Strony: 1 [2]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Wulgaryzmy w literaturze  (Przeczytany 14356 razy)
crusia
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Poznań




WWW
« Odpowiedz #20 : Stycznia 14, 2015, 20:26:43 »

Master, tego typu opinie zachowaj dla siebie. Jak Ci się temat nie podoba to się nie udzielaj, a już na pewno nie w ten sposób.

Potraktuj to jako ostrzeżenie moderatorskie.
Zapisane
eddvard

*




SSDD

« Odpowiedz #21 : Stycznia 14, 2015, 22:07:12 »

Może nieco kolokwialnie ... ale faktycznie ... temat z ...
Przepraszam, musiałem to napisać :)
Zapisane
murhaaja

*

Miejsce pobytu:
Wrock

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Nox

WWW
« Odpowiedz #22 : Stycznia 14, 2015, 22:39:00 »

Niby czemu? Temat całkiem ciekawy. Co prawda ja osobiście nie kumam, jak wulgaryzmy mogą komuś psuć nastrój grozy w powieści, ale ogólnie to jest temat do dyskusji jak najbardziej, wulgaryzmy w naszych czasach są powszechne, kiedyś faktycznie nie było ich aż tyle w literaturze, co teraz, i różni ludzie mają różne podejście do nich, więc jest o czym pisać
Zapisane

raz, dwa, trzy, Merkury w drugim domu
księżyc, pięć, nic nie może pomóc,
sześć, nieszczęście, Anuszka, siedem, wieczór,
olej, głowa, profesor wszystko przeczuł
---------------------------------------------------
uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #23 : Stycznia 14, 2015, 23:12:32 »

ulgaryzmy w naszych czasach są powszechne, kiedyś faktycznie nie było ich aż tyle w literaturze, co teraz, i różni ludzie mają różne podejście do nich, więc jest o czym pisać
To ja już o tym pisałem w pierwszym swoim poście w tym temacie, tylko jakoś chyba został "zlany" i pominięty.

Crusia - sorry za porównanie. Mocne było, ale tak widzę ten temat. To znaczy argumenty tłumaczące obecność przekleństw już tu padały (m.in. że przekleństwa to efekt ich wejścia w język potoczny). Więc po co drążyć i filozofować. Jaki język potoczny jest - każdy słyszy. Wystarczy włączyć jakiś talk-show albo otworzyć okno (jak ktoś mieszka w mieście).

Zapisane
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #24 : Stycznia 15, 2015, 09:21:56 »

Niby czemu? Temat całkiem ciekawy. Co prawda ja osobiście nie kumam, jak wulgaryzmy mogą komuś psuć nastrój grozy w powieści, ale ogólnie to jest temat do dyskusji jak najbardziej, wulgaryzmy w naszych czasach są powszechne, kiedyś faktycznie nie było ich aż tyle w literaturze, co teraz, i różni ludzie mają różne podejście do nich, więc jest o czym pisać

Widzisz, podawałem przykłady pisarzy, którzy celowo starali się omijać w swoich utworach sfery wulgarności, seksu aby skupić się na grozie(HPL, James). Wiem, że jest to styl pisarstwa charakterystyczny dla starszej epoki choć nie jest tak że wyłącznie się tak pisało czego dowodem jest choćby przedwojenna, ociekająca perwersyjnością powieść Alraune Ewersa.

Jak może psuć nastrój grozy niecenzuralne słownictwo? Weźmy choćby zapodaną na wstępie powieść Kinga "To" którą bardzo cenie jednak nie tyle ze względu na groze co walory psychologiczne. W jednej ze scen główny bohater zamknięty w pokoju ścigany przez jakiegoś potwora czy coś strasznego próbuje się w nocy dodzwonić po pogotowie. Jest mroczna, napięta atmosfera do momentu gdy nikt nie odbiera słuchawki. Wtedy zdesperowany bohater sobie myśli - ,,bulwa czemu nie odbiera słuchawki? Wali konia czy co?''  :D 
I to zdanie wywołuje podejrzewam rozprężenie wśród czytających(przynajmniej u mnie tak było), groza gdzieś jakby zanika i mamy śmiech. Z horrou robi się komedio - horror. Przyznam, że gdy byłem młodszy bardzo mi imponowały takie zwroty, ten cięty język, wydawało mi się że przez to książka jest jeszcze mocniejsza, lepsza. Teraz w tej kwestii moje poglądy uległy ewolucji. Nie wiem, może z tego wyrosłem, a może to oznaka starzenia się. W każdym razie pewnie kwestia aktualnego gustu.

Może nieco kolokwialnie ... ale faktycznie ... temat z ...
Przepraszam, musiałem to napisać :)

Dobrze, nie masz za co przepraszać. Jest OK. Jeśli w ten sposób rozładowałeś swoje negatywne emocje to wporządku, przynajmniej użyłeś kropeczek :)

To znaczy argumenty tłumaczące obecność przekleństw już tu padały (m.in. że przekleństwa to efekt ich wejścia w język potoczny). Więc po co drążyć i filozofować. Jaki język potoczny jest - każdy słyszy. Wystarczy włączyć jakiś talk-show albo otworzyć okno (jak ktoś mieszka w mieście).



Podkreślam, że celem tematu nie jest dociekanie przyczyn obecności przekleństw w literaturze(to już wiemy, sam o tym pisałeś rzeczywiście), ale subiektywne odczucie każdego z wypowiadających się osób na temat zasadności takiego słownictwa w ksiażkach ze szczególnym uwzględnieniem literatury grozy.   
Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
Tathagatha
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Lublin




« Odpowiedz #25 : Stycznia 15, 2015, 10:41:12 »

Mi przekleństwa nie przeszkadzają. Nie psują nastroju, nie sprawiają że klimat 'pęka'. Jeśli ktoś zechce zrobić jak to określiłeś 'komedio-horror' to go zrobi nawet bez użycia przekleństw. Równie dobrze mocne słowo może spowodować ciarki na plecach czy gęsią skórkę i jeszcze spotęgować gęsta atmosferę. To, że akurat u Kinga w 'To' wulgaryzmy były stosowane w takiej formie, nie oznacza że tak to wygląda w każdym horrorze. Zależy to tylko od zamiaru autora.
Ja lubię te dialogi, które delikatnie rozładowują atmosferę.
Nie rozumiem też za bardzo porównywania Kinga i Lovecrafta. U Kinga są przekleństwa i mniej straszne, u Lovecrafta ich nie ma i bardziej straszne. Tak naprawdę to są pisarze którzy na zupełnie innych zasadach budują klimat, w zupełnie inny sposób wywołują strach - dwie różne bajki i brak/obecność przekleństw nie jest elementem wyjściowym do wykazywania różnic (lub wywoływania strachu) między twórczością tych panów.
Zapisane

Za każdym razem gdy stawiasz czoło trudnościom, masz znakomitą okazję by zademonstrować bogactwo swojego wnętrza.
murhaaja

*

Miejsce pobytu:
Wrock

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Nox

WWW
« Odpowiedz #26 : Stycznia 15, 2015, 10:52:07 »

Niby czemu? Temat całkiem ciekawy. Co prawda ja osobiście nie kumam, jak wulgaryzmy mogą komuś psuć nastrój grozy w powieści, ale ogólnie to jest temat do dyskusji jak najbardziej, wulgaryzmy w naszych czasach są powszechne, kiedyś faktycznie nie było ich aż tyle w literaturze, co teraz, i różni ludzie mają różne podejście do nich, więc jest o czym pisać

Widzisz, podawałem przykłady pisarzy, którzy celowo starali się omijać w swoich utworach sfery wulgarności, seksu aby skupić się na grozie(HPL, James). Wiem, że jest to styl pisarstwa charakterystyczny dla starszej epoki choć nie jest tak że wyłącznie się tak pisało czego dowodem jest choćby przedwojenna, ociekająca perwersyjnością powieść Alraune Ewersa.

Jak może psuć nastrój grozy niecenzuralne słownictwo? Weźmy choćby zapodaną na wstępie powieść Kinga "To" którą bardzo cenie jednak nie tyle ze względu na groze co walory psychologiczne. W jednej ze scen główny bohater zamknięty w pokoju ścigany przez jakiegoś potwora czy coś strasznego próbuje się w nocy dodzwonić po pogotowie. Jest mroczna, napięta atmosfera do momentu gdy nikt nie odbiera słuchawki. Wtedy zdesperowany bohater sobie myśli - ,,bulwa czemu nie odbiera słuchawki? Wali konia czy co?''  :D 
I to zdanie wywołuje podejrzewam rozprężenie wśród czytających(przynajmniej u mnie tak było), groza gdzieś jakby zanika i mamy śmiech. Z horrou robi się komedio - horror. Przyznam, że gdy byłem młodszy bardzo mi imponowały takie zwroty, ten cięty język, wydawało mi się że przez to książka jest jeszcze mocniejsza, lepsza. Teraz w tej kwestii moje poglądy uległy ewolucji. Nie wiem, może z tego wyrosłem, a może to oznaka starzenia się. W każdym razie pewnie kwestia aktualnego gustu. 
To już kwestia podejścia. Mi w podanej przez Ciebie scenie (książki jeszcze nie czytałam) idealnie pasują te słowa, bo podejrzewam, że wielu ludzi normalnie w takiej sytuacji rzuciłoby podobnym tekstem. Jak dla mnie to nie psuje klimatu grozy, a wręcz przeciwnie - sprawia, że scena jest jeszcze bardziej napięta, bo staje się bardziej "naturalna". Wątpię czy ktoś w takiej sytuacji, jak ten bohater, psioczył w takim momencie "niech go gęś kopnie, dlaczego on odbiera? Czyżby był zajęty?". Nawet to całe "wali konia" nie spowodowałoby, że parsknęłabym śmiechem, bo w złości właśnie często takie rzeczy przychodzą do głowy, i ogólnie jak dla mnie cała scena nie ma w sobie nic ze śmieszności :) Dlatego, jeśli o mnie chodzi, to przekleństwa mi w grozie absolutnie nie przeszkadzają, bo sądzę, że każdy z nas, jakby zobaczył potwora na ulicy, walnąłby prędzej soczystym "o kurrr..." niż "a niech to gęś kopnie" :D
Zapisane

raz, dwa, trzy, Merkury w drugim domu
księżyc, pięć, nic nie może pomóc,
sześć, nieszczęście, Anuszka, siedem, wieczór,
olej, głowa, profesor wszystko przeczuł
---------------------------------------------------
uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #27 : Stycznia 15, 2015, 10:57:17 »

Wątpię czy ktoś w takiej sytuacji, jak ten bohater, psioczył w takim momencie "niech go gęś kopnie, dlaczego on odbiera? Czyżby był zajęty?".

Albo, skoro o klasykach mówimy, myślał sobie "przejęła mnie nieopisana groza, że mój przyjaciel nie odbiera" :D
Zapisane
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #28 : Stycznia 15, 2015, 11:17:23 »

[...] ale subiektywne odczucie każdego z wypowiadających się osób na temat zasadności takiego słownictwa w ksiażkach ze szczególnym uwzględnieniem literatury grozy.   
Osobiście uważam, że przekleństwa są najbardziej "naturalną" reakcją na nieoczekiwane wydarzenie, zaskoczenie, które wywołuje strach lub przeraża. To akurat piszę w stosunku do siebie, nie wiem jak u innych. Niezliczoną ilość razy, po jakiejś "jump-scence" w horrorze podskakiwałem na fotelu z okrzykiem "o bulwa" na ustach. Poza tym przekleństwa wzmacniają przekaz bohatera oraz jego uczucie strachu czy też determinację, a z racji tego, że horror bazuje na uczuciach w nieporównywalnie większym stopniu, niż np. literatura przygodowa czy sensacyjna, to i jest tych przekleństw więcej.

Dla mnie, współczesny tekst w którym, nie byłoby przekleństw, a jakieś stylizowane, przydługie wypowiedzi a'la Lovecraft, byłby tekstem sztucznym i mało realistycznym.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 16, 2015, 10:36:33 wysłane przez Master » Zapisane
Król Artur

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Let's tango bitch!

« Odpowiedz #29 : Stycznia 15, 2015, 14:06:42 »

Osobiście za przekleństwami nie przepadam o tyle ile w książkach jakoś mi to nie przeszkadza to wkurza mnie jak ktoś przeklina na głos  :pff4:.

Co do zabijania klimatu w powieści to lepiej byłoby wziąć kawałek tekstu jednego autora gdzie występują przekleństwa i przerobić go tak aby tych wulgaryzmów nie było i przeczytać obydwa teksty i zobaczyć czy komuś to zrobi jakąkolwiek różnicę. Może dziwna metoda ale chyba lepsza niż odnoszenie się do dwóch różnych autorów z dwóch różnych epok.
Zapisane
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #30 : Stycznia 16, 2015, 08:37:35 »

Piszecie, że Lovecraft i King to dwie różne bajki. Zgadzam się, choć co ciekawe czytałem kiedyś zdanie SK, w którym przyznawał się iż w swojej twórczości czerpał z HPLa co jak dla mnie było dość zaskakujące bo nawet tych najmniejszych podobieństw jakoś nie mogę się dopatrzyć, ale czytałem tylko część książek Kinga głównie tych najbardziej znanych więc może w innych publikacjach te zbieżności występują.

Obu pisarzy dałem jako przykłady choć jak podkreślacie są z różnej epoki gdyż;

1. Obydwoje pisali grozę
2. Obydwoje są postaciami kultowymi dla horroru, wiec wszyscy forumowicze lub prawie wszyscy znają ich twórczość przynajmniej w zakresie reprezentatywnym
3. Obydwoje prezentuje różne style pisarstwa więc jest do czego się odnieść. Trudno żebym dawał dwóch autorów prezentujących podobny nurt.


Osobiście za przekleństwami nie przepadam o tyle ile w książkach jakoś mi to nie przeszkadza to wkurza mnie jak ktoś przeklina na głos  :pff4:.


Jeśli o mnie chodzi to mój stosunek do przekleństw tych zarówno w książkach jak i w życiu realnym jest raczej zbliżonym. Generalnie staram się ich nie używać, przynajmniej nadużywać. Uważam że czemuś one służą a dokładnie dla podkreślenia jakiś szczególnych stanów emocjonalnych, wzburzenia, nagłych zwrotów akcji, sytuacji kryzysowych itp. Dlatego też nie powinny być używane często gdyż wtedy choć do dość przewrotnie zabrzmi ale sądze iż tracą swoją "magie" , swoją celowość np. gdy widzi się jak młodzież czy ktokolwiek inny co drugie trzecie słowo używa tych na k... czy ch... to wtedy jakby wulgaryzm traci swoją moc, staje sie zwykłym słowem potocznym, przestaje już nawet nie szokować bo to oczywiste, ale nawet odróżniać się od normalnego słownictwa.

Macie racje, że starsza literatura jest przez brak wulgaryzmów jakby mniej naturalna skoro w codziennym życiu są one obecne, jednak niekiedy we współczesnej prozie jest problem odwrotny gdyż przesycenie niecenzuralnym słownictwem również może działać mniej realnie.

Pisałeś Królu Arturze, aby przerobić współczesny tekst tak aby nie zawierał wulgaryzmów. Sam jestem ciekaw jak by to wyglądało w przypadku "Tego" Kinga. Jest tam mnóstwo wulgaryzmów. Uważam że jest to bardzo dobry utwór ze względu na ukazanie zjawisk patologicznych w stosunkach międzyludzkich.
Pewnie fantazjuje teraz, jednak gdyby te niecenzuralne słownictwo zamienić na odpowiednio dobrane zwroty niewulgarne(przecież słownik jest obszerny) to powieść Kinga mogłaby pretendować do pozycji arcydzieła literatury pięknej.
   
Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
Król Artur

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Let's tango bitch!

« Odpowiedz #31 : Stycznia 16, 2015, 16:14:46 »


Generalnie jeśli chodzi o horror to chodziło mi o to czy użycie wulgaryzmów, seksu po prostu nie zmniejsza/psuje nastroju grozu? - gdzieś wyczytałem że to było kardynalną zasadą ghost stories MR Jamesa.



Jeżeli przyjmiemy, że u Lovecrafta u którego nie występują wulgaryzmy nastrój grozy jest mocno wyczuwalny, to jest to efektem braku wulgaryzmów czy tym, że Lovecraft był po porostu dobry w budowaniu nastroju grozy?
Zapisane
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #32 : Stycznia 17, 2015, 08:24:16 »

Na pewno Lovecraft był dobry w budowaniu nastroju grozy, jednak coś na ten nastrój się składało. Czytałem w jednym z jego esejów czy listów iż opis stosunków międzyludzkich go nie interesował gdyż on skupiał się wyłącznie na grozie. Nie wiem jak by wyglądała jego beletrystyka gdyby jednak te stosunki bardziej opisywał. Obawiam się jednak iż wtedy większy nacisk byłby położony na sfery seksualności, pikantnego słownictwa co mogłoby obniżać nastrój grozy.

Co do M.R. Jamesa. W wydanym niedawno zbiorze c&t opowiadań Le Fanu Duch pani Crowl wstęp jest napisany  przez samego brytyjskiego mistrza grozy. Możemy znaleźć między innymi taki, może nie stricte w temacie, ale sądzę że dość wymowny fragment opinii Jamesa;

Nie sądzę, żebym spokojne tempo jego(Le Fanu) narracji uważał za zaletę tylko dlatego, że jestem w średnim wieku, gdyż cenię również bardziej współczesne dzieła z tego gatunku beletrystyki. Nie, moim zdaniem trzeba uznać, że opowieść o duchach jest sama w sobie formą nieco staroświecką i wskazana w jej przypadku jest pewna nieśpieszność- chętniej jej słuchamy gdy narrator zwraca się do nas jako osoba starsza lub umiejscawia wydarzenia ,,jakoś sprzed trzydziestu lat".
Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
Strony: 1 [2]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: