Strony: [1]   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Gry z platform 8-bitowych  (Przeczytany 3414 razy)
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« : Sierpnia 27, 2012, 06:45:05 »

Jako że w wątku "stare, ale nadal dobre gry" wymieniane są głównie pozycje, które dla mnie osobiście są raczej nowe ;), postanowiłem założyć wątek o NAPRAWDĘ starych grach ze świata 8 bitów. Czyli, jeśli ktoś miał np. małe Atari, ZX Spectrum, C-64 (lub inny model Commodore), chciałby trochę powspominać, a może i wrócić do tych klimatów - zapraszam :)

A jeśli uda mi się kogoś zachęcić, by po te gry sięgnąć, to już w ogóle będzie fajnie :)

Sam bodaj w 1991 roku, na urodziny, dostałem C-64 :) Niby nie używałem tej maszyny zbyt długo - przeszła w stan spoczynku w okolicach 1995/96 roku - ale piętno odcisnęła mocno ;) Choć w chwilowym zachłyśnięciu się nowoczesnością wywaliłem bądź oddałem komuś mnóstwo rzeczy z tamtej epoki (kasety/dyskietki z grami, okablowanie, czasopisma, etc.), szybko tego pożałowałem :) Na szczęście pod koniec lat 90. odkryłem emulatory i to za ich pomocą ciągle obcuję - z różną częstotliwością - ze światem 8 bitów. Nie mam przy tym wątpliwości, iż istotnym czynnikiem jest tu nostalgia. Tym niemniej z kilkunastu tysięcy gier wydanych na C-64, jakaś ich liczba to wciąż wartościowe gry, o czym świadczą chociażby liczne konwersje na inne platformy, które poza nieco odświeżoną grafiką, oferują dokładnie tą samą rozrywkę, co przed laty.

Na dzień dobry muszę nawiązać do swojego awatara. To postać Inspektora Snide'a z gry The Detective Game, wydanej w 1986 roku. Pomimo upływu wielu lat wciąż mnie fascynującej, choć znam ją na wylot :) Fabuła rodem z kryminałów Agathy Christie - mamy rozwiązać zagadkę śmierci niejakiego Angusa McFungusa. Miejsce akcji - oczywiście stara, angielska posiadłość, zamieszkiwana przez bardzo różnorodną galerię postaci. Snujemy się więc po tym domu, zaglądamy do szuflad czy szaf, rozmawiamy z napotkanymi postaciami, ale morderca nie próżnuje. Trup ściele się gęsto i jeśli czegoś z tym nie zrobimy, nas również spotka ten przykry koniec ;)

Zadanie niby jest proste - znaleźć 10 dowodów i wskazać zabójcę. Ale mi to naprawdę zajęło kawał życia ;) Pamiętam, jak założyłem sobie zeszyt, w którym spisywałem to, co mówiły postacie (swoją drogą wtedy dopiero zaczynałem przygodę z angielskim i ta gra popchnęła moje umiejętności do przodu), wysnuwałem wnioski i tak dalej... czysta magia :) A gdy dowiedziałem się, że w posiadłości są jakieś tajne przejścia, to już w ogóle myślałem, że zwariuję, bo nie umiałem ich odnaleźć :) To były czasy przedinternetowe i wszelką wiedzę czerpało się albo od innych graczy, albo z czasopism w rodzaju Top Secret czy Secret Service. W których - jeśli o tą grę chodzi - często pisano, niestety, bzdury. Co zresztą znacznie opóźniło ukończenie przeze mnie tej gry. Poniżej mały filmik - jakby ktoś jakimś cudem chciał w to zagrać, to niech zbyt wnikliwie nie patrzy - po co sobie psuć zabawę? Wydaje mi się, iż tego typu gry - podobnie, jak to ma miejsce ze starymi przygodówkami z Lucasfilm Games - odsłaniają swoje piękno głównie w sytuacjach, w których sami eksplorujemy świat i dokonujemy małych odkryć tego świata dotyczących :)

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=V-uHOzefNmU" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=V-uHOzefNmU</a>

Na tym chyba zakończę wspominki :) Dodam przy tym, iż po latach znalazłem autora tej gry na Facebooku i zarzuciłem go masą pytań na temat tej czy innych gier jego autorstwa. To z kolei inny rodzaj magii. Bo gdy w wieku 12 lat spoglądałem na monitor i widziałem nazwisko Sama Manthorpe'a, nie mogłem przypuszczać, iż kiedykolwiek będę miał okazję jakkolwiek się z nim skomunikować. To była postać z innego świata, całkowicie dla mnie niedostępna.
Zapisane
J1923

*

Miejsce pobytu:
Sto(L)ica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #1 : Sierpnia 27, 2012, 20:10:17 »

A w tym detektywie zawsze była jedna ścieżka dojścia do prawdy? Zawsze był ten sam winny? Ja tej gry nigdy nei kapowałem, za młody byłem, to tylko pobiegałem główną postacią po korytarzach  :D
Zapisane

PIŁKA NOŻNA DLA BANDYTÓW!!! Gra jaki to film NOWA LISTA: https://docs.google.com/document/d/1j5W9T3ORWWTjePVR1hwrIwJWa1Yr09A4dkSc_fNJ3E0/edit
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #2 : Sierpnia 28, 2012, 10:05:56 »

Tak, w tej grze akurat zawsze był ten sam winny, zawsze działo się to samo, aczkolwiek nie co do minuty, bo było to np. uzależnione od miejsca przebywania bohatera (można było np. wejść do pokoju Mr. Dingle'a - pierwszej ofiary - i gadać z nim, pomimo jego usilnych próśb, byś opuścił pokój :)). Trzeba pamiętać, że gra mieściła się w jednym pliku i jak dla mnie jest przykładem naprawdę sprytnego kodowania. Każda z postaci jest jak gdyby obdarzona własnym życiem, chodzi po pewnych określonych pokojach (dzięki temu można ich np. zamknąć i tym samym opóźnić ich śmierć ;)), kucharka ma romans z kamerdynerem i tak dalej :) Gdy wie się, co i jak, grę można skończyć w jakieś 15 minut ;) Tak więc nie jest to może coś na kształt Maniac Mansion, z kilkoma możliwościami zakończenia i znacznie większą ilością czasu wymaganą na ukończenie, ale samo eksplorowanie tego świata, zagłębienie się w atmosferę a la Agatha Christie to coś warte tych wielu godzin, jakie nad grą spędziłem :)
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #3 : Sierpnia 28, 2012, 11:12:52 »

Tak słabo pamiętam gry z czasów C64, że muszę mieć wizualną pomoc aby sobie cokolwiek przypomnieć  :haha:

Ten filmik okazał się przydatny. Po szybkim przeglądnięciu wiem na pewno, że grałem i podobały następujące gry:

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=eY2gK1MPgh8" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=eY2gK1MPgh8</a>

Last Ninja - albo coś bardzo podobnego.
Montezuma's Revenge
International Karate - albo coś bardzo podobnego  ;)
Spy vs Spy
Barbarian - The Ultimate Warrior - albo coś...... ;)
Commando

Najlepiej pamiętam ustawianie głowicy i czekanie.... i czekanie... i czekanie... a potem jakiś ERROR i od początku  :haha:

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=BnHW-f5ayhs" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=BnHW-f5ayhs</a>
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #4 : Sierpnia 28, 2012, 12:02:56 »

Moim zdaniem cała afera z śrubokręcikiem jest mocno przesadzona :) Ot, rutynowo wchodziło się w interfejs ustawiania głowicy, ale samo regulowanie trwało na ogół ok. 10 sekund. Jeśli głowica była kompletnie źle ustawiona, w ogóle nie wczytywał się tytuł gry, więc było wiadomo, że jest coś do bani :) Natomiast "load error" nie zdarzał się aż tak znowu często - zresztą często nawet pomimo tego błędu dało się uruchomić grę. Wreszcie - większość gier zajmowała ok. 20-30 jednostek i czasu aż tak dużo się nie traciło. Gorzej mieli atarowcy ze swoim brakiem turbo i grami zajmującymi kilkaset jednostek :D

Wymienione przez Ciebie tytuły są bardzo znane :) Trylogia Last Ninja to jedne z najlepiej wykonanych gier w całym świecie 8 bitów. Szczególnie lubię drugą odsłonę tej gry, z absolutnie rewelacyjną ścieżką dźwiękową autorstwa Matta Graya. A generalnie - fajne połączenie beat'em up z przygodówką i miejscami obłędnymi sekwencjami zręcznościowymi. W jedynce nawet zbyt obłędnymi ;) Pamiętajmy, że w tamtych czasach gry na ogół nie umożliwiały opcji zapisu stanu gry :D Trójki nie lubię, bo znajduję przedmiot i nie mam pojęcia, co to jest :D

Montezuma's Revenge to klasyk nad klasykami, jak dla mnie - nieśmiertelna komnatówka, w której mnie osobiście w ogóle nie razi kanciasta grafika. Fajny labirynt do eksploracji, spora ilość sal, zamkniętych drzwi i tak dalej. W Spy Vs Spy nigdy się jakoś nie zagłębiałem, chociaż gra doczekała się aż 3 części. International Karate- no niby fajne, ale jakieś takie ugrzecznione :) Grą nr 2 z filmiku jest IK+, w której gracz wojował z dwoma przeciwnikami. Fajne, ale mnie osobiście dość szybko nudziło. Ale bardzo ładnie narysowane tło :) Zresztą większość pozycji z System 3 była ładnie wykonana. Wolałem jednak karate w wersji przygodowej (Way of Exploding Fist 2), w której dużo się chodziło, szukało magicznych zwojów i tak dalej. Bijatyka niejako przy okazji. A z takich beat'em up w stylu: naparza się dwóch gości, bardzo lubiłem Yie Ar Kung Fu, w mojej opinii pierwowzór do wszystkich Street Fighterów czy Mortal Kombatów. Na zasadzie: każdy przeciwnik jest unikalny i posiada swój zestaw ciosów. Do tego gra wykonana z pewnym jajem.

O Barbarian swego czasu było głośno, bo gra była brutalna, jak na swoje czasy :) Chodzi o sekwnecję ucinania głowy i następnie jej kopania :) Można pomachać mieczem przez kilkanaście minut :) Commando to z kolei legendarna strzelanka, z legendarną ścieżką dźwiękową legendarnego Roba Hubbarda :) Gra nieco się zacinała przy dużej ilości przeciwników, ale była miodna i nie za trudna :) Bo w takie Ikari Warriors nie potrafiłem grać, gdyż ginąłem bardzo szybko. Ale jeśli o trudność i precyzję trafiania w tego typu strzelankach idzie, to najlepszą grą w mojej opinii jest pozycja dosyć późna, o tytule Arnie :) No i fajny rzut izometryczny był.  Brakowało tylko muzyki.

Zapisane
RandallFlagg

*




« Odpowiedz #5 : Sierpnia 28, 2012, 12:40:06 »

Ja też zachowałem sporo sentymentu, dla gier z tamtego okresu - zresztą taka nostalgia dotyczy nie tylko gier, ale filmów, seriali, książek... Niekoniecznie dobrze jest do nich wracać, hm, fizycznie, bo wspomnienia w zderzeniu z brutalną rzeczywistością, która pokazuje, że wiele z tych gierek jest już, cóż, niegrywalna, mogą ulec nieodwracalnej destrukcji ;-). Lepiej chyba wracać do tego pamięcią, ewentualnie, jak ja to czynię poświęcić się eksplorowaniu gatunku gier indie, którego większość produkcji ma w sobie sporo z ducha tamtych pionierskich czasów. Czy to w sferze stylizowanego na produkcje z tamtego okresu wykonanie (jak, na przykład bardzo fajne BIT.TRIP BEAT), eksplorującą na nowo nieco zapomniane, ale wciąż dające sporo frajdy gatunki (jak w przypadku rewelacyjnego Beat Hazard)  , czy to cechującą ów okres pomysłowość (gry ze studia Amanita Design). Mimo sporego uczucia, jakim darzę produkcje z lat 80-90 ubiegłego stulecia, to chyba taki sposób jest możliwie najlepszym i bezbolesnym sposobem na powrót do klimatu tego okresu...

Natomiast, wracając do tematu - najwięcej czasu w erze 8-bitowców spędziłem nad grą Sid Meier's Pirates! na Commodore 64. Gra - o dziwo spolszczona, co było wielkim, acz miłym kuriozum, jak na tamten okres - wciągnęła mnie i mojego kuzyna na wiele, wiele godzin. W zasadzie był to, używając współczesnych określeń, sandbox, w którym niby był jakiś wątek główny (nigdy go nie ukończyłem), ale najwięcej frajdy sprawiało po prostu pływanie po Karaibach, łupienie statków, zajmowanie kolejnych miast, szukanie skarbów, itd. Pamiętam, że siedzieliśmy z kuzynem przed monitorem, i na naszym "okręcie" każdy miał przydzielone odpowiednie funkcje (czasem się zamienialiśmy) - i tak, na przykład, ja nawigowałem, zajmowałem się walkami na morzu, on natomiast przejmował dowodzenie w potyczkach na lądzie, walkami z kapitanami wrogich okrętów, itd. Razem natomiast dyskutowaliśmy decyzje strategiczne, to jest które miasto zaatakować, czy opłaca się ryzykować abordaż statku przy tak dużych różnicach w pomiędzy załogami okrętów, czy atakować to, czy tamto miasto. To było super - do dzisiaj dla mnie to niezapomniana przygoda. Swoją drogą, duchowym spadkobiercom tamtych "piratów" (wiem, wiem, były kontynuacje i podobne gry, ale...) jest seria Mount & Blade - grając w te zacne i mało znane gry często miewam przyjemne uczucie deja vu.

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=neAoAZWAum0" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=neAoAZWAum0</a>

I na koniec ciekawostka - jedna z najlepszych, i również jedna z moich ulubionych gier z tamtych czasów, Giana Sisters niebawem doczeka się remake'u. Czy to fajnie, czy nie fajnie? Jak sądzicie?

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=FHO9JFrNEiM" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=FHO9JFrNEiM</a>
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 28, 2012, 12:41:51 wysłane przez RandallFlagg » Zapisane

"...Pnie się w górę ścieżką kamienistą
Wśród upiorów, widm, bezgłowych ciał,
Ale nie przeraża go to wszystko
Bo nie takie bajki z domu znał..."
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #6 : Sierpnia 28, 2012, 12:42:08 »

Moim zdaniem cała afera z śrubokręcikiem jest mocno przesadzona :) Ot, rutynowo wchodziło się w interfejs ustawiania głowicy, ale samo regulowanie trwało na ogół ok. 10 sekund. Jeśli głowica była kompletnie źle ustawiona, w ogóle nie wczytywał się tytuł gry, więc było wiadomo, że jest coś do bani :) Natomiast "load error" nie zdarzał się aż tak znowu często - zresztą często nawet pomimo tego błędu dało się uruchomić grę. Wreszcie - większość gier zajmowała ok. 20-30 jednostek i czasu aż tak dużo się nie traciło. Gorzej mieli atarowcy ze swoim brakiem turbo i grami zajmującymi kilkaset jednostek :D

Chyba miałeś jakiś lepszy sprzęt. Z kuzynami czasami nawet wychodziliśmy z pokoju, na wszelki wypadek, żeby się wgrało spokojnie. Wystarczyło tupnąć lekko nogą i już był "Load Error"  :haha:
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #7 : Sierpnia 28, 2012, 12:53:55 »

Chyba miałeś jakiś lepszy sprzęt. Z kuzynami czasami nawet wychodziliśmy z pokoju, na wszelki wypadek, żeby się wgrało spokojnie. Wystarczyło tupnąć lekko nogą i już był "Load Error"  :haha:

To chyba trzymaliście magnetofon na hamaku albo trampolinie ;) Ja tylko musiałem się pilnować, by ze złości nie trzaskać pięścią w stół. Nie chodzi o magnetofon, a o cartridge tkwiący z tyłu, który w tym momencie faktycznie mógł wpaść w pewne wibracje, co w konsekwencji mogło skończyć się np. resetem :)

Co do zderzeń wspomnień z rzeczywistością - faktycznie, różnie bywa. Ale większość moich ulubionych tytułów wciąż lubię. Problem jest np. z grami sportowymi, które są dosyć toporne (poza nielicznymi wyjątkami, jak Microprose Soccer czy Hat Trick). Rozczarował mnie również - ale tylko w pewnym stopniu - powrót do Maniac Mansion. Być może problem tkwi w tym, iż złota era przygodówek to raczej lata 90. i większość najsłynniejszych, najbardziej dopracowanych tytułów, powstała już na platformach 16-bitowych. Natomiast w dziedzinie komnatówek czy platformówek nic w zasadzie się nie zmieniło i w również wspomnianą The Great Gianna Sisters gra się dziś tak samo dobrze, jak niegdyś, bo dzisiejsze produkcje z tego gatunku w porównaniu z Gianą nie oferują w zasadzie niczego więcej, prócz lepszą grafiką i efektami dźwiękowymi czy animacyjnymi.

Pirates! to dla wielu najlepsza gra z C-64, sam w zasadzie w nią nie grałem, bo generalnie gry z aspektami strategicznymi nigdy mnie nie pociągały. Ale gra to legendarna. Zresztą, stworzył ją Sid Meier, ten od Civilization :)
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
Drukuj
Skocz do: