Magnis
|
|
« : Listopada 11, 2010, 19:04:36 » |
|
Opis książki : Do małego miasteczka w Kalifornii przyjeżdża agent FBI, Sam Booker, aby przeprowadzić śledztwo w sprawie tajemniczych zabójstw. Booker odkrywa przerażającą prawdę. Mieszkańcy miasteczka podlegają zaprogramowanej przez szalonego geniusza zmianie mającej uczynić z nich nową rasę, odporną na ludzkie uczucia. Właśnie zaczynam czytać książkę, więc jak przeczytam to coś napisze o niej.Widziałem też, że Bruno przeczytał ją może coś napisze razem z Xavierem o niej . Podoba mi się okładka książki .Jest taka mroczna i niesamowita . EDYCJA Północ jest powieścią sensacyjną z wątkiem grozy, ale muszę powiedzieć, że czytało się ją znakomicie.Sama historia ma w sobie potencjał i został on wykorzystany.Występują w niej dobrze skonstruowane postacie, które budzą zainteresowanie.Sam Booker agent FBI jeden z główniejszych bohaterów książki został interesująco przedstawiony.Autor w ciekawy sposób ukazał jego relacje z synem, które nie należą do najlepszych, ale mający również cztery powody by żyć.Tess Lockland jest osobą zaradną, mającą się dowiedzieć co było przyczyną śmierci siostry.Weteran wojny Harry Talbota, który jest kaleką jest przerażony wydarzeniami w miasteczku.Nie można zapomnieć o postaci psa Moosa przyjaciela Harry"ego bo jest to sympatyczny i inteligentny pies.Również postać Chrissie nastolatki była interesująca.Lubiła ona czytać książki i miała szereg pomysłów na historie. Bohaterowie się spotykają i muszą rozwiązać zagadkę jednocząc swoje siły chociaż mają różne charaktery.Sam wątek eksperymentu prowadzonego przez szalonego geniusza i jego skutki są przerażające co udało się znakomicie ukazać Koontzowi.Powieść zawiera kilka niezłych sytuacji grozy między innymi w pralni gdzie normalnie namacalne było niebezpieczeństwo .Zakończenie przynajmniej dla mnie było dobre, ale mogło być troszkę lepsze bo za szybko wszystko wyjaśnił. Podobała mi się ta książka, ponieważ miała szybką akcję, ciekawe postacie i wciągającą historię.Ocena 8/10 .
|
|
« Ostatnia zmiana: Stycznia 31, 2011, 14:20:44 wysłane przez J.Xavier.B »
|
Zapisane
|
Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński. Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
|
|
|
J.Xavier.B
Moderator
Miejsce pobytu: Białystok
|
|
« Odpowiedz #1 : Listopada 15, 2010, 22:45:53 » |
|
"Północ", to jedna z najciekawszych powieści Koontza, bo świetnie wpasowuje się w klimat książek z najlepszej dla tego autora dekady, lat 1980-90 . Bardzo reprezentatywna tamtym czasom poprzez fabułę, w której człowiek zabawia się Boga próbując ujarzmić genetykę i eksperymentując nią dla szalonych, megalomańskich celów . "Północ" to przede wszystkim bogata w wątki opowieść sensacyjna z elementem grozy, czającym się tuż za rogiem . Powieść tę wyróżnia także kalejdoskop ciekawych postaci, z którymi czytelnik szybko się zaprzyjaźnia i z ochotą śledzi ich losy i poczynania w dziwnie odmienionej miejscowości Moonlight Cove... Na pierwszy plan wysuwa się agent FBI Sam Booker - facet borykający się ze zbuntowanym nastoletnim synem, a do tego mający jedynie cztery powody dla których warto żyć . Mamy też Tessę Lockland, zawziętą kobietę, próbującą wyjaśnić okoliczności śmierci swojej siostry, a także weterana z Wietnamu, kalekiego Harry'ego Talbota z trwogą obserwującego w nocy mieszkańców miasteczka . Do tego na deser mamy również ściganą nastolatkę, w której głowie drzemie encyklopedia fantastycznych historii . Cała ta gromadka jakże różnych od siebie osobowości, będzie musiała ramię w ramię stawić czoła przedziwnym przemianom jakie dzieją się w na pozór cichym i spokojnym Moonlight Cove . Jasne, że nie sami bohaterowie stanowią o sile tej powieści . Kołem napędowym jest fajnie poprowadzona akcja, w której autor porcjuje napięcie i zgrabnie żongluje wątkami, ciekawiąc czytelnika i prowadząc go coraz bardziej w mroczny świat genetycznych knowań, jakie zgotował mieszkańcom miasteczka szalony geniusz... Książce tej nie brakuje także scen powodujących przyspieszone bicie serca - w wielu miejscach dynamika powieści sprawia, iż chce się jak najszybciej przewracać kolejne stronice, aby dowiedzieć się co wydarzy się dalej!! . Doskonałym tego przykładem jest odkrycie przez Sama Bookera niecnych planów intruzów, jacy zagnieździli się w miasteczku - moment, w którym włamywał się do wrogiej bazy danych podniósł mi tętno, a jakże by inaczej . Także spotkanie Bookera z Tessą w pralni miało w sobie wydźwięk niesamowitości . Do tego rozmowa dziewczynki z Ojcem Castelli'm - to już była ostra jazda z adrenaliną za pan brat I jeszcze świetne momenty, gdy bohaterowie w końcówce powieści uciekali na strych przed zdziczałymi obiektami poddanymi konwersji . Takich ciekawych i działających na emocje sytuacji w "Północy" było rzecz jasna więcej, ale te wspomniane przeze mnie najbardziej utkwiły mi w pamięci po lekturze, z którą po raz ostatni zetknąłem się dobrych kilka lat temu . Powieść Koontza to także świetna przestroga przed eksperymentami genetycznymi czynionymi w złych intencjach, które przeprowadzane na masową skalę, mogą przynieść zgubę ludzkości... autor pokazuje nam konsekwencje takich działań na wybranych jednostkach, jednak gdy wyobrazimy sobie ów chaos w szerszej skali, to będzie go można zrównoważyć z zagładą istniejącego gatunku ludzkiego... przeobrażonego w wygłodniałe monstra . O ile cała powieść trzyma wysoki poziom fabularny, o tyle zakończenie tego utworu pozostawia niestety spory niedosyt . Swego rodzaju wizytówką zakończeń wielu utworów Koontza jest zbyt łatwe i mało spektakularne rozprawienie się bohaterów z ostatnim wrogim ogniwem powieści i tak jest niestety również w "Północy" . Nie chodzi nawet o brak jakiś diametralnych zwrotów akcji w których ci dobrzy będą lawirować sprytem i zaciętością pomiędzy czarnymi charakterami, ile o proste uporanie się z nimi i tym samym uratowanie świata niemal w jednej, mało widowiskowej dla czytelnika chwili . Mimo tak mało porywającego finału, cały utwór stanowi doskonałą rozrywkę dla czytelnika szukającego wielu wrażeń z lektury, wszak "Północ" to powieść, która wciąga maksymalnie w wir niesamowitych wydarzeń, gdzie nuda i rozlazłość a la flaki z olejem nie mają wstępu .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Magnis
|
|
« Odpowiedz #2 : Listopada 16, 2010, 23:02:17 » |
|
Xavier a co sądzisz o Moosie psie Henry'ego bo mi się podobało stworzenie jego postaci był taki milutki i dobrze, że przeżył bo szkoda by mi było go.Na pewno fajnie łasił się do Tess oraz przynosił Henremu różne potrzebne rzeczy i nieraz można było się pośmiać tak fajnie to opisał Koontz ?.
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 16, 2010, 23:05:50 wysłane przez Magnis »
|
Zapisane
|
Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński. Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
|
|
|
J.Xavier.B
Moderator
Miejsce pobytu: Białystok
|
|
« Odpowiedz #3 : Listopada 17, 2010, 10:22:47 » |
|
Pies rzecz jasna był bardzo fajny, zaprezentowany przez Koontza w taki sposób, że nie sposób go nie polubić . Wszak czworonogi to swego rodzaju domena Deana, bez której nie mógłby żyć . Moose zaś swoją obecnością na kartach "Północy" przyczynił się do wzbudzenia w czytelniku uczucia życzliwości tak względem samego siebie [mówię o psie, a nie o czytelniku ], jak i jego pana, Harry'ego Talbota . Mam przy tym wrażenie, że sam Talbot byłby inną postacią, bardziej zgorzkniałą i przybitą przez życie, gdyby nie towarzystwo ukochanego psa . Z Moose'm wiąże się także bardzo emocjonująca scena w "Północy", a mianowicie moment, w ktorym wydawało się, iż czworonóg zginął z rąk oprawców poddanych konwersji. Sytuacja ta dostarczyła kolejną porcję emocji, których autor co nieco nam zaserwował w tym utworze . Generalnie, jeśli miałbym stworzyć ranking psów z prozy Koontza, to mam jednak innych kandydatów na no.1, ale to może przy okazji o tym wspomnę, jak powstanie wątek o czworonogach .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Magnis
|
|
« Odpowiedz #4 : Listopada 17, 2010, 13:01:14 » |
|
Czekam na taki wątek o czworonogach .Zauważyłem również, że Koontzowi udaje się stworzyć ciekawą postać dziecka ( w kilku powieściach) w tym akurat wypadku Chrissie, która jest wiarygodną postacią lubiącą Andre Norton i książki, mającą olbrzymią wyobrażnię widać to w snutych opowieściach .Nie wiem czemu, ale mam wrażenie bo gdzieś czytałem o jego dzieciństwie i jego zamiłowaniu do książek co tutaj przedstawia tworząc postać Chrissie.Ciekawi mnie ile z Deana jest w tej postaci .Ktoś wie ?
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 17, 2010, 23:47:38 wysłane przez Magnis »
|
Zapisane
|
Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński. Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
|
|
|
J.Xavier.B
Moderator
Miejsce pobytu: Białystok
|
|
« Odpowiedz #5 : Listopada 18, 2010, 16:29:18 » |
|
Czekam na taki wątek o czworonogach . Sprobuję ruszyć temat w najbliższy weekend [sporo przemysleń nasuwa mi się w związku z takim wątkiem ], chyba, że są inni chętni na wcześniejsze konwersacje o psach u Koontza . Nie wiem czemu, ale mam wrażenie bo gdzieś czytałem o jego dzieciństwie i jego zamiłowaniu do książek co tutaj przedstawia tworząc postać Chrissie.Ciekawi mnie ile z Deana jest w tej postaci .Ktoś wie ? Myślę, że w postaci Chrissie Foster jest sporo z Koontza z młodzieńczych lat . Po pierwsze to zamiłowanie do historii pisanych w nurcie fantastyki - Dean od najmłodszych lat uwielbiał czytać tego typu opowieści, co po latach zaowocowało karierą pisarską, a jak wiemy zaczynał on właśnie od literatury w klimatach sci-fi Również i bohaterka "Północy" tak ochoczo lubiła rozprawiać i w wyobraźni tworzyć przeróżne niesamowite historie, marząc o tym by w przyszłości być autorką powieści i opowiadań fantastycznych, na które pomysły bez przerwy tliły się w jej głowie . Oprocz tej cechy wspólnej pisarza i postaci przezeń wymyślonej, innym ogniwem łączącym była walka o przetrwanie już od najmłodszych lat!. O ile bohaterka musiała uciekać przed monstrami poddanymi konwersji, o tyle Koontz miał realnego potwora w swoim życiu - a był nim jego ojciec, znęcający się nad rodziną alkoholik z objawami choroby psychicznej . Świat tak doświadczonego dziecka był bardzo zdeformowany, wszak Dean nie miał takiego dzieciństwa jakie marzy się każdemu małemu chłopcu, pełnego miłości, zabaw i ciepła rodzinnego - tego też brakowało Chriisie Foster w "Północy". Przedwcześnie dojrzały, zmuszony stawiać opór sytuacjom, które wykraczały poza jego pojmowanie, uciekł do swojego wyimaginowanego świata, a schronieniem tym były właśnie opowieści z dziedziny fantastyki i późniejsze własne próby literackie, zakończone sukcesem i rozpoczęciem wielkiej kariery pisarskiej . I taką też drogę dzieciństwa na kartach "Północy" miała jego bohaterka
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Magnis
|
|
« Odpowiedz #6 : Listopada 25, 2010, 11:07:52 » |
|
Właśnie po Twoim poście widzę, że jednak się trochę jednak domyśliłem .Udało mu się stworzyć ciekawą postać Sama Bookera, ale w kilku jego książkach spotkałem właśnie takie postacie z jednej strony twarde, ale z drugiej strony wzbudzające sympatie co jest zapewne zasługą Koontza, że tak z łatwością tworzy interesujące postacie .
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 25, 2010, 11:15:33 wysłane przez Magnis »
|
Zapisane
|
Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński. Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
|
|
|
Xargon
|
|
« Odpowiedz #7 : Listopada 29, 2010, 12:29:43 » |
|
"Północ" to jeden z moich ulubionych Koontzów. Rozbudowana fabuła, wielowątkowość i jak zawsze u Deana z tamtych lat wielka dbałość o szczegóły - plastyczne opisy emocji, rozbudowane sekwencje akcji sprawiają że trudno ją odłożyć. Bawiłem się świetnie czytając ją już jakiś czas temu, mam nadzieję że będę bawił się tak samo czytając ją jeszcze raz
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
marczewek
Miejsce pobytu: była stolica byłego województwa
mój nik wzion sie od mojego imienia
|
|
« Odpowiedz #8 : Grudnia 16, 2010, 18:17:22 » |
|
Całkiem zgrabna historia, choć czasem nużyły mnie te miejscami aż nazbyt rozbudowane opisy. Choć koniec końców całkiem dobra pozycja tegoż pana.
|
|
|
Zapisane
|
- Klasyka to książki, które ludzie cenią i których nie czytają. Mark Twain
|
|
|
J.Xavier.B
Moderator
Miejsce pobytu: Białystok
|
|
« Odpowiedz #9 : Grudnia 20, 2010, 23:09:59 » |
|
A mnie właśnie podobały się te wszystkie opisy, bogactwo słowa upostaciowane w emocjach bohaterów i stresujących sytuacjach w jakich było im dane się znaleźć . Do tego jeszcze szeroko rozbudowana charakterystyka otoczenia, w jakim rozgrywały się poszczególne rozdziały powieści - bardzo to lubię u Deana w jego powieściach z tamtych lat, czego nieraz brakuje mi w jego nowszych pozycjach, o wiele skróconych objętościowo [wymóg wydawcy?? ], a przez to w pewnym stopniu pozbawionych tego czaru plastyczności języka, jakim mnie Koontz zachwycił w swojej twórczości .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Xargon
|
|
« Odpowiedz #10 : Grudnia 22, 2010, 20:17:36 » |
|
Zgadzam się w pełni. Bardzo podobały mi się u Koontza z tamtego okresu właśnie niezwykle plastyczne i rozbudowane opisy przyrody i otoczenia. Szczegółowość połączona z umiejętnie prowadzoną akcją czyni "Północ" niezwykle przyjemną lekturą. W latach 86=05 Koontz był w szczycie formy, i to widać.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
amerrozzo
Miejsce pobytu: Sosnowiec
|
|
« Odpowiedz #11 : Marca 07, 2011, 21:33:12 » |
|
Nie zgadzam się, że postać Chrissie była wiarygodna. Interesująca jak najbardziej, ale niezbyt wiarygodna. Ściganana przez poczwary, niby się bała, ale zachowała więcej zimnej krwi, niż zrobiliby to w takiej samej sytuacji dorośli mężczyźni. Schowana w ciemnym tunelu, słysząc warczące potwory, deptając po zwłokach jakiegoś zwierzęcia i zmagając się z wytworami własnej wyobraźni, która w takich sytuacjach raczej nie pomaga, Chrissie pokazała niewyobrażalnie mocny charakter. Panowie, gdybym był na jej miejscu i jeślibym z tego tunelu wyszedł o własnych siłach, to na pewno nie byłbym już brunetem, ale starym siwym mężczyzną Żarty tej 11-letniej - zdaje się - dziewczynki były zbyt wyszukane. Wyczulona była nawet na takie detale jak aliteracja, co wywołało u mnie śmiech. Od kiedy to dzieci znają takie słowa i od kiedy zamiast trząść się ze strachu zwracają uwagę na takie subtelności? Rozbroiła mnie szczególnie jedno jej spostrzeżenie (którego nie wyartykułowała, ale jedynie pomyślała): po tym, jak Sam oznajmił, że wybije teraz szybę, Chrissie od razu pomyślała o taśmie maskującej, którą zakleja się szybę, aby ta nie narobiła hałasu i nie roztukła się na setki kawałków. Od kiedy to małe dziewczynki znają się na takich rzeczach? Odkąd wyczytają to w książkach? No tak, to wszystko wyjaśnia... Koontz starał się nieco zinfantylizować wizerunek Chrissie i dlatego zrobił z niej bardzo gadatliwe dziecko, które chce od razu z siebie wszystko wyrzucić. Na domiar dziewczynka non stop trajkotała o kosmitach, co miało chyba w zamiarze pokazać, że to istotka jeszcze niedojrzała i naiwna. Niezbyt się to udało, ponieważ hipoteza "kosmiczna" nie jest wcale gorsza od nazywania pokrak "Zjawami" (dlaczego przez duże zet?). Tak się zastawiam - czy gdyby zmienić wiek dziewczynki i uczynić z niej, powiedzmy, 19-letnią pannę, powieść cokolwiek na tym straciłaby? Moim zdaniem nie tylko by nie straciła, ale nawet zyskała. I można by te wszystkie gadki o kosmitach zostawić, należałoby tylko skreślić te parę fragmentów o tym, jak bardzo Tessa jest zachwycona dzieckiem. Postaci zbudowane są poprawnie, ale cały szkopuł w tym, że są zbyt wyidealizowane. Pomimo dość rozbudowanego portretu psychologicznego i aparatu emocjonalnego każdej potaci, bohaterosie są "zbyt doskonali", przez co bez znaczenia się staje, kto przemawia, kto decyduje, kto coś robi. Efekt zawsze będzie ten sam. Na dodatek niektóre postacie myślą niemal tak samo. Vide: opinia Harrego o świecie (zły, okropny, ludzie to bestie itd.). Miałem wrażenie, że Koontz się pomylił i zamiast "Sam powiedział", napisał: "Harry powiedział". Było więcej takich sytuacji, w których można by dowolnie podstawiać imiona. Niby postacie tak rozbudowane, ale w rzeczywistości bardzo podobne. Mam tu na myśli zwłaszcza ich zmysł spostrzegawczości, umiejętność przerwania w pojedynkę (de facto wszyscy byli sami), dużą rozwagę i opanowanie. Aż się prosiło, żeby ktokolwiek z tej czwórki (albo: piątki, jeśli liczyć psa) zachowywał się ciut histerycznie. Żeby ktoś z kimś się chociaż pokłócił. W końcu nie gadali o dupie Maryny, ale o tym, jak własne dupy uratować. Pomimo tego że świat stanął na głowie, Tessa nuciła piosenki podczas przyrządzania śniadania, a narady były nadzwyczaj spokojne. Żadnych emocji, żadnego napięcia, zgrzytu, czegokolwiek, w tych rozmowach nie było. Miałem wrażenie, że wszyscy się tylko poklepują po ramieniu i utwierdzają w przekonaniu, jacy to oni mądrzy. Nikt nikomu nie wszedł w słowo, spokojnie wymienili się informacjami i przystąpili do działania. Raz może ktoś wyraził niepokój o Harrego czy psa, ale tyle, to tyle co nic. W końcowej scenie - zamiast Sama - mogła się szarpać z Shaddackiem Tessa albo Chrissie; założę się, że rezultat byłby ten sam. A może nawet Chrissie rozłożyłaby Shaddacka kopem z półobrotu? Gdyby ją potem zdziwiony Sam spytał: "gdzie się tego nauczyłaś?", cudowna dziewczynka, nieznacznie się rumieniąc, odpowiedziałaby: "po prostu czytam książki". A tak w ogóle to nie była zła powieść
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Magnis
|
|
« Odpowiedz #12 : Marca 07, 2011, 22:00:11 » |
|
Właśnie czytając książkę Wielkie małe życie jest wzmianka o właśnie tej powieści oraz o psie labrador Mossy co mi się podobał bo Koontz go tak fajnie przedstawił .
|
|
|
Zapisane
|
Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński. Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
|
|
|
Shen
|
|
« Odpowiedz #13 : Marca 08, 2011, 16:15:16 » |
|
Xavier a co sądzisz o Moosie psie Henry'ego bo mi się podobało stworzenie jego postaci był taki milutki i dobrze, że przeżył bo szkoda by mi było go.Na pewno fajnie łasił się do Tess oraz przynosił Henremu różne potrzebne rzeczy i nieraz można było się pośmiać tak fajnie to opisał Koontz ?. Mnie najbardziej rozbroił moment jak obudził Tess a po wyjściu z jej pokoju zamiast zejść schodami wybrał winde ;d albo jak zamiast piwa przyniósł szczotke do czyszczenia toalet.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Magnis
|
|
« Odpowiedz #14 : Marca 08, 2011, 20:55:18 » |
|
Pamiętam tą sytuacje z piwem bo się na niej uśmiałem .Sympatyczne psisko wyszło z tego Labradora - inteligentne, zaradcze i z poczuciem humoru, zawsze służący z oddaniem swojemu panu czyli Henremu .
|
|
|
Zapisane
|
Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński. Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
|
|
|
J.Xavier.B
Moderator
Miejsce pobytu: Białystok
|
|
« Odpowiedz #15 : Kwietnia 19, 2011, 21:16:55 » |
|
Czekamy na Twoje wrażenia z lektury, Szybki QJ .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kujot666
Miejsce pobytu: Działdowo | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #16 : Kwietnia 21, 2011, 17:39:05 » |
|
Dzisiaj skończyłem czytać "Północ", także szybciutko wrzucam moje refleksje z lektury bo Opiekun popędza! Ciekawe skąd on wiedział, że czytam tą powieść - telepatia? Tym razem nie jest to powtórka z przeszłości tylko moja kolejna premiera. Pokładałem w tej powieści całkiem spore nadzieje i muszę przyznać, że spełniła moje oczekiwania w większym stopniu niż "Phantoms". Książka jest bardzo ciekawa, ma zawrotne tempo akcji, a także zawiera szeroki wachlarz wspaniale skonstruowanych postaci. Posiada świetny, małomiasteczkowy klimat, spotęgowany czającym się za każdym rogiem niebezpieczeństwem, niewiadomego pochodzenia. Pamiętam jak przy okazji wątku o "Nocnych dreszczach" poruszyliśmy również temat "Północy". Jarek napomknął wtedy, że te dwie powieści traktują o tym samym zagadnieniu, z tym że "Midnight" jest o niebo lepsza. Ja odniosłem zupełnie inne wrażenie, te dwa utwory są dla mnie pod względem atrakcyjności porównywalne. Natomiast fabularnie bliżej mi "Północy" do "Odwiecznego wroga", czy nawet "Opiekunów", a to głównie za sprawą tych wszystkich eksperymentów genetycznych, czy postaci rodem z piekła. Cieszę się również z faktu, że sięgnąłem po tą powieść po przeczytaniu "Wielkiego małego życia...". Autor zrobił tu ciekawy ukłon w stronę C.C.I. - instytutu zajmującego się szkoleniem psów dla niepełnosprawnych, umieszczając w powieści czarnego labradora Moose'a i jego pana Harrego Talbota - weterana wojny wietnamskiej, przykutego do wózka inwalidzkiego. Fundacja Koontzów jest ściśle związana z tym instytutem, a Dean i Gerda spędzali wiele czasu z ich wychowankami, także kto wie czy Moose nie jest prawdziwym wychowankiem C.C.I., umiejscowionym na kartach tej powieści. Jak już wspomniałem powyżej, "Północ" naszpikowana jest świetnymi portretami psychologicznymi głównych bohaterów. Jednak w tej powieści największe wrażenie zrobiły na mnie te mroczniejsze postacie. Główny czarny charakter, twórca całego zamieszania w Moonlight Cove - Thomas Shaddack, to naprawdę popaprany człowiek. Jest właścicielem New Wave Microtechnology - jednej z największych firm komputerowych. Jest całkowicie owładnięty żądzą władzy i boskością swojej osoby. Nadaje się jak nic do rankingu największych świrów w twórczości Koontza. Jednak to nie Thomas wydaje się rozdawać karty w finale tej historii, szeryf Moonlight Cove - Loman Watkins, wydaje się być najciekawszą i zarazem decydującą postacią w "Północy". Stworzenie portretu psychologicznego szeryfa to prawdziwe mistrzostwo świata. Biorąc pod uwagę fakt, że Loman uległ konwersji i jest pozbawiony jakichkolwiek uczuć oprócz strachu, a także cały czas jest na granicy regresji, to jednak udaje mu się analizować fakty i wybierać racjonalne wyjście z sytuacji. Zakończenie tej historii w taki a nie inny sposób mnie się akurat podobało. "Północ" niesie ze sobą wyraźne przesłanie dla czytelnika, abyśmy stali się bardziej odpowiedzialni za innych ludzi i darzyli się większą miłością. Bardzo wymowny jest ostatni rozdział, to raptem niecałe trzy strony tekstu, ale ładunek emocji w nim zawarty przywodzi mi na myśl "Kątem oka" w pigułce. Także to kolejna bardzo dobra książka Deana, ale w dalszym ciągu moje top trzy nie ulega zmianie, pozdro!
|
|
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 21, 2011, 17:53:37 wysłane przez kujot666 »
|
Zapisane
|
Graham, Dean & Stephen rules!!! ;-) Preston & Child kicks like a mule!:-D
|
|
|
J.Xavier.B
Moderator
Miejsce pobytu: Białystok
|
|
« Odpowiedz #17 : Kwietnia 21, 2011, 22:12:37 » |
|
Poczułem się jak Travis Cornell lub Einstein czytając to pierwsze zdanie . Odnośnie drugiego, Opiekun ma oczy dokoła głowy, nawet w pokoju Kinga . Książka jest bardzo ciekawa, ma zawrotne tempo akcji, a także zawiera szeroki wachlarz wspaniale skonstruowanych postaci. Posiada świetny, małomiasteczkowy klimat, spotęgowany czającym się za każdym rogiem niebezpieczeństwem, niewiadomego pochodzenia. Otóż to, kalejdoskop bohaterów urzeka w tym utworze Koontza . Podczas lektury losy postaci pozytywnych jak i matactwa ich wrogów śledziłem z ogromną przyjemnością . Ponadto klimat osaczenia i samotnej w zasadzie walki oraz odkrywania mrocznych tajemnic w niewielkiej miejscowości robi w "Północy" bardzo dobre wrażenie . I istotnie czuć tu poniekąd echo "Odwiecznego wroga" . Zakończenie tej historii w taki a nie inny sposób mnie się akurat podobało. "Północ" niesie ze sobą wyraźne przesłanie dla czytelnika, abyśmy stali się bardziej odpowiedzialni za innych ludzi i darzyli się większą miłością. Bardzo wymowny jest ostatni rozdział, to raptem niecałe trzy strony tekstu, ale ładunek emocji w nim zawarty przywodzi mi na myśl "Kątem oka" w pigułce. To zakończenie zwiastujące harmonię, zgodę i poprawę relacji rodzinnych ma coś w sobie z motta: "Ku pokrzepieniu serc" . Jak to u Deana w finale bywa: "I żyli długo i szczęśliwie!" Także to kolejna bardzo dobra książka Deana, ale w dalszym ciągu moje top trzy nie ulega zmianie, pozdro! No no, ciekawi mnie, czy uda Ci się zdetronzować ktoryś z tytułów z Twego obecnego podium . I kto będzie ich katem?? Jeśli miałbym typować, to postawiłbym na "Nieznajomych" . Pozdro!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kurczakt
Miejsce pobytu: Krotoszyn
|
|
« Odpowiedz #18 : Maja 18, 2011, 07:11:23 » |
|
Czytam teraz po raz pierwszy tą powieść, jestem na 214 stronie i nie żałuję wydanych na nią pieniędzy, nawet mimo tego, że nie jest aż tak dobra jak Odwieczny wróg to czyta się ją przyjemnie, rzeczywiście jest wartka akcja, szczypta grozy (szczególnie na początku), fajnie wykreowana jest postać Sama Bookera. Świetny jest sposób wysławiania się regresywnych np. w pierwszym rozdziale: 3x "złapać sukę", albo wtedy gdy szukali tej dziewczynki w tunelu w lesie Zobaczę jak będzie dalej, narazie jest dobrze. Edit - Teraz jestem na 361 stronie i niestety jest gorzej. Dużo gorzej. Z niezłej powieści grozy zrobiło się jakieś głupkowate i niedorzeczne science fiction. Chodzi mi głównie o odkrycie Lomana Watkinsa że jego syn stał się właściwie maszyną i ten opis jak on wyglądał wtedy - nawet nie potrafiłem sobie tego wyobrazić. Nie spodobał mi się także poźniejszy pojedynek Bookera z ludźmi-maszynami W tych momentach które wymieniłem w spoilerze niewątpliwe jest też jakaś groza ale było to takie kiczowate że brak mi słów na to. I fabuła tej powieści nie rozwinęła się w zadowalającym stopniu. Narazie mówię Północy - dość !!! Dokończę ją dopiero gdy przeczytam najpierw kilka książek z biblioteki, które mnie przyciągają mocno - mam Kinga, Herberta, Nesbo, Mastertona.
|
|
« Ostatnia zmiana: Maja 21, 2011, 09:19:04 wysłane przez kurczakt »
|
Zapisane
|
|
|
|
|