"Ikon" był pierwszym thrillerem Mastiego z jakim się zetknąłem. Jak dziś pamiętam ten dzień, w którym go kupiłem, to jedna z najstarszych książek w mojej kolekcji.
Znając Mastiego jako autora horrorów (głównie za sprawą kultowych wydań Ambera) byłem totalnie zaskoczony tym co ujrzałem na okładce (sławetne cycki).
Natomiast już po samej lekturze zastanawiałem się czy to ten sam autor?
W każdym bądź razie "Ikon" bardzo mi się spodobał i poszerzył tym samym moje czytelnicze horyzonty. Od tamtej pory również i thrillery Grahama były na moim celowniku.
"Ikon" to wielowątkowy thriller polityczny, który charakteryzuje się szerokim wachlarzem postaci. Ciężko tak naprawdę wskazać głównego bohatera tej powieści, chociaż ja wskazałbym na Daniela F.Korvitz'a. Jego spokojne i sielankowe życie w Apache Junction przerywa tajemnicza śmierć najbliższego przyjaciela Willie'go Monahana. Próba wyjaśnienia okoliczności jego śmierci sprowadza na Daniela masę kłopotów.
W międzyczasie poznajemy Sekretarza Stanu Tytusa Alexandra, który stara się dostać na urząd prezydenta wszelkimi możliwymi sposobami. Nawet za pomocą brudnych sztuczek, poprzez ujawnienie kompromitujących faktów z prywatnego życia aktualnego prezydenta Marshalla Roberts'a. Nawet taki patriota jak Tytus ma swoich wrogów, którzy dybią na jego życie, zresztą wkrótce sam się o tym przekonuje.
Powyższe dwa wątki to tylko mała część bogactwa fabularnego tej powieści. W międzyczasie pojawiają się jeszcze inni politycy, agenci, mordercy, masa ofiar, oraz stojące za tym wszystkim potężne organizacje!
O dziwo wszystko to łączy się zgrabnie w jedną wielką całość, zaskakując nas dość często niezwykłymi zwrotami akcji.
Zarówno w "Ikonie", jak i we wszystkich horrorach, Graham popisał się genialnym połączeniem faktów historycznych z fikcją literacką.
Robi to tak umiejętnie, że byłbym skłonny uwierzyć mu we wszystko co napisze!
No i nie mogło zabraknąć też tego co tygryski lubią najbardziej, a jest nieodłączną częścią prozy Mastiego, czyli erotyki. Jest tego naprawdę sporo i to w mistrzowskim wydaniu.
Jedynym mankamentem tej powieści jest jak dla mnie sama końcówka. Co prawda nie rzutuje ona na jej całkowity odbiór, ale wydaje mi się pisana w pośpiechu.
Zbyt łatwo udało się Danielowi i spółce uciec z siedziby Ikona, a już pomysł na wysadzenie budynku wydaje się nad wyraz nierealny.
Na szczęście sama końcówka prostuje trochę tą wpadkę, kiedy to Henry Friend pojawia się pod barem Daniela!
Na koniec wpomnę jeszcze o jednej scenie, ktora zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, warto zwrócić na nią uwagę podczas lektury!
Chodzi o sposób w jaki zginął Szef Policji Walter Ruse. Opis jego świadomości w trakcie wybuchu jest genialny!
Podsumowując, "Ikon" to naprawdę solidny kawał dobrej książki!
Pomimo delikatnej wtopy w finale warto ją przeczytać, szczerze polecam!