Ja jestem zadowolony z seansu. Na pewno nie jest to najlepsza adaptacja Kinga w historii, nie jest to nawet najlepszy film w dorobku Flanagana, ale to co dostajemy jest i tak na tyle satysfakcjonujące, że ocena całości musi być pozytywna. Od razu napiszę, że Doktor Sen doczytałem tylko do połowy i nigdy nie skończyłem, dlatego nie wiem jak dużo tu pozmieniano w końcówce. Ale po seansie stwierdzam, że to może dla mnie jest i plus bo oglądałem ten film z dużym zainteresowaniem, cały czas czekałem na to co wydarzy się dalej
Poza tym ten film to bardzo fajna mieszanka Kinga i Kubricka
Historia to 100% King, warstwa wizualna i dźwiękowa to Kubrick. I co ciekawe te dwa światy się tutaj nie gryzą
Za to trzeba naprawdę pochwalić Flanagana, gość czuje Kinga i z respektem podchodzi do Kubricka.
Aktorsko jest bardzo dobrze. Z tym, że od razu piszę, że Rebecca Ferguson lśni tutaj najmocniej i po prostu zjada konkurencję
To jej
"Well, hi there..." to dla mnie jest już klasyk
Wizualnie tak jak pisałem jest idealnie. Mnóstwo nawiązań do dzieła Kubricka, niektóre kadry skopiowane wręcz 1:1. Muzyka i dźwięk też nawiązuje do filmu z 1980 roku i robi niesamowity klimat.
7.5/8 na 10 i chyba pójdę drugi raz bo już mam ochotę to zobaczyć ponownie