Witam ponownie, dzisiaj skończyłem czytać "Ducha ognia", jedną z niewielu książek Mastiego, z którą nie miałem jeszcze okazji się zaznajomić. Przede mną jeszcze trzy nieczytane tytuły i kilkanaście powtórek. Wtedy przyjdzie czas na weryfikację wątków o najlepszych i najgorszych pozycjach w dorobku literackim Mastertona.
Ale wróćmy do "Ducha ognia" bo o nim tu mowa.
Fala tragicznych w skutkach pożarów przelewa się przez miasteczko Kokomo. Inspektor pożarowy - Ruth Cutter, wydaje się być bezsilna wobec zaistniałej sytuacji i nie jest w stanie racjonalnie wytłumaczyć przyczyn tych pożarów. Jej córka Amelia, cierpiąca na bardzo rzadki zespół Williamsa, wydaje się znać przyczynę zaistniałej sytuacji, niestety wykracza ona daleko poza racjonalne rozumowanie zwykłego człowieka.
Obawiałem się w tej książce zbyt dużych podobieństw do "Podpalaczy ludzi", jednak pomimo wspólnego tematu związanego z ogniem to zupełnie odmienna historia.
Pomimo wyraźnego wątku nadprzyrodzonego "Duch ognia" wydaje mi się być kolejną powieścią Grahama, która ma na celu ukazanie skali zezwierzęcenia ludzkości w obecnych czasach. Przychodzą mi tu na myśl takie tytuły jak "Bonnie Winter" czy "Koszmar", w których opisy zbrodni popełnianych przez ludzi na swoich najbliższych przyprawiają o mdłości.
Fabuła tej książki jest ciekawa, akcja toczy się szybko, jest krwawo i erotycznie (jak to zwykle bywa u dziadka Mastertona!
), a sam finał jest całkiem przyzwoity.
Jedna rzecz trochę mnie jednak skonsternowała, spójność wątku metafizycznego traci pod koniec trochę na wyrazistości. Jak dla mnie za dużo w nim zawiłości, cała ta historia nie trzyma się kupy i wydaje się być naciągana. W sumie to tylko fantazje autora, ale we wcześniejszych latach twórczości Masti był jednak bardziej przekonujący.
Tak więc przeczytać jak najbardziej warto, ale jak dla mnie to typowy średniak. Do usłyszenia!