Terror (2007)

(1/18) > >>

Duddits:


Maj roku 1845. Kierowana przez sir Johna Franklina ekspedycja wyrusza na statkach Erebus i Terror ku północnym wybrzeżom Kanady na poszukiwanie Przejścia Północno-Zachodniego.
129 oficerów i marynarzy wie, że czeka ich wiele miesięcy trudów, siarczystego mrozu, głodu, walki z lodem, śniegiem, huraganowymi wiatrami, zwątpieniem i chorobami. Nie mylą się. Spotyka ich to wszystko, a także coś jeszcze. Coś niewyobrażalnie gorszego. Coś, co czai się w arktycznej pustce, śledzi każdy ich ruch, karmi się lękiem i przerażeniem. Coś, przed czym uciec można tylko w objęcia śmierci.
Dan Simmons, autor m.in. bestsellerowej powieści "Hyperion", szczegółowo odtwarza przebieg jednej z najbardziej zagadkowych i tragicznych wypraw w historii badań polarnych. "Terror" to fascynująca opowieść o determinacji, bohaterstwie i pragnieniu sławy, o heroizmie i podłości, o grozie czyhającej na każdym kroku, narastającej z każdym oddechem i uderzeniem serca.


Moja recenzja:

"Lady Jane zerwała się z miejsca.
- Było ci zimno, John. Miałeś dreszcze. Przykryłam cię tym, żebyś się trochę rozgrzał.
- Boże! - krzyknął komandor sir John Franklin. - Boże, kobieto, wiesz, coś ty zrobiła?
  Nie wiesz, że flagą przykrywa się zwłoki!?"

Sir John Franklin urodzony 16 kwietnia 1786 roku był brytyjskim admirałem, żeglarzem ale przed wszystkim odkrywcą choć uczestniczył także w bitwie morskiej pod Trafalgarem (21.10.1805) przeciw Francuzom i Hiszpanom. Sir John Franklin był znanym badaczem Arktyki. Jego obsesją było odkrycie przejścia Przejścia Północno.-Zachodniego. Owe przejście miało skrócić drogę z Atlantyku na Pacyfik oraz drogę do Indii. Owe przejście było mitem. Podczas dwóch pierwszych wypraw w latach 1819-26 nie udało mi się osiągnąć tego celu. W roku 1845 sir John Franklin spróbował ponownie wyruszając na dwóch statkach: HMS Terror i flagowy HMS Erebus. Sir John z tej wyprawy nie wrócił. Nikt z liczącej 129 członków załogi nie wrócił.

Jest wiele czynników składających się na tragiczny finał wyprawy badawczej. Udział w niej brali marynarze, którzy w większości nie mieli pojęcia o warunkach panujących na arktycznej północy Kanady i Alaski złożonej z tysiąca lodowych wysp. Byli marynarzami, profesjonalistami jeśli chodzi o żeglugę a nie przeżycie w ekstremalnych warunkach polarnych. Nawet sam sir Franklin popełnił wiele rażących błędów w planowaniu podróżny. Jednym z nich były konserwy Goldnera, które nie zostały poddane odpowiednim procesom gotowania jak i puszki, które "lutowane" był m.in. ołowiem, który po dłuższym czasie przenika do zawartości owych puszek. Po dłuższym czasie... Ekspedycja trwała prawie cztery lata. Również brak odpowiednich zapasów produktów bogatych w witaminę C miał bardzo duży wpływ na tragiczne fiasko wyprawy. Mianowicie jej brak spowodował plagę strasznej choroby zwanej szkorbutem. Główne objawy szkorbutu to samoistne krwawienie (szczególnie z wszystkich owłosionych części ciała), bóle całego ciała, wypadanie zębów i słabe gojenie się ran. Małe skaleczenia goją się tygodniami.
Poza wyżej wymienionymi można także wymienić zbyt małą ilość węgla, małe doświadczenie w tropieniu polarnej zwierzyny i ogólnie ekstremalny klimat, szczególnie arktyczna zima w ciemnościach trwających miesiącami. Mamy więc kilka elementów składających się  na tragiczny los 129 marynarzy. Ale czy aby na pewno to wszystko? Nie...

Dan Simmons genialnie nawiązuje do faktów z wyprawy sir John Frankilna. Bowiem wszystko co się wydarzyło w latach 1845-1848 wydarzyło się naprawdę. Simmons przedstawia nam krok po kroku losy wyprawy. Od jej planowania do jej finału. Poznajemy półświatek brytyjskiej arystokracji skupiającej najsławniejszych badaczy polarnych w tym między-innym samego sir John Franklina oraz ludzi takich jak komandor Crozier (Francis Rawdon Moira Crozier), którego irlandzkie pochodzenie sprawiało mu wiele problemu w otoczeniu brytyjskiej arystokracji. Crozier był komandorem drugiego statku biorącego udział w tragicznej wyprawie. Terroru...
Simmons wykazuje się także bardzo dużą wiedzą ze znajomości oprzyrządowania żeglarskiego, jak i sformułowań dotyczących zarówno samej żeglugi jak i sposobów postępowanie z lodem. Jako, że jestem zwykłym zjadaczem chleba o wielu rzeczach, w tym stopniach marynarskich nie miałem zielonego pojęcia więc parę razy musiałem się poratować internetem. Z reszta nie pierwszy raz w przypadku tego wspaniałego pisarza.

Jednak nie tylko suche fakty zmroziły mi krew w żyłach, lecz także pewna rzecz, która wykracza poza trzeźwe postrzeganie świata. Nie tylko ekstremalne warunki, głód, szkorbut, choroby, brak doświadczenia składają się na grozę powieści. Są jeszcze dwie straszne rzeczy stanowiące najgorsze co może spotkać człowieka skazanego na śmierć.
Jedna z nich to Coś.. coś co samo w sobie jest irracjonalne, wynaturzone.. Coś co po wszystkich przeżytych okropieństwach sprawia, że człowiek uwiadamia sobie iż był to zaledwie pierwszy stopień do piekła na schodach lęku, i bólu z którego nie ma możliwości powrotu. Po opuszczeniu czyśćca nie ma do niego powrotu...
Coś co rdzenni mieszkańcy Arktyki zwani Eskimosami zwą Tuunabaq będący "tupilkiem" okrutnej bogini Sedna, pani mórz i wszystkiego, co w nich żyje.  Tuunabaq może swobodnie przemieszczać się między światem duchów i ziemią zamieszkaną przez istoty ludzkie, mógł też przybierać dowolny kształt. Czy to ogromnego niedźwiedzia o trójkątnej głowie, czy to ciemności wnikającej bez oporu na najniższe pokłady statków i pogrywającej z nich marynarzy. Marynarzy? Raczej straceńców, kryształków lodu na lodowym pustkowiu. Każda wybrana przez Tuunabaqa postać była tak przerażająca, że nawet duchy nie mogły nań bezkarnie patrzeć, gdyż widok, który ujrzeli przywiódł by je do szaleństwa. Został on stworzony wyłącznie by siać śmierć i spustoszenie. Było to Coś obdarzone nawet pewną dawką humoru jeśli można tak nazwać składanie człowieka z powyrywanych części ciała kilku ludzi. Cóż, sir John Franklin i Crozier nie mieli zbyt wiele szczęścia. Nie mieli go nawet w najmniejszej elementarne cząstce fizyki kwantowej.

Wszystko to prowadzi do wynaturzenia i zamienia marynarzy w zwierzęta. Druga najbardziej przerażającą rzeczą po potworze rodem z eskimoskich mitów jest głód. Brak odpowiedniego pożywienia bogatego głównie w witaminę C nie tylko prowadzi do szkorbutu i ogólnego wyniszczenia organizmu lecz prowadzi także do ostatecznego aktu postępowania głodnego człowieka. Akt ten nazywamy kanibalizmem. Wiele razy porównujemy ludzi do zwierząt jednak to kanibalizm jest najgorszą z możliwych efektów utraty człowieczeństwa. Bo co mają do wyboru ludzie, którzy od miesięcy pozbawieni są w miarę normalnego pożywienia. Nie zawsze jest to sprawa świadomego wyboru. Zwierzęta niby nie mają rozumu. Maja natomiast doskonale wykształcony instynkt. Instynkt nastawiony na przetrwanie..

Tragizm wyprawy badawczej prowadzonej przez sir Johna Franklina na statkach HMS Erebus i HMS Terror, flagowych okrętach brytyjskiej marynarki wojennej Jej Królewskiej Mości połączony z mitologią plemion zamieszkujących północne obrzeża Ameryki Północnej sprawia, że nie można się oderwać od powieści Terror wydanej przez Dana Simmonsa w 2007 roku. Człowiek staje się tak pochłonięty lekturą, że jego serce wypełnia zimno nękające bohaterów książki.
Dan Simmons odtworzył ów mroźny świat fenomenalnie. Poznajemy go z perspektywy różnych osób. Poznajemy sposób myślenie różnych kultur. Od arystokracji, po niepasującego do niej wychowanego na wsi Irlandczyka, poprzez zwykłych marynarzy, okrętowych lekarzy i buntowników. Do dziś wspominam list doktora Harry'ego D.S. Goodsira do jego wuja z 2 lipca 1845 roku (oryginał znajduje się w kolekcji Royal Scottish Geographical Society).Ciekawym zabiegiem użytym przed Simmonsa jest fakt, że zaczynamy lekturę praktycznie od jej końca. Brniemy w czasie pochłonięci powieścią przemieszczając się wstecz i do przodu. Zaczynamy powieść w środku wydarzeń by potem przemieszczać się w czasie i przestrzeni poprzez różne sposoby narracji.

Terror to zdecydowanie opowieść grozy oparta na kanwie faktycznych historycznych wydarzeń. Poznajemy przygodę i ciekawość odkrywców zamieniającą się w dramat. Poznajemy wiele cech człowieka czy to w formie jednostki czy grupy a wszystko to w ekstremalnym świecie, którego większości z nas nie będzie dane ujrzeć na własne oczy.
Ciała niektórych marynarzy odkryto dopiero w latach osiemdziesiątych XX wieku. Doskonale zakonserwowane w mroźnym klimacie.
Gorąco polecam powieść czytelnikom o mocnych nerwach. Na pewno jest to zdecydowanie inna lektura niż dylogie Hyperiona i Endymiona ale na pewno również wspaniale napisana. Terror należy do powieść, w których podczas czytania przenosimy się umysłem w wir wydarzeń a wiele dni po ostatnim wersie powieści ciężko nam wrócić do rzeczywistości. Bo mi było ciężko. Do tej pory często wracam myślami do wydarzeń zawartych w książce a wtedy zimny dreszcz przeszywa moje ciało i zaczynam zgrzytać zębami..

- Odpływając stamtąd - powiedział Patrick Storey - nie mogłem oderwać oczu od tego przejmującego widoku: trzy tragiczne ofiary spoczywające na wieki w pobliżu swojego narzędzia zagłady: wielkiego stosu puszek po konserwach na miejscu obozu.

                                                    
polecam: http://www.miki.rembertow.net/romeya/franklin.htm

http://www.youtube.com/watch?v=MW_HjhO-cCY

Filippo:
Książeczka na półeczce leży. Jest następna w kolejności. A ja chodzę nakręcony jak zegarynka na tą książkę. Zerkam, podnoszę, kartkuję i szykuję ją na przerwę świąteczną.
A po rekomendacji Dudditsa częstotliwość owych zachowań na bank się zwiększy. W ogóle to mam zamiar polecieć z Simmonsem od nowego roku. Najpierw Terror, potem Letnia noc, potem może jeszcze cosiki :]

Duddits:
Polecam gorąco.. a raczej mroźnie ;) Ja czekam na przesyłkę z Ostrzem Darwina. Nowy egzemplarz wylicytowałem za - o zgrozo - 3,75 :D Zamierzam pobrać z sieci także Ilion gdyż nie dorwę tego cuda nigdzie. Olimp jeszcze można dorwać ale Ilion nie ma szans niestety.

Filippo:
A ja od dawna mam ochotę na Letnią noc. Na allegro było do kupienia za chyba 15 zł. Oczywiście przegapiłem. Pamiętam, że kiedyś zacząłem ją czytać i bardzo mi się spodobała. Nie mam pojęcia dlaczego doczytałem tylko do 1/3. Teraz mam ochotę to nadrobić, ale jakoś ciągle się z nią bibliotekach mijam.
Ale na Terror jestem jak powiedziałem strasznie nakręcony. Zawieszę bombki, zmielę mak i siuup na pokład Terrora. Ech.. to będą dobre święta :D

Duddits:
Święta na pokładzie Terroru... coś jak święta w piekle :D Ja cały czas trzymam kciuki za Drooda w lutym.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona