The Boogeyman to film na podstawie opowiadania Kinga więc pasuje zrobić temat
Opowiadanie "Czarny lud" ze zbioru "Nocna zmiana", które dość słabo pamiętam ale jednak na tyle, żeby stwierdzić, że film to taka dość luźniejsza adaptacja. Mamy psychiatrę i jego dwie córki. I po śmierci żony/mamy muszą jakoś ogarnąć nową smutną rzeczywistość ale ciężko im to idzie. Jedna z córek jest jeszcze dzieckiem a druga chodzi już do liceum. I film skupia się głównie na tej starszej córce. Dość dużo czasu na początku jest tu poświęcone na nakreślenie rysów psychologicznych naszych bohaterów i jak sobie nie radzą ze stratą ukochanej osoby. To zaliczam na plus. Horror zaczyna się gdy naszego psychiatrę odwiedza dziwny pacjent, który opowiada mu jak stracił swoje dzieci... i obwinia za to tajemniczą istotę, która żeruje na pokrzywdzonych ludziach. Żeby nie spoilerować to napiszę tylko, że sytuacja eskaluje i oczywiście owa mroczna istota przyczepia się teraz do naszych bohaterów.
Sceny straszenia są dobrze skonstruowane. Klimat też jest niezły. Każdy z nas jak był dzieckiem zastanawiał się w nocy czy tam w rogu pokoju, pod łóżkiem albo w szafie, przypadkiem coś się nie czai w mroku
I na tym pierwotnym strachu jest oparta duża cześć filmu. To też na plus i myślę, że King powinien być zadowolony jak to zostało pokazane.
Na minus to, że filmów z podobnymi motywami było już sporo. I jest wrażenie, że już coś podobnego gdzieś widzieliśmy (chociażby w Ligths Out). Film cierpi też na typowy problem filmów o potworach. Czyli w pewnym momencie w końcu tego potwora widzimy i odrazu przestaje być straszny.
Ale ogólnie odbieram film na plus. Jak oglądałem zwiastun w kinie to zupełnie po mnie spłynął i nie oczekiwałem niczego dobrego po tym filmie, więc uznaję ten seans za miłe zaskoczenie.
6.5/10