilka wątków naraz, a wszystko wciąga i człowiek się nie gubi. Aktorsko wszyscy poprawnie. Ta Mara to tak mówi normalnie, czy to wykreowała na potrzeby filmu?

Jeśli rzeczywiście Fincher nie będzie kręcił dalszych części to współczuję następcom, bo ustawił bardzo wysoko poprzeczkę, na dodatek zmieniona była trochę treść w porównaniu z książką, co może trochę skomplikować sytuację.
Zapisane

PIŁKA NOŻNA DLA BANDYTÓW!!! Gra jaki to film NOWA LISTA: https://docs.google.com/document/d/1j5W9T3ORWWTjePVR1hwrIwJWa1Yr09A4dkSc_fNJ3E0/edit
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #21 : Stycznia 24, 2012, 21:23:19 »

Przy okazji jednym z argumentów zachęcających na wypad na ten film było to, iż rzekłem, że HAL9000 orzekł film arcydziełem i wystawił mu 10/10, ma skurczybyk dar przekonywania, bo uległa  Anioł

 :haha:

Ta Mara to tak mówi normalnie, czy to wykreowała na potrzeby filmu?

Pracowała nad akcentem ze specjalistą, przeszła też trening sztuk walki, jazdy na deskorolce, jazdy motorem itp.

Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
ciach_eemuu_ciach

*

Miejsce pobytu:
Łaziska Średnie

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Where is Jessica Hyde?

« Odpowiedz #22 : Stycznia 24, 2012, 21:53:41 »

Miałem się wypowiedzieć to to zrobię.

Niesamowicie wierna ekranizacja. Właściwie poza trochę zmienionym zakończeniem i pominięciem jednego romansu wszystko było niemal tak jak w książce. Chyba że o czymś zapomniałem. Film o wiele lepszy od wersji szwedzkiej, która też jakaś tragiczna nie była. Fincher się sprawdził jako reżyser. Pod względem realizacyjnym obraz stoi na bardzo dobrym poziomie. Świetnie zmontowany. O samej historii zawartej w filmie nie ma co mówić bo swoją świetność zawdzięcza rewelacyjnemu materiałowi wyjściowemu. Na plus wierne oddanie książkowego klimatu.

Przejdę do kontrowersyjnej rzeczy... a mianowicie postaci Lisbeth. To jedyna rzecz do której mam zastrzeżenia w filmie. Lisbeth w wykonaniu Mary bardzo dobra, ale czegoś mi zabrakło. Nie wiem, może zadziorności, może bardziej wyeksponowania jej wyglądu... Z drugiej strony taka panna Salander wydaje mi się bardziej realna i żywa. Ogólnie: czepiam się ale nie wiem czego  :]

Cały film na duży plus. Dzięki niemu przypomniałem sobie dlaczego trylogia Larssona jest tak świetna. Z jednej strony mam nadzieję, że Fincher rzuci w diabły kolejne części i zajmie się czymś nowym, bardziej twórczym. Z drugiej chciałbym zobaczyć ekranizację drugiego tomu (mojego ulubionego) w jego wykonaniu.  

Rewelacyjne napisy początkowe. Genialne  :]

Fajne napisy, ale nie wiem czy ulegną zmianie w kolejnych częściach. Niektóre wizje w nich zawarte nawet trochę spoilerują dalsze wydarzenia :D Co do napisów u Finchera. Moim faworytem są napisy początkowe z "Panic Room". Lubię proste pomysły.

Jeśli rzeczywiście Fincher nie będzie kręcił dalszych części to współczuję następcom, bo ustawił bardzo wysoko poprzeczkę, na dodatek zmieniona była trochę treść w porównaniu z książką, co może trochę skomplikować sytuację.

Co było aż tak zmienione w filmie w stosunku do książki aby miało to rzutować na dalsze części? Może pamięć mnie zawodzi (starość), ale jakoś wszystko mi pasowało do tego co czytałem z 2 lata temu :)
« Ostatnia zmiana: Stycznia 24, 2012, 21:55:38 wysłane przez ciach_eemuu_ciach » Zapisane
evening

*

Miejsce pobytu:
Kaer Morhen




« Odpowiedz #23 : Lutego 11, 2012, 14:10:11 »

No to i ja parę słów. W kinie byłam w środę, szwedzkiej wersji nie oglądałam, więc tu nie mam porównania. Popełniłam tylko jeden duży błąd. Nie chciałam iść do kina świeżo po przeczytaniu pierwszej części książki, więc odczekałam ponad dwa tygodnie i dopiero wtedy się wybrałam. Okazało się jednak, że to i tak zdecydowanie za szybko. Bo choć jeśli o klimat, muzykę i zdjęcia chodzi, wszystko to na bardzo duży plus, to niestety fabuła była dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Niby najważniejsze wątki zostały poruszone, ale właśnie. Jedynie poruszone. Ceniłam sobie książkę za to, iż mimo wprowadzenia naprawdę wielu postaci, miałam czas na dokładne zapoznanie się z każdą z nich, miałam szansę samemu starać się rozwikłać zagadkę. Oczywiście rozumiem, że ciężko jest wiernie przenieść siedmiuset stronicową powieść na 3-godzinny film, ale historia przedstawiona na ekranie, w moich oczach naprawdę wiele straciła. Zastanawiam się, czy osoby, które nie czytały wcześniej książki, miały czas i w ogóle możliwość próby odgadnięcia, kto może stać za zbrodnią.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)


Przejdę do kontrowersyjnej rzeczy... a mianowicie postaci Lisbeth. To jedyna rzecz do której mam zastrzeżenia w filmie. Lisbeth w wykonaniu Mary bardzo dobra, ale czegoś mi zabrakło. Nie wiem, może zadziorności, może bardziej wyeksponowania jej wyglądu...


A dla mnie oprócz dobrych zdjęć, muzyki i klimatu, o których wcześniej wspominałam, właśnie postać Lizbeth Salander była jedną z nielicznych, pozytywnych rzeczy w tym filmie. Pewnie trochę przesadzę, ale jak dla mnie, wręcz ratuje tę ekranizację. Kolejny dowód, jak różne są ludzkie gusta. :faja:
Zapisane

Wygra we mnie ten wilk, którego nakarmię.
ciach_eemuu_ciach

*

Miejsce pobytu:
Łaziska Średnie

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Where is Jessica Hyde?

« Odpowiedz #24 : Lutego 11, 2012, 14:39:14 »

A dla mnie oprócz dobrych zdjęć, muzyki i klimatu, o których wcześniej wspominałam, właśnie postać Lizbeth Salander była jedną z nielicznych, pozytywnych rzeczy w tym filmie.

Tylko należy sobie zadać pytanie czy to zasługa Mary czy Stiega Larssona, że stworzył taką postać. Moim zdaniem jednak autora książki. Mara nie pokazała nic nadzwyczajnego. Ja stoję murem za kreacją Noomi Rapace, która bardziej odzwierciedla moje wyobrażenie Lisbeth po przeczytaniu książki :) I po prostu była od Mary zdecydowanie lepsza  :]
Zapisane
evening

*

Miejsce pobytu:
Kaer Morhen




« Odpowiedz #25 : Lutego 11, 2012, 14:54:58 »

Tylko należy sobie zadać pytanie czy to zasługa Mary czy Stiega Larssona, że stworzył taką postać. Moim zdaniem jednak autora książki.

I tu zgadzam się w stu procentach. Zresztą w książce to właśnie postać Salander wywarła na mnie chyba największe wrażenie. A że siedzę aktualnie w całej trylogii, chętnie porównam amerykańską Lisbeth z panią Noomi i podzielę się wrażeniami. :P
Zapisane

Wygra we mnie ten wilk, którego nakarmię.
Paweł Mateja

*




« Odpowiedz #26 : Lutego 14, 2012, 23:31:22 »

Na szwedzkiej wersji kiedyś zasnąłem i nawet nie miałem ochoty oglądać do końca. Bo poza Salander wszystko mnie tam odrzucało. DzT widziałem dwa dni temu i wyszedłem z kina totalnie zachwycony. Teraz najchętniej zobaczyłbym film drugi raz. Fincher jest geniuszem thrillera i wiedziałem, że będzie dobrze - a było nawet lepiej. Świetnie zaadaptował historię, wyciął rzeczy, które szczególnie fabule nie były potrzebne, skompresował ogrom treści w taki sposób, że nie mogę się przyczepić. Salander świetna (i momenty były!), cała reszta obsady też rewelacyjnie dobrana. Dynamika, napięcie, zdjęcia - tylko mogę słodzić. Jeśli mogę się do czegoś czepić, to tylko tego, że film nie był jeszcze z godzinkę dłuższy. Amen, czytać książkę a później wszyscy do kina!
Zapisane
Strony: 1 [2]   Do góry
Drukuj
Skocz do: