Niekoniecznie. Nie wiem czemu ciągle rzucasz we mnie jakimiś skrajnymi przykładami.
Nie powiedziałbym, żeby Dostojewski był bardziej skrajny od literatury wagonowej, więc nie tylko ja wyciągam takie przykłady. Zwyczajnie chciałem się dowiedzieć, co dla ciebie kryje się pod "wartość literacką" i "cennym wkładem w literaturę", bo, jeśli mam być szczery, Orbitowski jednak mi się z tym nie kojarzy. Cenię go oczywiście w pewnym stopniu, ale należy chyba zachować proporcje.
Czytałem "Święty Wrocław" i raczej nie podzielam twojej opinii. Sprawnie napisana powieść, ale raczej nic ponadto. Podobnie skonstruowane historie i bohaterów widziałem już wcześniej wielokrotnie, więc nie nazwałbym jej świeżą czy oryginalną. Dużo bardziej cenię sobie "Horror show".
Ok, ja Ci tylko wyjaśniłem, że czasem widzę też marketingowe strony publikacji książki.
Ależ ja też je widzę, tylko to literatura mnie interesuje, a nie marketing. Na ten drugi aspekt zwracam uwagę, jeżeli cierpi przez niego ten pierwszy.
No właśnie tego nie zauważam, i to jest smutne. Ludzie stają się wręcz coraz mniej wybredni, i nie jest to dobre.
Ja takie smętne biadania o upadku i regresie właśnie słyszę co chwila. Historie o tym, jak to kiedyś było cudownie i jaki to był przed laty złoty wiek, towarzyszą ludzkości od zawsze i zawsze były jednakowo wątpliwe. Jakoś powątpiewam w to wielkie wyrafinowanie literackie hipotetycznych wybrednych przodków.