Ósmego października nakładem wydawnictwa Albatros ukaże się wznowienie Maski.

Carol i Paul Tracy są ludźmi sukcesu: ona jest cenionym specjalistą w dziedzinie psychiatrii dziecięcej, on robi karierę jako nauczyciel akademicki i pisarz. Do pełni małżeńskiego szczęścia brakuje im tylko dziecka, a ponieważ Carol jest bezpłodna, decydują się na adopcję. Realizację ich planów u ... cję ich planów utrudnia cały szereg pozornie przypadkowych wypadków i katastrof. Pewnego dnia Carol niechcący potrąca samochodem nieznajomą nastolatkę. Chociaż dziewczynka nie odnosi poważniejszej szkody, okazuje się, że kompletnie nic o sobie nie wie i niczego nie pamięta. W trakcie seansu hipnotycznego, jakiemu poddana zostaje Jane, wychodzi na jaw przerażająca prawda. Jej ciało zamieszkuje nie jedna, ale kilka różnych osobowości. Wszystkie one należały do żyjących przed laty dziewcząt, które zmarły tragicznie w przeddzień swoich szesnastych urodzin. Najbardziej przerażający jest jednak fakt, że przed śmiercią każda z nich zdradzała objawy morderczej furii skierowanej przeciwko najbliższym.

O proszę, jaka niespodzianka! . I do tego premiera w dniu drugich urodzin mojego synka  . Czego chcieć więcej?? 

Wracając do tematu, to będzie już trzecia odsłona wydawnicza "Maski", poprzednio powieść ta ukazała się kolejno nakładem "Amberu" oraz "Prószyńskiego"  . Oba wydawnictwa z resztą wydały ją zarówno w twardej oprawie jak i w broszurowej - w moim przypadku będzie to więc piąty egzemplarz na półce koontzowej .

Odnośnie wrażeń z lektury "Maski", to wypowiem się więcej jak już sobie odświeżę tego dubla, bo ostatni raz z tą książką miałem do czynienia gdzieś w okolicach 1995 roku i poza kilkoma motywami, które mi się podobały pamiętam ją dosyć mgliście .


Założyłem już odpowiedni wątek, w zasadzie będący kontynuacją tego, jaki mieliśmy w strukturach starego forum, GWKC .

Mogę się mylić, ale jak przeczytałem notkę to od razu (chociaż czytałem kilka lat wstecz  ) zauważyłem, że zdradza 1/2 treści powieści.Jednak wolę wydanie Amberowskie i ich notkę z tyłu, ponieważ była bardziej tajemnicza i trzeba pamiętać, że powieść jest krótka .

Przyjrzałem się dzisiaj okładce tego nowego wydania "Maski" i już chciałem wkleić obrazek do pierwszego postu, bo trochę różni się od tego, który zaprezentowała nam niedawno Crusia, ale powiedziałem sobie ostre hola hola, gdy przeczytałem nagłówek nad nazwiskiem autora... TAM JEST TAKI MEGA-SPOJLER, ŻE NORMALNIE "ALBATROS"  PRZESZEDŁ SAMEGO SIEBIE!!!  . Z całym szacunkiem dla naszego wydawcy Koontza, ale takimi wstawkami robią czytelników w wała... tym jednym zdaniem zniwelowali cały element zaskoczenia i zagadkową wymowę powieści, jakie autor krył przed czytelnikami przez długie strony  !!! O ile kupując książkę można nie zajrzeć na tylną część okładki, ażeby nie czytać sobie zwiastuna, o tyle z przodu chcąc nie chcąc czyta się machinalnie biorąc powieść do ręki... Jeszcze trochę, i chyba trzeba będzie prosić księgarzy, aby na witrynach swoich sklepów wykładali utwory Koontza obłożone w papier  .

Ci z nas, którzy przeczytali "Maskę" w poprzednich edycjach z "Amberu" bądź "Prószyńskiego", mieli chociaż  przyjemność z lektury . Gorzej z tymi czytelnikami, którzy sięgną po tę powieść dopiero teraz...  . LUDZIE, ODRYWAĆ OKŁADKI OD TEJ POWIEŚCI, A BĘDZIE WSZYSTKO OK!!! 

Dopiero teraz zerknąłem na tę notkę która znajduję się na okładce i na nagłówek. Istotnie tym razem wydawca przeszedł samego siebie. 

Powtórka z rozrywki; niecałe dwa lata po ostatniej edycji "Maski", mamy jej kieszonkowe wznowienie - co Wy na to??

Dziś skończyłem Maskę i muszę powiedzieć, że ja uwielbiam tą historię. Książkę darzę potężnym sentymentem, ponieważ dzięki niej poniekąd piszę tego posta. Pierwsza książka Koontza, chyba w liceum i absolutny zachwyt. Dobrych kilka lat później postanowiłem jako kolejną z listy "Przypominamy bibliografię Koontza" zaliczyć właśnie Maskę. Przyznaję, myślałem, że nie wytrzyma próby czasu.
A tutaj zaskoczenie 
Zacząłem wczoraj wieczorem, skończyłem dzisiaj, czytając cichaczem w pracy. Zadziwiające, że bardzo dużo pamietałem z zamierzchłych czasów, gdy czytałem ją po raz pierwszy. Kurde, super się bawiłem. Czytadło ma w sobie wszystkie fajne cechy thrillera z wątkiem paranormalnym. Owszem, jest do bólu schematyczna, jest posklejana z innych utworów, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało w szybkim delektowaniu się tym utworem.
Przyznaję, że czasem aż zgrzytam zębami w przypadku kreacji bohaterów przez Koontza. Wielokrotnie Dean tak przegina, że naprawdę ciężko się to czyta. A w Masce bardzo wszystkich polubiłem. I Carol, Paula i Jane. I wszystko wydawało mi się jakieś takie naturalne.
Maska to dla mnie zdecydowana czołówka Koontza. Naprawdę podoba mi się pomysł, akcja i cała reszta. Jedynym mankamentem jest to, że jest piekielnie krótka. Ale to też ma swój urok.
Kończąc moją krótką, zaślepioną sentymentem i absolutnie subiektywną wypowiedź, chciałbym przytoczyć jeden tekst, który bardzo mi się spodobał: "Widzę, że przekonywać pana do istnienia świata paranormalnego (duchów czy jakoś tak), to tak jak przekonywać ryby, żyjące w głebinach o istnieniu ptaków"

Również jestem nieco zaskoczony tą dużą dozą bezkrytyczności Filippo wobec utworu Koontza  . Ale z drugiej strony to bardzo dobrze, bo przynajmniej cieszy fakt, że sięgasz po tego pisarza, bo facet naprawdę ma wiele genialnych historii do zaoferowania w swojej twórczości  .

Ja sam - jak już pisałem gdzieś na początku niniejszego tematu - muszę przeprosić się z "Maską" i odświeżyć ją sobie po latach mgły w pamięci [nieabsolutnej!!  ]. Kojarzę, że po tamtym zamierzchłym czytaniu oceniłem ją bardzo nisko; być może wpływ na taką notę miał fakt, iż wówczas [z resztą tak jak i teraz!!  ] rajcowałem się tymi silnie rozbudowanymi, wielowątkowymi cegłami Deana, a "Masce" pod tym względem dużo brakowało . Inna sprawa, że wtedy byłem dwukrotnie młodszy, więc obecnie zapewne spojrzę na całą historię weń zawartą z zupełnie innej, dojrzalszej czytelniczo perspektywy .