Rozmawiałem z Mastim na temat suspensu w tej książce. Wspomniałem mu o zbyt szybkim wyjawieniu tożsamości i motywów sprawcy i nawiązałem do klasycznej konstrukcji kryminału, która trzyma czytelnika/widza w niepewności do końca.
Odpisał, że w tej konkretnej książce chciał żeby czytelnicy wiedzieli kto jest sprawcą i stopniowo coraz bardziej odczuwali wstręt i nienawiść do niego (co akurat moim zdaniem nie wyszło, bo z jego ofiarami raczej ciężko było specjalnie sympatyzować). Zapowiedział natomiast, że więcej zwrotów akcji i fabularnych niespodzianek uświadczymy w TAKEN FOR DEAD i BLOOD SISTERS. Na razie nieoficjalnie strzelam, że przynajmniej jedną z nich Albatros wyda w przyszłym roku. Pewnie zależy od wyników sprzedaży.
Mnie się akurat RED LIGHT podobało, chociaż to powieść bliźniacza do Upadłych Aniołów. Doceniam wreszcie tą ciągłość fabularną, której brakowało mi przy ROOKU czy MANITOU. Objawia się detalami, ale zawsze to coś.
Bardzo podobało mi się to
co stało się z Ayilish. Muszę przyznać, że było to świetnie rozpisane i w gruncie rzeczy bardzo smutne. To jak świat Katie rozpada się przez jej pracę jest chyba największą siłą napędową tej serii.