Strony: 1 [2]   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Clint Eastwood Aktor/Reżyser  (Przeczytany 18183 razy)
Mandriell
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Częstochowa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



SHADYXV

WWW
« Odpowiedz #20 : Października 24, 2013, 08:42:17 »

Z Clintem przygodę (taką świadomą) zacząłem mniej więcej od czasów "Za wszelką cenę". Wcześniej widziałem z nim kilka filmów, ale większej wagi do tego nie przykładałem. Ot, kolejny film z tą samą gębą.

Później wzięło mnie na Clinta - reżysera i zakochałem się w jego podejściu do robienia filmów. Do dziś "Listy z Iwo Jimy" to jeden z moich ulubionych filmów wojennych. "Sztandar Chwały" jest już nieco gorszy, może dlatego, że był dla mnie za bardzo amerykański? Z drugiej strony widziałem ten film tylko raz, w dodatku przynajmniej 4 lata temu i chyba wypadałoby znów obejrzeć, żeby ewentualnie coś więcej napisać. Dopiero rolą w "Gran Torino" przekonał mnie do swojego aktorstwa. Jego Walt Kowalski to genialna, choć jak już ktoś wspomniał - nieco przerysowana postać. Mnie akurat zupełnie to nie przeszkadza, uważam nawet, że tak zwyczajnie miało być.

Jakiś czas temu pierwszy raz udało mi się obejrzeć "Za garść dolarów", dzięki alekino+. Nie przypuszczałem, że ten film będzie aż tak długi, na szczęście nie było w nim dłużyzn. Fajnie trzymał w napięciu, miło było obejrzeć pełnego wigoru Eastwooda, a jeszcze milej było zobaczyć, że jego postać nie jest niezniszczalnym rewolwerowcem, ale po mordzie dostaje, i owszem. Mało westernów w życiu widziałem, to i rozwiązania fabularne były dla mnie przyjemną niespodzianką.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Jak będzie okazja - obejrzę pozostałe części.


W zeszłym tygodniu miałem L4 i obejrzałem sobie 3 starsze filmy z jego filmografii. 2 komedie:
"Każdy sposób jest dobry" [1978] - Clint gra okazjonalnego "boksera" amatora, który niefortunnie zakochuje się w złej kobiecie, w związku z powyższym on, jego przyjaciel oraz... jego małpa Clyde mają wiele niespodziewanych sytuacji. Film niezły, raczej do niego nie wrócę bo jakoś niczym specjalnym się nie wyróżniał. Dokopałem się do ciekawostki, że ten film jest jedną z najbardziej dochodowych produkcji Warner Bros.

"Jak tylko potrafisz" [1980] - kontynuacja (jakżeby inaczej, skoro pierwsza część zarobiła kupę kasy?) zwariowanej historii gościa od bijatyk, jego kumpla i jego małpy. Oczywiście gorsza od poprzedniczki. Właściwie niewarta zapamiętania.

"Honkytonk Man [1982] - ten film już bardzo mi się spodobał. Słodko-gorzka opowieść o życiowym wykolejeńcu, muzyku-alkoholiku, który chce wystąpić na festiwalu w Nashville i złapać jedną z ostatnich szans na artystyczną chwałę. W drodze na festiwal towarzyszy mu 14 letni siostrzeniec, który ma za zadanie pilnować, żeby wuj nie stoczył się na samo dno. Film jest szyty dość grubymi nićmi, ale to chyba zasługa tego, że są w nim elementy komediowe. Jeśli przymknie się oko na to, że 14 latek lepiej prowadzi auto niż dorośli i inne tego typu rzeczy, to bardzo przyjemnie się to ogląda. No i Clint fajnie śpiewa w tym filmie. Doceniłem jego umiejętności aktorskie po obejrzeniu tego filmu, pokazał mi się z nieco innej strony. Pozornie banalna historia jakich wiele, ja jednak z wielką przyjemnością będę do filmu wracał.

Jak coś nowego obejrzę, skomentuję.
« Ostatnia zmiana: Października 24, 2013, 08:51:38 wysłane przez Mandriell » Zapisane

p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #21 : Sierpnia 15, 2016, 09:14:05 »

Wypadałoby odświeżyć wątek.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy oglądałem 5 filmów wyreżyserowanych przez Eastwooda. Z nowszych - jedynie...
 
American Sniper (2014)

Cóż, d... mi nie urwało. Ten film jest wszystkim tym, czym wydawał się, że będzie. Mam wrażenie, że umiarkowanie ciekawa całość jest dość jednowymiarowa. Gdyby ktoś puścił mi ten Snajpera wycinając napisy, w życiu nie zgadłbym, że taki obraz mógł wyreżyserować Eastwood, mistrz w pokazywaniu moralnych rozterek, czy generalnie dwuznacznych sytuacji. Tutaj tego nie ma, tytułowy snajper to bohater i basta. Myślę, że to dość osobisty film w karierze Eastwooda, z którym nieźle koresponduje ostatnia obrona Trumpa. W tym sensie osobisty, że reżyser uznaje takich ludzi, jak tytułowy snajper, za autentycznych bohaterów bez skazy. W stosunku do których nie mogą istnieć żadne wątpliwości, jeśli o ocenę ich działań idzie. Trochę jednak szkoda, choć to niezły film. Ale za co Cooper dostał nominację (a nie np. Gylenhaal) - nie ogarniam. 6/10.

Ze starszych:

Play Misty For Me (1971)

Debiut Eastwooda jest niezłym filmem i tylko tyle. Dość ciekawie wypada zamiana typowo wyznaczanych ról - w tym filmie to kobieta nęka mężczyznę. Reszta jest dość standardowa. Może jedynie sposób kręcenia się jakoś wyróżnia. W pewnym momencie mamy bowiem wstawkę, jak z filmu dokumentalnego poświęconemu muzyce jazzowej. Może Eastwood chciał się jakoś pokazać na różnych polach? 6/10.

High Plains Drifter (1973)


Bardzo nietypowy western charakteryzujący się niepowtarzalną, ezoteryczną atmosferą. Mnie do końca może nie przekonał, ale też trudno mi będzie ten obraz wyrzucić z głowy. 6/10.

Breezy (1974)

Jak dla mnie - pierwszy klops w karierze Eastwooda :) Raczej nudnawa historia miłosna między hipiską a starszym, nobliwym jegomościem. Całość niby podana z wyczuciem, ze świadomością różnic międzypokoleniowych, ale co z tego, skoro film to dość nudny. 4/10.

The Eiger Sanction (1975)

Przedziwny film. Początek jak z filmów o Bondzie - tajemnicza organizacja i jej dziwny mózg. Końcówka to z kolei typowy przedstawiciel "człowiek kontra natura", czyli zmaganie się z tytułową górą. Zaś środek... no przedziwny. Momentami zbliża się to do jakiejś frywolnej komedii erotycznej :D Takie coś mogło powstać chyba tylko w latach 70. W rezultacie całość wyszła niespójna - tak pod względem treści, jak i klimatu. Ale warto zobaczyć ze względu na sceny kręcone w górach, na mnie wywarły spore wrażenie. 6/10.

Z filmów z kategorii Eastwood-aktor widziałem jeszcze...

Escape from Alcatraz (1979)

Co tu dużo mówić - jeden z absolutnie najlepszych filmów więziennych w historii kina. Wiele dreszczowców z lat 70. nie wywołuje dziś takiego wrażenia, filmy te wydają się dość "lekkie". Ten zaangażował mnie silnie i niewyobrażalnie podniósł mi ciśnienie. Do tego całość oparta jest na faktach, co wzmacnia wymowę obrazu. 8/10.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 15, 2016, 09:18:58 wysłane przez p.a. » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #22 : Grudnia 07, 2016, 09:28:45 »

Sully (2016)

Miłe zaskoczenie. Wybrałem się do kina trochę bez przekonania, ale okazało się że to bardzo przyzwoity film. Jedynie mogę się przyczepić do tego, że suspens wokół tego czy Sully jest bohaterem czy może niepotrzebnie naraził ludzi, wypadł trochę sztucznie. Natomiast cała reszta mi się podobała. Realizacyjnie jest świetnie. Montażowo jest ciekawie, bo w sumie wracamy do momentu katastrofy parę razy i za każdym razem oglądamy ją z trochę innego punktu widzenia. Bardzo mnie zaskoczyły efekty specjalne, były rewelacyjne! A zupełnie się tego nie spodziewałem w tym filmie (chociaż nie wiem czemu, przecież to kino katastroficzne jakby nie było :P ). No i aktorsko też jest dobrze, Hanks jak zwykle stanął na wysokości zadania.

Także Eastwood stworzył kolejny dobry film, tym razem nie tak nachalnie patriotyczny niż American Sniper, ale równie pochwalny dla amerykańskiego ducha ;)

7.5 może 8/10
 
« Ostatnia zmiana: Grudnia 07, 2016, 09:33:44 wysłane przez HAL9000 » Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
J1923

*

Miejsce pobytu:
Sto(L)ica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #23 : Grudnia 11, 2016, 21:15:59 »

Ja też się trochę obawiałem. Myślałem, że będzie to film pełen patosu i gloryfikacji. Na szczęście nie był. Clint naprawdę potrafi fajne rzeczy wyciągnąć. Ładnie zrealizowany i fajnie zagrany :)
Dla mnie 8/10
Zapisane

PIŁKA NOŻNA DLA BANDYTÓW!!! Gra jaki to film NOWA LISTA: https://docs.google.com/document/d/1j5W9T3ORWWTjePVR1hwrIwJWa1Yr09A4dkSc_fNJ3E0/edit
marczewek

*

Miejsce pobytu:
była stolica byłego województwa




mój nik wzion sie od mojego imienia

« Odpowiedz #24 : Marca 04, 2019, 12:54:06 »

Film zbiera świetne oceny

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=N_QksSzK7sI" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=N_QksSzK7sI</a>
Zapisane

- Klasyka to książki, które ludzie cenią i których nie czytają.
Mark Twain
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #25 : Marca 04, 2019, 13:00:26 »

Cieszy mnie to, zapowiada się naprawdę ciekawie. Mam takie wrażenie, że to może być ostatni film Clinta.
Zapisane
J1923

*

Miejsce pobytu:
Sto(L)ica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #26 : Marca 04, 2019, 16:20:16 »

Ja chętnie zobaczę, a nawet zamierzam się wybrać do kina. Polska premiera 15 marca.
A oglądaliście może Jersey Boys, warto?
Zapisane

PIŁKA NOŻNA DLA BANDYTÓW!!! Gra jaki to film NOWA LISTA: https://docs.google.com/document/d/1j5W9T3ORWWTjePVR1hwrIwJWa1Yr09A4dkSc_fNJ3E0/edit
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #27 : Marca 15, 2019, 09:36:50 »

Tego nie widziałem jeszcze. Ostatnio nadrobiłem za to:

Sully (2016) - zaskakująco dobry film. Historia znana, a mimo to film angażuje emocjonalnie i trzyma w napięciu. Do tego jedna z lepszych ról Hanksa, biorąc te z ostatnich lat.  7/10.

The 15:17 to Paris (2018) - a tu z kolei zaskakująco słaby film, chyba najsłabszy spośród tych, które oglądałem. Film jest... po prostu nudny. Pierwsza godzina to dość luźny zlepek scen, które szczególnie się nie kleją. Drażnił mnie też wydźwięk tego filmu. Coś w stylu "my, amerykańscy chłopcy, wychowani w starym, amerykańskim duchu wiemy, jak sobie radzić" - przynajmniej ja to tak odebrałem. Ciekawostką jest to, że zagrali tu autentyczni uczestnicy tamtego wydarzenia (chodzi o atak terrorystyczny w pociągu), ale to też powoduje, iż całość jest zagrana co najwyżej przeciętnie. 4/10.

Z rzeczy, o których nie pisałem, a też widziałem (choć dawniej):

The Outlaw Josey Wales (1976) - bardzo solidny antywestern. Czegoś mi jednak brakowało. Szczegółów już nie pamiętam, zobaczyć na pewno warto, zwłaszcza, jeśli ktoś gustuje w stylistyce. 6/10.

The Gauntlet (1977) - niedorzecznie przegięty film. W dzieciństwie mi się podobał, teraz zaś... No cóż, zobaczyć można, ale całość jest dla mnie mocno przerysowana. W tamtych czasach Clint promował swoją ukochaną Sondrę Locke i może to było najistotniejsze, a nie to, czy film trzyma się kupy. Ogląda się to jednak przyjemnie. 5/10.
Zapisane
J1923

*

Miejsce pobytu:
Sto(L)ica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #28 : Maja 30, 2019, 13:09:35 »

Cieszy mnie to, zapowiada się naprawdę ciekawie. Mam takie wrażenie, że to może być ostatni film Clinta.

Oby nie, ponieważ moim zdaniem nie pożegnałby się z miłośnikami kina należycie

Przemytnik
Zacznę od tego, że ten film jest rzeczywiście mocno clintowski. Delikatny patos, duma z bycia Amerykaninem, cieszenie się wolnością, a nawet żarty z politycznej poprawności to wszystko jest. Niestety, ale najbardziej mi przeszkadzało odrealnienie filmu, który powstał przecież na podstawie książki opisującej prawdziwe koleje losu 92 letniego przemytnika. Momentami mam wrażenie jest wręcz groteskowo, przez co nie czerpię się ogromnej przyjemności z oglądania filmu. Osobiście przeszkadzało mi też to, że zostali zaangażowani nieźli aktorzy jak Cooper, Fishbourne czy Pena, a ich role były bardzo ograniczone, szczególnie zaś tego ostatniego (teraz się zastanawiam czy on w ogóle coś mówił w tym filmie).
Oczywiście nie jest to film zły, jest po prostu za mało atrakcyjny i nie będę go wspominał przez lata (jak mogłem choćby z Sully czy Snajperem).
Największa moc oczywiście drzemie w postaci leciwego przemytnika - z nim się wiąże widz i rzeczywiście ciężko go nie polubić, mimo że robi rzecz wątpliwą moralnie.
Przyzwoity film, ale bez fajerwerków. 6+/10
Zapisane

PIŁKA NOŻNA DLA BANDYTÓW!!! Gra jaki to film NOWA LISTA: https://docs.google.com/document/d/1j5W9T3ORWWTjePVR1hwrIwJWa1Yr09A4dkSc_fNJ3E0/edit
marczewek

*

Miejsce pobytu:
była stolica byłego województwa




mój nik wzion sie od mojego imienia

« Odpowiedz #29 : Czerwca 07, 2019, 09:00:56 »

Obejrzałem Przemytnika, i jest w sumie Jocie tak jak piszesz. Na początku film trochę przynudza, później cała ta akcja z początku nabiera sensu, ale co się zobaczyło, to się nie odzobaczy  :haha:
Po pierwszej półgodzinie akcja trochę nabiera rumieńców, i zaczyna się robić ciekawiej. Dużo tej daje z siebie Eastwood. Prawie dziewięć dych na karku, a trzyma się skubany całkiem nieźle.

Też jestem zdania że na początku powinni dać jakieś jedną, dwie większe akcje DEA, żeby jakoś ich wprowadzić w akcję i wyjaśnić co to za mafia stoi za tym wszystkim. A tak to pojawiają się na chwilę, i w sumie nic z tego nie wynika.
Szczególnie  Fishburne miał fajną rolę. Cooper przychodzi do niego tylko po zaklepanie jakiejś akcji, a ten nie ma sprawy, działaj. Ot, cała jego rola.

Ale z minuty na minutę podobał mi się bardziej, i sam już nie wiedziałem czy potępiać, czy kibicować bohaterowi.
Końcówka skojarzyła mi się z filmem Lot z Denzelem Washingtonem.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 07, 2019, 09:11:20 wysłane przez marczewek » Zapisane

- Klasyka to książki, które ludzie cenią i których nie czytają.
Mark Twain
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #30 : Marca 09, 2020, 08:47:38 »

Richard Jewell (2019)

Historia pracownika ochrony, który w czasie olimpiady w Atlancie zauważył pozostawiony przez kogoś plecak w którym była bomba. Doszło do eksplozji ale ta wcześniejsza reakcja uratowała wiele osób. Z tym, że to dopiero początek filmu, bo akcja skupia się na tym co działo się później. A mianowicie na oskarżeniu ochroniarza o to, że sam tą bombę podłożył... W rolę Jewella wciela się Paul Walter Hauser. Według mnie, gdyby był trochę bardziej rozpoznawalnym aktorem, to mógł się tutaj otrzeć o najważniejsze nagrody. A jak sprawdziłem na YT materiały wideo z tamtego czasu to Hauser wygląda jak klon Jewella :) Jego postać to taki bardzo poczciwy człowiek, który wszystkim chętnie pomaga a organy władzy są dla niego święte. I dlatego nie widzi, albo nie chce widzieć jak ta władza chce go zniszczyć. Eastwood jednoznacznie obwinia tutaj organy ścigania i media za tą cała sytuację. Media w szczególności. Reprezentuje je w tym filmie dziennikarka, która nagłośniła sprawę. W tej roli Olivia Wilde, która przez większość filmu jest wyjątkowo demoniczna :haha: Lepiej wypada Sam Rockwell w roli adwokata, który z nikim się nie patyczkuje. Taka rola skrojona trochę pod nagrody ;) Ale najlepiej sprawdziła się Kathy Bates w roli matki głównego bohatera. Nominacja do Oscara jak najbardziej zasłużona, bo ma tu ze trzy sceny w których błyszczy.

Bardzo mi się podobało. 8/10
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #31 : Marca 09, 2020, 17:03:49 »

A ja wczoraj nadrobiłem zaległość w postaci Kelly's Heroes czyli - po naszemu - "Złoto dla zuchwałych".

Obraz bardzo mocno zakorzeniony w tamtej epoce, czuć tu ducha zarówno "Mash", jak i "Parszywej dwunastki". Film nieco mnie rozczarował. Bo z jednej strony, wiadomo, dobrze się na to patrzy, filmy z tamtych lat miały w sobie taką jakąś niewymuszoną lekkość. Z drugiej strony... ze względu na lajtowe podejście do tematu film nie trzyma w napięciu, tak jak by mógł trzymać, a dowcipy w obliczu dużej liczby trupów też jakoś na ogół nie śmieszą. Jako satyra "Złoto dla zuchwałych" sprawdza się nieźle, choć nie jest tak mocna, jak wspomniany film Altmana. Sam Eastwood niczego tu w zasadzie nie gra, show kradnie znakomity Sutherland, który jest zdecydowanie najmocniejszym punktem tego filmu :) 6/10.

Tak patrzę, o jakim filmie z Eastwoodem/Eastwooda jeszcze tu nie pisałem...

Ano tak, Bronco Billy.

Spore rozczarowanie dla mnie. Czerstwe dowcipy i niedorzeczna miejscami fabuła odbierały całą przyjemność obcowania z tą produkcją. Jak dla mnie jeden ze słabszych jego filmów.4/10.

Poza tym kilka mniej istotnych westernów - Joe Kidd, Muły siostry Sary, Powiesić go wysoko... Pierwszy i trzeci to takie westerny w stadium przejściowym. Nie tak cukierkowe, jak klasyczne westerny, ale daleko im do brudnej drapieżności "prawdziwych" antywesternów. Z kolei "Muły..." to dość leciwa, choć sympatyczna produkcja, którą miała napędzać chemia między głównymi bohaterami... Jak na mój gust -nieszczególnie napędzała. Don Siegel nakręcił z Clintem kilka lepszych filmów. Wszystkie wyceniam na 5/10.

I jeszcze Blef Coogana. Jak dla mnie - koszmarek. Ktoś napisał na forum FW: "Podczas filmu szeryf jeździ tu i tam i maca panienki...". I trudno się z tym nie zgodzić. Trudno było mi przetrwać nędzne 90 minut tego filmu. 3/10.

W najbliższych planach - Przemytnik i Firefox.
« Ostatnia zmiana: Marca 09, 2020, 17:07:37 wysłane przez p.a. » Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #32 : Marca 09, 2020, 20:02:05 »

Richard Jewell (2019)
Bardzo mi się podobało. 8/10

Mi aż tak bardzo się nie podobało. Ale ogólnie film dobry i ciekawy. POkazuje jak je**ne media mogą zepsuć niewinnemu człowiekowi, firmie życie. I żadnego odszkodowania za to jeszcze. Porąbane...

Trochę Rockwell mi średnio pasował na prawnika, ale ogólnie dobra rola i bardzo lubię tego aktora, więc spoko. ;)
Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #33 : Marca 09, 2020, 23:05:02 »

Dla mnie też dobry film, dałbym 7/10. Chyba tylko prawie 90letnia legenda amerykańskiego kina mogła nakręcić film, który krytykuje USA, a jednocześnie produkcję patriotyczną, która wychwala idee ojczyzny Eastwooda. Warto obejrzeć dla absolutnie genialnego Paula Waltera Hausera, którego znam ze świetnych drugoplanowych komediowych ról, totalnych idiotów w BlacKkKlansman Spike Lee i I, Tonya, a okazało się, że w roli głównej dał jeszcze lepszy popis aktorski jak w tych filmach. Powinien Hauser być nominowany do Oscara. Zagrał bohatera, ale z wadami. Jewell to upierdliwy gość, który wkurza swoją naiwnością i podejściem do władzy, FBI, mimo tego jak go traktują, czasami jest antypatyczny, więc nie dziwne, że denerwuje swoją mamę i przyjaciela prawnika.

Nie tylko Hauser zasługuje na pochwały, bo też Kathy Bates i Sam Rockwell zaliczają świetny występ, podobnie jak Jon Hamm w roli agenta FBI i Olivia Wilde w roli dziennikarki. Można się oczywiście czepiać tego w jak złym świetle pokazano dziennikarzy i FBI w filmie, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio.  Film niepozbawiony wad, ale i tak najlepszy film Eastwooda od wielu lat. Ciekawostka, że ostatnio wyszedł też 2 sezon Manhunt (pierwszy opowiadał o Theodore Kaczyńskim, Unabomberze), gdzie przedstawiono tą samą historię, a rolę Jewella zagrał aktor, który wypłynął rolą Kempera w Mindhunter Finchera.

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=-fwXo_q_MGQ" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=-fwXo_q_MGQ</a>
« Ostatnia zmiana: Marca 09, 2020, 23:07:07 wysłane przez michax77 » Zapisane
J1923

*

Miejsce pobytu:
Sto(L)ica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #34 : Marca 23, 2020, 08:57:41 »

Richard Jewell
No to i ja jestem po seansie. Jak dla mnie świetne widowisko, z kapitalną rolą Hauserą (zresztą nie pierwszą), Rockwella i Bates. Problemem Hausera może być jego fizyczność, albowiem zapewne może zagrać ograniczoną pulę ról, do których będzie pasował. Aczkolwiek wracając do filmu to ciężko mu coś zarzucić, jest to bardzo clintowska historia, fantastycznie opowiedziana i ma mocny charakter uniwersalny. Pokazuje jak łatwo kogoś zniszczyć w obecnych czasach. Nawet ludzi, którzy totalnie na to nie zasługują.

Jeśli chodzi o wady to ja dałbym dwie. Rola Olivii Wilde w pewnym momencie jakby się urywała, choć tak naprawdę nie wiem czy to minus. No i generalnie film mi się bardzo podobał, ale chyba w związku z tematyką, ciężko wspominać go przez lata i raczej nie będzie sytuacji, że będę go przywoływał często w pamięci i chętnie do niego wracał jak do innych filmów Eastwooda, jak choćby Gran Torino czy Invictus. Trochę podobna sytuacja jak w przypadku Sully. Wracając do tych filmów na pewno nie byłyby mnie w stanie wciągnąć, bo wiem jak się kończą.

W każdym razie daję 8/10.
Zapisane

PIŁKA NOŻNA DLA BANDYTÓW!!! Gra jaki to film NOWA LISTA: https://docs.google.com/document/d/1j5W9T3ORWWTjePVR1hwrIwJWa1Yr09A4dkSc_fNJ3E0/edit
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #35 : Kwietnia 06, 2021, 11:03:26 »

Ostatnio znów wróciłem sobie do Clinta...

Richard Jewell

Taki trochę bliźniaczy ten obraz w stosunku do Sully. Podobnie skonstruowana historia, ale z jakichś względów ujęła mnie nieco mniej. Kapitalny był za to Hauser - nie wiem, jak można było go pominąć we wszelakich nominacjach aktorskich. Ogólnie film bardzo mocny pod tym względem, bo świetny jest też choćby Sam Rockwell. Kathy Bates mniej mnie przekonała, w sensie takim, że to dość jednowymiarowa rola. Sama film trochę przewidywalny i chyba mniej wielowymiarowy od wspomnianego na wstępie "Sully". 6,5/10.

The Mule

Skojarzył mi się ten film z "Gentlemenem z rewolwerem". I tu, i tu mamy dwóch mocno podstarzałych gości, którzy powinni zaprzestać tego, co robią. Tyle, że o ile w filmie z Redfordem był obecny jakiś taki staroświecki czar i luz, u Eastwooda nieco więcej może napięcia, ale też scen, które... no po prostu ciężko kupić. Nie wiem, czy tak było w "oryginale", czy Eastwood może puszcza do widza oko. Myślę też, że źle rozłożono poszczególne wątki. Wątek rodzinny, całkowicie nieobecny w środkowych aktach "Przemytnika", wraca w finale i jakoś to wszystko nie klei się i nie przekonuje. Mimo wszystko jednak solidny film, w który łatwo się wkręcić. Podobały mi się też subtelnie wtłoczone sceny związane z polityczną poprawnością, kiedy starszy bohater Eastwooda po prostu dziwi się pewnymi rzeczami, ale się nimi nie oburza - wyszło to tak jakoś naturalnie i mam wrażenie, że odwzorowuje to poglądy samego Eastwooda. 6/10.

Ogólnie dwa ostatnie filmy Eastwooda pokazują, że gość pomimo 90 lat na karku trzyma się krzepko, ale jednak cudów nie ma i najlepsze lata ma już raczej za sobą.

A ze starszych rzeczy oglądałem Firefox.

Film uchodzi za jeden ze słabszych filmów Eastwooda i trudno mi z tym polemizować. Pierwsza połówka filmu to taki, powiedzmy, zimnowojenny thriller szpiegowski. Niby fajnie, ale całość taka jakaś chaotyczna. Nie dziwię się, że bohater Eastwooda czuł się zagubiony, bo sam momentami nie rozumiałem, co się w zasadzie dzieje :D Ogólnie jest tu sporo głupot (poczynając od tego, że w ogóle bohaterowi zaproponowano taką akcję) i skrótów. Co gorsza - to ta lepsza połówka filmu ;) W drugiej mamy większy nacisk na sprawy techniczne. Niestety - sceny powietrznych pojedynków wypadają bardzo blado i sztucznie, nawet jeśli porównać je do tylko o kilka lat młodszego "Top Gun". Do tego dochodzi jeszcze niekonsekwentne podejście do języka rosyjskiego i wrzucone nie wiedzieć czemu migawki traum wojennych bohatera, co pasuje do reszty filmu jak pięść do oka i sprawia mocno pretensjonalne wrażenie. 4/10.

Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #36 : Października 04, 2021, 09:14:56 »

Cry Macho (2021)

Oj, dziadzieje nam Clint, dziadzieje. Szoku nie ma, każdemu tylko życzyć takiej aktywności w wieku 90 lat. Coraz częściej jednak zdarza mu się robić filmy raczej przeciętne. Cry Macho to w zasadzie kino drogi, choć zawiązanie fabuły jest takie, że bałem się, iż będzie to powtórka z ostatniego Rambo ;) (lubię tamten film, ale nie bardzo widzę Clinta w żwawszych sytuacjach). Akcji tu jednak niewiele, film raczej leniwie sączy się minuta za minutą. Jest tu kilka życiowych prawd, specyficzny klimat i... trochę nudy. Bo film nie porywa też jakąś głębią przesłania, jest taki jakiś letni. I daliby już spokój z tym męskim magnetyzmem Clinta, bo słabo to wygląda. 5/10.
Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #37 : Października 04, 2021, 15:31:48 »

Ciekaw jestem jak mi podejdzie, bo ja ogólnie wielbię tego aktora-reżysera, reżysera-aktora. :)
Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #38 : Listopada 21, 2021, 19:35:09 »

Cry Macho (2021)

Lubię filmy Eastwooda, w tym też ostatnie, choć wiadomo, że to już nie jest ten sam poziom co Bez przebaczenia, czy nawet Gran Torino, który moim zdaniem powinien być jego pożegnaniem z kinem, zarówno jako aktora, jak i reżysera, nadawał się GT idealnie by zamknąć swoją karierę, a chyba tak miało być, ale zmienił zdanie i kręci ciągle filmy, za co szacunek, bo ja będąc 90-latkiem, jak dożyję, to pewnie będę leżał i robił pod siebie w domu opieki.

Ale większość jego ostatnich filmów jest średnia (The Mule) lub zła (15:17 do Paryża), a czasami się trafi coś dobrego jak Sully, Richard Jewell, ale niestety nie jest tak z Cry Macho, który jest słabym filmem, jeszcze gorszym od The Mule, w którym kolejny raz rozprawia się ze swoim wizerunkiem. Nie mówię, żeby to był film tak genialny jak hołd dla westernów i reżyserów dzięki którym karierę zrobił, czyli Bez przebaczenia, albo Gran Torino, ale żeby to była produkcja przynajmniej na poziomie Richarda Jewella, Changeling, ale nowy film Eastwooda to taka siódma woda po kisielu takich dzieł jak Gran Torino.

 Ciężko było uwierzyć w historię - przyjaciel wysyła Eastwooda, żeby sprowadził z Meksyku syna przyjaciela, z którym kontaktu nie utrzymuje. Mam uwierzyć, że nie miał nikogo młodszego kumpel Eastwooda tylko wysłał do Meksyku 90-letniego dziadka co ledwo chodzi i to samego. Zauważyłem też w ostatnich filmach Eastwooda, też w tym, że kobiety wskakują do łóżka Clintowi i to same proponują, niezależnie od wieku, starsze, ale też młodsze. A jak odmawia dziadek to się czują obrażone, to nawet przestaje być śmieszne, choć nigdy nie było.
 
Film jest sentymentalny i melodramatyczny, ale na to akurat nie będę narzekał, bo często bywa, że starsi reżyserzy kręcą sentymentalne i melodramatyczne filmy (choć Scorsese się nie zdarza). Nie uwierzyłem w tą historię i jedyny plus to wątek Eastwooda i starszej barmanki z Meksyku, który jest uroczy w swej telenowelowatości.

Ale w scenach gdy 90- latek, nastolatek i kogut załatwiają praktycznie sami bandziora, którego nasłała mama chłopaka na nich, to śmiechłem w każdej takiej scenie. Wiem, że Eastwood, chłopak i kogut to są macho (zwierzak tak się nazywa zresztą), ale nie mogłem uwierzyć, jak próbuje się 90-latek bić z o wiele młodszym gościem i go pokonuje, albo na końcu jak bandziora kogut załatwia. Nie wiedziałem, że tak beznadziejni gangsterzy są w Meksyku, raczej innych bandziorów mamy w Meksyku, o czym wie każdy kto oglądał np. Narcos: Meksyk. Ocena: 4/10.
Zapisane
Alfred

*



« Odpowiedz #39 : Lutego 09, 2022, 22:42:45 »

Clinta niezwykle cenię, chociaż słaby ze mnie Nerd - jednak zauważyłem, że wiele jego filmów opowiada o niemalże ojcowskiej relacji z mężczyzną, dziecka/młodej osoby - pozbawionej ojca. Gran Torino to mój ulubiony film
Zapisane
Strony: 1 [2]   Do góry
Drukuj
Skocz do: