Po lekturze kilku książek Koontza czas wrócić do Mastiego.
"Pogromcę wampirów" kupiłem już sobie jakiś czas temu, ale jakoś zwlekałem z jej przeczytaniem. Sam nie wiem czemu bo zagadnienie wampiryzmu to mój ulubiony temat od najmłodszych lat, a zarazem przyczyna najgorszych koszmarów sennych z dzieciństwa.
Pomimo tego, że bałem się spać po obejrzeniu jakiegokolwiek filmu o wampirach, nigdy nie przegapiłem żadnej nadarzającej się okazji by jakikolwiek obejrzeć.
Być może dlatego ociągałem sie z przeczytaniem tej powieści, aby nie zawieść swoich oczekiwań względem tej książki. To w sumie pierwsza powieść Mastiego całkowicie poświęcona tematyce wampirzej. Tak więc zacząłem ją czytać z nadzieją, że każda przeczytana strona będzie czymś wyjątkowym. I tak się stało, wczoraj nastąpiła ta chwila. Jak usiadłem i zacząłem, tak po paru godzinach skończyłem. Książka wciągnęła mnie na maksa, delektowałem się jej każdym wersem.
Świetnym pomysłem było umiejscowienie pierwszej części powieści w realiach II Wojny Światowej, dodało to ciekawego smaczku fabule. Mamy tu nawet wzmiankę o Powstaniu Warszawskim. Już od samego początku, na terenach wyzwalanej Belgii, kapitan James Falcon widowiskowo rozprawia się z krwiopijcami. A to dopiero początek tej krwawej jatki. Po tym jak akcja przenosi się kilkanaście lat później, do powojennego Londynu, jest jeszcze lepiej. Akcja rozwija się w zastraszającym tempie, nie nudzi i wciąga nas coraz bardziej w realia krwawego polowania.
Dobrze, że Graham przedstawia naturę wampirów w należyty sposób, bo te wszystkie modne serie w stylu "Zmierzchu" po prostu wypaczają klasyczny obraz Drakuli i jemu podobnych.
O fabule nie będę się rozpisywał bo spojler z okładki i tak za wiele zdradza, w dodatku jest jeszcze w nim błąd.
Zakończenie również mi się podobało, decydujące starcie Falcona z Duce jest bardzo widowiskowe i przywołuje wspomnienia z największych klasyków opowiadających o Nosferatu. A co najciekawsze, ostatnie starcie głównego bohatera z największym wrogiem nie jest końcową sceną tej historii. Wbrew wszystkim szablonom sporo po tym jeszcze się dzieje. Graham bardzo sprytnie pozostawił sobie furtkę do kontynuacji tej powieści, mam nadzieję, że takowy utwór ujrzy kiedyś światło dzienne.
Jedna rzecz nie daje mi jednak spokoju, jakim cudem taki specjalista od strzyg jakim jest James, nie potrafił dostrzec oczywistych faktów. Jedyne wytłumaczenie jakie przychodzi mi do głowy to miłość, podobno jest ślepa i to właśnie ona przytłumiła czujność Falcona.
Jeśli jesteś fanem Mastiego i darzysz sympatią opowieści o krwiopijcach, to nie możesz przejść obojętnie obok tej książki!