Strony: [1]   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: W jaki sposób oceniać reżyserię  (Przeczytany 4069 razy)
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« : Lutego 28, 2011, 14:04:41 »

Temat zakładam, bo szczerze mówiąc od zawsze mam ten problem. Jak ocenić, czy dany reżyser jest dobry czy zły? Gdzie kończą się granice scenariusza, gry aktorskiej czy montażu a zaczyna poletko reżysera? Na co należy zwracać baczną uwagę? Po czym poznać, iż reżyser jest bezwzględnie zły?

Pytania można mnożyć. I jeszcze wklej z innego wątku:

Ktoś pomoże? :) bo nie wiem, czy besztać Akademię za statuetkę dla Hoopera :D

Besztać bez namysłu...  :P

Przemyśl sprawę... popatrz na scenariusz i oceń kto miał trudniejszą robotę w przeniesieniu historii na ekran, kto miał trudniejsze zadanie? Kto wybrnął z niego najlepiej, dla mnie odpowiedź jest jasna jak słońce...  :rad1:

I jeszcze:

Ok, no to będę besztać ;) Pewnie, że Fincher miał trudniejsze zadanie, ale wolałbym, byś wskazał jakieś bezpośrednie argumenty, a nie pośrednie, porównawcze :)

Tzn. nadal nie jestem pewien, na co dokładnie zwracać uwagę... np. patrząc dajmy na to na "Gosford Park" Altmana, byłem pod wrażeniem, iloma osobami na raz trzeba było kierować. Albo "Okno na podwórze" Hitchcocka - należało ogarnąć w zasadzie kilka planów-mieszkań na raz. I, jak rozumiem, potrzeba wielkiego reżysera, by to wszystko ogarnąć. A może otworzę odrębny temat...hmm...

Zauważyłem, że wiele osób mówi o kimś, iż "to jest świetny reżyser" a ja mam wątpliwości, czy aby na pewno oceniają reżyserię czy po prostu im się film podobał :)

Argumenty w dyskusji proszę poprzeć przykładami z konkretnych filmów :)
« Ostatnia zmiana: Lutego 28, 2011, 14:06:45 wysłane przez p.a. » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #1 : Lutego 28, 2011, 14:53:31 »

Jak ocenić, czy dany reżyser jest dobry czy zły? Gdzie kończą się granice scenariusza, gry aktorskiej czy montażu a zaczyna poletko reżysera?

Dla mnie to wszystko się zalicza do poletka reżysera...  :D

Według mnie to głównie on/ona powinien być odpowiedzialny za wybór takich rzeczy jak rodzaj obiektywu, kąt ujęcia, rodzaj oświetlenia (operator ma trudne zadanie wcielić to wszystko w życie), oprawę plastyczną filmu (wszystkie designerskie sprawy muszą przejść przez biurko reżysera). A ci najlepsi potrafią to wszystko połączyć w całość i jeszcze tak pokierować aktorami żeby wydobyć z nich najlepszą kreację... a potem jeszcze zmontować film.  :P

Ja mam trzech swoich ulubionych mistrzów którzy IMO spełniają wszystkie warunki. Fincher, Kubrick i Cameron. Ten ostatni nie tylko pisze własne scenariusze ale też maluje concept arty, reżyseruje, lata z kamerą na ramieniu i montuje swoje filmy... a czasem nawet podkłada głos pod niektóre postacie (np: Królowa w Obcym  :D )

Ja mam takie zdanie że najlepsi reżyserzy to tacy którzy mogliby wykonywać każdy zawód na planie filmowym. Mają techniczną wiedzę w małym palcu. I znają odpowiedź na każde pytanie.  ;)

EDIT: Słyszałem fajną plotkę z planu Copout, Kevina Smitha. Bruce Willis podczas kręcenia jednej ze scen zapytał Smitha jakiego obiektywu używa do kręcenia tej sceny? Smith nie miał pojęcia i poszedł zapytać swojego operatora. Willis odciągnął Smitha na bok i zbeształ... Jak to nie wiesz jakich obiektywów używasz!?! Nigdy więcej tego nie rób... :P

Może to ci ułatwi sprawę jak odróżnić dobrych reżyserów od mistrzów...
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
J1923

*

Miejsce pobytu:
Sto(L)ica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #2 : Lutego 28, 2011, 17:34:06 »

No więc, to jest tak - mamy zarys filmu, czyli scenariusz, czy nawet już rozpisany pomysł, czyli scenopis (ten zazwyczaj już przygotowywany jest we współpracy z reżyserem). Ale teraz najważniejsze, czyli jak ten zarys sprowadzić do postaci filmu, tudzież nieprzeciętnego filmu. To jest właśnie pole do popisu dla reżysera, który jest jak malarz wypełniający puste pole na płótnie. Zarazem reżyser jest wodzem całego planu, on wszystkim kieruje i to jego wizja jest najważniejsza, w końcu swym nazwiskiem firmuje obraz.
Zatem do niego należy wypełnienie całej idei i złożenie tego w całość. On kreuje film. Pilnuje pracy aktorów, ich zaangażowania, gry. Pracuje nad aspektem wizualnym dzieła, sprawdza ujęcia itd. To on jest odpowiedzialny za to, co można z filmu wykrzesać.
Można sobie śmiało wyobrazić, że mamy rozpisaną scenę grozy w scenariuszu, ale dopiero reżyser przy pomocy odpowiednich "narzędzi" jest w stanie w nas wzbudzić strach. Dlaczego tak często nie udaje się ta sztuka słabszym reżyserom, i zamiast poczucia grozy, ogarnia nas śmiech lub znudzenie.
Równie dobrze zauważyć to można na przykładzie komedii - jest rozpisana scena z dobrym śmiesznym dialogiem, ale reżyser musi zadbać o to, by wypowiedziany dialog był rzeczywiście śmieszny. Bowiem, nie ciężko sobie wyobrazić, jak można spierdzielić nawet najlepszy scenariusz.

p.a., wybierz sobie swój ulubiony film i zrób w myślach dekonstrukcję dzieła. Zobacz jak wiele można by spieprzyć: zatrudnić innych aktorów, których predyspozycje znacznie by zmieniły wydźwięk filmu; dalej zmieńmy trochę dźwięki i nieco muzykę; przemieńmy odrobinę te najpiękniejsze i najważniejsze sceny, choćby przez brak odpowiedniego oświetlenia. Brzmi strasznie? No właśnie.

Zapisane

PIŁKA NOŻNA DLA BANDYTÓW!!! Gra jaki to film NOWA LISTA: https://docs.google.com/document/d/1j5W9T3ORWWTjePVR1hwrIwJWa1Yr09A4dkSc_fNJ3E0/edit
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #3 : Lutego 28, 2011, 22:31:13 »

Dzięki za odpowiedzi. Niby niewiele nowego usłyszałem, ale jakoś to sobie wszystko we łbie poukładałem :)

Samemu wydaje mi się, iż reżyser reżyserowi nierówny, jeśli o trzymanie aktorów w ryzach idzie. Pamiętam jakiś artykuł, w którym twierdzono, że Nicholsonowi źle współpracowało się z Michelangelo Antonionim, gdyż ten był na planie autokratą i nie pozwalał na żadną improwizację: miało być coś zagrane dokładnie tak, jak on chciał.

W rozumieniu reżyserii pomaga mi też pewien filmik "od kuchni" z "Pana Tadeusza" (w TVP ten temat dosyć swego czasu męczyli). Mamy scenę, w której Telimena - Szapołowska wchodzi do zatłoczonej sali, bodaj jadalni. Fajnie zagrana scena, ale... to Wajda jej mówił, jak się ma poruszać, co ma robić.

Natomiast nie doceniałem chyba roli reżysera, jeśli idzie o takie sprawy, jak ujęcia kamery idzie.

Czyli de facto dosyć ciężko oceniać reżyserię...tzn. ciężko oddzielić ją od oceny całego filmu. No bo jak to? Należałoby oceniać reżyserię tak, że wrażenia z całego filmu należałoby podzielić przez jego potencjał :) Im ten stosunek wyższy, tym reżyseria lepsza;)

J1923 w sumie to nie muszę sobie nic wyobrażać, wystarczy, że przywołam serię o Batmanie. Nie przypuszczałem, że z tego ciekawego (dla mnie) tematu można stworzyć taki koszmarek, jakim był "Batman & Robin" :)
Zapisane
Stebbins

*

Miejsce pobytu:
Dorne




WAR is NOT the ANSWER

« Odpowiedz #4 : Marca 01, 2011, 00:10:27 »

Sorry ze nie czytalem wypowidzi wyzej (zaraz nadrobie) ale tak na swiezo co do tematu- jak oceniać?
Hmm, no jest scenariusz, czyli ogólny zarys, a to jak to przenieść ekran, jak pokazać to swoimi oczami - to jest chyba ta sztuka (rezyserska).
Szkic, zarys (scenariusz) można sobie ogarnać...a potem porownac to do tego co powstało.

I juz nie chce znow zajezdzać tego biednego SN, wiec powiedzmy że nie nie bedzie tio porownaniem, ale oj, no jako że mam Swanowy image to juz pozwole sie odnieśc do Incepcji.
Widzieliście Incepcje?
Widzieliście świat jaki został tam pokazany?

Nawet nie wiem jak mam to ubrać w słowa, ale w duzym skrócie- sprobuj Pan pokazać sny?
Na chwile obecna nie widze tego lepiej niż zostało to przedstawione w tym filmie.
Reżyser miał zarys, musiał to pokazać innym swoimi oczami.
W przypadku np. Incepcji ja nie potrafie wyobraźic sobie zrobienia tego lepiej bo to co pokazali juz przerasta lekko moje wyobrażenie, więc to jest chyba taki wyznacznik (przynajmniej dla mnie).

... jednak musze wrócic do Swana  :P - ten film mógl wyreżyserowa kazdy, ale no jest historia zeschizowanejbaletnicy. Można to pokazać na milion sposobow, od ujeć, przez światla, odpowiednią miminke. No **** - calokształt!
Przeciez ten film gdyby wpadl w niepowołane ręce móglby byc szmirą!! To kolejny wyznacznik reżyserki (tak sądzę).

Zupełnie inny przykład- Forrest Gump, film trwa ile? no conajmniej ze 2h prawda?
Wedlug mnie to legenda kinematografii , zarówno dzieki grze Hanksa (i nie tylko jego) jak i sposobie pokazania tego. To mogl byc dlugi męczacy film gdyby nie to spojrzenie na tę historie jaka przedstawił nam reżyser.

Generalnie jesli po obejrzeniu filmu mysli sie ze "z dupy temat, ale w sumie bylo fajne" a tymbardziej jak po obejrzeniu myslimy "no nie wiem jak mozna to pokazac lepiej" tzn. że reżyser dał radę.
Zapisane

"Podróż donikąd też zaczyna sie od pierwszego kroku."

(Ch. Palahniuk 'Rozbitek')
Strony: [1]   Do góry
Drukuj
Skocz do: