Strony: 1 ... 9 10 [11] 12 13 ... 27   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Filmowe Uniwersum Marvela/Marvel Cinematic Universe  (Przeczytany 96759 razy)
Yave

*

Miejsce pobytu:
Warszawa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Kaizoku Ou Ni Ore Wa Naru

« Odpowiedz #200 : Sierpnia 16, 2016, 10:31:41 »

Nie wiem, kto to zaakceptował, bo Homecoming jeszcze nie zdradził żadnych szczegółów na temat fabuły, a to wygląda jak opis postaci z wikipedii :P W każdym razie Spider-man pierwszy występ zaliczył w trzecim "Kapitanie" jako młody i niezbyt doświadczony, ale jednak regularnie działający bohater, a ten film będzie dział się na pewno później, bo Peterowi będzie towarzyszył Tony Stark.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #201 : Sierpnia 16, 2016, 11:06:30 »

Ok, dzięki za info.

Ale... czemu w trzecim kapitanie nie mógł zagrać Garfield? :D
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #202 : Sierpnia 19, 2016, 23:13:39 »

Yave gdzieś wybył i ma w nosie moje pytania w obu nerdowskich wątkach :D

The Amazing Spider-Man 2 (2014)

No już nie jest tak fajnie, jak poprzednio. Twórcy trochę przedobrzyli, trochę poszli - ja wiem? - na łatwiznę. Tak, jakby im się spieszyło. Za dużo wciśniętych tu wątków. Jest niby nowy (dla mnie) villain, Electro, który w zasadzie nie jest jakimś szczególnym przeciwnikiem ;) I wiąże się z nim najgłupsza scena z filmu:
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Przybywa Harry Osborne i jakoś szybko robią z niego tego złego. Jeśli coś się Raimi'emu udało, to właśnie ewolucja relacji Peter Parker-Harry Osborne. Tutaj potraktowano to strasznie po łebkach. Twórcy niejako każą widzowi wierzyć, że Harry i Peter to najlepsi fumfle ever, tak więc jest trochę wspominek, serdeczne rozmowy, poklepywanie po plecach, ale ja tego nie czuję. Później Harry'emu zaczyna odbijać (i nie dziwota w sumie, choć geometryczny postęp choroby - biorąc pod uwagę fakt, że jego ojciec trochę jednak przeżył a na archiwalnych filmach wyglądał dobrze - też jest nieco absurdalny), błyskawicznie ewoluuje w Goblina... za szybko to wszystko się dzieje. Do tego mamy poznawanie prawdy o ojcu Petera (mało szokująca), wątek miłosny z Gwen (jedyne, co tu naprawdę dobrze wyszło) i jeszcze
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
. Do tego wszystkiego efekty takie jakieś sztuczne. Spodziewałem się czegoś znacznie lepszego. Takie jakieś 4.5/10.
Zapisane
Yave

*

Miejsce pobytu:
Warszawa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Kaizoku Ou Ni Ore Wa Naru

« Odpowiedz #203 : Sierpnia 22, 2016, 16:13:32 »

Ale... czemu w trzecim kapitanie nie mógł zagrać Garfield?

To pytanie to i ja sobie zadaję... najwidoczniej jakoś tam się nie dogadali, albo Disneyowi zależało na jeszcze młodszym gościu, bo pewnie mają co do Pająka sporo planów na przyszłość. Tom Holland też radzi sobie całkiem nieźle, jest w nim sporo z komiksowego Petera i porównać obu będzie można pewnie dopiero po nowym solowym filmie.

A co do dwójki, to pamiętam, że w kinie to nawet mi się podobało, ale właśnie głównie za charakter Spider-mana, że jednak się trochę tym bohaterstwem bawił, jak przystało na nastolatka, no i za Gwen...
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Ale przeciwnicy to była niezła padaka. Pamiętam, jak w trailerach reklamowano Rhino i w ogóle, a jak się skończyło, wiadomo... :D Twórcy TASM powinni się nauczyć od Trójki Raimiego, że ilość nie znaczy jakość. Szczególnie, że mi Elektro to było żal w tym filmie. Tak na dobrą sprawę to brak tu właśnie chemii między głównym złym, a Pająkiem. Trochę szkoda.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #204 : Sierpnia 22, 2016, 16:21:12 »

Co ciekawe, mi w trójce Raimi'ego ten nadmiar postaci nie przeszkadzał, podobało mi się, jak krzyżowały się losy ich wszystkich. Ale - po pierwsze - nie miałem żadnych oczekiwań, dla mnie Venom to jakiś tam Venom i tyle. Po drugie - to tutaj wątek Harry vs Peter miał swój finał. Faktem jednak jest, że moja opinia nie jest zbyt reprezentatywna, bo ludzie narzekają na ten film.

Electro zupełnie bez wyrazu. Na początku można się było przejmować jego losem. Potem dostał wpier... dwa razy, z interludium w postaci więzienia. Tyle.

Ale właśnie, nie wiem, jak to wygląda w komiksach, ale mam wrażenie, że przeciwnicy Spider-Mana to nieszczęśliwi ludzie w taki czy inny sposób. Bo i Goblin, i Electro, i Sandman...

Co do postaci Spider-Mana to oczywiście zgoda. Najlepsze jest to, że Pajączek w zupełnie niewymuszony sposób jest zabawniejszy od męczącego na dłuższą metę Deadpoola.
Zapisane
Yave

*

Miejsce pobytu:
Warszawa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Kaizoku Ou Ni Ore Wa Naru

« Odpowiedz #205 : Sierpnia 22, 2016, 17:11:08 »

Bo w sumie z tym Venomem wtedy było tak, jak z Harrym w TASM. Tak się po prostu Eddie pojawił i od razu mieliśmy uwierzyć, że on Petera nienawidzi, a przecież oryginalnie to oni się trochę czasu znali i ich konflikt narastał, aż w końcu pojawił się Symbiot. No i też trochę skopali wygląd i mało go było, a przecież fani 2 filmy błagali o jego występ. I chyba stąd taki zawód. On jest takim Jokerem Spider-mana po prostu.

Ale właśnie, nie wiem, jak to wygląda w komiksach, ale mam wrażenie, że przeciwnicy Spider-Mana to nieszczęśliwi ludzie w taki czy inny sposób.

W sumie prawda. Choć taki Electro to prosty złodziejaszek (w sensie w komiksach), to Gobliny, Lizard, w pewnym momencie Venom to postacie mocno skomplikowane, tak samo jak i Peter jest prawdopodobnie najbardziej dotkniętym przez los bohaterem. Dlatego też to mój (i wielu) ulubieniec.

Co do postaci Spider-Mana to oczywiście zgoda. Najlepsze jest to, że Pajączek w zupełnie niewymuszony sposób jest zabawniejszy od męczącego na dłuższą metę Deadpoola.

p.a. +1 :D
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #206 : Sierpnia 22, 2016, 17:17:44 »

No, w sumie już kumam ten zawód z Venomem. Ja tak miałem z Harrym/Goblinem w TASM2.

A tak nieco offtopowo... Bo jak tak wchodzę na wikipedię, w opis jakiejś tam postaci, to jest mowa, że po raz pierwszy pojawiła się np. w 320 zeszycie...

Ty je wszystkie czytałeś? Są one w ogóle u nas dostępne?
Zapisane
Yave

*

Miejsce pobytu:
Warszawa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Kaizoku Ou Ni Ore Wa Naru

« Odpowiedz #207 : Sierpnia 22, 2016, 17:24:58 »

Hehe, nie no, aż takim maniakiem nie jestem, żeby przeczytać całość Spider-mana :D Ale pierwsze kilkadziesiąt numerów w wydaniach zbiorczych można było kupić od Mandragory, a historie z lat 80-90 (swoją drogą najlepsze) przez parę lat wydawało TM- Semic i te na pewno są do znalezienia w większości antykwariatów. No i w wydawanej teraz Wielkiej Kolekcji Marvela jest kilka fajnych tomów z tym bohaterem. Pozostałe Spider-many, które mnie ciekawią sprowadzam z neta (czasem płacę :P ).
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 22, 2016, 17:30:05 wysłane przez Yave » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #208 : Września 01, 2016, 19:50:11 »

Obejrzałem Civil War. No i nie wiem, jakoś mnie ten film nie zachwycił... ale mniej niż 8 nie mogę dać  :haha: Zacznę od tego co najlepsze. Marvel, w przeciwieństwie do DC, świetnie prowadzi watek wpływu superbohaterów na świat. I w ich uniwersum ten wpływ ma naprawdę wymiar globalny (a nie tylko amerykański jak w BvS) i jest pokazany na tyle realistycznie, że ja to kupuję bez problemu. Poprzedni film z Kapitanem świetnie mieszał wątki polityczne z typowo komiksową akcją, Civil War kontynuuje ten styl a nawet dodaje jeszcze więcej polityki. Duży plus.

Kolejna pochwała za to z jaką łatwością Marvel przedstawia nam nowych bohaterów. Dopiero teraz widzę jak nieporadnie i w pośpiechu było to zrobione w BvS :haha: W Civil War poznajemy Black Panther, o którym nigdy w życiu nie słyszałem... ale był tak dobrze wpleciony w całą historię, że na końcu stwierdziłem, że nie mogę się doczekać na jego solowy film  :faja: A co dopiero powiedzieć o Spider-Manie, który faktycznie momentami kradnie show. To może być w końcu Spider-Man, którego pokochają wszyscy.

Słynna walka na lotnisku... no fajna, ale taka na niby  ;) Wszyscy się bili tak żeby sobie krzywdy nie zrobić :P Już lepiej wypadło finałowe stracie. Ale ogólnie jakoś żadna ze scen akcji mnie nie zachwyciła. W poprzedniej części były lepsze.

Ogólnie poziom jest utrzymany i Marvel nadal nie musi się bać DC.

8/10
« Ostatnia zmiana: Września 01, 2016, 19:55:32 wysłane przez HAL9000 » Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
róźny

*

Miejsce pobytu:
Cra()Cow




« Odpowiedz #209 : Września 02, 2016, 08:57:49 »

Cytuj
Obejrzałem Civil War. No i nie wiem, jakoś mnie ten film nie zachwycił... ale mniej niż 8 nie mogę dać  :haha: Zacznę od tego co najlepsze. Marvel, w przeciwieństwie do DC, świetnie prowadzi watek wpływu superbohaterów na świat. I w ich uniwersum ten wpływ ma naprawdę wymiar globalny (a nie tylko amerykański jak w BvS) i jest pokazany na tyle realistycznie, że ja to kupuję bez problemu.

Absolutnie się nie zgadzam. W DC działania bohaterów, i poniekąd złoczyńców również, mają charakter globalny. Wszyscy obawiają się Supermana, jego niestabilność lub agresja mogła by spowodować globalne zniszczenie. Liga sprawiedliwości działa globalnie, ba, mulit-uniwersum nie ma dla nich granic. Również odczuwa naciski polityczne, ktoś zawsze chce kontrolować lub przynajmniej utemperować ich poczynania.

Cytuj
Kolejna pochwała za to z jaką łatwością Marvel przedstawia nam nowych bohaterów. Dopiero teraz widzę jak nieporadnie i w pośpiechu było to zrobione w BvS :haha: W Civil War poznajemy Black Panther, o którym nigdy w życiu nie słyszałem... ale był tak dobrze wpleciony w całą historię, że na końcu stwierdziłem, że nie mogę się doczekać na jego solowy film  :faja: A co dopiero powiedzieć o Spider-Manie, który faktycznie momentami kradnie show. To może być w końcu Spider-Man, którego pokochają wszyscy.

Świt sprawiedliwości nie był robiony pośpiesznie. To chyba najbardziej dopieszczony produkt od DC (no może poza Strażnikami). Pamiętajmy że w zamyśle twórców mamy do czynienia z trylogią i ciężko było w jednej części upchać wiele wątków. Mam świadomość że postać Wonder Women została wprowadzona jakby na siłę, bez pomysłu, ale z drugiej strony może kolejne odsłony przedstawią bliżej postacie Flasha, Cyborga i Aquamena.

Cytuj
Ogólnie poziom jest utrzymany i Marvel nadal nie musi się bać DC.

No, jeżeli sprzedaje się franczyzę na lewo i prawo to rzeczywiście nie ma się czego obawiać. MCU podpisało kontrakty z Paramount oraz Disney Studio, teraz głośno o dołączeniu Sony, wiec strumień zielonych płynie obficie. Od przeszło 30 lat jestem fanem komiksów, nie dyskryminuję i nie gloryfikuję żadnego wydawnictwa, a do tej dwójki dopisał bym jeszcze niesamowite tytuły z Dark Horse. DC ma solidnych bohaterów ale, z kilkoma wyjątkami, nie mieli szczęścia do ekranizacji.
« Ostatnia zmiana: Września 02, 2016, 09:00:05 wysłane przez róźny » Zapisane

"Jeśli mówisz prawdę, nie mu­sisz nicze­go pamiętać"
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #210 : Września 02, 2016, 10:14:34 »

Absolutnie się nie zgadzam. W DC działania bohaterów, i poniekąd złoczyńców również, mają charakter globalny. Wszyscy obawiają się Supermana, jego niestabilność lub agresja mogła by spowodować globalne zniszczenie. Liga sprawiedliwości działa globalnie, ba, mulit-uniwersum nie ma dla nich granic. Również odczuwa naciski polityczne, ktoś zawsze chce kontrolować lub przynajmniej utemperować ich poczynania.

Rozmawiamy o uniwersum filmowym. Jak będą wyglądać działania Ligi to się dopiero dowiemy ;) Na razie tylko działania Supermana mają wymiar globalny. Ale Superman musi się tłumaczyć przed amerykańskim senatem, bo tak na dobrą sprawę, najbardziej narozrabiał w Metropolis i okolicach ;)

Działania Avengersów naprawdę odczuł cały świat. I w Civil War następuje kulminacja, tych wszystkich wydarzeń z kilku poprzednich filmów. To jest właśnie to w czym Marvel jest lepszy. Rozpisuje wątki na kilka filmów i nagle splata je w jednym filmie... i wszystko mam sens.  Gdy oglądam te filmy od Marvela to mam poczucie, że ktoś tam naprawdę wymyśla te scenariusze ze sporym wyprzedzeniem.

DC nadrabia jak może. Gdyby mieli wszystko przemyślane od początku to najpierw dostalibyśmy solowy film o Flashu, Aquamanie czy nawet Batmanie. A tak muszą szybko ich wszystkich upchnąć w jednym filmie, żeby zrobić w kinach konkurencję dla Avengers ;) Tylko w tym pośpiechu wychodzą im gorsze filmy.

Świt sprawiedliwości nie był robiony pośpiesznie.

Ja myślę, że jednak trochę był. Fakt pod względem wizualnym film ma wysoki poziom ale to zasługa reżyserskiej sprawności Snydera, który umie robić ładne obrazki. Ale pod względem scenariusza... za dużo ważnych rzeczy wydarzyło się w jednym filmie. Tak naprawdę można to było rozłożyć na dwa filmy. Ten film ma swój urok, sam go oceniłem dość wysoko (wersję ultimate) ale porównując go do filmów od Marvela... no ja widzę ten pośpiech.

DC ma solidnych bohaterów ale, z kilkoma wyjątkami, nie mieli szczęścia do ekranizacji.

Jeszcze parę lat temu rządzili jak Nolan robił swoje Batmany  ;) Ten sukces chyba uśpił ich czujność, bo za późno się zorientowali, że Marvel przenosi na ekran całe uniwersum  :haha:
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #211 : Września 10, 2016, 22:52:23 »

Captain America: Civil War (2016)

Po pierwsze - czemu taki tytuł? Już bardziej pasowałoby Avengers: Civil War,bo przecież konflikt między bohaterami dotyczy prawie-że-wszystkich. Ale ok, to nie ma znaczenia. Długo mnie ten film nie porywał, wszystko wydawało mi się podawane w sposób mechaniczny, a bohaterowie - zmęczeni. Ale gdy film wskoczył na wyższe obroty porwał tak, jak chyba żaden inny film Marvela (poza X-menami) w przeszłości. Walka na lotnisku świetna. Idealnie wyważone proporcje między akcją, dramaturgią a humorem. Spider-Man rzeczywiście kradnie show, ale trudno jeszcze powiedzieć, czy wybór tego aktora był dobrym, czy złym pomysłem, chociaż głosem operuje dobrze. Finałowa walka dramatyczna, sensownie umotywowana, jakoś taka bardziej na serio, niż wszystko, co do tej pory zrobił Marvel. Co by jednak nie było tak różowo... Kompletnie nie kupuję tego planu Zemo. Mocno naciągane to wszystko było. A przecież na tym planie opiera się cały scenariusz... No i Vision. Błagam, niech ktoś go sprzątnie, bo nie jestem w stanie na niego patrzeć. Najgorszy superbohater ever ;) Nie zmienia to faktu, że Civil War spokojnie może bić się z pierwszymi Avengersami o tytuł najlepszego filmu z MCU. 7/10.
Zapisane
Yave

*

Miejsce pobytu:
Warszawa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Kaizoku Ou Ni Ore Wa Naru

« Odpowiedz #212 : Listopada 04, 2016, 14:53:02 »

Doktor Strendż (2016)

Co można powiedzieć o nowym filmie Marvela oprócz tego, że to dokładnie taki sam film jak wszystkie poprzednie dotyczące pojedynczych bohaterów? No idealny marvelowy scenariusz dotyczący origin story - jest bohater cwaniak, ma problem, więc się zmienia i pokonuje przeszkody, potem raz przegrywa z super mrocznym wrogiem tylko po to, żeby po moralizatorskiej gadce go rozklepać w finałowy starciu, a to wszystko okraszone rzucanymi w momentach największej powagi żarcikami :) Ale jednak trochę w tym filmie uroku jest. Efektowne widowisko i walki magów (choć często zamieniające się po prostu w napie***lanie pięściami) to jednak odskocznia od typowego superhero, poza tym, jak to w MCU, główny aktor dopasowany idealnie. Nie przepadam za Cumberbatchem, ale (oczywiście!) już sobie nikogo innego wyobrazić na Strendża nie potrafię. Nawet jak patrzę na komiksową wersję to "what the hell? co to za kasztan?" :D Najgorszą częścią filmu (oprócz oczywiście głównego złego, to zawsze jest największa bolączka filmów Marvela) jest nauka Doktora, który w maga zamienia się w pięć minut. Pierwsza scena po napisach chyba podniosła moją ocenę, ale i tak kasy wydanej na bilet za stracony nie uważam, taki tam film... na czyste 6/10  :)
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #213 : Listopada 06, 2016, 19:58:35 »

Ja jak zwykle nie mogę wystawić mniej niż 8  :haha: No co ja poradzę, że bawię się tych filmach jak dziecko. Wizualnie film jest u mnie w czołówce marvelowych produkcji. Efekty w Doctor Strange momentami mnie zachwycały. Historia to faktycznie typowe origin story od marvela, ale jak coś działa to po co to zmieniać ;)

Za najlepszą scenę w całym filmie uznaję...

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

No i kto by pomyślał, że peleryna może być tak zabawna  :haha:

PS. Cumberbatch został stworzony do tej roli.

8.5/10
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #214 : Stycznia 09, 2017, 10:54:03 »

X-Men: Apocalypse (2016)

Spore rozczarowanie. Przynajmniej w kontekście dwóch poprzednich części. Bo nie obiecywałem sobie po tym filmie zbyt wiele. Wszystko z powodu tytułowego bohatera. Nie kupuję takich postaci. Takich przesadnie zajebistych. Między nim a resztą X-menów nie ma żadnej chemii. Ot, pojawia się, zbiera ich do kupy, a potem zaczynają się bić. Nie ma tu jakiegoś stopniowania napięcia, poczucia zagrożenia. Coś tu po prostu zgrzyta. Na dodatek
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Wciąż warto popatrzeć na ten tytuł, ale głównie z powodu McAvoya i Fassbendera. Między nimi - a właściwie między bohaterami, których kreują - jest niesamowita chemia. I grają wybornie. To na ich relacji i różnicach w ich światopoglądach powinna opierać się ta seria - tu trochę też tego jest, ale za mało. Ktoś zapyta o Quicksilvera? No, fajna, śmieszna sekwencja i tyle. Apocalypse to zdecydowanie najsłabsza odsłona z serii o młodych X-menach i jedna z najsłabszych produkcji o tych bohaterach w ogóle. Jak dla mnie też - największe rozczarowanie, jeśli o filmy o superbohaterach z zeszłego roku idzie. 5/10.
Zapisane
Yave

*

Miejsce pobytu:
Warszawa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Kaizoku Ou Ni Ore Wa Naru

« Odpowiedz #215 : Stycznia 10, 2017, 21:43:16 »

No w sumie całkiem ładnie to opisałeś, mógłbym się podpisać, z tym, że mi się młodzi X-meni podobali bardzo, bo przynajmniej coś robili, a nie jak w starej trylogii a.k.a. Wolverine Show. Wiadomo, dla Magneto i Xaviera warto najbardziej. Ale moim zdaniem największym minusem tego filmu jest Mystique. Albo Jennifer Lawrence. Albo i jedna i druga. Ja nie wiem, co za pajac wpadł na pomysł, żeby akurat tę aktorkę obsadzić w tej roli. Nic a nic nie pasuje, ta bohaterka powinna być mega seksowna, uwodzicielska jakaś albo coś (jak w starej trylogii, istna femme fatale), a JL to ja nie wiem, jakaś taka ciepła klucha jest - w tym filmie oczywiście - zero chęci, zaangażowania i wczucia w postać... No aż żal. Ale to jeszcze nic, kim był drugi pajac, który stwierdził, że ta postać świetnie się nada na pozytywną bohaterkę i lidera X-menów?! No przecież to się nóż w kieszeni otwiera. Zaraz za Magneto najsłynniejszy przeciwnik tej grupy, a tu podnosząca morale, walcząca dla dobrych i w ogóle fantastyczna, no ja nie mogę, ja rozumiem, że sławna, że gorące nazwisko, ale kurde, proszę ja was.. szkoda strzępić ryja, bo się denerwuję znów, a to przecież ponad pół roku już minęło :D

W każdym razie film to takie 6/10 bo efektowne widowisko i duet McAvoy - Fassbender
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #216 : Stycznia 10, 2017, 22:15:06 »

Hehe, a jak Ci się Pruszków podobał? :D

Co do McAvoya i Fassbendera... no dla mnie to najlepsi aktorzy swojego pokolenia - obok Toma Hardy'ego - i pusty śmiech mnie ogarnia, jak patrzę na liczbę nominacji do Oscarów tej trójki :D (dla leniwych: łącznie 3, przy czym McAvoy nie ma żadnej - tyle samo zdobył w pojedynkę Bradley Cooper. Skądinąd całkiem niezły aktor, ale kurde... nie ten poziom).

Co do Mystique - też racja. Co prawda nie mam kontekstu komiksowego, ale Lawrence wypadła wyjątkowo bezbarwnie.
Zapisane
Yave

*

Miejsce pobytu:
Warszawa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Kaizoku Ou Ni Ore Wa Naru

« Odpowiedz #217 : Marca 03, 2017, 21:18:08 »

Logan (2017)

Szału nie ma. Ale daleko też od jakiejkolwiek porażki. Film jest kilkakrotnie lepszy od przeciętnego "Wolverine'a" i żenująco słabej "Genezy". Tu przynajmniej widać jakiś dobry pomysł. Liczbę dennych schematów ograniczono do minimum, tak samo z głupotami. Ale jako zakończenie siedemnastoletniej (aż tyle?!) przygody Jackmana z postacią lekki niesmak zostaje.

Z plusów wiadomo - sam Jackman już tak mocno się wbił do głów widzów w tej roli, że po prostu się przyjemnie patrzy. Tak samo jak i na jego młodszą wersję. Sieczka w ich wykonaniu wypada naprawdę porządnie (choć w pewnym momencie traci jakikolwiek sens i jest po prostu bezsensowną przemocą, która jest aż nadto wykorzystywana przez kategorię R). Także sceny akcji na niezłym poziomie, choć tak w X-menach zawsze było. Z postaci najlepiej wypada jednak Xavier - uważam za rewelacyjny pomysł zmienienie go z super mądrego mentora rzucającego przemowami i metaforami w zrzędliwego, wrednego dziada. Sporo dobrej zabawy. Bardzo podobał mi się też pomysł z komiksami, aż dziw, że pierwszy raz coś takiego się w filmie superhero pojawiło. Niezły jest też początek filmu, mocno klimatyczny (trochę jak Mad Max, nawet pościg na kilkanaście samochodów się znalazł) i przygnębiający, nie dość że Wolv się starzeje, to jeszcze mutantów brak. Powiało świeżością.

Tyle że im dalej w film tym coraz gorzej. Niby jakaś tam fabuła jest - trzeba przemierzyć Stany i nie dać się zabić. I robi się z tego takie niewiadomoco - ani to film drogi, ani historia opierająca się na relacji Logan - Laura (to mnie akurat boli, bo czekałem na to mocno; a ostatecznie wychodzi, że takowej relacji praktycznie nie ma, a ta dwójka spędza ze sobą tylko trochę czasu). Najwięcej w tym chyba czystego gore. Niestety potem film robi się zwyczajnie słaby
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

6/10
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #218 : Marca 05, 2017, 16:18:02 »

Tyle że im dalej w film tym coraz gorzej.

Takie same odczucia mam po tym seansie. Początek r e w e l a c y j n y. Pierwsza poważna scena akcji (pościg) to mistrzostwo świata. Normalnie wbiło mnie w fotel. Można wręcz poczuć jak ostre są pazury Wolverina (w końcu ;) ) Zawiązanie akcji też wypadło bardzo dobrze, fajnie pokazane... wszystko ma sens. Także pierwszy akt filmu jest świetny. Niestety tak jak napisał Yave, im dalej w las tym gorzej ;) Środek raczej bez pomysłu, zapchany takimi niby obyczajowymi scenkami, które w sumie niewiele wnoszą. Sceny akcji też z każdą minutą filmu robią się coraz słabsze. A ostatnia walka to lekkie rozczarowanie. Także film jest trochę przehajpowany :P

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Plusy oczywiście za kategorię R. Jak ktoś myśli, że to taka naciągana kategoria i tak naprawdę to jest takie trochę mocniejsze PG-13... to uspokajam. Ten film to istna sieczka. Krew się leje jak w horrorze. Nie na darmo w jednym z dialogów wspomnieli Freddy'ego Krugera  :D Jest ostro. Do tego słowo "fuck" pada często, jakby scenariusz pisał Tarantino ;)

7/10
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #219 : Marca 12, 2017, 10:14:46 »

Doctor Strange

Marvel jak zwykle nie zawiódł i pokazał DC gdzie ich miejsce. Wspaniała historia z kategorii "jak hartowała się stal" okraszona poczuciem humoru i genialnymi efektami specjalnymi. Ze względu na oryginalny temat, Doctor Strange to z pewnością czołówka... wróć. Kurde, serio? Film o ludziach, którzy kręcą w powietrzu ogniste kółeczka? :D Dużo w Doctor Strange jakichś efekciarskich akcji... jak dla mnie - za dużo. Nauka głównego bohatera to jakiś żart. Tutaj niedoświadczony młokos, a nagle wszystkich rozstawia po kątach i zagląda tam, gdzie (prawie) nikt wcześniej nie zaglądał. Czarne charaktery cienkie jak barszcz. W zasadzie i ten mniej, i ten bardziej potężny. Chemii między bohaterami niewiele.

Niby niczemu filmowi nie można zarzucić - Cumberbatch świetnie pasuje do roli, efekty są naprawdę kapitalne, humor też w sumie fajny, ale... no kurde, to jest wszystko takie jakieś wyrachowane, obliczone na efekt w Box Office, że ja nie mogę. I przewidywalne aż do bólu. Może i ekranizacjom z DC można zarzucić mnóstwo rzeczy, wady są widoczne gołym okiem, ale nic na to nie poradzę, że tamte filmy są dla mnie po prostu CIEKAWSZE. Doctor Strange to film nudny i przewidywalny i efekty wiele tu nie zmieniają... 5/10.
Zapisane
Strony: 1 ... 9 10 [11] 12 13 ... 27   Do góry
Drukuj
Skocz do: