Strony: 1 ... 4 5 [6]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Dan Simmons - temat ogólny  (Przeczytany 53934 razy)
ingo

*

Miejsce pobytu:
Poznań




WWW
« Odpowiedz #100 : Marca 01, 2015, 20:17:29 »

Jeszcze tylko "Terror" by mogli wznowić w ten sposób dla pełni szczęścia.

Tutaj się ne zgodzę. Pełnią szczęścia byłyby zapowiedzi nowych tytułów Simmonsa ;) Boli mnie, że tyle jego książek pozostaje nieprzetłumaczonych. Oby ktoś się chociaż zainteresował tegoroczną nowością, "The Fifth Heart"... Sherlock Holmes i James Herbert jako bohaterowie Simmonsa brzmią tak dobrze...

"Ilion" bardzo cieszy :) Z przyjemnością zakupię i postawię na regale.

Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #101 : Marca 01, 2015, 20:34:12 »

Nie bardzo rozumiem. Przecież "Ilion" to też wznowienie, a tutaj jakoś się ze mną zgadasz, co do świetnej wiadomości jego ponownego wydania. I "Ilion" i "Terror" są albo słabo wydane albo ciężko dostępne, więc dobrze by było wznowić obie. A te niewydane dotąd pozycje Simmonsa nie zainteresowały Mag-a, że nie zdecydowało się jeszcze tego wydać.
« Ostatnia zmiana: Marca 01, 2015, 21:09:58 wysłane przez Ciacho » Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #102 : Marca 01, 2015, 20:58:39 »

Zdaje się, że Terroru to swego czasu były całe sterty w Dedalusie... Nie wiem, jak jest teraz, ale pełna zgoda - Terror w solidnym wydaniu jest mile widziany ;)
Zapisane
ingo

*

Miejsce pobytu:
Poznań




WWW
« Odpowiedz #103 : Marca 01, 2015, 21:10:53 »

Nie bardzo rozumiem.

Po prostu 'pełnią szczęścia' byłyby zapowiedzi nowych na polskim rynku książek Simmonsa, a nie wznowień. Te również cieszą, ale to nie to samo... Tym bardziej, jak główny wydawca autora w Polsce pisze, że nowości nie za bardzo go interesują. Jeżeli zależałoby mi na samym przeczytaniu "Ilionu" to dostępność plików tekstowych w sieci jest bezproblemowa...
Zapisane
BrunoS.

*

Miejsce pobytu:
często ul. Cicha 6

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #104 : Marca 02, 2015, 09:25:32 »

Info super, a na kiedy mniej więcej planowany ten "Ilion"?

Co do kolejnych Simmonsów na naszym rynku, to niech Mag skupi się lepiej na wznawianiu "pewniaków" takich jak wspominany Terror czy Ilion, niż miałby wydawać takie perełki jak koszmarna i beznadziejna "Trupia otucha" czy inne powieści z szuflady, które tylko zaciemniałyby talent Simmonsa w oczach czytelników.
Zapisane

/R\
crusia
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Poznań




WWW
« Odpowiedz #105 : Marca 02, 2015, 11:41:15 »

No właśnie pewnie utopili kupę kasy w "Trupiej otusze" i stąd brak zainteresowania nowymi tłumaczeniami. A pamiętajcie, że przetłumaczenie, redakcja i skład takiego opasłego tomiszcza to jest kupa kasy. Przy czym Simmons nie należy do autorów, których się łatwo przekłada - jego dbałość o szczegóły jest fajna dla czytelnika, ale koszmarna dla ekipy pracującej nad przekładem ;)
Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #106 : Marca 02, 2015, 13:52:57 »

Info super, a na kiedy mniej więcej planowany ten "Ilion"?

Maj, ale nie ma konkretnego dnia.

Cytuj
Co do kolejnych Simmonsów na naszym rynku, to niech Mag skupi się lepiej na wznawianiu "pewniaków" takich jak wspominany Terror czy Ilion, niż miałby wydawać takie perełki jak koszmarna i beznadziejna "Trupia otucha" czy inne powieści z szuflady, które tylko zaciemniałyby talent Simmonsa w oczach czytelników.

"Trupia otucha" bardzo dobrze się zapowiadała, ale nie tylko to jest średnie, albo słabe. Jak nie czytałem nic innego poza Hyperionami,Endymionami, Terrorem i Trupią, ale sądząc po ocenach i opiniach innych książek jest jeszcze kilka słabych. Nie wiadomo co z tymi, co jeszcze się u nas nie pojawiły. Ja tam zawsze czytałem w jakichś artykułach o Simmonsie, że te najlepsze to Hyperiony, Terror i Ilion/Olimp.
Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
BrunoS.

*

Miejsce pobytu:
często ul. Cicha 6

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #107 : Marca 03, 2015, 10:28:59 »

Jeśli chodzi o moją najlepszą przygodę z Simmonsem, to wcale nie był to Hyperion. Przy Terrorze bawiłem się znakomicie i nadal uważam że to jedna z lepszych rzeczy jakie w życiu przeczytałem, ale i tak najbardziej w pamięć wryła mi się przygoda z Droodem, poprzedzona lekturą Dickensowskiego Edwina Drooda. Klimat, fabuła no i końcowe strony powieści. To było piękne :)

Tak więc jesli chodzi o Simmonsa, to jak pisał ingo może warto zwrócić uwagę na najnowsze jego dzieła. "The Fifth Heart" zapowiada się bardzo zachęcająco.
Zapisane

/R\
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #108 : Marca 03, 2015, 12:01:46 »

Cytat: BrunoS.
Tak więc jesli chodzi o Simmonsa, to jak pisał ingo może warto zwrócić uwagę na najnowsze jego dzieła.
Pozwolę sobie skromnie się z tym nie zgodzić  :haha: Osobiście wolałbym sięgnąć do książek, o których jest głośno, są znane i są niedostępne (jak właśnie Ilion/Olimp, a swego czasu Hyperion/Endymion), niż sięgać po coś co jest po prostu nowe... a nie wiadomo czy dobre.

Cytat: BrunoS.
"The Fifth Heart" zapowiada się bardzo zachęcająco.
Cóż... "Trupia otucha" też się zapowiadała ciekawe, a jak wyszło? Wystarczy zaglądnąć do odpowiedniego tematu. Swego czasu byłem mocno napalony na nią (głównie przez temat nazizmu), ale opinie na forum ostudziły ten zapał.

Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #109 : Marca 03, 2015, 12:16:35 »

Właśnie, jeszcze o Droodzie zapomniałem. Więc póki co to i Ilion przede mną.  Szkoda tylko, że spora odległość w terminach wydania jest, bo Ilion ma być w maju, a Olimp w październiku.

Cóż... "Trupia otucha" też się zapowiadała ciekawe, a jak wyszło? Wystarczy zaglądnąć do odpowiedniego tematu. Swego czasu byłem mocno napalony na nią (głównie przez temat nazizmu), ale opinie na forum ostudziły ten zapał.

Masz rację, ale z drugiej strony, jak tego nie wydają u nas to się od nikogo nie dowiesz czy to jest dobre czy nie. :)
« Ostatnia zmiana: Marca 03, 2015, 12:51:42 wysłane przez crusia » Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
BrunoS.

*

Miejsce pobytu:
często ul. Cicha 6

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #110 : Marca 04, 2015, 11:11:28 »

Cytat: BrunoS.
"The Fifth Heart" zapowiada się bardzo zachęcająco.
Cóż... "Trupia otucha" też się zapowiadała ciekawe, a jak wyszło? Wystarczy zaglądnąć do odpowiedniego tematu. Swego czasu byłem mocno napalony na nią (głównie przez temat nazizmu), ale opinie na forum ostudziły ten zapał.

Ale Master własnie od tego cała dyskuscja sie wywiązała. "Trupia otucha" zapowiadała się zachęcająco, ale prawie 30 lat nikt się nie kwapił ją do Polski ściągnąć. Dziś już wiemy dlaczego. Drood był najnowszą pozycją Simmonsa i był genialny. Po prostu liczę na to, że Simmons nie popełni już takiego babola.

A o mojej radości z zapowiedzi Iliona i Olimpu czytaj kilka postów wyżej :)
Zapisane

/R\
Repta

*

Miejsce pobytu:
Trzebnica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #111 : Stycznia 28, 2016, 23:26:27 »

Dzisiaj przytargałem z biblioteki "Endymiona" i "Triumf Endymiona", z takich cegieł to można dom budować :P Mam nadzieję, że będę się bawił przy lekturze tych książek co najmniej tak dobrze jak przy dylogii Hyperiona.
Zapisane

Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #112 : Stycznia 29, 2016, 07:39:34 »

Na pewno będziesz. Choć w zasadzie dylogia Endymiona różni się od poprzedniej dylogii. Jest to w większym stopniu literatura przygodowa, niż s-f, ale na pewno nie można powiedzieć, że jest przez to słabsza :)
Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #113 : Stycznia 29, 2016, 12:03:33 »

Według mnie Endymiony słabsze od Hyperionów. Bardziej przegadane, jak na mój gust. Ale jakbym miał ocenić Hyperiony to na 6, a Endymiony na 5. :P
Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
Paweł Mateja

*




« Odpowiedz #114 : Stycznia 29, 2016, 16:28:09 »

6/10? ;) Czytałem tylko pierwszego "Hyperiona" i wtedy całkiem mi się podobało, ale przyznam, że jak wspominam tę książkę, to nie mam ochoty już po nią, ani całą serię sięgać. O wiele bardziej podobał mi się Simmons w "Droodzie" i "Terrorze".
Zapisane
Repta

*

Miejsce pobytu:
Trzebnica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #115 : Stycznia 29, 2016, 17:14:23 »

@UP

Ciacho ma szkolną skalę ocen :D
Zapisane

Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #116 : Września 05, 2019, 17:22:29 »

10 września premiera książki Zimowe nawiedzenie, kontynuacji Letniej nocy, wydawnictwo Zysk i S-ka, oprawa twarda, 350 stron.
Zapisane
Magnis

*




« Odpowiedz #117 : Stycznia 08, 2022, 22:04:09 »

Pieśń bogini Kali

Dan Simmons pisze różne książki od fantastyki, sensacyjnych po horrory wiele razy przełamując gatunki literackie w jakich porusza się. Pieśń bogini Kali jest jednym z pierwszych jego utworów po jakie sięgnąłem i miałem na oku już dawno. Spodziewałem się po niej grozy, tła obyczajowego i klimatu, bo autor potrafi tworzyć klimatyczne historie grozy. Dlatego jak nadarzyła się okazja postanowiłem po nią sięgnąć.

Książka Pieśń bogini Kali jest historią podróży dziennikarza chcącego zdobyć rękopis i poznać utalentowanego poety, który jest znany. Jednak nie wszystko idzie jak potrzeba. Natrafia na zakazany kult i staje się świadkiem mrocznych wydarzeń. Autor świetnie obmalowuje obraz Kalkuty ukazując wiele kontrastów społeczeństwa. Od tych bogatych żyjących w luksusach i mających wszystko. Po biedotę, chęć przeżycia kolejnego dnia i spania na ulicy. Brud, ciężkie warunki bytowania i ogarniająca biedota jest na porządku dziennym. Wszystko toczone przez choroby i nieszczęścia ludzkie z jakimi spotykają się mieszkańcy miasta. Sporo miejsca poświęca autor na ukazaniu życia mieszkańców i smutnego obrazu kontrastów jakie niesie miasto. Dzielnicom biedoty i ubóstwa trawiącego ludzi. Widać tutaj świetne przygotowanie i doświadczenie zebrane w czasie pobytu w tym miejscu. Dlatego tło akcji jest takie prawdziwe i wywołujące wiele emocji w czasie czytania. Pobyt bohaterów powieści jest przedstawiony bardzo dobrze ze wszystkimi kłopotami i dylematami jakie mają. Pomału wraz z rozwojem akcji poznajemy kolejne części historii dotyczące zakazanego kultu i wydarzeń jakie następują. Spotkane osoby skrywają nie jedną tajemnice i sekrety za normalnymi relacjami. Oprócz codzienności nie brakuje scen grozy i makabry. Nasz bohater wraz z rodziną pomału zostaje wystawiony na siły zła, które czyhają na nieświadomego Luczaka. Dostajemy klimatyczne sceny grozy, gdzie autor pokazuje na co go stać. Nie ma mowy na grzecznościowe potraktowanie tematu, ale również na przekroczeniu dobrego smaku. Wszystko opisane zostało z wyczuciem, z pewną atmosferą jakie niosą i wzbudzają pewne emocje. Starcie z siłami kultu również podobało mi się, bo nic nie było takie oczywiste. Nie wiadomo było nic o nim i autor to co musiał odkryć, zostało odkryte. Same sceny grozy zostały przedstawione świetnie, są odmalowane obrazowo i wywołują ciarki w czasie czytania. Nie tylko dotyczące makabry jaka pojawia się, lecz też w klimatycznych scenach i zbiegach okoliczności. Tym sposobem historia jest nie tylko wciągająca, wywołująca dreszczyk strachu, ale mająca niezwykły klimat wylewający się z niej.

Książka Pieśń bogini Kali posiada ciekawych bohaterów jakich spotykamy na kartach. Sama rodzina Luczaka jest przedstawiona bardzo dobrze i można wczuć się w jej sytuacje. Kibicować im w czasie zagrożenia, poczuć nić sympatii do Roberta, który chce wykonać pracę i ochronić swoją rodzinę. Mająca własne kłopoty, dylematy i problemy z dnia codziennego. Angażując się w sprawę nie wiedzą, że będą mieli do czynienia z wydarzeniami, które nimi wstrząsną. Pozostali bohaterowie zostali nakreśleni dobrze i mają nieraz do odegrania rolę w historii w mniejszym lub większym stopniu. Jednak nie dostałem papierowych i nie ciekawych postaci tylko mające w sobie coś przyciągającego, co pozwoliło się nimi zainteresować. Same relacje i interakcje pomiędzy nimi było przedstawione świetnie. Pełne wyborów, pojawiających się emocji i problemów jakie stawia przed nimi autor. Podobały mi się też ze względu na skrywane sekrety i odkrywanie ich w czasie czytania było zaskakujące. Dialogi świetnie napisane, emocjonujące i wciągające. Takie jak powinny być i wnoszące wiele do samej historii klimatu i dreszczyku grozy.

Książka Pieśń bogini Kali zawiera również przejmujące opisy wydarzeń i smutno klimatyczny wydźwięk pod koniec. Właśnie zakończenie jakie dostałem było zaskakujące, wywołujące skrajne emocje i niepokojące. Dlatego Pieśń bogini Kali jest tak refleksyjną i czasami smutną opowieścią o mieście Kalkucie tysiąca kontrastów. Gdzie dzielnice biedoty są ogromne, a obok nich w swoich enklawach żyją ludzie majętni i dobrze prosperujący. Miasto nie przewidywalne, często biedne, pełne brudu, biedy, głodu i ubóstwa. Miejsce ludzi chcących przeżyć kolejny dzień i załapać się na jakąkolwiek pracę, aby mieć na przetrwanie. W takim miejscu obsadzenie akcji wraz z niesamowitymi wydarzeniami robi świetną robotę. Dostałem w tym przypadku powieść od autora Hyperionu łączącą w sobie znakomicie nakreślone tło obyczajowe, dawkę grozy i makabry jaką operuje tutaj autor. Balansując pomiędzy powieścią obyczajową i horroru stworzył Dan Simmons niezwykłą i wciągającą powieść grozy, która okazała się ciekawą propozycją. Sięgając po Pieśń bogini Kali, którą miałem na oku od bardzo dawna i wydaną w nowym wydaniu okazała się bardzo dobrą książka. Nie spodziewałem się po niej tyle co dostałem, bo jak na jedną z pierwszych jego powieści wypadła bardzo dobrze. Akcja świetnie poprowadzona do przodu, wydarzenia toczą się szybko i mimo tego nie brakuje w niej niezwykłego klimatu obecnego od początku. Mająca może nie wielkie niuanse, które nie przeszkodziły mi cieszyć się z lektury. Wciągnęła mnie od razu wraz z przeczytaniem pierwszego rozdziału i czekałem z niecierpliwością jak rozwinie się akcja. Sceny grozy wywołują przerażenie i dreszczyk w czasie czytania. Nad całą historią unosi się atmosferą niepokoju, jakby zaraz miało wydarzyć się coś złego i niesamowitego. Później czuć atmosferę refleksyjności, smutku, dramatu bohaterów i emocji jaka udziela się nam. Do tego niesamowity klimat, który wnosi wiele do samej historii. Pieśń bogini Kali jest dobrym przykładem książki grozy wychodzącej poza ramy gatunkowe, niezwykłej, wciągającej i ciekawej. Sięgając nie spodziewałem się tego i lubię być tak zaskakiwany jak tym razem przez autora. W niej pokazuje mroczne oblicze Indii i miasta Kalkuty przesiąkniętą złą energią jak unosi się nad miastem. Chętnie sięgam i pewnie będę sięgam po kolejne jego książki, bo stał się moim ulubionym autorem, którego Pieśń bogini Kali mogą polecić każdemu.

Ocena 7/10.


Zimowe nawiedzenie


Zimowe nawiedzenie to książka Dana Simmonsa, którego znam między innymi z Hyperiona. W swojej twórczości łączy różne gatunki literackie jak fantastykę, sensacje, grozę, thriller i powieść obyczajową. Przekraczając niekiedy ramy gatunkowe w jakie można wrzucić jego powieści. Dlatego lubię sięgać po kolejne jego książki na jakie trafię. Tak miało się z Zimowym Nawiedzeniem, które jest kontynuacją Letniej nocy, ale można czytać osobno, bo nie ma żadnego nawiązania do poprzedniej części.

Książka będąca kontynuacją Letniej nocy, której jeszcze nie miałem okazji czytać i na pewno się za niedługo postaram nadrobić opóźnienie. Pomimo miasteczka Elm Haven i samego bohatera nie mamy nawiązań do wydarzeń z przeszłości związanych z tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym. Dale wspomina tamte lato, ale dostajemy tylko okrojone retrospekcje z tamtych czasów. Dobra decyzja autora, bo same Zimowe nawiedzenie można czytać jako osobną powieść grozy. Sporym plusem tutaj jest klimat jaki występuje. Nie brakuje w nim zimowej aury, sporej ilości śniegu i wszechobecnego zimna jakie wylewa się z kart książki. Podczas czytania czuć zimowe klimaty w takim stopniu, że robi się zimno jak tylko zaczynamy lekturę. Ciekawie wypada sama historia, która początkowo w pierwszej części jest bardziej obyczajowa niż przypominającą grozy opowieścią. Poznajemy w niej bohatera, jego kłopoty w jakie wdał się za sprawą małżeństwa, własnej kariery wiszącej na włosku i dlatego jego podróż do świata dzieciństwa za sprawą napisanej książki może odmienić się. Zalewające go wspomnienia okazują się przeszłością i widać zmiany jakie nastąpiły podczas jego nieobecności. Jednak część pozostaje taka sama i jego konflikt z bandą tylko potwierdza regułę. W drugiej części historia skręca w rejony grozy i staje się podszytą klimatem powieścią grozy na jaką czekałem. Dziwne zjawiska, niepokojące spotkania z duchami i sam dom przyjaciela to tylko niektóre z atrakcji jakie przygotował dla nas autor. Straszy subtelnie, bez jakiś większych jump scenek i wylewającej się z niej makabry. Postawienie na atmosferę niepokoju, mroczny i zimowy klimat zdało świetnie egzamin. Nie spodziewałem się, ze dostanę klimatyczną i mroźną opowieść o duchach, gdzie wszystko jest wyważone dobrze i nie ma miejsca na zbędne gadanie lub lanie wody.

Książka Zimowe nawiedzenie to opowieść o miasteczku Elm Haven mające własne tajemnice i mroczne oblicze. Gdzie duchy mogą istnieć razem ze zwykłymi mieszkańcami, zło jest obecne i jego wpływ jest groźny dla wszystkich. Mała miejscowość z okolicą jest świetnie przedstawiona i widać w niej, że prawie każdy posiada jakieś sekrety. Z drugiej strony przedstawia obraz bohatera, który dorosły nadal wraca pamięcią do wydarzeń z Letniej nocy i śmierci swoje przyjaciela Duane McBride. Autor nie robi za dużych aluzji do tych wydarzeń, więc można Zimowe nawiedzenie czytać jako osobną powieść grozy. Sięgając po bardziej subtelne metody straszenia tworzy niezwykły horror o podłożu obyczajowym. Za sprawą wycieczek i próby przypomnienia sobie wydarzeń sprzed lat mamy okazje poznać tamte zdarzenia z punktu widzenia Dale. Uwikłany we własne problemy dotyczące romansu ze studentką, rozpadu małżeństwa i własnej kariery decyduje się na przyjazd do miasteczka z dzieciństwa, które budzi dawno pogrzebane demony. Opanowany przez depresje musi sobie poradzić z własnymi problemami sam. Kłopoty również występują z nie przychylnymi mu lokalnymi osobami i targającymi go rozterkami związanymi z jego decyzjami jakie podjął kiedyś. Wątek romansowy pojawia się w powieści i nie przynosi żadnych korzyści dla fabuły. Tak naprawdę mogło go nawet nie być i nic by historia nie straciła. Podobało mi się nawiązania i sięgnięcie po staroangielski poemat Beowulfa. Na jego bazie wykorzystuje do przedstawienia wydarzeń, rozterek bohatera i jego podejmowanych decyzji. Oprócz tego mamy szereg nawiązań do pisarzy i ich dzieł jakie wkrada się na strony książki. Bardzo lubię wynajdywać lekkie lub bardziej wyraziste nawiązania. Dlatego ucieszyłem się, że autor postanowił wpleść coś takiego w fabułę.

Książka Zimowe nawiedzenie to nie tylko opowieść o bohaterze, ale również ciekawym zabiegiem było wprowadzenie Duena i oddanie mu głosu. Tym sposobem przenosimy się w przeszłość i do obecnych czasów. Wątek związany z nie żyjącym przyjacielem był wkomponowany dobrze i wypadł ciekawie. Na pewno wniósł wiele do samej opowieści i dodał jej klimatu. W książce spotykamy wiele wątków łączących się w mniej lub bardziej ze sobą. Takim obrotem sprawy autor stosuje niedopowiedzenia i kończy nieraz rozdziały w ciekawym miejscu pozostawiając czytelnikowi możliwość odpowiedzenia sobie samemu. W przypadku tego ghost story jakie dostałem nie brakuje duchów i zjaw pojawiających się na kartach powieści. Jednak do końca nie można być pewnym wszystkiego, bo bohater za sprawą nawarstwiania się kłopotów i depresji może coraz bardziej popadać w szaleństwo. Dzięki temu do końca nieraz nie wiadomo czy widziane rzeczy lub wydarzenia miały taki przebieg jaki dostaliśmy. Jednak nie można tutaj odmówić klimatu samej historii, bo mimo wszystko dostajemy wciągającą powieść grozy z wątkiem obyczajowym.

Książka Zimowe nawiedzenie wykorzystuje elementy znane z tego typu opowieści o duchach. Przyjazd bohatera do małego miasteczka, zamieszkuje w odludnym miejscu, ma własne kłopoty, problemy, targają go dylematy i wewnętrzne demony. Trafia na podatny grunt jeśli chodzi o zjawiska nadprzyrodzone, które wkraczają w jego życie pomału, aby później go przytłaczać i dać do myślenia za sprawą wydarzeń oraz własnych przemyśleń. W przypadku tej książki autor wykorzystuje te elementy, aby zbudować swoją historie, pozostawiając nieraz niedopowiedzenie, korzystając ze skrótowości, która niestety prowadzi do zastanowienia się jaką drogą chciał pójść sam autor. Z jednej strony jest to opowieść o człowieku z własnymi demonami, kłopotami, który w napisaniu książki i cofnięciu się w czasie upatruje swojej szansy na normalne życie. Z drugiej strony dostajemy opowieść o duchach i zjawach jakie wkraczają do jego życia przynosząc nie tylko grozę, ale mająca wpływ nieraz na podejmowane przez niego decyzje. Jedno jest pewne dostałem klimatyczną opowieść w zimowych klimatach i atmosferą grozy.

Sięgając po Zimowe nawiedzenie nie wiedziałem czego spodziewać się po niej, bo nie czytałem jeszcze Letniej nocy i bałem się, ze sporo będzie nawiązań lub pociągniętych wątków z niej. Jednak po zaczęciu czytania i zagłębieniu się w historie nie znalazłem tego za wiele, a jak pojawiły się to we wzmiankach nie przynosząc odkrywania fabuły nie przeczytanej przez ze mnie książki z cyklu. Sama historia wciągnęła mnie i świetnie czytało mi się mimo pewnych niedomówień lub pojawienia się wątku romansu nie wnoszącego nic do samej opowieści. Sporym plusem jest klimat i atmosfera grozy, która powoduje niepokój podczas czytania. Potrafi trzymać w napięciu, subtelnie straszyć i wzbudzić niepokój. Nie ma tutaj miejsca na makabrę i krwawe sceny. Właśnie dlatego spodobała mi się i przyjemnie spędziłem czas przy niej. Jestem zadowolony mimo wszystko, bo historia potrafiła mnie wciągnąć i nie mogłem oderwać się od niej. Zimowy klimat wylewa się z powieści i do tego wydarzenia zostały poprowadzone szybko. Akcję swojej powieści autor poprowadził w wyważony sposób, w tempie umiarkowanym, skupiając się na stworzeniu klimatu i trzymających w napięciu wydarzeniach. Książka Zimowe nawiedzenia okazała się dobrą powieścią grozy z tłem obyczajowym jaką dostałem. Zachęcającą do sięgnięcia po pierwszą część Letnią noc lub dalsze pozycje z tej serii. po które sięgnę.

Ocena 7/10.
Zapisane

Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński.
Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
Strony: 1 ... 4 5 [6]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: