Strony: 1 ... 21 22 [23] 24 25 ... 27   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Filmowe Uniwersum Marvela/Marvel Cinematic Universe  (Przeczytany 96738 razy)
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #440 : Czerwca 19, 2022, 10:11:58 »

To zostało Ci jeszcze What if...? i Ms. Maisel. A pewnie netflixowo marvelowe produkcje widziałeś (podobno pod koniec czerwca  

Nie widziałem drugiego Punishera... i nie wiem czy mi się chce nadrabiać. Zobaczę na pewno Ms. Marvel. What If...? Nie chcę wchodzić w animowane marvele bo to w pewnym momencie może się z tego zrobić studnia bez dna jak ze Star Wars, tyle tego narobili, że nie idzie ogarnąć  :D A właśnie chcę się zabrać za live action seriale Star Wars bo tam mam masę zaległości. Nie widziałem nawet The Mandalorian  

Epicko? Przecież w finale mamy scenę jak trzech bohaterów siedzi i rozmawia ze sobą, jedną wielką ekspozycję, którą na swój sposób doceniam, jak to kontrowersyjne zakończenie, nietypowe, ale jednocześnie mnie irytuje, bo ważniejsza jest w finale podbudowa pod uniwersum MCU, kolejne serie i filmy, a nie bohaterowie, żeby jakoś podsumować ich wątki.

Ale zanim doszło do tej rozmowy to była dobra akcja. Czuć, że to są wydarzenia na kosmiczną skalę. A w innych serialach to są takie trochę lokalne potyczki ;)

Ani słowa o Adamczyku?

Pokazał światu swój komediowy talent i dobrze wypadł. Widać, że twórcy pozwalali mu improwizować i to wykorzystał. Ale marvelowy sukces mierzymy tym czy dana postać pojawia się w kolejnych odsłonach uniwersum. Jak jego postać gdzieś się jeszcze pojawi to wtedy można będzie mówić o gigantycznym sukcesie  ;)
« Ostatnia zmiana: Czerwca 19, 2022, 10:18:45 wysłane przez HAL9000 » Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #441 : Czerwca 19, 2022, 13:27:26 »

Nie chcę wchodzić w animowane marvele bo to w pewnym momencie może się z tego zrobić studnia bez dna jak ze Star Wars, tyle tego narobili, że nie idzie ogarnąć  :D A właśnie chcę się zabrać za live action seriale Star Wars bo tam mam masę zaległości. Nie widziałem nawet The Mandalorian  

Jest jeszcze serial z Peggy Carter. Szkoda że go skasowano.

A to oprócz What if...? są jakieś inne nowe animacje w MCU? Chyba że masz na myśli klasyczne jak Spidermany, XMeny? Przyznam że nie widziałem z tych starych. Jedyną animację to Batmana z lat 90 kojarzę, ale to DC, który jest klasykiem, ale chyba nie skończyłem.

A co do SW to dużo tego w animacjach, ale też nie oglądałem. Choć np. fabułę Clone Wars, np. rozwój Ahsoki znam dobrze, jakbym oglądał, bo brat oglądał Clone Wars i ważniejsze wydarzenia opowiadał mi, pokazywał ważniejsze sceny. Więc jak w Mandalorianie pojawiają się postacie, które debiutowały w animacjach, to nie mam problemu z tym kim są te postacie, a jeszcze tak robią w tych live action serialach SW, że tak naprawdę to są kontynuacje animacji. Ale to nie dziwi, skoro za seriale SW odpowiada Filoni. Co do Mando to może poczekaj z kilka dni, i obejrzyj sobie w kolejności chronologicznej, bo w środę będzie finał Obi Wana z McGregorem, a Mandalorianin dzieje się kilkadziesiąt lat po tym serialu. A tak przy okazji jest też Księga Boby Fetta, który tak naprawdę jest 3 sezonem Mandalorianina (jak obejrzysz, zrozumiesz dlaczego).

Pokazał światu swój komediowy talent i dobrze wypadł. Widać, że twórcy pozwalali mu improwizować i to wykorzystał. Ale marvelowy sukces mierzymy tym czy dana postać pojawia się w kolejnych odsłonach uniwersum. Jak jego postać gdzieś się jeszcze pojawi to wtedy można będzie mówić o gigantycznym sukcesie  ;)

To na pewno, że pozwolili mu imprezować, a nawet polskie bluzgi udało mu się sprzedać. Hawkeye to chyba pierwsza produkcja MCU, w której są brzydkie wyrazy, jak w środowisku polskich dresiarzy, jak na moim blokowisku :)
 
Rolę w MCU dostał dzięki roli w fajnym serialu Apple For All Mankind, gdzie gra radzieckiego naukowca. Jest to alternatywna historia świata. Zaczyna się od tego, że to towarzysze z ZSRR wylądowali na Księżycu, a nie amerykanie. Są postacie znane z historii USA, Rosji, ale też np. Niemiec, tylko historia świata toczy się inaczej jak w naszej rzeczywistości.  To dzięki tej roli w USA o nim usłyszano, ale dużo dla jego angażu zrobiły występy u Patryka Vegi. Jak sam przyznał, początkowo Disney nie był pewien, czy go zatrudnią, bo wysłał zdjęcia papieża Adamczyka, Chopina Adamczyka, i trochę  się wahali, czy to dobry wybór,  ale jak wysłał zdjęcia z filmów Vegi, w których wygląda podobnie jak polski dresiarz w MCU, to w Disneyu już nie mieli wątpliwości.

A coś chyba się w jego zagranicznej karierze ruszyło, bo dużą rolę (też złego, jak w MCU), ma też w serialu Amazona z J.K. Simmonsem i Sissy Spacek Night Sky. A pamiętam jego rolę sprzed kilku lat w serialu Counterpart też z Simmonsem, gdzie miał mniejsze cameo jak Zawierucha w filmie Tarantino. Pojawił się w dwóch scenach, w jednej siedział w szpitalu i nie odezwał się ani słowem, a w drugiej, gdyby nie napisy z obsadą, to nawet bym nie wiedział że on, bo miał scenę porwania, w której zagrał w kominiarce, więc trudno było go poznać, skoro twarzy nie było widać.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 19, 2022, 13:34:20 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #442 : Czerwca 26, 2022, 13:23:42 »

Doctor Strange in the Multiverse of Madness (2022)
 
Miłe zaskoczenie od Sama Raimiego, który od dawna nic nie kręcił (nie licząc seriali), a to co ostatnie to było słabe, a film ze Strangem to  najlepszy z ostatnich filmów MCU. W sumie dostałem Evil Dead przeniesione do MCU, w którym Sam Raimi mocno naciąga kategorię wiekową, sporo daje motywów campowych i mocnych, typowych dla tego twórcy, które mimo braku krwi działają. Początek jest dość klasyczny jak na film MCU, ale czym dłużej film trwał to odnosiłem wrażenie, że Raimi postanowił coraz bardziej zabawić się klockami MCU i zobaczyć na ile Disney mu pozwoli. No i przeszło sporo scen i pomysłów dość kreatywnych np. z nutkami (choć lepiej taka scena wypadła w serialu Legion) i brutalnych np. z bohaterami z innego uniwersum, których po MCU bym się nie spodziewał. Oczywiście nie ma krwi i trudno film uznać za horror, bardziej jest to dark fantasy, ale działa.

Jestem pozytywnie zaskoczony nie tylko dlatego, że Raimi zrobił dobry film, tylko  dlatego,bo jak wywalono poprzedniego reżysera, to byłem pewien że Raimi został ściągnięty po to odwalić robotę, nie zadawać żadnych pytań, zero kreatywności, a udało mu się sporo wcisnąć swoich pomysłów, postawić swój stempel na tym filmie i mocno naciągnąć kategorię wiekową pod swój styl. Film Raimiego to produkcja różniąca się od klasycznych filmów MCU tez tym, że zaczyna się średnio, ok, ale czym dłużej trwa to jest lepiej, bawiłem się coraz lepiej, łącznie z finałem, który działa. Jest to jeden z fajniejszych finałów (mam na myśli zombie i tyle powiem) w MCU, a raczej finały są najsłabszym elementem MCU.

No i jest to pierwszy film Marvela, po którym widać sens kręcenia seriali. Mówiono że WandaVision ma duże znaczenie dla filmu Raimiego. No i tak jest, lepiej się rozumie decyzje jakie podejmuje Wanda po obejrzeniu serialu, dlaczego akurat jest w takim momencie swojego życia, a Elizabeth Olsen doskonale się bawi w swojej roli.

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Dobrze wypadł też Cumberbatch, widać jakiś rozwój jego postaci. Dostałem opowieść o tym czy Strange jest szczęśliwy i zaakceptowaniu przeszłości, decyzji które kiedyś podjął i ja to kupuję, w jakim momencie kończy się jego przygoda (historia Wandy też jest o tym). Jeśli miałbym do czegoś się przyczepić to do tego, że tylko raz wspomniany jest Vision, w scenach z chłopcami w ogóle się nie pojawia. No i do Americy, która nie jest postacią, ale przedmiotem, który twórcy przesuwają, żeby Strange i Wanda mieli co robić. Równie dobrze mogli by gonić za jakimś kamieniem magicznym. To nie wina aktorki, tylko scenariusza jak ją napisano, ale tak nie obchodził mnie jej los, że nie sprawdziłem po seansie, czy to bohaterka z komiksów, czy jakaś wymyślona przez twórców. Ale to jedyne rzeczy do których mógłbym się przyczepić, bo poza tym to naprawdę dobrze się bawiłem, a miejscami nawet bardzo dobrze. Ocena: 7.5/10.
 
Ale to jak Strange potraktował Bruce'a Campbella, okrutne to było. Raimi nie byłby sobą gdyby jego kumpel nie obrywał w każdym filmie.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #443 : Lipca 10, 2022, 14:19:09 »

Thor: Love and Thunder (2022)

Możemy już chyba oficjalnie mówić o kryzysie MCU. Love and Thunder utwierdził mnie w przekonaniu, że twórcy uniwersum mieli plan tylko do końca fazy trzeciej. Faza czwarta błądzi bez celu, niby otwiera nowe wątki ale żaden nie zapowiada czegoś na miarę starcia z Thanosem. W tej fazie zamykają też różne niedokończone wątki, których się trochę nazbierało w ciągu tych lat. Ale ja to odbieram jako brak dobrych pomysłów na to co dalej... i ucieczkę w bezpieczne pomysły, które fani na pewno zaakceptują . Tak było z Black Widow... no bo przecież Natashy się należał solowy film. I tak jest z Love and Thunder, gdzie zamykamy wątek Thora i Jane Foster.

Też się lekko zasmuciłem, że Jane nie było w Ragnarok, ale naprawdę nie potrzebowałem dokładnego wyjaśnienia jak rozpadł się jej związek z Thorem :haha: A tutaj dostajemy wyjaśnienie ze wszystkimi szczegółami  :haha: I tak, jest to zabawne i fajnie się ogląda... ale nie wnosi nic nowego do tego uniwersum. A na końcu...

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Love and Thunder jest przyjemnym filmem, ma dobre tempo, bohaterowie nadal mają swój urok. Jest tu dużo komediowych momentów... chociaż już balansujemy za blisko granicy w której z Thora robi się kompletny dureń :D W ramach równowagi dostajemy Christiana Bale'a w roli głównego złego. Wypadł oczywiście świetnie i aż się prosiło żeby go było trochę więcej na ekranie. Natalie też jest spoko jako Mighty Thor. I nie jest zaskoczeniem, że przy takiej dwójce wybitnych aktorów najsłabiej oczywiście wypada tu Hemsworth  :haha: Za bardzo szarżuje, za dużo sterydów... ale w sumie to od początku nie mają w tym uniwersum pomysłu na Thora, przechodził już tyle przemian, że ciężko to spamiętać  :D Love and Thunder działa jako solowy film ale jako część uniwersum jest kolejnym zapychaczem czasu.

7/10
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #444 : Lipca 11, 2022, 01:25:21 »

Czy taki plan mieli rzeczywiście?Ja bym się z tym kłócił, bo oglądając 1 fazę to raczej nikt z nas nie wiedział, że w trzeciej fazie dostaniemy finał z Thanosem. Oglądając 1 fazę na bieżąco oglądało się trochę te filmy jak pojedyncze dzieła, które nie zaczną się łączyć. Nawet nie pamiętam kiedy pierwszy raz, w którym filmie pojawił się w scenie po napisach Thanos, ale nawet jak nastąpiło to dość szybko, załóżmy bo nie pamiętam w którym filmie, ale niech będzie, że w Avengers 1 ujrzeliśmy jego twarz, a w kolejnej scenie po napisach w innym filmie usiadł na tronie (albo to była jedna scena0, ale potem bardzo długo trwało za nim ta postać zyskała życie i jakikolwiek sens. Zresztą nawet bracia Russo w jednym z ostatnich wywiadów przyznali, że w MCU nigdy nie było pomysłu długoterminowego, że np. faza 3 zakończy się finałem pewnego etapu. Były pomysły, ale takie ogólne i z czasem szły w różne strony. Wydaje mi się, że dopiero gdzieś pod koniec 2 serii wyklarował się konkretny plan na Thanosa w finale następnej fazy, jak ma wyglądać dokładnie.

A czy przypadkiem Kevin Feige nie mówił niedawno, że na jednym z ComiConów najbliższych będzie ogłoszone do czego ma zmierzać 4 faza, jaki jest ostateczny cel? I podobno to maja być wątki, które się przewinęły już w filmach 4 fazy, ale nie powiedział w których.

A co do Natalie Portman to mi ciężko uwierzyć, że dobrze wypadła, mimo tego, że to dobra aktorka, bo ona nie umie grać w blockbusterach, co pokazały filmy poprzednie z Thorem. Chyba nikt nie płakał za Jane jak znikła, to jeden z najgorszych elementów filmów z Thorem był, a jeszcze lepiej jak nie leżą jej blockbustery pokazały epizody I-III SW (choć tam to wszyscy polegli , oprócz Ewana).

A przeczytałem co napisałeś w spoilerze o jej postaci i też słuchałem spoilerowych innych recenzji i z tego co słyszałem to ma sens koniec jej wątku.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

A co do Thora to słyszałem w jednej recenzji i w sumie się z tym zgadzam, że Thor to nie jest do końca idiota, bo on gra idiotę, to taki pozer, który ukrywa wszystko co boli pod płaszczykiem robienia z siebie gwiazdy, który lubi wpadać i robić wokół siebie dużo szumu, co podobno też w Thorze 4 widać. Dla mnie najlepiej Thor wypadł w Ragnaroku i w Inifity War, miał najlepsze sceny ze wszystkich filmów, mam na myśli też osobiste, a nie tylko sceny akcji.

Mnie na razie większość filmów MCU z 4 fazy się podobała, oprócz Eternals, zarówno te z wyróżniającym się stylem reżysera jak Doktor Strange 2, który jest najlepszym filmem z nowej fazy, ale nawet te bezpieczne, bez stylu jak Spiderman, Czarna Wdowa. Ale bardziej doceniam takie właśnie produkcje jak filmy Waititiego, Raimiego, Zhao, w których jest wyraźnie odciśnięty styl twórcy, nawet jak film nie jest idealny, jak Eternals. Bo mimo wszystko po latach będę pamiętał Thor - Miłość i grzmocenie (niezależnie od tego czy mi się spodoba), Doktora Strange 2, Eternals, które są jakieś,  a nie bezpieczne produkcje. No i wolę jak te filmy MCU dzielą widzów i krytyków, że nie mają 100 procent pozytywnych opinii, bo jak jakiś film, niekoniecznie z uniwersum MCU ma tak zgodne opinie od wszystkich to ja się zaczynam bać, bo mało kiedy wychodzi coś dobrego (wyjątki to Mad Max Fury Road, który okazał się świetny, i Top Gun Maverick).

Dla mnie jedyny problem jaki trochę mnie uwiera w MCU w 4 fazie to jest zbyt duża ilość produkcji. Dawniej filmów z MCU były dwa w kinach, a teraz to już cztery filmy w jednym roku i doszły jeszcze seriale, więc nie ma miesiąca bez Marvela, a co za tym idzie obniżyła sie strona techniczna, efekty specjalne w MCU, co mnie nie dziwi, że poziom jakości spadł efektów specjalnych (choć nie zawsze był dobry, najlepszy przykład to Czarna Pantera, a dokładnie finałowa walka), bo jedna firma musi jednocześnie do 4 filmów i kilku seriali robić efekty specjalne i poprawiać je do dnia premiery.  Nie da sie bez spadku poziomu robić efektów specjalnych w tym samym czasie do kilku filmów i seriali, musi się to odbić na poziomie technicznym. Oczywiście można by przesunąć premierę filmu lub serialu, żeby dopracować efekty specjalne, ale MCU stało się zakładnikiem swojej formuły, czyli nie można przesunąć filmu ani serialu, bo plan się sypie kolejności premier, a jak wiadomo każdy kolejny film lub serial to zapowiedź kolejnego filmu/serialu. Choć i tak przez epidemię się poprzesuwały te premiery i może dlatego tak dużo tych filmów i seriali ostatnio z MCU, bo są ściśnięte premiery. Może za rok, dwa, tak często nie będziemy bombardowani kolejnymi filmami i serialami z tego świata.
« Ostatnia zmiana: Lipca 11, 2022, 01:46:47 wysłane przez michax77 » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #445 : Lipca 11, 2022, 09:18:30 »

Czy taki plan mieli rzeczywiście?Ja bym się z tym kłócił, bo oglądając 1 fazę to raczej nikt z nas nie wiedział, że w trzeciej fazie dostaniemy finał z Thanosem. Oglądając 1 fazę na bieżąco oglądało się trochę te filmy jak pojedyncze dzieła, które nie zaczną się łączyć. Nawet nie pamiętam kiedy pierwszy raz, w którym filmie pojawił się w scenie po napisach Thanos, ale nawet jak nastąpiło to dość szybko, załóżmy bo nie pamiętam w którym filmie, ale niech będzie, że w Avengers 1 ujrzeliśmy jego twarz, a w kolejnej scenie po napisach w innym filmie usiadł na tronie (albo to była jedna scena0, ale potem bardzo długo trwało za nim ta postać zyskała życie i jakikolwiek sens. Zresztą nawet bracia Russo w jednym z ostatnich wywiadów przyznali, że w MCU nigdy nie było pomysłu długoterminowego, że np. faza 3 zakończy się finałem pewnego etapu. Były pomysły, ale takie ogólne i z czasem szły w różne strony. Wydaje mi się, że dopiero gdzieś pod koniec 2 serii wyklarował się konkretny plan na Thanosa w finale następnej fazy, jak ma wyglądać dokładnie.

Nie wierzę im, że nie mieli planu  ;) Co było czego nie ma w fazie 4? Było powolne budowanie wątku S.H.I.E.LD. Nick Fury poniekąd łączył te filmy. Były pierwsze motywy z kamieniami nieskończoności, był Tesseract który się przewijał przez parę filmów. Na końcu Avengers pojawił się Thanos. Był tam co najmniej jakiś zamysł na przyszłość...

W fazie 4 nie ma nic na razie. Każdy film sobie, nie wyczuwam żadnego wątku który by łączył te filmy. Coś tam zamajaczyło na chwilę w końcówce Shang Chi (dla mnie najlepszy film z fazy 4), że pierścienie wysyłają jakiś tajemniczy sygnał czy coś. Brakuje mi bardzo tego w tej fazie.

Też słyszałem, że mają ujawnić coś na ComicCon... co ja odbieram jako znak, że zauważyli, że fani mają problem z fazą 4 ;)

A co do Natalie Portman to mi ciężko uwierzyć, że dobrze wypadła, mimo tego, że to dobra aktorka, bo ona nie umie grać w blockbusterach, co pokazały filmy poprzednie z Thorem.

Ale jak już wiesz...

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
« Ostatnia zmiana: Lipca 11, 2022, 09:29:33 wysłane przez HAL9000 » Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #446 : Lipca 14, 2022, 23:30:55 »

Oglądam wszystko co powstaje dla uniwersum Marvela, ale na Ms. Marvel nie czekałem. Miałem mniejsze oczekiwania do tej produkcji jak do Falcona i Zimowego Żołnierza, więc zasiadłem do pilota bez żadnych emocji. No i zostałem bardzo mile zaskoczony, bo pilot Ms. Marvel to najlepszy pilot ze wszystkich seriali MCU.

To jest tak świetnie wyreżyserowany odcinek przez duet Adil & Bilall (panowie od nowego Bad Boys), epizod pełen energii, przypominający trochę takie produkcje jak animacje SpiderMan Uniwersum i Mitchellowie kontra Maszyny albo film Scott Pilgrim kontra świat. Ale kolejne pięć odcinków jest wyreżyserowane przez innych twórców i już nie są tak dobre. To że każdy odcinek reżyseruje kto inny nie przeszkadza mi, bo to normalna sytuacja w serialach, ale z każdym kolejnym odcinkiem twórcy coraz mniej bawią się formą jak w pierwszym odcinku. No i reżyseria robi się jakaś taka nijaka.

Nie przypominam sobie takiego spadku poziomu produkcji z odcinka na odcinek jak w Ms. Marvel. Reżyseria odcinków 2-5 jest schematyczna, bez żadnych oryginalnych pomysłów. No może jeszcze w drugim są fajne sceny wizualizacji wyobraźni głównej bohaterki, granej rewelacyjnie przez Iman Vellani, ale z każdym kolejnym epizodem robi się wizualnie coraz mniej ciekawie. No i serial zaczyna się skupiać na wątkach, które są słabe.

Pilot serialu zapowiadał produkcję w stylu Spidermana czyli o superbohaterce, która walczy w swojej dzielnicy, a jej największym wrogiem jest np. złodziej butów (zresztą jest taki wątek w serialu), czyli malutkie problemy, a nie walka o uratowanie świata, Ziemi, ludzkości. W pierwszych dwóch odcinkach wszystko na to wskazuje, bo 1 i 2 odcinek to serial o nastolatce, która myśli o chłopakach, ulubionych superbohaterach, przeżywa typowe problemy dojrzewającej dziewczyny, np nie potrafi się dogadać z rodzicami, zwłaszcza z mamą. Są to elementy, za które pochwalę serial, ale w połowie sezonu wchodzi wątek dżinów, którzy chcą za wszelką cenę powrócić do swojego świata.

Przypomnijcie sobie najgorszego z najgorszych marvelowych złych charakterów, w sensie jak beznadziejni to byli antagoniści i zaczniecie ich doceniać po spotkaniu z dżinami w Ms. Marvel, są to najgorzej napisani i zagrani antagoniści w MCU. Są tak beznadziejni, że nawet zapomniałem jak się nazywa grupa złych dżinów. A chyba sami scenarzyści wiedzieli jak to słabo są napisane postacie, które bardzo obniżają poziom produkcji, bo zamknęli ich wątek w piątym odcinku.

Dużo jest elementów związanych z rodziną Kamali, pakistańską kulturą oraz pokazane są wydarzenia związane z podziałem Indii w latach 40 XX wieku i jaki miało to wydarzenie wpływ na muzułmanów. Doceniam pokazanie historii Indii jako element edukacyjny, ale te ważne wydarzenia są pokazane tak bez emocji, że niewiele mnie interesowały. Tak samo było z kulturą Pakistanu - wszystkie sceny skupiające się na tym elemencie, np. wesele wynudziły mnie. Obwiniam za to reżyserów odcinków 2-5.

Jedyne sceny, w których są emocje to w wątkach rodzinnych, np.w czasie nieporozumień Kamali z rodzicami, w wątku przyjaźni Kamali z Bruno i Nakią. Ale to jest zasługa aktorów, nie tylko Iman Vellani, ale też Matta Lintza, Yasmeen Fletcher, a przede wszystkim Zenobi Shroff i Mohana Kapura w roli rodziców Kamali Khan. No i aktorka grająca babcię Kamali wypadła super. To dzięki tym aktorom relacje między bohaterami jakoś działają, bo scenariusz obsadzie nie pomaga. To jak napisana jest fabuła, jak rozłożone są poszczególne elementy historii nie działa.

Relacje rodzinne i przyjacielskie oraz problemy nastolatki, która dostała moce, na początku serialu wydają się być najważniejsze, ale z czasem zostają zepchnięte na dalszy plan przez słabe wątki organizacji rządowej szukającej nowych superbohaterów i tych nieszczęsnych dżinów. No i sceny akcji są beznadziejne, nawet jak na Marvela produkcje. Więc czym dłużej serial trwał to mój entuzjazm do Ms. Marvel jaki miałem po Pilocie spadł do zera, mimo świetnej tytułowej roli. Dziewczyna się stara, nie można jej nic zarzucić, nawet w najgorszych momentach serialu się sprawdza, ale scenarzyści i reżyserzy odcinków 2-5 robili wszystko, żeby aktorce utrudnić zadanie i mnie zniechęcić do tej produkcji.

A gdy duet reżyserski Adil & Bilall odpowiedzialny za pierwszy odcinek, powrócił w finale to już było za późno, bo tak byłem zmęczony tą produkcją. Przyznaję, że finał wypadł lepiej jak wcześniejsze odcinki. Był pomysł na niektóre sceny, np. walka w szkole z agentami, która kojarzyła mi się trochę z Kevinem samym w domu. To były urocze sceny, w jaki sposób dzieciaki walczą z organizacją rządową, ale przez to jak męczyłem się na pozostałych czterech odcinkach to niewiele pomogło, żebym mógł Ms. Marvel ocenić pozytywne. Dostałem jeden świetny odcinek (pilot) i drugi dobry (finał), a reszta była tak nijako zrealizowana, bez żadnego pomysłu, bez energii.

Takiej huśtawki nastrojów w serialach MCU to nie miałem chyba nigdy. Bo nawet jak w poprzednich serialach początek był średni to później było coraz lepiej, a finał nawet jak nie dowoził to całościowo seriale się broniły. A z Ms. Marvel zaczęło się u mnie od zerowych oczekiwań, ale pilot okazał się super. Więc byłem zainteresowany kolejnymi odcinkami, które były tak nijakie, że w czasie seansu finału miałem wywalone na bohaterów i wydarzenia, tak jak miałem wywalone na serial przed obejrzeniem Pilota.

To już Falcon i Zimowy żołnierz bardziej mi się spodobał, a to produkcja w najlepszym razie OK i nic więcej, którą najgorzej oceniłem do czasu Ms. Marvel. Miał takie plusy jak Bucky, syna Kurta Russella, kilka fajnych scen, no i jeden z ciekawszych antagonistów w MCU wyciągnięty z więzienia. Ms. Marvel ostatecznie okazało się, mimo bardzo obiecującego początku, zmarnowanym potencjałem na dobrą rozrywkę dla całej rodziny. Ocena: 5/10.

P.S W końcówce finału jest zasugerowane, że Ms. Marvel to tak naprawdę
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
, a żeby nie było wątpliwości to leci motyw chyba z animacji, ale nie zrobiło to na mnie wrażenia, bo już sugerowano to w WandaVision i Doktorze Strange'u 2,  a raczej był to trolling. Choć w tym przypadku to wydaje mi się, że to już nie jest trolling.
« Ostatnia zmiana: Lipca 15, 2022, 23:48:43 wysłane przez michax77 » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #447 : Lipca 24, 2022, 08:18:58 »

Pierwszy zwiastun do Black Panther: Wakanda Forever

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=RlOB3UALvrQ" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=RlOB3UALvrQ</a>

No ciekawe kto dalej poniesie tą postać w MCU.

Zapowiedziane zostały też następujące tytuły w fazie 5

Ant-Man and the Wasp: Quantumania
Secret Invasion
Guardians of the Galaxy Vol. 3
Echo
Loki Sezon 2
The Marvels
Blade
Ironheart
Agatha: Coven of Chaos
Daredevil: Born Again
Captain America: New World Order
Thunderbolts

A w fazie 6 na pewno:

Fantastic Four
Avengers: Kang Dynasty (pierwszy sezon Loki nabiera coraz więcej sensu ;) )
Avengers: Secret Wars

No i na Disney+ wkrótce She-Hulk, czekam bardzo :)

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=u7JsKhI2An0" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=u7JsKhI2An0</a>
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #448 : Lipca 24, 2022, 13:23:59 »

Też czekam na SheHulk odkąd ogłoszono, że Maślanka zagra (polecam jej multirole w Orphan Black gdzie zagrała z milion wersji swojej bohaterki), tylko że trailer jest średni, a na pewno efekty specjalne, na które narzekali wszyscy i nie poprawili. Ale powoli się do tego przyzwyczajam, że ef. specjalne są słabe w MCU, nie tylko w filmach, ale też serialach, gdy wychodzą te wszystkie akcje zza kulis, jak są traktowani źle specjaliści od efektów.

A co do Black Panther to zaskoczony jestem, bo bardzo mi się podoba trailer, a 1 film był dla mnie średni i nie jestem pewien, czy uśmiercanie poza ekranem to jest dobry pomysł. Tajemnicą nie jest od czego zacznie się film, w trailerze to sugerują, co wcześniej było wiadome, ale wydaje mi się, że nie byłby problem ze zrobieniem recastingu, o czym nawet rodzina Bosmana mówiła, że nie ma z tym problemu, żeby zastąpić Chadwicka innym aktorem, bo Czarna Pantera to jest symbol. Podobno wyciekł scenariusz, ale nie czytałem.
« Ostatnia zmiana: Lipca 24, 2022, 13:26:36 wysłane przez michax77 » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #449 : Sierpnia 15, 2022, 22:57:53 »

A ja mam dokładnie odwrotne zdanie o Ms. Marvel. Pilot mnie wymęczył  :D Po pierwszym odcinku pomyślałem sobie, że chyba już mam dość tych młodzieżowych klimatów. Ale jakoś się zmusiłem do obejrzenia kolejnych odcinków i ja uważam, że z każdym odcinkiem było lepiej. Gdyby to się ograniczyło do takich licealnych bzdur, to chyba bym nie wytrzymał. Ale poszli w kierunku, którego się nie spodziewałem. Ten wątek indyjski mnie zaciekawił. Co do przeciwników to w sumie racja, że byli dość słabi... ale Marvel tak czasami ma, więc się już przyzwyczaiłem ;) Na największy plus to, że podoba mi się moc tej bohaterki. Co prawda efekty były czasami takie se... ale ogólnie fajnie przedstawiono co ona potrafi i mam poczucie, że ta postać ma potencjał żeby jeszcze lepiej wypaść w jakimś filmie. Końcówkę odbieram jako jasną zapowiedź, że nadchodzą X-Men   :faja:

6.5/10
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #450 : Sierpnia 25, 2022, 21:15:41 »

Nie pisałem o pilocie She Hulk, bo odcinek nie oddawał tego czym ma być ta produkcja, czyli komedią prawniczą, a 1 odcinek to była geneza tytułowej bohaterki, która wypadła tak sobie. Jedyne co było dobrego to wspólne sceny Ruffalo i Maślanki, która kupiła mnie w pierwszym odcinku ale tego bylem pewien, bo znam ją z Orphan Black, gdzie grała kilka ról, milion wersji swojej bohaterki. Drugi odcinek o wiele lepszy od pierwszego, bliższego temu co zapowiadano, czyli marvelowej wersji Ally McBeal (zresztą w jednej ze scen widać jak w barze w telewizji leci serial Davida E. Kelleya) i komedii prawniczej. Może nie jakiś super, ale lepiej się bawię, przynajmniej na razie, jak na Ms. Marvel.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 27, 2022, 00:47:40 wysłane przez michax77 » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #451 : Sierpnia 27, 2022, 09:40:27 »

Też mi się bardzo dobrze ogląda, tylko te odcinki po 20 minut to jest lekkie nieporozumienie. Pilot był spoko, ale drugi odcinek był zdecydowanie za krótki, przecież tam akcji było naprawdę tylko z dwadzieścia minut a reszta to napisy końcowe :P
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #452 : Września 12, 2022, 00:15:41 »

Thor: Love and Thunder (2022)

Może to przez mieszane recenzje, ale nawet podobał mi się Miłość i grom. Film miejscami mocno naiwny, np. scena z dzieciakami pod koniec, ale kupił mnie klimat produkcji. Nie wybijały mnie też zmiany klimatu, z poważnych w humor i na odwrót.  A dostajemy kino w stylu Flasha Gordona i innych campowych filmów z tego gatunku z lat 80 wymieszane z historią Gorra, który jest jednym z ciekawszych złoli świetnie zagrany przez Christiana Bale'a. To już kolejny film w czwartej fazie, z ciekawym złym, tak było przecież w Doktorze Strange 2.

Dostajemy też love story między Thorem i Jane. Natalie Portman i Chris Hesmsworth razem wypadają lepiej w filmie Waititiego jak w poprzednich filmach. A wątek Jane to był jeden z najgorszych w dwóch pierwszych filmach z Thorem, wiec nie dziwne że się wcześniej Jane pozbyli. Jest też dramatyczny wątek związany z Jane, który działa. Przyznam Waititiemu, że jak ma coś wybrzmieć dramatycznie to wybrzmiewa, w takich momentach jest mniej humoru.

A jeśli miałbym się czegoś czepiać to tego, że film w każdym z wątków leci trochę za szybko do przodu. Słyszałem o dużej ilości wyciętych scen, żeby zmieścić się w 120 minut i możliwe że to prawda. Widać, że film się śpieszy, ale nie przeszkadzało mi to na tyle, żebym uznał na koniec, że któryś z wątków przez to nie wybrzmiewa do końca.  Humor jak to z humorem Waititiego raz trafia a innym razem pudłuje, ale podobały mi się dowcipy np. z kozami, zazdrość między Thorem a młotami, scena z Zeusem. Może niektóre suchary są  za bardzo przeciągnięte, ale działają.

 Podoba mi się w jakim momencie życia na końcu filmu zostawiamy Thora. I jestem ciekaw w jaką stronę pójdzie jego historia w następnych filmach. Przed seansem nasłuchałem się,  że Waititi bardziej puścił się peronu jak w znakomitym Ragnarok, a moim zdaniem wcale więcej gagów nie ma jak w Love and Thunder. Nie uważam, że  jest bardziej wesoło jak w poprzednim Thorze Waititiego, a nawet jest zaskakująco poważnie w paru momentach. Uważam że jest zachowany balans między komediową stroną a poważniejszą. Nie miałem wrażenia, że oglądam trzy filmy o różnych klimatach, nic w tym elemencie nie zgrzytało. Jest kilka fajnych pomysłów np. z  czarno białym światem. Film ma świetną muzykę. Nie chodzi tylko o znane hity, ale też główny motyw. Postawię 6.5/10, bo z ostatnich marvelowych filmów Doktor Strange 2 bardziej mi się podobał.
« Ostatnia zmiana: Września 12, 2022, 00:56:53 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #453 : Października 08, 2022, 02:06:29 »

Doceniam Werewolf by Night za zrobienie czegoś nowego w świecie MCU, za hołd dla starego kina grozy z lat 30, 40 i 60, za fajna obsadę (Laura Donnelly, Gael Garcia Bernal), ale dla mnie to trochę zmarnowany potencjał. Uważam, że mogła to być jeszcze lepsza produkcja. Największym zaskoczeniem dla mnie jest to, że ten godzinny film wyreżyserował Michael Giacchino, który odpowiada też za muzykę, więc to jego debiut reżyserski, i nieźle sobie poradził. Seans zleciał szybko, ale problem mam taki z Wilkołakiem nocą, że nie czułem się jakbym oglądał jakiś zaginiony czarnobiały klasyk np. z lat 30, tylko film, który udaje taką produkcję, a jest to spowodowane tym, że reżyseria, montaż, praca kamery jest współczesna, nowoczesna, a nie jak z czarno białych filmów z tamtych lat. Ocena: 6/10.
« Ostatnia zmiana: Października 08, 2022, 02:43:13 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #454 : Października 22, 2022, 02:33:02 »

Wiem jakie złe recenzje zbiera serial Marvela autorstwa Jessicy Gao (chyba najlepiej znana ze scenariusza do parówkowego odcinka Ricka i Morty'ego) o Jennifer Walter, której kuzynem jest Bruce Banner/Hulk, ale ja nie mam tak złej opinii o She-Hulk: Attorney at Law. A nawet powiem więcej, że to był jeden z tych seriali, na które najbardziej czekałem z czwartej fazy, bo po zwiastunach zapowiadała się komedia prawnicza, trochę w stylu Ally McBeal. Filmy i seriale MCU znane są też z humoru, chyba nie ma filmu Marvela, w którym nie rozluźniano by atmosfery (najbardziej komediowe są Thory od Waititiego, no może jeszcze Strażnicy Galaktyki i Ant-Man są najbliżej komedii), ale Mecenas She-Hulk to pierwsza w 100 procentach komedia. Więc byłem ciekaw jak wyjdzie, bo to coś nowego jak na MCU. A drugim powodem, dla którego byłem ciekaw serialu to oczywiście Tatiana Maslany, którą wszyscy znamy z serialu Orphan Black. Pokazała klasę wOB odstawiając Petera Sellersa (czytajcie - zagrała kilka ról i w każdej była świetna).

Mecenas She - Hulk zaczyna się od słabego odcinka, pełnego klisz i schematów znanych z kina superbohaterskiego, bo dostajemy kolejną taką samą genezę superbohaterki, czyli jak zyskała supermoce. Równie dobrze to co się dzieje w pilocie można było streścić w jednym zdaniu w kolejnym odcinku, było to zupełnie niepotrzebne. Choć zawsze miło zobaczyć Marka Ruffalo. Ciężko oceniać She-Hulk po pierwszym odcinku, który nie oddaje tego czym serial miał być, jaką zapowiadano produkcję, ale od kolejnego odcinka dostajemy historię dziewczyny, która woli być prawniczką. Więc pokazują nam twórcy jak Jennifer Walters próbuje pogodzić swoje życie z byciem kobiecą wersją Hulka, którą nie chce być.

Serial zapowiadano jako komedię prawniczą i tak jest, bo kilka razy jesteśmy na sali sądowej,  ale nie jest to do końca wykorzystany potencjał. Niektóre sprawy są ciekawsze, inne słabe, ale największy problem jest taki, że cały czas się mówi jak świetną prawniczką jest Jennifer/SheHulk, nawet jest nominowana do nagrody za najlepszego prawnika, ale z serialu wynika, że jest jednym z najgorszych prawników.

Jennifer/She-Hulk nie traci sympatii widza i to jest zasługa Maslany, która robi wszystko, żeby uczynić swoją postać jak najciekawszą, ale scenarzyści jej nie pomagają, bo ja po obejrzeniu serialu do końca nie wiem jaka to jest postać. No i tak scenarzyści piszą Jennifer, że wychodzi na niezbyt inteligentnę bohaterka, którą wszyscy wykorzystują i wpada w większe problemy. A jak przydarzają się jej dramaty, np. to co się stało w końcówce przedostatniego odcinka, gdy słusznie się Jennifer wkurzyła to są takie wątki zamieniane od razu w żart,  wyśmiewane, albo twórcy zapominają o nich.  

Oglądałem Ally McBeal, który też był komediowym serialem, ale główna bohaterka nie zachowywała się tak jak bohaterka serialu Marvela i był też czas na sceny dramatyczne, a w She-Hulk żart goni żart, więc nawet jak coś się dzieje dramatycznego, to nie może wybrzmieć, bo wszystko jest żartem albo sucharem. Ale to nie dotyczy tylko Jennifer, bo też postacie znane z filmów i seriali Marvela w Mecenas She-Hulk zachowują się inaczej, jak bohaterowie sitcomów i seriali komediowych. Mam na myśli np. kumpla Doktora Strange, czyli Wonga,który jest zupełnie inną postacią jak w filmach.

 A jak już jestem przy gościnnych występach, to uważam, że akurat She-Hulk_Attorney at Law jest jedną z tych produkcji, w którym gościnne pojawienia się innych bohaterów, nie jest złym fanserwisem,  ale idealnie pasuje do dzieła o prawniczce, do której przychodzą superbohaterowie z różnymi problemami, czy ofiary różnych paranormalnych zjawisk. Pojawianie się różnych osobników z supermocami w She-Hulk to coś normalnego, więc wyszło gładko.

She-Hulk Attorney to Law to produkcja, którą oglądałem co tydzień, ale po seansie całości wydaje mi się, że lepiej odebrałbym serial, gdybym obejrzał całość na jedno lub dwa posiedzenia. Nie chodzi mi o to, że to jest kolejny serial Marvela, który ogląda się jak bardzo długi film podzielony na odcinki, bo akurat She-Hulk ma formułę klasycznych seriali (co odcinek lub dwa dostajemy inną sprawę sądową). Chodzi mi o to, że z każdym kolejnym odcinkiem poziom był coraz lepszy, co nie było trudne po najgorszym Pilocie ze wszystkich seriali Marvela, ale też poziom nie wskoczył aż tak bym się ostatecznie zachwycił.

Bawiłem się przyzwoicie przez większość odcinków, ale gdyby nie Tatiana Maslany oraz lekkość produkcji i zabawa meta, czyli dużo scen, gdy bohaterka zwraca się jak Deadpool do widzów, to bym ocenił serial na równi z Mrs. Marvel. A piszę o tej produkcji, bo to serial, którego początek zapowiadał super rozrywkę, w którym dostaliśmy najlepszego Pilota ze wszystkich seriali MCU (dużo zabawy formą w pierwszym odcinku), a ostatecznie okazał się najgorszą produkcją Marvela, nawet słabszą od Falcona i Zimowego Żołnierza.

Więc dzięki tym elementom, które wymieniłem nie mogę ocenić She-Hulk tak nisko jak Mrs. Marvel, bo mimo wielu minusów produkcji nie miałem wrażenia, że oglądam za karę. A na koniec dostałem dwa najlepsze odcinki z Daredevilem, co nie jest zaskoczeniem, bo było zapowiadane pojawienie się Matta Murdocka w Attorney at Law. No i Daredevil już pojawił się wcześniej w innym dziele z czwartej fazy MCU. Zresztą dziwne byłoby gdyby nie doszło w serialu o prawniczce spotkania dwóch prawników z supermocami.

Oczywiście Matt Murdock to nie jest ten sam Daredevil co w serialu Netflixa, mimo grania przez tego samego aktora, ale przeniesienie go z Netflixa do świata MCU wyszło bardzo gładko i bez żadnych zgrzytów. Charlie Cox idealnie odnalazł się w roli starego/nowego Daredevila. Można uznać, że to jest inny Daredevil, a netflixowy Murdock to była historia Daredevila z innego uniwersum. Nie ma takiej sytuacji jak z Kingpinem, który pojawił się w Hawkeye'u i wypadł dobrze, ale jednak trochę zgrzytało adoptowanie tej postaci do MCU. Uważam też, że Charlie Cox i Tatiana Maslany mają tak doskonałą chemię, że chcę by więcej scen mieli razem, np. w serialu o Daredevilu, który zapowiedziano jakiś czas temu.To dzięki chemii między Coxem i Maslany tak dobrze się ogląda przedostatni odcinek.

Bardzo lubię Netflixowego Daredevila, to była świetna rozrywka w trzech sezonach, ale chętnie obejrzę Charliego Coxa w tej zmienionej wersji jego bohatera. Podobnie jak w komiksach doczekaliśmy się różnych wersji superbohaterów.  A w finale spodobało mi się to, jak twórcy śmieją się z samych siebie i Marvela. Szacunek za to co zrobiono w finale z główną bohaterką i właśnie z finałem. Jak przez osiem odcinków komentarze Jennifer do widzów były takie sobie, to w finale twórcy poszli na całość w poziom meta.

Bardzo mi się to spodobało w jaką stronę od pewnego momentu finał poszedł (nawet w Deadpoolu na coś takiego sobie nie pozwolili), gdy twórcy naśmiewają się z serialu, całego uniwersum MCU, problemów czwartej fazy, z Kevina Feiga.  Doceniam She-Hulk za odwagę i pójście w taki eksperyment. Wolę takie wyróżniające się produkcje, nawet jak są pełne minusów, od taśmowo kręconych takich samych marvelowych dzieł, bo o takich filmach i serialach się pamięta, nawet jak nie wszystko w nich gra idealnie. Nie przepadam za np. Eternals, ale doceniam za próbę zrobienia czegoś trochę innego.

Choć jest też druga strona medalu, gdy twórcy bawią się w takie zagrania. Mecenas She-Hulk to głupiutki serial i twórcy wiedzą, jaką produkcję zrobili, ale też takie podejście twórców nie oznacza, że serial okaże się ostatecznie lepszym dziełem, gdy przyzna ekipa wprost, że wiemy jakie dzieło popełniliśmy. No i mimo tego jak dostało się serialowi i całemu MCU, to i tak żaden wątek nie jest zamknięty odpowiednio. To na co pozwolili sobie twórcy w finale na poziomie meta NIE zmienia tego, że serial został w ostatnim odcinku naprawiony. Weźmy
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Rozumiem że komedia, ale po co takie tematy poruszać jak nic z nimi twórcy później nie robią? Wątki w She-Hulk są porzucane w pewnym momencie albo zamieniane w żarty (jedne udane, inne nie).

Więc jak już napisałem wcześniej doceniam serial za dużą dawkę poziomu meta w ostatnim odcinku, której nie powstydziłby się Deadpool, ale to nie zmieni tego, że ostatni odcinek nie działa jako finał, jako podsumowanie historii. She-Hulk nie ma punktu kulminacyjnego. Ogląda się ostatni odcinek jak kolejny i wcale nie ostatni odcinek serialu. She-Hulk jest najlepszym przykładem serialu zmarnowanych szans, co widać choćby po Titanii, która zapowiadała się na fajną antybohaterkę, a ostatecznie to kolejny w MCU kiepsko pokazany czarny charakter.  Choć do niskiego poziomu dżinów w Mrs Marvel jest jej daleko. Narzekam na Mecenas She-Hulk, ale jednak, mimo wielu minusów, nie bawiłem się źle, co jest zasługą obsady, głównie Maslany, która ciągnie serial na swoich barkach i humoru (choć nie każdy dowcip do mnie trafił). No i niektóre pomysły meta, szczególnie w finale,  były doskonałe.
Ocena: 6/10.
« Ostatnia zmiana: Października 22, 2022, 02:45:45 wysłane przez michax77 » Zapisane
Repta

*

Miejsce pobytu:
Trzebnica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #455 : Listopada 03, 2022, 09:30:13 »

Obejrzałem sobie ostatnio Kapitana Amerykę: Pierwsze Starcie , tak wiem jestem trochę do tyłu :D Jako, że mogę sobie korzystać z Disney+ to postanowiłem zacząć nadrabiać zaległości z Marvelem i przygodę postanowiłem poprowdzić chronologicznie :P Nigdy nie miałem styczności z tym bohaterem także zaczynałem z kompletnie czystą kartą i oglądało mi się ten film przyjemnie. Nie ma tu niewiadomo jakiej fabuły ale był to taki luźny film do obejrzenia na wieczór. Ode mnie takie 7-/10
Zapisane

Repta

*

Miejsce pobytu:
Trzebnica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #456 : Listopada 08, 2022, 10:41:36 »

Jako ciąg dalszy przygody z Marvelem, przyszedł czas na Kapitan Marvel, fajny kotek jest w tym filmie, zdecydowanie największa gwiazda tego filmu :D Generalnie bawiłem się ciut gorzej niż przy Kapitanie Ameryce ale to nadal, film lekki i przyjemny, w sam raz na wieczór ;) Ode mnie 6/10
Zapisane

p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #457 : Listopada 08, 2022, 11:18:22 »

A co Ty to w takiej dziwnej kolejności oglądasz? :D
Zapisane
Repta

*

Miejsce pobytu:
Trzebnica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #458 : Listopada 08, 2022, 12:14:51 »

(Marvel Cinematic Universe - kolejność chronologiczna (filmy)) -> tak to oglądam ;)
Zapisane

p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #459 : Listopada 08, 2022, 13:23:42 »

Aa :) W sumie czasem tak jest, że chronologia wydarzeń niekoniecznie się pokrywa z kolejnością powstawania filmów. A tu faktycznie akcja rozgrywa się w latach 90.
Zapisane
Strony: 1 ... 21 22 [23] 24 25 ... 27   Do góry
Drukuj
Skocz do: