Trupia Otucha (1989/2014)

(1/9) > >>

Mandriell:


Tytuł: Trupia Otucha
Autor: Dan Simmons      
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Oprawa: twarda
Liczba stron: 968
Rok wydania oryginału: 1989
Rok wydania: 22 luty 2014      
Cena detaliczna:   69,00 zł

Przeszłość
Schwytany w sieć zaplanowanego przez Hitlera "Ostatecznego Rozwiązania" Saul Laski jest jednym z tysięcy skazanych na śmierć w niesławnym obozie zagłady w Chełmnie. Wkrótce jednak wpada w szpony zła o wiele gorszego i starszego niż nazistowskie Niemcy.

Teraźniejszość
Nieliczni wybrańcy posiadają Talent - psychologiczną umiejętność oddziaływania na umysły innych ludzi. Na dorocznych spotkaniach planują nieustającą kampanię rzezi i rozpasania. W tym roku jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem?

Obejmująca parę dziesięcioleci i rozgrywająca się na kilku kontynentach historia zapuszcza się w najmroczniejsze zakamarki historii XX wieku. "Trupia otucha", stanowiąca jedną z najdoskonalszych prób ożywienia wampirzej legendy, zgłębia naturę ludzkiej skłonności do przemocy i analizuje jej wpływ na naszą przyszłość.

"Trupia otucha" łączy epicki rozmach z niepokojącą przenikliwością, łączy odległe epoki, tworzy historię na nowo i podkopuje fundamenty rzeczywistości. Makabryczna kronika dziejów drapieżcy i jego ofiary unicestwi wasz dotychczasowy światopogląd. Prawdziwy klasyk.
- Guillermo del Toro, reżyser Labiryntu Fauna
"Trupia otucha" to jeden z trzech najlepszych horrorów XX wieku. Po prostu. - Stephen King
Jedna z nielicznych poważnych prób reinterpretacji idei wampiryzmu, porównywalna z "Inwazją porywaczy ciał" Jacka Finneya, "Jestem legendą" Richarda Mathesona i "Miasteczkiem Salem" Stephena Kinga. - David Morrell

źródło: Katedra

-------------------------------------------------

Oficjalna recenzja mojej lubej ze strony Lubimyczytać.pl. Pierwsza recenzja w kraju ;):

JAM TWÓJ SKRYTY CZŁOWIEK

Zło jest nieśmiertelne. I choć zagnieżdża się zazwyczaj w ludziach wątłych i słabych, to na krótką chwilę czyni z nich niezniszczalne potwory. A jeśli z powieści Simmonsa płyną jakieś nauki, to jedna z tych najważniejszych, będąca zarazem przestrogą, uczy nas, że potwory nie umierają. Że trzeba je zabić. Jak na ironię jednak Ci z nas, którzy nie są potworami, zazwyczaj nie znajdą w sobie tyle nienawiści i płynącej z niej - a także z braku empatii - siły, która pozwoliłaby je unicestwić. Bo właśnie to nas od nich odróżnia. Co innego jednak, gdy kieruje nami zemsta...

W 1942 roku Saul Laski nie miał już właściwie nic. Samotny, odarty z godności i siły, skazany na śmierć Polak. Żyd jakich wielu, którego życie przekreślone zostało czyjąś dziecinną odrazą, czyimś strachem, czyimś błędnym przeświadczeniem, czyimś jednym słowem. Złożył sobie jednak obietnicę, że przeżyje i ta obietnica pozwoliła mu w 1942 roku w Chełmnie stawić opór Niemcom. Jednak największa wola walki i najodważniejsze serce nie wystarczyłyby do starcia z tym, co zaatakowało przerażonego chłopaka. Żaden upór i żadna broń nie uchroniłyby go przed złem, z którym się zetknął.

Trzydzieści osiem lat później w domu Melanie Fuller spotyka się trójka przyjaciół. Poza gospodynią poznajemy jeszcze Ninę i Williego, a także obecną w tym czasie służbę. Dwie starsze kobiety i mężczyzna w podobnym wieku znają się od lat i niejedno razem przeżyli. Wiedzą o sobie rzeczy, których nie wie nikt inny, znają swoje wady i zalety, znają ogrom swojego Talentu i techniki Żerowania. Jednak żadne z nich nie byłoby w stanie przewidzieć wydarzeń, które nastąpiły na krótko po zakończeniu ich spotkania, choć każde bezpośrednio się do nich przyczyniło.

"Trupia otucha" opowiada o złu, które już się wydarzyło i o tym, które dopiero nastanie, jednak znajduje dla niego nowe wytłumaczenie, które ogranicza jego źródło do bardziej hermetycznej formy. Czy stawia to świat i jego mieszkańców w nieco bardziej pozytywnym świetle? Zależy jak na to spojrzeć. Czy tłumaczy śmierć, okrucieństwo, nienawiść i brak litości? W żadnym wypadku. Kataklizm, do którego powoli dąży w swojej powieści Dan Simmons zdaje się obejmować cały świat, a strach przed nim potęguje niewiedza o tym, ilu ludzi posiada tak zwany Talent - ilu z nich potrafi bez większego wysiłku zmuszać innych do wykonywania czegoś, do czego ci nigdy nie byliby zdolni? Ilu spośród tych Potworów to osoby stojące na najwyższych szczeblach władzy lub odpowiada za bezpieczeństwo obywateli? Nie wiadomo komu możemy zaufać. Kiedy już bowiem znajdziemy się w pobliżu Potwora, nasze ciało i umysł nie będą miały nic do powiedzenia, stracimy nad nimi kontrolę i zaczniemy robić rzeczy, których być może nie zrobilibyśmy nawet pod groźbą śmierci.

Opowieść o wampirach według amerykańskiego pisarza, to przerażająca wizja świata, podzielonego na 64 pola. To rzeczywistość, której największym przekleństwem staje się bezsilność i świadomość, że w każdej chwili możemy zostać odarci z wolnej woli danej człowiekowi prawem, którego nie powinno podważać żadne państwo, żaden przywódca, a także żadne pieniądze - prawem człowieczeństwa. "Trupia otucha" to powstająca z martwych wampirza legenda, która ma szansę przywrócić swoim bohaterom dawną świetność. Choć jego opowieść rządzi się innymi prawami, niż te najbardziej typowe opowieści nawiązujące do Draculi, to właśnie ta inność i jej przerażające skutki sprawiają, że lektura staje się nad wyraz rzeczywista.

Dan Simmons dodatkowo podjudza czytelnika i jego wiarę w wykreowany przez siebie świat tym, że na kartach "Trupiej otuchy" znajdziemy rzeczywiste miejsca, postaci i wydarzenia. John Lennon, Lee Harvey Oswald, Adolf Hitler są postaciami z naszej rzeczywistości, naszego życia, w które wierzymy i którego realności raczej nie mamy w zwyczaju podważać. Czym zatem różni się nasz świat od świata bohaterów Simmonsa? Tylko i wyłącznie niewiedzą, którą jeszcze do niedawna z nami dzielili. Niewiedzą na temat Potworów, dla których litość to słowo w obcym języku, choćby znali każdy dialekt świata, dla których cudze życie to forma zabawy wymyślona dla ich rozrywki.

Podzielona na trzy księgi powieść utrzymuje bardzo równe tempo, które sprawia, że jedna akcja zastępowana jest następną i choć autor ma w zwyczaju szatkować czas powieści i traktować go jak bumerang wracający do rozrzuconych po świecie bohaterów, to nie wprowadza to chaosu. Bardzo jestem wdzięczna Simmonsowi, że w opozycji do reszty powieści, fragmenty poświęcone Melanie Fuller prowadzone są narracją pierwszoosobową. Na początku fascynowało mnie jaki cel miał autor w tym, żeby z tylu postaci, czytelnik poznał najbardziej myśli i uczucia błękitnowłosej staruszki. Teraz już wiem co chciał podkreślić, a co wyolbrzymić, na co zwrócić uwagę, a do czego przyczepić niewidzialny znacznik ironii - i wyszło mu to naprawdę znakomicie. Choć Melanie jest bohaterką negatywną, to bez wątpienia najlepiej skonstruowaną, pełną dziecinnej agresji i wiecznego poczucia niesprawiedliwości, jakie ogarnia pięciolatka, kiedy nie dostanie swojego lizaka. Podobnie także do reszty bohaterów, jest prowadzona bardzo konsekwentnie i z wyczuciem. Co ważne postaci nie przeszkadzają sobie nawzajem, a dzięki temu, że są wprowadzane do powieści stopniowo, czytelnik oswaja się z nimi i dużo łatwiej zapamiętuje.

"Trupia otucha" to w dużej mierze opowieść o człowieku. O jego sile i ambicji. O walce jaką toczy ze złem od niepamiętnych czasów. Niezwykle trafne w przypadku tej powieści wydają mi się znane słowa Hemingwaya, że człowiek nie jest stworzony do klęski. Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać. Wielu bohaterów Simmonsa przypieczętowało te słowa śmiercią. Wielu z nich zmarło - ponieważ zostali zniszczeni siłą potężniejszą od nich, z którą nie byli w stanie się mierzyć. Czy jednak zostali pokonani? Czy zło wdarło się do nich nie pytając o zgodę? A może zło, podobnie jak wampira należy zaprosić, bo inaczej nie będzie mogło przekroczyć progu naszego "ja"? Jeśli nie sięgnięcie po "Trupią otuchę" żądni odpowiedzi na te pytania, to zaręczam, że jest wiele innych powodów, dla których warto spędzić te kilka dni w świecie Dana Simmonsa. Jak chociażby ten, że "Trupia otucha" stanowi świetną odtrutkę na Edwardy, Belle i wszystkie inne wampiry bez zębów...

Ale nie tylko. Bo powieść Simmonsa to jednak w głównej mierze próba analizy zła, które rodzi się w człowieku. Szarpanina, w której ciągle jesteśmy przeciągani na drugą stronę i wciąż pytamy: przez kogo? Kto zrobił z nas pionki i jakim prawem odarł świat z kolorów, pozostawiając jedynie nieśmiertelne czerń i biel? Po lekturze tej historii chcemy wierzyć, że nie siedzi w nas drugie ukryte ja, żądne przemocy i napawające się krzywdą. Miejmy nadzieję, że Potwory nie wezmą nas nigdy w swoje władanie jak dzieje się to w "Trupiej otusze", miejmy nadzieję, że zło nigdy nie szepnie nam do ucha... masz mnie - jam twój skryty człowiek.*

* T. Miciński: Inferno



-------------------------------------------------

Jak tylko skończę ten nieszczęsny "Talizman" Kinga/Strauba to biorę się za swój debiut z prozą Simmonsa, właśnie w postaci "Trupiej Otuchy". Jestem strasznie nakręcony na tę powieść. Nie mam jakichś nie wiadomo jakich oczekiwań, poza tym, że zwyczajnie liczę na dobry kawał literatury. Będę na bieżąco pisał swoje wrażenia. Jestem bardzo ciekaw jak szybko przeczytam taką cegłę. W ogóle, będzie to pierwsza tak długa książka w moim życiu. Dotychczas najdłuższa była "Gra o tron".

Ciacho:
Ja jestem w trakcie czytania, dokładnie 412 stron za mną, chociaż trochę mi długo to czytanie idzie, być może z braku czasu w ubiegłym tygodniu, być może przez mocne wrażenia po Dukaju, które jeszcze nie opadły, nie wiem. Książka na pewno dobra i nietuzinkowa, jeśli chodzi o koncepcję wampiryzmu; nie jest to na pewno to, co znamy na co dzień, Simmons, podobnie jak Watts, poszedł z tematem krwiopijców w innym kierunku, i samo to jest bardzo ciekawe.  :rad2:  Ponadto Simmons kładzie duży nacisk na postaci, charakterystyczne, pełnokrwiste, można je lubić albo nie lubić. Fabuła nie porywa akcją, ale coś się tam dzieje i idzie do przodu, więc zobaczymy co dalej. Nie jest to science fiction, z którego znam autora, boTrupia otucha to taki horror i kryminał w jednym, ale się nie nudzę, więc póki co jest ok. Do tej pory się na Simmonsie nie zawiodłem i mam nadzieję, że tym razem też tak nie będzie. :) To tyle na ten moment, po przeczytaniu całości napiszę coś jeszcze.

Czyta ktoś jeszcze tę książkę?

Mandriell:
Ja - póki co - zarzuciłem chęć czytania. W głównej mierze to zasługa bardzo kiepskiego "Talizmanu". Wymęczyła mnie ta książka tak strasznie, przez co jak sobie pomyślę, że znów miałbym utknąć na niemal miesiąc przy książce mającej więcej niż 700 ston to zwyczajnie mi się odechciewa. Troszkę to nie fair w stosunku do Simmonsa, ale tak już mam, co poradzę. Wybrałem Zafona, co do którego miałem pewność, że mi się spodoba i przełamie niesmak książkami wywołany "dziełem" duetu Staub & King. Za Trupią otuchę na pewno się wezmę niebawem, za bardzo na nią czekałem jednak, żeby odpuścić  zupełnie na jakiś dłuższy czas :)

Ciacho:
Uu,no to szkoda, bo znowu nie będę miał z kim pogadać. : :pff2: Ja powiem tak: książka nie powala na kolana, bo nie porywa akcją i nie rozdziawiam gęby przy czytaniu, ale jakbym miał porównać wątek wampiryczny tutaj i u innych pisarzy to przepaść. Do tego jeszcze nazizm, problem antysemityzmu nie tylko wśród niemców, ale także przede wszystkim wśród polaków.  No ciekawa książka na pewno i wstrzymuję się przed oceną, bo czekam cierpliwie do jej końca.

Jakbym miał zachęcić kogoś do jej przeczytania, to najwięcej bym zyskał wśród fanów Wilsona, bo jego Twierdza (tu także są naziści i wampiryzm) to taka mniej ambitna wersja Trupiej otuchy, więc jeśli ktoś tego Wilsona zna, to może spokojnie sięgać po Simmonsa i się raczej nie zawiedzie. ;)

ingo:
Cytat: Ciacho on Marca 17, 2014, 11:20:29

Czyta ktoś jeszcze tę książkę?

Wczoraj zacząłem. Z moim tempem czytania może do maja skończę ;)

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona