Strony: 1 2 [3] 4   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Nagrody przemysłu filmowego 2021  (Przeczytany 7773 razy)
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #40 : Marca 23, 2021, 19:03:51 »

No na to wygląda, ale to jest kompletnie bez sensu. Albo słowo jest obraźliwe, albo nie ;) Zresztą tak naprawdę jest istotny kontekst, np. można powiedzieć do kogoś "osioł" w niemal pieszczotliwy sposób. A dzisiaj czasem się o całym kontekście wypowiedzi (i kontekście kulturowym) zapomina.

A Spike Lee to jest chyba większym rasistą od jakiegokolwiek Białasa ;) Przynajmniej takie można odnieść czasem wrażenie. Zresztą gość ma pełną dupę pretensji o wszystko.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #41 : Marca 23, 2021, 21:34:35 »

p.a. nie wiesz że czarnoskórzy, nie są rasistami? Tylko biali są rasistami :D

A co do Spike Lee to 100% prawdy.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #42 : Marca 25, 2021, 08:59:46 »

Obejrzałem "Elegię dla bidoków". Nie wiem, czy prędko (albo w ogóle) sięgnąłbym po ten film, bo zniechęcało doń wszystko, od tytułu począwszy (oryginalny lepszy, tak swoją drogą). No ale casus Glenn Close sprawił, że sięgnąłem po niego wcześniej, niż zamierzałem. No i cóż, lepsze, niż się spodziewałem. A został zjechany, cóż, podejrzewam, że w dużej mierze z powodu takich, a nie innych bohaterów. No bo przecież z wieśniaków to się trzeba wyśmiewać, albo robić z nich seryjnych morderców, a z filmu Howarda wynika, że chociaż to nierzadko ludzie prości, prymitywni i zagubieni, to jednak mają swoje zalety... niewybaczalne ;)

Nie, że to film bez wad. Cała historia jest taka nieco niepozbierana, chaotyczna, a reżyser chciałby złapać zbyt wiele srok za ogon. Widać, że czasem korci go, by stworzyć wielkie, społeczne dzieło. Gdyby tę historię nieco poukładać, byłyby może nominacje do Oscarów, a już na pewno - w latach 90. Bo "Elegia..." to Oscar bait stworzony jednak wedle nieaktualnego już przepisu. Niezależnie od tego - film ma ciekawe, rzadko spotykane przesłanie. Coś w stylu "rodziny się nie wybiera, ale szanuj swoje korzenie" połączone jednak z przekonaniem, że przychodzi ten moment, kiedy trzeba się zająć własnym życiem.

Co do Glenn Close... sam nie wiem. Czasem mi się to wszystko, co robiła, wydawało nazbyt przerysowane, no ale sądząc po dołączonych do napisów końcowych zdjęciach - ta babcia chyba faktycznie taka była. Mimo wszystko kreacja bardziej pod Oscary, aniżeli Maliny, ale osobiście nie dałbym żadnej nagrody akurat na tym polu. Bardziej podobała mi się Amy Adams, która jest w tym wszystkim jakoś bardziej przekonująca. W czasach bardziej łaskawych dla tego typu produkcji też pewnie dostałaby nominację.

Film ma swoje wady, ale moim zdaniem warto obejrzeć, ze względu na rzadkie ujęcie tematu amerykańskich wsiurów. Dobitne i bezlitosne z jednej, ciepłe - z drugiej strony. 6/10.

A tymczasem "Nomadland" znów triumfuje. Szykuje się chyba wyjątkowo przewidywalne rozdanie:

https://www.filmweb.pl/news/%22Nomadland%22+o+krok+od+Oscara.+W%C5%82a%C5%9Bnie+dosta%C5%82+nagrod%C4%99+producent%C3%B3w-141811
« Ostatnia zmiana: Marca 25, 2021, 09:01:36 wysłane przez p.a. » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #43 : Marca 28, 2021, 09:32:44 »

Judas and the Black Messiah

Kolejny film z kategorii Black Movies Matter ;) No dobra, czepiam się, ale w tym roku wyjątkowo dużo filmów rozgrywających się w środowisku czarnoskórych, a niekoniecznie mam wrażenie, że każdy z nich zasłużył na te wszystkie nominacje. Ale po kolei. "Judas..." to kolejny też film opowiadający o burzliwych latach 60. To dokładnie ten sam moment w historii USA, co "Proces siódemki z Chicago" i tylko jakieś 4 lata po wydarzeniach z "One Night in Miami". Fabułę nieźle streszcza już sam tytuł i już po tym tytule można się domyśleć, z jakiego typu filmem będziemy mieli do czynienia. Jaki rezultat? Jak dla mnie niezły, ale raczej nie porywający. Choć podczas jednej z przemów tytułowego Czarnego Mesjasza miałem ciarki, mocna scena, chyba najlepsza w całym filmie. Aktorsko jest co najmniej dobrze. Akademia bardzo chyba chce nagrodzić Daniela Kaluuya, jako że nieco na siłę wcisnęła go do kategorii "aktor drugoplanowy". Tym samym wychodzi na to, że aktora pierwszoplanowego w tym filmie nie było :D Trochę szkoda, bo choć Kaluuya ciągnie ten film swoją charyzmą, to jednak bardziej podobał mi się "Judasz", Lakeith Stanfield, który świetnie odegrał sprzeczne uczucia swojego bohatera. Dobrze wypadł Jesse Plemons i garść aktorów z dalszego planu. Intrygująca bywa muzyka - dziwi mnie tu brak nominacji, no ale może nie spełniała ona kryteriów? Ja w każdym razie z radością notuję obecność muzyki, która różni się od standardowych Zimmeryzmów i innych Williamsów. Ogólnie jednak - 6 nominacji, ale szansa tylko na 5 nagród. A skończy się pewnie statuetką dla Kaluuya.

A co do tego, co napisałem na początku... ogólnie mam wrażenie, że to najsłabszy Oscarowy rok od wielu, wielu lat. Pewnie w dużej mierze to wina pandemii i tego, że tych filmów powstało jednak wyraźnie mniej, ale... nie wiem, czy tylko o to chodzi. Akademia chyba za bardzo chce być... mało akademicka. A jednocześnie mając w podorędziu tak nietuzinkowy film, jak "Na rauszu" pomija go w większości kategorii (a należała się nominacja choćby dla Madsa czy scenariusz, tym samym również za film, bo reżyserię doceniono). Tak czy siak - zawsze wypisuję sobie wszystkie filmy nominowane w istotnych kategoriach (film, reżyseria, scenariusz + wszystkie kategorie aktorskie). Daje to na ogół kilkanaście filmów, w tym roku - 16. Widziałem 12 z nich i średnia moich ocen to póki co 6,08. Dla porównania -w zeszłym roku (choć, co trzeba przyznać, wyjątkowo dobrym) było to 7,27 (średnia nieco pewnie spadnie, bo kilku filmów nie oglądałem), na ogół jest to właśnie okolica 6,5. Jak pojawi się więcej ocen, sprawdzę też, jak się kształtują oceny na portalach, ale już teraz widać, że szału nie ma (8 na imdb przekracza tylko oceniony przez najmniejszą liczbę osób "Ojciec").
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #44 : Marca 29, 2021, 20:21:25 »

Mam trochę problem z tym filmem przez to, że uważam Czarne Pantery za bandziorów, a tutaj większość na czele z Fredem Hamptonem pokazywana jest sympatycznie. Może to krzywdzące, ale takie mam skojarzenia z tą organizacją, ale jak mi uświadomił znajomy po seansie, przez to jak pokazywani są krzywdząco w filmach to teraz wiem, że dużo dobrych ludzi było w tej organizacji.

Choć całkowicie zdania nie zmieniłem, bo jest scena,
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Ciężko mi ocenić film przez to, że mam takie podejście do każdej bojówki, organizacji, która używa przemocy, że dla mnie to są terroryści, więc dziwnie mi się oglądało Czarne Pantery tak dobrze pokazane. Podobnie byłoby gdyby to był film np. o jakiejś prawicowej bojówce używającej przemocy i pokazanej w dobrym świetle, to nie wiedziałbym co mam myśleć. Nie wiem czy w takich filmach pokazują prawdę, czy to filmy z przekazem, które chcą mnie przekonać przeinaczając fakty, że w Czarnych Panterach (lub innej organizacji) większość chciała dobrze, a przemocy używali tylko przymuszeni do tego przez siły rządowe.

Aktorsko zgadzam się, że Daniel Kaluuya świetny, co nie jest zaskoczeniem, w Uciekaj! i Wdowy też był świetny. Równie dobry jest Lakeith Stanfeld w roli informatora FBI i jego postać więcej wywoływała we mnie emocji. Kibicowałem mu, zależało mi na Billu. Ale to taki aktor jak Kaluuya, którego znam z Uciekaj, ale też z Sorry to Bother You i serialu Atlanta, więc też żadne zaskoczenie jak dobrze zagrał. Do tej pory każdy bohater jakiego grał, to byli przymuleni goście, kolesie, więc fajnie Stanfelda  zobaczyć w innej roli. Dobry jest też drugi plan na czele z Plemonsem i Martinem Sheenem. Świetna muzyka, która brzmi trochę jak z filmów z lat 70-ych. Ogólnie to dobry film, ale przez to, że nie wiem jak podejść do Freda, jak zrobiono z niego sympatycznego gościa (choć zaznaczam, że może taki był, nie wykluczam tego), to więcej jak 7/10 nie postawię.

A co do Oscarów to coś w tym jest co napisałeś. Może mnie pamięć myli, ale dawno nie było tyle filmów oscarowych, które mnie w ogóle nie interesują i nie obejrzę ich. Tak jest z Nomandland mimo Frances w roli głównej, które niby oglądalem, ale tak naprawdę to jednym okiem, tak mnie znudził. Też nie interesuje mnie film Reginy King i z Chadwickiem Bosmanem (choć aktora lubię), z tych filmów oscarowych o czarnoskórych to jedynie ta produkcja, którą przed chwilą omówiłem interesowała mnie. Reszta filmów oscarowych co nie widziałem jeszcze ciekawie się zapowiada, też Ojciec z Hopkinsem i Colman, który pewnie obejrzę, ale te produkcje, które wymieniłem, to nawet jak zdobędą wszystkie oscary to i tak nie obejrzę (identycznie miałem kilka lat temu z Moonlight, do dzisiaj nie widziałem). Na tą chwilę najlepszym filmem jest Promising Young Woman z tych oscarowych. Choć pewnie niewiele dostanie mimo tematyki jaką porusza, więc wydawałoby się, że zbierze dużo Oscarów.
« Ostatnia zmiana: Marca 29, 2021, 20:32:32 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #45 : Marca 30, 2021, 10:08:20 »

Hampton chyba faktycznie był w miarę pokojowo nastawiony, ale wiadomo, miał mnóstwo naśladowców, którzy już tacy łagodni nie byli. Ogólnie trudno popierać Czarne Pantery, ale też trudno nie zrozumieć pobudek, jeśli o ich postępowanie idzie, bo w tamtych latach czarni jednak mocno dostawali po dupie a też Hoover wyjątkowo się na nich ponoć uwziął. Ale z tym przemówieniem to dziwna sprawa, bo ja jako widz też odniosłem wrażenie, że Hampton się zradykalizował, a tu takie wytłumaczenie.

Na pewno był postacią niezwykłą, skoro zdołał zakończyć (chwilowo) wojny gangów a nawet przecież połączył siły z, powiedzmy, redneckami. Postać kontrowersyjna? Pewnie tak, ale weźmy pod uwagę, że u nas władze państwowe biorą udział w uroczystościach pogrzebowych Żołnierzy Wyklętych, chociaż nawet tak upolityczniony IPN mówi, że są winni zbrodni wojennych.

A "Moonlight" zobacz, ale fakt, filmy Barry'ego Jenkinsa nie są łatwe w odbiorze, wymagają pewnego skupienia. To nie był mój ulubiony film z tamtego rozdania Oscarów (tu zdecydowanie u mnie wygrywa "Manchester by the Sea"), ale wolałem "Moonlight" od "La La Land".
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #46 : Kwietnia 02, 2021, 22:30:10 »

p.a. widzę, że pojawił się Billie Holiday na canal+, czyli kolejny z filmów, który mnie nie interesuje, mimo Złotego Globa dla dziewczyny w roli głównej i nominacji do Oscarów. Problem z tym filmem dla mnie, że jak tematyka jest ciekawa, to trailer przypomina mi filmy Hallmarka. Ale z ciekawości przeczytam Twoją opinię:)
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 02, 2021, 22:32:05 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #47 : Kwietnia 03, 2021, 06:55:24 »

Hah, ten to chyba i mnie najmniej interesuje :D Zobaczymy, zwykle po każdym oscarowym roku zostaje mi kilka filmów do ogarnięcia, które nadrabiam w kolejnych latach, choć i z tym różnie bywa. Wiele też zależy od ich długości. A ten jest dość długi jednak ;) Swoją drogą w tych moich okołooscarowych wojażach sięgam też po filmu z poprzednich lat (również wiele dekad wstecz) i to w sumie szokujące jest, jak bardzo niektóre nominowane filmy są dziś zapomniane (kilkaset głosów na IMDB). I na odwrót - sporo klasyków można znaleźć w nominacjach, które swego czasu przegrały z filmem dziś np. ocenionym na FW przez 1000 osób (jak dobrze idzie).

Wczoraj oglądałem natomiast "Soul". Animacje są traktowane nieco po macoszemu, a to film bardziej wartościowy od większości filmów nominowanych ;) A już sam scenariusz, z tymi wszystkimi zwrotami akcji, pewną przewrotnością i różnymi smaczkami przebija choćby skrypt do "Minari", który kompletnie niczym oryginalnym się nie wyróżnia. Liczę natomiast na nagrodę za muzykę, wyjątkowo ilustracyjną. I niby słychać, że to Trent Reznor, ale jednocześnie - takich dźwięków, mocno inspirowanych klasyką elektroniki, jednak do tej pory nie wyprodukował. Nie słyszałem jeszcze (bom filmu nie widział) ścieżki z "Da 5 Bloods", ale jeśli ktoś inny miałby zgarnąć statuetkę, to nieco to będzie James Newton Howard za "News of the World".

Jeśli o animacje idzie, to z trzech, które widziałem, "Soul" jest zdecydowanie najlepsze, choć wiele sobie obiecuję po "Wolfwalkers". "Baranek Shaun" pewnie fajny będzie, ale to raczej na bank jest tylko dodatek, bo komuś tę piątą nominację trzeba było dać ;)
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #48 : Kwietnia 03, 2021, 19:43:53 »

Wczoraj oglądałem natomiast "Soul". Animacje są traktowane nieco po macoszemu, a to film bardziej wartościowy od większości filmów nominowanych ;) A już sam scenariusz, z tymi wszystkimi zwrotami akcji, pewną przewrotnością i różnymi smaczkami przebija choćby skrypt do "Minari", który kompletnie niczym oryginalnym się nie wyróżnia. Liczę natomiast na nagrodę za muzykę, wyjątkowo ilustracyjną. I niby słychać, że to Trent Reznor, ale jednocześnie - takich dźwięków, mocno inspirowanych klasyką elektroniki, jednak do tej pory nie wyprodukował. Nie słyszałem jeszcze (bom filmu nie widział) ścieżki z "Da 5 Bloods", ale jeśli ktoś inny miałby zgarnąć statuetkę, to nieco to będzie James Newton Howard za "News of the World".

Jeśli o animacje idzie, to z trzech, które widziałem, "Soul" jest zdecydowanie najlepsze, choć wiele sobie obiecuję po "Wolfwalkers". "Baranek Shaun" pewnie fajny będzie, ale to raczej na bank jest tylko dodatek, bo komuś tę piątą nominację trzeba było dać ;)

Nie zgodziłbym się że animacje, zwłaszcza Disneya i Pixara jak w przypadku Soul są traktowane po macoszemu. To są bardzo cenione produkcje przez nominujących do Oscarów, ale też do przesady, bo nieważny poziom filmu Pixara, czy dobry, czy średni czy słaby, to zawsze dostaje Oscara, mają tak ugruntowaną markę, co się staje trochę nudne. Pewnie gdyby w 2020 roku w kinach z filmów Pixara byłby tylko Onward, to ten film dostałby Oscara, choć to średni film, nie jak na Pixara, ale po prostu średni film. Na szczęście była Dusza , o której wkleję moją opinię z innego tematu, bo dawno temu pisałem. Z jednej strony zasłużenie dostanie Soul, bo to świetny film, ale jakby był słaby to na 99.9% i tak by dostał (jakbym był hazardzistą to bym obstawiał w ciemno Pixara co rok na Oscarach), ale żeby nie było za nudno na ceremonii to bym dałbym w tym roku Wolfwalkers, bo równie dobra produkcja. Przeniosę moje opinie o animowanych oscarowych filmach z innego tematu, więc się powtórzę.

Co w duszy gra to kolejne znakomite dzieło od Pixara. Po słabszym Onward/Naprzód studio wróciło do dobrego poziomu. No i co ważniejsze nie jest to kolejny sequel ich największych hitów, jak kolejne części Toy Story (choć akurat każda kolejna część jest coraz lepsza i to jedna tych serii, która trzyma bardzo wysoki poziom w każdym filmie; najlepsza jest trójka, prawie arcydzieło, ale pozostałe trzy części, w tym też czwórka, która wydawała się niepotrzebna, są też znakomite), sequele Gdzie jest Nemo?, Iniemamocnych i prequel Potworów i spółki (chyba najsłabszy z tych wszystkich), ale całkowicie osobne dzieło. Choć pomysł na historię z Soul może kojarzyć się z Inside Out/Co w głowie się nie mieści. Pewnie polscy tłumacze też zauważyli podobieństwa i dlatego polski tytuł Soul przypomina tytuł polski Inside Out. Jak (prawie) każdy film Pixara bawi, uczy i wzrusza.

No i jak to bywa z animacjami tego studia nie do końca jest to bajka dla dzieci, a jeśli już to raczej dla dzieci w wieku 12, 13 lat, a nawet dla starszych. Dzieciaki do 10 lat będą się nudzić. Poprzednie animacje Pixara poruszające dojrzałe tematy, np. Odlot, Wall-E, cała seria Toy Story i długo można wymieniać, też są bardziej dla nastolatków i dorosłych, jak dla małych dzieci. W Soul są elementy humoru, głównie przez sceny z kotem, ale mocno na drugim planie, ważniejsze jest to co film ma do przekazania.

Strona wizualna jak to w filmach Pixara trzyma poziom, nie tylko sceny na Ziemi, ale też w zaświatach, mimo specyficznej kreski, wyglądają bardzo ładnie. Osobne słowa uznania należą się za muzykę, zarówno kawałki jazzowe Jon Batiste'a są super, ale też soundtrack Trenta Reznora i Atticusa Rossa bardzo daje radę. Jest to muzyka jakiej po tym duecie raczej się nie oczekuje. Obok soundtracku do filmu Mank Davida Finchera, Reznor i Ross ponownie zaskakują ścieżką dźwiękową, jakże inną do jakiej przyzwyczaili przez lata, ale też genialną. Może film nie dorównuje Gdzie jest Nemo?, Toy Story 3, Odlotowi (moja trójka filmów Pixara), ale nie mam nic przeciwko by postawić Soul obok np. W głowie się nie mieści, Wall-E, TS 1, 2 i 4, Potwory i spółka.

Wolfwalkers (2020)

Kolejna znakomita animacja od irlandzkiego studia Cartoon Saloon, znanego z takich filmów jak The Secret of Kells, Song of the Sea, The Breadwinner. Podobnie jak dwa pierwsze co wymieniłem jest to piękna baśń. Może fabularnie to nic oryginalnego, ale film ma tak niepowtarzalny klimat, że pewnie nie raz coś Wam wpadnie do oka. Ocena: 8/10. Choć TSoK i SotS stawiam jednak wyżej. Może dlatego, że Wolfwalkers fabularnie to historia, którą łatwo przerobić na animację od Disneya.

W obsadzie głosowej jest m.in. Sean Bean. Nie wiem czy to zamierzone, czy wszystko z wszystkim już mi się kojarzy, ale co trochę Bill, czyli bohater Seana Beana rzuca tekstami do córki o lordzie protektorze, żeby opowiadała o smokach, itd, więc od razu skojarzenia miałem z Grą o Tron, w której Bean zagrał. No i to drugi nowy film, jaki obejrzałem ostatnio, w którym Bean
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

A co do kolejnej pełnometrażowej części przygód Baranka Shauna to dobra komedia dla dzieci, ale też świetny film dla fanów SF, bo w filmie jest pełno bardziej i mniej ukrytych żartów i nawiązań do seriali, filmów, książek z tego gatunku, do np. Archiwum X, Doktora Who, Obcego, Wall-E, Znaków, E.T., Bliskich spotkań trzeciego stopnia i wielu innych. Film to nie tylko nawiązania, bo też fabuła, która co prawda nie grzeszy oryginalnością, ale całość jest tak pełna uroku i inteligentnego, często slapstickowego humoru, że nawet mnie staremu dziadowi ta produkcja dla dzieci podobała się. Ocena: 6/10.

Jest jeszcze Over the Moon, który to film ma raczej dobre opinie, trailer podobał mi się, tematyka ciekawa, mam do niego dostęp, bo jest na N, ale jakoś ochoty nie mam go obejrzeć i w sumie sam nie wiem czemu:)
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #49 : Kwietnia 04, 2021, 17:44:56 »

Co do Disneya generalnie - jasne, to najbardziej przeceniana wytwórnia świata ;) Zwycięstwa "Wielkiej szóstki" czy "Meridy" były mocno naciągane, bo konkurencja była przynajmniej częściowo lepsza. Ale chodziło mi o to, że filmy animowane dość rzadko jednak dostają nominację do ogólnych kategorii, a przecież scenariusze najlepszych filmów z Pixara bywają o niebo lepsze od "poważnych" filmów. Zdarzały się nominowane wyjątki (z pamięci odtwarzam: "WALL-E", "Toy Story 3", "Up", "Inside Out"), ale to jednak nieco za mało, a już w tym roku - dość ubogim pod kątem dobrych scenariuszy - to zakrawa na skandal.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #50 : Kwietnia 05, 2021, 08:26:25 »

Pieces of a Woman

Ależ petardę odpaliła Vanessa Kirby. To póki co moja ulubiona rola kobieca (zresztą, ulubiona też chyba bez podziału na płeć) minionego sezonu. Coś w stylu żeńskiej wersji roli Caseya Afflecka z "Manchester by the Sea", tyle, że on nie musiał zagrać porodu ;) Bo już sama ta sekwencja jest znakomita (nie tylko aktorsko, ogląda się to jak thriller), a później jest jeszcze lepiej. Uwielbiam takie subtelne kreacje aktorskie, grę półcieniami, ledwo dostrzegalnymi gestami po to, by w odpowiednim momencie wybuchnąć całą gamą emocji. Na drugim planie niewiele "gorzej". Shia LaBeouf po raz kolejny pokazuje, że gdyby się tylko ogarnął (co właśnie ponoć próbuje zrobić) należałby do aktorskiej ekstraklasy. Tu trochę zagrał samego siebie, szorstkiego gościa ze skłonnościami do wybuchów, z problemem alkoholowym w tle. Ellen Burstyn znów pokazuje klasę, choć jej postać ciężko polubić. No i jeszcze Molly Parker, na którą warto zwrócić uwagę podczas sceny porodu, gdzie świetnie oddała narastającą niepewność swojej bohaterki, która w którymś momencie musiała przestać robić dobrą minę do złej gry.

Tak więc aktorsko rzecz znakomita. A sam film? No cóż, historia do skomplikowanych nie należy, metafory bywają cokolwiek przyciężkawe, miejscami wkrada się też banał, ale...Sceny porodu czy kłótni z matką są tak znakomite, że jestem w stanie wiele wybaczyć, zwłaszcza, że to wszystko jest tak dobrze zagrane. 6,5/10 ode mnie - w sumie kolejny film, który podobał mi się bardziej od niejednego nominowanego do głównej kategorii.

I tak (nawiązując do tego, co michax77 napisał w innym miejscu), myślę, że krańcowo niskie oceny z powodu LaBeoufa, czy też raczej jego życia prywatnego.

A za Kirby trzymam kciuki na Oscarach. Szanse myślę są, bo zdecydowanej faworytki nie ma. Kirby wygrała na MFF w Wenecji, Andra Day zgarnęła Złotego Globa (który jest zresztą dość słabym prognostykiem), McDormand - Satelitę, zaś Carey Mulligan - Critics Choice Award. A w nocy sytuacja znów się skomplikowała:

https://www.filmweb.pl/news/%22Ma+Rainey%22%2C+%22The+Crown%22%2C+Schitt%27s+Creek%22+z+nagrodami+Gildii+Aktor%C3%B3w-141913

Z jednej strony jest nagroda dla zbiorowej obsady "Siódemki z Chicago" (to czasem niezły prognostyk przed Oscarami), ale z drugiej - nagrodzono i Bosemana (z czym można się zgodzić), i Violę Davis (z czym niekoniecznie się zgadzam). Tak czy inaczej, jak widać, co rozdanie, to kto inny odbiera nagrodę.

A co do Gildii - warto zwrócić na wyróżnienie Youn Yuh-Jung, która faktycznie jak dla mnie najbardziej zasłużyła na wyróżnienie w swojej kategorii.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 05, 2021, 08:32:31 wysłane przez p.a. » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #51 : Kwietnia 05, 2021, 08:28:34 »

Nagrody SAG rozdane:

OBSADA
"Proces siódemki z Chicago"

AKTORKA
Viola Davis - "Ma Rainey: Matka bluesa"

AKTOR
Chadwick Boseman - "Ma Rainey: Matka bluesa"

AKTORKA DRUGOPLANOWA
Youn Yuh-Jung - "Minari"

AKTOR DRUGOPLANOWY
Daniel Kaluuya - "Judas and the Black Messiah"

EKIPA KASKADERSKA
"Wonder Woman 1984"


Sorkin z nagrodą, Bakalova bez nagrody... zaczyna robić się ciekawie.
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #52 : Kwietnia 05, 2021, 08:35:01 »

Hehe, no wbiłeś mi się w edycję posta ;)

Ano, jest ciekawie, rosną szanse na triumf "Procesu Siódemki z Chicago" na Oscarach. Jeno to wyróżnienie dla Violi Davis nie bardzo mi leży, ta rola ociera się jednak o szarżę. O Youn Yuh-Jung już pisałem, z drugiego planu to ona mnie póki co najbardziej ujęła.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #53 : Kwietnia 11, 2021, 07:46:23 »

DGA dla Zhao.

Gildia scenografów nagradza:

Period Feature Film - Mank
Fantasy Feature Film - Tenet
Contemporary Feature Film - Da 5 Bloods

Może jednak Mank jakimś cudem wygra za scenografię i będzie chociaż jedna statuetka  :pff2:
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #54 : Kwietnia 11, 2021, 08:29:06 »

Hm, patrząc na te nagrody największego konkurenta będzie miał w "Tenet", choć ja podejrzewam, że Oscara może zgarnąć "Ma Rainey..." ;)

A z tą reżyserią to nie wiem. Nie ma Oscara za reżyserię Tarantino, nie ma Fincher, nie ma Lynch, Kubrick czy Welles, a będzie miała najpewniej Zhao, która ma na koncie całe trzy filmy.

EDIT

Rozdano połowę BAFT ;) Tutaj scenografia dla Manka, dla "Ma Rainey..." charakteryzacja i kostiumy, zresztą chyba zasłużenie. No i dźwięk dla "Sound of Metal", co też w sumie oczywiste. Za jakiś czas wrzucę tu swoje typy, ale inaczej, niż w zeszłych latach. Napiszę komu będę kibicować a także - kto moim zdaniem wygra.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 11, 2021, 09:27:06 wysłane przez p.a. » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #55 : Kwietnia 11, 2021, 19:47:47 »

The Father (2020)

Ojciec to obok Promising Young Woman najlepszy z oscarowych filmów (Manka Finchera bym postawił na drugim miejscu), a przynajmniej z tych, które oglądałem, więc p.a. oglądaj.

Siła filmu tkwi w mozaikowym scenariuszu, jak dobrze rozpisana jest ta historia, jaką układankę tworzy skrypt. Podoba mi się też to, że scenarzyści niektóre kwestie pozostawili do interpretacji widza,
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Reżyseria niby jest prosta, bo akcja dzieje się w jednym miejscu (jest to ekranizacja sztuki reżysera filmu), ale Florian Zeller z ekipą od scenografii, montażu, muzyki i zdjęciowcem przerobili sztukę na znakomite dzieło filmowe, mimo jednego miejsca akcji, które ogląda się jak dobry thriller albo horror z akcją w czterech ścianach.

Film opiera się na prostych sztuczkach filmowych, które świetnie budują zagubienie głównego bohatera i widza, który czuje się jak Anthony. Realizacyjnie to jest bardzo precyzyjna robota, ale film nie byłby tak dobry bez obsady. Wiadomo że aktorzy z Wielkiej Brytanii w większości to artyści z najwyższej półki, więc Olivia Colman, Mark Gatiss, Olivia Williams, Rufus Sewell, Imogen Poots trzymają wysoki poziom, nawet jak grają epizod.

Ale przede wszystkim liczy się sir Anthony Hopkins, który zagrał jedną z najlepszych ról nie tyle w ostatnich latach, co w swojej karierze. Za tą rolę dałbym Anglikowi drugiego Oscara. Hopkins kiedyś przyznał, że w ostatnich latach gra dla kasy, więc często jechał  na autopilocie, a czasami to nawet nie gra, tylko jest w filmach i to widać. Ale coś się zmieniło, gdy pojawił się w Westworld. Sir Hopkins w serialu Nolana się przebudził i zaczął naprawdę grać. A potem dobra rola papieża w Dwóch Papieżach, która pokazała, że to nie było chwilowe przebudzenie.  

Może to też wina filmów w jakich musiał  grywać, po co miał się starać w takich np. Transformersach. Nie wątpię, że w teatrze miał co grać, pewnie były sztuki, w których pokazał że stać go jeszcze na dużo, mimo tego, że aktorsko nie musi nic udowadniać, ale w Ojcu widać, że mu się chce i daje popis aktorstwa przez duże A. Nie przeszarżował też roli, gra jak trzeba subtelnie.

Nie widziałem każdego filmu z Hopkinsem, ale dla mnie to jedna z najlepszych jego ról. Widocznie uznał, że temat filmu zasługuje na to, żeby się bardziej postarać Sprawdziłem filmografię, kiedy ostatnio zagrał lepiej. No i w Hitchcocku z 2012 roku był nawet ok, ale też bez przesady jak mnie pamięć nie myli,  a wcześniej to kojarzę The World's Fastest Indian z 2005 roku (!), to ostatnia dobra rola aktora w filmie, z tych co widziałem (jest też Garderobiany z Ianem McKellenem i Król Lear z 2018 roku, w których świetnie zagrał, ale to sztuki zapisane na taśmie filmowej).

Gdyby Oscara dostał Anglik, to bym się nie obraził, bo to nie byłoby za nazwisko, tylko za wybitne aktorstwo. Choć raczej nie ma na to szans, żeby Bosman NIE dostał. Nie twierdzę, że nie zasługuje, bo to był dobry aktor, ale w pojedynku Hopkins vs. Bosman stawiam jednak na 80-latka. Miałem postawić 8/10, ale za Anthony Hopkinsa podniosę ocenę na 9/10.

Nie mam żadnych uwag też co do filmu, nie mam się do czego przyczepić, ale ciekaw jestem, czy Ojciec zbierał by tak dobre opinie, gdyby w całości był pokazany z perspektywy chorej osoby, bez scen w rzeczywistości. Taki film mógłby zrobić np. Christopher Nolan, gdyby przestał kręcić blockbustery, przecież zrobił kiedyś Memento. Jest to też idealny temat dla Romana Polańskiego albo Davida Lyncha (to pewnie byłby niezły mindfuck dla wielu widzów).
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 11, 2021, 19:50:53 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #56 : Kwietnia 12, 2021, 07:00:08 »

Wiesz, ja to na pewno zobaczę, ale Twoja opinia (aczkolwiek przeleciałem ją tylko po łebkach, nie lubię sobie niczego spoilerować) mnie zachęciła, by sięgnąć po to wcześniej, głównie ze względu na "mozaikowy scenariusz". Wiesz, ja myślałem, że to będzie typowa, prosta historia o strasznej chorobie, mnie te filmy dołują (np. "Iris") i nie lubię ich za bardzo.

Tymczasem (ziew) rozdano BAFTY. To chyba najnudniejszy sezon od bardzo już wielu lat:

https://www.filmweb.pl/news/BAFTA+2021%3A+%22Nomadland%22+z+nagrod%C4%85+dla+najlepszego+filmu-141992

Tutaj warto zwrócić na nagrodę za scenariusz dla "Ojca", co niejako potwierdza to, co Michax77 napisał. Wygrał też Hopkins, no ale to Brytyjczyk, więc go tam bardziej cenią. W najciekawszej chyba tegorocznej kategorii (najlepsza aktorka) wygrywa Frances McDormand. Poza tym kolejne wyróżnienia dla Kaluuya i Yuh-Jung Youn, są techniczne nagrody dla "Ma Rainey..." i "Manka", jest oczywiście "Sound of Metal".

Tak sobie myślę, że jeśli o Oscary idzie, to najciekawiej zapowiadają się kategorie aktorskie (mimo wszystko) i może jeszcze za scenariusz.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #57 : Kwietnia 14, 2021, 11:51:43 »

Ok, pora potypować. Wpierw mój typ, kto wygra, w nawiasie - kto chciałbym, by wygrał. Brak wpisu w nawiasie oznacza zgodność typów.

FILM

Nomadland (Proces Siódemki z Chicago lub Ojciec)

REŻYSERIA


Chloé Zhao, Nomadland (akurat tu mogę się zgodzić, aczkolwiek wolałbym "za zasługi" Finchera)

AKTORKA

Carey Mulligan, Obiecująca. Młoda. Kobieta (Vanessa Kirby, Cząstki kobiety)

AKTOR


Chadwick Boseman, Ma Rainey: Matka bluesa (Anthony Hopkins, Ojciec)

AKTORKA DRUGOPLANOWA

Youn Yuh-jung, Minari

AKTOR DRUGOPLANOWY

Daniel Kaluuya, Judas and the Black Messiah (Lakeith Steinfeld, Judas and the Black Messiah)

SCENARIUSZ ADAPTOWANY

Ojciec - Florian Zeller i Christopher Hampton

SCENARIUSZ ORYGINALNY

Obiecująca. Młoda. Kobieta - Emerald Fennell (jw. lub Proces Siódemki z Chicago - Aaron Sorkin)

ANIMACJA

Co w duszy gra (Co w duszy gra, chyba, że Wilcza Gromada mnie zauroczy)

ZDJĘCIA

Joshua James Richards (Nomadland) (Dariusz Wolski (Nowiny ze świata))

MONTAŻ

Obiecująca. Młoda. Kobieta.

KOSTIUMY

Ma Rainey: Matka Bluesa

SCENOGRAFIA

Ma Rainey: Matka bluesa (Tenet)

DŹWIĘK

Sound of Metal

FILM MIĘDZYNARODOWY

Na rauszu

MUZYKA

Co w duszy gra - Trent Reznor, Atticus Ross, Jon Batiste (jeśli nie to, to ewentualnie Nowiny ze świata - James Newton Howard)

PIOSENKA

"Speak Now" z Pewnej nocy w Miami... (brak własnych faworytów)

CHARAKTERYZACJA I FRYZURY

Ma Rainey: Matka bluesa

EFEKTY SPECJALNE

Tenet

« Ostatnia zmiana: Kwietnia 15, 2021, 10:00:19 wysłane przez p.a. » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #58 : Kwietnia 15, 2021, 09:58:08 »

The Father

Cóż to jest za film. Żadna inna produkcja z przeszłości w tak błyskotliwy, sugestywny a czasami wprost przerażający sposób nie pokazywała piekła choroby Alzheimera/demencji. Po raz pierwszy możemy wniknąć w świat dotkniętego tą chorobą, a nie tylko - obserwować ów świat z zewnątrz. Możemy poczuć się tak, jak główny bohater - zagubieni, pozbawieni kontroli nad własnym życiem. Świetnie pokazano mieszanie się wspomnień czy też luki w pamięci. Co jest zasługą tak reżysera, jak i scenariusza i scenografii. Nie rozumiałem, jakim cudem film o takiej tematyce ma nominacje w tej kategorii - a te nominacje są jak najbardziej zasłużone.

Oczywiście nie zagrałoby to wszystko tak, jak powinno, gdyby nie obsada, a nade wszystko Anthony Hopkins. Jak on to zagrał, brak mi słów. Być może nawet rola życia, choć wiadomo, że do historii filmu przejdzie nade wszystko jako Hannibal Lecter. W normalnych okolicznościach dostałby pewnie Oscara, ale z uwagi na śmierć Bosemana... I niespodziewanie ta raczej skromna produkcja stała się jedną z dwóch moich ulubionych, jeśli o tegoroczne Oscary idzie. I zarazem jedną z trzech, która faktycznie na te różne nominacje zasługuje. 8/10.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #59 : Kwietnia 18, 2021, 20:56:04 »

Świetnie pokazano mieszanie się wspomnień czy też luki w pamięci. Co jest zasługą tak reżysera, jak i scenariusza i scenografii.

... i przede wszystkim montażu, który jest tutaj użyty jak precyzyjne narzędzie. Dobry film ale mnie wymęczył. Wniosek po nim jest jeden, strzelić sobie w łeb żeby nie dożyć do demencji :haha: Ciężki seans ale film warto zobaczyć, żeby sobie choć trochę uzmysłowić z czym się zmagają osoby z taką przypadłością. 7/10.

Nomadland - też nie zaliczę do bardzo udanych seansów. Rozumiem czemu dostanie te Oscary ale naprawdę nie jest to dzieło wybitne. Wszystko opiera się na tym paradokumentalnym pomyśle (który powiem szczerze mnie lekko wkurzał)  i tym, że McDormand potrafi zagrać wszystko i nawet w patrzeniu się na widoczki jest dobra. 7/10.

I Fincher znów przegra z filmem, którego za pięć lat nikt nie będzie pamiętał... Fuck.
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
Strony: 1 2 [3] 4   Do góry
Drukuj
Skocz do: