Mam kilku "żelaznych" faworytów...
Lśnienie:
pokój 217 i betonowy tunel na placu zabaw (głosy wzywające Danny'ego),
To:
wieża ciśnień z potopionymi dziećmi, Pennywise jako mumia na zamarzniętym kanale, głosy z rur w domu Bev i krew cieknąca z kranu,
Cmętarz zwieżąt:
Zelda, wykopywanie syna z grobu i końcowa scena z żoną Louisa,
Te przykłady wypisałem tak na szybko, bo najbardziej mi się utrwaliły w pamięci. Niedawno czytałem właśnie
To i choć wymienione sceny nie zrobiły na mnie już takiego wrażenia, jak lata temu, to i tak wydają się mi się bardzo charakterystyczne i automatycznie kojarzące się z tym tytułem. Podobnie, jak pozostałe wymienione. W przypadku innych książek miałbym już problemy z takimi scenami, bo większą rolę grał klimat, niż jakieś jump-scenki i inne "straszaki"...