Strony: [1]   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Filmy niedoceniane...  (Przeczytany 4244 razy)
Stebbins

*

Miejsce pobytu:
Dorne




WAR is NOT the ANSWER

« : Września 16, 2010, 16:44:38 »

Nazwa wątku mówi chyba sama za siebie, ale dla jasności- ten temat to troche odwrotność tematu "znane, nielubiane"- wpisujecie filmy które waszym zdaniem są świetne, naprawde jesteście ich fanami a jakos albo nikt o nich nie mówi (są mało znane), albo sugerując się różnymi recenzjami, ocenami można odnieśc wrażenie że dany film uwielbiany nie jest ;]

Pare tytułów ode mnie tak na szybko:

Dogville (Sick pamietasz o mnie jeszcze? :P ) - sugerując sie chociażby oceną Filmwebową w zasadzie można powiedzieć że jest to film doceniany, ale.. hmm ja na ten film 1szy raz trafilem przypadkiem na TVP Kultura, nie jest to film specjalnie rozchwytywany przez stacje telewizyjne. Fakt że nie jest łatwy w odbiorze jednak... ten film powinien stąc na jednej półce z klasykami światowej kinematografii...

Malena - slyszeliscie kiedys o tym filmie? Jak nie to sobie go odnajdźcie, dosć smutna historia, ale na prawde świetne kino z piękna Pania Belluci :)

Gorzej być nie może - :D to bycmoże tylko moje subiektywne zdanie ale kocham ten film :D Jedna z najlepszych jeśli nie najlepsza czarna komedia rodem z USA. Za******e :)

Droga przez piekło - cos jak wyżej tyle że film bardziej znany i jednak ciut słabszy ale oglądając go i wczuwając sie w klimat przez cały seasn, oglądając ostatnią scene można paść ze śmiechu :D

... poza tym większośc horrorów jest niedoceniana, tzn. nie wiem dlaczego ale przeciętny widz chyba traktuje horror jako no nie wiem jak to nazwac- PODfilm :P na tych wszystkich Filmwebach itd., klasyczne, świetne horrory maja często niska note... bo to horrory ;/ No ale o tym już pozniej bo powoli zawijam na mecz :P

... zapraszam do dyskusji rzecz jasna ;]
Zapisane

"Podróż donikąd też zaczyna sie od pierwszego kroku."

(Ch. Palahniuk 'Rozbitek')
UpTheIrons

*

Miejsce pobytu:
Gdańsk




owls are not what they seem

« Odpowiedz #1 : Września 16, 2010, 20:05:08 »

Salt - podobał mi się baardzo, a na filmwebie tak kiepsko:/ już w którymś temacie o tym pisałam
Zapisane
SickBastard
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Pabianice




to hell and back

WWW
« Odpowiedz #2 : Września 16, 2010, 22:00:15 »

Sporo takich filmów jest.
- "Pitch Black" i "Kroniki Riddicka" - oba filmy odbieram trochę jako Conana w stylu space opera. Pierwszy to jedno z najlepszych połączeń sci-fi i horroru, drugi to fajna epicka historia przygodowa w standardach space opery właśnie. O ile jakość tego pierwszego jest często bagatelizowana, o tyle na tym drugim wiesza się strasznie psy.
- "Dziewiąta sesja" - mam wrażenie, że zbyt specyficzny żeby zostać docenionym przez rzeszę horroromaniaków, a już przez ludzi, którzy kino grozy mają w głębokim poważaniu, jest to miernota klasy B. Szkoda, bo film ma kapitalny klimat, duszną atmosferę i jest cholernie niepokojący.
- "Wolf Creek" - przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Jeden z lepszych survival horrorów ostatnich lat. A ludziom się nie podoba. Bo nudny, bo spać się chciało... itd. itd.
- "Brazil" - Terry Gilliam w najlepszej formie. I chyba mój ulubiony film tego reżysera. Jest przegenialny! Ale trafiłem na bardzo dużo niepochlebnych opinii. Że surrealistyczny bezsens, że nakręcony bez większej koncepcji, że głupi, że psychodeliczna papka bez większego sensu, że dziadostwo bez głębszego sensu. Czytać takie opinie i tylko płakać pozostaje. Mógłbym o nim napisać jakiś esej,  bo to jeden z moich ulubionych filmów, ale ograniczę się tylko do tego, że pod płaszczykiem artystycznej ekspresji film jest równie dobrą, jak i nie lepszą, antyutopijną wizją co orwellowskie "1984".
- "Kairo" - kolejne, w oczach wielu nudziarstwo, a dla mnie jeden z najbardziej inteligentnych horrorów. Rzeczywiście ciężki, ale nikt nie mówił, że oglądanie filmów musi być łatwe. Jak ktoś trochę się wysili będzie miał do czynienia z kapitalnym obrazem o grozie samotności... która czasem jest równie straszna co duchy.
- "Drabina Jakubowa" - myślę, że to znamienne dla naszych czasów. Film o takim klimacie i mechanizmie fabularnym (którego nie można zdradzić bo by się popsuło cały seans) już w tej chwili wyeksploatowanym przez dziesiątki naśladowców nie są ani przeżyciem, ani odkryciem dla widza, który zapomina, że to pierwowzór.
- "White Noise" - strasznie gnojony, a mnie się podobał. Fajny klimat, fajna historia, chociaż z perspektywy czasu widzę, że zakończenie jest trochę spartolone, ale nie na tyle, aby ten film wylewać wiadra pomyj, jak to jest robione.
- "Halloween" - wersja Roba Zombiego. Uważany za jeden z najgorszych remake'ów. Ja widzę w tym filmie coś ponad odnowioną wersję w stylu tego co serwuje Platinum Dunes. Zupełnie inna liga niż Carpenter, całkowicie inny rodzaj horroru. W swojej kategorii mało ma równie intensywnych i konkretnych obrazów.

+ jeszcze cała masa która teraz nie przychodzi mi do głowy.

(Sick pamietasz o mnie jeszcze? :P )
odpisałem ci na PW ;)
« Ostatnia zmiana: Września 16, 2010, 22:02:54 wysłane przez SickBastard » Zapisane

p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #3 : Września 20, 2010, 09:21:45 »

Moim zdaniem takim filmem są Gangi Nowego Jorku. Niby była masa nominacji (10?) do Oscarów, ale polscy recenzenci często krytykowali ten film, że taki i owaki, a moim zdaniem to naprawdę dobry film. Podoba mi się w nim to, że przedstawia fragment historii, o której raczej rzadko się u nas mówi. No i ta zmiana akcentów w filmie - motyw osobistej zemsty, która schodzi na plan dalszy, wyparta przez Wielką Historię. Do tego świetna scenografia, rewelacyjny jak zwykle Daniel Day-Lewis... I co, niby "Aviator" był lepszy??
Zapisane
Kaja

*




« Odpowiedz #4 : Grudnia 06, 2010, 01:35:35 »

"Brazil" - Terry Gilliam w najlepszej formie. I chyba mój ulubiony film tego reżysera. Jest przegenialny! Ale trafiłem na bardzo dużo niepochlebnych opinii. Że surrealistyczny bezsens, że nakręcony bez większej koncepcji, że głupi, że psychodeliczna papka bez większego sensu, że dziadostwo bez głębszego sensu. Czytać takie opinie i tylko płakać pozostaje. Mógłbym o nim napisać jakiś esej,  bo to jeden z moich ulubionych filmów, ale ograniczę się tylko do tego, że pod płaszczykiem artystycznej ekspresji film jest równie dobrą, jak i nie lepszą, antyutopijną wizją co orwellowskie "1984".
Mam takie samo wrażenie. W ogóle sporo filmów Gilliama jest ostro krytykowanych za ten surrealizm... że niby wszystko to nawiedzony bełkot i sztuka dla sztuki. Nie rozumiem takich opinii. Fakt - Gilliam jest specyficzny. Mi ten styl bardzo odpowiada. Moim zdaniem oglądając np. "Brazil" trzeba przestawić się na trochę inny tryb myślenia - wtedy dostrzeże się więcej niż tylko spektakularne obrazy. Zresztą uważam, że za pomocą obrazów można przekazać treść równie dobrze co za pomocą słów.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 06, 2010, 01:37:07 wysłane przez Kaja » Zapisane

"Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #5 : Grudnia 11, 2010, 23:42:43 »

- "Kairo" - kolejne, w oczach wielu nudziarstwo, a dla mnie jeden z najbardziej inteligentnych horrorów. Rzeczywiście ciężki, ale nikt nie mówił, że oglądanie filmów musi być łatwe. Jak ktoś trochę się wysili będzie miał do czynienia z kapitalnym obrazem o grozie samotności... która czasem jest równie straszna co duchy.

Właśnie skończyłem to oglądać. W żadnym wypadku nie było to dla mnie nudziarstwo i w żadnym razie nie był to ciężki film. Miał bardzo dobry klimat, typowy dla japońskich horrorów, momentami straszył, ale troszkę dziwacznie się zakończył. Chwilami miałem wrażenie, że jednak reżyser się zapędził ze swoją pomysłowością, niemniej koncept na film wyróżnia się na tle innych filmowych opowieści grozy i wart jest uwagi. Powiedzmy, że 7/10. :)
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #6 : Grudnia 12, 2010, 21:11:11 »

- "White Noise" - strasznie gnojony, a mnie się podobał. Fajny klimat, fajna historia, chociaż z perspektywy czasu widzę, że zakończenie jest trochę spartolone, ale nie na tyle, aby ten film wylewać wiadra pomyj, jak to jest robione.

Niedawno oglądałem. Moim zdaniem to nie jest zbyt dobry film. Początek jest, nie powiem, obiecujący. Ciekawy (choć może i typowy) zalążek historii, parę klimatycznych scen, ale... potem to jakby zmierza nie w tym kierunku, w którym powinno. No i sceny z tytułowym białym szumem zaczynają się robić nieco monotonne. I o ile cały film to raczej subtelna groza, o tyle końcówka jest tak nieznośnie dosłowna, że obniża to moją ocenę na 5/10.
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
Drukuj
Skocz do: