Strony: 1 [2] 3   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Realizm magiczny  (Przeczytany 16795 razy)
Kaja

*




« Odpowiedz #20 : Maja 17, 2011, 16:27:23 »

Crusia właśnie mi o to chodzi, żeby nie czepiać się słówek... nie chcę wyjść na buca (:D), ale uważam, że piszemy o dwóch różnych rzeczach.
Dla mnie realizm magiczny to określenie, które nie oznacza połączenia dwóch do tej pory wykluczających się nurtów (stąd rozumiem ironię Cichego przy podaniu hagiografii jako potencjalnego przykładu). Wzbogacenie - na pewno, ale nie tylko (i nie zawsze) o element fantastyczny. Magia się pojawia - nikt temu nie przeczy. Tylko, że nie to moim zdaniem jest cechą wyróżniającą tą literaturę. Cytat z Marqueza podałam właśnie po to żeby pokazać, że jemu nie chodziło o fuzję gatunków ale o upłynnienie granicy w pojmowaniu świata, rozszerzenie percepcji, przenikanie pojęć. On napisał: "to co wydaje się być realne".
Możecie mieć inne zdanie - przecież to nie jakaś batalia ideologiczna. Ja uważam, że "magiczny" nie odnosi się do elementów fantastyki, ale do konkretnej postawy w odbiorze rzeczywistości. To właśnie tłumaczy Carpentier w przedmowie do "Królestwa z tego świata".
Jeszcze raz podkreślam - nie wyklucza to pojawiania się magii, ale co z utworami, w których jej nie ma, a są zaliczane do nurtu?
Zapisane

"Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #21 : Maja 17, 2011, 16:52:27 »

Przyznam, iż odrobinę pogubiłem się w rozmowie :) W ramach podsumowania napiszę jedynie, iż szalenie podobają mi się posty Kai :) To nie jest wpis na forum, to konsekwentnie, jak gdyby wcześniej przygotowana, wypowiedź pełna konkretnych argumentów, napisana świetnym stylem i z zachowaniem takiego jakiegoś naturalnego taktu :)

Koniec słodzenia.

Jako że się pogubiłem w rozważaniach teoretycznych, przejdę do przykładów :) Wiki jaka jest, taka jest, ale cechy realizmu magicznego są tam wypunktowane w gruncie rzeczy bardzo ładnie. I mam nadzieję, że w gronie dyskutantów jest ktoś, kto czytał "Grę w klasy" Cortazara. Bo ja naprawdę nie mam pojęcia, jakim prawem zaliczono tę powieść w poczet dzieł RM i chcę sobie myśleć, że to tylko głupia wpadka na wiki, ot, ktoś z rozpędu włożył do szuflady kolejnego Latynosa.

Jak już napisałem: czytając Carpentiera sam "odkryłem", iż to realizm magiczny. To się po prostu czuje, tą naturalną wiarę w wszelakie dziwy, które tak zgrabnie są wplecione w wydarzenia w zasadzie historyczne (to też a propos zacierania granic). Ale Cortazar? 
Zapisane
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #22 : Maja 17, 2011, 17:03:59 »

Mam wrażenie, że piszemy o tym samym, tylko Tobie się wydaje, że jest inaczej.

Kaja powyżej wyjaśniła w czym różnimy się w naszych opiniach. Ja uważam, że głównym elementem czyniącym z dzieła RM jest subiektywna percepcja świata, nie konkretne elementy magiczne. I to jest sedno naszego sporu. Dlatego właśnie np. "Blaszany bębenek" jest postrzegany jako realizm magiczny (tak przynajmniej gdzieś Kaja wyszperała), mimo że tam pozornie nie ma elementów magii.

jak coś jest drugorzędne to mam to w nosie tak? więc nie twierdzę, że autor miał na myśli co innego

W tym miejscu akurat odnosiłem się do Twojej definicji RM, nie do tego jak analizujesz utwory. Ale i tak w sumie z tego, jak kategorycznie stwierdzałaś, że zdanie autora jest najmniej ważne w analizie utworu, można wnosić, że faktycznie jest dla Ciebie mało ważne :). Cytuję: "A to, co sobie myśli i chce autor to sprawa drugorzędna, jeśli nie nawet trzeciorzędna."
Ja od czasu jak mi Orbit wyjaśnił zakończenie "Świętego Wrocławia" zupełnie inaczej patrzę na te sprawy.

Bym sobie zaklęła, ale nie mogę :D

Nie wiem czemu tak się burzysz. Po prostu odpowiadaj na moje argumenty jeśli uważasz, że są idiotyczne :).

A twoje przykłady... nie wiem, czego mają dowodzić.

Były one obroną na Twój trochę erystyczny chwyt sprowadzenia mojego stwierdzenia do absurdu. Twoim zdaniem jeśli uznaję, że nie ma jednej, obiektywnej prawdy to tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak fantastyka. A ja Ci podałem przykłady, kiedy coś natychmiast może być zaliczone do fantastyki, a kiedy coś jest po prostu nagięciem realizmu do pewnych zasad lub też wykorzystaniem pewnych szerszych właściwości rzeczywistości, które nauka być może niesłusznie odrzuca. I mój wywód akurat nie miał dużo wspólnego z samą stricte dyskusją o RM. Był tylko obroną.

I znowu :D Wyjaśniłam już o co mi chodziło, a ty znowu wrzucasz to w inny kontekst

Wcale nie inny kontekst. Ty mówiłaś o tym, co jest typową fantastyką, a co nie. Ja pisałem o tym co jest fantastyką, a co tylko przy pewnych założeniach. Więc kontekst niemal identyczny. Co świadczy tylko o tym, że zgodziłem się w końcu w pewnym sensie z "typowością" i "nietypowością" elementów fantastycznych zaproponowaną przez Ciebie, tylko sprytnie przemieliłem to na potrzeby swoich hipotez.

No to czemu tak strasznie protestujesz, gdy chcę wyodrębnić elementy magiczne realizmu magicznego? Bo uważasz, że to wbrew temu, czego chcieliby autorzy? A co mnie to obchodzi :D

No właśnie uważam, że to JEST wbrew temu co uważają autorzy RM. Tzn. można sobie analizować co jest magią, co nie w tych utworach itd., ale nie można moim zdaniem oceniać czy coś jest RM tylko poprzez wybieranie poszczególnych elementów książki, rozkład ich na czynniki pierwsze i klasyfikację każdego z nich na elementy rzeczywiste i elementy magiczne.

Strasznie pro forma ta dyskusja się toczy

Nie wiem czemu w każdym kolejnym poście piszesz, że ta dyskusja nie ma sensu :D. Ja się świetnie bawię i takie dysputy bardzo lubię.

I w najbliższym czasie w miarę możliwości specjalnie przeczytam "Grę w klasy", żeby się przekonać, co tam Ci nie pasuje, p.a. ;)
« Ostatnia zmiana: Maja 17, 2011, 17:05:36 wysłane przez Cichy » Zapisane
crusia
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Poznań




WWW
« Odpowiedz #23 : Maja 17, 2011, 18:23:19 »

Ale moje i Twoje widzenie się wcale nie wyklucza, Kaja. Teraz, jak to krótko podsumowałaś to tym bardziej to widzę - ja po prostu mam takie a nie inne skrzywienie i dla mnie rozmowa o gatunku - a to właśnie w tej chwili uprawiamy - jednak narzuca, albo może po prostu sugeruje, pewien konkretny dyskurs. Dlatego ja widzę to jako fuzję gatunków, ale tylko w odniesieniu do konkretnej, teoretycznej perspektywy.
Nie wiem, czy pamiętasz i czy da się to jeszcze odnaleźć wśród tego gąszcza cytatów, ale ja coś w gruncie rzeczy podobnego napisałam na samym początku - ja widzę realizm magiczny jako odpowiedź na braki realizmu, który pewnych aspektów życia i percepcji nie brał pod uwagę lub nawet wręcz odrzucał jako bajki, bzdurę, nieprawdopodobieństwo.

A tak już zmieniając mocno trop, którego się do tej pory trzymaliśmy to powiem, że dziwi mnie trochę droga, którą tu obraliśmy. Byłam pewna, że podniosą się głosy bardziej krytyczne wobec tego gatunku. Bo ja miałam na początku - i w sumie częściowo dalej mam - wątpliwości co do granicy między realizmem magicznym, a fantastyką. Czasami zdaje mi się, że realizm magiczny wymyślono po to, by mainstream mógł wykorzystać elementy fantastyki. Tak jakby realizm magiczny jednocześnie nobilitował fantastykę i jednocześnie nią pogardzał - bo w literaturze wyższej nie ma elementów fantastyki, są elementy realizmu magicznego

Po naszej rozmowie na zjeździe myślałam trochę o Orbitowskim i jednak muszę się sama z sobą nie zgodzić (choć nie broniłam też zbyt mocno tego punktu widzenia), że jego najnowsze pisarstwo to realizm magiczny. Jednak za dużo tej fantastyki, stanowi wręcz fundament fabuły, więc nie widzę sensu - poza wspomnianą nobilitacją - by mówić tu nie o horrorze tylko o realiźmie magicznym.

Zastanawia mnie też na ile "Dżozef" Małeckiego różni się od jego wcześniejszych dokonań, że nagle nie mamy do czynienia z fantastyką tylko realizmem magicznym...

To trochę jak z gotykiem. Ładniej i bardziej naukowo jest określić elementy horroru elementami gotyku. Czytałam dzisiaj na zajęcia esej "Contemporary Gothic", a był po prostu o horrorze :P

I jeszcze do Cichego:
subiektywna percepcja świata
A nie uważasz, że subiektywna percepcja to jednak za mało? Że subiektywną percepcję to uprawiali choćby moderniści?

Ty mówiłaś o tym, co jest typową fantastyką, a co nie. Ja pisałem o tym co jest fantastyką, a co tylko przy pewnych założeniach. Więc kontekst niemal identyczny.
"Niemal" to jak "prawie" :D

Cichy, cytujesz i cytujesz, a jakoś sens umyka. Uważasz, że waże jest to, co o utworze myśli autor. No pewnie, że jest ważne. Tyle, że nie najważniejsze i w żaden sposób nas nie ogranicza. I nie odnosiłam tego wcale ściśle do RM tylko w ogóle do analizy. Bo naprawdę nie rozumiem, czemu tak strasznie boli was to moje analizowanie. Przecież jak czytasz w "Pachnidle", że bohater czuje zapach kobiety z odległości kilkudziesięciu albo setek kilometrów to musiałbyś wyjątkowo silnie zawiesić (nie wiem, czy to dobra kolokacja, wybaczcie :D) swoją niewiarę, by w trakcie lektury nie zauważyć, że to z deka nierealistyczne. Ale to wcale nie wyklucza ścisłego połączenia warstwy realistycznej utworu z elementami magicznymi. Ba! Cały realizm magiczny polega na tym, że ani autor ani żaden bohater nie pokaże palcem: "hej, to jest magia, to jest niemożliwe". Oni to akcpetują i tego nie tłumaczą - to są cechy o których już rozmawialiśmy chyba (a na pewno na zjeździe). Czy teraz się rozumiemy? Czepiając się pierdół doszliśmy do tego, że kłócimy się, choć w istocie mówimy to samo tylko się Cichy zapędził :D

A co do architektury i malarstwa to ja naprawdę się na tym nie znam, ale chyba często jest tak, że coś ewoluuje i z czasem ma mało wspólnego z oryginalną myślą. Np. nie mam pojęcia jak postmodernizm w architekturze ma się do tych wszystkich postmodernistycznych teorii literatury o metafikcji chociażby.
« Ostatnia zmiana: Maja 17, 2011, 18:42:24 wysłane przez crusia » Zapisane
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #24 : Maja 17, 2011, 20:57:52 »

Czasami zdaje mi się, że realizm magiczny wymyślono po to, by mainstream mógł wykorzystać elementy fantastyki

Ja bym raczej powiedział, że dopiero potem zaczęto go wykorzystywać do tego celu

Co do Orbitowskiego: nigdy nie uważałem, że on pisze realizm magiczny. Nie wiem, może w "Nadchodzi" przejawia jakieś jego cechy, ale i "Święty Wrocław", i "Wigilijne psy" (jedyne rzeczy przeze mnie czytane jego autorstwa) to fantastyka pełną gębą.

A nie uważasz, że subiektywna percepcja to jednak za mało? Że subiektywną percepcję to uprawiali choćby moderniści?

Ja dalej uważam, że nie powinniśmy przypisywać gatunków wstecz, ale skoro już przy tym jesteśmy, no to powiem, że odpowiedź brzmi "tak". Np. "Ulisses" moim zdaniem jest bardzo magiczny momentami. Ale tylko momentami, bo ta książka jest zbyt różnorodna, by ją przypisywać do jakiegoś gatunku.

Cichy, cytujesz i cytujesz, a jakoś sens umyka.

Dlatego w poprzednim poście spróbowałem jakoś zebrać do kupy tematy poszczególnych wątków dyskusji i dojść do jakiejś konkluzji. Ale jak widzę chyba mi się nie udało i nie zostałem zrozumiany.

Cytuj
Przecież jak czytasz w "Pachnidle", że bohater czuje zapach kobiety z odległości kilkudziesięciu albo setek kilometrów to musiałbyś wyjątkowo silnie zawiesić (nie wiem, czy to dobra kolokacja, wybaczcie :D) swoją niewiarę, by w trakcie lektury nie zauważyć, że to z deka nierealistyczne

Po pierwsze to było co najwyżej parę kilometrów (potwierdzenie u Kai, bo ja książki nie czytałem), a w takim razie sprawa wygląda zupełnie inaczej, bo przy pojedynczych kilometrach już zaczynamy się wahać, czy takie wynaturzenie nie jest możliwe. Chociaż kto wie czy nie może być i węch z odległości kilkunastu kilometrów. Kto jest w stanie potwierdzić czy zanegować taką opcję. Może jak pobudzimy odpowiednie receptory węchowe w mózgu to i poczujemy zapach z drugiego krańca kuli ziemskiej? A z drugiej strony te wszystkie zapachy przecież mogły być wyłącznie częścią subiektywnej percepcji Grenouille'a i wcale ich nie czuł? No i wszystko gra - jest pozornie fantastyczny element, jest subiektywna sensualność.

Czepiając się pierdół doszliśmy do tego, że kłócimy się, choć w istocie mówimy to samo tylko się Cichy zapędził :D

Nie mówimy tego samego. Ale ja nie będę już się "zapędzał". Najciekawsze jest jednak to, że nie odniosłaś się do kluczowych momentów wypowiedzi Kai (piszącej nieco zwięźlej niż ja), które przeczą Twoim stwierdzeniom, a nagle mówisz, że myślicie tak samo i to ja tutaj jestem tylko mąciwodą.

Cytuj
Np. nie mam pojęcia jak postmodernizm w architekturze ma się do tych wszystkich postmodernistycznych teorii literatury o metafikcji chociażby.

Ma, i to sporo. Kaja pewnie lepiej by się na ten temat wypowiedziała, ale nie wiem czy znajdzie czas, więc rzucę chociaż parę sloganów. W literaturze i architekturze postmodernistycznej znajdziemy: eklektyzm, nadmiar, parodię, zabawę z konwencjami, wypaczenie.
Zapisane
crusia
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Poznań




WWW
« Odpowiedz #25 : Maja 17, 2011, 21:53:43 »

Ja dalej uważam, że nie powinniśmy przypisywać gatunków wstecz, ale skoro już przy tym jesteśmy, no to powiem, że odpowiedź brzmi "tak". Np. "Ulisses" moim zdaniem jest bardzo magiczny momentami.
No to się nie dogadamy. W sumie tyle z mojej strony, bo nie umiem z Tobą dyskutować.
Zapisane
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #26 : Maja 17, 2011, 22:58:21 »

Czy powiedziałem coś nie tak???  ;(
Zapisane
Kaja

*




« Odpowiedz #27 : Maja 17, 2011, 23:01:35 »

Cichy twierdzi, że mamy kobiecą solidarność i występujemy przeciwko niemu...
Zapisane

"Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."
crusia
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Poznań




WWW
« Odpowiedz #28 : Maja 17, 2011, 23:17:53 »

Ale przecież wy się chyba zgadzacie ze sobą, nie? :D

Chodzi mi o to, że ja chyba nie mam siły Twoich argumentów odpierać, Cichy, bo moim zdaniem zapędziłeś się w jakieś dziwne rejony, z których Cię już nie wyciągnę :D To, co napisałeś o tym zmyśle węchu to po prostu... no nie wiem, może daj sobie trzy dni, wyczyść umysł i wróć do tego, bo nie wiem, czy można na poważnie takie rzeczy pisać :D Poza tym odnoszę wrażenie, że już nie chodzi o dojście, czym jest realizm magiczny (znowu napisałam magizm :D), tylko dyskusja dla dyskusji, byle "moje było na wierzchu". Naprawdę nie wiem, co Ci odpowiedzieć na Twoje kategoryczne stwierdzenie, że "Ulyssess" to realizm magiczny, a odczuwanie zapachu na kilometr jest prawdopodobne. Poza takim brytyjskim "interesting", które sam wiesz, co oznacza :D
Zapisane
Kaja

*




« Odpowiedz #29 : Maja 17, 2011, 23:20:21 »

Raczej się zgadzamy... Nie mamy czasu do końca o tym pogadać, więc każde z nas podaje swoje wnioski, a czasami kłócimy się o to co kto napisze ;).

Co do "Pachnidła" - nie uważam nadnaturalnego węchu za element fantastyczny. Niektóre zwierzęta mają taki węch. Nie wiemy na pewno czy u ludzi nie może się to zdarzyć. Poza tym, jak już ktoś wcześniej napisał, równie dobrze plot mógł  się opierać w dużej mierze na urojeniach głównego bohatera oraz na zbiegach okoliczności. Bardziej etap, kiedy Grenouille żył w jamie zatopiony w świecie swoich wyobrażeń kwalifikuje się do RM. I oczywiście zakończenie. To nie jest chyba jednak fantastyka.

Podam też przykład filmu, który moim zdaniem może się zaliczać do RM i który pewnie wszyscy znają - "Niezwykły przypadek Amelii Poulain". Mamy tutaj subiektywne podejście do rzeczywistości, przewrotny, lekko surrealistyczny klimat i swojego rodzaju zmysłowość. A jednak nie ma magii. Bo czy magią można nazwać to, że dziewczynka widzi w obłokach kształt pluszowego misia?

EDIT:
Ale on chyba nie miał na myśli tego, że "Ulyssess" to realizm magiczny, tylko, że tak wielowymiarowego dzieła, nie można sklasyfikować do jednego gatunku.
« Ostatnia zmiana: Maja 17, 2011, 23:27:25 wysłane przez Kaja » Zapisane

"Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."
crusia
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Poznań




WWW
« Odpowiedz #30 : Maja 17, 2011, 23:31:59 »

nie uważam nadnaturalnego węchu za element fantastyczny
No ale aaaargh jak coś jest nadnaturalne to jest fantastyczne :D Czy my się przypadkiem nie sprzeczamy o słownictwo? :D

A filmu nie oglądałam, więc się nie wypowiem.

A oglądaliście taki film, chyba francuski albo niemiecki, z małym chłopcem, który urodził się ze skrzydłami? To jest też przykład realizmu magicznego, choć te skrzydła akurat budzą zdziwienie wśród ludzi. Ale za to pięknie obrazuje to, co mi się wydaje w RM piękne: za pomocą elementu magicznego - skrzydeł - pokazuje coś, czego nie byłby pokazać za pomocą samego realizmu. Po to właśnie m.in. wymyślono ten gatunek - by wzbogacić środki wyrazu.
Zapisane
Kaja

*




« Odpowiedz #31 : Maja 17, 2011, 23:37:58 »

Nie znam tego filmu, pamiętasz może jak się nazywa?

No ale aaaargh jak coś jest nadnaturalne to jest fantastyczne :D Czy my się przypadkiem nie sprzeczamy o słownictwo? :D

Może źle się wyraziłam... Dla mnie nadnaturalny nie znaczy niemożliwy. Raczej daleko, daleko ponad przeciętną. Mozart miał słuch absolutny i potrafił odtworzyć utwór po jednym przesłuchaniu - to jest nadnaturalne. A jednak się zdarzyło.
Zapisane

"Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."
crusia
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Poznań




WWW
« Odpowiedz #32 : Maja 18, 2011, 00:04:38 »

Nie znam tego filmu, pamiętasz może jak się nazywa?
Poszukałam i znalazłam: "Ricky".

I daję link do recenzji: http://kino.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=594&Itemid=5

Przejrzałam tylko pobieżnie, ale widzę point do dyskusji: autor uparcie próbuje wyjaśnić przyczynę powstania skrzydeł fantazją matki albo fantazją zbiorową. A tymczasem jeśli uznamy film za realizm magiczny to nie musimy się nad tym zastanawiać. Uznajemy, że są i tyle - a analizę filmu kontynuujemy bez komplikacji.

I ściąnęłam sobie książkę o RM :D Jest też o postkolonialiźmie, więc o ile będę miała wystarczająco dużo backgroundu, przeczytam sobie w wakacje i streszczę wam :D A o postkolonialiźmie też moglibyśmy sobie kiedyś pogadać. Najciekawsza z teorii literatury :)

Może źle się wyraziłam... Dla mnie nadnaturalny nie znaczy niemożliwy. Raczej daleko, daleko ponad przeciętną. Mozart miał słuch absolutny i potrafił odtworzyć utwór po jednym przesłuchaniu - to jest nadnaturalne. A jednak się zdarzyło.
Nie, to ja pokręciłam. Bo nadnaturalny od razu mi się z angielskim supernatural skojarzyło, ale jednak choć synonimy, to w polskim słowie nie kryje się jawna fantastyka.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #33 : Maja 18, 2011, 09:19:15 »

Nie nadążam za dyskusją, ale trochę się pośmiałem, jak się licytowaliście, z ilu to km bohater "Pachnidła" odczuwał zapachy :D No bo jak to, do 5 to realizm magiczny, a powyżej - fantastyka ?:) Jak dla mnie między jednym gatunkiem a drugim jest jednak różnica jakościowa, a nie ilościowa... Tym samym nie wydaje mi się, by RM był taką, powiedzmy, fantastyką dla snobów. Przynajmniej w klasycznym ujęciu Carpentiera i Garcii Marqueza. A propos Ricky'ego, to Marquez stworzył taki tekst jak "Bardzo stary pan z olbrzymimi skrzydłami"...

A nie wydaje się wam, że "Ludzka przystań" Lindqvista jest trochę (?) skrzywiona w kierunku realizmu magicznego?

Zapisane
crusia
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Poznań




WWW
« Odpowiedz #34 : Maja 18, 2011, 09:22:47 »

A nie wydaje się wam, że "Ludzka przystań" Lindqvista jest trochę (?) skrzywiona w kierunku realizmu magicznego?
Nie czytałam.

Co do fantastyki dla snobów - a czy nazywanie grozy Orbita realizmem magicznym to właśnie nie jest próba zawłaszczenia sobie fantastyki w poczet mainstreamu? Do tej pory mówiło się, że Orbit to inteligentny horror, że horror wreszcie zawitał do literatury wysokiej, a tu dziennikarze (z tego, co Orbit w Toruniu mówił) nagle mówią "a takiego! realizm magiczny! in your face!" :D
Zapisane
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #35 : Maja 18, 2011, 09:45:27 »

Ja tylko chciałem na zakończenie swojego udziału w dyskusji powiedzieć, że poczułem się niesprawiedliwie potraktowany. Prawie że w każdym poście pisałaś, że coś ze mną nie tak, że plotę głupoty, nie zastanawiając się czy ma to jakiś sens... A już pisząc o "Pachnidle" zupełnie zasugerowałaś, że straciłem chwilowo rozum i żebym się przespał z tym co uważam. A kiedy dalej Kaja wyjaśniła o co mi chodziło i jeszcze podała inny przykład - z Mozartem - to nagle wszystko zrobiło się cacy i nikt nie postradał nagle zmysłów? Sorry, ale jak o czymś się dyskutuje to wypadałoby chociaż trochę się zastanowić nad argumentami drugiej strony i chociażby przez to okazać trochę szacunku.

I nie, nie obrażam się - nie wyciągaj takiego wniosku. Po prostu do pewnego momentu dyskusja mnie bawiła, a teraz kiedy już bez żadnych podstaw zaczęłaś po mnie jeździć, to zrobiło się niefajnie.
Zapisane
crusia
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Poznań




WWW
« Odpowiedz #36 : Maja 18, 2011, 10:06:14 »

No bo w pewnym momencie zacząłeś pleść głupoty, nie zastanawiając się zupełnie, co z nich wynika. Rozmawiasz o realiźmie magicznym twierdząc, że nie jesteśmy w stanie stwierdzić, co jest na tyle nieprawdopodobne, by było elementem magicznym. No dla mnie to zwyczajnie przeczy rozsądkowi i temu, co odczuwa czytelnik czytając realizm magiczny.

A Kai nie mówiłam, że się nie zgadzam, bo już to raz powiedziałam. Jeśli nie widzicie różnicy między słuchem absolutnym a darem bohatera "Pachnidła" to z mojej perspektywy wygląda to tak, jakbyście się zafiksowali na próbie udowodnienia mi, że nie mam racji kosztem rozsądku. Od dłuższego czasu w tej dyskusji odnoszę wrażenie, że już dawno przestało Ci - niekoniecznie Kai, bo ona próbowała ciągle syntezować to, co chce przekazać - zależeć na tym, by do czegoś w tej rozmowie dojść, tylko na czepianiu się byle czego byle jak, byle dokopać rozmówcy. Często było tak, że odpowiadałeś na moje wypowiedzi w taki IMO zupełnie oderwany od istoty sprawy sposób, że nie wiedziałam, jak Ci odpowiedzieć, żebyś nie poczuł się, że cię traktuję z góry albo zbywam. Usunęłam chyba z połowę tego, co tu napisałam. Jeśli dalej uważasz, że po Tobie jeżdżę to człowieku, trochę dystansu.

I dlatego chciałam się na początku wycofać, mówiąc, że będę wam psuć zabawę. Wiedziałam, że to się tak skończy. Że Cichy się obrazi, jeśli mu nie przyznam racji i stwierdzi, że się wywyższam. Nie o to chodzi?

Zaczęło się od tego, że Waszym - Twoim? - zdaniem elementów magicznych nie powinno się wyodrębniać. Z tym jeszcze dało się dyskutować. Ale potem zaczęliście - na moje w ferworze walki - twierdzić, że elementów magicznych w ogóle nie ma. Dla mnie konkluzją powinno być stwierdzenie, że w takim razie realizm magiczny nie istnieje, ale temu się stanowczo sprzeciwiacie. I po drodze sporo mówiliście o intencjach twórców. Marquez chciał zniszczyć podział między dwoma światami - światem realnym i światem magicznym. Wy swoimi dociekaniami nie zniszczyliście podziału tylko zniszczyliście świat magiczny. Ja nie umiem tego ładnie skomentować; tak, byś nie poczuł, że cię traktuję z góry.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #37 : Maja 18, 2011, 10:18:13 »

Ja z kolei nie czytałem Orbita (nadrobię wkrótce, zapisałem się ostatnio do biblioteki dobrze wyposażonej we wszelakie horrory, w tym klasyczne i właśnie polskie), ale jeśli taki precedens rzeczywiście ma miejsce...to nieładne to jest, bardzo. Niektórym po prostu w głowie się nie mieści, że horror może być kawałem dobrej literatury. Smutne to.
Zapisane
crusia
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Poznań




WWW
« Odpowiedz #38 : Maja 18, 2011, 10:20:21 »

Orbita wypada znać. A precedens faktycznie smutny. Choć to tylko powtarzam po Orbicie, ja recenzji w prasie nie czytuję, więc nie wiem.
Zapisane
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #39 : Maja 18, 2011, 11:03:02 »

Rozmawiasz o realiźmie magicznym twierdząc, że nie jesteśmy w stanie stwierdzić, co jest na tyle nieprawdopodobne, by było elementem magicznym

Chciałem tylko uzasadnić fakt, że nie zawsze elementy magiczne są na tyle "magiczne", że definiowanie RM za pomocą równania realizm + magia = RM jest słuszne. Ty starasz się definiować w taki sposób ten gatunek, ale przecież są rzeczy zaliczane do RM, które nie posiadają elementów stricte magicznych, jak wspomniana "Amelia" czy "Blaszany bębenek". Tylko o to mi chodziło.

już dawno przestało Ci - niekoniecznie Kai, bo ona próbowała ciągle syntezować to, co chce przekazać - zależeć na tym, by do czegoś w tej rozmowie dojść

Bo niestety takiego charakteru nabrała ta rozmowa. Ja podałem przykład, żeby podważyć Twoje zdanie, Ty podważyłaś mój przykład innym przykładem, potem ja Twój podważałem i tak pędziliśmy w nieznane. A ja mam po prostu tak, że muszę odpowiedzieć na niesłuszne zarzuty, bo pęknę :).

Że Cichy się obrazi, jeśli mu nie przyznam racji i stwierdzi, że się wywyższam. Nie o to chodzi?

Wierz lub nie, nie obraziłem się. Gdyby tak było, to bym już nie pisał tej wiadomości. I to prawda, czekałem aż przyznasz mi rację, bo moim zdaniem spora część moich argumentów (potwierdzana zresztą przez spójne posty Kai) była słuszna i zbijała Twoje zdanie. W niektórych sprawach przyznałem Ci rację, ja jakoś nie poczułem z Twojej strony tego samego. Wydaje mi się, że to nie ja się zacietrzewiłem. Mógłbym przeanalizować Twoje wypowiedzi ze strony chwytów erystycznych służących temu, żeby tylko nie przyznać w niektórych rzeczach mi racji, ale nie będę tego robił, bo szkoda czasu i naszych nerwów.


Ale potem zaczęliście - na moje w ferworze walki - twierdzić, że elementów magicznych w ogóle nie ma.

Chodziło o rozróżnienie między elementami magicznymi, fantastycznymi i prawdopodobnymi. Te pierwsze i trzecie mogą wystepować w RM. A ja twierdzę więcej (Kaja zresztą też): że aby dzieło było RM, to wystarczą tylko elementy z trzeciej grupy, a wg Twojej definicji nie. Muszą koniecznie być elementy magiczne. W gruncie rzeczy oboje mamy rację, tylko różnimy się trochę przekonaniami i wiarą w występowanie na świecie pewnych zjawisk.

Marquez chciał zniszczyć podział między dwoma światami - światem realnym i światem magicznym. Wy swoimi dociekaniami nie zniszczyliście podziału tylko zniszczyliście świat magiczny.

No dobra, w jakiś tam sposób chciał zniszczyć, ale słowo "zniszczyć" tu nie pasuje. "Zniszczyc" z punktu widzenia racjonalnego Europejczyka. On po prostu chciał pokazać w jaki sposób Amerykę Południową widzą czy też widzieli jej pierwotni mieszkańcy.
Zapisane
Strony: 1 [2] 3   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: