Starz raczej gniota nie wypuści Gorzej, jakby za produkcję wziął się Sci - fi channel ( wszędzie poza Polska nazywany Syfy ) Wtedy wszystkie obecne ekranizacje Koontza, włącznie z Watchers 2 wydawałyby się dziełami na miarę Oscara 

Coś mi się w łepetynie kojarzy, że miał być ekranizowany Dobry zabójca. To sen był ?

Ciekawe, jak zekranizują Odda, trochę się tego boję szczerze mówiąc. Ale w sumie widziałem może z 4, 5 ekranizacji Koontza, więc na ich tle raczej wszystko nakręcone obecnie będzie lepsze

Dla zainteresowanych, choć połowicznie po czasie, bo dopiero teraz to znalazłem w gazecie z programem .

W przyszłym tygodniu we wtorek 17-go stycznia na Polsacie o 23:25 emitowana będzie "Jedyna ocalona", niestety już druga część . Pierwsza pewnikiem była puszczana w miniony wtorek, 10-go  .

Niemniej warto obejrzeć, bo ów film telewizyjny to jedna z lepszych ekranizacji prozy Deana  .

Wiem, wiem, narobiłem tylko smaku . Ale uwierz Rafał, że sam jestem zły, że w ubiegłotygodniowym magazynie tv nie wypatrzyłem tego newsa . Cóż, może następnym razem to ja będę górą  .

Wracając jeszcze do tematu, to generalnie szkoda, że tak rzadko w tv puszczają cokolwiek Koontza, choć z drugiej strony mając na uwadze raczej średnie i mało znane ekranizacje - wśród filmowego dorobku thrillera/horroru - nie ma się czemu dziwić  .

Kujot, jeśli ma ten kanał, będzie w-niebo-wzięty  , a mnie kamień z serca spadnie  .

Fajnie  Ostatnio raczej śledzę program, ale też mi pierwsza część jakoś umknęła, więc szukałem 
Eh, żeby tak zawsze wystarczyło wpisać Kooontz, żeby trafić na film 

W ramach przypomnienia - dziś o  1 w nocy na Polsacie Film Jedyna ocalona. Część druga o 1.20 w nocy z z 29 na 30 stycznia. Dla tych, co jednak wolą się wyspać  28 stycznia o 21 na TV4 część pierwsza 

Skoro coraz większymi krokami zbliża się premiera "Odda Thomasa" wypada zainicjować słów kilka o tej produkcji  :

Poczytałem sobie ostatnio o tym, jak sam Dean odnosi się do filmu na podstawie swojego najsłynniejszego literackiego bohatera  . Otóż Koontz zadowolony jest z efektów, jakie poczynili i filmowcy i aktorzy; bardzo rad jest z przedsięwzięcia reżysera Stephena Sommersa (kojarzyłem nazwisko, a potem sprawdziłem, że nakręcił m.in. "Śmiertelny rejs", "Mumię" i "Van Helsinga"  ), a także gry aktorskiej Antona Yelchina (jako Odd Thomas) - którego uważa za najlepszego do tej roli - oraz Addison Timlin (jako Stormy ). Film stanowi thriller, a jednocześnie nie brak w nim siły więzi jaka istnieje pomiędzy Oddem i Stromy, tak jak i w książce  . Dean wskazał również na fakt, iż kilka elementów fabuły filmu odbiega od tych zawartych na kartach jego utworu, niemniej jednak sens i wymowa kinowej adaptacji jak najbardziej są zgodne z tym co zawarte w powieści .

Na zachętę fotka z filmu  :



Anton Yelchin jako Odd Thomas za barem Pico Mundo Grille    .

Ech, czyli jednak ekranizacje Inwazji, Zabójców złych i dobrych, żon i mężów spełzły na niczym
A co do Odda to film podobno całkiem dobry.
Ale takiej sytuacji że w jednym kraju wychodzi DVD, a w innym dopiero za dwa miechy będzie w kinach to jeszcze nie widziałem. O ile będzie, chyba że też walną na dvd od razu.

5 czerwca 2014 nakładem Monolith Video ukaże się "ODD THOMAS: Pogromca zła" na DVD 

   Bardzo pocieszająca ta wiadomość o premierze ODDa na DVD. Miałem go obejrzeć wcześniej, ale w zaistniałej sytuacji poczekam sobie na oryginalne wydanie.

   Ale tak naprawdę ja nie o tym. Obejrzałem sobie wreszcie ekranizację "Sług ciemności" i spieszę ze spostrzeżeniami.
   Film co prawda leciwy i wydany na VHS-ie przez Europol (co nie świadczy o nim zbyt dobrze), ale daje radę. Nie jest to jakaś superprodukcja, czy nawet dobra produkcja, bo i efektów brak, i znanych nazwisk też, ale ogląda się całkiem miło. Pierwsze pół godziny było naprawdę niezłe, zarówno pod względem zgodności z oryginałem jak i samej realizacji. Jednakże później wizja filmowców zbyt mocno zaczęła rozjeżdżać się z tym co oferuje książka.
Bardzo dobrze było do czasu strzelaniny w domu Christine i straty przez Charliego dwóch ludzi. Dalej było różnie, niektóre, drobne sceny, były żywcem wyjęte z książki, a te znaczące dla rozwoju fabuły całkiem zmienione.
  Trochę lepiej było już z aktorami. Charlie, Grace i Kyle całkiem przekonywujący, Joey też niczego sobie, najsłabiej jednak wypadła Christine. Tak naprawdę to żadne z nich nie oddało nawet w połowie wspaniałości książkowych bohaterów, ale w porównaniu z Baldwinem jako Stillwaterem i tak było bosko.
   Wkurzają mnie też w filmach takie drobnostki jak na przykład samochody. Christine jeździła na codzień kultowym Firebirdem, film jest amerykański, a oni dają jej rodzinne, kwadratowe, kombi Volvo. Mógłbym to tłumaczyć brakiem funduszy, ale za chwilę Charlie podjeżdża kultowym Jaguarem E-Type.
Zresztą nawet w napisach zrobiono kwiatka, bo napisano, że to film na podstawie powieści "Twilight" Deana Koontza.     
   Najciekawsze okazało się jednak zakończenie. Filmowcy nie tyle je zmienili, co poszli o krok dalej. Nie pozostawili żadnych niedomówień i wywalili całą kawę na ławę.
   Także przyzwyczajony do niezbyt wiernych ekranizacji Koontzowej prozy, ani się nie zawiodłem, ani nie zachwyciłem. O dziwo obejrzałem ten film z przyjemnością. A już najbardziej rozbrajające i nostalgiczne były reklamy innych dzieł z tamtego okresu i sama jakość oryginalnej kasety VHS.