Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane
Strony: [1] 2   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Bastion  (Przeczytany 10294 razy)
Mando

*




King, Star Wars i oddychanie... w tej kolejności

WWW
« : Sierpnia 31, 2010, 18:20:06 »



Rok produkcji: 1994

Reżyseria: Mick Garris
Scenariusz: Stephen King

Rasa ludzka zostaje zainfekowana przez nową odmianę grypy stworzonej w laboratoriach rządowych. Ludzie, którzy ocaleli z zarazy podzielili się na dwie zwalczające się grupy stojące po przeciwnych stronach: dobra i zła.
Zapisane
Yave

*

Miejsce pobytu:
Warszawa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Kaizoku Ou Ni Ore Wa Naru

« Odpowiedz #1 : Sierpnia 14, 2011, 00:24:54 »

Aż dziw bierze że nikt jeszcze o tym serialu nie napisał.

Ostatnio, w związku z tym, że odświeżyłem sobie książkę, postanowiłem obejrzeć serial. Nie spieszyłem się, po jednym odcinku na parę dni. Wczoraj skończyłem.
Możę zacznę od tego, co było w filmie dobre:
- przede wszystkim zgodność z treścią książki, co się w ekranizacjach Kinga nie zdarza często ;)
- aktorstwo na plus, w szczególności Gary Sinise jako Stu i Rob Lowe jako Nick, ale koleś grający Larry'ego tez się spisał
- serial nie nuży, nie ma scen zbyt długich, wszystkie są tak zrobione, żeby najważniejsze info zostało podane, ale nie w nudny sposób :D
- King w roli drugoplanowej :P

A teraz przejdźmy do tego, co się nie podoba:
- aktorsko film nie był idealny: aktorki grające Nadine i Frannie - totalna pomyłka! Boże przecież one nie potrafią kompletnie grać! Nędza
- parę scen - ale tylko w 1 odcinku - było zbyt szybkich np. pierwsze spotkanie z Andym i Lloydem. Ledwo zdążyłem się im przyjrzeć, a tu już masakra w sklepie, Lloyd do paki i po sprawie. Ile to trwało? 2 minuty?  :pff6:
- ja rozumiem że to były inne czasy, trochę słabsza technika, ale jak się nie da zrobić dobrych efektów to lepiej w ogole ich nie robić. Oczywiście, ciężko by było zrobić Bastion bez efektów ale i tak chyba by było lepiej niż w serialu w scenach z Flaggiem.
- ŚMIECIARZ - w książce jeden z moich ulubionych bohaterów, tutaj wyglądał jak 40-letni idiota. I jeszcze bez przerwy tylko "oddam za ciebie życie, oddam za ciebie życie" chociaż ani Flagg mu się nie objawił ani nic.

Ogólnie serial/film oceniam na plus, bo jest dobrą rozrywką. Na pewno dla fanów Stefana, być może dla wszechwiedzących kinomanów już nie. Ale mi się podobał.

Pozwól Mando, że zacytuję twoją wypowiedź z recenzji na sk.pl "Chciałbym żeby ten pan jak najwięcej książek Kinga przenosił na ekran, bo naprawdę widać, że robi to fan Króla." Całkowicie się z tobą zgadzam :)
Zapisane
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #2 : Sierpnia 14, 2011, 17:33:38 »

Wrzucam swoją wypowiedź z poprzedniego forum (nieco zmodyfikowałem ją i dopisałem kilka słów; sorry za lenistwo  :haha:):

Film, co tu ukrywać, swoje latka już ma i można to odczuć, ale specjalnie nie wpływa to (w moim przypadku) na "doznania" towarzyszące seansowi. Nie mam też absolutnie nic przeciwko drobnym zmianom w stosunku do książki (takie jak np. brak Rity <ta babka, z którą Larry uciekł z NY>.
Jeśli chodzi o obsadę to jest ona niemal wymarzona. Bardzo przypadł mi do gustu Flagg (choć jego wisielczy humor odbiera mu sporo demoniczności). Zdecydowanie na plus wyszli Gary Sinise i Rob Lowe. Minusem (i to dużym) jest tu Molly Ringwald jako Fran Goldsmith. Co jak co, ale ją nie mogłem zdzierżyć. Nie będzie przesadą jak napiszę, że jest najsłabszym ogniwem.
Ale kilku rzeczy po prostu nie zdzierżę: choćby "ręki Boga"- woła to o pomstę do Nieba.

Generalnie film jest bardzo dobry.
Oceniam go na 8/10.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 14, 2011, 17:35:48 wysłane przez Master » Zapisane
Bartek

*

Miejsce pobytu:
Białystok / Kraków




Nahallac

« Odpowiedz #3 : Lutego 16, 2013, 00:30:02 »

Obejrzałem, wczoraj trzy pierwsze części, dzisiaj czwartą. Totalna porażka.

Nie chce mi się pisać elaboratu, którego i tak nikt nie przeczyta, więc wypunktuję:

+ film jest w miarę wierny książce
+ trwa tylko 6 godzin
+ Ray Walston jako Glen Bateman, Bill Fagerbakke jako Tom Cullen no i może jeszcze Corin Nemec jako Harold Lauder

- ilość religijnych dyrdymałów przemnożono względem książki razy cztery. Kiedy czytałem książkę kilka lat temu, miałem trochę większą wytrzymałość i jakoś to przełknąłem, ale teraz trudno mi już było znieść nawet gadkę Matki Abigail, tymczasem tutaj było tego o wiele więcej, włącznie z modłami w więzieniu z Och Jakże Wzruszającym Trzymaniem Się Za Ręce i... no dobra, na to potrzeba oddzielnego punktu
- ... nomen omen wołającą o pomstę do nieba Ręką Boga na koniec. Co to u diabła miało być?! Straszne. Przecież w książce oszczędzono nam takich głupot!
- amerykański patos wyzierający z każdego dialogu, a osiągający apogeum przy propozycji by zaśpiewać hymn amerykański. [brak mi w tym miejscu rzygającej emotki]
- właśnie, dialogi - jak usłyszałem "płaczę za tymi wszystkimi pustymi łóżeczkami", to myślałem, że skopię ścianę. Zęby bolą.
- aktorstwo - ja rozumiem, że to jest produkcja telewizyjna, ale dmuchane lalki zagrałyby lepiej niż niegodne wymieniania z nazwiska odtwórczynie ról Frannie czy Nadine. Faceci też nie lepsi. Ten od Stu posiada w repertuarze dwie miny, które trudno odróżnić, Randall na zmianę krzywo się uśmiecha albo marszczy, co byłoby komiczne, gdyby nie trzeba było na to patrzeć przez 6 godzin filmu. Przy nich Larry i Nick wydają się niemal prawdziwymi ludźmi, a nie automatami, a też w innym kontekście powiedziałbym, że sztuka aktorska nie jest ich żywiołem.
- efekty specjalne - zastanawiam się po co je było robić. Naprawdę nie trzeba wiele żeby nastraszyć, trzeba pokazać jak najmniej i subtelnie, ale wiedzieć jak to zrobić. Szatan z Tenacious D był straszniejszy od rogatego Randalla, jego elektryczny dotyk to kolejna farsa, a na rękę boga spuśćmy już litościwie zasłonę milczenia, bo był żałosna.
- Stephen King, który przez cały film, ilekroć się pojawia, wygląda jakby miał głupawkę, albo był zjarany, albo może zresztą jedno i drugie. Zacząłem się zastanawiać, czy w książce jego postać była jakaś upośledzona?
- dłużyzny: po cholerę z każdej sceny zjeżdżać 10 sekund i na każdą kolejną 10 sekund wjeżdżać? Naprawdę oglądałoby się to dużo lepiej i rozwleczony jak flaki z olejem serial zyskałby na dynamice, gdyby oszczędzono nam zabiegów w stylu "pokazujemy samo niebo i powoooooli zjeżdżamy na drogę, którą nadchodzą bohaterowie... nadchodzą... nadchodzą..., no dobra, uwaga, chłopaki, zaraz będziecie coś mówić, tylko nie od razu coś ważnego, dajcie sobie czas!"
-  zmiany w scenariuszu - jeśli ja po jakichś 5 czy 6 latach od lektury książek nadal pamiętam, że Larry przez tunel nie szedł wcale z Nadine, a scena w namiocie do tej pory wydaje mi się jedną z mocniejszych w książce, to naprawdę nie należało tego wywalać. Czułem się jakby ktoś miał mnie za debila. W sumie to czułem się tak przez cały film, bo on jest kręcony łopatologicznie, jak dla upośledzonych umysłowo.


Podsumowując: omijać szerokim łukiem i nie tracić czasu na ten glut. Po dwóch częściach miałem mu dać 4/10, ale potem było coraz gorzej i ostatecznie na filmwebie dostało mu się 2/10, gdyby były połówki, dałbym 2,5, ale nie więcej.
Zapisane

nocny
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Szczecin




WWW
« Odpowiedz #4 : Lutego 16, 2013, 00:48:17 »

Zmiany w scenariuszu - scenariusz napisał Stephen King, tak widział tę historię w telewizji, wiadomo, że zawsze część rzeczy musi być inna niż w książce.

Ręka Boga - była w książce tak samo jak i w mini-serialu. Tyle, że czytając można to było sobie wyobrazić inaczej, nie mniej tak było w oryginale. W adaptacji komiksowej jest tak samo.

Co do aktorów to już osobiste preferencje, ja właśnie po Bastionie bardzo mocno polubiłem tego, kto gra Stu.

Efekty specjalne - faktycznie nie są zbyt udane, ale to telewizja początku lat '90.

Dłużyzny - mnie się te długie, powolne ujęcia bardzo podobają, tworzą świetny klimat.


Ode mnie 8/10.
Zapisane
Bartek

*

Miejsce pobytu:
Białystok / Kraków




Nahallac

« Odpowiedz #5 : Lutego 16, 2013, 01:13:33 »

Zmiany w scenariuszu - scenariusz napisał Stephen King, tak widział tę historię w telewizji, wiadomo, że zawsze część rzeczy musi być inna niż w książce.
Tak, wiem, że King napisał scenariusz. I do niego też mogę mieć pretensje, święty nie jest :P

Cytuj
Ręka Boga - była w książce tak samo jak i w mini-serialu. Tyle, że czytając można to było sobie wyobrazić inaczej, nie mniej tak było w oryginale. W adaptacji komiksowej jest tak samo.
Jezzzz... sprawdziłem, faktycznie, w książce jest to samo. Okropność. Zaczynam się zastanawiać dlaczego mi się ta książka aż tak bardzo kiedyś podobała :D
Zapisane

nocny
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Szczecin




WWW
« Odpowiedz #6 : Lutego 16, 2013, 11:16:34 »

Tak, wiem, że King napisał scenariusz. I do niego też mogę mieć pretensje, święty nie jest :P

Oczywiście, ale mi chodzi o to, że Bastion to hisotria Kinga, w książce opowiedział ją w jeden sposób, w mini-serialu opowiedział ją troszkę inaczej.


- amerykański patos wyzierający z każdego dialogu, a osiągający apogeum przy propozycji by zaśpiewać hymn amerykański. [brak mi w tym miejscu rzygającej emotki]


A jeszcze zapomniałem o tym ;) To bardzo często krytykowany element wielu, wielu filmów amerykańskich. A jest to w tak wielu filmach bo tak wygląda Ameryka, tak żyją i zachowują się Amerykanie, to, że u nas jest inaczej nie jest moim zdaniem powodem by krytykować to u innego narodu.
« Ostatnia zmiana: Lutego 16, 2013, 11:19:48 wysłane przez nocny » Zapisane
Kirronik

*

Miejsce pobytu:
Warszawa




WWW
« Odpowiedz #7 : Lutego 16, 2013, 13:03:38 »

Ja tam wolę jak scenariusze filmów są trochę pozmieniane i nie pokrywają się w 100% z książkami. Gdyby w filmie zawsze było toćka w toćke to samo co w powieściach, to chyba bym przestał je oglądać... a w momencie chęci przypomnienia sobie historii  po prostu bym sięgnął kolejny raz po książkę ;)
Zapisane
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #8 : Sierpnia 18, 2014, 13:20:42 »

Wczoraj i dziś oglądnąłem sobie poraz kolejny Bastion. Pierwszy raz od kilku lat. Film starałem się oglądać w miarę uważnie, żeby wychwycić głupoty, na które nigdy wcześniej nie zwracałem uwagi. Część się powtarza, ale parę lat przerwy (i kilka lat starszy człowiek) potrafią wpłynąc na postrzeganie filmu. Nawet, jeśli jest to ekranizacja cenionej prozy.

Wyliczanka bez zaznaczania spojlerów:

- gdy Abigail umiera, mówi zebranym, aby tak jak stoją, wybrali się do Las Vegas na spotkanie z Flaggiem. Frannie w poprzedniej scenie omal nie zginęła w wybuchu, w tej z Abigail, leży poobijana w szpitali, a w następnej - gdy "ekipa" wyrusza na spotkanie z Flaggiem - stoi sobie jakby nigdy nic. Nawet w pewnym momencie biegnie za Stu Redmanem. Ot, szczegół, ale rzuca się w oczy.
- kolejna sprawa to trupy mijane przez bohaterów: są zasuszone, że mucha nie siada. Obojętne, czy na Wschodnim Wybrzeżu, gdzie klimat powinien był wilgotny, czy w górach, czy na pustyni. Żeby chociaż miejscami w kilku ujęcia było to bardziej realistycznie pokazane...
- Śmieciarz... z jednej z bardziej charakterystycznych postaci wykreowanych przez Kinga, zrobiono wariata, który przez cały film miota się po ekranie i powtarza jak zdarta płyta "My life for You"...
- Randall Flagg - o ile sam aktor bardzo mi podpasował wizualnie, to jego poczucie humoru drażniło jak diabli. Zero grozy. Lepiej się porezentował na początku filmu, skryty w mroku.
- odnośnie aktorów: Molly Ringwald jako Fran Goldsmith... epic fail [emotka] Na dodatek ta jej ciąża, z którą nagle wyskakuje. Wystarczyło by, gdyby na początku filmu dodać jakieś ujęcie, gdy powiedzmy jest w łazience i trzyma w rękach test ciążowy. A tak... jak ktoś nie zna książki, to myśli WTF?
- do tego tradycyjnie krytykowane w tym filmie wątki religijnie, na dodatek doprawione mdłym, odrzucającym na kilometr amerykańskim patriotyzmem i patosem. Obojętne, czy to Stu patrzący na flagę amerykańską
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
, mieszkańcy Boulder śpiewający hymn, czy scena z Vegas, gdy
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
- wychodzi gość na scenę i krzyczy "Amerykanie tak nie postępują!" - o mało nie ryknąłem ze śmiechu :D
- do tradycyjnego narzekania dorzucę efekty specjalne, choć w sumie... film ma 20 lat. Teraz się z tych efektów można śmiać, ale w 1994 roku mogły być "na poziomie".

Na koniec taki zbiorowy minus dla całego filmu: plenery, plany filmowe i statyści. Film wydaje się zwyczajnie pusty (i bynajmniej nie mam tu na myśli sytuacji, gdy Kapitan Trips dziesiątkuje populację Ziemi). Wszystkie miasta i miasteczka zieją pustką. Nie ma żadnego szczegółu, który by uchwyciła kamera. Zamknięcie ulicy, postawienie dwóch samochodów w poprzek i 1-2 gumowych umarlaków, nie załatwi sprawy. Film jest przez to taki... kameralny. Sprawia wrażenie przedstawienia teatralnego, gdzie 3-4 aktorów kręci się na tle malowanych plenerów. Boulder, pomimo tego, że zjeżdżają tam ludzie, nie zapełnia się nimi. To, co pisałem wcześniej - scena dla paru osób, które się odzywają, coś robią, a reszta statyści. Las Vegas to samo: miasto do którego ciągną wykolejeńcy, przestępcy, ludzie mający coś na sumieniu - ok. Ale po co cały film łażą z karabinami maszynowymi. Kogo pilnują? Siebie na wzajem? :D.

Wiem, że budżet, produkcja telewizyjna itd., ale do mnie to nie przemawia. Ten film wizualnie jest strasznie pusty.

Kiedyś wystawiłem Bastionowi 8/10. Dziś, niestety, tylko 6,5/10.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 03, 2015, 15:33:34 wysłane przez Master » Zapisane
nocny
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Szczecin




WWW
« Odpowiedz #9 : Sierpnia 18, 2014, 13:35:22 »

Miałem Ci odpowiedzieć, że ten zbiorowy minus spowodowany jest tym, że to produkcja telewizyjna i powstałą 20 lat temu. Inne czasy, inne pieniądze itd. Ale na sam koniec sam to napisałeś ;) I moim zdaniem to właśnie przemawia, bo tak po prostu było. To nie są czasy obecne gdzie seriale są robione lepiej niż połowa filmów a główne role grają największe gwiazdy światowego kina a forsa płynie do reżysera jak gaz rurociągiem z Rosji do Polski ;)

Ja 'Bastion' uwielbiam ale musiałbym obejrzeć ponownie teraz (na co niedługo przyjdzie czas na 100%) i na bank znajdą się jakieś mankamenty, błędy czy niedoróbki ale jaki film ich nie ma ;) Mnie klimat mini-serialu szalenie się podobał i czytając książkę widzę ten świat właśnie tak.

Co do amerykańskiego patriotyzmu. To bardzo powszechny zarzut w polskim internecie przy omawianiu amerykańskich produkcji. Ale w USA tak to wygląda, dla Amerykanów to absolutnie naturalne zachowanie. Ty wybuchasz śmiechem jak na zebraniu śpiewają hymn a dla nich to jak poranne mycie zębów.
Zapisane
marek8210

*

Miejsce pobytu:
Bytom




« Odpowiedz #10 : Stycznia 03, 2015, 15:10:12 »

Widzę, że nikt tematu nie ruszył a widzę, że jest dosyć zaawansowany.Kompletowana jest obsada, jest pomysł, reżyser, wytwórnie itd, a na Filmwebie nawet jest wstępna data. Dla mnie byłaby bomba, moja ulubiona książka Kinga może byłaby porządnie zekranizowana. Do serialu nic nie mam, ale co niskobudżetowa produkcja to jednak nie to samo

http://www.wordandfilm.com/2015/01/beyond-boone-casting-stephen-kings-the-stand/
Zapisane

Potraktuj lekturę tak jak wyprawę w nieznane. Poruszaj się bez mapy, rysuj za to własną, w miarę jak posuwasz się naprzód.
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #11 : Stycznia 03, 2015, 15:43:48 »

Ciekawe... McConaughey jako Randall Fragg, Michael Shannon jako Stu Redman, Michael Caine, Eva Green... Porównałem sobie nazwiska odtwórców ze zdjęciami i muszę przyznać, że bardzo mi pasują. Poza jednym: czarnoskóry aktor w roli Nicka Androsa  :D  :haha: (poprawność polityczna rządzi...)
Zapisane
nocny
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Szczecin




WWW
« Odpowiedz #12 : Stycznia 03, 2015, 18:08:52 »

Ale to nie jest obsada filmu bo takowa nie istnieje jeszcze. To jest zabawa autora tekstu. A temat nie wiem czy jest zaawansowany, bo pomysł, reżyser i wytwórnia już były kilka lat temu, potem się zmieniły a potem znów się zmieniły i tak to sobie trwa jak kilkanascie innych filmów i seriali kingowych, które już "powstawały" ;)
Zapisane
Mando

*




King, Star Wars i oddychanie... w tej kolejności

WWW
« Odpowiedz #13 : Stycznia 03, 2015, 18:36:41 »

Reżyserów było już chyba pięciu. m.in. twórca ostatnich filmów o "Harrym Potterze" czy Ben Affleck. Jeden chciał zrobić film, inny chciał trylogie, ten nowy chce zrobić 4 filmy kinowe na co raczej nikt mu nie da pieniędzy. Poza tym zanim się zabierze za "Bastion" chce jeszcze zrobić najpierw "Historię Lisey", nad która prace są mniej więcej tak samo zaawansowane jak nad "Bastionem" czyli nic się nie dzieje :D
Zapisane
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #14 : Stycznia 03, 2015, 19:05:29 »

A... to spoko. Rzuciłem okiem na artykuł i się specjalnie nie wczytywałem :D
Czyli film będzie... jutro w grudniu popołudniu ;)
Zapisane
marek8210

*

Miejsce pobytu:
Bytom




« Odpowiedz #15 : Stycznia 03, 2015, 19:14:47 »

Kurcze szkoda, ale  i tak fajnie że ktoś o tym myśli. Może akurat za jakiś czas to wypali...
Zapisane

Potraktuj lekturę tak jak wyprawę w nieznane. Poruszaj się bez mapy, rysuj za to własną, w miarę jak posuwasz się naprzód.
J1923

*

Miejsce pobytu:
Sto(L)ica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #16 : Grudnia 18, 2019, 10:29:32 »

Ostatnimi czasy nadrobiłem poważną zaległość i obejrzałem tę kultową już pozycję.
Niestety nie mogę wygłosić pochlebnej opinii na temat tego dzieła. Fakt, że jest to miniserial robiony przez fana Kinga Micka Garrisa i jest to produkcja telewizyjna z lat 90 niewiele tu zmienia. No trąci myszką wprost niezwykle, bardzo się ta produkcja zestarzała i na chwilę obecną naprawdę nie ma czym się bronić.

W moim odczuciu najgorsza jest sztuczność tego wszystkiego. Czytając książkę, czuło się obraz nędzy, rozpaczy, klimat zniszczenia po prostu przepełzał przez człowieka. Tutaj mamy puste miasta, w których ktoś porozrzucał manekiny trupów. W książce niezwykle istotny był aspekt psychologiczny, tarcia różnych emocji uczuć, wpływanie osób na siebie. W filmie zupełnie tego nie czuć, jest emocjonalnie pusty. Ogląda się bez żadnych refleksji, bez wypieków na twarzy, ot tylko przyglądamy się co się wydarzy bohaterom.
Wielu elementów fabuły - muszę przyznać nie pamiętałem - i to był chyba główny aspekt, który trzymał mnie przy telewizorze.

Bardzo dużo uwag mam do obsady. Jako taki broni się Sinise i Sheridan w roli Flagga, choć zupełnie inaczej ja sam bym widział tę postać. Tragicznie wypada Molly Ringwald w rol Fran i ładny chłopczyk Rob Lowe (którego w ogóle bardzo nisko cenię jako aktora), ale szczerze mówiąc, właściwie wszyscy grają sztucznie, nieprzekonująco i po prostu nijak. Choć w dużej mierze to też wina scenariusza, który nie pozwolił na rozbudowanie charakterów tych postaci.

O efektach specjalnych nie ma co nawet się rozpisywać, bo są koszmarne, co więcej mam wrażenie, że nawet jak na początek lat 90 wydają się wyjątkowo niskiej jakości. Jeśli zaś chodzi o same wydarzenia i podział odcinków na cztery części, to specjalnie nie mam uwag. Twórcy wyszli z tego mam wrażenie obronną ręką.

Ja bym serial ocenił na takie 4+/10 i uważam, że obecnie oglądanie go to strata czasu. Nikomu niebędącemu sympatykiem twórczości Kinga nie poleciłbym tej produkcji. A i tak to chyba najlepiej ceniona przeze mnie twórczość spod szyldu King&Garris. Garris to dla mnie taki fan wyrobnik, który robi filmy zupełnie bez duszy.

Czytając Bastion miałem na uwadze, jak genialny serial może wyjść na jego podstawie. Obojętnie czy dość wiernie odtworzony czy będący jedynie fundamentem opowieści.

Niedawno przeczytałem, że być może wkrótce zobaczymy nową wersję serialu. Ponoć już nawet jest zamówiony i prace trwają.
Tutaj wrzucam link, gdzie można "cosik" przeczytać o tej nowej produkcji:
Kod:
https://www.spidersweb.pl/rozrywka/2019/01/31/serial-bastion-king-cbs/
Zapisane

PIŁKA NOŻNA DLA BANDYTÓW!!! Gra jaki to film NOWA LISTA: https://docs.google.com/document/d/1j5W9T3ORWWTjePVR1hwrIwJWa1Yr09A4dkSc_fNJ3E0/edit
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #17 : Grudnia 19, 2019, 21:28:05 »

Garris to dla mnie taki fan wyrobnik, który robi filmy zupełnie bez duszy.

świetnie go podsumowałeś. Mam co prawda sentyment do jego "Lśnienia", ale taka "Desperacja" czy "Worek kości" są takie jakieś... sam nie wiem. Ot, rzemieślnicza robota.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #18 : Lutego 19, 2021, 02:25:23 »

Niedawno przeczytałem, że być może wkrótce zobaczymy nową wersję serialu.

Właśnie skończyłem oglądać  :faja: I muszę powiedzieć, że jestem bardzo, bardzo zadowolony z tej produkcji. Książkę czytałem strasznie dawno temu i większość szczegółów już mi się zatarła, więc serial był takim fajnym odświeżeniem pamięci.

Ukazanie pandemii bardzo dobre. Trochę się na początku zastanawiałem czy naprawdę mam teraz ochotę oglądać serial o grypie, która zabija ludzkość... ale miłość do Kinga zwyciężyła i się przemogłem  Anioł I teraz stwierdzam, że tak naprawdę ten serial wstrzelił się idealnie :haha:

Obsada świetna. Wszyscy mi tu przypasowali. Kolejny Skarsgard świetnie się odnalazł wróci głównego złoczyńcy ;) No i Amber    jako Nadine. Nawet role drugoplanowe są tutaj świetnie obsadzone i każdy ma swoje pięć minut.

Ale co najważniejsze i co dobrze zapamiętałem z książki to post-apokaliptyczny klimat. I przyznaję, że twórcom serialu udało się go tutaj odtworzyć. Może nie w 100, ale tak w 85-90 procentach, co trzeba uznać za duży sukces. Serial ma świetne efekty specjalne.

Ocena miedzy 8 a 9/10. Każdy fan Kinga powinien to obejrzeć.
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #19 : Lutego 19, 2021, 17:53:02 »

A ja czytałem bardzo niedawno po raz drugi, więc na świeżo mogę mieć więcej zastrzeżeń. Ale wierzę po Twojej opinii, że jest co najmniej dobrze. :)
Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
Strony: [1] 2   Do góry
Drukuj
Skocz do:  

Black Rain by Crip Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2009, Simple Machines XHTML | CSS