Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Endymion (1996)  (Przeczytany 4355 razy)
Duddits
Gość
« : Lutego 26, 2011, 19:46:38 »



Mija prawie trzysta lat od upadku Hegemonii. Większością planet rządzi Kościół katolicki i jego zbrojne ramię - organizacja Pax. Istnieje jednak śmiertelne zagrożenie dla nowej władzy. Jest nim Enea, jedenastoletnia córka Brawne Lamii i Johny'ego, która ma stać się nowym mesjaszem ludzkości. Ścigana przez wszechwładny Pax dziewczynka wraz ze swym ochroniarzem Raulem Endymionem przemierza czas i przestrzeń, by w końcu trafić na Ziemię ukrytą poza naszą galaktyką przez tajemniczą siłę...
Zapisane
Autumn

*

Miejsce pobytu:
Reykjavík




« Odpowiedz #1 : Sierpnia 30, 2011, 15:05:55 »

Przeczytałam! :) Książka bardzo mi się podobała, chociaż wydaje mi się troszkę słabsza niż Hyperion i Upadek Hyperiona. Może dlatego, że tutaj jest bardziej przygodowo:

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Są nawiązania do poprzednich powieści (inaczej przecież być nie mogło), jednak nie wszystko zostaje wyjaśnione. Jest dużo pytań, które, mam przynajmniej taką nadzieję, zostaną rozwiązane i wyjaśnione w Triumfie, między innymi chodzi mi o postać Władcy Bólu:

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Książka ta jest bardzo dobra, czyta się niesamowicie szybko, ja czuję jednak pewne braki, które piękne opisane były w Hyperionie i Upadku. Mam nadzieję, że Triumf Endymiona mi wszystko wynagrodzi :) ale to dopiero za jakiś czas.

I jeszcze jedno:
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 30, 2011, 15:14:40 wysłane przez Autumn » Zapisane

Obudziłam się nagle. Była trzecia, pora duchów, samobójców i złodziei.
SickBastard
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Pabianice




to hell and back

WWW
« Odpowiedz #2 : Stycznia 26, 2012, 22:16:32 »

Ja jestem w połowie książki i raczej jestem rozczarowany. Nie chcę być źle zrozumiany :D "Endymion" jest dobrą powieścią przygodową, fajną space operą, ale w porównaniu z dylogią hyperiońską to jest jednak jest kurcze mały. 

Na razie po się dzieje, fajnie sobie latają, pływają, strzelają. Pierwszy pościg czy w ogóle pojawienie się Enei podniosły mi ciśnienie :) Ale czekałem na coś więcej i tego nie znalazłem. Wyraźnie widać, że Simmons ma całkowicie inną koncepcję dla tej historii. Jakoś świat który przedstawia wydaje mi się dużo uboższy niż Hegemonia. Na razie jest zdecydowanie mniej tajemnicy. Wszystko wydaje mi się proste i nieskomplikowane (mimo działających od czasu do czasu transmiterów).

Druga sprawa nie do końca mi się podobają postaci. Endymion jest w porównaniu z ekipą pielgrzymów takim prostym wieśniaczkiem, któremu udało się liznąć trochę świata, ale ani charyzmą, ani urokiem, ani mądrością, ani nawet doświadczeniem się nie wybija. Enea łapie plusy za cięty język. Kościelna ekipa pościgowa na szczęście bardzo fajna. Akurat na te rozdziały z Paxem czekam z niecierpliwością. Odnajduję tam trochę "starego Hyperiona".

Wierzę, że się to wszystko zmieni na plus z kolejnymi rozdziałami, ale w tej chwili jestem trochę zawiedziony kierunkiem jaki sobie autor obrał.
Zapisane

Duddits

*

Miejsce pobytu:
Hyperion




WWW
« Odpowiedz #3 : Stycznia 30, 2012, 00:25:57 »

Endymion to najsłabsza część ze wszystkich. Taka tam przygodówka. Ogólnie fajnie się czytało choć zabrakło tego czegoś co mamy w dylogii Hyperiona. Były pewne momenty, który mnie irytowały ale czas spędzony z Endymionem nie jest czasem dla mnie straconym.
Co innego Triumf Endymiona. Tak książka wręcz rozwaliła mi umysł. dlatego warto potraktować Endymion jako etap przed finałem. Rozwija się też postać Raula, którego jednak nie uważam za wieśniaczka, choć w gruncie rzeczy jest prostym człowiekiem, który wplatał się w historię, której finał mamy w Triumfie.
Zapisane

Chorzy umysłowo nie stosują zasady brzytwy Ockhama - wyjaśniania danej grupy faktów za pomocą najprostszej teorii. Oni ulatują w barok. Philip K. Dick
SickBastard
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Pabianice




to hell and back

WWW
« Odpowiedz #4 : Stycznia 30, 2012, 22:48:02 »

Wczoraj skończyłem "Endymion" i powiem szczerze, 100 ostatnich stron ratuje powieść. :)

Na razie jest to najsłabsza z tych trzech części, które przeczytałem. Też nie uważam czasu poświęconego na lekturę za stracony, bo przygoda była przednia, ale...

jakoś mało konkretów było w tej książce. Przygoda, przygodą, ale wizja świata jakaś taka niekompletna mi się wydała. Wielki Pax, wszechwładny Kościół... nie czułem tego. Wszystko działo się w skali micro. Ten cały pościg za Eneą, przechodził przez światy praktycznie niezamieszkałe. Rozumiem, że ludzkość zrobiła gigantyczny krok wstecz, ale ten krok był moim zdaniem niezbyt dobrze opisany.

Natomiast ostatnie sto stron, a w zasadzie pojawienie się na scenie Nemes, podkręciło konkretnie tempo. Wydaje mi się, że od momentu jak de Soya zostaje cofnięty z Hebrona, mamy powolny powrót poziomu z "Upadku Hyperiona". Spisek, knucie, powrót SI. Natomiast, o ile, cały opis Sol Draconi Septem i żyjących tam Chitchatuk wydaje mi się jednym z ciekawszych momentów w książce, o tyle już potyczka na Boskiej Kniei trochę mi się dłużyła i Simmons mógł ją kurcze skrócić. Chociaż to jak Nemes kończy ten tom było świetne :)

Co do Raula Endymiona to poczciwy z niego bohater. Taki narwaniec, ma swój spryt i rozum, ale kurcze, naprawdę, w porównaniu z pielgrzymami, nawet wojakiem Kassadem, to wypada blado. Mam nadzieję, że w ostatnim tomie zyska. W ogóle postaci są drugą, sporą wadą "Endymiona"  -  jest ich strasznie mało, nie są zbyt ciekawi. Statek traktować trzeba jako element komediowy,  oczami wyobraźni widziałem w nim hyperionowską wersję C3PO. Bettik tak naprawdę jest rekwizytem (wchodzi na scenę, gdy potrzebny był "koń pociągowy"), Enea poza wyszczekaniem naprawdę mało wnosi, i dopiero po wizycie na Sol Draconi Septem mówi/robi coś sensownego.
Tak jak wspomniałem, de Soya i jego Szwajcarzy są o wiele ciekawszą ekipą, szczególnie gdy pojawia się przy nich Nemes. Ale rozdziały z chłopakami są strasznie monotonne: skok, śmierć, wskrzeszenie, małe śledztwo, skok, śmierć itd.

Podsumowując. "Endymion" jest rozczarowujący, ale nadal fajny. Im dalej tym lepiej, a i to co Duddits napisałeś o "Triumfie Endymiona" mnie cieszy, bo właśnie liczę na coś lepszego i traktuję pierwsze spotkanie Raula i Enei jako preludium.
Zapisane

Repta

*

Miejsce pobytu:
Trzebnica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #5 : Lutego 10, 2016, 15:47:14 »

Trzeba odświeżyć temat tej zacnej książki ;)

Dzisiaj skończyłem lekturę i jestem zadowolony, rzeczywiście nie jest to książka w stylu "Hyperiona", mamy tu do czynienia z typowo przygodową książką i patrząc na nią od tej strony mamy bardzo przyjemną w czytaniu cegiełkę, która mnie osobiście szybko wciągnęła w swój świat i praktycznie nie mogłem się oderwać od czytania. Natomiast jeśli ktoś liczył na coś na wzór poprzedniej dylogii to na pewno miał prawo się zawieść. Ode mnie 9/10.
Zapisane

Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: