Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: SŁUDZY CIEMNOŚCI  (Przeczytany 4186 razy)
J.Xavier.B
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Białystok




WWW
« : Lutego 22, 2011, 22:06:32 »



Tytuł oryginalny: The Servants of Twilight
Rok wydania: 1984 jako Twilight, reedycja 1990 pod pod tytułem znanym nam obecnie
Rok wydania (PL): 1995

Christine Scavello mieszka z sześcioletnim synkiem w na pozór spokojnym miasteczku. Pewnego dnia na parkingu przed centrum handlowym obłąkana staruszka wydaje wyrok śmierci na chłopca. Od tej pory w ich życiu zaczynają dziać się dziwne i straszne rzeczy. Policja nie interweniuje, ponieważ nie ma dowodów konkretnego przestępstwa. Christine zwraca się więc o pomoc do prywatnego detektywa, który szybko odkrywa, że stara kobieta przewodzi sekcie religijnych fanatyków widzących w chłopcu antychrysta.

*****

Dawno nie zakładałem wątków poświęconych powieści, więc postanowiłem przypomnieć się w tej materii  :faja:. "Sługów ciemności", o których tutaj mowa, czytałem dotychczas dwukrotnie; po raz pierwszy przed laty, w zasadzie tuż po polskiej premierze w "Amberze"  :rad2:, moje ponowne spotkanie z rzeczoną powieścią Deana miało zaś miejsce w marcu ubiegłego roku, więc nie tak dawno  :faja:. Właśnie przed rokiem sięgnąłem po ten utwór Deana z tegoż powodu, iż prawie w ogóle nie pamiętałem fabuły książki, ale mgliste wspomnienia zdawały się krzyczeć, iż była to bardzo udana przygoda z tą wczesną już dziś książką Koontza  :faja:. I nie myliłem się, bo po przeczytaniu, byłem bardzo zadowolony z lektury, a swoje wrażenia szczegółowo opisałem TUTAJ  :rad2:.

Ciekaw jestem, jak Wy odebraliście "Sługów ciemności"?? I zapraszam do dyskusji  Diabeł 9.

Zapisane
kujot666

*

Miejsce pobytu:
Działdowo

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #1 : Lipca 21, 2011, 00:00:00 »

Przeczytałem w końcu i ja tą powieść, jakoś do tej pory moje czytelnicze ścieżki mijały się z tą książką. :haha:
W przeciwieństwie do Ciebie Jarku, "Słudzy ciemności" nie zrobiły na mnie zbyt wielkiego wrażenia, gdyby Dean nie zasiał w końcówce ziarna niepewności wokół osoby Joeya Scavellego, uznał bym tą książkę za całkiem przeciętną powieść sensacyjną, ale po kolei. ;)
Trzeba przyznać, że od samego początku akcja rozwija się bardzo szybko i dzieje się dość sporo. Jednak ciąg wydarzeń wydaje się być przewidywalny i brakuje mu całkowicie elementu zaskoczenia, poza tym nie uświadczymy tu też znanej z innych książek Deana wielowątkowości fabularnej. :(
Fabuła książki wydaje się być momentami niespójna, autor przechodzi obok pewnych spraw zupełnie obojętnie, nie rzucając nawet odrobiny światła na dane zagadnienie. Jednak jest w tym ukryty cel, to co z początku wydaje się oczywiste, a aczkolwiek niedopowiedziane, okazuje się w finale mistyczne. Diabeł 9
W "Sługach ciemności" bardzo dobrze skonstruowani są główni bohaterowie, portrety psychologiczne są świetne, a ich zachowanie w obliczu zaistniałej sytuacji bardzo wiarygodne i realistyczne. :haha:
Tak więc dla przykładu weźmy Grace Spivey, która będąc wcześniej dobrą i oddaną żoną całkowicie zwariowała, natomiast Kyle Barlow, który prawie całe życie był bandziorem, podejmuje w końcu racjonalne decyzje i stara się być normalnym człowiekiem. :roll: Suma sumarum, według prozy Deana człowiek i tak jest nieprzewidywalny! :haha:
"Słudzy ciemności" to kolejna powieść Koontza, dzięki której podczas lektury przemarzniemy do szpiku kości. :D Bardzo szczegółowe opisy zamieci śnieżnej w końcówce przypominają mi czytane jakiś czas temu "W okowach lodu". ;)
Tak więc podsumowując, gdyby nie sprytne wtrącenie wątku paranormalnego ta książka byłaby słaba, spodziewałem się po niej zupełnie innego rozwoju fabuły. :haha: Przeczytać warto, aczkolwiek szału według mnie nie ma! ;) 
    
« Ostatnia zmiana: Lipca 21, 2011, 01:06:03 wysłane przez kujot666 » Zapisane

Graham, Dean & Stephen rules!!! ;-) Preston & Child kicks like a mule!:-D
J.Xavier.B
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Białystok




WWW
« Odpowiedz #2 : Lipca 21, 2011, 22:27:25 »


W przeciwieństwie do Ciebie Jarku, "Słudzy ciemności" nie zrobiły na mnie zbyt wielkiego wrażenia, gdyby Dean nie zasiał w końcówce ziarna niepewności wokół osoby Joeya Scavellego, uznał bym tą książkę za całkiem przeciętną powieść sensacyjną

Mnie właśnie spodobał się ów motyw sensacyjny w niniejszej książce, a to dlatego, że w ostatnich latach poczytałem sobie też niemało kryminałów i tak się złożyło, że bardzo polubiłem takie klimaty w fabułach czytanych książek, w tym i u Koontza :). Rzecz jasna elementy paranormalne również uwielbiam w prozie Deana, a już połączenie - omawianej tutaj że się tak wyrażę - realnej sensacji z pograniczem rzeczywistości, to w większości przypadków mistrzostwo świata u tegoż twórcy  Diabeł 9.

Główny męski bohater "Sługów ciemności" to wszak prywatny detektyw, nieodzowna postać dla literatury kryminalnej :). Co prawda dalej już z typowym kryminałem książka ma się w dużym stopniu na bakier, bo Charlie Harrison występuje tutaj nie w roli śledczego, co raczej bodyguarda oraz survival'owca  :haha:.

Zapisane
Filippo

*




« Odpowiedz #3 : Lipca 27, 2011, 10:43:08 »

Zmęczony jedną z książek, które kończę postanowiłem zrobić sobie przerwę i szukałem czegoś nowego do czytania. Zobaczyłem tą genialną okładkę na półce i już wiedziałem co będę czytał :D Siadłem wczoraj wieczorkiem i ani się obejrzałem minęło 130 stron, a ja po uszy siedziałem w historii Christine, Joeya i Charlie'go. Kurcze, to właśnie lubię u Koontza. Facet potrafi wciągnąć jak mało który pisarz. Lubię te jego historie, nieco sztampowe postacie, prostotę stylu.
Słudzy ciemności jak na razie jak najbardziej na plus. Zobaczymy jak się akcja potoczy. Dam znać co i jak ;)
Zapisane
Filippo

*




« Odpowiedz #4 : Sierpnia 02, 2011, 12:17:59 »

Wiem, że post pod postem, ale mam nadzieję, że do wybaczenia.
Skończyłem jakiś czas temu Sługów ciemności i niestety, ale jestem zawiedziony. Żeby była jasność - 3/4 książki jest niezłe. Początek świetny, wciągający, potem szybciej, nieco gorzej, ale dalej nieźle. Końcówka natomiast kompletnie mnie znudziła. Szczerze nie wiem co miało na to wpływ. Mam wrażenie, że to zakończenie można było zmieścić na 10 stronach, a nie rozwlekać to w nieskończoność. Poza tym:

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)


Kolejną rzeczą której nie mogłem zdzierżyć to banał. Koontz w dosyć banalny sposób, schematycznie opisuje ludzkie relacje. Nigdy nie miałem mu tego za złe. Zazwyczaj przymykam oko, ale tutaj w końcowej 1/4 części książki, to naprawdę ostra przesada.

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Nie udała się Koontzowi ta powieść. I jestem wręcz zły, bo zazwyczaj bardzo lubię motyw, kiedy ktoś ucieka przez niebezpieczeństwem i lubię styl Koontza.
Siadając do lektury miałem nadzieję na świetne połączenie tych dwóch elementów, a mocno się zawiodłem.
Foch  Diabeł 9
Zapisane
kujot666

*

Miejsce pobytu:
Działdowo

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #5 : Sierpnia 02, 2011, 15:42:05 »

Niedawno sam się zastanawiałem co mi nie gra w tej powieści, pomimo tego, że temat jest fajny, czuje się jednak na końcu niedosyt. Być może jest coś w tym co napisał Filippo! ;)
Cytuj
Końcówka natomiast kompletnie mnie znudziła. Szczerze nie wiem co miało na to wpływ. Mam wrażenie, że to zakończenie można było zmieścić na 10 stronach, a nie rozwlekać to w nieskończoność.
Faktycznie tu może być pies pogrzebany! :haha:

Cytuj
Kolejną rzeczą której nie mogłem zdzierżyć to banał. Koontz w dosyć banalny sposób, schematycznie opisuje ludzkie relacje. Nigdy nie miałem mu tego za złe. Zazwyczaj przymykam oko, ale tutaj w końcowej 1/4 części książki, to naprawdę ostra przesada.
Jeśli chodzi o relacje pomiędzy bohaterami czy pobudki ich postępowania, to nie wydają mi się aż tak banalne jak dla Filippa, po prostu tak zostały skonstruowane. :haha: Kiedy nie podoba mi się charakter danej postaci i jej postępowanie wydaje mi się irracjonalne, to jest na tyle wiarygodna, że nie chciałbym spotkać jej w rzeczywistości bo byśmy się raczej nie dogadali. :D Zresztą według mnie trudno jest oceniać postępowanie książkowych bohaterów, gdyż z reguły postawieni są oni w skrajnych sytuacjach i przedziwnych okolicznościach. Ja tam pewnie w wielu takich przypadkach położył bym się i udawał nieżywego. :D
Zapisane

Graham, Dean & Stephen rules!!! ;-) Preston & Child kicks like a mule!:-D
J.Xavier.B
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Białystok




WWW
« Odpowiedz #6 : Sierpnia 02, 2011, 22:52:03 »


Odnośnie kwestii tej wzajemnej ckliwości bohaterów, to wypowiadałem się na ten temat jeszcze na starym forum :D. To expresowe oczarowanie się sobą nawzajem po kilku dniach znajomości, to taki bardzo filmowy zabieg ze strony Koontza - jakby żywcem wzięty z komedii romantycznej ;). Aczkolwiek o ile romantzmu nieco Dean nam tu zaserwował, to raczej w sensacyjnej oprawie z niemałym ładunkiem mroku  Diabeł 9. U tego pisarza zdarzają się tego typu relacje - podobnie było chociażby w "Szeptach" - niektórym czytelnikom nie będzie to specjalnie przeszkadzać, innych zaś będzie mocno razić po oczach  :faja:.

Inna sprawa, że w takich ekstremalnych sytuacjach dwoje ludzi walczących ramię w ramie o przetrwanie może się bardzo do siebie zbliżyć; bliskość atrakcyjnego współtowarzysza niedoli robi swoje :D. Nawet w Terminatorze tak było - Kyle Masters i Sarah Connor bardzo mieli się ku sobie w szaleńczo szybkim tempie, gdy Arnold deptał im po piętach ;).
Zapisane
Filippo

*




« Odpowiedz #7 : Sierpnia 03, 2011, 08:35:44 »

Odnośnie kwestii tej wzajemnej ckliwości bohaterów, to wypowiadałem się na ten temat jeszcze na starym forum :D.

Pamiętam, bo przejrzałem wątek przed przeczytaniem książki ;) W Szeptach jakoś mnie nie raziło, a w Sługach ciemności] było dla mnie nie do przejścia. Ja po prostu uważam, że ten zabieg był absolutnie zbędny. Być może, jeśli Koontz poprowadziłby go nieco inaczej, byłoby lepiej.

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)


Nie wiem, może ze coś nie tak, ale ja wyrzucił bym 1/4 książki i napisał to od nowa :D
Zapisane
kujot666

*

Miejsce pobytu:
Działdowo

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #8 : Kwietnia 29, 2014, 18:59:55 »

  "Słudzy ciemności", czytanie drugie według św. Deana z Kaliforni. Diabeł 9

   Zapewne Jarek będzie trochę zdziwiony, dlaczego akurat ten tytuł. ;) Ano dlatego, że pomimo niedawnej lektury (o rany, to już prawie trzy lata temu :o), kupiłem sobie jakiś czas temu VHS-a z ekranizacją tej powieści (i nie tylko Diabeł 9). A żeby recenzja filmu była rzetelna i podparta szczegółami trzeba było przypomnieć sobie jej treść.
   O ile pierwsze czytanie nie wywarło na mnie zbytniego wrażenia, to drugie nieźle mnie sponiewierało. Nie wiem czy to zasługa powiększających się z każdym rokiem horyzontów czytelniczych, czy po prostu się starzeję, ale ponowna lektura "Sług ciemności" sprawiła mi nieporównywalnie więcej frajdy. :roll: Jak ja mogłem napisać, że to przeciętna powieść sensacyjna? Wall
   Praktycznie od pierwszej do ostatniej strony trwa wyścig o życie małego Joeya. Tempo akcji jest niesamowite, a dozowanie adrenaliny tak intensywne, że nie ma czasu na głębszy oddech. Przerażenie i bezsilność głównych bohaterów udziela się czytającemu z każdą stroną i nie puszcza do samego końca.  A finał, niby to szczęśliwy jak przystało na prozę Deana, ale nie do końca. Trochę niedopowiedziany, dający do myślenia i pozostawiający furtkę do napisania całkiem udanej kontynuacji. Diabeł 9
   Kiedyś postawiłem tej książce kilka zarzutów, a to że przewidywalna, nie zaskakuje, a fabuła prowadzona jest jednotorowo. Aż mi się wierzyć nie chce, że to moje słowa. :o Przecież to są same zalety, pomagające wczuć się czytelnikowi w rolę ściganego. Jesteśmy tak zaabsorbowani ucieczką przed śmiercią i napastnikami, że nie dostrzegamy pewnych faktów, które w odpowiednim czasie zostają nam wytłuszczone. I w tym tkwi siła tej powieści, choć nie tylko. :haha:
   Galpojąca akcja to jedno, ale ciekawi bohaterowie to już zupełnie inna para kaloszy. Diabeł 9 Pod tym względem prawie nigdy nie miałem objekcji do Koontza. Genialne portrety psychologiczne postaci to chleb powszedni w jego powieściach. Zarówno ci źli jak i dobrzy mają swoje tajemnice, a także bardziej lub mniej mroczną przeszłość. Dotyczy to zarówno Grace Spivey i Kyle'a Barlowa, Jak i Charliego Harrisona i Christine Scavello. Nie ma to jak urazy z dzieciństwa, traumatyczne przejścia i wszelkiej maści skrzywienia prowadzące do szaleństwa. Reading
   W sumie mógłbym podpisać się pod tym co napisał Jarek w poście bazowym i na GWKC. Przy pierwszym podejściu nie doceniłem tej powieści bo próżno doszukiwałem się w niej utartych schematów z innych książek Deana. Jednakże czas zweryfikował mój pogląd i z czystym sumieniem mogę polecić ten tytuł potencjalnym czytelnikom. :)

 
  
« Ostatnia zmiana: Listopada 11, 2014, 22:01:26 wysłane przez kujot666 » Zapisane

Graham, Dean & Stephen rules!!! ;-) Preston & Child kicks like a mule!:-D
J.Xavier.B
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Białystok




WWW
« Odpowiedz #9 : Maja 03, 2014, 15:28:48 »


Ha, ano właśnie!!  Diabeł 9 Czasem tak jest, iż przy drugim, niejako sentymentalnym czytaniu danej lektury, patrzymy na nią z zupełnie innej perspektywy, dziwiąc się, iż dziewicze spotkanie oceniliśmy totalnie inaczej niż obecnie :haha:. Jak widać, to już drugi przykład, gdzie sympatyk prozy Deana ma tego rodzaju odczucie przy "Sługach ciemności", także tutaj obowiązuje zasada niczym w klasowej winiarni, im dłużej poleży, tym lepszy smak ;) :D.

Tak sobie myślę, że powieść ta, choć bardzo wciągająca i pełna dynamicznej (na poły sensacyjnej, na poły mrocznej) akcji, jest mało popularna wśród naszych rodzimych czytelników sięgających po utwory Deana, a szkoda, wszak utwór ten ma specyficzny klimat szlagierowej prozy Koontza z dekady 1980-90, jaką polubił niejeden fan twórczości rzeczonego pisarza :faja:. Po prostu stary, solidny Koontz, którego warto przeczytać :]. A jak nie podejdzie za pierwszym razem, trzeba dać tej książce szanse na drugie spotkanie, bo może okazać się tym właściwym ;).
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: