Ojtam herezje od razu. Po prostu papuga z ludzką twarzą, czy kobieta-balon wypełniona mięsem zabiły poważny klimat tej książki. Nie rozumiem, czemu "Czarny anioł" obrósł takim kultem, chyba tylko przez legendarny pierwszy rozdział i wyjątkowo dobry pomysł na zakończenie. Jest cała masa książek o niebo lepszych - Wyklęty, Rytuał, trzy tomy Wojowników Nocy, pięć pierwszych tomów Rooka, Bonnie Winter, Zaklęci, Bezsenni, Podpalacze ludzi, Zwierciadło piekieł, Tengu, Trans śmierci, Zjawa - to wszystko są powieści "Dziewiątkowe". Dla mnie najbardziej przereklamowane książki to "Sfinks", "Czarny anioł" i "Demony Normandii". Mówi się o nich jako "klasykach" Mastertona, a prawda jest taka, że są to powieści wyraźnie słabsze od wyżej wymienionych