"Apokalipsa Odda" oraz
"Interludium Odda" również i za mną
. I przeczytane w takiej kolejności jak ukazało się u nas niestety
.
Obie powieści bardzo fajne, choć
"Interludium" zdecydowanie lepsze
.
"Apokalipsę" czytałem jeszcze zimą, więc nie pamiętam jej już tak dokładnie, ale podobała mi się gęsta atmosfera panująca w Roseland, stwory dziko-świnie
, oraz te wszelkie zawirowania z czasem
Trochę mi się to wszystko kojarzyło z paradoksami podroży w czasie z
"Gromu", trochę z czasem bocznym w drugiej części cyklu Moonlight Bay
. Książka naszpikowana tajemnicami i specyficznym humorem Odda, przez co wymykał mi się uśmieszek skierowany do naszego kucharza z Pico Mundo Grille
Z rzeczy które mnie intrygowały, a jednocześnie irytowały, to postać Annamarii
. Jej sposób wypowiadania się jednocześnie mnie ciekawił i wkurzał podczas lektury; wszelkie te zawoalowane spostrzeżenia i wymijające, nic nie wyjaśniające odpowiedzi... enigmatyczna bohaterka a jednocześnie mało realistyczna, jak wyjęta z baśni
. Pewnie ta jej tajemniczość będzie obnażona w ostatnim tomie przygód Odda i powiązana zostanie z jego misją oraz pragnieniem ponownego spotkania się ze Stormy, ale mimo wszystko drażniła mnie jak cholera... jego mać
.
"Interludium Odda" znacznie lepiej utkwiła mi w pamięci, bo książkę skończyłem w połowie czerwca
. Świetna fabuła, cały pomysł z takim przedstawieniem wroga i w ogóle posępna aura wokół całej tej historii zrobiła na mnie duże wrażenie
. I dobrze, że tak mało było Annamarii tym razem
.
Powieść podobała mi się jednak przede wszystkim ze względu na powiązanie jej z cyklem Moonlight Bay
. Momentami miałem wrażenie, że Odd spotka Krzyśka Śniega, Orsona, Saszę Goodall i Bobby'ego Halloway'a
. Naprawdę fajny klimat udało się stworzyć w tej opowieści Deanowi, tchnący tamtejszymi tajemnicami
. Czułem ten specyficzny dreszczyk emocji, jak podczas dawnych lektur
"Zabójcy strachu" i
"Korzystaj z nocy" . Finał jak z filmowego "Obcego" albo "Muchy"
; bardzo podobał mi się ten wątek będący miszmaszem horroru i sci-fi
. Może trochę za mało było samego Hiskotta w akcji przekrojem całej powieści, ale generalnie zaprezentowany został odjazdowo
. A przy okazji wyjaśniło się trochę tajemnic z badań prowadzonych na terenie Fort Wyvern... aczkolwiek, można powiedzieć, że ten wątek jeszcze bardziej rozbudził fanowskie apetyty na poznanie dalszej historii tego miejsca z udziałem Chrisa Snowa
. Także podsumowując, ten tom przygód Odda - niby taki pomost pomiędzy kolejnymi częściami sagi - ale jak dla mnie bardzo wysoko w hierarchii całej serii... blisko pierwszego miejsca zaznaczę enigmatycznie
.