Strony: [1]   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Sequele, Prequele, Reeboty, Spin-offy - zło obecnego kina czy naturalna kolej rzeczy?  (Przeczytany 2954 razy)
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« : Kwietnia 01, 2014, 15:16:58 »

Mandriell:
Pozwoliłem sobie podzielić wątek, bo mam troszkę do powiedzenia na ten temat i  może wyjść z tego całkiem niezła dyskusja.



Aha, rzecz może najważniejsza. Jakkolwiek na film patrzyło się bez większego zgrzytu, to do mało której produkcji tak bardzo pasuje słowo "niepotrzebna", jak właśnie do nowego "Cosia".
Generalnie zgoda. Jest to kolejny dowód na to, że filmowcom kończą się pomysły. Przykład pierwszy z brzegu: nowa Godzilla (ostatnia była z 1998 r.)
Hollywood osiągnął takie dno, że zaczynają robić remaki remake'ów. Z "Cosiem" to samo. Co z tego, że od strony fabularnej jest prequel, jak sam film jest kolejnym remakiem. Czekam tylko na kolejne sequele, prequele, prequele prequeli i diabli wiedzą, co jeszcze.

Kasa musi płynąć  ;)
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 02, 2014, 10:43:07 wysłane przez Mandriell » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #1 : Kwietnia 02, 2014, 08:53:59 »

To fakt. Rimejki, rebooty, sequele sequelów, prequele, sequele prequelów :D
Zapisane
Mandriell
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Częstochowa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



SHADYXV

WWW
« Odpowiedz #2 : Kwietnia 02, 2014, 10:31:20 »

A ja się z Wami nie do końca zgodzę. Piszecie - hollywood osiągnął dno. No nie mogę się z tym zgodzić, bo fabryka marzeń wciąż produkuje genialne filmy i niejednokrotnie zachwyca. Ok, takie filmy trzeba troszkę poszukać, ale to też chyba jest wynikiem takich, a nie innych oczekiwań widzów. Teraz najważniejsze dla 3/4 (i pewnie 3/4 z tej pozostałej reszty) kinomanów to blockbustery. A tak jak każdy inny biznes - kino działa na zasadzie popyt-podaż.

Ok, z definicji tego określenia patrząc - blockbuster często nie ponosi winy za to, że się nim staje (przykładem "Przeminęło z wiatrem", "Forrest Gump",), choć z drugiej strony - od przynajmniej dwóch dekad niektórzy twórcy celowo robią filmy, które mają być blockbusterami - czyli trzepać kasę. I w tym wypadku no nie ma siły, żeby nie było takich "Piratów z Karaibów 2, 3, 4, 5, 17, 33" lub właśnie, żeby nie robili remake'ów "Carrie", "Piątku 13-ego", albo prequelów "Uniwersytet Potworny" czy jakaś tam część "Hannibala".
Do czego zmierzam? Bo wiem, że na razie można odnieść wrażenie, że mówię to samo, co Wy :D
Chodzi mi o to, że czepianie się wszelkich filmów typowo robionych pod kasę ("Paranormal Activity", "Piły", "Avengersy" i ogólnie cały Mervelowski cykl, "Piraty", itd itp) że kolejny prequel prequela, że sequel sequela itd itp nie ma sensu. Sami widzowie sukcesywnie do tego zmierzali (czego przykładem wyniki box officów oraz to, że takie filmy teraz dominują w kinach) i wydaje mi się, że jest to wpisane w oczekiwania i jest to naturalną koleją rzeczy. Ot - efekt cieplarniany w kinematografii. A cieszyć się popularnością muszą, bo mają się jak pączki w maśle, niestety spychając dziś inne filmy gdzieś tam na plan B czy nawet C.

Jasne, ja też nie jestem fanem tego typu zabiegów. Na wszelkie "...quel", czy "remake" patrzę z dużym dystansem. A niektórych tego typu produkcji zwyczajnie nie oglądam ("Avengersy" na przykład - choć wiem, że to nie prequel, sequel, ani żaden "re", ale taki blockbuster pełną gęba, w dodatku z kompletnie nie interesującą mnie zgrają bohaterów).
W każdym razie mimo tych wszechobecnych blockbusterów nie uważam, że hollywood dobiło do dna.

Powiem więcej - co prawda takich filmów wyliczę może na palcach jednej ręki ale jednak - są remake'i, które lubię bardziej od oryginału, albo które spełniły chyba najważniejszą rolę tego typu filmu - wygrzebały z odmętów historii jakiś zapomniany film, sprawiając, że po niego sięgnąłem - przykładem: "3:10 do Yumy" - remake "15:10 do Yumy" z 1957 roku.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 02, 2014, 11:17:03 wysłane przez Mandriell » Zapisane

p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #3 : Kwietnia 02, 2014, 10:51:36 »

Ja na razie krótko.

Generalnie sam fakt ich powstawania jest naturalną koleją rzeczy, ale trochę nie w sytuacji, w której tak mało oryginalnych projektów trafia do finalnej realizacji (pierwsze przykłady z brzegu - Mroczna Wieża, W górach szaleństwa). A to przecież znane rzeczy, podejrzewam, iż masa scenariuszy całkowicie oryginalnych zalega w szufladach decydentów.

Cóż, hajs się musi zgadzać, a - parafrazując wypowiedź inż. Mamonia - "podobają się te filmy, które już raz widzieliśmy".

Pazerność, brak odwagi i intelektualne rozleniwienie - tak bym widział główne przyczyny takiego stanu rzeczy.


Przeniosłeś, dobrze ;)

Natomiast uzupełniając wypowiedź... też zależy od konkretnego przypadku. Kolejne filmy ze stajni Marvela (z klimatów Avengers) są czymś naturalnym. To nowe historie, a sam fakt powstawania kolejnych części mnie nie boli, bo materiałów na scenariusze (komiksy) jest przecież całe mnóstwo. Z kolei reboot Spidermana po 10 latach od pierwszego filmu Raimi'ego, wydaje mi się czymś dziwnym. Podobnie z rimejkami rzeczy, wydawałoby się, kompletnych, jak np. "Total Recall".

Horrory to zupełnie inna para kaloszy, specyfika gatunku owocuje często powstawaniem serii od całkiem dawna (przynajmniej od lat 80.)

« Ostatnia zmiana: Kwietnia 02, 2014, 11:24:55 wysłane przez p.a. » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #4 : Kwietnia 02, 2014, 15:17:51 »

Cytuj
Sequele, Prequele, Reeboty, Spin-offy - zło obecnego kina czy naturalna kolej rzeczy?

Oczywiście, że samo zło. Do tego zestawu dorzuciłbym jeszcze masowe przenoszenie na ekran wszystkich "Zmierzchów" i innych "Hunger Games"  ;)

Kiedyś się jarałem tym wszystkim. Niestety ostanie lata przyniosły tak dużą serię rozczarowań, że już postawiłem krzyżyk na tego typu produkcjach. Oglądam je tylko dlatego... że ja wszystko oglądam :haha: Ale już się nie ekscytuję kolejnymi zapowiedziami rebootów, remaków, sequeli itp. Wręcz przeciwnie, jestem tym znużony.

Natomiast uzupełniając wypowiedź... też zależy od konkretnego przypadku. Kolejne filmy ze stajni Marvela (z klimatów Avengers) są czymś naturalnym. To nowe historie, a sam fakt powstawania kolejnych części mnie nie boli, bo materiałów na scenariusze (komiksy) jest przecież całe mnóstwo.

To dlaczego te filmy wydają się tak wymuszone. Dwa sequele "Iron Mana" się tak strasznie wloką, że mogą służyć jako tabletki nasenne. "Thora" da się oglądać tylko z powodu dużej dawki dobrego humoru. Na "Hulka" nikt nie ma pomysłu. Jeśli Ang Lee nie dał rady uszczęśliwić fanów, to raczej nikomu się to nie uda. "Kapitan Ameryka" to jest film na jeden raz. Próbowałem obejrzeć drugi raz i mi się nie udało. Tak naprawdę tylko w "Avengers" dało się ich wszystkich oglądać. I dlatego powstanie pewnie z 10 sequelów Avengers i ze 3 rebooty.

Dla mnie nienaturalne jest, że prawie co tydzień wchodzi do kin jakiś nowy film z superbohaterem w roli głównej. Oczywiście każdy napompowany efektami tak żeby przebić film, który wyszedł tydzień wcześniej  ;) I oczywiście te efekty są co najwyżej przeciętne, bo przecież nikt nie zrobi porządnych efektów mając do dyspozycji tak mało czasu. I tak w kółko, wypuszczają jednego średniaka za drugim. A widz dostaje blockbusterowej zadyszki i traci wiarę w dobre kino :D (Na szczęście raz na parę lat wychodzi taki film jak Grawitacja, który przywraca mi utraconą wiarę :) )


Aha, rzecz może najważniejsza. Jakkolwiek na film patrzyło się bez większego zgrzytu, to do mało której produkcji tak bardzo pasuje słowo "niepotrzebna", jak właśnie do nowego "Cosia".

The Thing (2011) to jest jeden z flagowych przykładów wszystkiego co złe ;) Ale berło króla wśród marnych sequelów/remaków/prequelów trzyma oczywiście "Prometeusz".
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 02, 2014, 15:21:11 wysłane przez HAL9000 » Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
Brzoza

*




« Odpowiedz #5 : Kwietnia 10, 2014, 12:32:00 »

Dla The Departed Scorsese mogę przełknąć wszystkie pozostałe, nieudane i niepotrzebne remake'i.
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
Drukuj
Skocz do: