Gotham Cafe

Mam problem... jak w temacie... pomyślicie ,że facet głupio gada.

Problem ów polega na tym, że Kinga lubię. Z wypiekami na twarzy czytam jego powieści, ale... zawsze jak zaczynam jakąś jego kolejną powieść to po 20 str bach i zapał mija i tak co drugi dzień po 20 str czytam i znowu ta dziwna blokada.

Wiecie może dlaczego tak mam - dlaczego po rozpoczęciu powieści tak szybko rezygnuję. Może wy mieliście tak kiedyś i macie na to jakieś sposoby. Proszę o pomoc. Nie chcę czytać książek po 20 str co drugi dzień. To zajmuje strasznie dużo czasu.

I jak polecacie: lepiej czytać w myślach, czy szeptem?

A ja myślałem że jedyny jestem taki dziwny :)

Też tak mam, że wszyscy piszą, jak to np. początek Bastionu czy też Pod Kopułą czyta się super i w cały dzień pół książki a ja tak nie dam rady.

I też się bardzo chętnie dowiem jak wy to robicie :P

Może nie mam tak jak SID że po 20 stron, ale po pierwszych 100 stronach książka się nudzi i czytam z zapałem dopiero gdzieś od połowy. I jest ciężko...

Dokładnie - ja mam tak od dłuższego czasu.

A chciałbym wziąć taką jedną jego powieść i przeczytać od początku do końca z wypiekami na twarzy.

Widać nie mogę bo po kilku stronach się wyłączam.

Być może wynika to z tego, że mam bardzo, ale to bardzo podzielną uwagę i, podobnie jak przy nauce, wszystko dookoła zaczyna być okropnie ciekawe. Nagle odkrywam, że coś ciekawego leci w tv, muszę sprawdzić forum Gotham Cafe  :D , albo potrzebuję ruchu i wychodzę z domu.  :)

Możesz mieć rację ale przyznaj, że mimo tych czynności co wymieniłeś to jest takie dziwne wewnętrzne uczucie, że chcęale jakoś nie dam rady - doczytam później itp. :)

Heh  :P dokładnie, siedzę, patrzę w książkę i z całych sił chcę czytać dalej, a jednak coś blokuje i odkładam na później :D

Mam tak samo :) może to dlatego, że czytamy w myślach i to nas rozprasza?

Myślę, że to chyba nie jest problem. Ogólnie znam mnóstwo osób, które czytają w myślach i większość z nich pochłania książki w tempie błyskawicznym :)

To co to może być? Napisałem wcześniej że lubię Kinga - ale chce go nie czytać lecz pochłaniać...

Nie mam właśnie pojęcia :D Też lubię Kinga, może to coś z powieściami, bo pamiętam, że Martwą Strefę i 4 po północy ( z wyjątkiem Polaroidowego psa) przeczytałem bardzo szybko. Może z czasem King się nudzi i trzeba sobie robić przerwę?

King jak to King - miewa swoje humory :D:D Ale ja chce czytać po co najmniej 100 str dziennie :D a nie po 20 co drugi dzień - albo muszę się wczuć w historię albo (wstyd się przyznać) jestem czytelniczy leń :D:D

Ja jestem ogólnie leń więc może to i to :D I nieważne czy to King czy nie King w powieść wczuć się muszę zawsze :) Jak to mawiają - Najgorsze jest pierwsze 50 stron. Tylko że najpierw trzeba do tej 50 strony dotrwać  :haha: :haha:

To prawda :) zobaczymy jak się wątek rozwinie :) może jednak są sposoby jakieś żeby bez problemu dotrwać do tej 50 strony :)

Czyli masz NIE podzielną uwagę skoro robienie jednej rzeczy rozprasza cię w robieniu drugiej. Ja często czytam, oglądam telewizję, siedzę przy kompie i rozmawiam z kimś na raz i to jest podzielna uwaga :D W tej chwili pisząc tego posta słucham audiobooka.


Kurde mi by nawet nie przyszło do głowy, że ktoś może czytać na głos.

Na pytanie zadane w poście nie odpowiem. Wybacz, ale nie ogarniam :D "Z wypiekami na twarzy czytam jego powieści" ale tylko po 20 str co 2 dni :D :D :D Jak żyję nigdy mi się coś takiego nie zdarzyło, ale gdy wymiękam po 20 stronach i mam problem z dalszym czytaniem to zwyczajnie olewam książkę i autora. I to jest moja rada. A jeśli mimo wszystko będziesz walczył... to wtedy problem tkwi chyba gdzie indziej.

Moim zdaniem typowy kryzysik czytelniczy. Zmień autora :) Sam doszedłem do takiego momentu, iż rzadko kiedy czytuję nawet 2 książki tego samego pisarza pod rząd. Może masz podobnie. Rozpraszanie uwagi to inna sprawa i generalnie cholerny Internet mnie rozprasza...

Nie bardzo też rozumiem Twojego pragnienia: "nie chcę czytać, chcę pochłaniać". Po co? Jeśli będziesz w odpowiednim nastroju i trafisz na odpowiednią książkę, to ją pochłoniesz, nic na siłę, bo to bez sensu jest...

Ja sobie nie wyobrażam, żebym miał przeczytać więcej niż jednego Kinga pod rząd. Raz na czas to i chętnie, ale nie jest to znowu pisarz oferujący mi tyle, żebym w nim na dłużej utknął. SID, weź sobie poczytać coś innego, najlepiej w ogóle zostaw współczesny horror, złap się za coś zupełnie innego - choćby coś z klasyki literatury, jakiegoś noblistę na przykład.

Moim zdaniem wszystko tutaj zalezy od ksiązki jaka czytacie. Sam Bastion czy pod kopuła szło mi naprawdę dobrze, ale takie Stukostrachy to była dla mnie udreka. i tak jak pisze kolega u góry - nie czytajcie cały czas tylko Kinga, jest duzo swietnych autorów grozy - jak np Graham Masterton, od czasu do czasu mozecie poczytac tez cos bardziej poetyckiego.

pamietam, że jak kiedyś kupiłem pakiet 7 pocketów Kinga, to już po 5 byłem nim zmeczony - nie ma szans, żeby czytać cały czas tylko Kinga. Jak dla mnie jedynym wyjątkiem jest Pani Rowling, której ksiazki raczej mi się nigdy nie znudza :)

Ja tam przeczytałam 30 książek Kinga jedną za drugą, więc w tym akurat osobiście nie widzę problemu :)

Ale teraz już czuję zwyczajną potrzebę zmiany stylu, klimatu itd. i czytam różnych autorów.

Co do problemów z czytaniem: nic na siłę. Jeśli faktycznie chcecie czytać, a nie możecie to zacznijcie od zmiany miejsca. Na przykład na działce bez kompa lub nad jeziorem w spokojnym miejscu.

Można też trochę pomedytować dla wyciszenia i uspokojenia umysłu.

A to ja może jestem dziwny ponieważ ja mam problem zacząć nową książkę. Jeszcze gdy zaczynam świeżo po przeczytaniu czegoś naprawdę fajnego. Pierwsze 50 stron to walka aby się wkręcić w nową historię (w przypadku "Talizmanu" było to 250 stron). Gdy już się wkręcę nic mnie nie może powstrzymać od dokończenia  :) Dlatego też średnio lubię zbiory opowiadań. Opowiadania za szybko się kończą i zanim się w jedno wkręcę muszę już czytać następne  :)

Jak tylko nasza zajebiście ładna pogoda, faktycznie zacznie być ładna Sid,to idź na działkę,rozkładaj hamak,skombinuj jakąś niewolnicę,co to i Ci powachluje i piwo chłodne poda :D , w tle tam gdzieś zapachy dochodzące z grilla,którego oczywiście owa niewolnica też będzie pilnować, i przede wszystkim cisza,za wyjątkiem śpiewu ptaków. I chłopie jak to Ci nie pomoże, to wal głową w ścianę albo skacz z mostu.  :diab9: :D ;)

A to ta niewolnica to go czasem nie będzie rozpraszać?   :)

ciach_eemuu_ciach dobra uwaga :D możliwe że masz rację z tą niewolnicą - zwłaszcza gdyby była młoda :)

A gdzie napisałem,że ma być ona pociągająca,pod jakimkolwiek względem? :P Poza tym,zawsze możesz zastąpić ją murzynem. :haha:

Widzisz murzyn lepszy pomysł - będzie mi kiełbasek na grillu pilnował i na takiego to już nie będę spoglądał :D

Źle napisałem. Chodziło mi o to, że czytając książkę, oglądam w tym samym czasie tv, czasem słucham muzyki i siedzę przy komputerze i powoli książka schodzi na drugi plan aż w końcu ją olewam. :)

Przemyślałem trochę sprawę i dochodzę do wniosku, że tu chyba chodzi o to, że za dużo książek pod rząd czytam od jednego autora. Pamiętam jak nową książkę Cobena "Na gorącym uczynku" przeczytałem w niecałe 2 dni, potem sięgnąłem po "Mistyfikację" tego samego autora i nie mogłem się przebić przez 2 rozdział :D Sięgnąłem po zbiór opowiadań Deaver'a i znowu posżło szybko. Taa, chyba czas na zmiany... :haha:  :haha:

Zmiany ale nie na stałe Yave - ja z Kinga nie zrezygnuję - może tymczasowo...  :D :D :D

No pewnie że nie zrezygnuję NIGDY  :)

Yave skończę czytać książkę Kinga, a potem zrobię sobie odskocznię i może zabiorę się za Ketchuma :)

Ketchum znakomity jest a jego Dziewczyna z sąsiedztwa to chyba najszybciej przeczytana przeze mnie książka w życiu :) Trochę offtop się robi :P

ja tez wlasnie chce wreszcie Dziewczyny z sasiedztwa w swych objęciach :P

No Ketchum wymiata tak samo jak King :) Czy ja wiem, czy offtop - możliwe, ale w temacie wątku konkretnie tego nie określiłem więc myślę, że wspomnieć o kilku innych powieściach innych autorów nie zaszkodzi :)

W takim razie powiem że Dziewczyna z Sąsiedztwa to jedna z moich ulubionych książek i radzę wam jak najszybciej ją zdobyć. Naprawdę warto. Na pewno kiedyś do niej wrócę :)

Ja nie mam takiego problemu na szczęście  :P Jeśli zaczynam jakąś książkę to kończe ją w 2 dni, góra  w tydzień. Nie przeszkadza mi również kilka Stivciów na raz. Jednak kiedy moje miasto zaczyna kojażyć mi się z Castle Rock, a na marginesie zeszytu ciągle piszę Redrum wiem, że czas na przerwe. Moją odskocznią jest (nie śmiejcie się jestem nastolatką ) Mellisa De La Cruz. Mam swoją własną kolekcje "Błękitnokrwistych" i lubię poczytać sobie o dobrze zbudowanych chłopcach z  blond włosami, opaleniznom i białymi zębami.  :aniol:

A tak bay the way, SID chętnie poczytam Ci na głos. Jestem młoda, szczupła, urocza i świetnie akcentuję znaki interpunkcyjne  ;)

Ach, mieć tak znowu 15 lat ;)

Trochę żartuję, ale kiedyś nie miałem tego typu problemów. Może to cecha neofitów? Nie wiem, ale w wieku -nastu lat również połykałem Kinga za Kingiem, ale Mastertona za Mastertonem i w ogóle mi to nie przeszkadzało... Nie mówiąc już o tym, iż tempo czytelnicze było zauważalnie szybsze.  Jedna rzecz się tylko nie zmieniła: po jakiejś wyjątkowo dobrej książce potrzebuję dnia-dwóch (albo i nieco dłuższego okresu czasu), by ochłonąć. I również z tego powodu nie przepadam za zbiorami opowiadań :D Jak się już wkręcę w czyjeś losy, to się tekst kończy i trzeba przestawić się na losy kogoś innego :)

Pistacjo :) bardzo chętnie :) tylko trochę za daleko mieszkamy :)

Ehh.. Te odległości  ;(

A teraz mi się przypomniało. Jedyna książka przy której miałam taki problem tj. 20 stron i blokada to była "4 po północy" a dokładniej "Policjant biblioteczny". Tylko przy tym miałam taki problem :D Na przykład "Polaroidowego psa" wspominam bardzo mile  ;)

:) ja teraz czytam "4 po północy" jakbyś chciała pogadać to w moim profilu jest mój numer gg - ale będę dopiero wieczorem tak po 21 :)

Odnośnie książki ja miałem chwilową blokadę przy "Tajemnicze okno, tajemniczy ogród"

Wszystkim, którzy mają problemy z dłuższą koncentracją na tekście i chcą wiedzieć co prawdopodobnie jest tego przyczyną, polecam artykuł Jacka Dukaja pt. Google zgwałciło nam mózgi (http://czytelnia.onet.pl/0,1623134,0,0,0,google_zgwalcilo_nam_mozgi,artykuly.html). I nie pisać, że za długi, tylko czytać :D
Polecam również długie godziny nad grubymi książkami. Ćwiczenie czyni mistrza ;)

SID dziękuję za propozycje ;] na pewno skorzystam  ;)

Bartek przeczytałem ale to za poważnie napisany tekst :D mało z tego zrozumiałem :) ale kit z tym wczoraj mi się udało pokonać barierę 20 str :D przeczytałem ponad 40 a to już jest jakiś sukces :)

a kiedys myslalem ze tylko ja mialem takie problemy. Miałem bo mi to już minęło. Nie czytam teraz kilku ksiazek pod rzad, a dzis np przeczytałem ponad 150 str Grahama :P
mieszajcie ksiazki żeby z tego rzygowina wyszła to nic nie bedzie sie nudzić :D

dzięki za rade human na pewno skorzystamy

Ja nieraz jak się nie mogę skupić, to zdarza mi się, że czytam po parę razy to samo zdanie/akapit i to strasznie denerwujące jest ;D
i mam przeciwnie - nie jestem jakimś wzorowym czytelnikiem, King to jest chyba jedyny pisarz poza Rowling, którego przeczytałam więcej niż 5 książek - i w moim przypadku przejście z jednego stylu pisania do drugiego to udręka. Pamiętam jak po którejś książce Kinga wzięłam się za Portret Doriana Gray'a... dopiero w połowie książki zwiększyłam tempo czytania, bo nie mogłam przywyknąć. I niekiedy czytanie w ciszy jest dla mnie gorsze niż przy np. czyjejś rozmowie, albo włączonym tv.
Myślę, że to może zależeć od nastroju, samopoczucia... i uważam też, że każdy sam powinien znaleźć sobie sposób, w jaki najlepiej mu się czyta :)

Masz rację chiyeko ja akurat potrzebuje ciszę - pamiętam jak czytałem Langolierów to pochłonąłem je w jeden dzień a z kolejnym tekstem tego zbioru szło mi trochę opornie.

Dobrze że wspomniałaś o nastroju, od którego zależy to czy dana sesja czytelnicza się powiedzie czy nie. Przynajmniej ja tak uważam. :)

własnie nastrój tez jest ważny - czytając 1922 kinga mój brat akurat grał w jakąś gierkę w piekle - dźwiek był wstrząsajacy ale dobrze działał w chwili morderstwa :D

ale najbardziej lubię jednak ciszę :)

właśnie :) jak ma się idealną ciszę i jak się wczujesz w daną historię powiedzmy jakiś mocny horror i czytając to przy nocnej lampce można się czasami wystraszyć :) :D

Zgadzam się, w ciszy najlepiej się czyta :) Często też czytam przy muzyce, np. w podróży i łapię się wtedy na tym, że albo czytam jedną linijkę 10 razy albo ( co zdarza się coraz częściej ) liczę strony w rozdziałach i sprawdzam, który jest najdłuższy :D

Też tak miałem :D jakiś czas temu jeszcze zapisywałem na kartce ile stron ma każdy rozdział :D :) ale to było dosyć dawno :)

Uzależniająca czynność; w przypadku takich powieści jak np. Roland czy Wielki Marsz, czyli krótkich, to jeszcze aż tak nie cieszy, ale w Bastionie i w Pod Kopułą super się to robiło  :haha: :haha:

A jeszcze King ma skłonność do robienia króciutkich rozdziałów i nieraz irytujące jest, jak czytam w nocy, chcę iść spać i dochodzę do rozdziału na jedną stronę i tak myślę, że może by przeczytać jeszcze ten jeden, bo taki krótki~ (a następny też jest krótki, i kolejny... XD)

Dokładnie, a jak rozdziały są długie, to nawet 14-stronicowe podchodzą pod "krótkie" i tak sobie myślę, że może jeszcze przed snem jeszcze jeden, i nie śpię po nocach :D

To samo ja :) :D pamiętam jak jednej nocy mama przyszła do mnie do pokoju i mówi: - Co tam robisz?

Ja na to: -Liczę strony w rozdziałach :)

SID powiem ci, że ja posuwałem się do gorszych pomysłów, rwalem katkę papieru przed czytaniem i początek każdego rozdziału sobie znaczyłem.
A >jak czytac< nie ma przepisu, każdy ma inny sposób skupiania sie. Ja uwielbiam czytać Kinga i jednocześnie potrząsać łbem w takt Mansona ;D

Zgadzam sie z Wami, że w nocy najlepiej się czyta - cisza, nikt nie przezkadza, a szczególnie uwielbiam jak w nocy pada deszcz (mieszkam na poddaszu toteż trochę bebni) albo jak jest burza :)

human u mnie wczoraj padało i przeczytałem całe opowiadanie Kinga za jednym razem :)

Mam nadzieję, że to byli np. "Ludzie godziny Dziesiątej" a nie "Pole walki"  :haha:

Nie to było "Tajemnicze okno, tajemniczy ogród" :)

OOO to najlepszy krótki twór Kinga, to pamiętam, że specjalnie dla niego kupiłem 4 po północy :P i przeczytałem bardzo szybko

Mnie bardziej spodobały się Langoliery, ale Tajemnicze okno, tajemniczy ogród również jest świetny. Tylko tak jak mówię - lepiej zżyłem się z bohaterami opowiadania Langoliery. :)

Mnie "Tajemnicze..." wchłonęło po prostu, nawet nie pamiętam kiedy to przeczytałem, wiem tylko, że szybko  :haha:. A Mort zaraz po Johnnym z "Martwej Strefy" stał się moim ulubionym bohaterem :)

racja dzisiaj wieczorem zabieram się za "Policjanta bibliotecznego" zobaczę jak mi z tym pójdzie :)

Ja dzisiaj stwierdziłam, że żałuję, że Miasteczka Salem aktualnie nie czytam, bo ocieplają mi blok i dziś obudziło mnie skrobanie w szybę i było widać pana robotnika zza zasłony ;) świetny efekt XD

Ej, ale po co Wam to liczenie stron w rozdziale? Zupełnie tego nie oganiam.

My też i właśnie o to chodzi  :haha: :haha:

Ja tez nie wiem. Tylko mniej się skupiasz na czytaniu a pózniej męczą ze przeczytali 20 stron....

i znów robicie mi chetkę na 4 po polnocy, które jeszcze nie czytałem . i znów moje ostatnie pieniadze pojda chyba na książkę, tylko jaka ??? bo tych tytułów kinga to ja juz mam za duzo :D

Myślę, że akurat liczenie stron nie ma tutaj nic do rzeczy. Z reguły liczę przed czytaniem ;)

4 strony pieprzenia o niczym :/ 65 pozycji do wyboru do koloru z każdego niemal gatunku, a tutaj 4 strony o liczeniu stron i rozpraszaniu się :/

lorddemon1991 co to za zielony status?

EDYCJA:
Aaaa już wiem. Szczere wyrazy współczucia...

Hmm z takich dziwnych fetyszów, to czasem udaje różne głosy. Wyobrażam sobie np , że to zdanie czyta Axl Rose czy ktoś inny :D Kartek nie liczę. Wole po jakimś czasie spojrzeć w dół strony i pomyśleć " rany czyytałam tylko chwilę i już tyle stron?!" To moim zdaniem fajniejsze. :rad1:

Nobody - to mi powiedz, bo ja nie wiem :D

sam zbytnio nie widzę sensu tego tematu bo spokojnie można coś takiego zalozyc w hyde parku i tyle.

Pistacjo też tak czasami mam :D :D

jak czytac Kinga?
podziele sie z moimi doznaniami w tym polu, poniewaz odkrylem cos co stawia dla mnie wszystkie ksiazki Krola w nowym swietle i czytam wszystkie od nowa. mowie o czytaniu po angielsku....wiem, wiem ktos powie, ze slabo zna jezyk, ale to jest wlasnie metoda na nauke przez przyjemnosc i jednoczesnie zapewniam tych ktorzy jeszcze tego nie probowali, ze nie jest to takie znowu trudne. Stephen nie uzywa jakiegos specialnie wyszukanego jezyka i podstawy ledwie jezyka Szekspira wystarcza aby zrozumiec najawzniejszy zarys, a reszta wychodzi z kontekstu, plus jesli juz jakas ksiazke czytalicie wczesniej po polsku jest jeszcze latwiej. a pozniej z kazda kolejna ksiazka w orginalnym jezyku lapiemy sie tym ze znamy jezyk coraz lepiej, ja teraz juz nie potrafie okreslic ktora ksiazke czytalem po polslu i po angielsku.
mieszkam w Anglii i z tego tez powowdu zaczalem czytac w tym jezyku, oczywiscie wczesniej sprowadzalem ksiazki z Merlina czy tez z polskiej ksiegarni na Wyspach, ale postanowilem zaryzykowac i kupilem Carrie na probe, przygotowalem sie ze slownikiem pod reka nastawiajac sie na to, ze bede tam zagladal co trzy slowa....zajrzalem moze ledwie pare razy...nie mowie tu o jakies specialnej znajomosci jezyka, jednak gdy sie zna podstawy i chce sie uczyc to wszystko jest ok, ba powiem wiecej: odkrylem, ze niektore ksiazki traca na tlumaczeniu: nie przypominam sobie zebym byl tak  bardzo przerazony na Smetarzu zwierzat w jezuku polskim. nie wiem, moze mi sie tylko tak wydaje, ale jezyk angielski jakos bardziej oddaje wszystko, zapewne Wladca Pierscieni tez jest lepszy jako Lord of the rings
zachecam wszystkich do czytania w orginalnym jezyku

p.s.
ktos mi powie dlaczego nie widac mojego avatara?

Lizard sprawdź w ustawieniach swojego profilu może po prostu go nie załadowałeś :)

oczywiscie pomylilem z dodawaniem zdjec :D

No i jest git  :D

Jak to po co liczyć strony w rozdziałach?! Żeby wiedzieć gdzie się aktualnie jest! I ile do końca, ile się przeczytało itp. Zawsze tak robię  :D Lubię mieć kontrolę :P i baaardzo rzadko zatracam się na tyle żeby nie musieć zerkać na to która strona i ile jeszcze do końca albo ile już przeczytałem ;)

Noo nie wiem, ja kiedyś próbowałem przeczytać książkę Kinga po niemiecku i odpadłem po dwóch stronach :D tak totalnie nic nie rozumiałem, mimo że czytam gazety, inne teksty i raczej nie mam z tym problemu.
Ale poważnie mówiąc, to pewnie nie jest to dobre porównanie i Ty masz chyba rację (z resztą King w oryginalne, to na pewno coś), nie mówiąc już o tym, że niemiecki to akurat jest dość ciężki język jeśli o czytanie chodzi :P
Myślę, że mnie zainspirowałeś i spróbuję tego chociaż mój angielski jest właśnie raczej słaby :) to będzie dobre żeby raz - przypomnieć sobie treść już przeczytanych książek, a dwa - poduczyć się języka :)


Ja mam natomiast taką radę: jak czytać żeby czytać więcej niż kilka stron? Ustalić sobie limit - np. "dziś przeczytam 100 stron!" I nie ma że boli, 50 trzeba przeczytać! ;) (zauważcie, że połowę ustalonego limitu podaję, dlatego warto ten limit duży ustalić - wtedy nawet jak przeczytasz połowę, to będzie takie "wow, ale dużo udało mi się przeczytać" :P ). Albo w miarę czytania: "jeszcze stronę, jeszcze stronę, jeeeszczeee stroonę", albo "do okrągłej dziesiątki, a jeszcze jedną stronę, jeszcze stronę... a to do kolejnej dziesiątki" - zawsze na mnie te dwa sposoby działają ;)

Nie rozumiem...jak nie masz ochoty czytać, to nie czytasz...
Trochę lipa traktować to jako obowiązek. I jaka przyjemność z czytania ciągle myśląc 'jeszcze strona'?
Tak to można sobie czytać lektury, które musimy przeczytać w odpowiednim terminie.

Jeśli masz się zmuszać do czytania, to lepiej sobie odpuścić i zająć czymś innym. Natchnienie samo wróci, wiem po sobie.

Zgadzam się z Tathagatha. Czytanie powinno być przyjemnością, a nie wyrabianiem normy dziennej :) Jak człowiek w nastroju i ciekawa lektura się trafi to samo leci. Lepiej się nie zmuszać na siłę bo można się tylko zniechęcić tak do danej książki, jak i czytania w ogóle. 

Też tak uważam, ale czasem chce mi się spać(mówię o czytaniu wieczorem ;)) albo po prostu średnio chce się czytać, to i tak musze przeczytać do końca rozdziału. Taka fobia i kropka  :D

To trochę co innego. Ja też staram się, szczególnie przed snem, doczytać rozdział do końca, żeby nie urywać w połowie wątku.

Co innego czytać, bo się sobie wyznaczyło cel - dla samego celu.

No niektórzy mogą chcieć po prostu odhaczyć pozycję Kinga. Np. książka się nie podoba ale juz skończe bo tak i już.Po prostu ktoś może chcieć przecztać wszystkie książki Kinga

Nah, czytanie na siłę brzmi jak jakaś pańszczyzna i kojarzy się raczej z kiepsko płatną robotą niż przyjemnością i formą spędzania czasu wolnego. Chociaż sam sobie zaprzeczę teraz, bo uparłem się, że przeczytałem nareszcie "Ulissesa" Joyce'a i tutaj czuję się trochę przytłoczony terminem oddania do biblioteki, ale się da radę :D

Często czytam "na siłę" - patrz wątek "nieprzeczytane książki Kinga" :) No, może nie często, a przynajmniej -regularnie.  Z ambicji około-ulyssesopodobnych postanowiłem np. zmierzyć się z całym "W poszukiwaniu straconego czasu" Prousta. Trochę mi się podoba, trochę się męczę. By nie mieć stresów z biblioteką, swego czasu kupiłem wszystkie 7 tomów :) I tak raz na dwa lata (mniej więcej) czytam sobie jeden z nich. Na razie 3 za mną ;) Natomiast z Kingiem mam tak, jak napisał ktoś powyżej - chcę przeczytać wszystkie jego książki, a przecież nie wszystkie są dobre. Teraz np. męczę się z "Po zachodzie słońca", ale nie spocznę, póki tego nie przeczytam, zresztą zbiór to miejscami dobry :)

Dlatego wpadłem na pomysł, że Marzenia i Koszmary będę czytał tylko i wyłącznie gdy siedzie na kiblu. W ten sposób w końcu może zakończę ten zbiór :D

Ale dla mnie to jest przyjemność, mimo że może z boku to tak nie wygląda :D To jak koledzy na początku wątku - twierdzą, że lubią czytać a ciężko im idzie.
No i jak ktoś wyżej powiedział - nie wszystkie książki są tak samo dobre, a jednak chcę przeczytać wszystkie. Ja tylko podałem sposób ;)

Jest jeszcze inna sprawa - brak czasu. Obecnie mam czas, więc przeczytałem "Po zachodzie słońca" w 3 dni, ale jak nie mam czasu... to wydzielam go sobie właśnie tak: "100/50 stron muszę dziś przeczytać i już!" :P

Ja też lubię czytać i miałam kilka takich momentów w swoim życiu, że mnie odrzucało.
Czytałam też książki, które mnie męczyły, a chciałam je skończyć, bo takie mam zboczenie. Do mnie natomiast nie przemawia sposób, który podał Lex. Czytałam tyle ile dałam radę i już.

Albo masz niezłe tempo czytania, albo - przemiany materii :D

Hahahahhahahaha, ani jedno ani drugie ;) Ale w końcu zbiorek skończę :P

Ja nie rozumiem jak można czytać książkę w toalecie... Zwyczajnie to dla mnie abstrakcja :D

Hahah, rozmowa zeszła na ciekawe tematy :D ale jak czytasz w toalecie to masz przynajmniej jakieś zajęcie ;)

Wogóle nie ogarniam mówienia, że muszę przeczytać, że stawiam sobie za cel przeczytanie (tego, czy tamtego), a nadto nie rozumiem stwierdzenia, że tyle-i-tyle stron muszę przeczytać. Macie ochotę poczytać, to czytacie. Nie - to nie. Proste. Dziwni jesteście (co niektórzy ;))...
Co prawda zbieram książki i choć chcę tę, czy tamtą przeczytać - nie zmuszam się, bo nie ma to sensu.

Wiesz, czasami człowiek bywa ambitny a potem w zaślepieniu nie chce się przyznać, iż obierając sobie taką a taką książkę jako obiekt spełnienia własnych ambicji, popełnił omyłkę ;)

Ja na ten przykład wczoraj wyznaczyłem sobie do przeczytania sto stron książki i dla mnie to normalna rzecz. W dużej mierze dlatego, że muszę napisać jej recenzję, a idzie mi czytanie bardzo powoli - bo tu jestem po treningu zmęczony, innym razem coś w necie do zrobienia, albo jakiś wyjazd i w rezultacie tonę w lekturze na wieki. Inna rzecz, że nie lubię czytać jednej książki dłużej niż tydzień-dwa - i trudno mi powiedzieć dlaczego tak jest :D

Mam tak samo. Ustalam sobie priorytety w czytaniu i ich się trzymam, czasem jest tak, że jak książka naprawdę wciągnie to czytam po nad program jeśli czas pozwala a jeśli nudzi trochę trzymam się wyznaczonego programu, że i tak muszę tyle i tyle przeczytać. A to, że nie lubię czytać dłużej niż tydzień to ze względu na to, że po prostu klimat książki opada, zapomina się niektóre wydarzenia z książki. Nie lubię także czytać fragmentami, czyli 10-20 stron i robię coś innego a potem znowu wracam w tym samym dniu, muszę czytać jednym ciągiem to co mam zaplanowane żeby nie tracić wątku i klimatu książki. Z góry wiem, że jeśli nie trzymam się tych zasad książka traci na zainteresowaniu i ogólnej ocenie.

a czy to wtedy nie jest tak, ze czytasz zmuszajac sie do tego? tez kiedys tak zrobiłem ale doszerdłem do wnisoku ze to bez sensu jest - nie chce czytac, ale czytam bo mam priorytet , ale ksiazka mnie nudzi i w koncu mysle o czyms innym i gubię wątek. a chodzi o to, aby miec jak najwiecej przyjemności z czytania ..

Zgodzę się natomiast z dalszą twoją wypowiedzią - nie lubię czytac i brać książki do reki "tak na 5 minut" po 10 str. lubie się połozyć z książką na dłużej i z goraca kawą/herbatą przy boku, żeby mi nikt nie przeszkadzał i żebym o niczym innym nie myslał.

wtedy w 100 % się skupiam tylko i wylłacznie na czytaniu ...

No chociaż pod koniec ktoś mnie rozumie :D

Odnoszę wrażenie, że moje "muszę" zostało zrozumiane dość dosłownie ;) Dorosły człowiek w zasadzie bardzo niewiele rzeczy musi :P Np. nikt nie musi studiować, więc po co ludzie mówią: "muszę nauczyć się na kolokwium/sesję"? ;) "Muszę" bo chcę i tyle :)

Trochę słabe porównanie z tymi studiami :) Studiować musisz, żeby później dostać pracę w miarę sensowną. Z czytaniem tak nie jest - robisz to dla siebie. Wyjątkiem jest Mateja, który powinien przeczytać coś w określonym terminie, by później napisać do tego recenzję.

Jeśli książka mnie nudzi to nie ma szans żebym dalej jej czytał nawet z tymi priorytetami. Tak było z Carrie, że czytałem i doszedłem do wniosku, że mi się nie podoba odłożyłem i czytałem coś innego.

Po pierwsze: zgadzam się z Tatagathą - czytanie to nie studia, które musisz skończyć, żeby jakoś żyć/mieć szansę żyć na poziomie. Porównanie zatem bez sensu.

Lex: ja cały czas uważam, że usiłujesz w siebie "wmuszać" kolejne książki. Wogóle ten temat jest napisany w takim duchu:"co zrobić, żeby w jak najkrótszym czasie przeczytać jak najwięcej Kingów". Ja go w ten sposób odbieram. Książki czytasz dla siebie, tyle ile masz ochoty i nie ma sensu z góry sobie coś zakładać. Ponadto odnoszę wrażeni, że np. ty, Lex jesteś początkującym miłośnikiem Kinga i znowu - usiłujesz w jak najkrótszym czasie pochłonąć jak najwięcej Kingów, bo akurat uważasz, że to jest to.
Ja kiedyś również zakładałem sobie, że uzbieram (w miarę możliwości) większość Kingów i wogóle... Obecnie mam niecałe 40 książek i nie myślę o następnych, bo trochę mi się znudziło. Wniosek taki, że nic na siłę, bo tylko pogorszysz.

ja kiedys tez na siłę czytałem Kinga a potem nie potrafiłem docenić jego najlepszych ksiazek. Dlatego na pół roku odstawiłem tego pisarza. teraz tez tak robie - co z tego ze uwielbiam kinga , jesli wszystko z czasem sie przejada - mam ponoć swietne "To!, teraz czytam czwarta kolejną część MW , i nie zabieram sie za "to" tylko bede czytał coś innego, bo mam wrażenie, że styl Kinga przeżera mi się. Dopiero po 2 - 3 ksiazkach zacznę znów czytac coś z kinga ....

No i najgorsze co moze być - faktycznie, jak ktoś czyta dużo azeby mieć fajną statystykę. chyba ze ktos po prostu az tak bardzo kocha ksiazki ze chce wszystko pochłaniac jak najszybciej ...

Dobra, ok, nie dogadamy się i kapituluję ;) (aczkolwiek myślę, że to raczej ja nie potrafię przekazać Wam tego co czuję czytając :P )

(co do studiów to też polemizowałbym ;) ale to był tylko przykład, można podać inny)

@Master
Nie jestem początkującym, przeczytałem większość książek Kinga i to raczej dawniej, bo przez ostatni rok - dwa, czytałem jednak więcej innego rodzaju literatury. Nie "zaliczam" jego książek (chociaż to fakt, że planuję przeczytać wszystkie, myślę też że kiedyś uda mi się przeczytać wszystkie Mastertona i może nawet Koontza ;) ), ale prawdą jest że może w pewnym sensie "zaliczam" książki w ogóle ;) Jest przecież na świecie tyle książek, które chciałbym przeczytać, że chcę to robić jak najszybciej :) (podkreślam: chcę :D )

Spoko Lex, ja Cię nawet rozumiem, choć porównanie ze studiami... no, takie sobie ;) Ja bym to ujął po prostu w ten sposób: czasami człowiek postawi sobie jakieś założenie (np. przeczytam wszystkie książki danego autora... przeczytam takie czy inne słynne dzieło...) i w ten sposób niejako nakłada na siebie obowiązek czytania. Ale nie oznacza to, że czyta tylko z musu, przyjemność też jest spora :)