Strony: 1 [2] 3 4   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Nagrody przemysłu filmowego 2021  (Przeczytany 7866 razy)
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #20 : Marca 12, 2021, 20:33:54 »

Jest tu kilka zaskoczeń, choćby Glenn Close (choć filmu nie widziałem, jakoś nie mam ochoty póki co). Ale jest też taka nominacja dla Katie Holmes, która pokazuje, czym moim zdaniem Złote Maliny być powinny. Bo o takie nominacje tu moim zdaniem chodzi, a nie o znęcanie się nad "365 dniami" :D
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #21 : Marca 12, 2021, 21:58:12 »

Nie wiedziałem, że 365 dni to film amerykański i remake 50 twarzy Greya. Były już przypadki nominacji do Malin nie amerykańskich filmów?

A takie nagrody, choć ja Malin nigdy poważnie nie traktowałem (powód np. nominacja dla Kubricka za Lśnienie, dla De Vito za Pingwina w Powrocie Batmana, tylko czekać jak twórcy będą wymieniać siebie z tymi pomyłkami w nominacjach jak właśnie reżyser Lśnienia), tylko przynoszą darmową reklamę filmowi, który jest szkodliwy. Pewnie oglądalność filmu na N się zwiększy, choć od premiery na Netflixie o filmie tyle się mówiło i pisało w USA, że 365 dni okazało się hitem.

Ja filmu nie widziałem, choć tyle się naczytałem i nasłuchałem, że wydaje mi się jakbym oglądał. Film jest szkodliwy już przez samą scenę wymuszonego seksu w samolocie. A poza tym film promuje sytuacje, w której dziewczyna zostaje porwana, więzi ją facet i mówi lasce, że jej nie dotnie, ale z tego co słyszałem ciągle ją dotyka, choć niby ma 365 dni na zakochanie, a laska ostatecznie wpada w syndrom sztokholmski. Więc wygląda, że dobrze być czasami porwanym i przetrzymywanym, bo można poznać miłość życia. Jak ktoś mi odpisał na innym forum, że to brzmi jak fabuła Pięknej i Bestii:-)

Jak niektóre nominacje rozumiem, np dla aktorów za konkretne filmy, dla Roberta Downeya Jr, Bruce Willisa, ale sporo jest dziwnych wyborów, jak Glen Close za Elegię dla bidoków. Przecież świetna była w tej produkcji, film taki sobie.

Kristen Wiig to jedyny plus WW 84, to jak już to powinni Gadotkę nominować, strasznie drewnianie zagrała.

Call of the wind to średniak, ale rola Forda całkiem niezła, widać że chciało mu się grać.

Hudson i Ziegler w Music, to nie są jedne z najgorszych ról, całkiem dobrze zagrały.

Widać że niektóre nominacje tylko dlatego, bo za aktorem nie przepada się w Hollywood. Przecież Chevy Chase się śmieje sam z siebie w Mr Dundee i nie wypada źle, znalazłbym gorsze role w zeszłym roku. Podobnie Shia Laboeuf jest świetny w słabym The Tax Collector, jedyny plus filmu. Wiem skąd krytyka Chase'a i Shii się bierze, ale to oznacza, że mają być krytykowani za każdą rolę, nieważne czy słusznie czy nie, bo nie są lubiani przez to jak zachowują się prywatnie? To pytanie retoryczne:-)
« Ostatnia zmiana: Marca 13, 2021, 00:40:20 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #22 : Marca 13, 2021, 08:43:09 »

Z Malinami zawsze był problem, w latach 80. zwyciężały tu całkiem przyzwoite filmy (np. "Koktail" czy "Rambo II", które czy się to komuś podoba czy nie, jest klasykiem kina akcji), można było też odnieść wrażenie, że kapituła tej antynagrody po prostu na kimś się uwzięła (Sly).

365 dni stał się hitem osadzającym się na dwóch zasadach: jest to modna w Polsce tematyka (pewnie każdy influencer o tym filmie pisał), a później to wielu chciało się przekonać, czy to faktycznie tak złe, jak piszą.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #23 : Marca 13, 2021, 14:11:32 »

Co do Rambo a raczej Sylvestra Stallone, to jest ulubieniec Malin, 99% jego filmów ma nominacje do Malin, nieważne czy zasługują czy nie, a w większości przypadków jak Cobra, Tango i Cash nie zasługują. Chyba że to Rocky, to (chyba) nie, no może oprócz piątki. Nie sprawdziłem,ale wydaje mi sie że R5 nikomu się nie podobał za premiery. Innym aktorem który tyle nominacji/Malin zbiera(ł) to Eddie Murphy. Z nim rzeczywiście te słabsze filmy nominowano, gdy kariera aktora upadła.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #24 : Marca 15, 2021, 14:55:54 »

Ogłoszono nominacje do Oscarów:

https://film.org.pl/news/nominacje-do-oscarow-2021-pelna-lista-252659/?fbclid=IwAR1ysfj5l_kcn3bOlXZGapcGN8bmrUOm9HfHLcJLZYka7nWzwAGC8Mb89tg

Czyli jest jednak "Ojciec", a nie ma "Ma Rainey", jest za to "Judas...". Ogólnie w głównej kategorii bez sensacji, wszystkie filmy przewijały się gdzie indziej a tu mamy raczej same żelazne typy.

Pewną niespodzianką może być nominacja dla Vinterberga, ale też bez przesady.

Ciekawostką jest natomiast Glenn Close - rzadko się zdarza, by ktoś był nominowany za tę samą rzecz i na Malinach, i - Oscarach :D

Największym przegranym - chyba Ma Rainey: Matka bluesa, za to posypały się nominacje dla "Judasa", tak to widzę.

To tak na szybko.
« Ostatnia zmiana: Marca 15, 2021, 15:06:06 wysłane przez p.a. » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #25 : Marca 15, 2021, 16:02:36 »

Jest Fincher, tyle chciałem. Brak nominacji dla Manka za montaż i scenariusz przekreśla jakiekolwiek szanse na główne nagrody. Myślę, ze może powalczyć w kategoriach scenografia i kostiumy, tam są jakieś szanse ale też pewności nie ma.

Ogólnie mam wrażenie, ze Mank będzie największym przegranym w tym roku :D
« Ostatnia zmiana: Marca 15, 2021, 16:15:27 wysłane przez HAL9000 » Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #26 : Marca 15, 2021, 18:23:10 »

Może i tak być, nominacji ma zdecydowanie najwięcej, bo aż 10. Jakoś tak jako jedyny w stawce wybił się - większość faworytów uzbierała po 6. Ale to też wynika z tego, że takie "Sound of Metal" czy "Nomadland" to bardzo skromne filmy i nie mogą szpanować kostiumami czy scenografią. No i trudno, by te filmy zdobyły też wiele nominacji aktorskich ;)

Myślę jednak, że większymi przegranymi już są te filmy, które uzbierały chyba mniej nominacji, niż się spodziewano. Choćby drugi Borat. Albo wspomniane Ma Rainey - niby 5 nominacji, ale brak w nich wyróżnienia dla reżysera, scenariusza lub filmu, choć Boseman pewnie dostanie pośmiertną statuetkę. Taka Rosamund Pike też może czuć się rozczarowana. Greengrass od biedy też.

Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #27 : Marca 16, 2021, 02:55:00 »

Co do Borata to myślałem, że będzie miał jeszcze mniej nominacji, a nawet w ogóle. Może jedynie za role żeńską się spodziewałem.

A co do Glen Close to dołączyła do Jamesa Coco i Amy Irving, którzy też mieli nominacje do obu nagród za te same role.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #28 : Marca 18, 2021, 09:08:40 »

Obejrzałem "Minari" i po raz kolejny coś nie umiem się zachwycić rzekomym geniuszem Azjatów ;) Fabuła skojarzyła mi się ze "Stroszkiem", choć wymowa tego filmu nie jest nawet w połowie tak nihilistyczna.  Ale też mamy tu amerykański sen w praktyce, galerię dziwnych postaci, nawet dom jest podobny (inna sprawa, że to już trzeci tegoroczny oscarowy film z domem na kółkach w tle ;) ). Ale całość jest jednak słodko-gorzka. Sporo tu ciepłego humoru i choć nieraz możemy przejąć się trudnościami, jakie życie postawiło przed bohaterami, film ma raczej optymistyczną wymowę.

Szans na nagrody wielkich nie widzę. Nieporozumieniem wydaje mi się nominacja dla Stevena Yeun, który z grubsza zagrał tak, jak w The Walking Dead (kurczę, tam też musiał uprawiać ziemię ;) ). Czyli solidnie, bez wyskoków. Lepsza jest Yuh-Jung Youn  w roli ekscentrycznej babci. Może jeszcze Oscar za muzykę jest w miarę prawdopodobny, ale to by było chyba na tyle.

Ode mnie 6/10 - ogólnie coś nie powalają mnie te tegoroczne nominacje do głównej nagrody. Lepiej było postawić na takie "Na rauszu", no ale europejskie filmy nie są w Stanach tak modne, jak te z Azją w tle.
« Ostatnia zmiana: Marca 18, 2021, 09:12:50 wysłane przez p.a. » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #29 : Marca 18, 2021, 14:39:39 »

Obejrzałem "Minari" i po raz kolejny coś nie umiem się zachwycić rzekomym geniuszem Azjatów ;)

Czyżbyś sugerował między wierszami, że Parasite Ci się nie podobał?
Dla mnie to była bardzo dobra produkcja, tzn Parasite, a Minari obejrzę. Znajomy porównał do Nomadland, który niezbyt mu podszedł, ale że koreańsko-amerykański film o wiele lepszy. Dla mnie. azjatyckie produkcje są genialne, zwłaszcza koreańskie (z tej demokratycznej). Mógłbym zasypywać tytułami, ale powiem tak, że większość ich kina rozrywkowego, czyli filmy akcji, sensacyjne, thrillery, a w szczególności kino kostiumowo historyczno przygodowe to produkcje na wysokim poziomie i bardzo są polskie w swoim patriotyzmie. Ogląda się jak polskie dawne superprodukcje takie jak Krzyżacy, Potop. Zresztą taki film jak Assassination to nawet nie udaje jakim filmem się inspirowali, bo jest pełno scen skopiowanych z Popiołu i diamentu Wajdy (nawet scena z kieliszkami).

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=jLs5zf5XtGo" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=jLs5zf5XtGo</a>

 Większość historycznych, wojennych filmów z Korei to jakbm oglądał film azjatyckiego Jerzego Hoffmana. I też koreańskie produkcje mają ten plus że aktorzy nie grają jak w chińskich i japońskich czyli bardzo ekspresyjnie, krzykliwie, ale bardziej pod zachodniego widza. Nie  dziwne, że wiele z koreańskich filmów odnosi sukcesy poza Koreą, też w USA i Europie.

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=Xw_I6KfLmgY" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=Xw_I6KfLmgY</a>

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=H09-cOQLTzk" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=H09-cOQLTzk</a>

A poniżej trailery nowego Johna Woo jak jest nazywany Dante Lam i wcale nie dziwię się, bo jego filmy to czysta adrenalina, trailery nawet w połowie nie oddają rozmachu filmów.

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=7sOD1Qc0O4M" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=7sOD1Qc0O4M</a>

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=7qxECK8fwvg" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=7qxECK8fwvg</a>
« Ostatnia zmiana: Marca 18, 2021, 14:41:30 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #30 : Marca 18, 2021, 14:52:44 »

Nawiązywałem w sumie tylko do postu Hala o genialnych Azjatach ;) Ale fakt, jego wypowiedź obejmowała też sukces "Parasite". No cóż, nie, że mi się nie podobał, ile uważam - tak po jednym razie, bo tylko raz oglądałem - że nieco za wiele szumu wokół tej produkcji, która wyróżniała się głównie tym, iż był to film koreański. Ale podobne fabuły realizowali choćby bracia Coen. W "Parasite" bardzo podobała mi się druga połówka filmu, w pierwszej to wszystko szło za gładko, drażniła mnie nieporadność bogaczy, a jednocześnie trudno mi było kibicować głównym bohaterom. Ja wiem, że to satyra i musiało być przerysowane, tym niemniej...

Inna sprawa, że nie przepadam za kinem azjatyckim, drażni mnie właśnie ta ekspresja, bohaterowie często wydają mi się infantylni, etc. I niby sobie obiecuję, że zapoznam się z tym kinem mocniej, ale ciągle coś nie wychodzi ;) Ale takie "Zombie Express" bardzo mi się podobało i uznaję je za może nawet film o zombie w historii. Tyle, że generalnie lubię azjatyckie horrory, koreańska jest choćby "Opowieść o dwóch siostrach".

Ale porównaniami do Hoffmana to mnie nie zachęciłeś raczej :D

Natomiast "Minari" faktycznie można do "Nomadland" porównać i też uważam, że to lepszy, bo bardziej treściwy, film.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #31 : Marca 18, 2021, 22:26:15 »


Ale porównaniami do Hoffmana to mnie nie zachęciłeś raczej :D

Nie podoba Ci się Potop, Pan Wołodyjowski albo Znachor? :-)

Chodziło mi o Hoffmana, jak był jeszcze w dobrej formie, ale równie dobrze mógłbym wymienić reżysera Krzyżaków, czy innego reżysera inne polskiej superprodukcji z lat 60-70, które w większości trzymają wysoki poziom na każdym poziomie, nie tylko realizacyjnym.

Nie wymieniłem ostatnich filmów Hoffmana, bo to słabizna. Choć wiem że Ogniem i mieczem wiele osób lubi, a ja uważam za film ok, porządny, który nie ma startu do Potopu (oczywiście w wersji tej normalnej,  a a nie skróconej). Film słusznie uważany jest za jeden z najlepszych polskich filmów z najlepszą sceną pojedynku w kinie (nawet są materiały w których historycy i specjaliści od takich scen zachwycają się tym jak realistyczna i prawdziwa jest scena pojedynku Kmicica i Wołodyjowskiego). Dla mnie to poziom Braveheart, a sceny batalistyczne i realizacja to poziom światowy. Nie dziwne, że film nominowano do Oscara.

Ale mógłbym wymienić też superprodukcje Mela Gibsona, o to chodziło mi jak są patriotyczne i patetyczne kostiumowe i historyczne z Korei filmy,  w dobrym znaczeniu tego słowa. Człowiekowi serce rośnie po tych filmach, ma ochotę służyć za kraj:)

Inny reżyser z którym kojarzy mi się współczesne kostiumowo historyczne kino z Korei to Siergiei Bondarczuk ,którego nazywam radzieckim Hoffmanem, zrobił np. ośmiogodzinną Wojnę i Pokój, Napoleona. Wszystkie te filmy od każdego reżysera można podsumować tekstem Siary z Kilera - maja rozmach, skurw.... :)
« Ostatnia zmiana: Marca 18, 2021, 22:34:23 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #32 : Marca 21, 2021, 10:58:41 »

Ja nie cierpię nade wszystko Sienkiewicza ;)

W kontekście nagród - obejrzałem "Manka". Dzień wcześniej odświeżyłem sobie "Obywatela Kane", ale... to wciąż za mało. To bardzo hermetyczny film, chyba bardziej, niż ostatni Tarantino czy "Ave Cezar" braci Coen. Nudzić się nie nudziłem, ale bywałem przytłoczony ilością faktów, aluzji, itp. Z pewnością przydaje się wiedza o funkcjonowaniu Hollywood w latach 30. XX wieku razem z całym kontekstem społeczno-politycznym. A że to czasy dość mocno już odległe, trudniej może się w tym wszystkim odnaleźć, niż w takim "Once Upon a Time...In Hollywood". Miewa mimo wszystko "Mank" momenty świetne, głównie za sprawą ciętych i gęstych dialogów. Gdybym nie wiedział, stawiałbym, że to scenariusz Sorkina. Pozostaje żal, że ojciec Finchera nie pisał częściej, bo miał chłop talent. Tym bardziej niezrozumiała wydaje mi się decyzja Akademii o braku nominacji za scenariusz. Bo takie "Minari" lepsze? Niby w czym?

Oldman znów jest świetny, tak pod względem czysto aktorskim może jedynie Hopkins w "Ojcu" go przebił, no bo sorry, panowie Yeun i Ahmed, to nie ta liga. Z kolei Seyfried jakoś mnie nie powaliła. Taka dość oczywista rola, wolałbym tu statuetkę dla Bakalovej lub Yuh-Jung Youn.

No dobra, to w jakich kategoriach film na szanse? Chyba w niewielu. Film jako całość chyba jednak zbyt hermetyczny, by uznać go za najlepszy (inna sprawa, że jeśli wygra "Nomadland" to ja nie bardzo wiem, za co), aktorsko zechcą pewnie nagrodzić pośmiertnie Bosemana, jeśli o aktorki idzie, trudno powiedzieć. To może być nagroda za całokształt dla Glenn Close na przykład, choć Seyfried nie jest bez szans. Najlepszym reżyserem zostanie najpewniej okrzyknięty kolejny "genialny Azjata", lepsze scenariusze napisali jednak Sorkin czy Fennell. Z kolei w kategoriach technicznych "Mank" ma sporą konkurencję w postaci odtwarzającego podobną epokę "Ma Rainey...", zdjęcia były ładniejsze choćby w "Nowinach..." czy "Nomadland", dźwiękiem stoi "Sound of Metal", etc. 10 nominacji i żadnej statuetki? To możliwy scenariusz, bardziej, niż triumf filmu Finchera.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #33 : Marca 21, 2021, 21:42:52 »

Więc nie mamy o czym rozmawiać, od tego trzeba było zacząć :D

A na serio to ja uwielbiam Sienkiewicza. W podstawówce i ogólniaku byłem chyba jedynym uczniem, który czytał dosłownie każdą lekturę, nie tylko obowiązkową, ale też uzupełniającą, i to z przyjemnością, a nie przymuszany, bo ja uwielbiam czytać od przedszkola a te przygodowe i grube książki ku pokrzepieniu serc Sienkiewicza, to uwielbiam do tego stopnia, że czytałem 2, 3 razy w roku. Nie tylko trylogię wiadomą, ale też Krzyżaków i Quo Vadis. Ale to że uwielbiam Sienkiewicza, to nie znaczy, że każda adaptacja jego powieści mi się podoba. Krzyżacy oczywiście super, ale Quo Vadis z Lindą to nie (choć wersja chyba włoska, albo amerykańska, już nie pamiętam kto nakręcił, też słaba).

Ogólnie lubiłem najbardziej te najgrubsze książki, np. Chłopi też czytałem kilka razy w roku, nie tylko jak w szkole przerabialiśmy tą lekturę. Jedynie Mickiewicza nie trawiłem. Choć połowę Pana Tadeusza znam na pamięć, no może poza Dziadami, które są nawet  ok, ale tylko dlatego, bo są wątki fantastyczne, horrorowe. Choć w sumie to książkę każdego pisarza, która jest napisana wierszem nie trawiłem, z prostego powodu, bo nie rozumiałem tekstu. Jak czytam książkę to muszę rozumieć od razu o co chodziło pisarzowi, a nie zastanawiać się nad wersami :)
« Ostatnia zmiana: Marca 21, 2021, 21:45:27 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #34 : Marca 21, 2021, 21:52:28 »

Nie chcę tu rozwijać myśli, bo to nie ten wątek, ale ja nie mam problemu z długimi książkami, tylko z Sienkiewiczem ;) Ale o wiele wyżej (z polskich autorów) ceniłem Prusa, który pisał rzeczy uniwersalne a nie pierdoły ku pokrzepieniu serc ;) A moim bogiem literatury XIX-wiecznej zawsze był Dostojewski.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #35 : Marca 21, 2021, 23:19:25 »

A żeby było jasne, ja wiem, że Prus i Dostojewski to autorzy których się wyżej stawia. Sienkiewicz to  XIX -wieczny komercyjny twórca. Nie pamiętam która jego książka, ale kojarzę że za premiery była wydawana w odcinkach w gazecie i jak nie mylę się to któryś z naszych pisarzy, który żył w tych samych czasach właśnie za to go nie cierpiał (i to mimo tego że dostał Nobla). Chyba jedna z części trylogii Dla mnie to trochę taki polski odpowiednik np. Alexandre Dumasa, autora Trzech Muszkieterów. Ale pisał też nowelki dość smutne w wymowie jak Janko Muzykant, Latarnik. Ok, ale kończmy, bo to nie temat o XIX wiecznej polskiej literaturze.
« Ostatnia zmiana: Marca 21, 2021, 23:33:19 wysłane przez michax77 » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #36 : Marca 22, 2021, 09:42:08 »

Gildia scenarzystów nagradza:

ADAPTED SCREENPLAY - Borat Subsequent Moviefilm

ORIGINAL SCREENPLAY - Promising Young Woman
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #37 : Marca 22, 2021, 10:43:31 »

W jakim sensie Borat jest adapted tak swoją drogą? W tej kategorii konkurencja nie jest szczególnie mocna, więc może być i Borat. Grunt, że nie "Nomadland" (wiem, Gildia go nie nominowała - i tyle dobrze - ale Akademia już tak).

Co do oryginalnego, to w tym roku mogą być chyba tylko dwa wybory - "Promising Young Woman" lub "Proces Siódemki...". Nie widziałem jeszcze "Judas...", ale te dwa ciężko przebić. Pierwszy szaleje fabułą, drugi - dialogami.

Wczoraj oglądałem "One Night in Miami" - dobry, choć bardzo statyczny film, co nie dziwi, bo oparty na sztuce. Opowiada o spotkaniu 4 osób patrzących odmiennie na problemy rasowe w USA. I jest to bardziej ciekawe, niż mogłoby się wydawać. Każda z tych osób walczy z rasizmem na swój sposób, każdej można coś zarzucić i tak dalej. Oczywiście film dialogami stoi, więc nominacja za scenariusz mi osobiście pasuje. Jeśli ktoś spodziewa się tutaj jakichś gwałtownych wydarzeń, to może się rozczarować, choć statyczność obrazu nieco przełamują pojedyncze sceny bokserskie lub z występów Sama Cooke'a. 6/10.

Jeśli o nagrody idzie, to największe szanse ma chyba jednak piosenka. Aktorsko jest solidnie, ale bez większych wyskoków, scenariusz... no jednak wątpię, że dostanie statuetkę.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #38 : Marca 23, 2021, 10:08:39 »

Ma Rainey's Black Bottom

I znów - bardziej teatr niż film. Siłą rzeczy oparty na dialogach, które... trochę irytują. Bo w przeciwieństwie do "One Night in Miami" sporo tu pustosłowia i dialogów w stylu "Nigga, ale ty jesteś śmieszny/Ja jestem śmieszny, nigga? To ty jesteś śmieszny, nigga". Nie no, takiego dialogu tam oczywiście nie ma, ale chodzi o to, że często niewiele z tych rozmów wynika. Ale to kolejny film, który sprawia, że nie rozumiem, czemu dzisiaj ktoś się oburza, gdy pada słowo na "N", skoro sami czarnoskórzy tak gęsto się nim częstują (i dotyczy to zarówno produkcji o dawniejszych, jak i obecnych czasach). Mamy dwie historie z rasizmem w tle, mamy trochę muzyki. No właśnie, trochę. Jeśli ktoś spodziewał się, iż muzyka będzie tu jednym z głównych bohaterów, to się chyba jednak rozczaruje. Ogólnie rzecz biorąc fabularnie to film dość miałki.

Jednocześnie jednak każda z pięciu nominacji do Oscara jest zasłużona. Wizualnie to film intrygujący, myślę, że zwinie "Mankowi" przynajmniej niektóre nagrody sprzed nosa. No i wreszcie - aktorsko "Ma Rainey..." ociera się o wybitność, w zasadzie cała obsada gra świetnie. Jeśli Boseman dostanie Oscara to się nie obrażę. Może nie przebił Oldmana, ale zagrał świetnie. Viola Davis balansuje na granicy przeszarżowania, ale wyszła z tego wszystkiego obronną ręką, mam wrażenie. A niewiele "gorsi" są choćby Colman Domingo czy Glynn Turman. Podsumowując - film spokojnie może ze 3 Oscary zwinąć.

Mimo wszystko jednak nie wydaje mi się, by było to dzieło wybitne. Teatralność filmu w tym konkretnym przypadku mi przeszkadza, za dużo to dialogów o niczym, a za mało-  tytułowego bluesa. 5/10.

(Ok, gwoli ścisłości w oryginalnym tytule słowo "blues" nie występuje, a na brak tytułowego "black bottom" narzekać nie można ;) )
« Ostatnia zmiana: Marca 23, 2021, 11:20:21 wysłane przez p.a. » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #39 : Marca 23, 2021, 19:55:24 »

Ma Rainey's Black Bottom

Ale to kolejny film, który sprawia, że nie rozumiem, czemu dzisiaj ktoś się oburza, gdy pada słowo na "N", skoro sami czarnoskórzy tak gęsto się nim częstują (i dotyczy to zarówno produkcji o dawniejszych, jak i obecnych czasach).

Czarnoskórym można więcej co do swoich pobratymców, więc też używają słów, za które biały by dostał po pysku. Najlepsze żę czarnoskórzy mówią tak do siebie w rodzinie, widziałem jakiś filmik na yt, gdy rodzina czarnoskórych jechała samochodem i padało tam te słowo częściej jak Samuel L Jackson rzuca fuckami, ale też inne obraźliwe, np że córka ma dupę wielką jak pociąg towarowy, choć mówili o swoim ojcu, mamie, dzieciach i tym podobne teksty. No i się śmiali, a to nie była ustawka ani żart. Czarnoskórzy chyba mają taki wulgarny język, zaraz przypominają mi się filmy z Eddie Murphy, gdy grał milion postaci np. w zakładzie u fryzjera w Księciu w Nowym Jorku, i tam tylko takie teksty padają.

Przypomniała mi sie sytuacja jak chyba Spike Lee miał pretensje do chyba Tarantino, że w jego filmach tyle słów na N występuje, to chyba było przy okazji filmu Jackie Brown, ale tłumaczenia Tarantino już nie pamiętam.
« Ostatnia zmiana: Marca 23, 2021, 20:00:39 wysłane przez michax77 » Zapisane
Strony: 1 [2] 3 4   Do góry
Drukuj
Skocz do: